Z
tarasu widokowego wieży telewizyjnej trudno przegapić moment, gdy zapada
zmrok. Przez chwilę jest zupełnie ciemno. A już zaraz miasto rozbłyska
tysiącami świateł w różnych kształtach, w różnych kolorach. Hayi przegapia ten
moment. Siedzi oparta o barierkę, po raz kolejny czyta list i po raz kolejny
łzy dławią ją i wstrząsają całym jej ciałem. Nie wie, czy płacze nad historią
Jiyonga, czy nad tym, że kochała kogoś, kogo w ogóle nie znała. Może nad jednym
i nad drugim. Próbuje poukładać sobie w głowie wszystko, co przeczytała. Jiyong
też ją kochał. Czy to właśnie nie bliscy krzywdzą najboleśniej? I on został skrzywdzony,
przez matkę, która go porzuciła, przez ojca, który go bił, przez Hakyeona,
który nauczył go tylko jak zarabiać pieniądze i wykorzystywać naiwne, młode
dziewczyny. Jiyong doświadczył tyle okropnych rzeczy, ale wciąż był zdolny kochać
i tak szczerze opowiadać o swoich uczuciach. Krzywdził ją i cierpiał razem z
nią. Dlatego mu wybaczyła. Wiedziała, że wszystko, co złe, zrobił przez
narkotyki. Jak ona czuła się na rozmowie kwalifikacyjnej, na której dodał jej do
wina extasy? Jakby nie była sobą. Gdyby nie narkotyk, nie zgodziłaby się na
seks z Jiyongiem. Później nie rozumiała,
dlaczego to zrobiła. Nie opuszczały jej wyrzuty sumienia. Jiyong czuł się tak
zawsze. Sięgał po narkotyki, by być obojętny na brak miłości, który od dziecka
musiał znosić. Pojawiała się chwilowa ulga, a zaraz wyrzuty sumienia za
wszystkie złe rzeczy, jakich się dopuścił pod wpływem. Nie dawał sobie z nimi
rady. I sięgał po narkotyki, by o nich zapomnieć. Chciał się wyleczyć, ale bał się zaakceptować ile osób skrzywdził przez swój nałóg. Hayi płacze nad tym,
jakie to dla niego musiało być trudne. Może gdyby odkryła wcześniej, że się uzależnił, pomogłaby mu i wszystko potoczyłoby się inaczej. Ale teraz to
już bez znaczenia. Ona wybaczyła Jiyongowi. On się wyleczył i wybrał Harę.
Hayi
wyciera łzy, wstaje. Rozprostowuje się. Cała ścierpła, gdy siedziała oparta
plecami o barierkę. Nagle czuje, że telefon wibruje jej w torebce. Wyjmuje go i
czyta na ekranie: „Jyuni-ah”. Odbiera:
- Unni…
- Co z tobą?! Od godziny próbuję się do ciebie dodzwonić!
Seunghyun już ułożył treść zgłoszenia twojego zaginięcia na policję!
Hayi wsiada do windy. Wybiera przycisk „0” i zjeżdża.
- Przepraszam, unni…
- No i co?
- Co „co”?
- Co z… Jiyongiem – ponieważ kuzynka się nie odzywa,
Jyuni postanawia jej do ułatwić i dodaje – on nie żyje, prawda?
- Żyje. Żyje. Żyje! Ja to wiedziałam.
- Więc dlaczego jesteś taka smutna?
- Unni… to wszystko… to dla mnie zbyt wiele.
Po drugiej stronie odzywa się Seunghyun:
- Hayi! Jak znowu siedzisz spita w jakimś barze, nie
pomogę, a obiecuję, że skopię ci tyłek!
Winda zatrzymuje się na poziomie „0”. Hayi wysiada i
owiewa ją lekki wietrzyk.
- Nie, jestem aż za bardzo trzeźwa… Ale mam ochotę się
upić, z wami, nie w przypadkowym barze.
- A gdzie?
- Nie wiem. Jestem przy wieży telewizyjnej.
Seunghyun proponuje, żeby spotkali się w pobliskim parku.
Hayi się zgadza. Jeszcze kilka łez spływa jej po policzkach, ale ona szybko je
wyciera. Nie wsiada w autobus. Idzie do parku i słucha muzyki przez słuchawki. Sia śpiewa:
I’m gonna swing from the chandelier
From the chandelier
I’m gonna live like tomorrow doesn’t exist
Like it doesn’t exist
I’m gonna fly like a bird through the night
Feel my tears as they dry
I’m gonna swing from the chandelier
From the chandelier
Hayi idzie szybkim korkiem, środkiem chodnika z wysoko podniesioną głową, a ludzie wymijają ją. Chłodne, wieczorne powietrze
przyjemnie orzeźwia i chociaż dzień był pochmurny, teraz niebo lśni
tysiącami gwiazd, jak miasto lśni tysiącami świateł z tarasu widokowego wieży
telewizyjnej. Hayi zatrzymuje się przy wejściu do parku. W sklepie naprzeciwko
kupuje sobie loda. Roztopiony, kapie jej na ręce. Ale ona nie przejmuje się
tym. Czeka na Jyuni i Seunghyuna. Kiedy się zjawiają, całą trójką wchodzą do
parku. Siadają na jednej z ławek najbardziej otoczonej drzewami. Jyuni wyjmuje
z torebki butelkę soju. Podają ją sobie i popijają alkohol.
- Co z tym głupim Kwon Jiyongiem? – pyta Seunghyun –
przez pół roku po nim płakałaś, a teraz okazuje się, że on żyje?
Co ci odpowiedzieć?,
myśli Hayi.
- On… brał narkotyki. Ostatnie pół roku był na odwyku.
Wyjaśnił mi wszystko w liście, ale Hara mi go wcześniej nie dała. Skłamała, że Jiyong nie
żyje. A on się wyleczył i wrócił do niej.
- Co?! – oburza się Seunghyun – głupi ćpun zabawił się z
tobą i wrócił do Hary?!
- To nie tak… Ja i Jiyong… nigdy nie byliśmy w związku.
- Spałaś z nim, myślałaś, że jesteś z nim w ciąży –
przypomina jej przyjaciel, a ona wcale nie chce o tym pamiętać.
- To się zdarzyło tylko raz, ale nigdy nie byliśmy w
związku.
Zapada chwilowa cisza. Hayi popija kilka łyków alkoholu.
Jyuni i Seunghyun wiedzą, że ona nie chce rozmawiać o tym, co się zdarzyło
między nią i Jiyongiem. Nie nalegają, chociaż są tego ciekawi.
- I co teraz? – Jyuni pyta Hayi.
- I’m gonna swing from the chandelier – śpiewa kuzynka,
zdążyła upić się trochę – zapomnę o Jiyongu. Już nigdy nie będę się przez niego
śmiała i już nigdy nie będę przez niego cierpiała. Jeśli on jest szczęśliwy, ja
też będę. Bo wiem, że żyje, że kocha kogoś i jego ktoś kocha.
- To dobra decyzja
- przyznaje Seunghyun.
Przytula Hayi, bo wie, że podjęcie „tej dobrej decyzji”
było dla niej bardzo trudne.
- W liście wreszcie dostałam wypłatę – dodaje Hayi.
- Ile? – pyta Jyuni.
Kuzynka ścisza głos do szeptu:
- Trzy miliony won.
- Co ty zrobisz z taką kasą?! – ekscytuje się Jyuni, jak
zwykle przy temacie pieniędzy.
Zanim Hayi zdąży odpowiedzieć, rozlega się krzyk
Seunghyuna:
- O kurwa, psy! Spierdalamy!
Zostawiają opróżnioną do połowy butelkę soju. Biegną
przed siebie najszybciej jak mogą, a dwóch policjantów rusza w pościg za nimi.
Hayi potyka się o wystającą płytkę chodnika i ląduje na ziemi. Wygięta pod
nienaturalnym kątem kostka boli, a rozcięte kolano krwawi. Seunghyun nachyla
się, by dziewczyna wskoczyła mu na plecy. W ten sposób udaje im się uciec
przed policjantami. Zatrzymują się w bocznej uliczce oddalonej o prawie
kilometr od parku. Jyuni z trudem łapie oddech. Seunghyun sadza Hayi na
chodniku. Wyciera chusteczką jej rozcięte kolano, ogląda kostkę.
- Wydaje mi się, że to skręcenie – stwierdza – bardzo
boli?
Hayi się uśmiecha, szczerze, po raz pierwszy od pół roku.
- Nie bardzo.
- Mało brakowało, a wydałabyś część swojej wypłaty na
mandat za picie alkoholu w miejscu publicznym – śmieje się Seunghyun.
- A ty nie układałbyś treści zgłoszenia mojego
zaginięcia, tylko naszej mowy obronnej – odpowiada Hayi.
Jyuni i Seunghyun zaprowadzają ją na przystanek i odwożą do domu. Państwo Lee postanawiają pojechać z córką do szpitala, jednak ona jest trochę
pijana i nie chce pokazywać się lekarzom w takim stanie. „Jutro”, powtarza. Nie
wspomina o ucieczce przed policjantami, przyznaje się tylko, że sporo wypiła
(co widać po niej), nie wspomina o tym, że Jiyong żyje. Chce spać i nie śnić
już o jego śmierci. Pozbierać kawałki
swojego rozbitego serca. Posklejać w całość. Ale kiedy kładzie się do łóżka,
nie może spać, nie może opanować wrażenia, że wszystko wiruje.
I’m gonna swing form the chandelier
I’m gonna fly like a bird through the night
Jak gdyby huśtała się na żyrandolu. Jak gdyby była
ptakiem, leciała przez noc. Jak gdyby żyła szczęśliwie.
***
Siedzą
naprzeciwko siebie na łóżku w jej pokoju. Hyeyoon podnosi na Hyuntae zapłakane
oczy.
- Jeśli chcesz odejść, zrób to teraz – mówi.
- Odejść? – powtarza on.
- Tak, zrób to teraz, jeśli masz jakiekolwiek
wątpliwości.
Hyuntae chwyta ją za ramiona i potrząsa.
- Czy ty siebie słyszysz?!
- Tak… nie chcę cię zmuszać… do niczego. Wszystko
dokładnie przemyślałam i postanowiłam pozwolić ci odejść.
- Jak długo trwało to „przemyślenie wszystkiego”?
- Miesiąc.
- Miesiąc? Tyle potrzebowałaś, żeby „pozwolić mi odejść”?
Hyuntae przestaje potrząsać Hyeyoon, ale pozostawia
dłonie na jej ramionach. A ona ma wrażenie, że pokój zaczyna się zmniejszać.
Może w końcu zupełnie zniknie? Co się wtedy wydarzy?
- Dlaczego wykorzystujesz moje słowa przeciwko mnie?! – krzyczy
Hyeyoon i znów kilka łez spływa po jej policzkach. Hyuntae je wyciera.
- Dlaczego założyłaś, że będę chciał odejść? – pyta
głosem pełnym wyrzutu.
- Oppa, a teraz, kiedy wszystko wiesz, nie chcesz?
- Poradzimy sobie w tej sytuacji, jak w każdej innej –
zapewnia Hyuntae.
Hyeyoon patrzy mu prosto w oczy.
- Jeśli nie chcesz odejść, to ożeń się ze mną – odpowiada
– którą z opcji wybierasz?