28/11/2017

our whole family (rozdział 4)

I DROWN MY SORROWS IN ALCOHOL

                Geunsuk i jego śledczy Bongsoo oraz Songmin siedzieli przy stole i omawiali fakty.
- Smugi krwi na podłodze w kuchni wskazują, że to tam została zamordowana ofiara. Jednakże nie natrafiliśmy na ślady włamania. Pozwolę sobie na rozważenie trzech opcji: albo sprawca po prostu posiadał klucze, albo ofiara sama go wpuściła, albo nie miała zwyczaju zamykania drzwi. Czy coś przegapiłem?
- Nie, zgadza się, szefie - przyznał śledczy Bongsoo.
- A więc, sąsiadka, sześćdziesięciodwuletnia Byun Yurin, mieszkająca obok ofiary twierdzi, że po pierwszej w nocy dziesiątego października widziała parkujące przy budynku "ciemne auto" - kontynuował Geunsuk - wiecie koledzy, że "ciemne" auto to pojęcie baaardzo szerokie?
- Niestety, tylko tyle zapamiętała - podsumował śledczy Sungmin.
- No tak - Geunsuk podrapał się po głowie - to nie film, w prawdziwym życiu nie ma takich sytuacji: "zobaczyłam ciemne auto, wydawało mi się podejrzane, tak że spisałam numery rejestracyjne".
- Och! - rozmarzył się Bongsoo - to by było coś.
- Lecz nie wykluczone jest, że ciemne auto posłużyło sprawcy do przewiezienia ciała nad rzekę - wnioskował Geunsuk.
- Niestety nikt z sąsiadów nie widział momentu wyniesienia ciała - dodał Sungmin - o tej porze większość po prostu spała.
- A może tak... przygotujemy listę z potencjalnymi sprawcami? - zaproponował Geunsuk.
Obaj śledczy przystali na tę propozycję.
Kto posiadał klucze do mieszkania Jaekyung? Lee Hongki.
Kogo sama wpuściłaby do domu? Wszystkich, co znała.
Kto możliwe, że wszedł korzystając z otwartych drzwi? Niestety, teoretycznie każdy.
Geunsuk zamilkł. Jutro spotykał się z patologiem i zastanawiał się: jak wiele potwierdzenie ciąży ofiary wniesie w śledztwo?

***

                Hyesung ostatecznie pojechała na przyjęcie integracyjne ubrana w czarną, poszerzaną sukienkę i szpilki w tym samym kolorze. Aby nie wyglądać tak pogrzebowo, pomalowała oczy żywym odcieniem seledynu, a usta uszminkowała na czerwono. Kiedy zaparkowała przy hotelowej restauracji i przejrzała się w samochodowym lusterku, doszła do wniosku, że w takim makijażu prezentowała się za to zbyt wyzywająco. Lecz co miała zrobić? Pod warstwami pudru chociaż trochę ukryła oznaki niewyspania. W dłoniach ściskała czarną, małą torebkę, tym sposobem powstrzymywała ich drżenie. Czym była taka zdenerwowana? Sama tego nie wiedziała. To zdarzało się często od rozwodu z Hongkim. Jak tylko znajdowała się w większej grupie ludzi, panikowała, miała nieprzyjemne wrażenie, że oni czytają wszystko z jej twarzy. Mimo to dzielnie wkroczyła do hotelowego holu, ukłoniła się recepcjonistce i ruszyła w kierunku restauracji. Tam stał producent dramy  Shin Kyungsoo, z którym podpisała umowę. Ze szczerym uśmiechem podał jej rękę i poprowadził do stołu. Wszędzie były wizytówki z nazwiskami, gdzie jest czyje miejsce. Hyesung siedziała obok Yoon Gyunsunga, głównego aktora i Yoon Yoosun ("nazywaj mnie Yoosun unni"). Natomiast po przeciwnej stronie usadowił się spóźniony Kang Shinhyo. Wtedy producent dramy wygłosił powitalną przemowę, zaprosił wszystkich do jedzenia, zapoznania się wzajemnie i integrowania się. Przy zastawionym smakołykami stole rozpoczęły się rozmowy. Hyesung milczała. Przytulny wystrój restauracji nie wiadomo czemu działał na nią przytłaczająco. Po chwili miała dość świec, czerwonych zasłon, kwiatowych kompozycji. I chociaż postanowiła nie pić, by nie prowadzić potem samochodu z promilami we krwi, skusiła się, kiedy Shinhyo z naprzeciwka zaproponował jej wino. A później odstawił karafkę tak, by już nie zasłaniała im wzajemnego widoku na siebie. To krępowało Hyesung. Wzrok Shinhyo zdawał się czytać z jej twarzy więcej niż kogokolwiek innego. Poza tym, w oczach aktora było coś uwodzicielskiego. Hyesung nie potrafiła skupić się z tego powodu na rozmowie z Gyunsungiem i Yoosun unni. Za to, w niebezpiecznie szybkim tempie popijała wino. Z przerażeniem uświadomiła sobie: jestem zupełnie jak moja siostra, topię smutki w alkoholu. A jeżeli zaraz się nie opamięta...
- Jeszcze wina? - zapytał Shinhyo.
A Hyesung pomyślała, że wszystko byłoby OK, gdyby tak na nią nie patrzył. I wpadła na pewien pomysł. Niestety, to oznaczało kolejny kieliszek wina.
- Ja sama sobie naleję - odpowiedziała.
A potem, odbierając karafkę od Shinhyo, pozwoliła, by ich dłonie się zetknęły i poczuła ciepło jego skóry.
W jednej chwili przeszedł ją dreszcz. I miała tylko nadzieję, że nie zaczerwieniła się, pomimo fali gorąca. Z satysfakcją odstawiła karafkę tak, by zasłaniała widok na uwodzicielskiego sąsiada z naprzeciwka.
- Hyesung-sii, zjesz coś? - zatroszczyła się jej pustym talerzem Yoosun unni.
- Nie... Dziękuję. Może później - odpowiedziała chłodno.
Nie była głodna, a gdyby była i tak nic by nie przełknęła. Niestety, zaczynało ją mdlić od nadmiaru wina.
- Może mi nie odmówi? - wtrącił zaraz Shinhyo - Hyesung-sii, poczęstujesz się kaczką w mandarynkach? Powinnaś coś zjeść, bo upijesz się szybko. A chyba tego nie chcesz, nie?
- Dobrze.
Nie protestowała, kiedy jej nakładał.
- Jeszcze wina?
- Nie.
- Szkoda, bo chyba wznosimy toast.
Rzeczywiście, producent wstał, zawołał "za naszą ekipę!" i wypił do dna.
A Hyesung miała wrażenie, że wszyscy patrzą na nią i zastanawiają się, czemu ma pusty kieliszek. Jak tylko usiedli zabrała się za jedzenie. Może przez to nieco wytrzeźwieje. Lecz już po pierwszym kęsie zrobiło jej się niedobrze.
- Przepraszam - powiedziała, wstając. No nieźle, miała nogi niczym z waty. I chociaż skupiła wszystkie siły na chodzeniu prosto, nie zauważyła niewielkiego progu, zahaczyła czubkiem szpilki, upadła. W tym momencie myślała tylko o tym, by zdematerializować się. Nigdy jeszcze nie było jej tak wstyd. Już wyobrażała sobie plotki krążące przez pierwsze dni nagrywania dramy: Jung Hyesung upiła się i spektakularnie zaliczyła glebę na oczach wszystkich! Nie jestem pijana! Nie jestem! Nie jestem pijana!, chciała krzyczeć. Nie z powodu poobijanych i bolących kolan, a z powodu braku odwagi nie wstawała z podłogi. Wokół zgromadzili się inni aktorzy. "Hyesung, wszystko OK?" pytali.
- Tak. Tak. Idę do ubikacji - powiedziała, kiedy pomogli jej wstać, rzuciła się do ucieczki i wpadła do wolnej kabinki.
Tam rozpłakała się głośno. Makijaż spływał jej po twarzy, a ona siedziała na sedesie i wyła, wyła, wyła. Nie wyjdzie stąd. Nie. Nie ma opcji. Nigdy więcej nie zdobędzie się na to, by pokazać im się na oczy! W torebce drżącymi dłońmi odszukała telefon i wybrała numer. Po kilku syngnałach usłyszała głos:
- Tak?
- Cześć, przyjedziesz po mnie? P... Proszę!!!

***

                Jonghoon nigdy nie słyszał (a co dopiero widzieć!) płaczu Hyesung. Niewiele zrozumiał z jej opowieści. Mimo to nie wahał się. Natychmiast wybiegł z domu, wsiadł do taksówki i dotarł do hotelu. Hyusung nie wyszła z ubikacji, aż nie usłyszała za drzwiami jego głosu.
- Co pan tu robi, to damska toaleta! - zawołała jakaś aktorka.
Jonghoon zignorował ją. A potem okrył swoją kurtką Hyesung tak, że ukryła zapłakaną twarz i rozmazany makijaż. W milczeniu wyszli bocznym wyjściem i wsiedli do jej samochodu. Jonghoon prowadził w skupieniu, nie odzywał się, o nic nie pytał, póki nie dotarli do mieszkania kobiety. Tam Hyesung wykąpała się, ubrała w szlafrok i usadowiła się na kanapie, zrezygnowana z kubkiem kawy, zaparzonej przez niego. I wtedy dopiero, siadając obok, objął ją czule i zapytał:
- Co się dzieje?
Hyesung zamiast opowiedzieć o dzisiejszej kolacji, zasugerowała:
- Jonghoon oppa, a może przyznamy się detektywowi, co naprawdę robiliśmy tego wieczoru...?

***

                Seungyeon nie miała pomysłu na spędzenie dzisiejszego wieczoru. Nie chciała siedzieć w domu i gapić się w telewizor. Nie przypuszczała też, by ktokolwiek z jej znajomych znalazł w tygodniu czas wyjść gdzieś i zabawić się. A tego potrzebowała, zabawy. Z westchnieniem opadła na kanapę, gdzie ostatnio siedziała z tym przystojnym detektywem. Wtedy coś sobie przypomniała. Kiedy już zadał wszystkie pytania, opowiadał jej o koncercie i wspominał, że często bywa w tamtym klubie. Tylko co to za klub, do cholery? Seungyeon sięgnęła telefon, wystarczyło napisanie nazwy zespołu, który tego dnia koncertował i daty. Po chwili wiedziała, gdzie wybierze się zaraz. Dość szybko wykąpała się, ubrała spodnie ze skóry, gorset i szpilki. Cała w czerni prezentowała się nadzwyczaj seksownie. W sumie rzadko nosiła się tak. Ale przecież był to rockowy klub. Potem nałożyła też ostry makijaż. Z uśmiechem przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze: oto nowa JA. Ze starymi nawykami... Przed wyjściem wypiła jeszcze kieliszek wina, to tak naprawdę trzeci tego dnia. Nie miała oporów, by wsiąść do samochodu i prowadzić. Już była przyzwyczajona do jeżdżenia niezupełnie na trzeźwo. I nigdy nic złego się nie stało. Bo złego złe nie bierze, tak mawiała babcia. Seungyeon czuła dziwne podekscytowanie. I jednocześnie szydziła z siebie. Nie wiedziała w ogóle, czy on zjawi się tam, a jeżeli już, to, czy zjawi się sam. Niespodziewanie zatrzymały ją światła. Ledwie wyhamowała. Spokojnie Seungyeon, nic się nie dzieje... pół godziny później dotarła do klubu. Muzyka grała tu głośno. Na scenie koncertował zespół. Nie wiedziała, kto to. Nie musiała wiedzieć. I tak nie obchodzili jej ci rozkrzyczani nastolatkowie ucharakteryzowani na postaci z kreskówki. Natomiast tłumy wydzierające się i podskakujące w rytm wręcz ją irytowały. Chyba się starzeję, pomyślała. Jakoś dopchała się do baru, usiadła na jednym z wysokich krzeseł i poprosiła o drinka. Ale i alkohol jej nie uspokoił. Nie ma szans, by znalazła w tym tłumie detektywa! Zrezygnowana zamówiła kolejnego drinka i jeszcze i jeszcze. Aż w pewnym momencie... zauważyła jego sylwetkę, szalał w dzikim tłumie, jakby był jednym z tych młodych ludzi. Nie odrywała od niego oczu. A potem i on odwrócił się w jej kierunku. Nie uciekała wzrokiem. Przez kilka chwil jedynie patrzyli na siebie. Potem Geunsuk powoli podszedł do Seungyeon. Po wypiciu czterech drinków jej oczy błyszczały nienaturalnie. A uśmiech nie znikał z twarzy, szeroki i promienny.
- Seungyeon-sii... - zaczął ze zdziwieniem.
W odpowiedzi wybuchła śmiechem, odchylając się niebezpiecznie z krzesłem i niemalże nie przewracając swojej szklanki.
- Ach to pan, detektywie! Co za zbieg okoliczności! Akurat na pana nie spodziewałam się tutaj wpaść!

 ***

                Następnego dnia Geunsuk cały czas zastanawiał się nad tym dziwnym zbiegiem okoliczności. Naprawdę często bywał w tamtym klubie. I nigdy dotąd nie spotkał tam Seungyeon. A może po prostu jej nie zapamiętał. O nie, to niemożliwe nie zapamiętać tak pięknej twarzy! Nie rozmawiali wiele. Ona była pijana. Chociaż upierała się, że nie. To nie pierwszy raz, kiedy jej skłonność do picia wydała mu się podejrzana. Seungyeon pytała go o śledztwo. On nie chciał niczego zdradzać. Uprzejmie zaproponował, że odwiezie ją do domu. Niedługo potem wsiedli do taksówki. Geunsuk zadbał o to, by Seungyeon dotarła bezpiecznie do drzwi swojego mieszkania i życzył jej dobrej nocy. Mimo, że chciał, nie został z nią. Następnego dnia za to zastanawiał się, co by było gdyby wtedy uległ pokusie?  W porę przypomniał sobie o umówionym spotkaniu z patologiem. Jak tylko zabrał się do pracy, zapomniał o Seungyeon. W jego myślach była jedynie Jaekyung, natomiast nowe fakty, o których usłyszał na spotkaniu popchnęły go do działania. I jeszcze tego dnia zapukał do drzwi domu Hongkiego. Przez moment zmartwił się, że go nie zastał i już chciał odejść, kiedy usłyszał kroki. A zaraz potem zobaczył piosenkarza jedynie w białym szlafroku z puszką piwa w dłoni. Czy wszyscy w dzisiejszych czasach to alkoholicy?!
- O... witam pana detektywa - rzucił lekko zdziwionym tonem.
- Tak, witam, witam - powtórzył po nim Geunsuk - mogę wejść i zapytać pana o jeszcze kilka rzeczy?
- Tak. I przepraszam za swój strój. Nie spodziewałem się dzisiaj nikogo.
- Nie szkodzi.
Geunsuk zrzucił buty, odwiesił kurtkę i ruszył za Hongkim do salonu. Nie było tu zbyt czysto, puszki po piwie walały się po podłodze, na stoliku stały brudne naczynia, ubrania wisiały na oparciach krzeseł. W milczeniu obaj usiedli na kanapie, koło laptopa i opakowania po pizzy.
- No to o co chce pan zapytać? - popędził go Hongki, a wszystko wskazywało, że ma nadzieję szybko to załatwić i znowu pozostać sam.
- Proszę pana, czy lubi pan dzieci?
- Słucham?
- To proste: "tak" lub "nie".
- Ja nie rozumiem, o co tu chodzi.
- Dobrze, zapytam w inny sposób. Czy cieszył się pan z tego, że Jaekyung urodzi panu dziecko?
W jednej chwili oczy Hongkiego rozszerzyły się z przerażenia, zrobił się blady i zastygł w bezruchu, wypił resztkę piwa, a potem niepewnym głosem wyrzucił z siebie:
- C... Co?
- Proszę odpowiadać na moje pytania.
- Jaekyung miała urodzić mi dziecko? To niemożliwe. Nie... Nie ma opcji.
- Czyli... sugeruje pan, że o niczym panu nie powiedziała?
- Nie! - zawołał z taką desperacją, jakby był bliski płaczu.
- Czy może powiedziała panu, tylko to pana nie ucieszyło?
- Nie. Nie powiedziała...
Szok Hongkiego wydawał się prawdziwy. Mimo to detektyw pozostawał pełen obaw. Nie podarował sobie jeszcze kilku pytań:
- Nie chcieliście dzieci?
- Nie... O Boże. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy i no, zabezpieczaliśmy się. To nie był czas na dzieci, po prostu.
- Czy Jaekyung też tak uważała?
- Chyba tak. Nie wiem, przecież nie rozmawialiśmy o tym, gdyby chciała dziecko to by mi powiedziała.
- Hm... jest pan pewien?
- Nie. Nie jestem już niczego pewien.
- Przykro mi, że musiał pan dowiedzieć się o tym w takim momencie...
- Od kiedy... Od jak dawna była w ciąży?
- Według patologa od około sześciu tygodni.
- Aha.
Nic więcej. Tylko suche "Aha". I przełknięcie śliny.
- Przykro mi - powtarzał Geunsuk, trochę zakłopotany tą sytuacją - mogę panu pomóc?
- W zasadzie to tak, pomoże mi pan, jak już sobie pójdzie.
W związku z tym Geunsuk ukłonił się i wyszedł, zostawiając Hongkiego i zastanawiając się, czy mu wierzy, czy nie. A co jeżeli zgrywał się przez cały czas? A co jeżeli zabił Jaekyung, bo była w ciąży? A co jeżeli... zabił Jaekyung, bo była w ciąży z innym? Geunsuk, wracając do domu, stwierdził, że chyba i on powinien się napić.

2 komentarze:

  1. Matko. Cokolwiek powiedzą, nie chcę myśleć, że Hongki mógł ją zabić. Podejrzanie zachowuje się siostra Hyesung... Ale może po prostu bardzo chce poderwać detektywa. :D
    Widzę, że Jonghoon i Hyesung tak naprawdę mają alibi. No to nieźle. Tego się nie spodziewałam, że oni coś...
    Ten aktor mnie trochę zainteresował. W sensie ten podrywacz. Podejrzany jakiś. :D Oczy szeroko otwarte. Będę pewnie się dużo głowić w tym opowiadaniu. Wenh życzę. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie mogę nic zdradzić co do Hongiego ani co do Seungyeon:)
      A co jest między Hyesung i Jonghoonem to też zobaczysz, bo to nie takie proste:D
      Dziękuję!

      Usuń