30/07/2014

raz to za mało (rozdział 5)

          Po przyjściu Jaejoong zaparza herbatę, ponieważ oboje trochę zmarzli. Tymczasem YoonWoo układa YoonBoo do snu. Gdy przychodzi, gorący napój już na nią czeka.
- Co będziemy teraz robić? – pyta Jaejoong.
- Mówiłeś, że możesz prać, sprzątać i gotować. Gotowanie i sprzątanie zaliczyłeś, prania jeszcze nie.
- Chyba żartujesz, jestem wykończony!
YoonWoo go wyśmiewa.
- Oczywiście, że żartuję.
- Dziś leci „Beul-la-in-deu”, widziałaś ten film?
- Nie.
- To thriller o niewidomej dziewczynie, która jest świadkiem wypadku.
- A zakończenie?
- Szczęśliwe.
- No to możemy obejrzeć.
Z paczką chipsów i butelką coca-coli siadają przed telewizorem. Rozmawiają dopóki nie zaczyna się film, a potem oglądają w skupieniu. YoonWoo krzyczy za każdym razem, gdy są jakieś mocne sceny. Jaejoong zasłania jej oczy.
- Twoje krzyki są bardziej przerażające od tego, co się dzieje w filmie – śmieje się.
- Łatwo ci mówić, ty już to oglądałeś.
Ponieważ Jaejoong nie przestaje się śmiać, YoonWoo zaczyna krzyczeć mu do ucha. Wygłupiają się tak, aż do reklamy. Wtedy on oznajmia, że musi się wysikać.
- Ja też muszę – przyznaje YoonWoo.
- Ale mi się chce bardziej!
- Mi się chce bardziej!
- No dobra, idź.
Ledwo YoonWoo zamyka się w toalecie, Jaejoong słyszy huk tłuczonego szkła, a potem przeraźliwy krzyk.
- YoonWoo! – wołając, biegnie do niej.
Na podłodze wśród kawałków potłuczonej szyby, leży cegła. Obok stoi przestraszona YoonWoo.
- Nic ci nie jest? – pyta Jaejoong.
Ona kiwa głową, że nie.
Jaejoong przenosi wzrok na cegłę i z jednej strony znajduje na niej wielki napis „DZIWKA”. Przypomina sobie chłopaka w kapturze i bez zastanowienia rzuca się do drzwi wyjściowych, wybiega na ulicę. Jednak dookoła jest zupełnie pusto. Jaejoong przeklina na głos i wraca do domu, uświadamiając sobie, że nie tylko nie zabrał kurtki, ale stoi w śniegu w samych skarpetkach.
Tymczasem, obudzona krzykiem starszej siostry, zaspana YoonBoo staje w drzwiach łazienki.
- Co się stało? – pyta.
- Nic, wracaj do łóżka – odpowiada YoonWoo, próbując ukryć zdenerwowanie.
- Ja też chcę siusiu.
YoonWoo wyjmuje z szafki nocnik i stawia na podłodze.
- Zrób tutaj.
- Tutaj? – powtarza YoonBoo – ja już nie siusiam na nocnik! 
Właśnie wtedy wraca Jaejoong.
- Zdążył zwiać – przyznaje z rezygnacją.
YoonWoo, przykłada palec do ust, by dać mu do zrozumienia, żeby nie rozmawiali przy YoonBoo o tym, co się stało. Natomiast do YoonBoo dociera wreszcie, że z niewyjaśnionych przyczyn nie może wysiusiać się w łazience i siada na nocnik.
- Skaleczyłaś się? – pyta, obserwując siostrę.
Dopiero teraz YoonWoo zauważa krew spływającą jej po ręce i kilka odłamków szkła, które utkwiły w ramieniu.
- Cholera! – krzyczy.
Chwyta duży kawałek szkła, wyciąga go gwałtownym szarpnięciem i z bólu prawie osuwa się na podłogę. Jaejoong sadza ją na krześle.
- Uspokój się – prosi.
- Naprawdę nic mi nie jest – upiera się YoonWoo, gdy Jaejoong  powstrzymuje ją przed wyjęciem kolejnego kawałka szkła.
- Ja to zrobię – proponuje – gdzie macie apteczkę?
- W szafce na górze – odpowiada YoonWoo.
- Ale nie pójdziesz do szpitala jak babcia? – martwi się YoonBoo, wstając z nocnika i podciągając spodnie.
- Oczywiście, że nie.
Jaejoong znajduje apteczkę i siada obok YoonWoo. YoonBoo wciąż przygląda im się ze zmartwioną miną.
- Założę YoonWoo opatrunek i wszystko będzie w porządku – pociesza ją Jaejoong.
- Na pewno?
- Na pewno – powtarza YoonWoo – wracaj do łóżka.
YoonBoo nie ma już żadnej wymówki, by zostać, poza tym czuje się senna.
- Dobranoc – mówi i znika w swoim pokoju.
Jaejoong po kolei wyjmuje kawałki szkła z ramienia YoonWoo. Chociaż robi to delikatnie, wie że sprawia jej ból. I jest pełen podziwu, że dopiero gdy przemywa skaleczenia wodą utlenioną, dziewczyna zaczyna się krzywić.
- Już dobrze – zapewnia Jaejoong – teraz tylko założę opatrunek.
Zawija ramię YoonWoo bandażem.
- Musimy wezwać policję – mówi jej.
Nagle YoonWoo przytomnieje.
- Po co policję?
Jaejoong opowiada o podejrzanym chłopaku, którego widział rano pod jej domem. Ona stwierdza, że to na pewno nie ma związku  z wrzuconą cegłą.
- YoonWoo.
- Hm?
- Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, co się stało.
- Wstawi się nową szybę i będzie po problemie.
- Po problemie? Tym razem skończyło się na kilku skaleczeniach, ale następnym możesz nie mieć tyle szczęścia. Ty, albo YoonBoo.
Ostatnie słowa działają na nią jak uderzenie.
- Dobrze, wezwij policję, ale to ja będę z nimi rozmawiać.
Kiedy Jaejoong składa zgłoszenie, YoonWoo robi sobie mocnego drinka. Siada z powrotem przy stole i wypija niemal wszystko jednym łykiem. Nie odzywa się już ani słowem do czasu przyjazdu policji.
- Żadnych odcisków palców. Sprawca prawdopodobnie miał rękawiczki – oznajmia posterunkowy Kim Jongdae.
Jaejoong próbuje sobie przypomnieć, czy chłopak w kurtce z kapturem miał na sobie rękawiczki.
- Czy podejrzewacie kogoś, kto mógł to zrobić? Czy w ostatnim czasie ktoś zachowywał się w stosunku do pani podejrzanie? Śledził panią, nękał telefonami, kręcił się pod domem? – pyta policjant.
Jaejoong myśli, że nawet jeśli tamten chłopak nie miał rękawiczek, mógł je później w każdej chwili założyć.
- Nie – odpowiada YoonWoo.
- Nie będę udawać, że przy braku dowodów znalezienie sprawcy jest możliwe – podsumowuje posterunkowy Kim Jongdae – proszę dzwonić, gdyby znów działo się coś niepokojącego. I lepiej, żeby nie zostawała pani sama w domu, dopóki nie wstawi pani nowej szyby.
- Ja z nią zostanę – mówi Jaejoong.
Posterunkowy Kim Jongdae żegna się i, życząc spokojnej nocy, wychodzi.
- Dlaczego nie powiedziałaś mu o tamtym chłopaku? – pyta zaraz potem Jaejoong – o zdarzeniu na imprezie integracyjnej w klubie karaoke też powinnaś powiedzieć.
YoonWoo robi sobie kolejnego drinka i wypija w jeszcze szybszym tempie.
- Jeśli chcesz zostać, nie rozmawiajmy więcej na ten temat – ostrzega Jaejoonga.
Idą posprzątać potłuczone szkło. Potem YoonWoo rzuca Jaejoongowi koc, by mógł przespać się na kanapie. Sama wraca do łazienki. Przez wybite okno wpada mroźne, zimowe powietrze. YoonWoo rezygnuje z kąpieli. Szczotkuje tylko zęby i przebiera się w piżamę. Gdy wraca, Jaejoong leży w jej łożku, przykryty kocem, który mu dała.
- Co ty tu robisz? – pyta.
- Sprawdzam, czy leżąc w twoim łóżku rzeczywiście można obserwować muchy – odpowiada, nawiązując do ich ostatniej rozmowy telefonicznej.
- Jakie muchy?
- Ja też zastanawiam się jakie muchy… zimą?
 - Wczoraj tu były. Dwie muchy. Latały koło lampy.
- To chyba jakieś głupie muchy, które nie śpią zimą.
- Jaejoong.
- Tak?
- Przestań mnie zagadywać i idź na kanapę.
- Naprawdę mam iść na kanapę? – pyta Jaejoong ze smutną miną.
- Do czego ty zmierzasz?
- Do tego, że twoje łóżko jest wystarczająco duże, byśmy się w nim oboje wyspali.
- Tu nie chodzi o łóżko.
- Jeśli chodzi o to, że się nie umyłem, to nie martw się. Nawet jak się nie umyję, nie śmierdzę.
- O czym ty mówisz?
- Poza tym ty też się nie umyłaś.
- Jaejoong!
- Co?
- Na kanapę.
Zawstydzona YoonWoo, próbuje zepchnąć Jaejoong ze swojego łóżka, ale bezskutecznie.
- Dlaczego taki jesteś?
Dopiero teraz Jaejoong uświadamia sobie, że YoonWoo odebrała jego zachowanie jako próbę namówienia jej na seks i robi mu się bardzo głupio.
- Miałem na myśli, żebyśmy tylko spali, nic więcej… - tłumaczy się niezręcznie – ale jeśli to dla ciebie krępujące, pójdę na kanapę.
- Obiecujesz, że nie będziesz... niczego próbował? – pyta YoonWoo.
- Obiecuję, że cię nawet nie dotknę – zapewnia Jaejoong, uciekając od niej wzrokiem.
Rozbawiona faktem, że on jest bardziej zawstydzony od niej, YoonWoo kładzie się obok i gasi światło. Oboje nadal czują się trochę skrępowani tą sytuacją i swoją bliskością.
Przez dłuższy czas leżą w milczeniu, aż w końcu Jaejoong się odzywa:
- Dobranoc.
- Dobranoc – odpowiada YoonWoo.
Znów przez dłuższy czas leżą w milczeniu, ale tym razem ona je przerywa.
- Która godzina?
Jaejoong zerka na telefon komórkowy.
- Dwudziesta czwarta pięćdziesiąt sześć.
- To dziwne.
- Dziwne, że jest dwudziesta czwarta pięćdziesiąt sześć?
- Dziwne, że jest dwudziesta czwarta pięćdziesiąt sześć i nie chce mi się spać.
- Mi też się nie chce, ale zwykle bardzo późno zasypiam.
- O której godzinie?
- Drugiej, albo trzeciej.
- Co robisz tak długo?
- Często leżę już w łóżku, ale zamiast spróbować zasnąć, myślę o różnych rzeczach.
- Jakich na przykład?
- Różnych…
- O mnie też myślisz?
- Też.
- Wyobrażasz sobie różne rzeczy ze mną?
- YoonWoo, co to za przesłuchanie?
Tak, YoonWoo, myśli Jaejoong, właśnie teraz, gdy mnie o to pytasz, wyobrażam sobie. Chociaż wcale nie chcę. Ale leżysz obok. Czuję twoje ciepło. Słyszę twój oddech. Widzę jak twoja klatka piersiowa unosi się delikatnie i znów opada. Gdybym wyciągnął rękę, mógłbym cię dotknąć, ale obiecałem, że tego nie zrobię.
- Wiem, że chłopacy wyobrażają sobie różne rzeczy z dziewczynami, które im się podobają. A przecież podobam ci się – przyznaje YoonWoo.
Tak, YoonWoo, myśli Jaejoong, podobasz mi się.  Podobasz mi się to mało powiedziane. Ja ciebie kocham. Od pierwszego dnia, w którym cię zobaczyłem. Kiedy uśmiechnęłaś się do mnie w metrze, zupełnie nieświadoma, że właśnie w tym momencie się w tobie zakochuję. Szaleję za tobą i pragnę każdą częścią mojego ciała i umysłu.
- Czy wyobrażałeś sobie kiedyś, że robisz różne rzeczy ze mną?
Jaejoong czuje, że jego penis jeszcze nigdy nie był tak twardy. Czy to zemsta YoonWoo za to, że nie poszedł spać na kanapę? Najpierw wymogła na nim obietnicę, że jej nie dotknie, a teraz doprowadza do szaleństwa swoim kokieteryjnymi pytaniami. A może po prostu jest lekko wstawiona?
- Chcesz zagrać w grę? – proponuje Jaejoong, starając się nie skupiać na swojej erekcji.
- Jaką grę?
- Taką, że jedna osoba  wybiera „prawdę”, albo „wyzwanie”.  Jak wybierze  „prawdę”, druga osoba pyta ją o coś prywatnego, a jeśli wybierze „wyzwanie”, druga osoba wymyśla dla niej zadanie.
- Ja zaczynam – postanawia YoonWoo – prawda, czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
Jaejoong wie, że YoonWoo jest rozczarowana, ale czuje, że po kolejnym pytaniu, naprawdę musiałby pójść spać na kanapę.
- Wymyślę ci takie wyzwanie, że pożałujesz! – śmieje się ona.
- Już żałuję.
- Poddajesz się?
- Nigdy w życiu.
- Zaśpiewaj piosenkę.
- To jest to wyzwanie, którego miałem żałować?
- Przepraszam, nie mogłam wymyśleć nic lepszego.
Jaejoong wybucha śmiechem.
- Tylko zaśpiewaj ładniej, niż podczas gotowania obiadu.
- Nie podobało ci się jak śpiewałem podczas gotowania obiadu?
YoonWoo powstrzymuje się od komentarza. Jaejoong zastanawia się chwilę, jaką wybrać piosenkę i wreszcie decyduje się na „Because I’m stupid” SS501. Śpiewa pierwszą zwrotkę i refren, a kiedy kończy znów wybucha śmiechem.
- To dziwne – powtarza YoonWoo.
- Co znowu jest dziwne?
- Jak brzydko śpiewasz podczas gotowania obiadu, to jesteś taki poważny, a jak ładnie śpiewasz, to się śmiejesz.
- Ładnie śpiewałem?
- Ładniej, niż podczas gotowania obiadu…
- Jak jesteś taka mądra, sama zaśpiewaj!
- Nie.
- To jest twoje wyzwanie.
- Ale ja wybieram pytanie.
- Jak możesz?
- Bo takie są zasady gry.
- Ale..
YoonWoo nie pozwala mu dokończyć.
- Odpowiedziałam na pytanie, teraz twoja kolej.
- Jak to?
- Zapytałeś mnie „jak mogę?” i odpowiedziałam.
- To było pytanie poza grą.
- Prawda, czy wyzwanie?
- To było pytanie poza grą! – upiera się Jaejoong i zaczyna łaskotać YoonWoo.
- Obiecałeś, że mnie nie dotkniesz – przypomina ona.
- To nie jest dotykanie, tylko łaskotanie.
- Co to za teoria?
- Teoria Jaejoonga.
- Przestań mnie łaskotać, bo obudzimy YoonBoo – prosi YoonWoo, powstrzymując śmiech.
- Przestanę jak przekażesz mi kolejkę.
- Dobrze.
- Miałaś kiedyś chłopaka? – pyta Jaejoong.
YoonWoo milczy dłuższą chwilę.
- W jakim sensie?
- Czy spotykałaś się z jakimś chłopakiem?
- Nie – odpowiada ze szczerym uśmiechem – prawda, czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Idź do kuchni i przynieś mi coś do picia.
- Co to za wyzwanie?!
- Pić mi się chce. No już, idź.
Jaejoong niechętnie wychodzi z ciepłego łóżka. Zerka przez kuchenne okno, czy nikt nie kręci się wokół domu. Jest pusto. Jaejoong nalewa szklankę wody, ale kiedy przynosi ją YoonWoo, ta już śpi. Sam wypija do dna. Potem wsuwa się z powrotem pod koc, ale nie śpi do rana, w obawie, że chłopak w kurtce z kapturem wróci, by skrzywdzić YoonWoo. 

23/07/2014

raz to za mało (rozdział 4)

          Następnego dnia, równo o dziesiątej, Jaejoong zjawia się przed domem YoonWoo i zauważa, że nie jest sam. Obok furtki kręci się chłopak w kurtce z kapturem. Wygląda jakby na kogoś czekał. Jaejoong przypatruje mu się jakiś czas, ale widząc, że tamten zupełnie go ignoruje, naciska dzwonek.
Drzwi otwierają się niemal natychmiast. Staje w nich YoonWoo z potarganymi włosami i wyrazem zdenerwowania na twarzy. Jaejoong chce ją spytać o tamtego chłopaka, ale ona nie dopuszcza go do słowa.
- Wejdź – prosi, po czym znika w jednym z pokoi.
Jaejoong jeszcze raz rzuca wzrokiem na kręcącego się przed domem chłopaka, potem zamyka za sobą drzwi i idzie do kuchni. Siada przy stole. Obok kładzie reklamówki z zakupami, które zrobił po drodze. Z pokoju, gdzie zniknęła YoonWoo, słyszy krzyki i płacz jej młodszej siostry.
- Nie będę jadła! – buntuje się YoonBoo.
- Masz jeść! – odpowiada YoonWoo tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Sama jedz!
- Ja już zjadłam śniadanie, teraz ty musisz zjeść.
- Nie będę jadła!
Nagle YoonWoo się uspokaja.
- Dlaczego nie chcesz jeść? – pyta z troską.
YoonBoo wybucha jeszcze większym płaczem.
- Chcę do babci!
- Jak zjesz śniadanie, pojedziemy odwiedzić babcię.
- Nie będę jadła! – powtarza YoonBoo.
YoonWoo traci cierpliwość.
- To nie jedz! – krzyczy i wychodzi z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Przypomina sobie o czekającym Jaejoongu, z którym nawet się nie przywitała. Oparta o futrynę kuchennych drzwi, przyznaje z westchnieniem:
- Bez babci nie daję sobie rady.
- Co się dzieje? – pyta Jaejoong.
YoonWoo siada naprzeciwko niego przy stole.
- Moja siostra odmówiła zjedzenia śniadania, dopóki babcia jej nie nakarmi.
- Coś wymyślimy.
YoonWoo ciężko wzdycha. Proponuje, żeby napili się razem kawy. Czekając, aż zagotuje się woda w czajniku, Jaejoong rozpakowuje swoje zakupy.
- Przyniosłem trochę składników do obiadu i czekoladki na deser.
- Dziękuję – mówi YoonWoo.
- Jestem naprawdę dobry w gotowaniu – zapewnia Jaejoong.
W tym momencie do kuchni wchodzi YoonBoo. Już nie płacze, ale wciąż ma czerwone oczy i obrażoną minę. Z tą obrażoną miną wpatruje się w Jaejoonga.
- To mój kolega – wyjaśnia YoonWoo – przywitaj się z nim.
- Dzień dobry. Jestem Lee YoonBoo, mam trzy latka i pójdę do przedszkola –  młodsza siostra recytuje wyuczoną formułkę.
- Jestem Kim Jaejoong – przedstawia się on – słyszałem, że jeszcze nie jadłaś śniadania.
- Nie będę jadła – upiera się YoonBoo.
- Nawet czekoladek? – pyta Jaejoong, pokazując jej bombonierkę.
W oczach YoonBoo pojawiają się radosne iskierki.
- Jak zjesz śniadanie, dostaniesz czekoladki – oznajmia Jaejoong.
YoonBoo znowu robi obrażoną minę. Jednak bez słowa wraca do swojego pokoju po kanapki. Siada z nimi na podłodze przed telewizorem i je, oglądając bajki.
- Nie wiem jak ci się to udało – przyznaje zaskoczona YoonWoo.
- Mój urok osobisty sprawia, że kobiety nie mogą mi się oprzeć – żartuje Jaejoong.
- Nie tobie, tylko czekoladkom  - poprawia YoonWoo, otwiera bombonierkę i sama się częstuje. Tymczasem zagotowuje się woda na kawę. Piją, rozmawiając.
- Wiem, że nie mogę na nią krzyczeć – żali się YoonWoo – babcia spędza z nią więcej czasu, niż ja, więc to normalne, że YoonBoo za nią tęskni. Muszę być dla niej bardziej wyrozumiała, ale ja naprawdę nie daję sobie rady.
- To tylko dwa dni – pociesza ją Jaejoong.
To tylko dwa dni, zanim zrobią babci niezbędne badania w szpitalu, ale co potem?
YoonWoo zaczyna zwierzać się ze swoich obaw. Opowiada o ostatnim złym samopoczuciu starszej pani, jej zawrotach głowy i problemach z oddychaniem. O tym, że jeśli babcia nie będzie w stanie dłużej zajmować się YoonBoo, ona sama zostanie bez żadnych perspektyw na przyszłość. Przez cały czas ściska w dłoniach kubek z kawą. Wpatruje się w niego, zapominając o jego zawartości, która dawno wystygła.
Jaejoong uważnie słucha YoonWoo. Pierwszy raz zdarza się, by mówiła tak długo bez przerwy. Gdy kończy, sama wydaje się być tym faktem zaskoczona.
- Przepraszam, że zawracam ci głowę swoimi obawami – dodaje – jestem taka żałosna.
- Nie, to zrozumiałe, że martwisz się o przyszłość – zapewnia Jaejoong – ale póki nie masz potwierdzonych powodów do zmartwień, powinnaś być dobrej myśli.
- Powinnam być dobrej myśli – powtarza po nim YoonWoo, jakby przekonywała samą siebie.
- Fighting! – woła Jaejoong.
- Fighting! – idzie za jego przykładem YoonWoo.
W dużo lepszych nastrojach, długo rozmawiają. Później zabierają się za przygotowanie obiadu. Kroją warzywa, słuchając muzyki. Jaejoong zmienia słowa piosenek, śpiewając o czynnościach, które po kolei wykonuje.
- Z szuflady wyciągam nóż, by obrać ogórka, taka miękka jest jego skórka.
- Przestań – prosi rozbawiona YoonWoo.
- Dlaczego? Zawsze śpiewam przy gotowaniu – tłumaczy Jaejoong.
Ucisza się, kiedy YoonWoo ze śmiechu zaczyna boleć brzuch, ale po chwili kontynuuje na melodię znanej piosenki:
- Pokrojone ogórki wrzucam na patelnię i przez parę minut będę smażyć dzielnie.
YoonWoo znów wybucha śmiechem i przypadkiem zrzuca na podłogę obierki.
- Trzeba uważać, bo przy gotowaniu czasem można narobić bałaganu… - komentuje Jaejoong w kolejnej zwrotce piosenki.
- To twoja wina!  - stwierdza YoonWoo, zbierając obierki z podłogi.
Celuje nimi w Jaejoonga.
- Lee YoonWoo!
- Hm?
- Chcesz zginąć?!
Teraz Jaejoong zbiera obierki i z nimi w ręce zaczyna gonić YoonWoo po całej kuchni. Szybko ją łapie i obejmuje od tyłu. YoonWoo głośno krzyczy, gdy Jaejoong wkłada jej rękę za koszulkę i wrzuca obierki. Te krzyki zwabiają do kuchni YoonBoo.
- Cicho! Nie mogę oglądać bajki!
YoonWoo i Jaejoong odskakują od siebie. Od tej pory są już spokojni. Ona wyjmuje obierki spod koszuli, on sprząta bałagan, którego narobili w kuchni. Na koniec gotują ryż i przyprawiają warzywa. Jedzą we dwoje. YoonBoo, przekupiona kolejną porcją czekoladek, zabiera swój obiad przed telewizor.
- Zapakuję to, co zostało i zawiozę babci do szpitala – postanawia YoonWoo.
- Świetny pomysł.
- Pojedziesz z nami odwiedzić babcię?
- Chcesz, żebym pojechał?
- Muszę cię jej przedstawić i poskarżyć, że wrzuciłeś mi za koszulkę obierki od ogórka. Niech zdecyduje, czy cię wpuści, czy pogoni, kiedy przyjedziesz mnie odwiedzić następnym razem.
- Jeśli powiesz o obierkach, na pewno mnie pogoni.
 - Namawiasz mnie do kłamstwa?
- Namawiam cię, żeby te obierki zostały naszą tajemnicą.
- Czyżbyś wystraszył się mojej babci?
- A powinienem?
- Biorąc pod uwagę ilu takich jak ty już pogoniła powinieneś umierać ze strachu – przekomarza się z nim YoonWoo.
- Takich jak ja?! – oburza się Jaejoong.
- Takich, którym się podobam. No bo przecież podobam ci się.
Jaejoong powtarza, że pojedzie, jeśli YoonWoo nie będzie wspominała o obierkach i ona przystaje na tę propozycję. Słysząc, że mowa o odwiedzinach u babci, YoonBoo natychmiast wyłącza telewizor i ubiera buty. Po chwili wszyscy są gotowi do wyjścia.
Przed domem Jaejoong rozgląda się za chłopakiem w kapturze, którego widział tu rano, ale już go nie ma. Najwyraźniej rzeczywiście na kogoś czekał, a jego obecność nie miała nic wspólnego z YoonWoo.
Tak, czy inaczej, zniknął i nie warto zaprzątać sobie nim głowy. Kiedy dojeżdżają do szpitala, Jaejoong zdąża zapomnieć o chłopaku w kapturze.
          Babcia YoonWoo i YoonBoo leży podłączona do kroplówki i nie wygląda zbyt dobrze, ale od razu się uśmiecha na widok gości.
- Babcia! – woła YoonBoo i biegnie ją uściskać.
- Cześć  babciu, to mój kolega Jaejoong – przedstawia go YoonWoo.
- Dzień dobry – kłania się Jaejoong.
- YoonWoo mówiła, że jesteś przystojny, ale nie mówiła, że aż tak.
- Nie mówiłam, że jest przystojny – zaprzecza YoonWoo.
- A ja widziałam jak się przytulali! – woła podekscytowana YoonBoo.
YoonWoo i Jaejoong wymieniają porozumiewawcze spojrzenia, wspominając w myślach jak on trzymał ją w objęciach, by wrzucić jej za koszulkę obierki.
- YoonBoo! A czy ja mam naskarżyć co ty robiłaś dzisiaj rano? – grozi YoonWoo.
- Co robiła dziś rano? – interesuje się babcia.
- Ja nic! To YoonWoo na mnie krzyczała – żali się YoonBoo.
- A ty nie chciałaś zjeść śniadania – przypomina siostra.
- Skarżypyta bez kopyta!
- Wystarczy – przerywa im babcia – Jaejoong, masz rodzeństwo? – pyta go.
- Mam osiem sióstr, ja jestem najmłodszy.
- Jak dużo! I też kłócisz się z nimi jak te dwie ze sobą? – babcia pokazuje na swoje wnuczki, które mierzą się wzorkiem.
- Nie mieszkamy już razem, ale kiedy mieszkaliśmy, też się kłóciliśmy.
- Babciu, jak ty w ogóle się czujesz? – dopytuje YoonWoo.
- Lekarze mówią, że brakuje mi witamin i mam za wysokie ciśnienie.
- Ale wyzdrowiejesz? – wtrąca YoonBoo.
- Jasne, że wyzdrowieję. Musicie tylko mnie nie denerwować.
- I dobrze karmić – dodaje YoonWoo.
- Przywieźliśmy pani obiad – mówi Jaejoong.
- To miłe z waszej strony, ale ja już jestem po obiedzie.
- Nie narzekaj, tylko jedz póki ciepłe – upiera się YoonWoo – pilnujcie, żeby wszystko zjadła, ja idę porozmawiać z lekarzem.
- Ta dziewczyna mnie zamęczy – komentuje babcia, kiedy YoonWoo wychodzi z sali.
- YoonWoo bardzo się o panią martwi – przyznaje Jaejoong.
- Ja też martwię się o YoonWoo.
- Co dokładnie ma pani na myśli?
- Nie wiem jak dużo YoonWoo opowiedziała ci o naszej rodzinie…
- Opowiedziała o rodzicach.
Babcia ścisza głos, by zajęta oglądaniem kolorowych czasopism YoonBoo, nie słyszała rozmowy.
- Zamordowano ich z zimną krwią, bo nie byli w stanie spłacić długów. Sprawców skazano na dożywocie, ale to w żaden sposób nie złagodziło skutków tragedii. YoonWoo zupełnie się załamała i wpadła w złe towarzystwo. Narobiła sobie problemów, którą ciągną się za nią do teraz.
Jaejoong przypomina sobie wydarzenie, które miało miejsce na imprezie integracyjnej w klubie karaoke. Czy ci ludzie byli powiązani z przeszłością YoonWoo? A chłopak w kapturze? Jaejoonga przechodzi zimny dreszcz.
- Co to za problemy?
- Jeśli YoonWoo ci o nich nie opowiedziała, ja też nie mogę. Ona bardzo się wstydzi okresu, gdy spotykała się z tymi ludźmi. Nie miej jej tego za złe i chroń ją.
- Będę ją chronił – obiecuje Jaejoong.
- YoonWoo to dobra dziewczyna – dodaje babcia – cokolwiek mówią o niej inni.
- Wierzę.
- Babcia, kiedy wrócisz do domu? – przerywa im YoonBoo znad sterty czasopism.
- Pojutrze rano.
- Tęsknię za tobą.
- Ja też bardzo za tobą tęsknię – odpowiada babcia, obejmując jedną ręką YoonBoo, drugą Jaejoonga. Właśnie w takiej pozycji zastaje ich YoonWoo.
Rozmawiają jeszcze dłuższy czas. Potem pielęgniarka przynosi kolację. Po dopilnowaniu, by babcia zjadła chociaż trochę, YoonWoo, YoonBoo oraz Jaejoong, żegnają się z nią i wychodzą. Na dworze jest już ciemno, ale im nie chce się wracać do domu. Jadą do najbliższego parku i lepią wspólnie ogromnego bałwana. Ubierają go w swoje czapki i szaliki, robią sobie z nim zdjęcia. Po zabawie wstępują do bistro na pizzę. Dopiero późnym wieczorem, kiedy znów zaczyna sypać śnieg, wsiadają do autobusu w powrotną stronę.
- Lekarz potwierdził, że objawy, które występują u babci to tylko efekt braku witamin i podwyższonego ciśnienia. To mnie uspokoiło – po drodze opowiada Jaejoongowi YoonWoo. Oboje nawet nie zauważają, kiedy zmęczona zabawą na dworze, YoonBoo zasypia. Jaejoong bierze ją na ręce i zanosi z przystanku do domu. Gdy tak idą, on myśli, że w oczach wszystkich mijanych ludzi muszą wyglądać jak rodzina i wyobraża sobie jak to by było, jakby kiedyś naprawdę razem stworzyli własną. Niespodziewanie czuje, że YoonWoo chwyta jego wolną rękę.
- To nieprawda, że wielu takich jak ty babcia pogoniła – wyznaje – jesteś pierwszym chłopakiem, którego zaprosiłam do domu.
Dalej idą w milczeniu.

16/07/2014

raz to za mało (rozdział 3)

          Zanim Jaejoong zajmie miejsce w ostatnim rzędzie, upewnia się, że YoonWoo już siedzi samotnie w pierwszym. W trakcie wykładów wymieniają rozkojarzone spojrzenia, które nie uchodzą uwadze reszty studentów.
Od imprezy integracyjnej pojawia się coraz więcej plotek na temat przyjaźni zamkniętej w sobie YoonWoo z towarzyskim Jaejoongiem. Choć na uczelni ona trzyma się z boku, a on stara się nawiązywać kontakty z innymi, codziennie razem wracają metrem. Zdarza się, że wtedy milczą. Zdarza się, że mówi tylko Jaejoong. Zdarza się też, że mówią oboje. W takim przypadku on proponuje spotkanie popołudniu i ona przeważnie się zgadza. Jeśli odmawia, podaje konkretny powód jak wizyta u dentysty, czy kosmetyczki. Jaejoong nie sprawdza, czy to prawda. Mimo, że nic o niej nie wie, wierzy YoonWoo i z przyjemnością ogląda nowe kolory na jej paznokciach. Potem umawiają się na kolejne spotkanie, do parku, do wesołego miasteczka, czy znowu do kina. Do kina chodzą najczęściej i Jaejoong wybiera filmy tylko ze szczęśliwym zakończeniem.YoonWoo za każdym razem nie odrywa wzroku od ekranu. Po godzinie dwudziestej trzeciej prosi, by Jaejoong odwiózł ją do domu.
Pewnego listopadowego dnia zasypia w sali kinowej. Z rękoma splecionymi na piersi, głową opartą o oparcie, cichutko chrapie. Jaejoong delikatnie nią potrząsa. YoonWoo przenosi głowę na jego ramię. On czuje na szyi jej oddech i dotyk jedwabiście miękkich włosów. Czeka kilkanaście minut i znów nią potrząsa.Wreszcie YoonWoo otwiera oczy.
- Zasnęłaś – wyjaśnia Jaejoong – wiem, że musisz być w domu przed północą, a już późno.
YoonWoo parę razy mruga i przeciera oczy. Jeszcze do końca się nie obudziła.
- Która godzina? – mruczy sennie.
- Dwudziesta trzecia pięćdziesiąt sześć.
- Dlaczego nie obudziłeś mnie wcześniej?
- Próbowałem…
- Muszę być w domu przed północą – powtarza.
- Zdążymy.
Jaejoong podtrzymuje rozespaną YoonWoo, żeby się nie przewróciła i prowadzi do wyjścia.
Jest zimna, jesienna noc. W powietrzu czuć nieprzyjemną wilgoć. Gdyby temperatura spadła o parę stopni, z pewnością zamiast drobnego deszczu, ulice Seulu pokryłby pierwszy śnieg.
Jaejoong zdejmuje kurtkę i otula nią YoonWoo. Sadza dziewczynę na motor i sam usadawia się z przodu.
- Trzymaj się mocno i nie śpij po drodze.
Ruszają zatłoczoną, mokrą ulicą. Jaejoong znacznie przekracza dozwoloną prędkość. Nie chce, by YoonWoo miała przez niego problemy, że spóźniła się do domu, a jednocześnie boi się, że ona zaśnie i spadnie z rozpędzonego motoru. Oczami wyobraźni widzi jej bezwładne ciało leżące w kałuży krwi na mokrej ulicy.
- Trzymaj się mocno!
Ręce YoonWoo ciaśniej obejmują talię Jaejoonga. Dopóki on czuje jej uścisk, jest spokojny.
Chwilę po północy docierają na miejsce. I wówczas Jaejoong odkrywa, że YoonWoo obejmowała go przez sen.
- YoonWoo.
- Hm?
- Miałaś się mocno trzymać.
- Trzymałam się mocno.
- Spałaś…
- Ale trzymałam się mocno.
Ona oddaje kurtkę i znika za drzwiami. Jaejoong chce się ubrać, ale nagle robi mu się gorąco. Teraz w jego wyobraźni bezwładne ciało YoonWoo nie leży na mokrej ulicy, ale zupełnie nagie w białej pościeli, a przez okno w dachu oświetlają je gwiazdy. W spodniach robi mu się twardo. Kiedy YoonWoo zapala światło w swoim pokoju, a za firanką pojawia się jej cień, Jaejoong wsiada na motor i odjeżdża.
Kładzie się do łóżka, nad którym, przez okno w dachu lśnią gwiazdy i nie śpi, aż nie zbledną. Następnego dnia na wykładach znów wymienia z YoonWoo rozkojarzone spojrzenia.

          YoonWoo i Jaejoong siedzą przy stoliku w rogu kawiarni. Jedzą ciepłą szarlotkę i popijają kawą. Z głośników płynie nastrojowa muzyka. W ciemnym świetle, między stolikami krąży kelnerka i zbiera zamówienia od nielicznych klientów. Za oknem sypie śnieg, już nie pierwszy tej zimy, która przyszła zbyt szybko. Właśnie tym płatkom, osadzającym się na szybie, przygląda się YoonWoo, kiedy oznajmia:
- Nie idę jutro na zajęcia.
- Bo?
- Moja babcia ma badania w szpitalu i muszę zająć się siostrą.
- YoonWoo… - zaczyna nieśmiało Jaejoong – nie chcę być wścibski, ale co się stało z twoimi rodzicami?
- To nie bądź.
YoonWoo przykłada do ust filiżankę z kawą i pije do dna. Potem głośno odstawia ją na spodek. Wstaje od stolika i ubiera płaszcz. Na pytające spojrzenie Jaejoonga odpowiada:
- Wychodzimy.
Jaejoong przywołuje kelnerkę i płaci za zamówienie, zostawiając drobny napiwek.
- Jesteś zła? – zwraca się do YoonWoo.
- Nie, dlaczego?
- Przepraszam, jeśli chodzi o tamto pytanie… powiedziałem, że nie chcę być wścibski .
- A ja powiedziałam, żebyś nie był.
 - Na pewno nie jesteś zła?
- To też ci już powiedziałam.
W milczeniu wychodzą z kawiarni. Śnieg sypie coraz mocniej i do tego wieje porywisty wiatr.
- Moi rodzice zostali zamordowani, kiedy miałam piętnaście lat – mówi nagle YoonWoo. Nie patrzy na Jaejoonga. Idzie do przodu, kiedy on przystaje na chwilę, przytłoczony ciężarem tych słów.
- YoonWoo! – woła ją – nie wiem, co powinienem odpowiedzieć – wyznaje.
Ale ona nie oczekuje odpowiedzi. Oczekuje, że on będzie stał kilka kroków za nią i wysłucha opowieści, którą skoro już zaczęła, zamierza skończyć.
- Pewnego dnia wróciłam ze szkoły i znalazłam ich martwych. W tym momencie we mnie też coś umarło. Ciężko zachorowałam i chociaż wyzdrowiałam, to coś już nie odżyło. Jaejoong… - YoonWoo zawiesza głos. Oboje zdają sobie sprawę, że po raz pierwszy zwróciła się do niego po imieniu – Jaejoong – powtarza – od tamtego dnia, kiedy coś we mnie umarło i nie odżyło, nie umiem wyrażać swoich myśli tak, jakbym chciała. Czy nie przeszkadza ci, że nigdy nie będę w pełni sobą?
Jaejoong nie odpowiada. Zagryza wargi aż do krwi, żeby się nie rozpłakać. Podchodzi do YoonWoo, obejmuje ramieniem i prowadzi na najbliższą stację metra. Wsiadają do pociągu, a potem żegnają w milczeniu.
          Tego wieczoru Jaejoong ignoruje Junsu, który męczy go pytaniami o YoonWoo. Przed zaśnięciem nie ogląda gwiazd. Wtula twarz w poduszkę i próbuje znaleźć sposób, by YoonWoo odzyskała, to co w niej umarło i już nie odżyło. Tylko wtedy zdoła się przed nim otworzyć. Jaejoong wyobraża sobie, że rozmawiają swobodnie o swoich uczuciach. Nie ma domysłów, nie ma aluzji. Słowa, które padają są bezpośrednim odbiciem ich myśli. Słowa, które padają z ust YoonWoo, są bezpośrednim odbiciem jej myśli. Ile by dał, by je poznać. Im dłużej szuka sposobu, tym większy zamęt ma w głowie. Aż wreszcie stwierdza, że akceptuje YoonWoo taką, jaka jest. Nawet jeśli  ona nigdy nie będzie w pełni sobą. Nawet jeśli ma w sobie coś, co umarło i już nie odżyło. Nawet jeśli nie pozna jej myśli. Będzie kochał YoonWoo, taką jaka jest.


          YoonWoo starannie składa piżamę i pakuje do torby.
- Wydaje mi się, że o czymś zapomniałam – przyznaje, gdy do pokoju wchodzi babcia.
- Piżama?
- Właśnie spakowałam.
- Szlafrok?
- Jest.
- Lusterko?
YoonWoo przytakuje skinieniem głowy.
- Jeśli czegoś zapomniałam, przywiozę ci później – obiecuje.
- Idę do szpitala tylko na dwa dni, czego więcej mogę potrzebować? – śmieje się babcia.
- No nie wiem.
- Może najwyżej ładnej sukienki, by nie musieli chować mnie w piżamie do trumny.
- Babciu, to w ogóle nie było śmieszne.
- Jestem już stara, dziecko.
- Wcale nie jesteś stara. Niektórzy w twoim wieku jeszcze wychodzą za mąż.
Dopiero teraz babcia wybucha prawdziwym śmiechem.
- Jeśli ktoś tu powinien wyjść za mąż, to najwyżej ty.
YoonWoo rumieni się gwałtownie.
- No powiedz, nie ma jakiegoś przystojniaka, starającego się o twoją rękę?
-  Jak ma być, skoro codziennie muszę wracać do domu przed północą?
- A o której chciałabyś wracać?
YoonWoo obejmuję babcię i całuje w policzek.
- Tak jest dobrze. Wolę spędzać czas z tobą.
- Ostatnio byłaś taka miła, kiedy chciałaś, żebym ci dała pieniądze.
- Teraz też coś chcę.
- Co?
- Żebyś zrobiła te badania i jak najszybciej wróciła do domu.
- Hm… Tak, czy inaczej… opiekuj się YoonBoo.
- Babciu!
- Dobranoc.
Babcia zabiera torbę i wychodzi do swojego pokoju. YoonWoo z ciężkim westchnieniem rzuca się na łóżko. Obserwuje muchy krążące wokół żarówki i zastanawia się, co by zrobiła, gdyby okazało się, że babcia rzeczywiście choruje. Musiałaby sama opiekować się YoonBoo. Poszukać pracy. Albo bogato wyjść za mąż. Dlatego poszła na studia. Wykształconym kobietom łatwiej znaleźć dobrą pracę i męża. A YoonWoo lubi myśleć o takich sprawach zawczasu. Pochłonięta planowaniem przyszłości, dopiero po czwartym sygnale orientuje się, że dzwoni jej telefon. Na ekranie wyświetla się imię Jaejoong.
- Halo?
- Śpisz? – rozlega się jego głos.
- Nie.
- Ja też nie. Nie mogę spać.
- Inaczej byś do mnie nie dzwonił.
- YoonWoo…
- Hm?
- YoonWoo.
- Jesteś pijany?
- Nie.
- To czemu mnie wołasz, a potem nic nie mówisz?
- Bo nie wiem jak to powiedzieć.
- Powiedz, jak umiesz.
- Widzisz? Nie tylko ty masz problem z wyrażaniem myśli. Czasem każdy go ma.
- Hm..
- Dzwonię właśnie w tej sprawie… YoonWoo?
- Hm..
- YoonWoo, jesteś tam?
- Jestem – odpowiada ze śmiechem.
- Czemu taka jesteś?
- Jaka?
- Śmiejesz się ze mnie.
- Ja? Oh… nie, to nie tak. Jesteś taki zabawny – znów wybucha śmiechem.
- YoonWoo…
- Jaejoong.
- YoonWoo…
- Jaejoong.
- YoonWoo…
- Jaejoong, skończ. To już się robi wkurzające.
- Ale ciągle się śmiejesz.
- Bo ciągle jesteś zabawny.
- Wkurzający, ale zabawny?
- Coś takiego.
- Coś takiego, mówisz.
- Jaejoong. Powiedz mi wreszcie, to co chciałeś powiedzieć. Proszę.
- Chciałem ci powiedzieć, że to nieważne. Wiesz co?
- Nie wiem.
- To, o co mnie pytałaś. Czy mi nie przeszkadza, że nigdy nie będziesz w pełni sobą. Nie przeszkadza mi. Nie wiem jaka byłaś kiedyś, zanim coś w tobie umarło i już nie odżyło, ale lubię jaka jesteś teraz.  Nawet jeśli nie umiesz powiedzieć mi tego, co byś chciała. Możesz powiedzieć mi wszystko, tak jak umiesz. Jesteś tam?
- Jestem…
- Przepraszam, że nie odpowiedziałem na twoje pytanie od razu.
- Nie szkodzi.
- Ale mówię szczerze, wierzysz mi?
- Tak… tylko…
- Tylko co?
- Na pewno nie jesteś pijany?
- Nie jestem. Leżę w łóżku i nie mogę zasnąć, ale nie jestem pijany.
- Hm…
- Powiedzieć ci coś romantycznego?
- Tak.
- W moim pokoju jest okno w dachu. Jak się leży w łóżku, można obserwować gwiazdy.
- Jak się leży w moim łóżku, można obserwować muchy.
- YoonWoo?
- Hm?
- Co do jutra, mogę ci w czymś pomóc?
- W czym chcesz mi pomóc?
- Mogę prać, gotować, sprzątać, co chcesz.
- Przyznaj, że boisz się jutrzejszego kolokwium.
- Przyznaję, że się nie nauczyłem.
- Jeśli naprawdę chcesz mi pomóc, przyjdź do mnie o dziesiątej.
- Przyjdę.
Nagle YoonWoo przypomina sobie o czymś.
- Szczoteczka do zębów!
- Mam wziąć szczoteczkę do zębów?
- Nie, zapomniałam spakować babci do szpitala.
- To spakuj.
- Zaraz spakuję.
- Nie przeszkadzam ci już. Śpij dobrze.
- Ty też. I… dziękuję.
- Za co?
- Tak ogólnie, dziękuję.
- Tak ogólnie, naprawdę cię lubię.
- Idę spakować babci szczoteczkę.
YoonWoo się rozłącza. Wstaje z łóżka i otwiera drzwi. Za nimi zastaję babcię.
- Podsłuchiwałaś!
- Wcale nie!
- Już wiem, o czym zapomniałam. O szczoteczce do zębów.
YoonWoo idzie ją spakować.
- Mówiłaś, że nie ma żadnego przystojniaka! – przypomina babcia.
- Jaejoong wcale nie jest przystojny – odpowiada YoonWoo.
Ale jej mina zdradza coś zupełnie innego.