Why did you look at me like that?
NAEUN
Siedziałam
na lekcji. Nie słuchałam nauczycielki. Myślałam o różnych rzeczach. Jeszcze raz
kochałam się z Minhyukiem, zanim nasi rodzice wrócili z weekendu u znajomych. Nie
miałam orgazmu. Zaczęłam się zastanawiać, czy coś ze mną nie tak. Minhyuk
uspokajał mnie, że nie. Zapewniał, że przez kilka pierwszych stosunków
dziewczyny rzadko mają orgazm. Yhm… Pomyślałam, że chcę sprawdzić, kiedy będę
go wreszcie miała. Jednak muszę z tym poczekać na kolejną dłuższą nieobecność
mojego taty i mamy Minhyuka. A może… to kwestia wieku? Jestem za młoda,
nieprzystosowana, by uprawiać seks? Szybko odrzuciłam od siebie te obawy. W
Afryce szesnastoletnie dziewczyny mają już dzieci!
Mój telefon zawibrował. Odczytałam wiadomość na kakao
talk:
ukwon: naeun
siostra minhyuka to ty
ukwon: ?
naeunbaby: tak
ukwon: hej ;) to ja yukwon
ukwon: wpadlas na
mnie w niedziele^^
naeunbaby: poznalam
cie po zdjęciu
ukwon:
ukwon: podoba ci
się
ukwon: ?
ukwon: ;D
ukwon: ;P
naeunbaby: co
chcesz?
ukwon: chce cie
zapytac
ukwon: dlaczego tak
na mnie patrzylas?
ukwon: w niedziele
naeunbaby: mowiles
cos o seulu tesknie za seulem to moje rodzinne miasto
ukwon: chcesz żebym
zabral cie do seulu
ukwon: ?
ukwon: ???
naeunbaby: tak
Umówiliśmy się, że Yukwon przyjedzie po mnie do szkoły.
U-KWON
Urwałem
się z roboty. Wsiadłem na motor i przyjechałem pod szkołę Naeun. Byłem za
wcześnie. Obserwowałem nastolatków popalających papierosy w okolicznych
bramach. Pomyślałem, że kiedyś też taki byłem – ryzykant. A teraz nie jestem
lepszy. Działam w ukryciu. Robię złe rzeczy, czy to znaczy, że jestem zły?
Usłyszałem dźwięk dzwonka oznaczającego koniec lekcji i przed szkołę wysypały
się tłumy uczniów, a wśród nich Naeun. Wyglądała pięknie. Miała na sobie
mundurek, jej rozpuszczone włosy lekko powiewały na wietrze. W ręce trzymała
plecak. Machała nim swobodnie, więc pewnie nie był ciężki. Zwróciłem uwagę na
frotkę na jej lewym nadgarstku. Wtedy, gdy w ręczniku wpadła na mnie, też ją
miała. Naeun spojrzała w moją stronę. Pomachałem jej i podeszła do mnie.
- Jedziesz do szpitala? – zapytała – do Jaehyo?
- Yhm – kiwnąłem głową.
- Myślisz, że wyjdzie z tego? Minhyuk mówił, że lekarze
nie dają mu zbyt dużych szans…
- Myślę, że będzie żył. Ma dla kogo.
A ty, Naeun? Masz dla kogo żyć?, chciałem ją zapytać.
Wydawała mi się taka samotna. Pomogłem jej założyć kask. Drugi założyłem sobie.
Spytałem, czy jechała kiedyś motorem. Przyznała, że nie i ubrała plecak na
plecy. Wsiedliśmy na motor. Naeun obejmowała mnie w pasie, tak delikatnie, że
ledwo to czułem, a jednak wystarczyło, by przez moje ciało zaczęły przechodzić
przyjemne dreszcze. Jechałem bocznymi drogami, chciałem uniknąć korków, które
zawsze blokowały ruch w godzinach szczytu. Pomyślałem, że Naeun musi być głodna
po szkole i, już w stolicy, zatrzymałem się w przypadkowym barze.
- Będziemy jeść – odpowiedziałem na pytające spojrzenie dziewczyny.
Weszliśmy do baru i zajęliśmy stolik w kącie lokalu, by
nie rzucać się w oczy innym klientom. Nie wiem czemu tak nam na tym zależało,
może po prostu oboje potrzebowaliśmy trochę prywatności. Zamówiliśmy pełno
jedzenia i oczywiście nie zjedliśmy wszystkiego. Chciałem uregulować rachunek,
ale Naeun uparła się, że każde z nas płaci za siebie. Wyszliśmy i spytałem ją,
gdzie wcześniej mieszkała. Podała nazwę dzielnicy.
- Pojedziemy tam – zaproponowałem.
- A szpital?
- Jaehyo się nie obrazi, jeżeli odwiedzę go kilka godzin
później.
I pojechaliśmy do dzielnicy, w której mieszkała wcześniej
Naeun. Pokierowała mnie, bo niezbyt znałem drogę. Zaparkowałem naprzeciwko
świeżo wyremontowanej kamienicy.
- Tu, tu mieszkałam – powiedziała Naeun z tajemniczym
uśmiechem.
- Trafić z Seulu do Sabuk… nie dziwię się, że jesteś
rozczarowana – przyznałem.
Naeun mnie nie słuchała. I już się nie uśmiechała. Z
powagą wpatrywała się w okno na ostatnim piętrze, aż wreszcie zapytała:
- Chcesz poznać moją mamę?
Szczerze? Nie chciałem. Wolałem być z Naeun sam na sam.
Ona… fascynowała mnie, pod każdym względem, wyglądu, osobowości, aurą
tajemniczości, jaką wokół siebie roztaczała.
- Ale… - zacząłem, szukając sensownej wymówki.
Naeun nie pozwoliła mi dokończyć . Złapała mnie za rękę,
lekko, ale wyczułem w jej dotyku determinację. Powiedziała:
- Chodź!
Pozwoliłem się poprowadzić. Zagadywałem Naeun o szkołę i
inne takie nudziarstwa. Nie była zbyt rozmowna. Odpowiadała na pytania i rzadko
dodawała coś od siebie. Tak dotarliśmy na cmentarz.
- To jest właśnie moja mama – wyjaśniła Naeun,
zatrzymując się przy zaniedbanym grobie z nazwiskiem i imieniem kobiety, z
datami: jej narodzin i śmieci – mamo, a to mój znajomy Yukwon – dodała.
Czułem, że powinienem coś powiedzieć, tylko nie
wiedziałem co, w głowie miałem totalną pustkę. Nigdy dotąd nie byłem tak
skrępowany w towarzystwie żadnej dziewczyny, zwłaszcza szesnastolatki. Ale też
żadna z nich nie „poznała” mnie ze swoją nieżyjącą matką.
- Przykro mi – wyskoczyłem z oklepaną formułką – jak
umarła?
- W pożarze.
- To straszne… naprawdę.
Pomogłem Naeun posprzątać grób. Była milcząca, ale opanowana.
W przycmentarnej kwiaciarni kupiliśmy wieniec ze sztucznych kwiatów i znicze.
Naeun poprosiła, żebym je zapalił. Przyznała, że boi się ognia. Pomyślałem, że
to zupełnie zrozumiałe. Zmówiliśmy krótkie modlitwy nad zapalonymi zniczami.
Potem znów wsiedliśmy na motor i pojechaliśmy do szpitala. Naeun ruszyła za mną
białym korytarzem.
- Ty też chcesz odwiedzić Jaehyo? – zapytałem.
- Tak. Znam go. Z widzenia.
Jaehyo leżał na OIOM-ie i nie można było wchodzić do
sali, jedynie obserwować go przez szybę. To właśnie robili: Zico i B-Bomb. Obok
na krześle siedziała Chorong. Przywitaliśmy się ze wszystkimi. Minhyuk zmierzył
nas czujnym wzrokiem. I wreszcie się odezwał:
- A wy razem?
- Naeun mieszkała w Seulu – przypomniałem mu, bo jako jej
brat, choćby przyszywany chyba powinien to wiedzieć, nie? – chciała odwiedzić
rodzinne miasto.
NAEUN
Minhyuk,
Yukwon i Jiho w milczeniu wpatrywali się przez szybę w nieprzytomnego,
podłączonego do specjalistycznej aparatury, Jaehyo. Ja nie. To był dla mnie
zbyt straszny widok. Usiadłam na krześle obok ocierającej łzy dziewczyny.
Spytałam ostrożnie:
- Jaehyo to twój chłopak?
Pokiwała głową, że tak i wyciągnęła do mnie dłoń.
- Park Chorong.
- Son Naeun – przestawiłam się, dodałam – tamtej nocy
słyszałam strzał.
Chorong podniosła na mnie zaskoczone spojrzenie.
- Co?
- Obudziła mnie burza. Grzmiało i błyskało się.
Usłyszałam strzał, a po chwili sygnał karetki. Nie byłam pewna, czy to wszystko
wydarzyło się naprawdę, czy tylko mi się śniło - przypomniałam sobie, że jak
syreny ucichły, wydawały mi się tak nierzeczywiste, więc zapytałam Minhyuka,
czy coś słyszał i odpowiedział, że nie – dopiero następnego dnia, Yukwon akurat
był u nas, kiedy zadzwoniłaś do niego i opowiedziałaś, co się stało… Wszyscy w
Sabuk plotkują... To małe miasto i informacje szybko się rozchodzą.
- O czym plotkują? – zainteresowała się Chorong.
- Że Sabuk przestało być bezpieczne.
Chorong popatrzyła na Jaehyo i już nie powstrzymywała
łez.
- Nie mogę go stracić. Nie mogę – płakała – kocham go
najbardziej na świecie.
Przytuliłam ją i odpowiedziałam:
- Znam to uczucie, gdy śmierć przechodzi blisko.
U-KWON
Ostatni
raz spojrzałem na Jaehyo i pożegnałem się z kumplami oraz z Chorong. Naeun nie
chciała wracać ze mną. Powiedziała, że pojedzie z Minhyukiem autobusem. Ok. Przez
całą drogę myślałem o Jaehyo, moim najlepszym kumplu. Postrzał w głowę, tu, w
Sabuk. To coś… absurdalnego. Musiałem ochłonąć. W mieszkaniu rozebrałem się i
wziąłem prysznic. Chciałem napisać do Naeun, ale w tym momencie dostałem od
niej wiadomość:
naeunbaby: lepiej,
zebysmy się wiecej nie spotykali