12/12/2017

our whole family (rozdział 5)

NO ONE KNOWS ABOUT US

                Hongki spał, gdy rozległ się dzwonek do drzwi, natarczywy i hałaśliwy. Nie miał zamiaru wstawać. Nie miał zamiaru rozmawiać z nikim. Podczas gdy spał, zapominał o tym wszystkim, co spotkało Jaekyung. A tylko zapomnienie przynosiło mu w tych chwilach ulgę.
Lecz skoro dzwonek nie ustawał, Hongki sprawdził godzinę, dowiadując się, że jest dopiero popołudnie i ruszył do drzwi. W kamerce zauważył twarz Seungyeon.
- Przepraszam. Nie mam dziś ochoty na odwiedziny - rzucił stanowczo do słuchawki domofonu, odkładając ją zaraz na miejsce.
Nie doszedł jeszcze z powrotem do kanapy, kiedy ponownie rozległ się dzwonek. Hongki to zignorował. A po chwili dostał wiadomość na telefon od czekającej za drzwiami Seungyeon "Nie odejdę, póki nie porozmawiamy". Wtedy poddał się i otworzył jej drzwi. Pewnie wyglądał fatalnie i wzbudzał jedynie litość, bo pierwsze, co zrobiła, to otoczyła go ramionami i zastygła w tej pozycji.
- Oh, Hongki! - powtarzała.
Cała ta sytuacja krępowała go trochę. Ale nie zrobił nic, ani jej nie objął, ani nie odsunął od siebie. Czasami czuł się tak, jak gdyby w chwili dowiedzenia się o śmierci Jaekyung wyzbył się wszelkich emocji.
Seungyeon za to, zrzuciła w pośpiechu buty i kurtkę, po czym poszła do pokoju, a jej oczom ukazał się totalny bałagan. I jeszcze ten Hongki, w szlafroku, z wywiniętymi we wszystkie strony włosami. Istny obraz rozpaczy. Bez wahania zabrała się za zbieranie z podłogi pustych butelek i innych śmieci. Nie odzywała się przy tym, aż nie usłyszała pytania:
- Co ty tak w ogóle robisz?
- Nic - powiedziała - tylko to, co powinna moja siostra.
- Seungyeon-sii, ja już nie jestem z Hyesung, ona nie ma żadnych wobec mnie obowiązków.
- Nie usprawiedliwiaj jej. I co z tego, że się rozwiedliście, nadal pozostajecie znajomymi z pracy. Nieprawda?
- Hyesung wie, że gdyby coś, chłopaki by się o mnie zatroszczyli.
- To czemu ich tu nie ma?
- Już ci powiedziałem, nie jestem w nastroju na niczyje odwiedziny.
Hongki opadł z westchnieniem na kanapę, z której zaraz wygoniła go Seungyeon, by zmieść okruchy i poprawić rogi narzuty. Ta rozmowa powoli działała mu na nerwy. A mimo to nie wyprosił dziewczyny, bo był pewien, że nie miała złych intencji. Jedynie z lekkim zdziwieniem obserwował, jak krzątała się dookoła. W godzinę uporządkowała pokój i ugotowała obiad. Wtedy przypomniał sobie, że od rana nic nie jadł, a i wtedy nie był to jakiś pożywny posiłek. Chociaż niby nie czuł się głodny, kiedy rozniosły się zapachy z kuchni, nabrał ochoty na jedzenie. Z mimowolnym uśmiechem, takim oznaczającym wszystko i nic, usiadł przy kuchennym stole. Przez cały czas wpatrywał się w Seungyeon, w jej płynne ruchy i świadomość własnych działań. Po chwili kurczak, ryż i warzywa były gotowe.
- Hmmm, wygląda jak romantyczna kolacja, co nie? - spytała na koniec, z dłońmi podpartymi pod biodra - brak tylko wina.
A Hongki zupełnie bez zastanowienia wypalił:
- Ależ mam wino, w barku.
Seungyeon poszła po butelkę i kieliszki. Później usiadła na wprost chłopaka i popiła większy łyk. Oboje stwierdzili po chwili, że przy winie je się przyjemniej. O dziwo, zaprzestali picia po jednym kieliszku. To wtedy Seungyeon zapytała z powagą:
- Jak ty sobie radzisz?
- Jakoś.
- Ten detektyw... chyba cię podejrzewa.
- Tak, wiem.
Seungyeon była zaskoczona jego spokojem. Nie martwił się tym? Nie szukał rozwiązania? Nie bał się konsekwencji?
- Może na tym ucierpieć wasza reputacja, jako zespołu.
- Nie dbam o to.
- A o chłopków?
- Przecież nic nie zrobiłem...
- Ja wiem. I pomogę ci w tym wszystkim, pamiętaj - powiedziała, pochylając się lekko w jego kierunku i chwytając go za rękę.
- Czemu to robisz?
- Ze względu na naszą dawną przyjaźń.
- Seungyeon-ssi...
- Tak?
Hongki wbił wzrok w stół i przez pewien czas milczał. Tak, jakby coś rozważał. A potem wypił resztkę wina i wyznał:
- Seungyeon-ssi... Jaekyung była w ciąży.
Nie odpowiedziała mu "wiem".

***

                Geunsuk postanowił porozmawiać z pozostałymi członkami zespołu FT Island w celu zabicia czasu. Niestety, śledztwo pozostawało w martwym punkcie. Nie liczył na to, że dowie się czegokolwiek nowego, lecz może chociaż porówna zeznania reszty z zeznaniami poprzednich.
Popołudniu udał się do Jaejina. Skoro ten bardzo lubił Jaekyung, niewykluczone, że czasami mu się zwierzała.
Geunsuk zdecydowanie zapukał do drzwi i po chwili wszedł do eleganckiego apartamentu. Nie był duży, za to gustownie urządzony i sprawiał wrażenie przytulnego. Nie to, co na przykład mieszkanie Hongkiego, zabałaganione i surowe w wystroju. Jaejin poprosił detektywa do salonu i zaproponował coś do picia. Geunsuk jak zwykle nie odmówił filiżanki kawy.
- Przyszedłem porozmawiać o Jaekyung - rzekł.
Jaejin posłał mu uśmiech.
- Tak, wiem, wiem.
- Podobno się lubiliście.
- To prawda, sporo rozmawialiśmy, w zasadzie o niczym istotnym, po prostu dobrze się rozumieliśmy.
- Czy Jaekyung zwierzała się panu, że ostatnio czymś się niepokoi?- Nie. Chociaż ostatnio zachowywała się dość nerwowo.
- Tak?
- Wie pan, kilka dni przed... no wiadomo przed czym, zrobiłem jej kawał. Akurat czekała na Hongkiego przy wytwórni. A ja zaszedłem ją od tyłu, zasłaniając jej oczy. OK, może i to było dziecinne. Ale ona nie tylko się wystraszyła, ona spanikowała! Nie wiedziała, że to ja. A zawołała: czego ode mnie chcesz?!
- Czyli sugeruje pan, że czegoś, a konkretnie kogoś się bała?
- O tak, była zastraszona. Wtedy nie odebrałem tego w taki sposób... Ale potem...
- Rozumiem - Geunsuk zamyślił się na moment - a... czy według pana to możliwe, by miała romans?
- Jaekyung?! Nie. Nigdy.
- Jest pan tego taki pewien?
- Jestem.
- Czemu?
- Proszę pana, zadaje pan dziwne pytania. Czemu? Wystarczyło spojrzeć, na nią i na Hongkiego, byli zakochani. Poza tym, to nie taki typ dziewczyny.
- A może twierdzi pan tak, bo chce kryć tego, z kim romansowała?
- Jaekyung nie romansowała - Jaejin był w widoczny sposób zirytowany - i po co niby bym go krył?
- Gdyby na przykład chodziło o pana...
- Co?!
W innych okolicznościach Geunsuk wybuchłby śmiechem na widok twarzy Jaejina w tym momencie: rozszerzone źrenice i uchylone usta.
- Jak wszyscy utrzymywali, lubiliście się i to "bardzo".
- Proszę pana, pan przesadza. Owszem, lubiliśmy się i co z tego? Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że to mogłoby oznaczać coś więcej.
- Płakał pan po informacji o jej śmierci.
No tak, Chani, stwierdził Jaejin, detektyw musiał udać się do wytwórni i węszyć.
- Co w tym zaskakującego? Płacz to chyba naturalna reakcja w takim momencie. Jeżeli nie ma pan więcej pytań, to wolałbym, by pan sobie poszedł.
Geunsuk nie chciał zdenerwować Jaejina. I nie podejrzewał go też o taką stanowczą reakcję. Lecz nie zamierzał przepraszać, starał się po prostu rozwiązać zagadkę zbrodni. W milczeniu wstał, ukłonił się i wyszedł z mieszkania. Wszyscy zaprzeczali, by Jaekyung romansowała z kimkolwiek. Ale czy często nie jest tak, że ktoś tylko stwarza pozory niewinnego? Im więcej pytań zadawał, tym więcej powstawało nowych. Brakowało konkretnych odpowiedzi. Brakowało rzetelnego świadka. Brakowało motywu. Po co? Czemu ktoś zabił tę dziewczynę? Czy wiedziała kto ją zastraszał? Naprawdę nikomu się nie zwierzała? Geunsuk postanowił udać się do Minhwana, a skoro go nie zastał, zamiast tracić czas, złożył wizytę Seunghyunowi. Nie dość, że ten długo nie podchodził do drzwi, to jeszcze niechętnie poprosił go do domu.
- Jeżeli pan woli, może pan odpowiedzieć na moje pytania na komisariacie - stwierdził Geunsuk.
- Tylko, że ja nie mam nic do powiedzenia, nic, a nic.
- Czemu tak pan zakłada?
- Już wiem, że inni wspominali panu o moim nałogu. Tak, zbyt często wpadam do kasyna, zbyt ryzykownie gram, to wszystko prawda. Ale nie mam nic wspólnego z tym, co przydarzyło się Jaekyung.
- A te siniaki na pana przegubie?
Wtedy Seunghyun zauważył, że nie założył opatrunku na nadgarstek. Notorycznie zapominał o tym, od kiedy już go tak nie bolało. I potem wysłuchiwał pytań, co mu się stało.
- To też pamiątka z kasyna - wytłumaczył.
- Czyżby?
- Jeden z moich przeciwników załamany przegraną zaatakował krupierkę, a ja ją broniłem.
- No proszę, ma pan w sobie coś z bohatera - w głosie detektywa zabrzmiała ironia.
- Na pewno nie z mordercy.
- Pana relacje z Jaekyung były złe.
- Prawda.
- Podobno raz doszło do kłótni.
- Pan nigdy się z nikim nie pokłócił?
Niestety, każda kłótnia nabiera innego znaczenia, kiedy dochodzi do zbrodni.
- Przykro mi z powodu jej śmierci, to naprawdę wszystko, co mam do powiedzenia.
- Co pan robił wieczorem dziesiątego października?
- Nie ustalił pan tego jeszcze?
- Podobno pił pan z Hongkim, a później?
- Pojechałem do kasyna. Obroniłem tę krupierkę. Odwiedziłem Jonghoona, niestety nie było go w domu.
- Yhm - Geunsuk zamilkł na moment, aż niespodziewanie coś sobie przypomniał - zaraz! Jak to Jonghoona nie było w domu? Przecież zeznawał, że był...
- Nie wiem. Może tylko udawał... Ale nigdzie nie paliły się światła i nie otworzył mi.
Geunsuk pamiętał, co mówił mu Jonghoon, zastrzegał się, że tego dnia był u siebie. Dlaczego? Dlaczego skłamał? To pochłonęło detektywa kompletnie podczas drogi do domu. Nie pojedzie dzisiaj do klubu, jeszcze raz przeanalizuje wszystko i zastanowi się, czy niespodziewane odkrycie wprowadza cokolwiek nowego w śledztwo.

***

                Geunsuk następnego dnia nadal analizował fakty. Jaekyung czuła się zastraszona. To nie z powodu odkrytej przez siebie ciąży w ostatnich tygodniach życia zachowywała się, jak twierdziły jej przyjaciółki z uczelni "dziwnie", a z powodu czyhającego zagrożenia. Tylko czy komukolwiek się z tego zwierzała? A jeżeli tak, czy ktokolwiek miał motywy, by ten fakt zataić? W nocy dziesiątego października była sama, bała się i zadzwoniła do Hongkiego. Nie odebrał telefonu. A zaraz potem sprawca wszedł do jej domu i zabił, zadając cios w tył głowy lub popychając ją na chociażby kant kuchennego stołu. Według sąsiadki, nadjechał czarny samochód. Trzy dni później ciało Jaekyung zostało wyłowione z rzeki, a jej rzeczy osobiste nadal  były nieodnalezione. O ciąży wiedziała rzekomo jedynie Seungyeon. Naprawdę przypadkowo znalazła test w podpaskach, przychodząc do jej domu na przyjęcie urodzinowe zaledwie na kilka minut? A nie znalazł go na przykład Hongki, skoro bywał tam o wiele, wiele częściej? To prawda, jego zdziwienie na wiadomość o ciąży wydawało się nieudawane, lecz przecież poza byciem muzykiem robił też karierę aktora. Co jeżeli... Jaekyung zadzwoniła do Hongkiego, a on nie odebrał, bo był tuż obok, gotowy zadać jej śmiertelny cios, po czym zachowywać się, jakby istotnie zaginęła? Pozostawało jeszcze kłamstwo Jonghoona. Geunsuk zamierzał zaraz z nim o tym porozmawiać i postanowił odwiedzić go w wytwórni. Wszyscy z zespołu, poza Hongkim ćwiczyli w jednej z sal. Przez pewien czas detektyw obserwował ich podczas próby. Nie tak szybko go zauważyli. To Seunghyun pierwszy dostrzegł jego sylwetkę opartą o drzwi.
- Ooo, pan detektyw! - zawołał niby przyjemnie, lecz jakby z nutką ironii - poćwiczy pan z nami?
- Nie. Niekoniecznie.
- To co pana tu sprowadza? - w rozmowę włączył się Jonghoon.
Geunsuk w odpowiedzi posłał mu uśmiech i zapytał:
- Może byłby pan tak miły i oprowadził mnie po wytwórni?
- No proszę, nasz detektyw mimo wszystko interesuje się show biznesem! - kpił Seunghyun.
Minhwan złapał go za rękę i kazał się uspokoić. Jaejin w ciszy popijał wodę i ignorował wszystko dookoła.
- OK - zgodził się Jonghoon i zabrał detektywa na korytarz, zanim ktokolwiek zdążył znowu coś powiedzieć i skomentować.
- Hongki opuszcza próby?
- Tak, od kilku dni nie wychodzi z domu. Seungyeon zaproponowała, że go odwiedzi, odkąd  pamiętam dobrze się dogadywali. Eh.
- Rozumiem.
Geunsuk poczuł przyjemny dreszcz, jak tylko usłyszał jej imię.
- Oczywiście my też staramy się pomagać Hongkiemu i dodawać mu wsparcia. Niestety, stał się w stosunku do nas jakby... nieufny. Więc nie narzucamy się.
Na korytarzach panował ruch, muzycy, aktorzy, producenci przechadzali się w tę i z powrotem. Jonghoon zaproponował, by poszli porozmawiać na tarasie na dachu. Nie wydawało się to złym pomysłem. Zwłaszcza, że pogoda była ładna. Tu promienie słoneczne były jakby ostrzejszych niż tych kilka pięter niżej. A ludzie, sznury samochodów, korony drzew, wszystko w dole sprawiało wrażenie mniejszego. Lekkie powiewy wiatru przytłumiały uliczny zgiełk.
- Co za miłe miejsce - stwierdził detektyw.
- O tak, to był dobry pomysł, żeby tu przyjść, prawda? - Jonghoon stanął przy poręczy, nieco niebezpiecznie wychylił się do przodu i pozostał tak przez pewien czas - o czym chce pan porozmawiać, detektywie?
- Proszę się nie wychylać.
- OK.
Jonghoon posłusznie powrócił do poprzedniej pozycji, stał wyprostowany, trzymając się poręczy i wpatrując się w detektywa z zaciekawieniem.
- Co pan robił wieczorem dziesiątego października?
- Co robiłem? Już pan o to pytał.
- A więc?
- Jak panu powiedziałem, byłem u siebie - przyznał Jonghoon ze stoickim spokojem.
- To czemu nie otworzył pan drzwi koledze?
- Słucham?
- Seunghyunowi. Tego wieczoru był u pana. I pana nie zastał.
- Jeżeli mu nie otworzyłem, to widocznie nie bez powodu.
- Nie wpuścił go pan celowo?
- Skoro Seunghyun był u mnie o tak później porze, mogłem przypuszczać po co.
- Yhm, po pieniądze?
- Bingo.
- A czemu nie wspomniał pan podczas przesłuchania o tej niespodziewanej wizycie?
- Bo... nie wydawało mi się to istotne - rzekł Jonghoon, o wiele mniej pewnie, co wzbudziło czujność detektywa.
- Seunghyun zapamiętał, że w pana domu nie były zapalone światła.
- Co w tym dziwnego? Chyba mogłem spać. No bo przecież było późno.
- Ach tak, więc obudził pana dzwonek do drzwi?
- No...
- I poszedł pan sprawdzić kto to, nie zapalając światła?
- A czemu pan zakłada, że poszedłem sprawdzić kto to?
- Ledwie co pan utrzymywał, że celowo nie otworzył drzwi Seunghyunowi, bo przypuszczał, że chodziło o pieniądze.
Jonghoon na moment uchylił usta, jakby chciał coś powiedzieć, lecz... potem po prostu zamilkł. Geunsuk ma mnie w garści, stwierdził. Mocno zaciskał dłonie na poręczy, a przez plecy przebiegł mu zimny dreszcz.
- To nie tak... - zaczął po chwili - nie wiedziałem, że był u mnie Seunghyun, słyszę o tym po raz pierwszy, od pana, i informuję, że gdybym sprawdził, nie otworzyłbym mu, skoro pewnie chodziło o pieniądze.
- Proszę pana przykro mi to stwierdzić, niestety, gubi się pan w zeznaniach...
- Nie gubię się, ja tylko...
- Dość - niespodziewanie rozległ się kobiecy głos.
Obaj i Jonghoon i Geunsuk spojrzeli w kierunku drzwi prowadzących na taras.
- Hyesung? Co ty tu robisz? - 
- Dość - powtarzała - tego wieczoru Jonghoon był u mnie.
W jednej chwili zapanowała cisza. Wszyscy wpatrywali się w siebie wzajemnie ze zdziwieniem. Całkowita konsternacja.
- Co to ma znaczyć? - przemówił wreszcie Geunsuk - chce pani załatwić mu alibi?
- O Boże, oppa, wiedziałam, że to się tak skończy - jęknęła.
- Jak? - dopytywał Geunsuk.
Jonghoon załamał ręce.
- Że kłamstwo wyjdzie na jaw i to rzuci na nas podejrzenie, kiedy my nie mamy sobie nic do zarzucenia.
- Czyżby? - naciskał detektyw.
- Nie chciałam, by ktokolwiek usłyszał, że był u mnie w nocy. To wywołałoby skandal. Ledwie kilka miesięcy po rozwodzie z Hongkim wdałam się w romans z jego przyjacielem.
- To prawda? - detektyw zwrócił się do Jonghoona.
- Yhm. Nie chcieliśmy też, by usłyszał o tym Hongki.
- Czy ktoś o was wie?
- Nie - odpowiedzieli oboje jednocześnie.
- Czy ktokolwiek potwierdzi waszą wersję wieczoru dziesiątego października? - zapytał Geunsuk i znowu zapadła cisza - no tak, spodziewałem się tego.

2 komentarze:

  1. Wróciłam do czytania! Chcę serdecznie przeprosić za moją przerwę. Ostatnio nie miałam na wiele rzeczy czasu, bo bardzo dużo się u mnie zmieniło. ;-; Jest mi tak głupio, że zniknęłam na tak długo. A tutaj też widzę piękne zmiany. :D Pentagon w tle! Propsuję to tło, bo mam takie same na Kakao. Ale na blogu też chyba pora zmienić na jakieś Pentagonowe. Bo te Exo już tak trochę za długo tam jest. :D I podobają mi się strasznie nowe kolorki tutaj. :D I jeszcze muzyczka Pentagon. :O Co się podziało? :D Teraz stanuję nowy wygląd twojego bloga! :D

    A co do rozdziału, to ciekawa jestem co będzie dalej. Troszkę mam braki w pamięci i nie pamiętam już niektórych rzeczy w poprzednich rozdziałach, ale myślę, że większość przypomni mi się w trakcie czytania kolejnych.
    Rozumiem niby, czemu Jonghoon i Hyuesung ukrywali się, ale z drugiej strony to teraz źle o nich świadczy. Martwię się o Hongkiego, zastanwia mnie Seunghyun i Seungyeon... Matko tyle mam pytań. Rozdział świetny i lecę czytać następny. :D Jestem ciekawa ile dzisiaj nadrobię, bo mam trochę czasu teraz. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co przepraszać, czasami każdy potrzebuje przerwy, wszystko rozumiem :) Cieszę się, że wracasz, bo przyznam szczerze, że tęskniłam za twoimi komentarzami (i tęsknię też baaaardzo za twoimi opowiadaniami, a na to widziałam, że muszę jeszcze trochę poczekać. Za to widziałam, że dodałaś kolejne reakcje i zaraz lecę je czytać, bo tytuł brzmi obiecująco<3)
      A co tu się zadziało to ja sama nie wiem :D :D :D Poza fazą na Pentagon jaką nadal mam, to chciałam dopasować tło do opowiadania, bo aktualnie tylko to jedno publikuję no i muzyka też się prosiła powoli o zmienienie, bo od dawna nic tam nie aktualizowałam.
      A co to "our whole family" to widzę, że już przeczytałaś całość :D

      Usuń