31/12/2014

extreme dimension (rozdział 11 END)

             T.O.P rozbierał się do kąpieli, gdy Mikasa zapukała do drzwi jego apartamentu.
- Mam dla ciebie niespodziankę! – powiedziała na powitanie.
Była dziwnie podekscytowana, a jej policzki pokryły się rumieńcami.
- Jaką niespodziankę?
- Zamknij oczy.
Wykonał polecenie, a w tym czasie ona podmieniła krótkofalówki.
- Nie podglądaj.
- Długo jeszcze? – niecierpliwił się T.O.P.
- Mam lepszy pomysł – stwierdziła Mikasa – otwórz oczy i wyjdź, a ja pokieruję cię przez krótkofalówkę.
- Dlaczego?
- Dlatego, że mam dla ciebie niespodziankę.
- Mikasa – zaczął T.O.P sceptycznie nastawiony do wyjścia z apartamentu – właśnie chciałem się kąpać…
Pocałunek Mikasy go przekonał. Siłą wypchnęła T.O.P za drzwi, zanim zdążył z powrotem zapiąć koszulę. Po chwili odebrał połączenie i odkrył, że krótkofalówka nie należy do niego.
- Dlaczego je podmieniłaś? – spytał.
- Tyle razy wzywałeś mnie przez swoją krótkofalówkę, to takie zabawne, że teraz ja wydaję ci przez nią rozkazy…
- Nie jesteś rozbawiona, raczej zdenerwowana.
- Zdenerwowana, czy niespodzianka się powiedzie…
- Nie lubię niespodzianek.
- Tą polubisz…
Mikasa siedziała na łóżku T.O.P i wpatrywała się w projekt ich wspólnego pokoju, wiszący nad biurkiem. Nigdy w takim nie zamieszka. W ogóle nigdy już niczego nie doświadczy. Przekonywała samą siebie, że prawdziwe umieranie nie okaże się straszniejsze od próby samobójczej, ale naprawdę bardzo się bała. Z trudem panując nad głosem, pokierowała T.O.P:
- Jak najszybciej idź do mojego pokoju schodami ewakuacyjnymi.
- Dlaczego schodami ewakuacyjnymi?
- Dlaczego, dlaczego, dlaczego – przedrzeźniała go – bo nie korytarzem.
- Co za różnica?
- Jak pomiędzy życiem, a umieraniem.
Zamilkła, by T.O.P nie rozpoznał po jej głosie, że się rozpłakała. Z największym wysiłkiem, by to ukryć, wreszcie spytała:
- Idziesz schodami ewakuacyjnymi?
- Tak, tak.
- Kocham cię, T.O.P…
- Jeśli okaże się, że ta niespodzianka to żart…
- Gdzie jesteś? – przerwała mu.
Nie zdążył odpowiedzieć. W jednej chwili połączenie zostało przerwane, a potężny wybuch wstrząsnął lewym skrzydłem budynku.
- Mikasa! Mikasa! Mikasa!!! – T.O.P ogłuszony hukiem eksplozji i trzaskających płomieni, nie słyszał własnych słów – Mikasa… - powtórzył przez łzy z całą miłością, jaką ją darzył. I poczuł się tak, jakby to jego życie się skończyło.
            
           Youngjun wrócił do swojego pokoju w momencie, w którym rozległ się huk eksplozji. Niemal nie zwrócił na to uwagi, wszystkie zmysły skupił na nieobecności Mikasy. Upuścił szklankę z wodą i rozdeptał szkło, gdy pobiegł skontrolować systemy. Sygnały sześciu zarejestrowanych krótkofalówek zniknęły z ekranu. Jeden niezarejestrowany został wykryty w pobliżu schodów ewakuacyjnych.
Mikasa, pomyślał Youngjun z nadzieją.
Przez swoją krótkofalówkę spróbował połączyć się z Jaejoongiem, a potem Kyuminem, jednak żaden z nich nie odebrał.

             Zamiast uciekać, obaj jak zahipnotyzowani wpatrywali się w płomienie pożerające lewe skrzydło budynku i sześć ludzkich istnień. Zrozumieli, że nigdy nie zapomną tego widoku, który był ceną za ich wolność.
- Niesamowite – skomentował Kyumin.
Jaejoong trząsł się na całym ciele i nie był w stanie zapytać, co dokładnie tamten ma na myśli. Nagle usłyszeli głos Youngjuna:
- Mikasa zniknęła!
- Jak to zniknęła? – Kyumin złapał Youngjuna za koszulkę.
- Sygnał jej krótkofalówki został wykryty w pobliżu schodów ewakuacyjnych…
Jaejoong  popędził we wspomnianym kierunku. Nie przestawał się trząść. Nogi się pod nim uginały. Serce tłukło się w piersi jak szalone. Przy schodach ewakuacyjnych wpadł na kogoś.
Mikasa!, chciał zawołać, porwać ją w objęcia, nie puścić.
Podniósł wzrok i ujrzał przed sobą zalaną łzami twarz T.O.P. Wiedział, że powinien go zabić, lecz był w stanie jedynie pozwolić mu uciec, paść na kolana i rozpaczliwie wyć.

             - Nie mogła uratować też siebie? – zapytał Kyumin.
- Mogła – potwierdził Youngjun – nie zrobiła tego, bo gdybym zauważył w systemie, że apartament jest pusty, przerwałbym akcję i Mikasa straciłaby szansę ocalenia T.O.P – wypił kieliszek soju – nie podejrzewałem, że odda za niego życie. Kiedy system wykrył sygnał jej krótkofalówki w pobliżu schodów ewakuacyjnych wystraszyłem się, ponieważ był to teren wybuchu. Uwierzyłem, że słabo się poczuła, a w takim stanie nie odeszłaby daleko. Gdybym wrócił ze szklanką wody trochę później, T.O.P zdążyłby uciec i sygnał krótkofalówki zniknąłby z systemu. Pomyślałbym, że Mikasa jest z wami i nie przerwałbym akcji. Ona o tym wiedziała…
- Wiedziała, że uszanujemy jej ofiarę i nawet, gdy w powstałym zamieszaniu wpadniemy na T.O.P. nie zabijemy go – kontynuował Jaejoong – zanim pozwoliłem mu uciec, zrozumiałem, że on naprawdę ją pokochał.
Siedzieli w barze na przedmieściach Seulu, przy tacach pełnych smakołyków i butelkach soju. Nic nie jedli, natomiast dużo pili, ocierając łzy.
- To moja wina – dodał Jaejoong – gdybym nie odrzucił Mikasy, nie próbowałaby uciec, T.O.P by jej nie przyłapał, nie podcięłaby sobie żył, on by się nie zmienił… - łzy odebrały mu zdolność wypowiadania słów.
- To wina każdego i żadnego z nas – stwierdził filozoficznie Kyumin – każdy mógł ocalić Mikasę i żaden nie podejrzewał, że ona odda życie za T.O.P.
- Mikasa chciała tylko kochać i być kochaną – wtrącił Youngjun – przez ostatnie tygodnie tego doświadczyła, wyglądała na szczęśliwą…
Napełnili kieliszki, wznieśli toast za Mikasę i wypili do dna.
- Zgłosimy się na policję? – zmienił temat Jaejoong.
- Na policję?! – powtórzył oburzony Kyumin – nie po to odzyskałem wolność, by zgłosić się na policję!
- Zabiliśmy sześć osób, a kiedy uciekaliśmy wszystko dookoła płonęło. Myślisz, że policja nie zauważyła tak potężnego wybuchu i nie będzie nas szukać? – zapytał go Jaejoong.
- Hero ma rację – przyznał Youngjun – zgłosimy się na policję i opowiemy o porwaniach, o zmuszaniu do pracy pod groźbą śmierci naszej i naszych najbliższych, o nielegalnym zdobywaniu i handlu narkotykami, o tym, że zabiliśmy sześć osób, by odzyskać wolność.
- A jeśli nie uznają, że zrobiliśmy to w obronie własnej? – obawiał się Kyumin.
- Tak może się zdarzyć – ostrzegł Youngjun.
Kyumin wykrzyczał mu prosto w twarz:
- Trafimy do więzienia?!
- Nie – obiecał Youngjun – dopiero teraz czeka nas prawdziwa walka, by odzyskać wolność, ale zanim ją rozpoczniemy, wróćmy do domów.
Jaejoong i Kyumin skinęli głowami. Razem z Youngjunem wyszli z baru. Objęli się po przyjacielsku i każdy z nich ruszył w swoją stronę.
Jaejoong wpatrywał się w okrągłą tarczę księżyca. Zastanawiał się, czy to już pełnia, czy jeszcze nie – jak w nocy, w której został porwany. Uśmiechnął się z powodu takiego zbiegu okoliczności i choć nie maił przy sobie kluczy, wrócił do swojego mieszkania, kupując po drodze butelkę czerwonego wina.

*** 

             Seunghee skreśliła w kalendarzu datę, oznaczającą kolejny dzień bez Jaejoonga, gdy pokój rozjaśniła dziwna poświata. Była jak meteoryt spalający się w atmosferze, lecz zamiast zniszczenia, przyniosła ciszę. Cisza trwała do czasu, aż zawyły sygnały wozów strażackich. Seunghee podeszła do okna i zauważyła w oddali potężne płomienie ognia.
Czy to koniec świata?, pomyślała.
W dole przejechał pociąg. Seunghee rozbolały nogi, ale nie odeszła od okna. Wpatrywała się w ogień, który palił się bardzo długo, a gdy ostatnie płomienie zgasły, zaczęła śpiewać arię „Habanera” z opery Carmen. Urwała w pół słowa. Za drzwiami rozległy się kroki.

24/12/2014

extreme dimension (rozdział 10)

            - Szef zdecydował, że zwiększy dostawy towaru – opowiadał Zico, gdy w stałym składzie pięciu osób wyruszyli na misję – dopóki nie zająłem się dilerką nie wiedziałem, że tylu ludzi ćpa. Wszyscy ćpają: starszy, młodzi, nawet dzieciaki, sławni, bogaci, biedni…
Jason przytakiwał. Jaejoong słuchał z przerażeniem. Kyumin wpatrywał się w A-Toma, kierującego samochodem.
Zatrzymali się na skraju lasu.
- To my idziemy – postanowił Jaejoong i wysiadł, ciągnąc ze sobą Kyumina.
- Mam nadzieję, że dziś obejdzie się bez niespodzianek – skomentował Zico, nadal wspominając zastrzelonych w lesie członków gangu ojca Mikasy, którzy chcieli przejąć towar.
- Na wszelki wypadek od razu wyślijmy z nimi A-Toma – zaproponował Jason.
- O kurwa – szepnął Jaejoong do ucha Kyuminowi.
- On niczego nie zauważy – uspokajał tamten.
- Najwyżej go zabijesz. Powiedziałeś, że byś to zrobił – drażnił się z nim Jaejoong dla rozładowania emocji.
- On niczego nie zauważy – powtórzył Kyumin.
Urwali rozmowę, ponieważ dołączył do nich A-Tom i razem z nim weszli do lasu. W jego towarzystwie zawsze milczeli. Zapewnie dlatego, że sprawiał wrażenie aspołecznego oraz unikającego wszelkich werbalnych kontaktów. Jaejoong nie wiedział o czym mógłby rozmawiać z A-Tomem. Natomiast Kyuminowi wystarczało na niego patrzeć i podziwiać.
Szybko dotarli do polany. A-Tom wyjął broń i zabrał się za jej czyszczenie.  Jaejoong z Kyuminem, leżąc na śniegu, wpatrywali się w niebo. Granatowe, bezchmurne, pełne gwiazd, wydawało się spokojne, aż nie pojawiły się na nim, zapowiedziane głośnym warkotem, kształty helikoptera. A-Tom wciąż czyścił broń, kiedy maszyna wylądowała. Wysiadł z niej dobrze zbudowany Japończyk, którego twarz szpeciła blizna, lśniąca w blasku księżyca. Jaejoong i Kyumin wiedzieli, że ten mężczyzna jest jednym z członków gangu ojca Mikasy, że aby dostarczyć im materiały wybuchowe, a także specjalne systemy wykrywające czyjąś obecność, czy sygnały krótkofalówek, musiał zabić prawdziwego pilota. Niczego nieświadomy A-Tom pomógł odebrać skrzynki i przenieść je do samochodu.
- Jak było? – zapytał Zico.
Kyumin wzruszył ramionami. Jaejoong odpowiedział:
- Wyjątkowo spokojnie.
Wrócili do budynku organizacji. Rozemocjonowani Jaejoong i Kyumin komentowali przebieg misji, odkąd tylko znaleźli się w swoim pokoju.
- Jak Jason zaproponował, że wyśle z nami A-Toma, myślałem, że wszystko przepadło! – przyznał Jaejoong.
- A ja mówiłem, że on niczego nie zauważy! – przypomniał Kyumin.
Zamierzali iść przekazać Mikasie dobre wieści, kiedy T.O.P wezwał ich do swojego biura. Zjawili się tam z lekkim niepokojem i oprócz szefa zastali również Jasona, Zico oraz A-Toma.
- Dostałem informację, że pilot helikoptera został znaleziony martwy na terenie Japonii – oznajmił T.O.P – czy to on dziś dostarczył wam towar? – zapytał, pokazując zdjęcie prawdziwego pilota helikoptera.
- Nie - odpowiedział A-Tom, a sparaliżowani strachem, Jaejoong i Kyumin uświadomili sobie, że po raz pierwszy słyszą jego głos – dziś towar dostarczył nam ktoś inny – w skrócie scharakteryzował wygląd mężczyzny z blizną.
- Hero, Kyumin, czy zwróciliście uwagę na coś jeszcze? – spytał ich szef.
Zaprzeczyli.
- To dziwne – stwierdził T.O.P – prawdziwy pilot został znaleziony martwy, ale ten, który bez niczyjej wiedzy go zastąpił, dostarczył nam towar.
- Może ci dwaj mieli osobiste potyczki, niezwiązane z nami – podsunął Jaejoong.
- Może – zgodził się T.O.P – ale dla pewności oddam towar do badań w naszym laboratorium.
Pozwolił pozostałym odejść.
- Wpadliśmy! – rozpaczał Kyumin, szarpiąc Jaejoonga za ramię.
- Wcale nie – odpowiedział tamten – co z tego, że T.O.P coś podejrzewa i odda towar do badań? Zginie, zanim zdąży odkryć kim jest nowy pilot i że przekazał nam też materiały wybuchowe ze specjalnymi systemami, które ukrył Youngjun. Będziemy wolni!
Chłopacy padli sobie w objęcia i rozpłakali się.

             Youngjun wszedł do pokoju Jaejoonga i Kyumina. Zastał ich siedzących z Mikasą na podłodze obok radia, słuchających jednej z płyt, które im załatwił.
- Na miejscu trzecim Whitney Houston z piosenką „I have nothing” – powiedział Kyumin.
Nastawił płytę. Pokój wypełnił się dźwiękami zapowiedzianej piosenki.
- Bawimy się w audycję – wyjaśniła Mikasa.
- A ja przyszedłem się z wami upić - Youngjun postawił tacę z czterema butelkami soju i dokładnie tyloma kieliszkami. Jaejoong natychmiast je napełnił.
- Za powodzenie! – wzniósł toast.
Wszyscy stuknęli się kieliszkami i wypili do dna.
- Zarejestrowałem w systemie sygnały krótkofalówek naszych sześciu celów – oznajmił Youngjun – teraz pozostaje tylko czekać, aż każdy z tych sygnałów będzie wysyłany z apartamentów, a drugi system wykryje na ich terenie obecność sześciu osób.
- Wtedy ja i Kyumin podłożymy bombę w lewym skrzydle budynku – kontynuował Jaejoong.
- Wystarczy ją odbezpieczyć i nacisnąć przycisk na sterowniku, żeby wybuchła – wtrącił Kyumin, a Mikasa potwierdziła jego słowa. Jaejoong ponownie napełnił kieliszki. Ustalali szczegóły plany, popijając soju, aż zostały puste butelki.
- Zobaczę mamę i tatę, zobaczę moich przyjaciół – powtarzał Kyumin, oblizując ostatnie krople z kieliszków – już nie będę żył tak beznadziejnie, jak dawniej.
- Zobaczę moją rodzinę – wtórował pijackim głosem Jaejoong, kładąc się na kolanach Youngjuna.
- A Seunghee? – zapytał Kyumin.
- No przecież mówię, że zobaczę moją rodzinę! –zawołał Jaejoong – oświadczę się Seunghee. Kupię pierścionek i oświadczę się jej. Na weselu zatańczymy do arii „Habanera” z opery Carmen. Będziemy mieć trójkę dzieci, dwóch chłopców i dziewczynkę. Chłopców nazwiemy Kyumin i Youngjun, a dziewczynkę Mikasa.
- To takie słodkie, że chyba zaraz się porzygam – podsumował współlokator.
- Jeśli się porzygasz, będziesz sprzątać – ostrzegł Youngjun.
- Ja też się porzygam i będę sprzątać z tobą do towarzystwa – obiecał Jaejoong.
Wszyscy trzej roześmiali się głośno. To obudziło Mikasę, która pijana zasnęła na podłodze.
Właśnie zaczynała się piosenka „Sacrifice” Eltona Johna.
- Zaśpiewam dla was – postanowiła Mikasa.
Stanęła na chwiejnych nogach i wykorzystała jako mikrofon pustą butelkę po soju. Nagle atmosfera zrobiła się bardzo poważna. Jaejoong, Kyumin oraz Youngjun zamilkli. Nie odrywali wzroku od Mikasy, kiedy śpiewała:

And it’s no sacrifice
Just a simple word
It’s two hearts living
In two separate worlds
But it’s no sacrifice
No sacrifice
It’s no sacrifice at all…




             Jaejoong i Kyumin wciąż odczuwali ból głowy po wczorajszym upiciu się, gdy do ich pokoju wpadł podekscytowany Youngjun z informacją:
- Każdy z naszych sześciu celów jest w swoim apartamencie.
Chłopacy wezwali Mikasę. Spotkali się z nią w pokoju Youngjuna i skontrolowali systemy. Wykrywały sześć zarejestrowanych sygnałów krótkofalówek i obecność sześciu osób.
- Rozpoczynamy akcję – postanowił Jaejoong – Youngjun i Mikasa zostaną tutaj, żeby kontrolować systemy, a ja i Kyumin pójdziemy podłożyć bombę.
Zabrali materiały wybuchowe i udali się w stronę lewego skrzydła budynku. Mikasa osunęła się na podłogę.
- Słabo mi…
Youngjun posadził ją opartą o ścianę.
- Oddychaj głęboko i pochyl głowę.
Otworzył okno, by wpuścić świeże, zimowe powietrze, ale Mikasa nadal sprawiała wrażenie osłabionej.
- Przynieś mi szklankę wody – poprosiła.
Youngjun zastanawiał się, co powinien zrobić.
- Kontroluj systemy – polecił.
Poszedł po wodę, a Mikasa pobiegła schodami ewakuacyjnymi prosto do apartamentu T.O.P.

             - Boisz się? – zapytał Kyumin Jaejoonga.
- Nie mogę sobie pozwolić na strach.
- A ja się boję. I ty też, łapy ci się trzęsą.
- No dobra, boję się – przyznał Jaejoong – boję się bardziej, niż na ostatniej misji, choć zdobycie materiałów wybuchowych wiązało się z dużo większym ryzykiem od ich podłożenia.
- Damy radę – powiedział pocieszająco Kyumin.
- No pewnie, że damy radę – zaśmiał się nerwowo Jaejoong.
Zeszli do piwnic, w których spędzili w Extreme Dimension pierwsze godziny po porwaniu.
- Odbezpieczmy bombę i spadajmy– popędzał Kyumin.
Jaejoong nie miał wątpliwości ani przed nielegalnym zdobyciem materiałów wybuchowych, ani przed wykorzystaniem ich do zabicia sześciu osób.
- To dla ciebie, Seunghee – wyznał z powagą i odbezpieczył bombę.

17/12/2014

extreme dimension (rozdział 9)

            Choć Mikasa nie przestawała myśleć o planowanej zemście, starała się zachowywać naturalnie, by nie wzbudzać podejrzeń. Siedziała na łóżku T.O.P i wycinała meble, które dla niej wydrukował. Nawet nie zauważyła, kiedy odszedł od komputera i poprosił:
- Pokaż mi swoje projekty.
Spojrzała na niego zaskoczonym wzrokiem. Zastanawiała się skąd to nagłe zainteresowanie. Doszła do wniosku, że T.O.P po prostu stara się być miły i zgodziła się. Poświęcił projektom dużo uwagi , po czym pochwalił Mikasę:
- Masz talent.
Uśmiechnęła się. Oparła głowę na jego ramieniu i zaproponowała:
- Opowiedz mi jak wygląda twój wymarzony pokój, a ja go zaprojektuję.
Sięgnęła kartkę oraz ołówek, by wykonać szkic przed wybraniem, wydrukowaniem, wycięciem i przyklejeniem mebli.
- Mój wymarzony pokój… - nieprzyzwyczajony do opowiadania o swoich marzeniach T.O.P zawiesił głos – powinien być duży, bo nie lubię małych przestrzeni, mieć ściany w kolorze fioletowym…
- Ciemnym, czy jasnym?
- Ciemnym.
- Yhm.
- Duże, wygodne łóżko.
- Z baldachimem?
- A chciałabyś baldachim?
- To twój wymarzony pokój, nie mój… - urwała.
W jego wymarzonym pokoju jestem ja, uświadomiła sobie i gwałtownie się zarumieniła.
- Chciałabym baldachim…
Od teraz projektowała wymarzony pokój ich obojgu. Razem wybierali meble, upierali się przy swoich racjach i osiągali kompromis. Na koniec Mikasa narysowała T.O.P zajętego pracą przy komputerze.
- To ty – powiedziała.
- Dlaczego mam taką dziwną minę?
- Zawsze taką masz, kiedy pracujesz.
- A to ty .
T.O.P zrewanżował się, rysując śpiącą w łóżku Mikasę.
- Dlaczego naga?
- Zawsze śpisz naga.
- Bo ty mi każesz, zboczeńcu i erotomanie.
Przekomarzali się, na zmianę wybuchając głośnym śmiechem. T.O.P powiesił skończony projekt nad biurkiem, a Mikasa śniła w nocy o ich wspólnym pokoju i byciu szczęśliwą.

                - Nigdy nie przypuszczałem, że będę planował zabić człowieka – przyznał Jaejoong i spojrzał Kyuminowi prosto w oczy – a co dopiero sześciu…
Byli w łaźni. Leżeli zanurzeni po szyje w pracującej wodzie.
- Wycofujesz się? – zapytał z obawą Kyumin.
Jaejoong przecząco kiwnął głową, po czym wyjaśnił:
- Nie mamy prawa zabijać, ale oni też nie mają prawa porywać, więzić i zmuszać do pracy. Myślę ilu jeszcze takim jak my, Mikasa, czy Youngjun zniszczą życie i wtedy pragnę ich zabić.
Obaj byli zaskoczeni zmianami, które w nich zaszły odkąd znaleźli się na terenie budynku organizacji. Wiedzieli, że nawet jeśli odzyskają wolność, ich świat przez bagaż doświadczeń nie stanie się znów szczęśliwy i beztroski. Jakby przeżyli wojnę. Bo teraz ją przeżywali.
W milczeniu dokończyli kąpiel i wrócili do pokoju. Przed drzwiami zastali Mikasę. Czekała ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma i wyrazem zniecierpliwienia na twarzy. Nie odzywała się. Dopiero gdy chłopacy wpuścili ją do pokoju, powiedziała najpierw w języku japońskim, potem angielskim:
- Ocalmy T.O.P.
Jaejoong i Kyumin spojrzeli na Mikasę jak gdyby to ją planowali zabić, ale ona nie straciła ani odrobiny pewności siebie.
- Ocalmy T.O.P!
- Przecież sama mówiłaś, że jedynym sposobem, by odzyskać wolność jest zabić Jang Kwangsoo i wszystkich postawionych wysoko pracowników, bez wyjątku! – przypomniał Kyumin.
- Kiedy zabijemy pozostałych, T.O.P nie będzie nam już zagrażać – upierała się Mikasa – nie będzie zagrażać wam, bo ja z nim zostanę i tego dopilnuję…
Jaejoong wtrącił po japońsku:
- Dlaczego?
- T.O.P jest dla mnie dobry, a ja nie mam nikogo oprócz niego…
- Zaopiekujemy się tobą na wolności.
- Nie chcę, żeby ktoś się mną opiekował, chcę żeby ktoś mnie kochał – wyznała Mikasa.
- Już zapomniałaś jak T.O.P traktował cię wcześniej?! – wybuchnął Jaejoong – jak cię gwałcił, bił, groził?! Jak próbowałaś się przez niego zabić?! Czy on cię chociaż przeprosił?!
- Pokochał mnie, to więcej niż przeprosiny.
Jaejoongowi zabrakło argumentów, wtedy Kyumin szepnął mu coś do ucha.
- On ma rację, ofiary z czasem przywiązują się do swoich oprawców – powtórzył Jaejoong z powagą – na pewno trudno ci uwolnić się od T.O.P, ale uwierz, że bez niego będziesz szczęśliwa, a my nie zostawimy cię samej.
Nienawidziła, gdy ktoś się nad nią litował. Nienawidziła, gdy Jaejoong się nad nią litował.
- Nie jestem ofiarą – odpowiedziała przez zaciśnięte ze złości zęby – ani przez chwilę się nią nie czułam.
                Pobiegła do siebie, rzuciła się na łóżko i rozpłakała.
Czego oczekiwałam, prosząc Hero i Kyumina, by ocalili T.O.P?, zadawała sobie pytanie.
Wiedziała, że się nie zgodzą, a jednak próbowała ich przekonać. I straciła resztki nadziei na wspólną przyszłość z T.O.P, o której śniła przez ostatnie tygodnie. Powtarzała sobie, że wcale nie jest ofiarą przywiązaną do swojego oprawcy. Więc co, jeśli nie przywiązanie, kierowało nią, gdy prosiła Jaejoonga i Kyumina, by go ocalili? Miłość może?
             Przebrała się i uczesała włosy. Starannym makijażem przykryła ślady łez na policzkach i zapukała do drzwi apartamentu T.O.P.
- Jesteś wreszcie – przywitał ją pocałunkiem.
W pokoju czekała na nich kolacja.
- Kazałem Youngjunowi przygotować twoje ulubione potrawy – wyjaśnił T.O.P.
Mikasa uśmiechnęła się smutno.
- Dziękuję.
Zabrali się za jedzenie. T.O.P opowiadał o swojej pracy, lecz Mikasa go nie słuchała. Widząc, że odkąd do niego przyszła jest nieobecna myślami, zapytał:
- Źle się czujesz?
- Nie – zapewniła – jestem trochę zmęczona.
T.O.P obiecał temu zaradzić. Nastawił romantyczną muzykę, zanim zaprowadził Mikasę do sypialni. Rozebrał dziewczynę i ułożył w pościeli. Jęczała cichutko, podczas gdy masował jej plecy, pośladki oraz stopy, używając do tego pachnących olejków.
- Przyjemnie? – pytał.
- Yhm…
- Odwróć się, będzie jeszcze przyjemniej…
Całował ją po szyi, długo pieścił jej piersi, a potem miejsca intymne.
- Co to za masaż? – zachichotała Mikasa.
- Masaż erotyczny – odpowiedział T.O.P i wsunął w nią palce.
Poruszał nimi w coraz szybszym tempie, a ona nie przestawała jęczeć, przeżywając kilkukrotny orgazm. Zapomniała o wcześniejszej rozpaczy z powodu zniszczonej wizji ich wspólnej przyszłości. Omdlewała z rozkoszy, kiedy T.O.P się rozebrał i wszedł w nią.
- Jeśli jeszcze kiedyś będziesz się czuła zmęczona, powiedz mi od razu, a ja temu zaradzę.
Skinęła głową.
- Ty też mi powiedz… co mogę dla ciebie zrobić.
- Nie – zaprzeczył – dziś liczy się wyłącznie twoja przyjemność.
Nie jestem ofiarą T.O.P, powtarzała sobie Mikasa, a czy on może stać się moją?

             - Cholera – zaklął Kyumin. Oparł się rękoma o ścianę i pozostał w tej pozycji – niepotrzebnie powiedziałeś Mikasie, że jest ofiarą.
- Ty to niepotrzebnie powiedziałeś – odparł Jaejoong.
- Tobie, a nie Mikasie!
- Uświadomiłem jej coś, z czego nie zdawała sobie sprawy.
- Z jakim efektem?!
- Kyumin-ah – Jaejoong odciągnął go od ściany i położył dłonie na jego ramionach – dopiero co pokłóciliśmy się z Mikasą, więc przynajmniej między sobą bądźmy zgodni.
Nieco spokojniejsi usiedli na jednym z łóżek.
- Kyumin-ah – powtórzył Jaejoong – co byś zrobił, gdybyś, żeby odzyskać wolność, musiał zabić
A-Toma?
- Dlaczego akurat A-Toma?!
- Podziwiasz go – zaśmiał się Jaejoong.
Kyumin głośno przełknął ślinę i starał się ukryć rumieńce na policzkach. Nie czuł się równie zawstydzony od czasów szkoły podstawowej, kiedy koleżanka z klasy skradła mu pierwszego całusa.
- To nie tak… - pospieszył z wyjaśnieniami  - po prostu A-Tom ma w sobie coś takiego… co nie pozwala mi oderwać od niego wzroku.
Jaejoong, omal znów się nie śmiejąc, zapytał:
- Odkryłeś, że jesteś pedałem?
- Nie! – Kyumin aż podskoczył – to nie tak… chociaż zacząłem się zastanawiać, dlaczego na żadną dziewczynę nie mam ochoty patrzeć dłużej, niż przez jedną noc, a na A-Toma mógłbym bez przerwy… Okropne, prawda?
- Słuchaj – Jaejoong po przyjacielsku objął Kyumina ramieniem – póki nie próbujesz dobrać mi się do tyłka, nie ma dla mnie znaczenia, że jesteś pedałem.
Tym razem Kyumin się roześmiał - z ulgą, że wyznał Jaejoongowi, co od dawna przed nim ukrywał.
- Nie ma opcji – zapewnił – ty mnie jakoś nie kręcisz.
- Wracając do tematu A-Toma… nie odpowiedziałeś na moje pytanie – przypomniał Jaejoong.
- Zabiłbym go – stwierdził bez wahania Kyumin – dlatego nie rozumiem Mikasy.
- Musimy ją przeprosić i przekonać do zabicia T.O.P. Jeśli tego nie zrobimy, ona zrezygnuje z całego planu i nigdy nie będziemy wolni.
- Nie pozwolimy, by zrezygnowała! – zwołał Kyumin i wstał, gotowy natychmiast iść do Mikasy, ale Jaejoong go powstrzymał:
- Teraz na pewno grzeje łóżko T.O.P – powiedział z niesmakiem – porozmawiamy z nią jutro.
Następnego dnia zapukali do drzwi pokoju Mikasy. Już zamierzali odejść, kiedy otworzyła. Była bosa, ubrana jedynie w białą, seksowną haleczkę, zaspana, z potarganymi włosami i tajemniczym uśmiechem na twarzy.
- Przyszliśmy cię przeprosić – oznajmił Jaejoong.
Wpuściła ich do środka. Usiadła na łóżku z podkurczonymi nogami i nie przestawała się uśmiechać, podczas gdy chłopacy stali nad nią.
- No więc… - zaczął niezdarnie Kyumin – przepraszamy.
- Przepraszamy – powtórzył Jaejoong – wczoraj powiedzieliśmy wiele przykrych rzeczy, choć wcale nie chcieliśmy sprawić ci przykrości. Byliśmy wkurzeni, bo ocalenie T.O.P to jak wydanie wyroku na samych siebie.
- Musimy zabić T.O.P – wtrącił Kyumin – on jest zły, zniszczył nam życie.
Zapadło milczenie, które wreszcie przerwała Mikasa:
- Zabijmy go.
Chłopacy spojrzeli na nią z niedowierzaniem.
- Jesteście zdziwieni, że przekonanie mnie okazało się takie łatwe? – zapytała – właściwie nie musieliście mnie przekonywać. Jeszcze raz wszystko przemyślałam i podjęłam decyzję: zabijmy T.O.P.
- Mikasa, kocham cię! – zawołał Kyumin i porwał ją w objęcia.
- Ja też was kocham i tym, czego najbardziej pragnę jest, żebyście byłi wolni.
- Ale wczoraj… - odezwał się Jaejoong.
- To była chwila słabości…  –  odpowiedziała, cytując jego słowa po ich wspólnie spędzonej nocy – zapomnij o tym.

10/12/2014

extreme dimension (rozdział 8)

***
            Pani Oh otworzyła drzwi i wpuściła gości. Eleganckie małżeństwo w średnim wieku sprawiało wrażenie przygnębionych, lecz nie tracących nadziei.
- Tak jak wspominałam przez telefon, nasz Kyumin… - zaczęła pani Shin, ale głos jej się załamał.
- Zaginął parę dni wcześniej od waszego Jaejoonga – pospieszył z pomocą pan Lee.
Pani Oh zaprosiła ich do pokoju dziennego, gdzie czekał jej mąż oraz trzy z ośmiu córek: Hyorin, Mone i Suyoung ze swoim malutkim synkiem.
- Widzieliśmy wasz reportaż w telewizji – powiedziała pani Shin – ponieważ… jesteśmy w tej samej sytuacji… chcieliśmy się z wami poznać.
- Kiedy odebrałam telefon, pomyślałam, że macie jakieś informacje o Jaejoongu ... – pani Oh westchnęła. Suyoung zaproponowała gościom coś do picia. Początkowo odmówili, ale po chwili zdecydowali wypić herbatę.
- Może czegoś mocniejszego? – zapytał pan Kim.
Goście pozostali przy herbacie, więc Hyorin poszła zagotować wodę.
- Dziewiątego sierpnia Kyumin zdał egzamin na prawo jazdy i nie wrócił do domu – opowiadał pan Lee – ostatnimi osobami, które widziały go przed zaginięciem są jego przyjaciele. Z ich zeznań wynika, że tamtego dnia wdał się w bójkę w klubie. Pokłócili się o to w drodze powrotnej. Przyjaciele zarzucali mu, że ciągle wpędza ich w kłopoty, a on w złości wykrzyczał, że ma dość swojego życia.
- Policja wmawia nam, że Kyumin mógł po prostu uciec – wtrąciła pani Shin – ale my wiemy, że nigdy by czegoś takiego nie zrobił.
- A ci, co napadli go w klubie mają niepodważalne alibi na całą noc – dodał pan Lee.
Przez chwilę panowała cisza.
- Ostatnią osobą, która widziała Jaejoonga przed zaginięciem jest jego dziewczyna. W nocy z dwunastego na trzynastego sierpnia wyszedł, żeby kupić dla niej wino i już nie wrócił. Chociaż Seunghee spotkała się z nim wtedy po raz pierwszy, teraz udaje szalenie zakochaną i nie chce opuścić jego mieszkania – wyrzuciła pani Oh.
- Mamo – Suyoung poklepała ją po ramieniu – nie oskarżaj Seunghee.
Hyorin przyniosła herbatę.
- Jesteśmy zainteresowani nagraniem takiego reportażu jak wasz – pan Lee wyjawił wreszcie prawdziwy cel wizyty.
- Znalazłam w Internecie nazwisko dziennikarki zajmującej się przypadkami zaginięć. Skontaktowałam się z nią i zgodziła się nagrać ten reportaż – wyjaśniła Suyoung.
Poproszona przez panią Shin, spisała na kartce nazwisko oraz numer telefonu dziennikarki.
- Czy to zbieg okoliczności, że w przeciągu kilku dni zaginęło dwóch młodych chłopaków? – zastanawiał się pan Lee – policja nie widzi związku między tymi dwoma zaginięciami, ale dla mnie to wygląda bardzo podejrzanie.
- Kto? Dlaczego? Po co? – wybuchnęła pani Oh – wciąż zadaję sobie te same pytania i nie przestaję myśleć o Jaejoongu. Chcę tylko, żeby wrócił do domu, czy to tak wiele? – pani Oh rozpłakała się.
Zaraz po niej rozpłakał się również malutki Jaejoong.
- Już dobrze – powtarzała Suyoung, nie wiedząc sama, czy zwraca się do swojej matki, czy synka.
Pan Kim nie wytrzymał i zrobił sobie drinka. Ponownie zaproponował gościom coś mocniejszego. Nikt nie odpowiedział. Wszyscy siedzieli wpatrzeni w blat stołu. Pani Shin dopijała herbatę.
- Codziennie dzwonię na policję i codziennie słyszę, że nie mają żadnych nowych informacji, że jeśli nic się nie zmieni, odłożą sprawę – wyznała - pytają mnie: jak długo zamierza pani szukać syna? Odpowiadam im…
Pani Oh dokończyła razem z nią:
- Dopóki go nie znajdę.

***

                Mikasa pewnym krokiem przeszła przez pokój i usiadła na łóżku Jaejoonga.
- Jak się czujesz? – zapytał.
- Dobrze – pokazała mu nadgarstki – rany się zagoiły.
Jaejoong się uśmiechnął. Mikasa rozejrzała się po pokoju.
- Gdzie Kyumin?
- W łaźni.
Zapadło milczenie, aż Mikasa znów się odezwała:
- Będziesz tak stał nade mną?
Kiedy Jaejoong usiadł obok niej, powiedziała:
- T.O.P dobrze mnie traktuje.
- Cieszę się.
- Może się we mnie zakochał.
- Może.
- Robi to ze mną tak, że doprowadza mnie do orgazmu.
- Mikasa… nie musisz…
Roześmiała się.
- Nie mówię tego, by wzbudzić w tobie zazdrość – czy aby na pewno? – jeśli T.O.P się we mnie zakochał, nie podejrzewa, że mogłabym wykorzystać jego zaufanie…
- Nie rozumiem.
Zastanawiała się, czy zdradzić Jaejoongowi, że od kilku dni utrzymuje kontakt z członkami gangu ojca i zdecydowała zachować to dla siebie, dopóki nie zdobędzie konkretnego planu zniszczenia Extreme Dimension.
- Mój ojciec był okrutnym gangsterem, ale również wspaniałym rodzicem. Nigdy mnie nie zawiódł, więc ja też go nie zawiodę i pomszczę jego śmierć – wyznała.
- Jak?
- Nie wiem….
Skrzypnęły drzwi, do pokoju wszedł Kyumin.
- Mikasa! – zawołał.
Przytulił ją i pocałował w oba policzki.
- Pokażę ci nowe płyty, które załatwił nam Youngjun.
- Zwariowałaś – skomentował Jaejoong.
Mikasa posłała mu pytające spojrzenie.
- Słucham?
- Wcześniej byłaś inna  – stwierdził – kiedy się tak zmieniłaś?
- Kiedy powiedziałeś, że mam się nie bać i zostawiłeś mnie w apartamencie T.O.P – odparła bez zastanowienia. Czyżby z wyrzutem? Czego wtedy od niego oczekiwała?
- Więc przestałam się bać i wymyślałam zemstę, bo co mi pozostało?
Jaejoong już otwierał usta, by odpowiedzieć, ale nic nie rozumiejący z ich rozmowy po japońsku Kyumin, zapytał:
- O co chodzi?
- Mikasa planuje pomścić śmierć ojca – wyjaśnił mu Jaejoong – powiedz, że zwariowała.
- Mikasa… - zaczął ostrożnie Kyumin – ja też początkowo planowałem się zemścić, za to co mi zrobili, ale Hero przekonał mnie, że tym jedynie wydam wyrok na siebie i swoich najbliższych, a potem… - przypomniał sobie członków gangu ojca Mikasy zastrzelonych w lesie i ze szczegółami opowiedział jej o tym wydarzeniu – potem na zawsze pożegnałem się z wolnością.
- Nie pragniesz, żebyśmy znowu byli wolni? – spytała.
- Nie pragnę – odpowiedział Kyumin ze łzami w oczach – nie pragnę niczego, co jest niemożliwe.
- Nie wierzycie we mnie… - odkryła Mikasa i w jednej chwili straciła cały entuzjazm, z jakim przyszła do pokoju chłopaków – a ja was uważałam za swoich przyjaciół… Uważałam za swoich przyjaciół! – zawołała w języku japońskim, a potem powtórzyła w angielskim i wyszła, głośno zatrzaskując za sobą drzwi.
                Reakcja chłopaków ją rozzłościła, a jednocześnie podziałała motywująco.
Udowodnię im, że odzyskanie wolności nie jest niemożliwe!
 Z nowym entuzjazmem poszła odwiedzić Youngjuna.
- Chcę się napić – powiedziała.
Zaprosił ją do stolika, przyniósł butelkę soju i dwa kieliszki.
- Napiję się z tobą – postanowił.
Napełnił kieliszki alkoholem, a wtedy ona wzniosła toast:
- Za nowe życie!
- T.O.P naprawdę musi cię dobrze traktować.
- Yhm…
- Jednak po twojej minie wnioskuję, że chodzi o coś więcej.
- Yhm…
- Jak T.O.P przyłapał cię na ucieczce, skłamałem że Jang Kwangsoo chce z nim pilnie rozmawiać. Nie wiedziałem, że wcale nie miał zamiaru cię skrzywdzić. Moje kłamstwo zamiast ci pomóc, przyniosło wręcz odwrotny efekt… Bardzo się o ciebie martwiłem – tłumaczył Youngjun, ponownie napełniając kieliszki – dlatego cieszę się, że teraz wydajesz się być szczęśliwa.
Mikasa chwyciła go za ręce.
- Gdybym jeszcze kiedyś tego potrzebowała, pomógłbyś mi? – spytała z tajemniczym błyskiem w oku, któremu jako powód Youngjun przypisał opróżnioną do połowy butelkę soju.
- No pewnie – odpowiedział.
Roześmiana Mikasa powtarzała:
- Youngjun-ssi, Youngjun-ah, Youngjun oppa…

                T.O.P nie udało się długo zachować w tajemnicy faktu, że stan Mikasy nie tylko się unormował, ale był obecnie nawet lepszy, niż przed jej próbą samobójczą. Dodatkowe kilka kilogramów zmieniło ją z osoby chudej w po prostu szczupłą, kąciki ust coraz częściej unosiła się w uśmiechu, a policzki się zarumieniły. Nie sprawiała wrażenia zbyt zmartwionej, że znowu musi świadczyć usługi seksualne innym pracownikom. Jakby zupełnie jej to nie obchodziło.
Wieczorami zjawiała się w apartamencie T.O.P. Podczas kiedy się kąpał korzystała z jego komputera, by razem z członkami gangu ojca ustalić plan zemsty. Niestety za każdym razem miała na to ledwie kilkanaście minut. Zdarzało jej się zapominać o czasie i właśnie dlatego w końcu została przyłapana przez T.O.P.
- Co robisz? – zapytał oskarżycielskim tonem.
Przypomniała sobie jak przyłapał ją na wspinaniu się na dach po drabince i równie bardzo się wystraszyła.
- Ja… chciałam wydrukować kanapę, bo wszystkie ładne już powycinałam z katalogu – skłamała.
- Wydrukuję ci tyle kanap, ile ci się spodoba, ale nigdy więcej nie korzystaj sama z mojego komputera, jasne?
- Tak… przepraszam.
- W porządku.
Odwróciła się w jego stronę i odważyła poruszyć temat, który od dawna ją interesował.
- Mogę o coś zapytać? – zaczęła.
T.O.P skinął głową.
- Na czym polega twoja praca?
- Jestem profilerem.
- Na czym polega praca profilera?
- Zajmuję się wyszukiwaniem informacji o różnych osobach, stwarzam ich portrety psychologiczne, by poznać motywy działań, które oni podejmują, a także móc nimi manipulować.
- To brzmi… - Mikasa nie potrafiła znaleźć odpowiedniego słowa.
- Przerażająco?
- Też… ale raczej chodziło mi o to, że musisz być bardzo inteligentny, żeby wykonywać taką pracę.
- T.O.P to skrót od The Only Profiler – wyjaśnił.
- A jak naprawdę się nazywasz?
- T.O.P.
Nie chciała nalegać, by swoim zainteresowaniem nie wzbudzić podejrzeń.
- Powiedz chociaż ile masz lat, ja nic o tobie nie wiem.
- Tyle, na ile wyglądam.
- Trzydzieści?
- Co?
Mikasa zaczęła się śmiać.
- Nie wyglądam na trzydzieści lat – upierał się T.O.P.
Mikasa wciąż się śmiała, gdy przeniósł ją na łóżko i rozebrał. Jak zawsze, odkąd kochali się po jej próbie samobójczej, razem osiągnęli spełnienie i nadzy zasnęli w swoich objęciach.
- Dwadzieścia siedem – tymi słowami T.O.P obudził rano Mikasę.
- Co?
- Pytałaś ile mam lat.
Ugryzła go w ucho.
- Taki młody, a taki zboczony…
- Sama tego chciałaś…
Kochali się cały ranek.
Wieczorem Mikasa znów skorzystała z komputera T.O.P, podczas kiedy on się kąpał.

                - Jedynym sposobem, by odzyskać wolność jest zabicie Jang Kwangsoo oraz najwyżej postawionych pracowników – powiedziała Mikasa do Jaejoonga i Kyumina – wysadzimy lewe skrzydło budynku.
Ponieważ chłopacy milczeli, kontynuowała:
- Plan jest taki: materiały wybuchowe przekażą wam podczas misji członkowie gangu mojego ojca, z którymi kontaktuję się od kilku tygodni . Lewe skrzydło budynku zamieszkuje główny szef oraz pięciu pracowników – Mikasa przeczytała ich nazwiska – ja oprócz T.O.P widuję tylko dwóch z nich, co uniemożliwia nam kontrolowanie wszystkich. Dlatego ludzie ojca poza materiałami wybuchowymi, przekażą wam również specjalne systemy do wykrywania czyjejś obecności w promieniu dwustu metrów, a także fal wysyłanych przez krótkofalówki. Kiedy systemy wykryją w lewym skrzydle budynku obecność sześciu osób i sześć krótkofalówek, których sygnały będą zgodne z sygnałami krótkofalówek tych, których chcemy zabić, zyskamy pewność, że każdy z nich jest w swoim apartamencie. Wtedy ich wysadzimy. I będziemy wolni – Mikasa uśmiechnęła się szeroko – moim jedynym pragnieniem jest pomścić śmierć ojca i odzyskać wolność, ale żeby to osiągnąć, potrzebuję waszej pomocy. Jeśli nadal uważacie, że zwariowałam, obiecuję więcej nie wracać do tematu.
Jaejoong i Kyumin siedzieli na podłodze. Mikasa stała nad nimi, a jej słowa sprawiły, że wpatrywali się w nią jak zahipnotyzowani.
Materiały wybuchowe – główny szef oraz pięciu pracowników – zabić.
Po miesiącach spędzonych w niewoli, zastraszeniu i poniżeniu, wreszcie dostrzegli cień nadziei na ucieczkę. Niemożliwe stało się możliwe. Ale wydawało zbyt piękne, by się powiodło.
- Co zrobimy z materiałami wybuchowymi i tamtymi systemami, zanim je wykorzystamy? – zapytał, pełen obaw Kyumin.
- Youngjun je ukryje – odpowiedziała Mikasa.
Dopracowała plan w każdym calu.
- Youngjun?! – zawołał Kyumin – dlaczego go w to wciągnęłaś?
- A myślałeś, że jak zdobyłam listę pracowników, zamieszkujących apartamenty w lewym skrzydle budynku?
Drzwi skrzypnęły i do pokoju wszedł Youngjun.
- Jestem po waszej stronie – oznajmił.
Jaejoong i Kyumin poderwali się z podłogi.
- Dlaczego mielibyśmy ci zaufać?! – zapytał ten drugi – czy nie pracujesz dobrowolnie dla Extreme Dimension?
- To prawda, zatrudniłem się z własnej woli. Potrzebowałem pieniędzy na leczenie mojej dziewczyny. Niestety… zmarła wcześniej, niż zdążyłem zarobić większą sumę. A ja wiedziałem za dużo o Extreme Dimension, by pozwolili mi stąd odejść. Jednak dopóki nie poznałem was, nie wiedziałem najważniejszego: jak bardzo okrutne jest to miejsce i jak okrutni są ludzie, dla których pracuję. Mam już dość – Youngjun wyciągnął przed siebie dłoń i powtórzył: - jestem po waszej stronie. Czy połączymy siły i powstrzymamy zło szerzone przez Extreme Dimension?
Mikasa położyła dłoń na dłoni Youngjuna. Kyumin położył dłoń na dłoni Mikasy. Jaejoong położył dłoń na dłoni Kyumina. Połączyli siły.