06/07/2016

school of hard knocks (rozdział 6)

PROFESSIONAL HEARTBREAKERS

Moon Joonwon (Joowon)

                Całując Gyuri, czułem smak papierosów. A tyle razy jej powtarzałem, żeby rzuciła, czy choćby ograniczyła palenie. Nic z tego.
- Myślałem, że może chociaż te szamanki przekonają cię, byś sobie nie niszczyła zdrowia - skomentowałem.
- Moje zdrowie, to moja sprawa - odpowiedziała, wciągając mnie do mieszkania i zamykając drzwi.
- Zdrowie mojej dziewczyny to też moja sprawa - dodałem i wpiłem się znów w jej usta, bo choć smakowały dymem, wyglądały bardzo pociągająco.
Wylądowaliśmy w łóżku. Po tym nagłym wybuchu uczuć nasze ubrania porozrzucane były po całym pokoju, a nasze ciała splecione w ciasnym uścisku. Powiedziałem Gyuri, że muszę zaraz lecieć, bo wieczorem emitujemy odcinek prosto ze studia telewizyjnego, a wcześniej czekają na mnie styliści. Westchnęła i wtuliła się we mnie mocniej, jakby chciała, żebym jeszcze jej nie zostawiał. Opowiedziałem Gyuri o ostatnich komplikacjach związanych ze zmianami w składach zespołów. Słuchała, choć odniosłem wrażenie, że nie była szczególnie zainteresowana.
- Bardzo się angażujesz w ten program - powiedziała, a w jej głosie wyczułem coś podobnego do... wyrzutu?
- Oczywiście, że się angażuję, jestem prowadzącym. A ty? Jak tam artykuł o szamanach?  - zapytałem, wstając w poszukiwaniu swoich ubrań - zaraz... nie miałaś wracać jutro?
- Tak, miałam.
Ta zdawkowa odpowiedź mnie zaniepokoiła. Przerwałem zakładanie spodni i utkwiłem spojrzenie w przestraszonej twarzy Gyuri. Przytuliłem ją w momencie, kiedy się rozpłakała.
- Co się dzieje? Proszę, powiedz mi... - nie powiedziała nic, dopóki wreszcie trochę się nie uspokoiła.
- Ostatniej nocy... wydawało mi się, że ktoś mnie obserwował przez okno. Widziałam czyjś cień. Ale jak przez nie spojrzałam, nikogo nie było. Powiedziałam o tym szamance, a ona uznała, że tylko to sobie wyobraziłam... Później, w drodze do Seulu, czułam jakbym cały czas była obserwowana. Tak bardzo się bałam...
Nie przestawałem jej obejmować. Zastanawiałem się nad tym, co mi powiedziała.
- Pewnie ktoś chodził po dworze, a ty zinterpretowałaś to tak, że cię obserwuje. Byłaś wystraszona i dlatego nie mogłaś pozbyć się tego uczucia po drodze... - starałem się wytłumaczyć wszystko w jakiś racjonalny sposób.
- Pewnie tak - przyznała Gyuri.
- Ty też bardzo się zaangażowałaś w ten artykuł. Powinnaś odpocząć i się zrelaksować - mówiłem jej.
Odpowiedziała, że lepiej, bym już poszedł, jeżeli nie chcę się spóźnić. Istotnie, nie chciałem.

***

                Przed wejściem na wizję myślałem o Gyuri. Czułem się winny, że musiałem zostawić ją samą, załamaną i przestraszoną. Obiecałem jej wrócić zaraz po skończeniu odcinka. To mnie pocieszało. Wszedłem na scenę, w momencie, w którym rozpoczęliśmy emitowanie. Zespoły zajmowały już swoje ławki, B2ST po jednej stronie i Boyfriend po drugiej, za to w innych składach.
- Drodzy widzowie, droga publiczności w studiu, to nie jest żart, to jest prawdziwa sensacja. Podczas pierwszego tygodnia zmagań uczestników wydarzyło się coś, chyba przez nikogo, niespodziewanego. Jak widzicie, zespoły wymieniły się członkami. Od dziś oficjalnie Shim Hyunseong jest wokalistą w Boyfriend, a Yong Junhyung raperem w B2ST. Co spowodowało tę zamianę? Udzielimy odpowiedzi na wszystkie pytania w dzisiejszym odcinku! Zacznijmy od nagrań z pierwszego wieczoru, gdzie uczestnicy wprowadzili się do dormów i nie wiedzieli, że już są kamerowani.
Tu pokazaliśmy między innymi, jak bawili się B2ST i przypadkowo odkryli kamerę (oczywiście pomijając nagrania z prostytutką), jak Stephie wylądowała w basenie i jak oba zespoły zachowywały się podczas oficjalnego rozpoczęcia show z przedstawieniem menadżerek i trenerów. Pokazaliśmy też Junghyuna przeszukującego bagaże swoich kolegów (oprócz bagażu Jiyeona z powodu pewnego zaskakującego odkrycia, co tłumaczył, jako nieśmieszny żart kogoś ze swoich znajomych i błagał, żebyśmy w żadnym wypadku tego nie wyświetlali).
- Yong Junhyung - zawołałem go po obejrzeniu pierwszych nagrań - podczas oficjalnego rozpoczęcia powiedziałem, że pozostali członkowie mogą się zemścić za tamto grzebanie w bagażach. Czy to ma coś wspólnego z twoim odejściem z Boyfriend i dołączeniem do B2ST? - zapytałem.
- Nie. Chyba nie z tego powodu mnie wyrzucili - odpowiedział po chwili zastanowienia.
- To nie tak, że go wyrzuciliśmy - wtrącił lider Boyfriend, Kim Donghyun - Hyunseong bardzo chciał do nas dołączyć. A Joker, jak już mówiłem, lubi wszystkim robić kawały. Więc zrobił nam kawał i dołączył do B2ST.
- Shim Hyunseong, czemu zdecydowałeś o opuszczeniu swojego zespołu? - ciągnąłem.
- Podczas nagrywania programu polubiłem się z chłopakami z Boyfriend, zwłaszcza z Jeongminem. W moim zespole było już wystarczająco wokalistów, czułem się tam trochę... na doczepkę, bo B2ST stawiają na rap. A Junhyung jest raperem, więc wymieniliśmy się - opowiadał, zapytany.
- Czyli było to obustronne porozumienie? - podsumowałem.
Członkowie zespołów pokiwali głowami. W rzeczywistości wiedziałem, że ta cała zamiana nie odbywała się pokojowo. Nie mogliśmy po prostu pokazać na wizji czegoś, co wpłynęłoby negatywnie na wizerunek chłopaków. Potem wyświetliliśmy zbiór nagrań z tych dni, kiedy jeszcze nie doszło do zamiany. Ze studia nagraniowego pokazaliśmy niewiele (by nie promować pierwszych singli, zanim nie zostaną zaprezentowane na żywo w ostatnim odcinku miesiąca), jak i z ćwiczeń układów choreograficznych, gdzie dodatkowo wyciszyliśmy oryginalny dźwięk. Skupiliśmy się głównie na zabawnych rozmowach i wygłupach chłopaków. Wyświetliliśmy też kilka ujęć po tym, jak członkowie się wymienili i wróciliśmy do komentowania nagrań w studiu. Pośmialiśmy się z Boyfriend, którzy codziennie rezerwują sobie miejsce w kolejce do kąpieli. Żartowaliśmy z Gikwanga z B2ST, że cały wolny czas spędza z telefonem w ręce.
- Piszę do rodziców. Okropnie się martwią, że nie mają mnie w domu. Chyba nie pogodzili się z tym, że jestem już dorosły - usprawiedliwiał się.
- Do rodziców? - powtórzyłem - a może do swojej dziewczyny?
W studiu rozbrzmiało znaczące pogwizdywanie.
- Nie! Nie! - zaprzeczał zawstydzony Gikwang - nie mam dziewczyny...
- Czy wszystkie fanki słyszały? - zaśmiałem się.
Na zakończenie zagadnąłem jeszcze o pierwsze piosenki.
- Nasz singiel zatytułowany "Janus" opowiada o nieszczęśliwej miłości i o tym, że w ciężkich chwilach, chociaż mamy ochotę płakać, czasami zmuszamy się do uśmiechu - wyjaśniał Jeongmin z Boyfriend.
- Nasz singiel "Don't cry" napisał Shim Hynseong. Chociaż od nas odszedł, cieszymy się, że mamy ten kawałek. Jest naprawdę dobry, w dodatku przygotowujemy też ciekawą choreografię - opowiadał lider B2ST, Yoon Doojoon.
- A więc życzymy powodzenia na przyszły tydzień waszych codziennych zmagań! - zawołałem.
Na koniec członkowie obu zespołów ukłonili się, wołając kolejno "we're B2ST, B2ST is the best!" w przypadku B2ST i, nie tak spektakularnie, "we're Boyfriend!", w przypadku Boyfriend, oczywiście.


Yoon Doojoon (B2ST)

                Po poniedziałkowych zajęciach z rapu, w których czasami uczestniczyłem, ćwiczyłem na znajdującej się w łączniku między naszym dormem, a dormem Boyfriend, siłowni. Leżałem z dwudziestokilową sztangą, kiedy usłyszałem, że drzwi się otworzyły i zaraz rozległy się kroki.
- Wiedziałem, że cię tu zastanę - powiedział Shim Hyunseong.
Rozpoznałem go po głosie.
- Jak przyszedłeś ćwiczyć, to ćwicz i mi nie przeszkadzaj - poleciłem mu przez zaciśnięte z wysiłku zęby. 
Czemu jak tylko się pojawił, ta sztanga stała się jeszcze cięższa? Od kiedy odszedł z B2ST, unikaliśmy się wzajemnie i pilnowaliśmy, aby nie wchodzić sobie w drogę. Byłem wkurzony, bo Hyunseong zamiast porozmawiać z nami, że nie czuje się dobrze w zespole, po prostu z dnia na dzień oznajmił, że nas zostawia. W dodatku byliśmy przez to zmuszeni przyjąć Junhyunga, o którym krążyły dość niepochlebne plotki. Niby nikomu nie przeszkadzał, jak już zamieszał w naszym dormie, a mimo wszystko trzymaliśmy go na dystans.
- Nie, szukałem cię - wypalił Hyunseong.
Naprawdę, starałem się zachować spokój, a to nie było proste w obecnej sytuacji.
- Taaa? To o co chodzi? - zainteresowałem się.
- Nie możesz odłożyć tej sztangi i pogadać ze mną jak człowiek z człowiekiem? - zapytał, lekko podnosząc głos.
Zrobiłem, jak chciał, sztanga głośno upadła na podłogę. To na znak, że niechętnie znosiłem tu jego towarzystwo.
- To o co ci chodzi? - powtórzyłem.
- O moją piosenkę. Nie chcę, żebyście ją wykonywali.
- Że co? - czy ja się, kurwa, przesłyszałem?
- Nie zrozum mnie źle... Mimo, że zostaliśmy rywalami, kiedyś się kumplowaliśmy... I... życzę wam jak najlepiej, naprawdę. Nie chcę tylko, żebyście wykonywali tą piosenkę. To ja ją napisałem, nie jest wasza, jest moja.
- Czemu nie zdradzisz prawdziwych powodów? To twoje "nie zrozum mnie źle" brzmi wyjątkowo podejrzanie. Po prostu usłyszałeś, jak powiedzieliśmy na żywo, że "Don't cry" to dobry kawałek i pomyślałeś "kurcze, serio. Ale to mój kawałek. Mogę im go zabrać. Najlepiej jak najpóźniej, by nie mieli czasu przygotować niczego nowego. Już nie wygrają!".
- Przepraszam...
- A może twoi nowi przyjaciele to wymyślili?
- Nie.
- A może jeszcze to zaśpiewacie?!
- Nie! Odbiło ci? Ok, racja, mogłem wam powiedzieć wcześniej, że chcę "Don't cry" z powrotem, tylko... dopiero po ostatnim odcinku to do mnie dotarło.
- Myślałem, że jesteś inny.
- A ja myślałem, że mnie zrozumiesz.
- Idź już lepiej, bo wezmę i ci tą sztangą przypierdzielę.
- Przepraszam - dodał Hyunseong i opuścił siłownię. Pobiegłem do dormu nie dowierzając, w to wszystko, co się wydarzyło.
- No, kurwa, zajebiście! - krzyknąłem, trzaskając drzwiami.
Zaraz obok mnie zjawili się: Yoseob, Gikwang z telefonem w ręce, Dongwoon, Junhyung z słuchawkami na szyi i Jang Prince owinięty tylko ręcznikiem, bo kąpał się i jak mnie usłyszał, wybiegł z kibla.
- Co się stało? - wypytywali.
- Nie mamy piosenki - odpowiedziałem -  "Don't cry", Hyunseong nam ją zabrał.
Jang Prince upuścił ręcznik.


Kim Taehee

                Zmartwiłam się, kiedy B2ST przyszli do mnie całą szóstką i oznajmili, że Hyunseong zabrał im piosenkę. Natychmiast poszłam z nim porozmawiać, a jak wróciłam, Doojoon, Jang Prince, Yoseob, Gikwang, Dongwoon i Junhyung prawdopodobnie poznali po mojej minie, że niczego nie załatwiłam, bo tylko załamali ręce.
- Nic nie możemy zrobić. Hyunseong, jako autor, ma pełne prawa do "Don't cry". Nieważne w jakich okolicznościach nam ją odbiera. Nie powinniśmy się mimo wszystko załamywać. Mamy jeszcze dwa tygodnie. Jest jeszcze baza piosenek - powiedziałam, starając się dodać im i sobie otuchy.
Byłam menadżerem B2ST, a ich problemy, były też moimi.
- Co to baza piosenek? - zapytał Jang Prince.
- Baza piosenek, których nikt z wytwórni nie chce - odpowiedział mu Dongwoon.
- Niekoniecznie. To piosenki, które zostały napisane, tylko nie znalazły jeszcze wykonawcy - wyjaśniłam.
- Bo nikt ich nie chce - powtarzał Dongwoon.
- Może zdarzają się też dobre... - dodał, chyba jako jedyny, mający jeszcze jakąś nadzieję, Yoseob.
- To prawda, te piosenki są do dupy - wypowiedział się Doojoon.
- Lepiej mieć piosenkę do dupy, niż w ogóle jej nie mieć - uważał Gikwang.
- Czemu nie dadzą nam piosenki z przyszłego miesiąca? - zastanawiał się Doojoon.
Wyjaśniłam, że z tego, co mi wiadomo z rozmów z wytwórnią, nie jest jeszcze gotowa.
A Junhyung cały czas milczał. Kazałam chłopakom się nie poddawać i chodzić chociaż na te zajęcia, na których nie ćwiczyli niczego związanego ze straconym singlem. Czyli na zajęcia z tańca z Hyuną, bo te składały się głównie z rozciągania i treningów na wzmocnienie kondycji, w przeciwieństwie do tych z Taeminem, uczącym choreografii. Godziny w studiu nagraniowym też były zbędne. Pozostawało jedynie czekanie, aż MC Mong poprosi Cube Entertainment o piosenkę, a później, aż nikt jej nie zaaranżuje i nie wymyśli układu choreograficznego. Gdy zostałam sama w pokoju, powiadomiłam o wszystkim Shin Donghyuna. Był załamany, tak, jak ja i chłopacy. Oczywiście bardzo zmartwił się sprawą szukania piosenki.
Przy okazji żalił się jeszcze, że ostatnio słyszy przez telefon tylko złe wieści. I stwierdził, że chyba najlepiej w ogóle przestanie odbierać.


Shin Donghyun (MC Mong)

                Podczas rozmowy z Taehee usłyszałem na linii sygnał oznaczający inne połączenie. Czyżby kolejne złe wieści? Ostatnio głowa po prostu pękała mi od problemów. Mnożyły się w zaskakującym tempie: odejście Junhyunga, zamiana członków, singiel B2ST. Ok, to że Shim Hyunseong nie chciał oddawać swojej piosenki, było jeszcze zrozumiałe, podejrzane wydawało się, że poinformował o tym dopiero kilka dni po opuszczeniu swojego zespołu. Czy rzeczywiście planował zaszkodzić przeciwnikom? Czy dopiero, gdy emocje po dołączeniu do Boyfriend zdążyły opaść, przypomniał sobie o tym kawałku? Trudno stwierdzić. Cokolwiek nim kierowało, nic nie mogliśmy na to poradzić, jedynie poszukać B2ST innej piosenki. W tym celu zamierzałem jutro z rana odwiedzić odpowiadającą za nich wytwórnię, Cube Entertainment. Tak też powiedziałem Taehee. Później sprawdziłem kto próbował się do mnie dodzwonić podczas poprzedniej rozmowy. Była to Dohee. Wybrałem jej numer i odczekałem kilka sygnałów, zanim odebrała:
- Tak, słucham?
- Dzwoniłaś. Jeżeli ty też masz złe wiadomości lepiej, żebyś zachowała je dla siebie. Wystarczy ich na dziś.
- A co się dzieje?
Opowiedziałem jej o rozmowie z Taehee.
- W tej sytuacji nie wróżyłbym B2ST najlepszego debiutu - podsumowałem.
- Biedni - westchnęła Dohee, nie wiem, czy szczerze, czy tylko udawała współczucie, bo zaraz zawołała podniecona - chciałam cię zaprosić do klubu! To chyba nie taka zła wiadomość, prawda?
Mnie? Do klubu?! Już prędzej uwierzyłbym w zjednoczenie Korei.
- No, no... Min Dohee zaprasza mnie na randkę - zaśmiałem się, na co wydarła się do telefonu:
- Jaką randkę?! Nic z tych rzeczy, znajomy zaprasza mnie na jego rap battle. Pomyślałam, że cię to zainteresuje, bądź, co bądź ty też jesteś raperem...
- Bądź, co bądź?
- Ojej, tak mi się powiedziało... Byłam z tobą na imprezie dla staruchów, to ty chodź ze mną na nowoczesną imprezę.
- Dla staruchów?! Baby, prosisz się o opieprz...
- Ojej, okropnie się ciebie boję. 
- Kiedy i gdzie się widzimy? Będę po ciebie...
- O nie, nie wsiadam więcej do twojego samochodu!
- Taksówką...
- A, jak taksówką, to ok. O dziewiętnastej. Że mu jeszcze prawa jazdy nie zabrali... - powtarzała, rozłączając się.
A podobno tylko psychiczni gadają do siebie. Tu cię mam, Min Dohee! Do dziewiętnastej było już niewiele czasu.  Ponoć istnieje powiedzenie, że ładnemu we wszystkim ładnie, a brzydkiemu we wszystkim brzydko. Skoro brzydkiemu we wszystkim brzydko, nie szykowałem się jakoś specjalnie. Po prostu wziąłem prysznic, którego po tym niekoniecznie udanym dniu najbardziej potrzebowałem i wciągnąłem na siebie, pierwsze-lepsze, czyste ciuchy. Rap battle? Ok, brzmiało interesująco. Ale naprawdę interesująco zabrzmiało to, co cały czas słyszałem w swojej głowie "chciałam cię zaprosić do klubu. To chyba nie taka zła wiadomość, prawda?". Przeciwnie, dobra, bardzo dobra... Dohee oczywiście odstrzeliła się w kieckę w stylu: prosto z wybiegu. I pomalowała, jak na nią, wyjątkowo ostro. W swoich dżinsach i hawajskiej koszuli, wyglądałem u jej boku... dziwnie, żeby nie powiedzieć, głupio.
- Mogłaś uprzedzić, że młodzi ludzie przyłażą do klubu tak odpicowani. Chyba, że to dla mnie się wystroiłaś.
- Nie - odcięła się, pokazując mi język - dla kolegi.
Po drodze nie rozmawialiśmy zbyt wiele, bo taksówkarz ewidentnie się przysłuchiwał. Może mnie rozpoznał. Bo przecież nie Dohee, nie? Zapłaciłem, nie zostawiając napiwku. Zwykle zostawiałem je tylko, jak byłem nietrzeźwy. Przed wejściem do klubu kręciło się sporo młodych ludzi, popijających piwo i palących papierosy, wyglądających na studentów, czy jeszcze licealistów.
- Twoja mina nie wyraża zadowolenia - skomentowała rozbawiona Dohee.
- Naprawdę czuję się tu, jak czyjś ojciec...
- Nie przesadzaj - zachichotała, po czym dodała z powagą - ja też czułam się niezręcznie, jak mnie zabrałeś na tę imprezę lat 90tych.
- Ale dobrze się bawiłaś, na imprezie... i po...
W odpowiedzi złapała mnie za rękaw koszuli i poprowadziła do środka. Usiedliśmy przy wolnym stoliku, (było tu takich wiele, bo imprezowicze woleli najwyraźniej spędzać czas na dworze) i kupiliśmy piwo. Przed rozpoczęciem rap battle przy scenie zrobiło się tłoczno. My nie zamierzaliśmy wstawać. Zwłaszcza, że stąd dobrze widzieliśmy uczestników. Losowali kolejność. Wszyscy mieli po minucie, by zaprezentować freestyle rap. Pierwszy uczestnik rozpoczynał, drugi mu odpowiadał, trzeci odpowiadał drugiemu itd. No Minwoo, znajomy Dohee (dla którego podobno tak się wystroiła) rapował przedostatni. Okazał się rzeczywiście dobry, nie tylko technicznie, bo jego improwizowany tekst też był ok. Zajął drugie miejsce. Podekscytowany dosiadł się do nas, a konkretnie do Dohee, otaczając ją ramieniem. Nie zrzuciła go z siebie. Przedstawiła Minwoo jako swojego kolegę, a mnie jako współpracownika.
- Reżyseruję program MC Monga - pochwaliła się.
- Wow. Musisz w przyszłości wyreżyserować mój teledysk - odpowiedział Minwoo, po czym zwrócił się do mnie - to nie ty kazałeś sobie wyrwać kilka zębów, żeby nie iść do wojska?
W tym momencie pojawiła się kelnerka i zabrała puste butelki po piwie (moje 2 i Dohee 1). Minwoo chyba zapomniał, o co mnie pytał. Tym lepiej, bo i tak nie zamierzałem odpowiadać. Skupiony na głaskaniu ramion Dohee, zaproponował, żebyśmy jeszcze się napili. Jak chciałem iść jutro do wytwórni, musiałem ograniczyć picie. A szkoda. Akurat miałem ochotę na coś naprawdę mocnego. Podeszliśmy z Minwoo do baru. On kupił sobie i Dohee piwo, ja zdecydowałem się na wodę. Wróciliśmy do stolika. Minwoo, znowu bezczelnie obściskując Dohee, opowiadał o ich wspólnych, szkolnych latach, a ona śmiała się i tuliła do niego, jakby był pluszowym misiem. Poczułem się tu po prostu niepotrzebny.
- Ale... Min Dohee - zaczął Minwoo, niespodziewanie poważniejąc, wskazał na mnie dyskretnym ruchem głowy i ściszył głos  - czemu go tu zabrałaś? Umawiacie się?
- No co ty! - zawołała - nie umawiałabym się z kimś, kto kazał sobie wyrywać zęby!
Popiła jeszcze łyk piwa i wybuchła śmiechem. Była już lekko wstawiona, to jej jednak nie usprawiedliwiało. Pamiętałem, jak śpiewała na imprezie w "'90 sunshine", jak wpadła mi w ramiona i wreszcie, jak namiętnie odwzajemniała moje pocałunki. A więc to była tylko jej gówniarska zabawa? Co i komu chciała udowodnić? Nie miałem zamiaru siedzieć i słuchać, jak szydzi ze mnie ze swoim przyjacielem, jakby mnie tu w ogóle nie było. Nalałem wody do szklanki i chlusnąłem prosto w twarz Dohee.
- To orzeźwiające, prawda? - zapytałem.
Siedziała z szeroko otwartymi ustami, zbyt zszokowana, by zareagować. Za to jej znajomy już szykował pięści.
- Ty! Co ty sobie myślisz?! Że jak jesteś pieprzonym celebrytą, to możesz tak traktować dziewczyny?!
Dohee się popłakała. To chyba powstrzymało Minwoo od uderzenia mnie, zajął się jej pocieszaniem.
- A tak przy okazji, mam wszystkie zęby - dodałem i, zanim wyszedłem, pokazałem im swoje kompletne uzębienie.


Kim Hyuna

                Jak się dowiedziałam, jedynie ja miałam dziś zajęcia z B2ST. Pomyślałam więc, że powinnam ich trochę pomęczyć. Zaproponowałam trening wytrzymałościowy z ciężarkami. Dobrze sobie radzili, wszyscy, tylko nie Jang Hyunseung. Widziałam, co kombinował. Chował się za Doojoonem i stwarzał pozory, że ćwiczy. Zatrzymałam muzykę.
- Hey, ty, Jang Prince! - zawołałam - pięciokilogramowe ciężarki to dla ciebie za wiele? Weź sobie lżejsze, bylebyś ćwiczył.
- Aish, to nie tak, tu jest po prostu za gorąco - narzekał.
- Wszystkim jest gorąco, jak ćwiczą - odpowiedziałam - a niektórym też, jak się obijają.
- Nieee - zaśmiał się Jang Prince, wymieniając sobie ciężarki i wachlując się swoją koszulką - to ty tak działasz...
- Hey! Nie czytałeś regulaminu? Obowiązuje kategoryczny zakaz podrywania trenerów na terenie kompleksu! - zdenerwowałam się.
Nie, żebym nie lubiła być podrywana, lubiłam. Bardzo. Tak bardzo, jak lubiłam udawanie niedostępnej. Dokończyłam trening. Na Jang'u koncentrowałam się najwięcej i nie pozwalałam mu próżnować. Wychodził z sali, powtarzając, że umrze, zanim dojdzie do dormu. Myślałam, że zostałam sama. Wyłączałam sprzęt grający, kiedy wyczułam obok czyjąś obecność. Odwróciłam się. Joker przyglądał mi się z uśmiechem.
- Co? - zapytałam.
- Zatańcz to.
- Co? - powtórzyłam, jak idiotka.
No naprawdę, jakbym nie znała innych słów. Nigdy nie czułam się skrępowana w męskim towarzystwie. Czemu więc przy Jokerze byłam taka zdezorientowana? Zwłaszcza, że jego postawa nie wyrażała żadnych emocji.
- To, co pierwszego dnia, jak się spotkaliśmy. "Bubble pop".
- Poznałeś.
Wow, poznał po choreografii? Przecież nie słyszał muzyki. Słuchałam tego wtedy w słuchawkach.
- Lubiłem tę piosenkę i choreografia też mi się podobała.
- Już ci się nie podoba?
Nie odpowiedział. Włączyłam "Bubble pop" z telefonu i uświadomiłam sobie, że nie pamiętam choreografii, chociaż tańczyłam ją jeszcze kilka dni temu. Nie jest dobrze, przeciwnie, jest coraz gorzej i lepiej nie będzie. Nie myślałam o niczym, oddałam się muzyce i odkryłam, chociaż choreografia wyleciała mi z głowy, była nadal w moim ciele. Po chwili Junhyung do mnie dołączył. Oczywiście nie znał układu. Po prostu kołysał się, przyklejony do moich pleców. Czułam jego dłonie na swoich udach, przesuwające się coraz wyżej i wyżej... Miałam wrażenie, że zaraz oszaleję. Gdy dotknął mnie tam..., jęknęłam głośno. I uświadomiłam sobie, że wszystko się nagrywa. Drżąca, ze złości, a może z emocji, złapałam Junhyunga za rękę i zaczęłam ciągnąć gdzieś, gdzie nie bylibyśmy widoczni w kamerze. Tym miejscem okazał się dorm trenerów. Podświadomie zabrałam Junghyuna do swojego pokoju i zatrzasnęłam za nami drzwi. Wreszcie puściłam jego rękę. Była spocona, tak, jak i moja. Joker patrzył na mnie z pożądaniem w oczach. O Boże, pomyślał, że przyprowadziłam go tutaj, by kontynuować, co zaczęliśmy! To tylko podsyciło moją wściekłość.
- Czy ty naprawdę jesteś szalony? Za utrzymywanie fizycznych kontaktów z trenerami możesz wylecieć z programu, tak jak i ja! Tego chcesz? Nie? To nie dotykaj mnie! Nie zbliżaj się do mnie! Nie...
Joker dopadł do moich ust i wpił się w nie namiętnie. Kiedy spróbowałam go odtrącić, przytrzymał mi ręce. Co miałam zrobić? Przestałam walczyć. Odwzajemniałam jego pocałunki z taką pasją, jakbym jeszcze nigdy się nie całowała i chciała w tej jednej chwili zasmakować wszystkiego. Moje serce biło za szybko, nie mogłam złapać oddechu. Zatapiałam dłonie we włosach Junhyunga, gdy kładł mnie na łóżko. W pośpiechu wzajemnie zrzucaliśmy z siebie ubrania. Byliśmy nadzy, spoceni i drżący z podniecenia. Joker wbił się we mnie tak niespodziewanie, że krzyknęłam.
- Chcesz tego? - zapytał, zdyszany, gdzieś między moją szyją, a ramieniem.
- Tak... - odpowiedziałam.
- Nie mam zamiaru udawać czułego kochanka, bo ja taki nie jestem Nadal tego chcesz? - powtórzył.
Wiedziałam, że nie kłamał. Już tym, jak we mnie wszedł, zapowiedział, co nastąpi. Chociaż rozum podpowiadał mi "nie", ciało krzyczało "tak". O czym myślałam w tym momencie? Chyba w ogóle nie myślałam. Na pewno nie o konsekwencjach.
- Tak... - szepnęłam.
Czy żałowałam tych słów? I tak i nie. To błagałam Junhyunga, by wreszcie dał mi spokój, to krzyczałam, żeby nie przestawał. Nie słuchał, podążał własnym rytmem, a ja musiałam się dopasowywać. Zastanawiałam się, czemu Joker nigdy nie może się nasycić. Przy jednej z kolejnych rund zupełnie opadłam sił. Po prostu leżałam i poddawałam mu się, robił, co chciał, jak chciał, chyba we wszystkich możliwych pozycjach. Ledwo łapałam oddech. Rozkosz i ból zabrały mnie do innego świata, gdzie nie umiałam się odnaleźć. Junhyung zachowywał się tak, jakby chciał wyciągnąć ze mnie, ile się da, a potem odejść. I nie mogłam winić nikogo oprócz siebie. To był mój wybór. Ja powiedziałam "tak".


Yong Junhyung (B2ST)

                Naga Hyuna leżała przy mnie i oddychała powoli. Chyba nadal nie wierzyłem, w to wszystko, co się wydarzyło. Powiedziała "tak". I przyjęła na siebie całą moją złość, niepewność i lęk. Byłem wdzięczny Hyunie. Tylko nie bardzo wiedziałem, jak jej za to podziękować. Po wszystkim, poczułem się trochę zawstydzony. Nigdy nie sprawiało mi przyjemności wyżywanie się na kimkolwiek. To nie była demonstracja siły, a żałosna próba skierowania na siebie jej uwagi. Kim Hyuna, tu jestem. Po wszystkim znowu mnie nie zauważała, pogrążona we własnych wyrzutach, dyktowanych rozumem. Już ubrany, przykryłem ją pogniecioną kołdrą i wyszedłem, starannie zamykając drzwi. Sprawdziłem czas w telefonie. Serio, spędziłem u Hyuny dwie godziny i czterdzieści sześć minut?! Byłem głodny. No tak, ominęła mnie kolacja. Pobiegłem do dormu, a Yoseob i Gikwang, z którymi dzieliłem pokój, wypytywali, skąd wracam. Szybko coś wymyśliłem. Uwierzyli. Yoseob jeszcze poratował mnie czekoladą. Poszedłem z całą tabliczką do salonu, rzuciłem się na kanapę z słuchawkami na uszach i z pustymi kartkami. Byłem dziwnie spokojny i pełen inspiracji. Pozostali chcieli wiedzieć, co robię, zignorowałem ich. Wreszcie zgasili światła. Oczywiście Doojoon przyszedł do mnie jeszcze i zrzędził, że mam iść spać, bo będę jutro nieprzytomny.
- Sam sobie idź - odpowiedziałem.
Posłuchał. Około trzeciej w nocy zasnąłem ze zmęczenia, obudziłem się godzinę później i zabrałem z powrotem za kończenie swojej pracy. Gdy tylko usłyszałem budzik Doojoona o szóstej dziesięć (przeważnie wstawał z nas wszystkich najwcześniej) przyniosłem mu zapisane kartki.
- Co to? - zapytał.
Odpowiedziałem z uśmiechem, że nasz pierwszy singiel.


OD AUTORKI:


Mam nadzieję, że automatyczna publikacja zadziałała i ten rozdział tu jest, jak jest to juhu :D Pozdrawiam z wakacji i obiecuję pnadrabiać wszystko na waszych blogach po powrocie:) 

6 komentarzy:

  1. Uhu... w pierwszej chwili myślałam, że w studiu zrobi się gorąco, gdy prowadzący poruszy temat zamiany członków zespołu;) Ale ostatecznie, nie było tak źle. Co do zachowania Hyunseunga to go popieram. W końcu, to jego piosenka i jeśli już mają ją wykorzystać, to powinien czerpać z niej jakieś profity. O tym zjednoczeniu Korei to był strzał w dziesiątkę;) Po raz pierwszy zrobiło mi się żal MC Mong'a:( Ale... to co się stało pomiędzy Hyuną a Jokerem było po prostu... WOW! HOT!;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zachowanie Dohee zdecydowanie na pewien czas ostudzi jej stosunki z MC Mong'iem:P Super, że akcja z Hyuną i Jokerem się spodobała, chciałam, żeby było to coś niespodziewanego:)

      Usuń
    2. Bo to było niespodziewane, i ciekawe zarazem, więc bardzo dziękuję;)
      P.S. A jak tam na wakacjach?;)

      Usuń
    3. a super było, tylko stanowczo za mało snu, codziennie wstawałam o 6 na zwiedzanie, dla mnie to jest jeszcze środek nocy xD

      Usuń
  2. To z tą całą Gyuri mnie ciekawi i przeraża. ;-;
    W momencie jak przeczytałam o piosence Don't Cry napisanej przez Hyunseonga stwierdziłam, że głupio jeżeli ją wykonają, a za chwilę Hyunseong mówi, że nie chce by to robili. Haha nieźle. :D
    Jang Prince upuścił ręcznik. - Padłam na to. Nie żeby coś... Ale chcesz mnie zabić? Przypominam, że to mój bias.. :D
    O i pojawienie się Minwoo, właśnie dziwiłam się, kiedy go pokażesz w tym opowiadaniu. :D
    I Dohee bardzo wrednie zachowała się względem MC Monga. Jestem na nią zła. ;-;
    O Boziu a ta scena miłości Jokera i Hyuny. Czytałam z takim napięciem. I powiem szczerze, że sama nie potrafię takich odważnych scen pisać. :D
    O i nagły przypływ weny też był cudowny. Cieszę się, że Joker jednak coś napisał. ^^ Może teraz inaczej chłopacy na niego spojrzą.
    Wreszcie mogłam go na spokojnie przeczytać. :D Bo co chwile coś mi przerywało. :D Nie lubię czytania na raty. :/ Weny życzę i czasu oraz czekam na next. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że Gyuri jest dość mroczną postacią, ale tak zaplanowałam:) o Jang'u będzie trochę w 8 rozdziale, który zaczynam już pisać, a w 7, który jutro opublikuję, specjalnie dla ciebie dałam scenkę z Jay Park'iem, jak obiecywałam i coś tam z nim wymyśliłam:)
      Minwoo jeszcze później się pojawia... choć póki co na chwilkę zniknie:P
      Co do Hyuny i Jokera, sama mam problemy z opisywaniem takich scen, bo chcę żeby było dość szczegółowo, a jednocześnie, żeby na zboka nie wyjść :D
      Też tak mam, że jak już zaczynam czytać to muszę cały rozdział:) No i wpadam dziś czytać do ciebie^^

      Usuń