15/11/2017

eyes wide open (rozdział 29)

CONSIDERATION

                Chansik nie podejrzewał, że życie może się tak skomplikować. Kiedy zadzwoniła pani Son, matka Inyoung, postanowił, że nie odbierze. Nie chciał znowu wysłuchiwać zarzutów, czemu nie przychodzi do szpitala i tłumaczyć się, na przychodzenie też nie zamierzał dać się namawiać. Wreszcie pani Son odpuściła. A zaraz potem zadzwoniła Jinhee. Ulżyło mu. Obawiał się, że po tamtym pocałunku odsunie się od niego. Był pełen złych przeczuć, lecz w tym momencie wszystkie poszły w zapomnienie.
- Cześć, Jinhee! - zawołał wesoło.
Lepiej udawać, że nic się nie wydarzyło i zaczekać, co ona na to wszystko powie.
A Jinhee powiedziała:
- Oppa, nie uwierzysz... - głośno wydmuchała powietrze - Inyoung się obudziła.
I zgadła: nie uwierzył.
- C... Co?
Na moment wstrzymał oddech. Nie, to nie był żart. Jinhee nie żartowałaby w taki sposób w tak poważnych sprawach. Więc o co chodziło? Chansik odruchowo usiadł, ledwie trzymając przy uchu telefon. A potem po prostu słuchał. Nie potrafił powstrzymać łez. O ile był świadomy, że popłynęły. Chyba chwilowo w ogóle nie kontrolował swoich reakcji, odnosił wrażenie, że wszystko dzieje się nie tylko niezależnie od niego, lecz jak gdyby i poza nim, a zanim uzmysłowił sobie ten płacz, miał mokre policzki. Nie wierzył nie tylko w to, że wreszcie się obudziła. Nie wierzył, że naprawdę minęły dwa lata. Już ledwie pamiętał jej głos...  Jak do tego doszło? Przecież kiedyś byli w sobie tacy zakochani. I nie wyobrażali życia bez siebie wzajemnie. Jak szybko przyszło zapomnienie... A to wszystko jego wina. Nie wytrzymał próby czasu, poddał się, okazał się po prostu słaby. A potem w dodatku zakochał się Jinhee. W tym momencie poczuł się jak najgorszy z najgorszych. Nie płakał nad losem Inyoung, a nad swoim.
- Oppa, jesteś tam? - zapytała niepewnie Jinhee.
- Tak...
- Inyoung jest akurat na badaniach...
- Jakich badaniach? - chciał pokazać, że trzyma się dzielnie, powiedzieć cokolwiek, a jego głos zabrzmiał tak stanowczo, jakby od odpowiedzi zależało czyjeś życie.
- No... różnych, sprawdzają czy wszystko z nią OK - tłumaczyła Jinhee, po czym dodała z powagą - oppa, przyjedziesz? Proszę... ona na pewno na to liczy.
Przez plecy przebiegł mu dreszcz. Jak? Jak ma rozmawiać z Inyoung, kiedy czuje, że jest w zupełnej rozsypce?
- Ja... potrzebuje czasu, by ochłonąć - rzucił pospiesznie, rozłączając się.
A potem padł na łóżko i rozpłakał się histerycznie. Nie był pewien ile przeleżał. Może, zmęczony, zapadł w krótki i niespokojny sen. Może zamyślił się tylko. Ale kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, wydawało mu się, że dochodzi jakby z innego świata. Pełen obaw wstał i zobaczył, kto to. Mikyeon i Jinyoung. Czyli pewnie o wszystkim się dowiedzieli... Poproszeni weszli i usiedli na podłodze. Chansik poczęstował ich sokiem i, milcząc, dołączył do nich. Oczywiście wiedzieli, że i on wie, o czym, a w sumie o kim, przyszli porozmawiać.
- Jeżeli chcesz... wszyscy pojedziemy do Inyoung - zaproponowała Mikyeon.
- Już sam nie wiem...
- Och, zrozum, my nie namawiamy cię, żebyś udawał, że wszystko jest OK, po prostu... powinniśmy odwiedzić ją jako przyjaciele i przywitać z powrotem. A potem sam zdecydujesz, co z wami i wytłumaczysz jej to.
- Tak. Tak, wiem - przyznał Chansik, spuszczając wzrok - tylko... ja po prostu czuję, że nie przestaję jej zawodzić.
Nie wiedzieli o jego pocałunku z Jinhee. Nie. Nie mogli wiedzieć...
- Jeżeli jej nie odwiedzisz to dopiero ją zawiedziesz - przestrzegała go Mikyeon.
- Gdzie się podział ten Chansik, co czytał w radiu jej wiersze? - zapytał, po raz pierwszy się odzywając, Jinyoung i wspominając ten wieczór w radiostacji.
Wtedy zapadła cisza. A Chansik uświadomił sobie, że sam tego nie wie.

***

                Inyoung drzemała, kiedy usłyszała, że ktoś znowu wszedł do sali. Nie wiedziała, czemu nie opuszczała jej senność. Przecież przespała dwa lata! Powoli otworzyła oczy i zobaczyła ich wszystkich obok siebie: Mikyeon, jakiś przystojniak przedstawiający się jako Jinyoung i roztrzęsiony, zapłakany Chansik. Wtedy jej serce wypełniło się przyjemnym ciepłem. Przyszedł. Był tu. Pamiętał, co sobie przyrzekli, kiedy po raz pierwszy się pocałowali "na dobre i na złe". Jak widać Chansik nie zapomniał o obietnicy. Inyoung poczuła ulgę, przespane dwa lata nie wydawały się już czymś tak strasznym, skoro on mimo wszystko jej nie zapomniał.
- Cześć - przywitała ich z lekkim uśmiechem.
- Hej, to mój... chłopak - powiedziała Mikyeon i wskazała Jinyounga.
- Wiesz, poznaliśmy się dzięki tobie - dodał.
Tak wiele słyszał o Inyoung. Kilka razy bywał też w szpitalu i patrzył na nią śpiącą. A dzisiaj mogli wreszcie po prostu porozmawiać, co za zaskakujące uczucie.
- O, tak? - zapytała.
- Jinyoung jest speakerem radiowym. Chansik przyszedł do niego w twoje urodziny i czytał w jego audycji na antenie napisane przez ciebie wiersze - opowiadała Mikyeon ze wzruszeniem, a potem schyliła się i, przytulając ją, powiedziała - tak okropnie się stęskniliśmy!
- Ja też - powtarzała Inyoung i głaskała włosy przyjaciółki - naprawdę moje wiersze były przeczytane na antenie?
Pozostali przytakiwali.
- Jak ty się w ogóle czujesz? - zapytał wreszcie Chansik, a jego głos zabrzmiał zupełnie naturalnie.
Inyoung powiedziała, że dobrze i przekazała wszystko, co przedtem usłyszała z ust lekarza. Nie było powodów do niepokoju, jej stan wydawał się stabilny.
- Nie wiesz, jak się cieszymy! - wołała Mikyeon.
- Ja też się cieszę. Musimy nadrobić stracony czas. Muszę też poznać lepiej twojego chłopaka - kontynuowała Inyoung - tylko... chciałabym powiedzieć coś Chansikowi, w cztery oczy...
Mikyeon i Jinyoung posłusznie wyszli z sali. Tam zamierzali zaczekać. Chansik za to poczuł dreszcz przerażenia. Nie nastawił się na zostawanie z Inyoung sam na sam. Co miał jej powiedzieć? Po swoim pocałunku z Jinhee czuł się jak zdrajca... Ale nie potrafił przyznać się swojej dziewczynie do zdrady. A więc milczał i pozwolił, by sama mówiła. Niepewnie wyznała, że musi go za coś przeprosić.
- Yhm... mnie, za co? - zapytał.
- Ja... zdenerwowałam się na ciebie, że nie byłeś na moim wieczorze poetyckim... żeby zrobić ci na złość flirtowałam z takim jednym... Oczywiście nie zamierzałam tego ciągnąć. Mimo to, wstyd mi i bardzo, bardzo cię przepraszam - wyznała ze spuszczonym wzrokiem.
Och, gdyby tylko wiedziała... pomyślał Chansik, gdyby tylko wiedziała, że on zrobił coś o wiele gorszego... Jak w tej sytuacji może ją winić?
- W porządku, Inyoung... to było tak dawno...
- Yhm, dla ciebie dawno, a dla mnie jak gdyby poprzedniego dnia.
- Nie myśl o tym. Inyoung, liczy się tylko to, że masz się dobrze.
- Czyli nie jesteś na mnie zły?
- Nie. Nie, nie jestem... W zasadzie to...
- Tak?
- Nie. Nic. Nieważne.
- Proszę, powiedz mi, co chcesz powiedzieć.
W zasadzie to ja też muszę cię za coś przeprosić: kocham Jinhee.
- Jinhee była tu wcześniej, prawda?
- Tak, powiedziała mi szczerze, ile przespałam. Jinhee to dobra przyjaciółka. Naprawdę, cieszę się, że mam was wszystkich.
- I my cieszymy się, że mamy ciebie - przyznał Chansik, siadł obok i ścisnął dłoń dziewczyny, była zimna, lecz rozgrzała się zaraz.
- Oppa, kocham cię - powiedziała niespodziewanie Inyoung, to był po prostu odruch.
A Chansik, odpowiadając i, równie odruchowo odrywając wzrok od jej twarzy, zapewniał:
- Ja też. Ja też cię kocham, Inyoung.
Przy czym ledwie powstrzymywał łzy. A potem wrócili Mikyeon z Jinyoungiem.

 ***

                Mia wróciła do domu wzburzona. Angelene siedziała w kuchni z Sunwoo i gotowali obiad. Zaraz! Odkąd to oni gotują wspólnie obiady?, zastanawiała się Mia i doszła do wniosku, że chyba wiele straciła, kiedy leżała w szpitalu. Oboje zastygli w bezruchu na jej widok, a potem się przywitali. Już chciała odruchowo coś odburknąć, lecz przypomniała sobie, co usłyszała od wujka "mama cię kocha, przychodziła codziennie". To wtedy Mia zauważyła, że w kiepskich relacjach z matką było też sporo jej winy, czego nigdy przedtem sobie nie uświadamiała. Angelene nie miała prostego życia. A mimo wszystko starała się, by Mii żyło się choć trochę lepiej.
Z ciężkim sercem nastolatka poszła do pokoju i położyła się na łóżku. Nie miała ochoty słuchać muzyki. Nie miała ochoty na nic. Nie wiedziała, jak powiedzieć: ja też cię kocham, mamo. Czy kiedykolwiek w ogóle to zrobiła? Może kiedy była mała, bardzo bardzo mała. Myślała o tym, gdy Angelene zawołała ją na obiad. Usiadła przy stole z matką i z Sunwoo. Byli jak prawdziwa rodzina. Przez cały czas toczyły się niezobowiązujące rozmowy. A potem sąsiad poszedł do siebie. To wtedy Mia zapytała, zmywającą naczynia Angelene:
- Pomóc ci, mamo?
- Hm... Jeżeli chcesz.
Mia odkładała na miejsce suche naczynia. Nie odzywała się, aż miska nie wypadła jej z ręki i nie roztrzaskała się na podłodze.
- Przepraszam - powiedziała i stała nad porozwalanymi dookoła odłamkami.
- To nic - przyznała z uśmiechem Angelene.
Zaraz zaczęła sprzątać, a potem niespodziewanie zastygła w bezruchu i spojrzała Mii w twarz. Było tam tyle smutku, rozpaczy, desperacji. Nie liczyła na odpowiedź, kiedy zapytała, co się dzieje. Lecz Mia w jednej chwili, kucając na podłodze, wyrzuciła z siebie potok słów.
- Nie wiem. Nie wiem, mamo, ja już nic nie wiem. Czuję się taka samotna i zagubiona. Nie wiem, kim jestem i czego chcę.
Nie płakała. Nie podnosiła głosu. Była po prostu zrezygnowana. Angelene, kucając obok, powiedziała:
- Ja za to wiem, że widziałaś ojca.
Przez plecy Mii przeszedł dreszcz. Jak? Jak matka się dowiedziała? A w sumie, nieważne.
- To był błąd, mamo.
- Och, tak mi przykro. On nie wie, ile traci, odtrącając ciebie.
- I ciebie też... nie wie, ile traci, odtrącając też ciebie.
- Naprawdę? - spytała Angelene lekko zakłopotana.
Czy kiedykolwiek usłyszała z ust Mii tak miłego?
- Pewnie, mamo. Chociaż i tak zasłużyłaś na kogoś lepszego niż ten stary zadufany w sobie ignorant, na przykład na kogoś w stylu Sunwoo ajussiego.
Angelene zakasłała, by ukryć zawstydzenie. Czy Mia zauważyła jej skryte zafascynowanie Sunwoo? Czy tak po prostu uważała, że pasują do siebie?
- Przeszłość jest nieważna - powiedziała z powagą - zapomnijmy o tym, co było, zacznijmy wszystko na nowo.
- Ty też, mamo, przestaniesz zarabiać pieniądze, umawiając się z bogatymi facetami?
- Och, Mia...
- Nie jestem już dzieckiem, wiem wszystko, mamo.
- Nie dałam ci dobrego przykładu, tak mi wstyd - przyznała Angelene ze łzami w oczach.
- Sama powiedziałaś: zapomnijmy o tym, co było, zacznijmy na nowo. Więc zacznijmy po prostu. Obiecujesz?
- Obiecuję ci wszystko, bylebyś już nigdy nie odwracała się ode mnie.
- Nie zamierzam. Cieszę się, że mamy siebie - wyznała Mia i przytuliła się do płaczącej Angelene.
- Kocham cię, córeczko.
- Tak, wiem - odpowiedziała Mia, a po chwili niepewnie dodała - ja... chciałabym iść do szkoły muzycznej, mamo.

7 komentarzy:

  1. No i udało mi się przeczytać ten rozdział. Coś czuję, że teraz jak przypomnę sobie, że jest środa, to będę rzucać wszystko, aby czytać to opko. Bo kurcze Jinyoung mi tak zawrócił w głowie, że nawet w opowiadaniach pragnę o nim czytać haha. :D Źle się ze mną dzieje.

    Ale co do rozdziału.. Żal mi Inyoung, bo ona ewidentnie chce być nadal z Chansikiem i żal mi jego, bo to nie do końca jego wina, że nie wytrzymał tej próby. :( Nie powinien jej kłamać, choć czuje jak trudno byłoby mu wszystko powiedzieć. Ciężka sprawa.
    Co do Mii i Angelene. Jaram się, że ich relacje się poprawiają. Czekałam na to. Tylko niech Angelene nie zepsuje tego tym, że nie będzie umiała zerwać z szefuńciem. :((( Szczerze to wzruszyłam się ich rozmową i miałam łzy w oczach. *_* Życzę weny dużo i czekam na nexta niecierpliwie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I czy nie powinien być teraz 30ty rozdział? Bo jak dobrze widzę to poprzedni też jest 29ty. ;_;

      Usuń
    2. Haha rozumiem, ja tak miałam u ciebie z Vixxami, bo kocham Wonsika i kocham Hakyeona, a w sumie... wszystkich:D
      Kontynuacja o Inyoung i Chansiku za tydzień:)
      Angelene i Mię musiałam wreszcie "pogodzić" Rozdziałów tego opowiadania zostało już niewiele, więc powoli wszystko się powyjaśnia:)
      Z numeracją rozdziałów się pomyliłam tydzień temu i zamiast "28" napisałam "29", poprawiłam to potem, a widocznie u ciebie nadal widać "29". Ale 29-ty to ten:D

      Usuń
    3. Jak to niewiele? O nie. To jedyne opwiadanie z Jinyoungiem. Jak ja mam z tym żyć? ;___; Bo ja nie wiem czy wspominałam, że został moim UB jakiś czas temu?

      Usuń
    4. No niestety... może jeszcze z 5 rozdziałów. Ale specjalnie dla ciebie postaram się dawać więcej Jinyounga, obiecuję!<3
      Tak, wspominałaś:) Chyba po Rolling, nie? Kurcze może w związku z tym zastanowię się nad one shotem z nim^^

      Usuń
  2. Nadrobiłam u ciebie zaległości :D bardzo mi się podoba jak rozwinęłaś relacje Angelene z Mi'ą wyszło wzruszająco ale pięknie i dalej będę czekać jak to się potoczy :)

    OdpowiedzUsuń