23/12/2017

our whole family (rozdział 6)

FLASHBACKS

                Obaj wrócili z rozmowy na dachu dziwnie wyciszeni, i detektyw, i Jonghoon. Pozostali spoglądali na nich z zaciekawieniem, jakby liczyli na streszczenie im wszystkiego. Ale nikt nie zamierzał tego robić. Członkowie zespołu zastanawiali się, po co Geunsuk wracał do sali prób, o czym zaraz ich poinformował:
- Ehm,  pana też chciałbym o kilka rzeczy zapytać - przyznał, zwracając się do Minhwana i pokazując kierunek drzwi.
W ciszy wyszli z sali i nie odzywali się, aż nie doszli do bufetu, gdzie usiedli każdy z kubkiem kawy. Nie było to idealne miejsce na rozmowę. Już i tak wytwórnia huczała od plotek, a kolejne wizyty detektywa tylko to wzmagały. Nie wiadomo skąd wszyscy wiedzieli, kim był i czego tu szukał. Niestety, w bufecie też czuł się przez cały czas obserwowany.
- Już pan wie, że byłem dobrym przyjacielem Jaekyung - stwierdził Minhwan z uśmiechem - i że to dzięki mnie poznała się z Hongkim, prawda?
- Jak to wyglądał? Czy może mi pan o tym opowiedzieć? Cokolwiek, o ich pierwszym spotkaniu.

                Hongki od godziny mierzył garnitury. Mimo że wszystkie były podobne, nie potrafił wybrać. I zdawało się, że tylko Minhwan rozumiał tę potrzebę dobrego zaprezentowania się podczas rozprawy rozwodowej.
- To co, który lepszy? Ten granatowy w prążki, czy zwykły czarny? Nie wiem, jak ludzie ubierają się do sądu.
- W granatowym ci lepiej, hyung. Za to czarny to taki wiesz, elegancki i klasyczny, standardowy.
- Yhy... - Hongki posmutniał - Hyesung bardzo dbała, by moje stroje pasowały do jej; kiedy gdzieś wychodziliśmy, uzgadnialiśmy przedtem, co ubierzemy. A może uznała, że to w tej sytuacji nieważne... Nie?
- Nie wiem, zapytaj się jej.
- Zapytałem. Zapytałem, a ona kazała mi nie pajacować. Czy to było pajacowanie?
- Och, męczysz mnie, hyung. Może po prostu wybierz ten garnitur, który ci się podoba. Bo ja nie mam czasu siedzieć tak do nocy i zastanawiać się, co zakłada się na rozwody. No i spotykam się z koleżanką za... - Minhwan sprawdził godzinę w telefonie - co, już jest tak późno?!
W tym momencie był gotowy wyjść i popędzić w miejsce spotkania, ignorując protesty przyjaciela.
- Nie zostawisz mnie tu z tymi wszystkimi garniturami! Nie możesz! Ej, mam jeszcze trzy do przymierzenia, kto mi doradzi, jeżeli nie ty?
- Nie wiem, poproś panią ekspedientkę.
- Ale pani ekspedientce wszystko jedno, bylebym tylko kupił dużo i drogo - ciągnął Hongki, nie zważając na pracującą w sklepie dziewczynę, przysłuchującą się rozmowie.
- Naprawdę, nie mam czasu, hyung, a muszę jeszcze posprawdzać dojazd.
Wtedy Hongki zapytał przyjaciela, gdzie konkretnie spotykał się z tą koleżanką, a kiedy usłyszał, że koło jej mieszkania w zupełnie innej dzielnicy miasta, zaproponował:
- Yhm, to ty pomóż mi z tymi garniturami, a ja cię potem podwiozę!
I tak zrobili, pół godziny później wyszli ze sklepu z zakupami. To dzięki poradom przyjaciela Hongki wybrał wreszcie czarny garnitur i krawat. Bez problemu dotarli na czas na miejsce, a ona, koleżanka Minhwana czekała gotowa, ubrana w sukienkę w kwiatki, z rozpuszczonymi włosami, siedziała na schodkach. Hongki nigdy nie zrozumiał, czemu wyskoczył z samochodu. Może po prostu przyciągała go swoim ciepłem. Może  smutkiem ukrytym w spojrzeniu po tym jak jej ukochana babcia zmarła i zostawiła ją samą, zupełnie samą na świecie. Gdy tylko ich zauważyła, wstała. Serdecznie przywitała Minhwana, a potem...
- Ach, ty jesteś Hongki! - zawołała.
Nie potrafił wydobyć z siebie głosu i może to i lepiej, bo chwilowo zapomniał o tym, że był znanym muzykiem i już chciał zapytać, skąd go znała - Jaekyung, miło mi.
Hongki, nadal mimowolnie milcząc chwycił jej rękę, zamierzając nie puszczać, przytrzymać w swojej, cieszyć się napełniającym go ciepłem. A przy tym obawiał się o reakcję Jaekyung. Z przerażeniem szukał usprawiedliwienia tego niecodziennego  zachowania. Niepotrzebnie, bo i ona nie zamierzała zabrać swojej ręki.

***

                Chociaż nic oprócz  tego niewinnego powitania nie stało się wtedy, Hongki nie zapomniał o Jaekyung. Po kilku tygodniach znowu zaparkował samochód w pobliżu jej mieszkania i usadowił się wygodnie w fotelu kierowcy, czekając aż ją zobaczy. Chodziło mu tylko o to, o nic więcej, popatrzy i wróci do domu. Nie planował z nią rozmawiać i tak niczego by nie zdołał powiedzieć i znowu zapanowałaby niezręczna cisza. Patrzenie z ukrycia nie wydawało mu się w tym momencie czymś nieodpowiednim. Hongki zakładał, że robi coś zupełnie oczywistego i wszyscy zrozumieliby go. A pomimo tego, był lekko zażenowany, gdy Jaekyung wreszcie wyszła z mieszkania. Dzisiaj ubrała krótkie spodenki ogrodniczki i koszulkę, a włosy splecione miała w dwa warkoczyki. W takim wydaniu przypominała małą dziewczynkę. Nie odrywał wzroku od jej sylwetki, widział jak zwinnie zbiegała ze schodów, jak zatrzymywała się przy pasach i rozglądała. O nie, kiedy przejdzie przez ulicę, zauważy go... Dopiero wtedy zrozumiał, że czekanie tu i patrzenie na nią mimo wszystko jest nieodpowiednie. Natychmiast odwrócił twarz od szyby, zapadając się w fotelu. Niech tylko przejdzie, on ucieknie stąd i nigdy nie wróci! Z emocji wstrzymał oddech. I wtedy rozległ się ten złowrogi odgłos... pukania w szybę. Hongki niepewnie spojrzał w tamtym kierunku. Roześmiana Jaekyung stała obok, przyprawiając jego serce niemalże o zawał, a policzki o natarczywe pieczenie. W pierwszym odruchu chciał po prostu ruszyć, lecz zamiast zrobić cokolwiek, jedynie tępo wpatrywał się w jej twarz. Czy to z niego tak się śmiała? Możliwe, sam siebie by wyśmiał. Albo zdrowo opieprzył i postraszył policją. Musi poprosić ją, by tego robiła. Musi jej to wytłumaczyć. Musi się logicznie usprawiedliwić! Tylko jak? Tak się zastanawiał, a ona nadal pukała w szybę. Hongki, opuszczając ją, wyrzucił z siebie niepewnie:
- Cześć, ja... nie wiem... naprawdę nie wiem... eee.... yyy.
- Skoro już tu jesteś to może przejdziemy się po parku? - zaproponowała, jak gdyby nigdy nic i darowała mu tłumaczenie.
Taka była Jaekyung. Wszelkimi sposobami pomagała ludziom czuć się przy sobie komfortowo, znała ich uczucia i rozumiała. Nie zapytała, ani wtedy, ani nigdy później, co robił obok jej mieszkania. Tego dnia przez kilka godzin chodzili po parku, niczym para dobrych przyjaciół. Może to, że Jaekyung nie pytała o nic, skłoniło Hongkiego do zwierzeń. Ze wzrokiem wbitym w ziemię opowiadał jej o swoim rozwodzie, nie pomijając niczego i nie wybielając się, bo przede wszystkim czuł się winny wobec Hyesung. Słowa popłynęły, jeszcze nigdy z nikim nie rozmawiał tak szczerze, a zwłaszcza z ledwie poznaną osobą. Jaekyung go nie oceniała i nie oskarżała, wysłuchała, a potem zaproponowała, by zjedli coś słodkiego na poprawienie humoru. Lody kapały jej na ubrania, a ona nie przejmowała się tym zupełnie.
- To nie tak, że jestem jakimś stalkerem... ja tylko... sam nie wiem czemu tam przyjechałem - tłumaczył się ponownie.
- Te lody są pyyyszne, kupimy sobie po jeszcze jednej porcji, co? - powiedziała.

***

                Kolejne miesiące to spotkania, rozmowy i pocałunki. Hongki był oczarowany Jaekyung w każdym względzie, a ona po raz pierwszy w życiu poznawała miłość. Nie kłócili się nigdy, we wszystkim dochodzili do kompromisu, rozumieli się. Ten stan niestety nie trwał wiecznie. W ich niewinne pocałunki wdarła się cielesność. Hongki zazwyczaj wycofywał się w momencie, kiedy pieszczoty stawały się odważniejsze. A Jaekyung nie tego chciała. Już od dawna była gotowa oddać mu się. I wreszcie postanowiła do tego doprowadzić. Pewnego wieczoru zaprosiła do siebie Hongkiego, przywitała go w seksownym komplecie bielizny i zaczęła całować. Potem przenieśli się do sypialni, podnieceni i niecierpliwi. Jaekyung nie wiedziała, co się stało, że Hongki znowu wycofał się w ostatnim momencie. Zawiedziona zapytała go o to i wtedy usłyszała te okropne słowa:
- Jaekyung, my nie możemy się więcej spotykać.
Tak bardzo bolało. Przez kilka dni tylko płakała i płakała. Nie sypiała. Nie dbała o siebie. Nie przestała go kochać. Aż wreszcie niespodziewanie wpadła do mieszkania Hongkiego z prawdziwą awanturą.
- Nie dam ci spokoju, dopóki mi tego nie wytłumaczysz! - krzyczała.
Nie wątpił. Jeżeli Jaekyung uparła się z czymś, to trzymała się tego. Nie pozostawało mu nic innego niż być z nią w tym temacie szczerym, czego przedtem tak usilnie unikał.
- OK, siadaj - polecił jej - proszę...
A Jaekyung usiadła i rozpłakała się histerycznie. Obojętna na wszystko, zawodziła i nie przejmowała się zupełnie spuchniętymi oczami. Hongki po raz pierwszy widział ją taką i to go rozkojarzyło. Przez cały czas podawał jej chusteczki, głaskał po włosach, powtarzając, by nie płakała. Ale nic niestety nie pomagało. Jaekyung nie zamierzała przestawać. 
- O cokolwiek chodzi, chcę wiedzieć - powtarzała.
- Och, Jaekyung, ja nie jestem odpowiednim facetem dla ciebie.
- A niby skąd to wiesz, skąd wiesz kto jest dla mnie odpowiedni?!
- Na pewno nie ktoś taki, jak ja.
- To znaczy?
- Przecież wiesz, czemu rozwiodłem się z Hyesung.
- Czy mnie też zdradzasz?
- O Boże, nie!
- To o co, do cholery, chodzi?! - kiedy krzyczała, niemalże wprawiała w drżenie szyby w oknach.
Pomimo swojej dość drobnej budowy, miała w sobie tak wiele siły. Chociaż była łagodna, niekiedy zamieniała się w wulkan z kipiącą lawą.
- Bo... ty jesteś jeszcze taka młoda. Boję się, że skrzywdzę cię tak, jak skrzywdziłem Hyesung. A nie chcę tego... - wyznał patrząc z przerażeniem prosto w jej zapłakane oczy.
O dziwo, wtedy Jaekyung przestała płakać. Jedynie wydawała się trochę zaskoczona i... rozbawiona? Swoimi drobnymi dłońmi złapała go za policzki i tym typowym jej lekkim, beztroskim tonem, powiedziała:
- Skoro nie chcesz, to po prostu tego nie rób.

                Geunsuk dopił resztę kawy, przy czym kilka fusów dostało mu się do ust i skrzywił się, przełykając.
- Yhm, sporo pan wie o ich historii - przyznał.
- To prawda. Jaekyung zwierzała się mojej dziewczynie Bomi, a ona opowiadała mi.
- Hongki też panu o tym opowiadał?
- Nie.

***

                Jonghoon zapalił papierosa na tarasie na dachu. Hyesung, chociaż nie była ich zwolennikiem, też skusiła się na jednego. Powoli wdychała dym i czuła w środku delikatne drżenie. Promienie słoneczne nadal paliły w twarz. A powietrze nadal wydawało się duszne.
- Nie musiałaś opowiadać o nas temu detektywowi, wytłumaczyłbym się jakoś - stwierdził Jonghoon, znowu zupełnie opanowany.
Potem wyciągnął rękę, żeby objąć Hyesung, a ona wykonała dyskretny unik.
- Tak, słyszałam to twoje tłumaczenie się - odpowiedziała, zgasiła papierosa o barierkę i poszła bez pożegnania.
Jonghoon był czasami taki naiwny. Przecież tylko po to, by mu pomóc powiedziała detektywowi o ich związku. Nie potrafiła znieść myśli, że Geunsuk go podejrzewa. To od chłopaków z zespołu usłyszała, że poprosiła Jonghoona o rozmowę. Nie zapytała, dokąd poszli, po prostu wiedziała. Jonghoon lubił przestrzenie, kiedy po raz pierwszy wyznawał jej uczucia, też na tym tarasie. Nie pomyliła się, zastała ich tam. Przez pewien czas stała przy drzwiach i po prostu przysłuchiwała się. Jonghoon spanikował, przytłoczony pytaniami detektywa, a każda odpowiedź tylko go pogrążała. Jak miała mu nie pomóc?
Niespodziewane zderzenie pośrodku korytarza oderwało Hyesung od analizowania tego wszystkiego w swojej głowie.
- Och, przepraszam - powiedziała, spoglądając na obiekt zderzenia.
- OK - pospiesznie rzucił w odpowiedzi Chani.
Już zamierzał odejść, lecz Hyesung zatrzymała go, ciągnąc za sweter.
- Nie oddałam ci twoich pieniędzy.
- Czyli to ty je znalazłaś?
- Nie, nie, nie ja, moja siostra.
- A, rozumiem, widzieliśmy się może minutę temu.
- Co? W sensie: ty i Seungyeon? Gdzie?
- No przy wytwórni, przywiozła Hongkiego i pojechała z powrotem.
- A on nie ma samochodu? - skomentowała ironicznie Hyesung, po czym przekazała chłopakowi pieniądze i poszła w kierunku drzwi.
Nie rozumiała, czemu Hongki i Seungyeon nadal się przyjaźnili. Niestety, miała wrażenie, że siostra robiła jej to na złość. Hyesung z ciężkim westchnieniem wyszła z wytwórni. I wtedy to się stało. Ktoś błysnął jej fleszem prosto w twarz. To ją oślepiło. A kiedy na nowo otworzyła oczy, dookoła cisnęli się reporterzy z kamerami. Otoczona ze wszystkich stron, nie miała szans uciec. Przy jej twarzy pojawiały się kolejne mikrofony i sprzęty nagrywające. Czy to prawda, że zamordowano dziewczynę Lee Hongkiego? Co nowego w śledztwie? A jak pani czuje się jako podejrzana?, padały pytania. Hyesung drżała na całym ciele, oblana zimnym potem, z bijącym stanowczo za szybko sercem. Gdyby było możliwe tak po prostu zniknąć, zdematerializować się, rozpłynąć w powietrzu. W jednej chwili poczuła się, jak wrzucona do klatki z wygłodniałymi lwami, odsuwała ich wszystkich od siebie, mimo to oni napierali na nią ze zdwojoną siłą. A potem znowu zrobiło się ciemno. Ale nie, nie zemdlała. Ktoś po prostu zasłonił jej twarz ciemnym materiałem. Z przerażenia wstrzymała oddech. Aż wreszcie poczuła obejmujące ją ramiona i usłyszała głos:
- Już dobrze, Hyesung. Już dobrze.
To był Hongki.

***

                Geunsuk wstał i uścisnął rękę Minhwanowi. A potem wszystko potoczyło się tak szybko. W jednej chwili poczuł silne uderzenie w szczękę i padł z krzesłem, o które obił się przypadkowo, na podłogę.
- Jesteś z siebie zadowolony?! - rozległ się głos Jonghoona.
Geunsuk podniósł na niego wzrok, kiedy pierwszy szok powoli mijał.
- Hyung, odbiło ci?! - naskoczył na przyjaciela Minhwan.
Ale Jonghoon nie wydawał się przejęty konsekwencjami swoich działań. I nadal stał w bojowej pozie.
- Co to ma, kurwa, znaczyć?! - zawołał Geunsuk, starając się podnieść z podłogi, a Minhwan pospieszył mu na pomoc.
Natomiast dookoła już tworzył się tłum.
- Ten pieprzony glina sprzedaje nas mediom! - krzyczał Jonghoon w jakimś dzikim oszołomieniu.
- O czym ty gadasz! Jakim mediom?! Poza tym odpowiesz za napaść na policjanta!
- O tym, że Hyesung została zaatakowana przez reporterów!
- Co?! - zdziwił się Geunsuk - kiedy?
- Przed momentem! Hongki ledwie ją stamtąd wyciągnął! Jest przerażona!
Po tym wybuchu Jonghoona zapadła cisza. Chyba do wszystkich dotarła powaga sytuacji. Co oznaczał taki skandal dla wytwórni? Nikt sobie tego nie wyobrażał.
- Nie wiem, kto dzieli się takimi informacjami z prasą. Ale to na pewno nie jestem ja! - rzucił z irytacją detektyw, po czym wskazał na Jonghoona i dodał - a my jeszcze sobie porozmawiamy.

OD AUTORKI:

Kochani! 

Przy okazji dodania tego rozdziału chciałabym wam życzyć:

 Wesołych Świąt!💓💓💓

2 komentarze:

  1. Woo jak czytam te Wesołych Świąt to mi strasznie głupio... Przecież święta były tak dawno temu...
    O matko co się dzieje. Nienawidzę reporterów, biedna Hyuesung... Tylko kto im to rozpowiedział? Może ktoś chce zaszkodzić wytwórni? Hmm zastanawiające, albo samej Hyesung...
    Co do wspomnień o Jaekyung to się popłakałam... Ona była taka słodka, cudowna, kochana. ;-; A teraz nie żyje i Hongki był taki bubu względem niej waaaaa *__* Kocham go tutaj. Zaś będę fazować na niego jak tak dalej pójdzie... ;D
    Lecę dalej. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też było mi przykro jak pisałam o Jaekyung, mimo wszystko chciałam pokazać jaka była i jak wyglądała jej miłość z Hongkim:)

      Usuń