03/11/2017

our whole family (rozdział 2)

I MUST ASK YOU SOME QUESTIONS

                Milczący policjant, którego nazwiska Hongki i tak nie zapamiętał, wprowadził go i, kroczącą obok, panią psycholog do pomieszczenia, gdzie ułożone były zwłoki. Spod płótna wystawała jedynie twarz dziewczyny, naznaczona przebywaniem ciała w wodzie, bez oczu, bez kawałków skóry, nadgniła; rana nad lewym uchem i sine stopy. Lecz to wystarczyło. Hongki rozpoznał zarys jej ust, które tak wiele razy całował, włosy, którymi go łaskotała, kiedy kładła się na nim, te idealne, piękne rysy, przez które poczuł się uwiedziony w pierwszej chwili, jak ją tylko zobaczył. Z niedowierzaniem wpatrywał się w zwłoki. A pomimo panującego tu zimna, oblał się potem.
- Ja wiem, że to dla pana trudne... - powiedziała pani psycholog - czy rozpoznał pan ciało?
- Tak. To Jaekyung - rzekł wreszcie, po czym dodał - czy mogę już iść?
Nie krzyczał. Nie lamentował. Nie płakał. Nie było histeryzowania, jedynie spokój, stoicki spokój i coś, jak gdyby rezygnacja, odrzucenie od siebie tego wszystkiego.
- Tak, dziękujemy panu za pomoc. Ale skoro już jest pan tutaj, może odpowie nam na kilka pytań? O ile czuje się na siłach... - kontynuował policjant.
Hongki stwierdził, że cokolwiek chcieli wiedzieć, woli powiedzieć im to natychmiast i nie wracać tu więcej.
- Tak, w porządku, odpowiem na wszystkie pytania - postanowił, po czym pani psycholog zaprowadziła go do sali, gdzie przesłuchuje się podejrzanego i poinformowała, że zaraz zjawi się detektyw Jang, zajmujący się sprawą.
- Może chce pan czegoś do picia? - zaproponowała potem, a przy odpowiedzi w jego głosie ponownie zabrzmiała nieoczekiwana ironia:
- Tym, czego bym chciał i tak mnie nie poczęstujecie.
- To może kawa, herbata, woda?
- Nie, dziękuję.
- Pewnie cały czas jest pan w szoku... Czy chce pan porozmawiać o ostatnich wydarzeniach? To czasami pomaga poukładać myśli.
- Nie. Nie chcę o niczym rozmawiać, chcę po prostu odpowiedzieć na te cholerne pytania i stąd wyjść - lekko zirytował się Hongki, a potem dodał o wiele spokojniej - przyjechałem tu z przyjacielem, na pewno niecierpliwi się i nudzi, czekając na mnie.
- Nie. Nie przypuszczam, by tak było - powiedziała pani psycholog, czego początkowo nie zrozumiał - z tego, co mi wiadomo, też obecnie jest podczas przesłuchania... to znaczy, odpowiada na pytania - poprawiła się pospiesznie, z uśmiechem, zupełnie nie pasującym do sytuacji.

***

                Jonghoon wpatrywał się w detektywa Jang, który swoim stylem pasował mu na fana rock'a. Pewnie po pracy chodził na koncerty, niewykluczone, że był i na ich.
- Co pan robił wieczorem dziesiątego października? - poprosił, włączając nagrywanie, co nieco zestresowało Jonghoona, mimo że niby był przyzwyczajony do udzielania wywiadów i innych rzeczy tego tylu. Lecz, uświadamiał sobie, to nie taki zwykły wywiad.
- Nic, siedziałem w domu.
- Czy ktoś to potwierdzi?
- Nie wiem. Nie, siedziałem sam.
- Proszę mi opowiedzieć o swoich relacjach z Kim Jaekyung .
- Hmmm relacjach? - powtórzył Jonghoon - lubiłem ją, jak dziewczynę przyjaciela, nie mniej, nie więcej.
- Czy może pan opisać jej charakter? W kilku słowach.
- W kilku słowach... - Jonghoon powtarzał po detektywie, by zyskać czas do namysłu - towarzyska, otwarta, lubi... lubiła dzieci, chciała być nauczycielką i pracować z dziećmi.
- A pozostali przyjaciele z zespołu?
- Tak?
- Czy ją lubili?
- Hm, cieszyli się, że Hongki układa sobie życie po rozwodzie. Chociaż, pewnie woleliby, żeby zszedł się na nowo z Hyesung, skoro to nasza koleżanka z wytwórni i znają ją zdecydowanie lepiej. Ale lubili Jaekyung, tak, generalnie lubili.
- Czemu użył pan określenia "generalnie lubili"? - zapytał detektyw - były wyjątki?
- W zasadzie... Seunghyun nigdy jej nie lubił, twierdził, że wykorzystywała Hongkiego dla pieniędzy.
- Rozumiem. A pan to wyklucza?
- No, tak, chyba tak, Seunghyun przesadzał.
- Czy widział pan kiedykolwiek, żeby kłócił się z Jaekyung?
- No... w sumie to tak, tak było, raz... bo... wie pan, Seunghyun ma problem z hazardem. A odkąd Hongki spotykał się z Jaekyung, nie chciał pomagać mu finansowo.
- Proszę mi o tym opowiedzieć.


Jonghoon, Seunghyun i Minhwan siedzieli w domu Honkgiego, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Wszyscy myśleli, że przyszedł Jaejin, lecz to była Jaekyung. Z uśmiechem przywitała się z każdym. Wyglądała super. Miała na sobie drogie ubrania i biżuterię. Położyła na stole najnowszy model telefonu. Jak tylko Hongki poszedł do kuchni podgrzać jej jedzenie, Seunghyun naskoczył na nią:
- Cwaniara. Ale nie uda ci się go nabierać w nieskończoność.
Jaekyung popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
- Proszę? O co ci chodzi? - zapytała.
- O to, że po prostu puszczasz się dla kasy, to nie odróżnia ciebie od pierwszej lepszej dziwki - rzucił Seunghyun bez wahania, był tego dnia na wielkim kacu.
- Hyung! - zawołał Minhwan, starając się załagodzić konflikt.
- Jak możesz? - pytała Jaekyung, nie tyle ze zdenerwowaniem, co po prostu ze zdziwieniem - to ty wiecznie spłacasz swoje długi z jego pieniędzy, opamiętałbyś się wreszcie i skończył z hazardem.
- Zamknij się.
- No co, znowu nikt nie chce ci pożyczyć i liczysz na naiwność Hongkiego?
- Zamknij się, dziwko! - powtórzył, oblewając ją szklanką wody.
- Hyung! - zawołał po raz kolejny Minhwan.
- Po co ty ich zapoznawałeś?! - krzyczał Seunghyun, oskarżając maknae.
W pokoju pojawił się Hongki i z przerażeniem zapytał, co tu się dzieje. Wtedy nastała cisza, zapłakana Jaekyung wypadła z domu, a on natychmiast za nią.

- Czyli to Minhwan zapoznał Hongkiego z Jaekyung? - zapytał detektyw.
- Tak. To jest jego koleżanka z liceum. Z tego, co wiem, nie ma rodziny, wychowywała ją babcia, niestety jakiś czas temu zmarła i Minhwan był na pogrzebie. A potem kilka razy widział się z Jaekyung i w ten sposób poznała Hongkiego.
- Czy sam nie był nią zainteresowany?
- Nie, Minhwan ma dziewczynę, od dawna.
- Jak się nazywa?
- Czy to koniecznie...?
- Tak.
- Lee Bomi.
- No dobrze. A Jaejin, jak się dogadywał z Jaekyung?
- Jaejin - zastanawiał się Jonghoon - Jaejin ją lubił, bardzo ją lubił.
- OK, może zapytam jeszcze... jak wyglądała relacja Hongkiego z Jaekyung?
- Oni... byli po prostu idealni, dogadywali się świetnie, kochali się.
- No dobrze - podsumował detektyw, przygryzając na moment wargi - to może jeszcze powrócimy do Hyesung... Czy była kiedykolwiek zazdrosna o nową dziewczynę Hongkiego?

***

                Hongki dziwił się sobie, że w oczekiwaniu na detektywa nie zwariował. Nie dość, że musiał znosić obecność pani psycholog, kiedy chciał być sam, to jeszcze stresowała go perspektywa przesłuchania. Czy nie podał już wszystkich potrzebnych informacji przy zgłoszeniu zaginięcia Jaekyung? Co poza tym chcieli wiedzieć? Jakich pytań powinien oczekiwać? Aż wreszcie zjawił się detektyw, o wizerunku buntownika-rockmana, a nie policjanta. Po przedstawieniu się, usiadł na krześle i wzrokiem odprowadzając panią psycholog do drzwi. Potem zwrócił się do Hongkiego:
- Czy wie pan, jaka jest przyczyna śmierci Jaekyung?
- Słucham?
Chyba policja nie powinna o to pytać, jeżeli już, on powinien o to pytać policję...
- Pęknięcie czaszki. Co pozwala mi podejrzewać, że ktoś zaatakował Jaekyung, zabił przez uderzenie czymś ciężkim lub popchnięcie jej i pozbył się ciała przez wrzucenie go do rzeki.
- Boże...
- Szacowany czas zgonu to godziny wieczorne dziesiątego października. Proszę pana, co pan robił w godzinach wieczornych dziesiątego października?
Hongkiego przeszedł dreszcz.
- Czy... pan mnie podejrzewa? - zapytał z przerażeniem w oczach.
Wtedy detektyw wytłumaczył ze smutnym uśmiechem:
- Niestety, w takich przypadkach w pierwszej chwili za głównego podejrzanego przyjmuje się partnera ofiary.
- A... Ale przecież to ja zgłosiłem jej zaginięcie!
- To też częsty sposób zrzucania z siebie podejrzenia.
- Wody. Wody, poproszę - powiedział Hongki, a po chwili, ściskając plastikowy kubek, dodał - to, co pan sugeruje przechodzi wszelkie pojęcie!
- Niech się pan uspokoi i po prostu odpowiada na moje pytania.
- Jak mam być spokojny, skoro...
- Taka reakcja też pana obciąża.
- Kurwa.
Hongki złapał się za czoło i pozostał w tej pozycji.
- Proszę mi opowiedzieć, o tym, jak odkrył pan zniknięcie ofiary.
- A więc - nie zaczyna się zdania od "więc!" usłyszał w myślach głos swojego nauczyciela z liceum - tego wieczoru byłem w pubie z moim przyjacielem Seunghyunem.
- Czy pożyczał od pana pieniądze?
- Nie. Znaczy... poprosił mnie o to.
- A pan mu ich nie pożyczył.
- Owszem, nie pożyczyłem.
- Jak zareagował?
- Oczywiście wkurzył się.
- I wyszedł?
- I wyszedł.
- Która to była godzina?
- Około dwudziestej drugiej.
- Czy wie pan, co potem robił Seunghyun?
- Nie. Ale pewnie poszedł do kasyna.
- A pan?
- Ja pojechałem do domu - rzucił pospiesznie Hongki - i poszedłem spać.
- Hmm, poszedł pan spać zaraz po powrocie do domu?
- Nie, jeszcze jakiś czas pisaliśmy z Jaekyung, a potem życzyliśmy sobie dobrej nocy i poszedłem spać, nie obudziłem się, kiedy zadzwoniła około północy, zazwyczaj mam mocny sen.
- Czyli rano odkrył pan, że do pana dzwoniła.
- Tak. I oddzwoniłem, niestety nie odebrała. Nie odzywała się cały dzień i wreszcie, zmartwiony, poszedłem do jej mieszkania, mam klucze.
- I co pan tam zastał?
- Nic. Jaekyung nie było w domu, nie było też jej torebki.
- Rozumiem - detektyw zamyślił się na moment - a co pan uważa o relacjach Jaekyung z pana przyjacielem Seunghyunem?
- Nie lubili się.
- I tylko tyle?
- W zasadzie tak.
- Podobno Seunghyun oskarżał Jaekyung, że wykorzystywała pana dla pieniędzy.
- Jonghoon to panu opowiadał?
- O ich kłótni też wspominał. Czy dochodziło do takich często?
- Nie, z tego, co wiem, tylko ten jeden raz. Poza tym, Seunghyun potem przeprosił Jaekyung.
- Czy ona miała wiele wrogów?
- W jakim sensie: wrogów?
- Czy dużo osób jej nie lubiło?
- Nie. Znaczy, pewnie byli tacy. Ale to, że ktoś jej nie lubił nie oznacza, że zabił.
- Oczywiście, że nie - zgodził się detektyw - wspominał pan przy zgłoszeniu zaginięcia, że dwa dni przedtem Jaekyung wyprawiała w domu przyjęcie.
- Tak, dziewiątego października, miała wtedy urodziny.
- Kto był na przyjęciu?
- Ja i jej trzy przyjaciółki.
- Czy może pan zapisać mi ich nazwiska?
Hongki zrobił to, w notesie detektywa, po czym przypomniał sobie:
- Ach, na moment wpadła tam też Seungyeon.
- A kto to?
- Moja dawna szwagierka.
- Czy przyjaźniła się z Jaekyung?
- Nie. Nie znały się w sumie. Seungyeon wpadła dać mi swoje klucze,  wyjeżdżała na wakacje i chciała żebym przekazał je Hyesung, bo nie odbierała telefonu i nie było jej w domu.
- Czemu akurat panu?
- Cóż, wiedziała, że spotkam się z Hyesung w wytwórni.
- Co może pan powiedzieć o swojej byłej żonie?
Hongki zamilkł. Co może powiedzieć o Hyesung? W końcu była taka... niejednoznaczna.
- To skomplikowana osoba, z pozoru cyniczna i zimna, lecz... wrażliwa w środku.
- Co było powodem rozwodu?
- Nie czytał pan w internecie?
- "Niezgodność charakterów", a co innego może powiedzieć znany na całym świecie muzyk? Ja pytam o rzeczywiste powody.
- Ach, tak - podsumował Hongki - chce pan rzeczywisty powód? OK, nie byłem wiernym mężem.
Hongki dostrzegł zdziwienie w twarzy detektywa.
- Czy zdradzał pan żonę z Jaekyung?
- Nie, poznaliśmy się z Jaekyung po moim rozwodzie.
- Hyesung była o nią zazdrosna?
- Nie.
- Czy zdradzał pan Jaekyung?
- Nie. Nigdy.
- Na pewno?
- Nie wierzy mi pan.
- Nie wierzę.
- To trudno.
- I jeszcze jedno: jak pozostali przyjaciele z zespołu dogadywali się z Jaekyung?
- Dobrze, lubili ją, a zwłaszcza Jaejin.
- OK, w tym momencie nie mam więcej pytań - oznajmił detektyw - mimo wszystko proszę być do mojej dyspozycji i nie opuszczać kraju.
- Nie opuszczę, póki nie dowiem się, kto to zrobił Jaekyung - postanowił Hongki.
A więc chyba nici z europejskiej trasy koncertowej.

***

                Jonghoon kręcił się po korytarzu, czekając na przyjaciela. Gdy Hongki wyszedł wreszcie z przesłuchania, blady i drżący na całym ciele w ciszy opuścili komendę policji i udali się do samochodu. Jonghoon wsiadł za kierownicę, Hongki usadowił się w fotelu obok.
- O co cię pytał? - zainteresował się ten pierwszy, przerywając milczenie.
- O różne rzeczy.  O Hyesung. O Hyuna.
- A ty wierzysz w to, że Seunghyun... zabiłby Jaekyung?
- Nie. Nie, na pewno - powtarzał Hongki -  niemożliwe. A ty... wierzysz w to, że ja zabiłbym Jaekyung?
Jonghoon spoważniał. Przez moment tylko wpatrywał się w przyjaciela, a następnie wybuchł śmiechem.
- Nie. Nigdy w życiu. Nikt by ciebie nie podejrzewał.
- A mimo wszystko policja podejrzewa.
- Serio?
- Serio.
- Hyung, nie przejmuj się - dodał pocieszająco Jonghoon - na pewno to szybko rozwiążą.
- Oby...
- A może chcesz u mnie spać, co? - zaproponował Jonghoon.
- Nie wiem - stwierdził Hongki i wzruszył ramionami.
- Nie powinieneś być sam w takich chwilach.
- No dobra. O ile masz zapas alkoholu.
- Tak się składa, że akurat mam.

***

                Hyesung zaparkowała, wysiadła z samochodu i przez chwile miała wrażenie, że siostra kieruje prosto na nią. Nie ruszyła się, nie zrobiła nic, gdyby Seungyeon tylko chciała, rozjechałaby ją, lecz widocznie nie chciała, zatrzymała się obok i też wysiadła. Przez moment po prostu stały tak, przyglądając się sobie wzajemnie.
- Nie zaprosisz mnie? - zapytała wreszcie Seungyeon.
- Ach, tak. Wejdź. Wejdź - powiedziała Hyesung, nieszczerze.
Tak naprawdę powinna powiedzieć: idź do diabła.
Już po chwili obie znalazły się w wielkim jednopoziomowym domu, przestronnym z nowoczesnym umeblowaniem. Hyesung nie zapalając światła, chwyciła klucze siostry i podała je jej.
- To wszystko? - zdziwiła się Seungyeon - tak rzadko do ciebie wpadam, a jak już jestem, nie poczęstujesz mnie kieliszkiem wina?
- Na dziś ci wystarczy - odpowiedziała zimno Hyesung.
Nadal była zszokowana dzisiejszymi wydarzeniami, poza tym, rozbolała ją głowa. Z kuchennej szafki wygrzebała opakowanie leków i popiła tabletkę kubkiem wody z kranu.
- Unni, źle się czujesz? - zainteresowała się Seungyeon.
Przez cały czas stała w drzwiach, wpatrzona w siostrę, skoncentrowana.
- W sumie to... niezbyt dobrze - przyznała Hyesung, przekonana, że skoro tak powiedziała siostra zrozumie i wreszcie sobie pójdzie.
Lecz jeszcze jakiś czas stała i patrzyła.
- Unni, jak uważasz, co się stało Jaekyung? - zapytała.
- Nie wiem. Nie mam daru jasnowidzenia. Czemu mnie o nią pytasz?
- Bo w przeciwieństwie do ciebie, przejęłam się jej losem.
Hyesung popiła jeszcze wody.
- To dobrze.
- Bo ty nigdy niczym się nie przejmujesz. Jak tylko mój tata zachorował, wyprowadziłaś się z domu, po prostu zwiałaś, bo nie chciałaś...
- Seungyeon!
- No co, prawda czasami boli.
- Seungyeon, powiedziałam ci, nie czuję się dobrze.
- OK, unni. Do widzenia.
- Do widzenia.
Seungyeon wypadła z domu, zdenerwowana. Cała Hyesung! Po stokroć samolubna. Nie dziwne, że Hongki ją zdradzał, zasłużyła sobie, zasłużyła sobie na wszystko! Po drodze Seungyeon starała się rozładować złość, jechała za szybko i niezbyt ostrożnie. Nie umiała skoncentrować się na niczym. Może była w szoku po tym wszystkim, czego dowiedziała się dzisiaj. Może to z tego powodu, że zbliżał jej się okres? A może rzeczywiście po prostu przesadziła z piciem. Wreszcie dojechała do swojego apartamentowca, wysiadła z samochodu i ruszyła w kierunku drzwi. Aż niespodziewanie usłyszała głos:
- Seungyeon!
- Kim Dongcheol! - zawołała, rozpoznając przyjaciela.
Ubrany był w ciemny dres, przez kilkudniowy zarost nie prezentował się zbyt dobrze.
- Seungyeon. Jesteś.
- Jestem.
- Wszystko w porządku? - zapytał, po czym dodał - potrzebuję pieniędzy...
- Tak. Wszystko w porządku - odpowiedziała i dyskretnie przekazała mu kilka banknotów.

OD AUTORKI:

A tak wyobrażam sobie pana policjanta:



2 komentarze:

  1. Ten Dongcheol na końcu wydał mi się podejrzany.
    Co do podejrzeń, to ja nie mam na razie żadnych, bo można podjerzewać każdego, a zarazem nikogo. Dziwiłabym się, jakby zabił ja ktoś z zespołu. Niby Hyun jej nie lubił, a Jaejin mógł aż za bardzo, ale nie wierzę, że posunęliby się do takich czynów. Minhwana tym bardziej nie widzę w roli podejrzanego. Może to ktoś z jej grona znajomych, jakaś zazdrosna o jej sukces dziewczyna, czy coś... Hyesung czuję, że będzie najbardziej podejrzana przez swoją postawę i to, że wcześniej była żoną Hongkiego. Martwię się o to. ;-;
    Rozwaliło mnie zdanie, że nici z europejskiej trasy. To akurat powinno się wydarzyć, przełożenie jej na później. ;D
    Życzę weny i czekam niecierpliwie na next, bo nie mogę się doczekać dalszego ciągu. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powtarzam się: to dobrze, że nikogo nie podejrzewasz:D A w sumie, staram się, żeby wszyscy wydawali się podejrzani, bo w sumie wiele z nich ma coś do ukrycia...:)
      Racja:D
      Niestety mam ostatnio sporo spraw i nie wiem, kiedy mi się uda napisać kolejny. Ale postaram się zacząć w weekend! Dzięki:)

      Usuń