01/01/2016

speechless (RAVI - VIXX) - część II - END

SPEECHLESS - Ravi (VIXX)



               Po tych wszystkich wydarzeniach Sooah została aresztowana. Nie wyjaśniła policji, skąd miała dokumenty Jaewooka, nie usprawiedliwiała się, po prostu nie powiedziała nic. Śledztwo umorzono z braku dowodów. Krążyły plotki, że Sooah trafiła do kliniki, gdzie grono lekarzy specjalistów próbowało zbadać przyczyny jej milczenia i zastosować odpowiednią terapię. Bezskutecznie. Podobno rok później zdała zaległe egzaminy i wyjechała z Seulu na zagraniczne studia. Nic więcej nie wiedziałem. Nic więcej nie chciałem wiedzieć. Nieświadomość to tchórzostwo, ale wydawała mi się najlepsza. Nie wyobrażałem sobie, co bym zrobił, gdyby Sooah rzeczywiście okazała się winna i co bym zrobił, gdyby się okazało, że rzuciłem na nią niesłuszne oskarżenia.
Pewnego dnia, zanim umorzono śledztwo, okłamałem rodziców, że idę na imprezę do kumpli. Dami też swoich okłamała w podobny sposób. Spędziliśmy noc na jej działce. W dusznej altance czuć było zapach lata i słychać brzęczenie komarów. Kiedy zgniotłem jednego w ręce, na palcach została mi krew. Dami wytarła mi dłonie i nie odzywała się. Pierwszy raz od zaginięcia Jaewooka zrobiliśmy to. Byliśmy czuli i delikatni, wręcz przesadnie, sztucznie i teatralnie. Traktowaliśmy się wzajemnie tak, jakbyśmy mieli rozpaść się w milion kawałków przy jednym nieostrożnym geście. Ale nie bez powodu. Potrzebowałem dawać czułość i dostawać czułość, by wyrzucić z pamięci dzikie rozkosze z Sooah. Seks z Dami był inny od mojego wzajemnego wyżywania się na sobie z kochanką. Przytulony do swojej dziewczyny, zasnąłem, tylko na moment, bo szybko obudziłem się z przerażającym uczuciem, że się duszę. Dami obejmowała dłońmi moje czerwone policzki.
- Co się dzieje? - szepnęła.
- Nie mogę oddychać... - wyjęczałem.
Cały się spociłem. Widziała, że się męczę. Odpowiedziała z uspakajającym uśmiechem:
- Ciii... mogę oddychać za ciebie.
Zbliżyła usta do moich ust i powoli wdychała powietrze. Było przyjemne i czyste, ale we mnie przemieniało się w palący i gryzący żar. Zasnąłem z przerażeniem, że się uduszę i więcej się nie obudzę, ale obudziłem się. Słońce świeciło przez okno prosto na nas. Dami spała z głową na mojej piersi. Wiedziałem, że to była ostatnia nasza wspólna noc. Rozstawaliśmy się w zgodzie. Dami nigdy się nie dowiedziała, że ją zdradzałem. Po prostu nie potrafiliśmy być razem po wszystkim, co się wydarzyło. Tylko, co właściwie się wydarzyło?! Tak wiele pytań. I żadnych odpowiedzi.



TERAŹNIEJSZOŚĆ


               Już nic nie słyszę z mieszkania na górze i nie widzę fajerwerków przez okno. Nie zwracam uwagi na to kolorowe show na niebie. Mam swoje osobiste. Przeglądam teczkę, podpisaną "Park Jaewook" i widzę kilka zdjęć naprawdę niezłej, eleganckiej dziewczyny. Nie znam jej. Nie wiem, kim jest. Zaczynam się zastanawiać, o co chodzi. Czy ktoś kpi sobie ze mnie i robi idiotyczne żarty? Ale kto? Po co? I czemu używa nazwiska Kim Sooah? Pod zdjęciami natrafiam na list. Rozpoznaję to pismo... jej pismo. Drżącymi dłońmi trzymam go i czytam.



Kim Wonsik,


               Sama nie wiem, po co do ciebie piszę. Może dlatego, że nie muszę nic więcej ukrywać i niedługo wszyscy poznają, jaka jest prawda. Zaskakująca. Powiedziałam ci, że nie zabiłam Jaewooka. Bo nie zabiłam. Piszę, by ci to udowodnić. Nie, żebym jeszcze się przejmowała, w co wierzysz, w co nie. Po prostu śmieję ci się w twarz, że taki głupi byłeś i pewnie nadal jesteś. Piszę do ciebie, kierowana egoizmem, żebyś zrozumiał pełne furii, złamane serce odrzuconej dziewczyny. Robię to w ten sposób, bo ty nawet nigdy nie zapytałeś, co czuję.

              Kochałam Jaewooka, tak bardzo, że byłam gotowa poświęcić życie. Niestety, nasza miłość nie miała szans, czegokolwiek byśmy nie zrobili... Nie podniecałam go, choć próbowałam chyba wszystkiego. Myślałam, że ja jestem problemem. Wreszcie Jaewook postanowił przestać udawać. Płakał, kiedy opowiadał mi, że zawsze czuł się dziewczyną i to chłopacy go pociągają... Też płakałam. Zrozumiałam, że nigdy nie pokocha mnie tak naprawdę. I było mi go okropnie żal. Mówił, że raz  kiedyś przebrał się za dziewczynę i poszedł tak do klubu. Gdy jego rodzice się dowiedzieli, zrobili mu straszną aferę. Nie chcieli syna pedała i transwestyty, tak mi opowiadał. Od dawna odkładał pieniądze. Choć jego rodzina jest bogata, nie odkładał zbyt dużych sum, by nie wywoływać niczyich podejrzeń. Sama pożyczyłam mu sporo. Zrobiłam to bezinteresownie, dla chłopaka, którego tak bardzo kochałam. Chciałam, by był szczęśliwy. Ja jedyna znałam jego zamiary. I zrealizował to wszystko. Wrobił sobie fałszywe dokumenty, uciekł do Ameryki, zmienił płeć. Operacja była kosztowna i długotrwała. Zamieszkał tam. Ja zostałam w Seulu. I obiecałam milczenie. Nie wyobrażasz sobie, co to za odpowiedzialność... i ból. Straciłam na zawsze kogoś, kogo kochałam, zostałam oskarżona, że go zabiłam, ale musiałam dochować obietnicy... Nie umiałam sobie z tym radzić, tak, że wreszcie w ogóle zamilkłam. Chociaż się starałam, głos po prostu nie wydobywał się z moich ust. A przesłuchania, podejrzenia i oskarżenia na pewno mi nie pomagały. Oczywiście, że wiedziałam, czemu nagle się do mnie zbliżyłeś. Chciałeś znaleźć dowody, że zabiłam Jaewooka. I naprawdę, nieważne, czy Dami cię o to poprosiła, czy to twój pomysł. Szpiegowałeś mnie. Pozwoliłam na to, bo potrzebowałam bliskości, choćby nieszczerej, wymuszonej. Wybaczyłabym ci naprawdę wiele. I ten seks... Wonsik, to był mój pierwszy raz, a ty mnie potraktowałeś, jak jakąś dziwkę. Nienawidziłam siebie, że też odczuwałam w tym okropnym czymś przyjemność. Ja... podniecałam kogoś. Ktoś mnie pożądał. Ale to nie był Jaewook. Płakałam, że to nie był Jaewook. Zatraciłam się w tym wszystkim. Już nie wydawałeś mi się taki zły. Chyba zaczynałam wierzyć, że ktoś jeszcze może mnie pokochać. Chyba sama zaczynałam kochać... Przez chwilę czułam się szczęśliwa. Nieważne, że milczałam, złamałam rękę, czy słyszałam te okropne oskarżenia. Czułam się szczęśliwa, bo miałam ciebie. Ale ostatecznie i ty się ode mnie odwróciłeś. I tego nie potrafiłabym ci nigdy wybaczyć. Wierzyłam w ciebie. Kochałam cię... Zostałam sama, zmaltretowana i bezbronna, zdana na tych, co mnie oskarżali. Powiedziałam ci, że nie zabiłam Jaewooka. I odszedłeś. Czy to miłość? Pytam, czy to miłość?! Tak postępuje zakochany? Chyba tylko wściekłość trzymała mnie przy życiu przez następne lata. Chęć, by się zemścić. I teraz to robię. Mam nadzieję, że moje słowa sprawią ci ból, choć w połowie taki, jaki ja czułam. Niech to byłaby nauczka, że nie wolno bawić się cudzymi uczuciami. 
               Na szczęście poukładałam sobie życie. Piszę do ciebie, bo wreszcie to mnie nie boli. Wyjechałam na studia do Ameryki, nauczyłam się języka migowego i zamieszkałam z Jaewookiem. Nazywa się teraz Christina Park i dużo mi pomaga. Jeśli nadal nie wierzysz, niedługo w telewizji będzie audycja o nim, możesz ją obejrzeć w internecie. Już powiedziałam, wszyscy wreszcie poznają, jaka jest prawda, rodzice Jaewooka, Dami, policja. To chwila triumfu dla mnie i porażka dla tych, co mnie oskarżali. Nie zabiłam Jaewooka.
Niewinna,
Kim Sooah


               Upuszczam list na podłogę. Przed oczami mam tylko tych kilka zdjęć. Park Jaewook, Christina Park. Tak są poopisywane. Oto niezaprzeczalny dowód, że się myliłem, oskarżając Sooah. Gdzieś głęboko w duszy zawsze wiedziałem, że była niewinna. Przecież nigdy mnie nie zawiodła, nie okłamała, uratowała mi zdrowie, a może nawet życie! Czemu pozwoliłem się zmanipulować plotkom? Jeżeli Sooah chciała, bym czuł się winny, odniosła sukces. Jestem na siebie wściekły. Szczerze, mam ochotę porozwalać wszystko dookoła. Ale co to pomoże? Siedzę i zastanawiam się nad sprawami z przeszłości, z którymi tylko pozornie się pogodziłem. Czy naprawdę taki musi być koniec? Zawieszam wzrok na adresie Sooah i pojawia mi się w głowie pewien szalony pomysł. Wrzucam do walizki najpotrzebniejsze rzeczy, kilka przypadkowych ciuchów. Taksówki kosztują dziś majątek. Dojeżdżam na lotnisko około drugiej i dowiaduję się, że najbliższy samolot mam dopiero rano. Przeznaczam na bilet wszystkie swoje oszczędności, ale niewiele się tym przejmuję. Cieszę się po prostu, że zobaczę Sooah, myślę, co jej powiem. Nie rozumiem czemu przez te dwa lata nie zrobiłem nic, żeby ją znaleźć. Jedyną dziewczynę, jaką kiedykolwiek pokochałem. Powinienem powiedzieć chociaż "przepraszam". Po to ta cała szalona wyprawa. Do rana snuję się po lotniskowych sklepach, barach, restauracjach. Zjadam ramen w kubku i wypijam chyba sześć kaw. Obawiam się, że nie zmrużę oczu w samolocie, ale przesypiam połowę lotu. Staram się skoncentrować na czymkolwiek, przez godzinę "czytam" gazetkę włożoną w kieszeń siedzenia, zanim orientuję się, że trzymam ją odwrotnie. Postanawiam po prostu gapić się przez okno. Nowy Jork wita mnie silnymi opadami śniegu. Zamawiam taxi i czytam adres na kopercie. Pełne wieżowców, luksusowych apartamentowców, biurowców i ekskluzywnych restauracji miasto jest zakorkowane. Wytrzymałem kilkanaście godzin w samolocie, ale w tym momencie okropnie się niecierpliwię. Moim nieperfekcyjnym angielskim popędzam taksówkarza. Co chwilę słyszy się klakson. Wkładam w uszy słuchawki, by się uspokoić, lecz muzyka wywołuje we mnie jeszcze więcej emocji. Wreszcie taksówkarz zatrzymuje się przy nowoczesnym apartamentowcu. Zostawiam pieniądze i wysiadam akurat w największe błoto. Klnę do siebie, po angielsku, po koreańsku. Serce mi wali, jakby od tej chwili zależało wszystko. Dzwonię domofonem do mieszkania Sooah. Drzwi się otwierają. Wjeżdżam windą na jedenaste piętro i naciskam dzwonek przy apartamencie 42. Do mieszkania wpuszcza mnie dziewczyna z mokrymi włosami, ubrana w szlafrok z froty.
- Park Jaewook - rozpoznaję.
- Kim Wonsik - powtarza i stara się sprawiać wrażenie niezaskoczonego, choć to pewne, że się zdziwił - długo się nie widzieliśmy. Co u Dami?
- Nie jestem już z Dami.
- Ściągaj te mokre ubrania. Napijmy się czegoś ciepłego i pogadajmy o starych, dobrych czasach.
Zrzucam płaszcz, szalik, czapkę i buty. Rzeczywiście, cały przemokłem.
Mieszkanie urządzono skromnie, ale z wyczuciem gustu. Jaewook zaprowadza mnie do kuchni i wstawia wodę w czajniku.
- Zrobili ci cycki i pipkę? - pytam, siadając przy stole. 
Za oknem rozciąga się panorama miasta. Nowy Jork przykryty śniegiem. Jaewook nie odpowiada. Milczy, aż zaparza herbatę i stawia na stole dwa parujące kubki. Wreszcie się odzywa:
- Po co tu przyjechałeś?
- Chcę pogadać z Sooah.
- Przez ciebie tyle cierpiała.
- Tak? I ty robisz mi wymówki? Przez ciebie cierpiała Dami, cała twoja rodzina. Wszyscy cię szukali. Myśleli, że nie żyjesz.
- Cierpieliby naprawdę, gdyby dowiedzieli się, kim jestem. 
- Chyba przesadzasz. A ta audycja? Niedługo pewnie ją zobaczą.
- Mam dość ukrywania swojej tożsamości. Przeszłam przez ciężki okres, ale dziś wiem, ile jestem warta. Zmierzę się z rodziną, ich wyzwiska i obelgi już mnie nie zranią.
- Sooah też przez ciebie cierpiała.
- Wynagradzam jej to.
- Jak?
- Jestem jej przyjaciółką. Wszyscy przyjaciele, oprócz mnie, ją opuścili.
- Jesteś popieprzony. Rozwaliłeś życie tylu ludziom.
- Czemu mnie obrażasz? Gdybym chciała, dosypałabym ci trutki do herbaty. 
- Jebie mnie to. Chcę pogadać z Sooah, nieważne czy później mam umrzeć.
Jaewook wzrusza ramionami.
- Ja powiedziałam Sooah, żeby do ciebie napisała - oznajmia - powinna zaraz wrócić. Mam sporo pracy, ale gdybyś czegoś potrzebował, jestem w pokoju obok.
I odchodzi dziewczęcym krokiem. Nawet jego głos brzmi dziewczęco. Siedzę przy stole i zastanawiam się, co oznacza "zaraz". Powoli zaczynam czuć głód. Wyciągam z lodówki gotowe kanapki i zjadam. Wypijam resztkę herbaty i słyszę, że drzwi się otwierają. Sooah, z długimi, rozpuszczonymi włosami, ubrana w wełnianą tunikę zjawia się w kuchni. Na mój widok gwałtownie blednie. Przez moment boję się, że zemdleje. Ale szybko się opanowuje. Wyciąga z kieszeni notes i długopis.
<Co ty tu robisz?>
- Kim Sooah... to naprawdę ty! Jesteś taka śliczna.
Z pokoju obok wychodzi Jaewook, przebrany w minispódniczkę i beżowy sweter. Narzuca na siebie płaszcz i zakłada buty.
- Porozmawiajcie sobie - proponuje.
Rzuca Sooah porozumiewawcze spojrzenie i wychodzi z mieszkania.
<Nie mam ochoty na rozmowę. Powiedziałam ci wszystko, co chciałam>
- Ja nie.
<Co chcesz mi powiedzieć?>
- Sooah... przepraszam.
Siedzę. Sooah krąży po kuchni, jej twarz jakby łagodnieje.
<Przeprosiny przyjęte. Czy możesz coś dla mnie zrobić?>
Odpowiadam z nadzieją:
- Wszystko.
<Idź sobie. I nie pojawiaj się tu nigdy więcej>
- Naprawdę tego chcesz?
<A wyglądam, jakbym żartowała?>
Nie poddam się. Muszę zrobić coś, co załagodzi jej wrogość... Jednocześnie uświadamiam sobie, jak okropnie tęskniłem za Sooah. Nie wierzę, że przetrwałem te dwa lata bez widywania jej. Mam wrażenie, że nie przeżyję bez tej dziewczyny ani chwili więcej. Podchodzę do Sooah i próbuję przytulić. Jest taka idealna. Zbyt idealna dla mnie. Potrzebuję czuć ciepło jej ciała. Odsuwa się szybko. Wyciąga ręce na znak, że mam nie podchodzić. Ten jej chłód sprawia mi ból nie do zniesienia.
<Trzymaj się z dala ode mnie>
- Czemu jesteś taka bezwzględna?
Z rezygnacją siadam z powrotem przy stole. Sooah zatrzymuje się przy oknie i obserwuje mnie.
<Jaka mam być? Czuję się zraniona i wykorzystana. Naprawdę nie rozumiesz, że cierpiałam?>
- Rozumiem... Przepraszam... Przykro mi. Nie zamierzam się tłumaczyć, bo nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Wiem tylko, że od dwóch lat jestem w tobie zakochany i nie zrezygnuję z ciebie tak po prostu, gdy cię wreszcie odnalazłem.
Sooah odwraca wzrok, ale zdążam zauważyć w jej oczach łzy. To wystarczająca odpowiedź: ona nadal coś do mnie czuje, obojętnie, jak bardzo nie chce się do tego przyznawać. Niestety, miłość i nienawiść czasami są równo silne.
<Och, to oczywiste! Kiedy wreszcie wiesz, że jestem niewinna, składasz mi deklaracje. A kiedy potrzebowałam pomocy, odwróciłeś się ode mnie i odszedłeś. Nic ci nie mogę dać. I ty mi nic nie możesz dać, jedynie ucieczkę, gdy sytuacja cię przerasta. Jak miałabym tobie zaufać?>
- Nie ucieknę od ciebie nigdy więcej! Te chwile, co razem przeżyliśmy, były najpiękniejszymi chwilami w moim życiu. Tak, wykorzystywałem cię i czułem się wstrętnie, bo nie chciałem cię wykorzystywać. Chciałem to odkręcić. Byłem gotowy odejść od Dami i poświęcić dla ciebie wszystko. Tylko raz, raz zwątpiłem. Popełniłem błąd. Odwróciłem się od ciebie. Fuck, wydawało mi się za późno, by to naprawić. Ale gdy cię widzę... Chcę o ciebie zawalczyć. Jeszcze mam nadzieję.
Chwytam jej dłoń. Jest taka delikatna. Chłodna w porównaniu z moimi, spoconymi z emocji. Sooah pozwala się tak trzymać przez chwilę. Zaraz chowa dłoń do kieszeni. Już nie ukrywa płaczu. Łzy strumieniem spływają jej po policzkach. Pozwala mi je otrzeć własnymi dłońmi. Przeciągam ten moment. Dotyk jej skóry... jej oddech na mojej twarzy, gdy powoli przybliżam usta. Sooah mnie odpycha.
- Chcę cię pocałować - jęczę i też mam łzy w oczach.
To moja ostatnia chwila z Sooah.
<Chcę, żebyś odszedł. Powiedziałeś, że zrobiłbyś dla mnie wszystko>
- Nie mam... u ciebie żadnych szans?
<Miałeś ich mnóstwo. To, że wtedy odszedłeś... tego nigdy nie potrafiłabym ci wybaczyć. Nawet jeżeli moje serce nadal bije dla ciebie>
- Chcę cię tylko przytulić... Pocałować... - spoglądam jej prosto w oczy i błagam o miłość.
Sooah zaprzecza, kiwając głową.
<Po prostu odejdź. Proszę>
Podnoszę się ociężale. Jakby moje serce ważyło sto kilo.
- Chcę... żebyś była szczęśliwa - powtarzam przez łzy i powoli dochodzę do drzwi - Sooah... When I say I love you, please believe it's true. When I say forever, know I'll never leave you. When I say goodbye, promise me, you won't cry. Because the day I'll be saying that will be the day I die. Sooah... I love you... forever... goodbye...
Naciskam klamkę, gotowy umrzeć, choćby dziś. I zdarza się cud.
- Kim Wonsik!
Odwracam się z uśmiechem.
Sooah mnie zawołała. I jej głos zabrzmiał pięknie.


OD AUTORKI:

Szczęśliwego Nowego! Prezent ode mnie - II (ostatnia) część scenariusza o Ravim:D

10 komentarzy:

  1. Wzruszyłam się ^-^ cudne zakończenie.
    Weny życzę w nowym roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się, bo mój 1-wszy "one shot" (two shot?!) :D dziękuję:)

      Usuń
  2. Och naprawdę wspaniały ten two shot;) Już myślałam, że będzie smutne zakończenie a tu taka miła niespodzianka:)
    Mam nadzieję, że będziesz wstawiała jeszcze więcej takich krótkich opowiadań;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Waaaa umarłam, płakałam, kocham. - Nie wiem jak inaczej opisać te wszystkie emocje, które miałam czytając to. To było naprawdę cudowne. Kobieto masz talent do smętów. Umiesz wywołać wielkie emocje. <3 Kocham to i na pewno jeszcze do tego wrócę kiedyś ^^ WENY <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Jak się pisze o swoich biasach to zwykle weny nie brak :D Gorzej jeśli chodzi o czas:( No tak, lubię smęcić, nie zaprzeczę :D

      Usuń
  4. *-* Jestem zachwycona! Tak mało jest opowiadań z Ravim, że aż nie mogłam uwierzyć jak zobaczyłam tutaj jedno. :3 Super pomysł na ficka! Mam nadzieję, że pojawi się jeszcze Wonshik w którymś z twoich opowiadań!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Ravim w roli głównej to niestety nic więcej nie mam, za to pojawia się też w opowiadaniu o N (Beautiful Killer) i epizodycznie (baaardzo epizodycznie) w Blue Lagoon (tam pojawia się za to Leo):)

      Usuń
  5. Piękne zakończenie. Aż mi się łezka w oku zakręciła :)

    OdpowiedzUsuń