27/08/2014

raz to za mało (rozdział 9)

To wydarzenie zamiast zbliżyć ich do siebie, oddala. Im więcej pytań zadaje Jaejoong, tym mniej YoonWoo udziela mu na nie odpowiedzi. Szuka wymówek, by się z nim nie spotykać, a gdy się spotyka jest cicha i niedostępna.
W wieczór przed wyjazdem z przyjaciółmi nad morze, YoonWoo i Jaejoong bawią się w lunaparku otwartym z okazji Dni Seulu. Jedzą watę cukrową, chlapiąc się wodą z fontanny. Jeżdżą  też na karuzelach, przymierzają kolorowe maski oraz biorą udział w loterii fantowej. Wygrywają balon Hello Kitty, który Jaejoong przywiązuje YoonWoo do nadgarstka. Ona uśmiecha się, kiedy letni wiatr porywa zabawkę ponad głowy ludzi.
- Chodźmy do Gabinetu Krzywych Luster! – proponuje Jaejoong.
Śmieje się, oglądając ich zniekształcone odbicia, podczas gdy YoonWoo popada w zamyślenie.
Do rzeczywistości przywraca ją jego głos:
- Zrobię ci zdjęcie!
YoonWoo skupia się na swoim odbiciu i wybucha śmiechem, a potem przenosi spojrzenie na odbicie Jaejoonga.
- Ja też zrobię ci zdjęcie! – postanawia.
Oboje wyjmują telefony komórkowe i wzajemnie fotografują swoje zniekształcone odbicia. A może one wcale nie są zniekształcone i pokazują nas takimi, jakimi jesteśmy naprawdę, zastanawia się YoonWoo, oglądając swój nienaturalnie wydłużony nos. Jak w bajce o chłopcu imieniem Pinokio, którego nos wydłużał się za każdym razem, gdy ten kłamał.
- Masz nowy telefon? – z rozmyślań znów wyrywa ją głos Jaejoonga.
- Hm…
- Mogę zobaczyć?
- Hm.
- To najnowszy model – stwierdza Jaejoong, oglądając telefon YoonWoo – ile za niego dałaś?
- Wygrałam go na loterii.
- Co to za loteria, na której wygrywa się najnowsze modele telefonów?
YoonWoo długo nie odpowiada.
- Mam szczęście do wygrywania na loterii – mówi wreszcie, obejmując ramionami balon Hello Kitty. W tym samym momencie rozlega się za nią złowróżbny szept:
- Dziwka.
Zanim chłopak zdąża wypowiedzieć przekleństwo, Jaejoong widzi w krzywym lustrze kaptur na jego głowie. Nie wahając się ani chwili, odwraca się i z całej siły uderza tamtego w twarz. Raz, drugi, trzeci, następny i jeszcze następny. Jego ciosy padają bez opamiętania, aż usta chłopaka zalewają się krwią.
- Przestań! – powtarza przerażona YoonWoo.
Ludzie zaczynają pchać się w stronę wyjścia, powodując coraz większe zamieszanie.
- Zabiję cię! – krzyczy Jaejoong, przewracając chłopaka w kapturze na podłogę. Następnie podnosi go za bluzę i popycha na jedno z krzywych luster. Kopie z furią, leżącego w opiłkach szkła i wyjącego z bólu.
YoonWoo chce przerwać, to czego jest świadkiem, lecz nie może wykonać żadnego gestu, ani wydobyć z siebie słowa. Obejmuje balon Hello Kitty, a ten z głośnym trzaskiem pęka w jej ramionach. Do Gabinetu Krzywych Luster, w którym została już tylko ich trójka, wpada ochroniarz.
Szarpie się z Jaejoongiem, wreszcie odciąga go od ofiary i unieruchamia mu ręce.
- Zabiję cię!  - Jaejoong próbuje wyrwać  się w stronę ledwo przytomnego chłopaka w kapturze.
Ochroniarz poleca YoonWoo zadzwonić po karetkę, ale ona nie reaguje.
- Nie słyszysz co do ciebie mówię?
YoonWoo okręca sobie wokół nadgarstka przywiązaną wstążeczkę od balona.

Ciasne pomieszczenie z białymi ścianami i migającym światłem jarzeniówki przypomina bardziej zakład psychiatryczny, niż pokój przesłuchań. Jaejoong wbija wzrok w blat stołu, podczas gdy posterunkowy Kim Jongdae informuje go o jego prawach i prosi o wyjaśnienia na temat tego, co wydarzyło się w Gabinecie Krzywych Luster.
Zapada milczenie.
- Jeśli wolisz, ja będę zadawać pytania, a ty będziesz na nie odpowiadać – proponuje policjant.
Brak reakcji uznaje za zgodę.
- Kim jest dla ciebie ofiara?
- Oddajcie mi telefon – odzywa się Jaejoong, nie podnosząc wzroku znad blatu stołu – chcę zadzwonić.
- Najpierw odpowiesz na nasze pytania.
- Odpowiem na wasze pytania, jak pozwolicie mi zadzwonić.
- Nie, odpowiesz na nie teraz.
- Mam prawo do milczenia.
- Milczenie ci nie pomoże, jedynie przedłuży całą procedurę.
- Czy pan mi grozi?
- Dobrze radzę.
Jaejoong podnosi wzrok na obojętną twarz policjanta. Gwałtownie wstaje i, uderzając pięściami w stół, krzyczy:
- Możecie mnie nawet torturować, nie będę współpracować, dopóki nie pozwolicie mi zadzwonić!
Drzwi pokoju przesłuchań otwierają się i staje w nich drugi policjant.
- Wszystko w porządku?
- Nie będzie współpracować, dopóki nie pozwolimy mu zadzwonić.
- Chcesz zadzwonić? – drugi policjant zwraca się do Jaejoonga.
- Tak.
- Jongdae, oddaj mu telefon.
- Dobrze, Panie Komendancie.
- Dziękuję – mówi Jaejoong, zaskoczony, że tak łatwo poszło. Z ulgą siada z powrotem na krześle. Kiedy dostaje telefon, wybiera numer YoonWoo. Ona odpowiada po pięciu sygnałach:
- Nie dzwoń do mnie.
- YoonWoo…
Choć ma jej tyle do powiedzenia, nagle brakuje mu słów.
- Co?
- Zrobiłem to dla ciebie.
- Zrobiłeś to dla mnie?! – wybucha YoonWoo.
- Należało mu się.
- Ten człowiek trafił w ciężkim stanie do szpitala. Ma złamany nos, dwa żebra i jest cały pokaleczony szkłem. Zastanów się przedtem jak następnym razem komuś będzie się należało, by rzucić się na niego z pięściami.
- YoonWoo… - powtarza żałośnie Jaejoong, czując, że łzy napływają mu do oczu.
- Wstyd mi za ciebie.
- YoonWoo! – krzyczy Jaejoong - YoonWoo, kocham cię!
Jednak w słuchawce słychać już tylko głuchy sygnał.
Komendant odbiera Jaejoongowi telefon.
- Teraz odpowiesz na nasze pytania – przypomina posterunkowy Jongdae.
Jaejoong znów zrywa się z krzesła, pochyla się nad policjantem.
- Pamięta mnie pan! Musi mnie pan pamiętać! Wzywałem was, gdy ktoś rzucił cegłą z napisem „dziwka”  w okno mojej dziewczyny. Ten koleś w kapturze powiedział jej dziś to samo słowo, zanim go pobiłem.
- Czy masz jakieś dowody? – pyta policjant.
- Rozpoznałem go. Widziałem go już wcześniej, kręcił się koło domu mojej dziewczyny tego dnia, gdy ktoś rzucił cegłą w jej okno.
- Tamtego dnia twoja dziewczyna zeznała, że nikt podejrzany nie kręcił się koło domu.
- Bo ona go nie widziała. Tylko ja go widziałem. Powiedziałem jej o tym, ale prawdopodobnie bała się na niego donieść. Ten koleś od dawna ją prześladuje.
- Czy masz jakieś dowody?
- Co wy z tymi dowodami?! – krzyczy Jaejoong – czy cegła nie jest wystarczającym dowodem?!
- Siadaj na miejsce – poleca posterunkowy Kim Jongdae, mając już dość pochylającego się nad nim Jaejoonga – otóż cegła nie jest żadnym dowodem, potwierdzającym że ten, kto ją rzucił i ten, którego pobiłeś to jedna i ta sama osoba. A nawet jeśliby tak było, te okoliczności nie zwolnią cię z odpowiedzialności karnej za twoje czyny. Co więcej, odnoszę wrażenie, że po prostu próbujesz wykorzystać okoliczności, w jakich mieliśmy okazję wcześniej się spotkać. Szczerze mówiąc, nie wierzę w ani jedno twoje słowo.
- Nie mam nic, by udowodnić, że moje słowa są prawdą, ale pan też nie ma nic, by udowodnić, że kłamię!
- Odprowadzić cię do aresztu w kajdankach, czy pójdziesz dobrowolnie? – pyta znudzonym tonem posterunkowy Kim Jongdae.
Jaejoong z ciężkim westchnieniem opiera głowę na łokciach.
- To jakiś obłęd.

Leżąc na pryczy w więziennej celi, Jaejoong myśli nad tym, co powiedziała mu YoonWoo.
„Ten człowiek trafił w ciężkim stanie do szpitala. Ma złamany nos, dwa żebra i jest cały pokaleczony szkłem. Zastanów się przedtem jak następnym razem komuś będzie się należało, by rzucić się na niego z pięściami. Wstyd mi za ciebie.”
Jemu też jest wstyd, im więcej nad tym myśli.
Zawsze był spokojnym chłopakiem. Nigdy nie miał skłonności do agresji. Tak naprawdę przed klubem karaoke pierwszy raz zdarzyło mu się spowodować bójkę. Ale wtedy nie chciał nikogo poważnie skrzywdzić. Chciał jedynie dać nauczkę tym, którzy prześladowali YoonWoo. Dziś chodziło o coś więcej. Kiedy Jaejoong znów usłyszał pod jej adresem to przekleństwo, a potem rozpoznał w lustrzanym odbiciu chłopaka w kapturze, zupełnie stracił nad sobą panowanie. Nie tylko chciał go skrzywdzić, w tamtym momencie, tak jak powtarzał, chciał go zabić.
W mroku więziennej celi Jaejoong zastanawia się, co było powodem. Zanim człowiek w kapturze nazwał YoonWoo „dziwką”, rozmawiali o jej nowym telefonie, który rzekomo wygrała na loterii. Nie bardzo w to uwierzył. Czy zatem uwierzył w tamto przekleństwo, które zadziwiająco często padało pod adresem YoonWoo? Czy chciał pozbyć się oskarżenia, pozbywając się oskarżyciela? Czy rzeczywiście byłby w stanie zabić?
Zaraz potem przypomina sobie jak babcia YoonWoo prosiła go, by bez względu na to, co mówią inni, nie myślał źle o jej wnuczce i chronił ją. Oto odpowiedź na jego pytanie. Był gotów zabić chłopaka w kapturze, by chronić YoonWoo. Nie zwątpił w nią. Nie mógłby w nią zwątpić po tamtej nocy, gdy naga i bezbronna płakała w jego objęciach. Wydawała mu się wtedy najbardziej niewinną istotą na świecie.
Chciałby znów ją przytulać. Dotykać swoimi ustami ust YoonWoo. Zatapiać dłonie w jej jedwabistych włosach.
Tymczasem leży na pryczy w więziennej celi i nie może nic zrobić, a YoonWoo wstydzi się za niego.  Nie ona go zawiodła, lecz on ją zawiódł.
Z tą świadomością, dręczony wyrzutami sumienia, Jaejoong zapada w sen. Śni mu się Gabinet Krzywych Luster. Jest tam razem z YoonWoo. Śmieją się ze swoich zniekształconych odbić, robią sobie wzajemnie zdjęcia i rozmawiają o jej nowym telefonie. Niespodziewanie pojawia się chłopak w kapturze. Jego skórę pokrywają blizny. Prosi Jaejoonga, by go dotknął, ten to robi i czuje jakby dotykał powietrza. Wtedy dociera do niego, że chłopak w kapturze jest duchem. Przyszedł, żeby się zemścić. Chwyta Jaejoonga za koszulkę i popycha po kolei na każde z krzywych luster. A kiedy on ostatkiem sił czołga się po podłodze w stronę wyjścia, zostawiając za sobą ślady krwi, duch chwyta wielki opiłek szkła i unosi wysoko, by następnie zanurzyć go w pierś Jaejoonga. W tym momencie YoonWoo osłania jego tors własnym ciałem. Ostrze przeszywa jej porcelanową skórę, tryska krew. Ona wydaje z siebie cichutki jęk i umiera. Duch znika, śmiejąc się triumfująco. Jaejoong trzyma w objęciach martwą YoonWoo, a dookoła panuje przejmująca cisza.
Budzi się, drżąc z przerażenia, oblany zimnym potem. Długa trwa, zanim udaje mu się uspokoić oddech. Jest jeszcze ciemno. Jaejoong przez małe okienko w więziennej celi obserwuje gwiazdy i rozważa, dlaczego w swoich wizjach zawsze widzi YoonWoo martwą.

Rano budzi go szarpnięcie za ramię. Otwiera oczy i widzi nad sobą posterunkowego Kim Jongdae.
- Naprawdę tego nie rozumiem, ale ofiara postanowiła nie wnosić oskarżenia – oznajmia tamten.
Jaejoong wpatruje się w niego zaskoczonym wzrokiem, jeszcze nie całkiem obudzony.
- Chcesz dostać coś do jedzenia, czy od razu iść do domu? – pyta policjant.
Jaejoong jest zbyt oszołomiony, by odpowiedzieć.

Junsu obejmuje Jaejoonga, gdy ten wchodzi do mieszkania.
- Hyung, wypuścili cię.
- Skąd wiesz, co się stało?
Jaejoong wyswobadza się z objęć przyjaciela. Nie potrzebuje słów pocieszenia, ani komentarzy „prosiłem, żebyś nie zrobił czegoś głupiego”. Jednak zamiast tego, Junsu oznajmia:
- YoonWoo wczoraj tutaj była.
- Co?
- Powiedziała, że stłukłeś jakiegoś kolesia. On w ciężkim stanie trafił do szpitala, a ciebie zgarnęły psy – wyjaśnia Junsu, spacerując po pokoju.
Jaejoong nalewa sobie wody i siada na kanapie ze szklanką w ręku.
- Co jeszcze powiedziała YoonWoo?
- Powiedziała, że dziś rano jedzie z przyjaciółmi do Busan.
Jaejoong wypija całą zawartość szklanki, przełykając głośno.
- Hyung, ale co z tobą? – pyta Junsu.
- Nic.
- Nic?
- Tamten nie wnosi oskarżenia.
- Dlaczego?
- Już się ucieszyłeś, że pójdę siedzieć i będziesz mieć całą chatę dla siebie?
- Hyung, jak możesz mi zarzucać coś takiego! – woła oburzony Junsu – umierałem z troski o ciebie!
- Idiota.
- Hyung, to nie ja jestem idiotą, tylko tamten koleś. Na jego miejscu oskarżyłbym cię.
- Dla mnie to zupełnie zrozumiałe, że tego nie zrobił. Za dużo o nim wiem. Gdyby YoonWoo potwierdziła moje słowa, udowodniłbym psom, że on ją prześladuje. Jest tylko jeden problem.
- Jaki?
- YoonWoo nie chce potwierdzić moich słów.
- Jeśli YoonWoo nie chce potwierdzić twoich słów, to znaczy, że sama coś ukrywa – podsumowuje Junsu.

Wykąpany i przebrany w czyste ubrania Jaejoong wystawia na korytarz walizkę i zakłada buty. Obserwując go, Junsu pyta:
- Co ty robisz?
- Wyjeżdżam do Busan.
- Teraz?!
- Muszę pogadać z YoonWoo.
- Uszykowałem ci śniadanie.
- Zjedz sam.
Junsu biegnie do kuchni. Zapakowuje kanapki i podaje je Jaejoongowi.
- Weź na drogę.
- Junsu-ah, czy ty się bawisz, że jesteśmy mężem i żoną?
- W nic się nie bawię, po prostu nie mogę patrzeć jak o siebie nie dbasz.
Jaejoong bierze od niego kanapki i chowa do walizki.
- Dzięki.
- Trzymaj się, hyung.

„Jeśli YoonWoo nie chce potwierdzić twoich słów, to znaczy, że sama coś ukrywa”.
Siedząc w pociągu do Busan, Jaejoong analizuje najważniejsze wydarzenia. Wszystko zaczęło się przed klubem karaoke. Dwóch typów napadło YoonWoo i próbowało ją zgwałcić. Znali jej imię i nazywali „dziwką”. Jednak YoonWoo zapewniała, że widziała ich po raz pierwszy w życiu. Później pojawił się chłopak w kapturze. Krążył wokół jej domu, ale Jaejoong uwierzył, że zwyczajnie na kogoś czekał. Tego samego dnia babcia YoonWoo opowiedziała mu o złym towarzystwie, z którym wnuczka się spotykała przez co narobiła sobie problemów, a wieczorem ktoś rzucił w okno cegłą z napisem „dziwka”. Ostatnim wydarzeniem była bójka w Gabinecie Krzywych Luster. Chłopak w kapturze i prześladujące YoonWoo, a tym samym również Jaejoonga, przekleństwo „dziwka”. Tak, to zupełnie zrozumiałe, że tamten nie wniósł oskarżenia. Ale nie jest zrozumiałe, że YoonWoo cały czas zachowuje się, jakby kryła swoich prześladowców.
Pociąg z głośnym gwizdem wjeżdża na stację Busan. Jaejoong zdejmuje walizkę z półki na bagaż i wysiada na peron.
„Jeśli YoonWoo nie chce potwierdzić twoich słów, to znaczy, że sama coś ukrywa”.
Co może ukrywać YoonWoo?

21/08/2014

raz to za mało (rozdział 8)

          YoonWoo i Jaejoong leżą nad notatkami na jego łóżku, próbując się uczyć do egzaminów w sesji letniej. Upał i, oglądający w sąsiednim pokoju telewizję, Junsu nie pozwalają im się skoncentrować.
- Zaraz zwariuję – stwierdza Jaejoong.
YoonWoo proponuje:
- Zróbmy sobie przerwę.
Jaejoong przewraca YoonWoo na plecy, kładzie się na niej i namiętnie całuje. Jego ręce obejmują jej rozpalone policzki. Ona śmieje się w przerwach między pocałunkami.
„Żeby podłogi lśniły jak nowe, przetrzyj je wodą z octem”, dobiega głos z telewizora.
- Co on ogląda? – zastanawia się YoonWoo, mając na myśli Junsu.
- Nie pytaj – odpowiada Jaejoong.
Ich usta znowu się spotykają.
- Już zwariowałeś – mówi YoonWoo.
- To ty chciałaś zrobić przerwę – przypomina Jaejoong.
„Wodą z octem możesz przetrzeć również okna”, głos z telewizora daje kolejną poradę.
Gdy YoonWoo droczy się z Jaejoongiem, uciekając przed następnym pocałunkiem, przypadkiem zrzuca z łóżka notatki.
- Pozbierasz? – pyta Jaejoonga.
- Ty pozbierasz, bo ty je zrzuciłaś.
- No wiesz!
- Niech to będzie nauczka, żebyś więcej nie uciekała, kiedy chcę cię pocałować.
YoonWoo robi zadziorną minę, ale wstaje i zbiera notatki. Gdy trzyma je wszystkie, zauważa że Jaejoong zasnął. Leży na brzuchu z jedną ręką nad głową, drugą zwisającą bezwładnie na brzegu łóżka. YoonWoo podnosi ją i układa na poduszce. Chwilę stoi nad śpiącym Jaejoongiem. Potem z uśmiechem na ustach, lekko uderza go notatkami, odkłada je na bok i wychodzi z pokoju.
- Co oglądasz? – zagaduje Junsu.
„Jeśli w twojej lodówce pojawi się nieprzyjemny zapach, to znak, że za rzadko ją rozmrażasz”, informuje głos z telewizora.
- „Perfekcyjną panią domu” – wyjaśnia Junsu – pooglądaj ze mną, przyda ci się to, jak już zamieszkasz z Jaejoongiem.
YoonWoo szturcha go w ramię.
- Głupek.
Jednak siada obok i wpatruje się w telewizor.
- A propos Jaejoonga, co z nim? – pyta Junsu.
- Zasnął.
- Zasnął?
- Nie będę go budzić, powiedział, że uczył się całą noc.
- To prawda, przez całą noc nawet nie zmrużył oka.
YoonWoo długo się nie odzywa.
- Jaejoong prawdopodobnie dostanie stypendium – mówi wreszcie.
- Przyda mu się w jego sytuacji.
- Jakiej sytuacji?
- Czy Jaejoong opowiadał ci, że został adoptowany?
- Yhm.
- Jego rodzinie nigdy się nie przelewało, a jednak mimo że mieli już osiem córek, przygarnęli go pod swój dach i wychowali jak swojego. Jaejoong chciałby się odwdzięczyć rodzinie, zdobyć wykształcenie, dobrą pracę i wesprzeć ich finansowo. Czy to nie szlachetne z jego strony?
- Tak, to bardzo szlachetne z jego strony – powtarza nagle rozkojarzona YoonWoo.
Znów przez długi czas się nie odzywają.
„Weź wilgotną szmatkę i umyj liście swoich kwiatów”, słychać z telewizora.
- Po co myć liście kwiatów? – zastanawia się YoonWoo.
- Jeśli są brudne, to utrudnia proces fotosyntezy – tłumaczy Junsu – trzeba umyć liście, żeby mogły oddychać.
- Trzeba umyć liście, żeby mogły oddychać.
YoonWoo jeszcze chwilę ogląda z Junsu telewizję, po czym oznajmia, że już pójdzie i wychodzi, nie zaglądając do pokoju Jaejoonga.

          YoonWoo moczy szmatkę, wykręca ją i zaczyna myć liście kwiatów, starannie jeden po drugim. YoonBoo przygląda się siostrze z zainteresowaniem. W końcu pyta:
- Dlaczego myjesz kwiaty?
YoonWoo powtarza jak automat:
- Trzeba umyć liście, żeby mogły oddychać.
Tak powiedział Junsu. Junsu powiedział wiele rzeczy.

          Po egzaminach YoonWoo, Jaejoong, SooJi, Yunho, Youngjun oraz dwie koleżanki ze studiów wybierają się wspólnie do klubu. Siadają przy stoliku i składają zamówienie.
- Zapłacę za wasze drinki – nagle oznajmia Yunho.
Tak właśnie robi, co reszta przyjmuje z entuzjazmem. Jedynie Jaejoong jest niezadowolony, choć nie okazuje tego. Nie lubi, gdy ktoś za niego płaci. Nie lubi zwłaszcza, gdy płaci za niego Yunho.
Wszyscy piją i rozmawiają o zbliżających się wakacjach. Kiedy DJ rozpoczyna imprezę, idą na parkiet.
Podczas tańca do Jaejoonga dzwoni telefon, ale on nie zdąża odebrać.
- To Junsu – wyjaśnia – sześć nieodebranych połączeń.
YoonWoo poleca Jaejoongowi, żeby wyszedł przed klub i oddzwonił.
Junsu odbiera niemal od razu.
- Hyung! Co z tobą?
- Jestem na imprezie – odpowiada Jaejoong.
- Sorry, że ci przeszkadzam, ale mam naprawdę pilną sprawę.
- Gadaj.
- Może poczekam, aż wrócisz?
- Specjalnie wyszedłem z klubu, żeby do ciebie oddzwonić. Jeśli nie chcesz mnie wkurzyć, gadaj.
- Jasny blond czy czerwień granatu?
- Co?
- Nie wiem na jaki kolor pofarbować włosy – żali się Junsu.
- To jest ta pilna sprawa?!
- Hyung, ciebie to śmieszy...
- Wcale mnie nie śmieszy – przerywa mu Jaejoong.
- A dla mnie to sprawa życia i śmierci – kończy Junsu.
- Czerwień granatu – mówi Jaejoong i rozłącza się. Wraca do klubu. Jednak wśród szalejących na parkiecie przyjaciół nie znajduje YoonWoo. Przypomina mu się, że już przeżył podobną historię. Na imprezie integracyjnej w klubie karaoke. Zgubił YoonWoo i woli nie myśleć, co by się stało, gdyby w porę jej nie znalazł. Przerażony podchodzi do przyjaciół, ale zanim zdąża się odezwać, Youngjun wskazuje stolik. Siedzą przy nim YoonWoo i Yunho pochłonięci rozmową. Z daleka wyglądają jakby dobrze się bawili w swoim towarzystwie. W przeciwieństwie do tego, co wcześniej opowiadali o sobie wzajemnie. To zemsta Yunho, myśli Jaejoong, za jego rozmowę z SooJi w bufecie. Posyła SooJi pytające spojrzenie. SooJi potakuje skinieniem głowy. Czy to znaczy, że myśli tak samo obserwując YoonWoo i Yunho? Razem z Jaejoongiem przysiada się do stolika.
- O czym rozmawiacie? – rzuca Jaejoong.
- Co powiecie, żebyśmy w wakacje pojechali całą naszą paczką nad morze? – odpowiada pytaniem Yunho, nie wyjaśniając, czy o tym rozmawiał z YoonWoo, czy teraz zmienia temat – rodzice SooJi mają pole namiotowe w Busan. Nigdy nie spałem w namiocie.
Mówi o SooJi, w ogóle na nią nie patrząc. Jakby jej tu nie było.
- A ty, spałaś kiedyś w namiocie? – zwraca się do YoonWoo.
- Nie.
Yunho ponawia pytanie.
- Nie sądzisz, że powinieneś najpierw pogadać o tym z SooJi? – odzywa się Jaejoong.
- SooJi, masz coś przeciwko?
- Nie.
- A ty, JJ?
- Jeszcze nie wiem, co będę robić w wakacje.
- Jeśli nie masz kasy, zapłacę za ciebie – proponuje Yunho.
- Wystarczy, że zapłaciłeś za mojego drinka.
- Przestańcie – uspokaja ich YoonWoo.
Yunho zamawia następne drinki. I jeszcze następne.
- Nie mogę więcej pić, jestem kierowcą – przypomina Jaejoong.
- Ja za ciebie wypiję – postanawia YoonWoo.
 Wychyla jego drinka jednym łykiem. Potem oznajmia:
- Zaraz wracam.
- Gdzie idziesz? – pyta ją Jaejoong.
Nie odpowiada.
Niespodziewanie muzyka się urywa i gasną kolorowe światła.
- Ladies and gentlemen, a teraz niespodzianka – rozlega się głos DJ’a – ta dziewczyna chce zaśpiewać piosenkę, przywitajcie ją brawami.
- JJ! – woła Yunho – tam!
Jaejoong odwraca się we wskazanym kierunku i na scenie zauważa YoonWoo.
Oczy wszystkich obecnych w klubie zwrócone są ku niej, gdy zaczyna śpiewać acapella piosenkę Lee Hi – „Dream”. Jej głos jest czysty i mocny. Opanowany, a jednocześnie pełen emocji. I brzmi w nim jakaś rozpacz.
Jaejoong wpatruje się w YoonWoo jak zahipnotyzowany. A kiedy ona kończy śpiewać, czuje że ktoś popycha go w stronę sceny.
- Idź do niej – mówi Yunho.
Jaejoong podchodzi do YoonWoo i otacza ją ramionami. Teraz oczy wszystkich zwrócone są ku obojgu.

          YoonWoo wychyla drinka za drinkiem.
- Co z tobą? – pyta Jaejoong.
W odpowiedzi YoonWoo osuwa się w jego objęcia.
- Niedobrze mi.
- Zabiorę cię do domu.
Nie żegnając się z nikim, Jaejoong zarzuca sobie ramię YoonWoo na szyję i wyprowadza ją z klubu.
Chłodne nocne powietrze działa na nią trzeźwiąco.
- Już mi lepiej – oznajmia.
- Dasz radę utrzymać się mnie na motorze?
- Tak.
- Na pewno?
- Na pewno.
Chociaż YoonWoo obejmuje go w talii ciaśniej, niż zazwyczaj i przywiera do niego całym ciałem, Jaejoong jedzie bardzo wolno. Obojgu wydaje się, że mija cała wieczność zanim wreszcie zatrzymują się pod jej domem. Ona zdąża już  nieco wytrzeźwieć, ale Jaejoong i tak zaprowadza ją do pokoju.
- Moja babcia ma mocny sen – mówi YoonWoo – nic jej nie obudzi.
- Ty też powinnaś się przespać.
- Podobało ci się jak śpiewałam?
- To było wspaniałe!
 YoonWoo bardzo cicho nastawia piosenkę Lee Hi – „Dream”.
- Moja babcia śpi, nic jej nie obudzi – powtarza.
Prosi Jaejoonga, by usiadł na łóżku. Staje przed nim i śpiewa, tym razem z podkładem. Jednak, gdy tylko dochodzi do refrenu, głos jej się łamie, a w oczach pojawiają łzy. Jaejoong zamyka usta YoonWoo pocałunkiem. Obejmując ją, rozpina zamek jej sukienki. Materiał ześlizguje się na podłogę. Jaejoonga ogarnia coraz większe podniecenie. Układa YoonWoo na łóżku. Zsuwa ramiączka jej stanika, zanurza twarz pomiędzy piersiami, ssie sutki. Ona drży pod jego dotykiem. Nie powstrzymuje go, ale też nie zachęca. Oszołomiony pięknem nagiego ciała YoonWoo, Jaejoong, zdejmuje jej majtki. Całuje ją między nogami, gdy ciałem YoonWoo ponownie wstrząsa szloch.
- Nie! Nie! Nie! – jęczy ona.
Jaejoong natychmiast przestaje ją dotykać. YoonWoo siada na łóżku, obejmuje ramionami drżące kolana i wybucha jeszcze większym płaczem.
- Co się stało? – pyta zaskoczony Jaejoong.
Dlaczego YoonWoo tak się zachowuje? Czy ktoś ją skrzywdził? Czy on ją skrzywdził?
- Ja nie chcę – szlocha YoonWoo.
- Nic ci nie zrobię, obiecuję.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj, powiedz mi tylko, co się stało.
- Przepraszam…
Jaejoong chce jakoś pocieszyć YoonWoo, ale boi się ją dotknąć, by ona nie odczytała źle jego intencji.
- Kocham cię – wyznaje i znów delikatnie bierze ją w objęcia.
Martwi się o nią, ale nie zadaje więcej pytań. Wie, że YoonWoo i tak nic mu nie powie.
- Czy możesz zostać ze mną, aż zasnę? – prosi ona.
Jaejoong przytakuje skinieniem głowy. Ubiera roztrzęsioną YoonWoo. Obejmuje ją, dopóki ona się nie uspokaja i nie zapada w sen. Całuje YoonWoo w czoło na pożegnanie, wychodzi po cichu z domu i zamyka drzwi jej kluczami.

13/08/2014

raz to za mało (rozdział 7)

          Promienie pierwszego wiosennego słońca wpadają przez okna do sali wykładowej. Yunho mruży oczy i zagląda do zeszytu Jaejoonga. Przepisuje jego notatki. Profesor kontynuuje opowieść o twórczości Kim Dong-Ina. Z wielkim entuzjazmem wymienia tytuły najsłynniejszych dzieł pisarza i  daty ich powstania.
- W którym roku zostało wydane „Moksum”? - pyta Yunho Jaejoonga.
Jest wyraźnie rozkojarzony i to nie z powodu pierwszego wiosennego słońca.
- W tysiąc dziewięćset dwudziestym czwartym.
Yunho zapisuje datę, ale po drugiej cyferce, kolejne ulatują mu z pamięci.
- W którym?
- W tysiąc dziewięćset dwudziestym czwartym – powtarza Jaejoong.
Podkreśla datę. Yunho znów zerka mu w zeszyt i przepisuje.
- Co z tobą?  - nie wytrzymuje wreszcie Jaejoong.
- Od wczoraj ma dziewczynę – przypomina siedzący obok Youngjun.
Jaejoong prosi Yunho, by powiedział, jak to dokładnie się stało.
- SooJi wyznała mi szczerze co do mnie czuje i zgodziłem się, żebyśmy byli razem.
- Gratulacje – mówi Youngjun.
- Powodzenia na wspólnej drodze życia – dodaje żartobliwie Jaejoong, stwierdzając w myślach, że słowa Yunho brzmią jak zawieranie umowy. Z pewnością brzmią tak, ponieważ tamten jest przyzwyczajony do otrzymywania wszystkiego z łatwością. To przywilej bogatych ludzi, a także cecha, która dla innych może być inspirująca. Tylko dlaczego YoonWoo powiedziała, że SooJi podoba się Jaejoong, a nie Yunho?

          - Możemy pogadać? – po skończonych zajęciach Jaejoong słyszy za sobą głos i poznaje, że należy on do SooJi.
Odwraca się w jej stronę.
- Jasne.
- Pójdziemy do bufetu?
- Czy to będzie długa rozmowa?
Jaejoong nie ma nic przeciwko długiej rozmowie z SooJi, ale uważa, że pójście do bufetu z dziewczyną kolegi nie jest dobrym pomysłem. SooJi zaprzecza, kiwając głową. Z uśmiechem na ustach wyjaśnia:
- To nie będzie długa rozmowa, ale milej rozmawiać w bufecie, niż na środku korytarza.
Jaejoong przyznaje jej rację.
Siadają przy stoliku i zamawiają kawę.
- O czym chciałaś pogadać? – pyta Jaejoong.
- Pewnie już wiesz, że jestem z Yunho – rzuca SooJi.
- Dziwne, gdybym nie wiedział. Yunho wszystkim się tym chwali.
- Tym, że to ja wyszłam z inicjatywą, wyznając mu swoje uczucia też?
- Tak.
- Właśnie od tego chciałabym zacząć – mówi SooJi – Yunho mi się podoba i, jak wyznałam mu wczoraj, jestem w nim zakochana. Jednak zanim się w nim zakochałam, byłam zakochana w tobie.
SooJi dostrzega chwilowy wyraz zaskoczenia na twarzy Jaejoonga.
- Wiem – odpowiada on.
- Skąd wiesz?
- Po prostu wiem, chociaż wcześniej mi tego nie powiedziałaś.
- To dlaczego byłeś zaskoczony?
- Co innego po prostu wiedzieć, a usłyszeć wprost.
- Nie powiedziałam ci wcześniej, bo zacząłeś się spotykać z YoonWoo i odrzuciłbyś mnie. Teraz moje uczucia do ciebie są już nieaktualne, więc wreszcie zdobyłam się na odwagę, by być z tobą szczera. Mam nadzieję, że nie weźmiesz mi tego za złe.
Jaejoong zapewnia ją, że nie.
- Trzymam kciuki za ciebie i Yunho – dodaje.
- Skoro wyjaśniliśmy sobie sytuację, zgodzisz się, żebyśmy umówili się na podwójną randkę? Ty z YoonWoo i ja z Yunho, mogłoby być bardzo zabawnie! – proponuje podekscytowana SooJi, której wyraźnie ulżyło po rozmowie z Jaejoongiem. Tymczasem on zastanawia się nad właściwą odpowiedzią, wiedząc, że tak jak pomiędzy nim, a SooJi sytuacja jest jasna, pomiędzy YoonWoo a Yunho wręcz odwrotnie. Na szczęście problem rozwiązuje się sam, kiedy do SooJi dzwoni telefon. Długo szuka go w torebce, a potem oznajmia:
- To Yunho.
Odbiera, dopijając kawę.
- Oppa, jestem w bufecie.
Niemal w tym samym momencie Yunho zjawia się przy ich stoliku. Chwyta SooJi za ramię i sprawia wrażenie bardzo niezadowolonego.
- Szukałem cię.
Dopiero wtedy zauważa siedzącego naprzeciwko SooJi Jaejoonga.
- Ja już pójdę – stwierdza tamten.
- Tak, lepiej już sobie idź – odpowiada Yunho.
Jaejoong chce dodać, że nie umówili się z SooJi na kawę, ale przyszli tutaj zamienić tylko parę słów. Jednak dochodzi do wniosku, że to ona zaprosiła go do bufetu, więc niech sama się tłumaczy i idzie bez słowa.
Przed uczelnią spotyka YoonWoo.
- Ile można na ciebie czekać?! – krzyczy ona.
- SooJi chciała ze mną pogadać. Powiedziałbym jej, że nie mam czasu, gdybym wiedział, że czekasz, przepraszam.
W odpowiedzi YoonWoo uderza go w twarz. Obrażony, odwraca się i rusza w stronę stacji metra. Tego YoonWoo się nie spodziewała.
- Jaejoong! – woła, próbując go dogonić – Jaejoong!!!
Wreszcie on się odwraca.
- Nie zasłużyłem na ten policzek. Kiedy ostatnio zostałem załatwić sprawę w dziekanacie, pojechałaś do domu. Nie wiedziałem, że akurat dzisiaj poczekasz. Chciałaś mi zrobić niespodziankę, a ja nawaliłem. Rozumiem, że byłaś na mnie zła, więc przeprosiłem, ale teraz ja jestem na ciebie zły i ty powinnaś przeprosić.
- Przepraszam – odpowiada zmieszana YoonWoo.
W milczeniu dochodzą na stację i wsiadają w metro. Zajmują miejsca obok siebie. Jaejoong od okna, YoonWoo od strony korytarza, ponieważ wysiada pierwsza.
- Miałaś rację, że SooJi była we mnie zakochana – odzywa się on.
- Dlaczego mi o tym mówisz?
- Jesteś zazdrosna?
- Dlaczego mam być zazdrosna?
- SooJi zaproponowała, żebyśmy poszli na podwójną randkę, ty ze mną i ona z Yunho.
- Dlaczego mamy iść na randkę, skoro nawet nie jesteśmy razem?
Jaejoong znowu milknie. Czuje, że jeśli jeszcze raz się odezwie, znowu dostanie w twarz. Nie przy paru studentach kręcących się przed uczelnią, ale przy całej społeczności zatłoczonego metra. Jednak gdy YoonWoo wstaje do wyjścia, Jaejoong chwyta ją za rękę i ciągnie z powrotem na siedzenia. Ona nie protestuje. On nie wysiada na swojej stacji. Jadą do końca. I nadal nie ruszają się z miejsca.
- Wysiadka! – woła kierowca.
Dopiero wtedy wstają.
Wysiadają i oboje orientują się, że są tu pierwszy raz w życiu. Metro wywiozło ich na obrzeża miasta, gdzie nie ma nic prócz kilku domów i otaczających je nierównych pagórków. Na jeden z nich wspina się Jaejoong. Jest zdenerwowany jak wcześniej Yunho w bufecie. YoonWoo podąża za nim, nie rozumiejąc jego nagłej determinacji. Stają na górze, skąd rozciąga się widok na tonący w słońcu Seul.
- Dlaczego mnie tutaj wywiozłeś? – pyta YoonWoo.
- Tutaj, właśnie tutaj cię pocałuję – odpowiada Jaejoong.
- Nie zrobisz tego.
Ledwo kończy zdanie, usta Jaejoonga dotykają jej ust. Są zdecydowane i zachłanne. YoonWoo ma wrażenie, że wszystko w niej wiruje, serce bije mocniej, oddech przyspiesza. To przyjemne uczucie. YoonWoo poddaje się temu uczuciu.

          Następnego dnia na zajęciach Jaejoong razem z YoonWoo zajmuje miejsce w pierwszym rzędzie.

06/08/2014

raz to za mało (rozdział 6)

          Drugi dzień YoonWoo i Jaejoong również spędzają razem. Przedpołudniem przyjmują szklarza, który wstawia w łazience nową szybę. Potem dużo się śmieją i wygłupiają, gotując obiad. To, co zostaje, zawożą babci do szpitala. Postanawiają ukryć przed nią nieszczęśliwe wydarzenia poprzedniego wieczoru. Rozmawiają o samych przyjemnych rzeczach. Jaejoong opowiada o swoich ośmiu siostrach. Dopiero po wizycie w szpitalu dodaje, że siostry tak naprawdę nie są jego siostrami, tylko kuzynkami, a on został adoptowany we wczesnym dzieciństwie.
YoonWoo i Jaejoong siedzą na ławce w tym samym parku, gdzie wczoraj lepili bałwana i obserwują YoonBoo karmiącą ptaki. Jaejoong mówi o swoich biologicznych rodzicach. O ojcu, który trafił do więzienia i o matce, która nie miała pieniędzy, żeby samodzielnie wychowywać synka, więc oddała go rodzinie swojego brata. I tak już zostało.
- Masz kontakt ze swoimi biologicznymi rodzicami? – pyta YoonWoo.
- Mam, ale bardzo niestały.
YoonWoo wydaje się być poruszona szczerością Jaejoonga. Jednak nie chce jej nadużywać i choć ma jeszcze wiele pytań, nie zadaje ich. Chwyta go za rękę i dziękuje za pomoc przez ostatnie dwa dni. Wtedy podbiega do nich YoonBoo i oznajmia, że jest jej zimno. Obie dziewczyny żegnają się z Jaejoongiem i każdy wraca do siebie.

          Od razu po wejściu do mieszkania Jaejoong słyszy komentarze Junsu.
- Hyung! Już myślałem, że się wyprowadziłeś.
- Przyszedłem tylko po swoje rzeczy.
- Serio?!
Jaejoong wybucha śmiechem i szturcha Junsu w brzuch.
- Głupi!
- Robiliście to? – pyta Junsu, gdy Jaejoong znika w swoim pokoju i rzuca się na łóżko.
- Chcesz dobrą radę? Zamiast żyć życiem erotycznym innych, zacznij prowadzić własne. Może powinienem zakluczać się na noc, bo jeszcze z braku alternatywy postanowisz wyładować swoje napięcie na mnie.
Jakby na zamówienie, Junsu przychodzi do pokoju Jaejoonga i siada obok niego na łóżku.
- A nie mówiłem?!
- Skąd wiesz, że nie prowadzę własnego życia erotycznego? – pyta Junsu.
- Zabawy ręką nazywasz życiem erotycznym?
- Hyung! Podglądasz mnie pod prysznicem?
- Nie muszę podglądać cię pod prysznicem, żeby się domyśleć, że wcale nie potrzebujesz godziny, by się umyć, tylko robisz sobie dobrze.
- Ty też robisz sobie dobrze. Nawet nie w łazience, ale u siebie w pokoju. Wiem, bo podglądałem.
- Junsu-ah, jesteś naprawdę popieprzony.
- Więc robiliście to, czy nie?
- Nie, nie robiliśmy tego.
- Hyung, to ty jesteś popieprzony. Spędziłeś u tej dziewczyny tyle czasu i nie spaliście ze sobą?
- Spaliśmy.
- Chyba się pogubiłem.
- To znaczy, ona spała, bo ja nie zmrużyłem oka przez całą noc.
- To co robiłeś?
- Próbowałem ścigać groźnych przestępców.
- He?!
Jaejoong opowiada Junsu o ludziach sprzed klubu karaoke, o chłopaku w kurtce z kapturem, wszystkim tym, co stało się wczorajszego wieczoru i prośbie babci YoonWoo, by on opiekował się jej wnuczką.
- Jesteś pewien, że kolesie sprzed klubu i ten, co rzucił cegłą mają ze sobą coś wspólnego?  - pyta Junsu.
- Oczywiście, że mają ze sobą coś wspólnego. Nie wiem tylko, jak wiele. Po tym jak dowaliłem kolesiom sprzed klubu, zagroziłem im, że zabiję każdego, kto jeszcze odważy się zbliżyć do YoonWoo. Nieważne na ile wzięli sobie moją groźbę do serca, ja zamierzam ją spełnić.
Zapada dłuższe milczenie.
- Hyung, nie zrób czegoś głupiego – wreszcie prosi Junsu.
- Czy teraz rozumiesz, że z YoonWoo to coś bardzo poważnego? Ona sporo przeszła, przez co stała się ostrożna i nieufna. Nie chcę zawieść jej zaufania. I nie będę jej do niczego namawiał. Dam jej tyle czasu, ile potrzebuje. Na wszystko.
- Zawsze pozostają zabawy ręką – podsumowuje Junsu – śmiałeś się, że oprócz tego nie mam żadnego życia erotycznego, a okazuje się, że ty też nie masz.
- O życiu erotycznym, a raczej jego braku, możemy pogadać jutro – ucina Jaejoong – teraz chcę trochę pospać, bo padam na pysk.
- To śpij, a ja będę cię podglądał – śmieje się Junsu.
- Junsu-ah, przestań, bo pomyślę, że coś z tobą nie tak.
- Żartowałem – zapewnia Junsu, wychodząc z pokoju Jaejoonga, ale na wszelki wypadek tamten zaklucza drzwi.