21/03/2018

i will protect you (rozdział 12)

*RETROSPEKCJA*

                Kiedy wreszcie odsunęli się od siebie, oddychali głośno, a z ich ust z powodu zimna wydobywała się para. Czy to wydarzyło się naprawdę? Czy pocałowali się tu, na tarasie, wpatrując się w nocne niebo i rozmawiając o gwiazdach?
- Chaewon, zmarzłaś?
- Yhm.
W milczeniu poszli z powrotem do domu, zdjęli kurtki i buty, a po chwili siedzieli obok siebie na kanapie. Teraz, albo nigdy, zastanawiał się Hyojong. Teraz. Potem może być mu zbyt niezręcznie to zrobić. I bez wahania otoczył Chaewon swoimi ramionami. Nie protestowała, wręcz przeciwnie. Niepewnie, z lekkim onieśmieleniem, wtuliła się w niego mocno, tak, że słyszała, jak szybko biło mu serce. Zasłuchana w tę melodię duszy zastanawiała się, czy też nie powinna pokazać mu skrawka swojej. O jednym była przekonana, to odpowiedni moment, nigdy i nigdzie nie czuła się bezpieczniej niż otoczona tymi ramionami, wypełniającymi ją prawdziwym spokojem i ciepłem, w panującym w pokoju półmroku.
- Oppa... - zaczęła - chcesz, żebym opowiedziała ci o sobie?
- Tak.
- A więc, jak już wiesz, ja i Chaehyun, mój brat bliźniak, wychowaliśmy się w sierocińcu, nigdy nie poznaliśmy naszych rodziców, podobno zostaliśmy tam podrzuceni zaraz po urodzeniu.
- Och - tylko tyle z siebie wydobył, lecz w tym westchnieniu było tak wiele niewypowiedzianego smutku.
A Chaewon kontynuowała:
- Nie tęsknię za rodzicami. Nie wiem o nich nic. Nie wiem, kim byli. A jeżeli za czymś tęsknię, to tylko za uczuciami, jakimi nigdy mnie nie darzyli, tak bardzo mi tego brakowało - zamilkła na moment - kiedy jeszcze oboje byliśmy mali, nieustannie tuliliśmy się do siebie. A potem dorośliśmy. I wtedy wszystko się zmieniło, ja nadal potrzebowałam miłości, a brat, pieniędzy.
- I wtedy stał się "nie do zniesienia"?
- Chaehyun popadł w obsesję. Nie tylko wydawał to, co sam zarobił, lecz i to, co ja zarobiłam. Czasami nie starczało na jedzenie, bo kupił akurat nowy telefon, nowy telewizor, albo konsolę. Aż wreszcie założyłam osobne konto w banku, by nie ruszał moich zarobków. Okropnie awanturował się wtedy, a jak już dotarło do niego, że to nic nie da, zapożyczył się u podejrzanych ludzi.
Hyojong wyczuł niespodziewane drżenie w jej głosie.
- I co było potem? - zapytał - czy ci ludzie okazali się niebezpieczni?
- Tak.
- Och... - kolejne pełne smutku westchnienie.
- Oppa, jeżeli nie chcesz, nie muszę o tym opowiadać.
Ale chciał, chciał wiedzieć o Chaewon wszystko, nieważne jak byłoby to bolesne, chciał dzielić jej ból. Delikatnie pogłaskał ją po głowie, a ona wtulała się w niego mocniej i mocniej, jakby stanowił jedyne bezpieczne schronienie. Ich wzajemna bliskość nie miała w sobie nic zmysłowego, w przeciwieństwie do poprzednich pocałunków, wynikała z braku obecności i czułości rodziców, nie z erotycznych potrzeb, o nich chwilowo nie pamiętali.
- Nie, opowiedz mi - poprosił.
- Tak, ci ludzie okazali się niebezpieczni. Nie tylko ścigali Chaehyuna, by oddał im pieniądze i odsetki, kilka razy go pobili.
- A on pewnie nie miał z czego oddać.
- Niestety. Nie wystarczyło też to, co sama zaoszczędziłam. I wtedy Chaehyun wpadł na pewien pomysł. Skoro nie pieniędzmi, chciał, bym spłaciła ich... - urwała, a po jej policzkach popłynęły łzy i zmoczyły mu koszulkę.
Nie zapytał, czego konkretnie chciał Chaehyun, znał odpowiedź, "chciał, bym się prostytuowała".
- Och, Chaewon, czy on zmusił cię do czegokolwiek?
- Nie, to wtedy postanowiłam uciec i nigdy nie wracać do domu, tak bardzo się bałam i byłam tak bardzo zawiedziona - szlochała.
Nie uspokajał jej. Nie powstrzymywał. Nie przeszkadzał w wylaniu wszystkich łez, które cisnęły się Chaewon do oczu. Chociaż sam czuł się zdruzgotany tym, co usłyszał, nie okazał tego, zamierzał być silny, by i ona taka była. Może jeszcze nie dziś. Ale pewnego dnia, kiedyś... by nie zapomniała, lecz zaakceptowała przeszłość i odzyskała nadzieję na przyszłość. Nie przestawał tulić jej, jakby była dzieckiem, które potrzebowało pocieszenia. A przy tym miał wrażenie, że jeżeli tylko rozluźni ramiona, ona rozsypie się cała na kawałki. Nie był to kolejny atak histerii, Chaewon płakała spokojnie, niemalże bezgłośnie. Aż wreszcie zabrakło jej łez i zrobiło się zupełnie cicho.
- Już dobrze. Już dobrze. Jestem tu i będę cię chronił - powtarzał z powagą Hyojong.
- Dziękuję.
- Na pewno było ci ciężko o tym opowiadać.
- Nie było mi ciężko, bo mnie obejmowałeś.
Nie kłamała i tak naprawdę czuła się o wiele lepiej, kiedy wyrzuciła z siebie to wszystko. Poza tym, wiedziała, że może otworzyć się i zaufać Hyojongowi. A kiedy wreszcie podniosła na niego zapłakane oczy, przytrzymując ją jeszcze na moment przy sobie, dodał:
- Lee Chaewon, możesz przytulać się do mnie, kiedy tylko chcesz, ile tylko chcesz i, jak mocno tylko chcesz.
A potem ujmując w dłonie jej policzki i ocierając z nich kilka ostatnich łez, pocałował ją w czoło.

***

                W pewne sobotnie popołudnie Hyojong zaproponował, że kiedy tylko poprawi się pogoda, oprowadzi Chaewon po Seulu. Miejsc do zwiedzania na pewno tu nie brakowało, a ona nie widziała wiele, zajęta cały czas innymi sprawami. Ten pomysł bardzo jej się spodobał. Nie tylko z powodu wspaniałych zabytków, pałaców i parków, które zobaczy, lecz i z powodu towarzystwa. Z Hyojongiem nigdy się nie nudziła. Jak to by było, iść obok niego, ramię w ramię, zwiedzając i rozmawiając o tych wszystkich atrakcjach turystycznych?, zastanawiała się i niecierpliwiła. Na dworze lał deszcz, a oni siedzieli przy mapach, planowali wspólne wycieczki i wyznaczali ich trasy. Jeszcze tu! Jeszcze tam!, propozycji nie było końca.
- Oppa, tylko, czy wystarczy nam na to wszystko czasu? - zapytała Chaewon z nagłą powagą.
Hyojong nie potrafił powstrzymać rozbawienia, jak zwykle, gdy jej twarz wyrażała więcej niż słowa. Nie zdziwiła go mimo to swoimi obawami, on studiował, ona pracowała, więc pozostawały im do dyspozycji jedynie weekendy. Albo wieczory... Co by powiedziała na nocne zwiedzanie miasta?
- No pewnie! - zawołał - po prostu mi zaufaj.
- Yhm, ufam, ufam.
- Naprawdę?
- Tak.
- To zamknij oczy i otwórz buzię.
Co zamierza?, zastanawiała się, pocałować mnie, dać do zjedzenia coś słodkiego? A kiedy tylko go posłuchała, poszedł po spryskiwacz do kwiatów i napsikał jej prosto w twarz.
- Oppa! Nie żyjesz już! Słyszysz? Nie żyjesz! - powiedziała, a potem sięgnęła po poduszkę i napadła na niego. Hyojong nie pozostawał bezbronny. Nie zamierzał też traktować Chaewon ulgowo tylko z tego powodu, że była słabsza. I tak po chwili rozpętała się prawdziwa bitwa na poduszki przy akompaniamencie pisków, wrzasków i błagania o litość. Aż niespodziewanie rozległ się dzwonek do drzwi i w tym momencie oboje zamilkli.
- Nie martw się, pewnie to tylko Hongseok - stwierdził Hyojong, po czym popatrzył przez wizjer i dodał szeptem - t... to Hyojin, mój starszy brat.
- Co robimy?
- Chyba i tak nas słyszał, wpuszczę go.
- Ale jak my mu wytłumaczymy... - nie dokończyła.
Hyojong otworzył drzwi, wpuszczając do domu brata z, bardzo do niego podobnym, kilkuletnim chłopcem.
- Hej! Nayoon pojechała na zakupy z koleżankami i zostawiła mnie z młodym, może go trochę poniańczysz? - zapytał, a potem spostrzegł Chaewon - ups... chyba wam przeszkodziłem.
- Nie, my tylko biliśmy się poduszkami - tłumaczył Hyojong, po czym dokonał pospiesznej prezentacji - to Chaewon, a to mój brat Hyojin i mój siostrzeniec Taeyang.
- I nic mi nie powiedziałeś, że masz dziewczynę?
- Bo...- zaczęła, a Hyojong wszedł jej w słowo:
- Bo jest nią od niedawna.
Chaewon zastanawiała się, czy naprawdę tak uważał, czy po prostu nie chciał opowiadać bratu, że i, przede wszystkim, czemu tu zamieszkała. Lekko zawstydzona, postanowiła przywitać się z chłopcem i wycofać tym sposobem z rozmowy.
- A więc jesteś Taeyang, jak ten z Big Bang? - zapytała go, kucając obok i rozpinając mu kurteczkę.
- Moja żona jest jego fanką - dodał Hyojin - uparła się i tak nazwała młodego.
- A ja też chcę być piosenkarzem! - zawołał z podekscytowaniem chłopiec.
- To może zaśpiewasz mi piosenkę? - zaproponowała Chaewon.
Taeyang zawstydził się i wymamrotał:
- Nie.
- To może ja zaśpiewam?
- Yhyyy!
Chaewon wybrała piosenkę Big Bang "Tonight" i zaraz zdobyła serce chłopca. Już po chwili nie był zainteresowany nikim innym. Hyojong i Hyojin skorzystali z okazji, by spokojnie porozmawiać.
- No to opowiadaj, jak ją zapoznałeś? - wypytywał starszy brat.
- Yhm... w sklepie całodobowym.
- Naprawdę?
- Naprawdę.
Hyojong nastawił wodę na herbatę. Przez ten czas Hyojin zdążył rozejrzeć się trochę i spostrzegł znajdujące się wszędzie rzeczy dziewczyny. A kiedy usiedli z parującymi kubkami, zapytał i o to.
- No... tak, wprowadziła się do mnie - przyznał Hyojong, bo nie wiadomo jakby usilnie nie zaprzeczał, brat by mu nie uwierzył.
- Nie powiedziałeś o tym rodzicom?
- Nie.
- OK, też im nic nie powiem.
- Dzięki, hyung.
Przez moment milczeli.
- Ale o tym, że masz dziewczynę chyba możesz im powiedzieć.
- Nie wiem, czy ich to interesuje. Nie wiem, czy cokolwiek ich interesuje... Rzadko się odzywają.
- Eh, zrozum, są zapracowani. Chociaż sam stęskniłem się za nimi. Taeyang też wiecznie pyta o dziadków.
Jak na zawołanie chłopiec akurat pojawił się obok, a zaraz za nim Chaewon, zdyszana i zarumieniona z wysiłku.
- Muszę się napić, bo po prostu padam - powiedziała, a Hyojong podał jej herbatę.
- Hahaha, przy nim nie odpoczniesz, a chyba cię polubił - stwierdził Hyojin.
- Ja też chcę piciu! - upomniał się Taeyang i dobrał się do kubka dziewczyny, po czym wypluł herbatę na siebie - fuuu, nie lubię zielonej!
- Tak, wiem, zrobiłem ci owocową - tłumaczył Hyojong, wycierając chłopca i podając mu odpowiedni kubek.
- Ktoś chyba zapomniał pewne słowo... - strofował go ojciec.
- Dzię-ku-ję! - popisywał się Taeyang, sylabizując i popijając spory łyk - pysssna herbatka, wujku.
Hyojong pogłaskał go po głowie. Chaewon za to zabrała się za przygotowywanie dla wszystkich kolacji. Przez resztę wieczoru jedli, rozmawiali i żartowali. A kiedy chłopiec zrobił się senny, Hyojin postanowił wracać do domu. Jak tylko wyszli, Chaewon rzuciła się na kanapę z westchnieniem ulgi, lecz i zadowolenia. Hyojong położył się po przeciwnej stronie.
- Taeyang naprawdę cię polubił - przyznał.
- W sierocińcu było dużo dzieci, przez to mam z nimi chyba dobry kontakt.
- Yhm. No i hyung też cię polubił.
- Ufff. A tak się bałam, kiedy zadzwonił do drzwi.
- Nie było źle, prawda?
- Nie. Nie było źle.
- I mi ulżyło, że hyung wreszcie o nas wie.
- Oppa...
- Tak?
- Bo... cały czas coś mnie zastanawia... czemu mu powiedziałeś, że jesteśmy parą, to znaczy, czemu nie zaprzeczałeś?
- A nie jesteśmy? - zapytał Hyojong z uśmiechem, z bardzo znaczącym uśmiechem...
- Oppa...! - Chaewon w odpowiedzi znowu sięgnęła po poduszkę i rzuciła w niego.
Tym sposobem chciała ukryć ogarniające ją zawstydzenie. Nie kłamał, on tego chce, naprawdę tego chce! Serce biło jej w nienaturalnie przyspieszonym tempie, a od środka przepełniała taka radość, jaką czuła po raz pierwszy w życiu.
- Ach, racja, przecież my nie rozstrzygnęliśmy bitwy! - przypomniał sobie w tym momencie Hyojong.
Już po chwili znowu bili się poduszkami, piszczeli, a dookoła latało pierze.


OD AUTORKI:

I jak? Cieszycie się z tego, co tu się wyprawia?:)

1 komentarz:

  1. Dobrze, że Chaewon uciekła zanim plany jej brata doszły do skutku!

    OdpowiedzUsuń