CONSIDERATION
Chansik nie podejrzewał, że życie może się tak skomplikować. Kiedy zadzwoniła pani Son, matka Inyoung, postanowił, że nie odbierze. Nie chciał znowu wysłuchiwać zarzutów, czemu nie przychodzi do szpitala i tłumaczyć się, na przychodzenie też nie zamierzał dać się namawiać. Wreszcie pani Son odpuściła. A zaraz potem zadzwoniła Jinhee. Ulżyło mu. Obawiał się, że po tamtym pocałunku odsunie się od niego. Był pełen złych przeczuć, lecz w tym momencie wszystkie poszły w zapomnienie.
- Cześć, Jinhee! - zawołał wesoło.
Lepiej udawać, że nic się nie wydarzyło i zaczekać, co ona na to wszystko powie.
A Jinhee powiedziała:
- Oppa, nie uwierzysz... - głośno wydmuchała powietrze - Inyoung się obudziła.
I zgadła: nie uwierzył.
- C... Co?
Na moment wstrzymał oddech. Nie, to nie był żart. Jinhee nie żartowałaby w taki sposób w tak poważnych sprawach. Więc o co chodziło? Chansik odruchowo usiadł, ledwie trzymając przy uchu telefon. A potem po prostu słuchał. Nie potrafił powstrzymać łez. O ile był świadomy, że popłynęły. Chyba chwilowo w ogóle nie kontrolował swoich reakcji, odnosił wrażenie, że wszystko dzieje się nie tylko niezależnie od niego, lecz jak gdyby i poza nim, a zanim uzmysłowił sobie ten płacz, miał mokre policzki. Nie wierzył nie tylko w to, że wreszcie się obudziła. Nie wierzył, że naprawdę minęły dwa lata. Już ledwie pamiętał jej głos... Jak do tego doszło? Przecież kiedyś byli w sobie tacy zakochani. I nie wyobrażali życia bez siebie wzajemnie. Jak szybko przyszło zapomnienie... A to wszystko jego wina. Nie wytrzymał próby czasu, poddał się, okazał się po prostu słaby. A potem w dodatku zakochał się Jinhee. W tym momencie poczuł się jak najgorszy z najgorszych. Nie płakał nad losem Inyoung, a nad swoim.
- Oppa, jesteś tam? - zapytała niepewnie Jinhee.
- Tak...
- Inyoung jest akurat na badaniach...
- Jakich badaniach? - chciał pokazać, że trzyma się dzielnie, powiedzieć cokolwiek, a jego głos zabrzmiał tak stanowczo, jakby od odpowiedzi zależało czyjeś życie.
- No... różnych, sprawdzają czy wszystko z nią OK - tłumaczyła Jinhee, po czym dodała z powagą - oppa, przyjedziesz? Proszę... ona na pewno na to liczy.
Przez plecy przebiegł mu dreszcz. Jak? Jak ma rozmawiać z Inyoung, kiedy czuje, że jest w zupełnej rozsypce?
- Ja... potrzebuje czasu, by ochłonąć - rzucił pospiesznie, rozłączając się.
A potem padł na łóżko i rozpłakał się histerycznie. Nie był pewien ile przeleżał. Może, zmęczony, zapadł w krótki i niespokojny sen. Może zamyślił się tylko. Ale kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, wydawało mu się, że dochodzi jakby z innego świata. Pełen obaw wstał i zobaczył, kto to. Mikyeon i Jinyoung. Czyli pewnie o wszystkim się dowiedzieli... Poproszeni weszli i usiedli na podłodze. Chansik poczęstował ich sokiem i, milcząc, dołączył do nich. Oczywiście wiedzieli, że i on wie, o czym, a w sumie o kim, przyszli porozmawiać.
- Jeżeli chcesz... wszyscy pojedziemy do Inyoung - zaproponowała Mikyeon.
- Już sam nie wiem...
- Och, zrozum, my nie namawiamy cię, żebyś udawał, że wszystko jest OK, po prostu... powinniśmy odwiedzić ją jako przyjaciele i przywitać z powrotem. A potem sam zdecydujesz, co z wami i wytłumaczysz jej to.
- Tak. Tak, wiem - przyznał Chansik, spuszczając wzrok - tylko... ja po prostu czuję, że nie przestaję jej zawodzić.
Nie wiedzieli o jego pocałunku z Jinhee. Nie. Nie mogli wiedzieć...
- Jeżeli jej nie odwiedzisz to dopiero ją zawiedziesz - przestrzegała go Mikyeon.
- Gdzie się podział ten Chansik, co czytał w radiu jej wiersze? - zapytał, po raz pierwszy się odzywając, Jinyoung i wspominając ten wieczór w radiostacji.
Wtedy zapadła cisza. A Chansik uświadomił sobie, że sam tego nie wie.
***
Inyoung drzemała, kiedy usłyszała, że ktoś znowu wszedł do sali. Nie wiedziała, czemu nie opuszczała jej senność. Przecież przespała dwa lata! Powoli otworzyła oczy i zobaczyła ich wszystkich obok siebie: Mikyeon, jakiś przystojniak przedstawiający się jako Jinyoung i roztrzęsiony, zapłakany Chansik. Wtedy jej serce wypełniło się przyjemnym ciepłem. Przyszedł. Był tu. Pamiętał, co sobie przyrzekli, kiedy po raz pierwszy się pocałowali "na dobre i na złe". Jak widać Chansik nie zapomniał o obietnicy. Inyoung poczuła ulgę, przespane dwa lata nie wydawały się już czymś tak strasznym, skoro on mimo wszystko jej nie zapomniał.
- Cześć - przywitała ich z lekkim uśmiechem.
- Hej, to mój... chłopak - powiedziała Mikyeon i wskazała Jinyounga.
- Wiesz, poznaliśmy się dzięki tobie - dodał.
Tak wiele słyszał o Inyoung. Kilka razy bywał też w szpitalu i patrzył na nią śpiącą. A dzisiaj mogli wreszcie po prostu porozmawiać, co za zaskakujące uczucie.
- O, tak? - zapytała.
- Jinyoung jest speakerem radiowym. Chansik przyszedł do niego w twoje urodziny i czytał w jego audycji na antenie napisane przez ciebie wiersze - opowiadała Mikyeon ze wzruszeniem, a potem schyliła się i, przytulając ją, powiedziała - tak okropnie się stęskniliśmy!
- Ja też - powtarzała Inyoung i głaskała włosy przyjaciółki - naprawdę moje wiersze były przeczytane na antenie?
Pozostali przytakiwali.
- Jak ty się w ogóle czujesz? - zapytał wreszcie Chansik, a jego głos zabrzmiał zupełnie naturalnie.
Inyoung powiedziała, że dobrze i przekazała wszystko, co przedtem usłyszała z ust lekarza. Nie było powodów do niepokoju, jej stan wydawał się stabilny.
- Nie wiesz, jak się cieszymy! - wołała Mikyeon.
- Ja też się cieszę. Musimy nadrobić stracony czas. Muszę też poznać lepiej twojego chłopaka - kontynuowała Inyoung - tylko... chciałabym powiedzieć coś Chansikowi, w cztery oczy...
Mikyeon i Jinyoung posłusznie wyszli z sali. Tam zamierzali zaczekać. Chansik za to poczuł dreszcz przerażenia. Nie nastawił się na zostawanie z Inyoung sam na sam. Co miał jej powiedzieć? Po swoim pocałunku z Jinhee czuł się jak zdrajca... Ale nie potrafił przyznać się swojej dziewczynie do zdrady. A więc milczał i pozwolił, by sama mówiła. Niepewnie wyznała, że musi go za coś przeprosić.
- Yhm... mnie, za co? - zapytał.
- Ja... zdenerwowałam się na ciebie, że nie byłeś na moim wieczorze poetyckim... żeby zrobić ci na złość flirtowałam z takim jednym... Oczywiście nie zamierzałam tego ciągnąć. Mimo to, wstyd mi i bardzo, bardzo cię przepraszam - wyznała ze spuszczonym wzrokiem.
Och, gdyby tylko wiedziała... pomyślał Chansik, gdyby tylko wiedziała, że on zrobił coś o wiele gorszego... Jak w tej sytuacji może ją winić?
- W porządku, Inyoung... to było tak dawno...
- Yhm, dla ciebie dawno, a dla mnie jak gdyby poprzedniego dnia.
- Nie myśl o tym. Inyoung, liczy się tylko to, że masz się dobrze.
- Czyli nie jesteś na mnie zły?
- Nie. Nie, nie jestem... W zasadzie to...
- Tak?
- Nie. Nic. Nieważne.
- Proszę, powiedz mi, co chcesz powiedzieć.
W zasadzie to ja też muszę cię za coś przeprosić: kocham Jinhee.
- Jinhee była tu wcześniej, prawda?
- Tak, powiedziała mi szczerze, ile przespałam. Jinhee to dobra przyjaciółka. Naprawdę, cieszę się, że mam was wszystkich.
- I my cieszymy się, że mamy ciebie - przyznał Chansik, siadł obok i ścisnął dłoń dziewczyny, była zimna, lecz rozgrzała się zaraz.
- Oppa, kocham cię - powiedziała niespodziewanie Inyoung, to był po prostu odruch.
A Chansik, odpowiadając i, równie odruchowo odrywając wzrok od jej twarzy, zapewniał:
- Ja też. Ja też cię kocham, Inyoung.
Przy czym ledwie powstrzymywał łzy. A potem wrócili Mikyeon z Jinyoungiem.
***
Mia wróciła do domu wzburzona. Angelene siedziała w kuchni z Sunwoo i gotowali obiad. Zaraz! Odkąd to oni gotują wspólnie obiady?, zastanawiała się Mia i doszła do wniosku, że chyba wiele straciła, kiedy leżała w szpitalu. Oboje zastygli w bezruchu na jej widok, a potem się przywitali. Już chciała odruchowo coś odburknąć, lecz przypomniała sobie, co usłyszała od wujka "mama cię kocha, przychodziła codziennie". To wtedy Mia zauważyła, że w kiepskich relacjach z matką było też sporo jej winy, czego nigdy przedtem sobie nie uświadamiała. Angelene nie miała prostego życia. A mimo wszystko starała się, by Mii żyło się choć trochę lepiej.
Z ciężkim sercem nastolatka poszła do pokoju i położyła się na łóżku. Nie miała ochoty słuchać muzyki. Nie miała ochoty na nic. Nie wiedziała, jak powiedzieć: ja też cię kocham, mamo. Czy kiedykolwiek w ogóle to zrobiła? Może kiedy była mała, bardzo bardzo mała. Myślała o tym, gdy Angelene zawołała ją na obiad. Usiadła przy stole z matką i z Sunwoo. Byli jak prawdziwa rodzina. Przez cały czas toczyły się niezobowiązujące rozmowy. A potem sąsiad poszedł do siebie. To wtedy Mia zapytała, zmywającą naczynia Angelene:
- Pomóc ci, mamo?
- Hm... Jeżeli chcesz.
Mia odkładała na miejsce suche naczynia. Nie odzywała się, aż miska nie wypadła jej z ręki i nie roztrzaskała się na podłodze.
- Przepraszam - powiedziała i stała nad porozwalanymi dookoła odłamkami.
- To nic - przyznała z uśmiechem Angelene.
Zaraz zaczęła sprzątać, a potem niespodziewanie zastygła w bezruchu i spojrzała Mii w twarz. Było tam tyle smutku, rozpaczy, desperacji. Nie liczyła na odpowiedź, kiedy zapytała, co się dzieje. Lecz Mia w jednej chwili, kucając na podłodze, wyrzuciła z siebie potok słów.
- Nie wiem. Nie wiem, mamo, ja już nic nie wiem. Czuję się taka samotna i zagubiona. Nie wiem, kim jestem i czego chcę.
Nie płakała. Nie podnosiła głosu. Była po prostu zrezygnowana. Angelene, kucając obok, powiedziała:
- Ja za to wiem, że widziałaś ojca.
Przez plecy Mii przeszedł dreszcz. Jak? Jak matka się dowiedziała? A w sumie, nieważne.
- To był błąd, mamo.
- Och, tak mi przykro. On nie wie, ile traci, odtrącając ciebie.
- I ciebie też... nie wie, ile traci, odtrącając też ciebie.
- Naprawdę? - spytała Angelene lekko zakłopotana.
Czy kiedykolwiek usłyszała z ust Mii tak miłego?
- Pewnie, mamo. Chociaż i tak zasłużyłaś na kogoś lepszego niż ten stary zadufany w sobie ignorant, na przykład na kogoś w stylu Sunwoo ajussiego.
Angelene zakasłała, by ukryć zawstydzenie. Czy Mia zauważyła jej skryte zafascynowanie Sunwoo? Czy tak po prostu uważała, że pasują do siebie?
- Przeszłość jest nieważna - powiedziała z powagą - zapomnijmy o tym, co było, zacznijmy wszystko na nowo.
- Ty też, mamo, przestaniesz zarabiać pieniądze, umawiając się z bogatymi facetami?
- Och, Mia...
- Nie jestem już dzieckiem, wiem wszystko, mamo.
- Nie dałam ci dobrego przykładu, tak mi wstyd - przyznała Angelene ze łzami w oczach.
- Sama powiedziałaś: zapomnijmy o tym, co było, zacznijmy na nowo. Więc zacznijmy po prostu. Obiecujesz?
- Obiecuję ci wszystko, bylebyś już nigdy nie odwracała się ode mnie.
- Nie zamierzam. Cieszę się, że mamy siebie - wyznała Mia i przytuliła się do płaczącej Angelene.
- Kocham cię, córeczko.
- Tak, wiem - odpowiedziała Mia, a po chwili niepewnie dodała - ja... chciałabym iść do szkoły muzycznej, mamo.
No i udało mi się przeczytać ten rozdział. Coś czuję, że teraz jak przypomnę sobie, że jest środa, to będę rzucać wszystko, aby czytać to opko. Bo kurcze Jinyoung mi tak zawrócił w głowie, że nawet w opowiadaniach pragnę o nim czytać haha. :D Źle się ze mną dzieje.
OdpowiedzUsuńAle co do rozdziału.. Żal mi Inyoung, bo ona ewidentnie chce być nadal z Chansikiem i żal mi jego, bo to nie do końca jego wina, że nie wytrzymał tej próby. :( Nie powinien jej kłamać, choć czuje jak trudno byłoby mu wszystko powiedzieć. Ciężka sprawa.
Co do Mii i Angelene. Jaram się, że ich relacje się poprawiają. Czekałam na to. Tylko niech Angelene nie zepsuje tego tym, że nie będzie umiała zerwać z szefuńciem. :((( Szczerze to wzruszyłam się ich rozmową i miałam łzy w oczach. *_* Życzę weny dużo i czekam na nexta niecierpliwie. :D
I czy nie powinien być teraz 30ty rozdział? Bo jak dobrze widzę to poprzedni też jest 29ty. ;_;
UsuńHaha rozumiem, ja tak miałam u ciebie z Vixxami, bo kocham Wonsika i kocham Hakyeona, a w sumie... wszystkich:D
UsuńKontynuacja o Inyoung i Chansiku za tydzień:)
Angelene i Mię musiałam wreszcie "pogodzić" Rozdziałów tego opowiadania zostało już niewiele, więc powoli wszystko się powyjaśnia:)
Z numeracją rozdziałów się pomyliłam tydzień temu i zamiast "28" napisałam "29", poprawiłam to potem, a widocznie u ciebie nadal widać "29". Ale 29-ty to ten:D
Jak to niewiele? O nie. To jedyne opwiadanie z Jinyoungiem. Jak ja mam z tym żyć? ;___; Bo ja nie wiem czy wspominałam, że został moim UB jakiś czas temu?
UsuńNo niestety... może jeszcze z 5 rozdziałów. Ale specjalnie dla ciebie postaram się dawać więcej Jinyounga, obiecuję!<3
UsuńTak, wspominałaś:) Chyba po Rolling, nie? Kurcze może w związku z tym zastanowię się nad one shotem z nim^^
Nadrobiłam u ciebie zaległości :D bardzo mi się podoba jak rozwinęłaś relacje Angelene z Mi'ą wyszło wzruszająco ale pięknie i dalej będę czekać jak to się potoczy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się z tego powodu:)
Usuń