Fire
U-KWON
naeunbaby: mozesz
spotkac sie ze mna… teraz?
Wpatrywałem się w wiadomość od Naeun i nie wierzyłem we
własne szczęście. Jednocześnie czułem, że stało się coś niedobrego i to
napawało mnie lękiem. Zapytałem:
ukwon: gdzie?
naeunbaby: stolik w
kacie pubu
Schowałem telefon w kieszeń, kiedy w myjni zjawił się
klient – koleś około trzydziestki, w super odpicowanym garniaku i w super
brudnym aucie. Poinformowałem go:
- Przepraszam, właśnie zamykamy.
- Jak to zamykacie? W dni robocze czynne do dwudziestej!
- Ale dziś zamykamy wcześniej, polecenie szefa.
- I co mam teraz zrobić? Przecież nie wpuszczę mojej
kobiety do takiego brudnego auta.
- Proszę szukać innej myjni – poleciłem i zamknąłem
wjazd.
Biegłem w stronę pubu, a koleś darł się jeszcze:
- Jakiej innej myjni, do cholery?! To jedyna myjnia w
Sabuk!
NAEUN
Siedziałam
przy stoliku w kącie pubu i płakałam, w ciszy. Samotne łzy płynęły po mojej
twarzy. Przez okno obserwowałam ulicę, aż zjawił się Yukwon. Zatrzymał się i spojrzeliśmy
na siebie. Przyłożył dłoń do szyby. Kierowana niezrozumiałymi instynktami,
zrobiłam to samo. Przestałam płakać. Na chwilę zamknęłam oczy. I w swojej
wyobraźni widziałam, że szyba pęka, a nasze dłonie splatają się ze sobą i wreszcie nie
ma między nami żadnych ograniczeń.
Gdy otworzyłam oczy, ruszyliśmy w stronę drzwi. Tam
wpadłam prosto w objęcia Yukwona.
- Naeun, Son Naeun, stęskniłem się… - wyszeptał i zabrał mnie
do siebie do domu.
U-KWON
Milczeliśmy przez całą
drogę. Naeun trzymała się kilka kroków za mną, ale nie zatrzymała się, nie
zawahała się ani razu. Po tym jak przyłożyła dłoń do mojej (choć dzieliła nas
ta przeklęta szyba), jak trzymałem ją w objęciach, zrozumiałem, że i ona coś do
mnie czuła, tylko ukrywała to przed wszystkimi, nawet przed samą sobą. I
obiecałem sobie, że będę cierpliwy, ale nigdy, nigdy nie zrezygnuję z Naeun.
Weszliśmy do windy, przejechaliśmy parę pięter i
znaleźliśmy się na wprost drzwi do mieszkania. Przepuściłem ją pierwszą. Zrzuciła
buty i stanęła pośrodku pokoju dziennego. Dopiero, kiedy usiadłem na kanapie,
zajęła miejsce obok mnie. Wydawała się strasznie smutna. Jej oczy były jeszcze
czerwone od płaczu.
- Dlaczego o nic nie pytasz? – wreszcie się odezwała.
- Czekam, aż sama powiesz mi tyle, ile chcesz.
- Powiem ci wszystko, Yukwon.
Przeszedł mnie dreszcz. Wiedziałem, że zaraz usłyszę coś
ważnego, coś co może wiele zmienić i że będzie to dotyczyć Minhyuka.
- On… sprawia, że czuję się winna… - wyznała Naeun.
- Dlaczego?
- Zbliżyłam się do niego… bo potrzebowałam miłości… ale w
którymś momencie zrozumiałam, że nie kocham go jak chłopaka, tylko jak brata…
- Mogę cię spytać o coś osobistego? – przerwałem jej.
- Yhm…
- Czy… ty i Minhyuk sypiacie ze sobą? Nie musisz
odpowiadać, jeśli nie chcesz.
- Obiecałam, że powiem ci wszystko. Tak… sypiamy ze sobą…
W oczach Naeun znowu zabłyszczały łzy i to mnie zaniepokoiło.
Minhyuk nie wydawał typem kolesia, który byłby w stanie skrzywdzić dziewczynę…
Ale oby na pewno znałem go tak dobrze?
- Czy… on cię do tego zmusza?
- Nie! Ale… wywiera na mnie presję…
- W jaki sposób?
- Nie akceptuje odmowy. Powtarza, że skoro go kocham, to
mam dać mu dowody miłości i ja mu je daję… nie chcę go stracić i znów być taka
samotna. Potem czuję się winna, bo brat i siostra nie powinni sypiać ze sobą.
I Naeun się rozpłakała. Nie wiem czy ze wstydu, że w jej
przekonaniach robi coś złego, czy, że opowiada mi o swoich intymnych sprawach.
W tym momencie nienawidziłem Minhyuka. To on doprowadził do płaczu dziewczynę,
w której się zakochałem. Nie zdawał sobie sprawy, że wzbudza w niej tak wielkie
poczucie winy? Chciałem jej powiedzieć, żeby nie bała się stracić Minhyuka, przecież
ma mnie i nigdy więcej nie będzie samotna! Ale się powstrzymałem. Przytuliłem
Naeun i kołysałem w objęciach, dopóki się nie uspokoiła. Wytarłem chusteczką
jej zapłakaną twarz. Potrzebowała teraz czułości, szczerej, nie podszytej
erotyzmem. Ona miała tylko szesnaście lat, była jeszcze dzieckiem! W dodatku
rok temu umarła jej matka.
- Yukwon, możesz mnie zrozumieć? – zapytała.
- Tak, rozumiem cię – zapewniłem – Naeun, musisz pogadać
o tym z Minhyukiem, wytłumaczyć mu wszystko szczerze.
- Wścieknie się.
- Nawet jeżeli się wścieknie, musisz z nim pogadać. Nie
możesz dla niego zmuszać się do czegoś, czego nie chcesz.
Nie odpowiedziała. Siedzieliśmy obok siebie na kanapie,
wpatrzeni w pusty telewizor. Wieczorem poczęstowałem ją kolacją. Myślałem, że
odmówi, ale zjadła ze smakiem, po czym zapytała:
- Mogę przenocować na tej kanapie?
- Nie – odpowiedziałem stanowczo – możesz przenocować w
łóżku, a kanapę zostaw mnie.
NAEUN
Yukwon
zaprowadził mnie do swojej sypialni, ubrał mi czystą pościel i zniknął.
Napisałam sms-a do taty, że nocuję u koleżanki. Nie czekałam na odpowiedź,
wyłączyłam telefon. Minhyuk wciąż do mnie dzwonił. Nie chciałam z nim
rozmawiać, nie teraz. Odkąd tu byłam, czułam, że go zdradzam. Nie w sensie
fizycznym, ale swoimi słowami, myślami. Położyłam się w łóżku. Otuliłam się
kołdrą i usłyszałam stukanie do drzwi.
- Tak?
Yukwon wszedł do sypialni. Miał na sobie szorty i
koszulkę z krótkim rękawem, był przebrany do spania.
- Chciałem tylko powiedzieć ci „dobranoc”.
- Dobranoc.
Wyszedł, ale wrócił, gdy zawołałam:
- Yukwon!
- Tak?
- Wiesz jak umarła moja mama?
- W pożarze…
- To… ja ją zabiłam.
Yukwon wydał z siebie jęk przerażenia. Usiadł obok mnie
na łóżku i zapytał:
- Naeun, co ty mówisz?!
- Wyszłam z domu… i zapomniałam wyłączyć prostownicę do
włosów. Wybuchł pożar… mama była sama, chorowała, nie miała sił uciec… Po jej
pogrzebie chciałam się zabić, ale tata szybko mnie znalazł – zdjęłam frotkę i
pokazałam Yukwonowi dwie blizny po głębokim cięciu tępym, kuchennym nożem. A
potem położyłam mu głowę na kolanach i się rozpłakałam, choć myślałam, że po
tylu wizytach u psychologów, pogodziłam się z tamtymi wydarzeniami – to był
wypadek! Nie chciałam jej zabić… to był wypadek!
- Oczywiście – powtarzał Yukwon i cały drżał i drżącą
dłonią głaskał mnie po włosach – oczywiście, że to był wypadek.
Pomyślałam, że dziś wylałam chyba wszystkie łzy. Wreszcie
Yukwon ułożył mnie w łóżku i własnymi dłońmi wytarł mi zapłakane policzki.
- Proszę, nikomu o tym nie mów – powtarzałam.
- Nie powiem, obiecuję.
- To sekret. Nawet Minhyuk o tym nie wie.
- Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić, Naeun?
- Nie, teraz chcę spać.
- Dobranoc.
Yukwon nachylił się i pocałował mnie w czoło, tak czule i
delikatnie.
Na chwilę złapałam go za rękę.
- Dobranoc i…. dziękuję.
Naprawdę nie wiem, dlaczego zdradziłam ten sekret
Yukwonowi. Ale odkąd po raz pierwszy się spotkaliśmy, wiedziałam, że mu go
zdradzę.
***
Dobrze
spałam. To aż dziwne po tak niespokojnym dniu. Rano Yukwon przygotował
śniadanie. Nie rozumiałam, dlaczego był dla mnie taki dobry. Przecież na to nie
zasługiwałam. Zrobiłam tyle złych rzeczy… Nie wracaliśmy do wczorajszych
tematów. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, obejrzeliśmy dwa filmy i
pożegnaliśmy się. Było późne popołudnie, gdy wróciłam do domu.
- Gdzie byłaś?! – krzyczał na mnie tata.
Mama Minhyuka stała obok i nas obserwowała.
- U koleżanki. Przecież ci napisałam – przypomniałam.
Zamknęłam się w swoim pokoju i nie miałam ochoty stamtąd
wychodzić. Ale musiałam iść do toalety. W korytarzu minęliśmy się z Minhyukiem.
Myślałam, że znów będzie przepraszać za tę zerwaną frotkę, ale on tylko złapał
mnie za ten właśnie nadgarstek i, pełnym pretensji głosem, powiedział:
- Wiem, gdzie nocowałaś. I on jeszcze będzie tego
żałować.