05/10/2016

school of hard knocks (rozdział 19)

DEEP DESLUSION

Yong Junhyung (B2ST)

                Byłem w kiblu, kiedy zadzwoniła Hyuna. Oddzwoniłem i usłyszałem jej udający oburzenie głos.
- Nie odbierasz moich telefonów!
- A ty znowu na mnie krzyczysz...
- Bo się zdenerwowałam! Usłyszałam, że ktoś cię pobił, a ty o niczym mi nie powiedziałeś i jeszcze nie odebrałeś telefonu!
- Byłem w toalecie, chyba nie chciałabyś zapytać co u mnie i usłyszeć: cześć, siedzę na kiblu...
- Junhyung, nie mam nastroju do żartów.
- Ale to prawda.
- Martwiłam się o ciebie. Chciałam zapytać, jak się czujesz.
- Jest ok. Już mnie nic nie boli. Tylko jeszcze trochę widać i MC Mong kazał mi się nie pokazywać na terenie kompleksu, a najlepiej w ogóle nie wychodzić z domu. Teoretycznie złapałem przeziębienie.
- Ja... chcę cię zobaczyć - powiedziała Hyuna, czym wywołała uśmiech na mojej obitej mordzie.
- Możesz mnie odwiedzić - zaproponowałem - i tak nic nie robię, mam mnóstwo wolnego czasu.
- Odwiedzić...? - powtórzyła - w sensie... przyjść do ciebie do domu?
- Przecież powiedziałem, że mam zakaz pokazywania się publicznie.
- Ok. Kiedy?
- Ymmm. Zaraz? Poczęstuję cię spaghetti, lubisz?
- Tak, lubię. Ja wszystko lubię. Jem nieprzyzwoicie dużo.
- Spodobało mi się to określenie: " nieprzyzwoicie" - zaśmiałem się.
- Wyślij mi sms-a z adresem - poprosiła Hyuna.
Tak też zrobiłem. Trochę posprzątałem i przejrzałem się w lustrze. Nadal najlepiej nie wyglądałem. Złamany nos, podbite oko, rozcięte wargi... Moja obecność w najbliższym odcinku live nie była taka oczywista... Hyuna zjawiła się po mniej-więcej godzinie. Otworzyłem jej drzwi, a ona bez zastanowienia przytuliła się do mnie i tak stała, dopóki nie zauważyła mojej krzywej miny.
- Przepraszam, zabolało? - przyglądała mi się z przerażeniem - o Boże, jak ty wyglądasz...
- Chodź - zaprowadziłem ją do kuchni, gdzie podgrzewałem spaghetti.
- Mieszkasz sam? - zapytała.
- Nie, mieszkam z mamą, jest jeszcze w pracy - odpowiedziałem - po rozwodzie rodziców tak się podzieliliśmy, że ja zamieszkałem z mamą, a brat z tatą.
- Nie wiedziałam, że twoi rodzice się rozwiedli, przykro mi.
- Niepotrzebnie.
Chciała, żebym opowiedział jej, jak napadli mnie i Junsunga. Opowiedziałem, podgrzewając spaghetti. Wreszcie podałem jej obfitą porcję i komplet pałeczek.
- A ty nie jesz? - zapytała z makaronem w buzi. Sos spływał jej po brodzie.
- Nie. Jakoś nie jestem głodny.
- Musisz jeść, żeby nabrać sił.
Sama wstała, nałożyła mi spaghetti i rzuciła we mnie kompletem pałeczek. Wiedziała, co gdzie mam, bo przyglądała się, gdy nakładałem jej porcję.
- Nie odejdziesz od stołu, dopóki wszystkiego nie zjesz - postanowiła - albo naskarżę na ciebie twojej mamie. Jesteś za chudy i w ogóle o siebie nie dbasz.
- Za to ty jesz za nas dwoje - zażartowałem.
- Yong Junhyung...
- Ok, zjem, nie skarż na mnie.
Ja w przeciwieństwie do Hyuny nie ubrudziłem się cały sosem. Podałem jej chusteczkę, żeby się wytarła. Powiedziała mi o Jiyeon. Wczoraj okazało się, że dostała się do wytwórni, udając chłopaka. Hyuna kazała mi zachować to w sekrecie. Nikt z uczestników (oczywiście poza Jiyeon) jeszcze o niczym nie słyszał. Nie wierzyłem, póki nie opowiedziała o liście, dziwnym zachowaniu Jiyeon i jej przyznaniu się. Ciekawe, czemu wybrała akurat Taemina, by wyjawić swój sekret..., zastanawiałem się. Potem nastawiłem wodę w czajniku. Poszliśmy z herbatą do mojego pokoju. Hyuna rozglądała się dookoła, choć nie znajdowało się tu nic specjalnego, (no może oprócz plakatów moich ulubionych wokalistów i zespołów), łóżko, szafa, sprzęt grający, książki na regałach, telewizor, kilka kaktusów.
- Lubisz kaktusy? - zainteresowała się Hyuna.
- To jedyne kwiaty, o które umiem dbać.
- Jeśli o kwiaty dbasz tak, jak o siebie, nie dziwię się - zachichotała.
- Chcesz posłuchać muzyki? - zaproponowałem.
- Ok.
Postanowiłem włączyć płytę "Scary Monsters" Davida Bowie. Przy muzyce zrobiło się jakby... przyjemniej... Hyuna usiadła na moim krześle przy biurku, ja na łóżku.
- Podobno spadłaś ze schodów - powiedziałem.
Wiedziałem o tym od Doojoona i o plotkach, że Hyuna ma siniaki przeze mnie, też.
- Tak, w sobotę. Jestem straszną niezdarą - zaśmiała się uroczo - skończyło się tylko na siniakach. Staram się je zakrywać, bo twoi koledzy uznali, że wyglądają przerażająco.
Rzeczywiście, była w długich spodniach.
- I pomyśleli, że to moja sprawka.
- Kto tak pomyślał?
- Yoon Doojoon. Inni pewnie też.
- Przepraszam. Chciałam wkurzyć MC Mong'a. Uznałam, że to zabawne...
- Ja nie widzę w tym nic zabawnego - przerwałem jej - na kogo przez ciebie wyszedłem...
- Od kiedy przejmujesz się opinią innych?
- Nie przejmuję się. Ale to nie to samo, kiedy po prostu po tobie jadą niż, kiedy podejrzewają, że bijesz dziewczynę, ja taki nie jestem...
- Wiem. Nie złość się. Nie powiedziałam tak, jedynie trochę się ze wszystkimi drażniłam.
- Skończ już tą swoją zemstę na MC Mong'u, proszę.
- Czemu? To zabawne - powtórzyła.
- Nie, to nie jest zabawne, to jest niebezpieczne. Ty możesz jedynie dostać opieprz, a ja ryzykuję karierę i narażam chłopaków.
- MC Mong nic nam nie zrobi, póki nie ma dowodów. I ich nie zdobędzie, bo przecież nie jesteśmy żadnymi kochankami.
- Racja. Nie jesteśmy kochankami - powtórzyłem - więc ich nie udawajmy, żeby wkurzyć MC Mong'a, czy kogokolwiek.
- Junhyung, o co ci chodzi? - podniosła kubek, bo najwyraźniej nie wiedziała, gdzie położyć ręce. Tylko ściskała go w dłoniach, nic nie upiła.
- O co mi chodzi? To ty odstawiasz jakąś szopkę. Zbiłaś kamerę, powiedziałaś, że pójdziemy do hotelu... a później sprowokowałaś plotki, że cię biję! Mam wrażenie, że zbliżyłaś się do mnie na pokaz. Że chcesz coś wszystkim udowodnić. Tylko nie rozumiem, co. I czemu w taki sposób, moim kosztem. Ja nie chcę w tym uczestniczyć. Bo ja cię naprawdę... nieważne - odwróciłem wzrok.
Byłem tak blisko! Mogłem jej wreszcie powiedzieć... że nie jest mi obojętna... że ja ją chyba kocham...
- Dokończ - poprosiła - "naprawdę chcę cię przelecieć, tak? A ty tylko mnie kusisz i odtrącasz?".
- Czemu wszystko sprowadzasz do jednego?!
- Ja?! Nie powiem kto obmacywał mnie bezczelnie po treningu, a kiedy już mu się oddałam, potraktował, jak dziwkę!
- Nie potraktowałem cię tak... Nie byłem może najdelikatniejszy, ale... ale - następna zmarnowana szansa powiedzenia "kocham cię".
- Wszyscy mnie tak traktujecie! Chcecie się tylko zabawić, niczego więcej nie oczekujecie - po policzkach Hyuny popłynęły łzy - wyżyłeś się na mnie, a po wszystkim w ogóle nie interesowało cię, czemu odwołałam zajęcia, jeszcze się nabijałeś! Jak tylko odmówiłam ci kolejnej wspólnej nocy, przestałeś się odzywać, nie powiedziałeś mi o napadzie! Jakbym nie istniała! Już mnie nie potrzebowałeś!
- To nieprawda...
Odłożyłem swój kubek z zamiarem złapania Hyuny za rękę, a wtedy podniosła się i wydarła:
- Nie dotykaj mnie! Yong Junhyung, nienawidzę cię!
W tym momencie usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego w zamku klucza. Pobiegłem przywitać się z mamą i uprzedzić ją:
- Mamo, Kim Hyuna przyszła mnie odwiedzić i zobaczyć, jak się czuję...
- Dzień dobry, miło mi panią poznać. Jestem Kim Hyuna - wyszła z mojego pokoju, przedtem wytarła łzy, choć nadal wyglądała na zapłakaną. Ukłoniła się.
- Dzień dobry. Mi też miło panią poznać. Jestem mamą Junhyunga. Zapraszam na spaghetti.
- Dziękuję, już jadłam. Junhyung mnie poczęstował. Bardzo mi smakowało, naprawdę. Niestety, ja już muszę iść. Obowiązki wzywają - tłumaczyła Hyuna z wymuszonym uśmiechem.
- Rozumiem. I dziękuję za troskę o mojego syna. Jak ktoś się o niego nie zatroszczy, sam też nie...
- Mamo - przerwałem jej.
- Wiem, trochę go poznałam - przyznała Hyuna i pożegnała się z moją mamą.
- To ona? Ta, co ci się spodobała, prawda?
- Co?
- Widziałam, jak na nią patrzysz. I jak ona patrzy na ciebie.
- Jak?
- Jakby nic innego dla was nie istniało.
- Mylisz się, mamo.
Powiedziałem, że nie chcę o tym rozmawiać i zamknąłem się w pokoju. Jest gorzej, o wiele gorzej niż przypuszczałem.


Kim Donghyun (Boyfriend)

                Wszyscy patrzyliśmy na Jiyeon, Jiyeon - dziewczynę.
- Nie wierzę. Robisz sobie z nas jaja, tak? - zapytałem, jako jedyny się odzywając po przemowie Jiyeon.
Pozostali milczeli. Pomyślałem, że to wszystko nieprawda, po prostu żart w ukrytej kamerze. Obok Jiyeon, Jiyeon dziewczyny (z widocznie zarysowanymi cyckami), siedziała Stephie. Posłałem jej pytające spojrzenie.
- Jiyeon odejdzie z programu. I poniesie odpowiedzialność za to, że wszystkich oszukiwała - powiedziała nasza menadżerka.
- Jak to możliwe, że niczego nie zauważyliśmy... - dodał z westchnieniem Hyunseong.
- My ją podejrzewaliśmy - przyznał Kwangmin, mając na myśli siebie i brata.
- Tak. Od wczoraj, wielkie mi odkrycie - stwierdził Hyunseong.
- Jiyeon, co ty tak naprawdę chciałaś osiągnąć? - spytał z powagą Jeongmin.
- Ja... chciałam być sławna - po policzkach Jiyeon spłynęło kilka łez - robić karierę, dawać koncerty, wygrywać nagrody, tworzyć z wami zespół...
- Jak długo zamierzałaś udawać? - przerwałem jej.
- Nie wiem... Nie myślałam o tym... chyba... cały czas, nie przypuszczałam, że mnie zdemaskujecie, gdyby moja przyjaciółka nie wysłała tego listu nie dowiedzielibyście się...
- Zamierzałaś nas tak po prostu okłamywać - podsumowałem.
- Przepraszam. Czasami czułam się winna... polubiłam was... było mi wstyd, że was oszukuję, tylko... nie umiałam z tego wszystkiego zrezygnować. Przepraszam, tak bardzo przepraszam... Wiem, że nie możecie mi wybaczyć...
Nikt jej nie odpowiedział. Więc wstała i zabrała się za pakowanie. Po chwili odezwała się Stephie:
- Domyślam się, że to dla was szok. Od dwóch miesięcy dzieliliście z Jiyeon jeden dorm, jeden pokój i nikt nic nie zauważył. Postarajcie się nie obwiniać. Ja i trenerzy też niczego nie podejrzewaliśmy.
- Nieźle to odegrała. Urodzona oszustka - rzucił w jej kierunku Youngmin.
Jiyeon posłała mu przepraszające spojrzenie znad swojej torby.
- Wszystkich nas zdradziła - dodał Kwangmin.
- Jiyeon, ufaliśmy ci. Mogłaś się przyznać, wtedy... przy okazji, kiedy mnie przyjęliście, a wyrzuciliście Junhyunga - powiedział Hyunseong.
Chyba wiedzieliśmy, o czym pomyślał w tym momencie Jeongmin: "wtedy, gdy wyszło na jaw, że się prostytuowałem. Też wam o tym nie powiedziałem. Junhyung mnie odkrył". Ale to była inna sprawa. Jeongminowi mogliśmy wybaczyć, bo nie oszukiwał nas celowo i z premedytacją, po prostu naznaczyła go przeszłość. A ja i mój syn? Też skrywam sekret...
- Przepraszam - powtórzyła Jiyeon - nie mam wam nic więcej do powiedzenia - zabrała torbę i zniknęła.
- Czuję się okropnie rozczarowany - stwierdził Hyunseong - tak, jakby zdradził mnie ktoś naprawdę bliski.
- Dobrze, że nie dowiedzieliśmy się jeszcze później, byłoby tylko ciężej, choć i tak lekko nie jest - oznajmił Jeongmin.
- A co z zespołem? - zapytałem - jak chcecie to wszystko rozstrzygnąć? Straciliśmy członka, zostaliśmy w pięciu.
- MC Mong postanowił nie wywoływać skandalu i ogłosić, że Jiyeon po prostu zrezygnował. No i szybko znaleźć wam kogoś na jego miejsce - odpowiedziała Stephie.
Uśmiechnęła się, pocieszająco.
- Kogo? Już wiadomo? - wypytywał Youngmin.
- Nie. Musicie uzbroić się w cierpliwość.
- A jak się z nim nie dogadamy? - zastanawiał się Kwangmin.
- Póki co, módlcie się, by w ogóle się znalazł - odparła menadżerka.


Park Jiyeon

                Otarłam łzy wierzchem dłoni. Nie mogłam zostać z chłopakami i słuchać, jak mnie oskarżają. Czułam się wystarczająco winna. Zgadzałam się z nimi. Myślałam tylko o sobie i swojej karierze. Nic mnie nie obchodziło dobro pozostałych członków. Wpakowałam ich w kłopoty. Naprawdę nie miałam do powiedzenia nic więcej niż "przepraszam". Chciałam zobaczyć Taemina, ostatni raz, zanim odejdę. Zapukałam do drzwi jego pokoju. Nie otworzył mi. Nie było go? A może nie chciał mnie widzieć... Źle to rozegrałam. Mogłam wyznać mu swoje uczucia, a później bym się rozebrała. Mogłam powstrzymać śmiech. Śmiałam się, bo wtedy jeszcze nie potrafiłam płakać. Pomyślał pewnie, że z niego się nabijałam, to, że przez tyle czasu niczego nie podejrzewał tak mnie rozbawiło. Nieprawda. Taemin wybiegł i odtąd go nie widziałam. Śmiałam się nadal, jak przyszła Stephie, kazała mi się ubrać i zaprowadziła do siebie, bym jej wszystko wytłumaczyła. To był mój koniec, koniec mojej szansy na prawdziwą karierę. I na miłość. Opuściłam teren kompleksu i pojechałam do domu. Postanowiłam spakować resztę swoich rzeczy i wyprowadzić się. Do appy. Nie wytrzymałabym z Gayoon po tym wszystkim. Drzwi do mieszkania nie były zamknięte. A więc niestety ją zastałam... Przemknęłam do swojego pokoju i zajęłam się pakowaniem. Niespodziewanie wyczułam obok siebie czyjąś obecność. Odwróciłam się:
- Gayoon...
To nie była Gayoon. Obok mnie stał Minseok. Nie wyglądał najlepiej.
- Cześć - przywitał się.
- Cześć. Co ty tu robisz?
- Próbowałem się do ciebie dodzwonić. Nie odbierałaś.
To prawda. Nie chciałam z nikim rozmawiać.
- Nie miałam nastroju. Gayoon mnie wsypała. I ciebie też. Odpowiemy za sfałszowanie moich wyników, pójdziemy siedzieć.
Nie wyglądał, jakby ta informacja go zaskoczyła. Zapytał tylko:
- Zdradziłaś komukolwiek moje nazwisko?
- Nie. Ale wiem, że do ciebie dotrą. Oskarżą cię o pomoc w fałszerstwie.
- Gayoon próbowała popełnić samobójstwo - oznajmił, a mi wypadła z rąk akurat składana koszulka.
- Co...? - zapytałam.
- Słyszałaś. Gayoon próbowała się zabić! - podniósł głos - po tym, jak ją oskarżyłaś. Ledwo ją uratowałem...
Nadal nie mogłam w to wszystko uwierzyć.
- Ty?
- Spotykaliśmy się. Od niedawna.
Kolejny szok.
- Nie wiedziałam...
- Nie miałaś wiedzieć...
- Co to za sekrety?
- Podobałaś mi się. Tylko... nigdy mnie nie zauważałaś. A Gayoon... tak się po prostu stało. Wolała, żebyś o tym nie wiedziała. Bo jeszcze byłabyś zazdrosna...
Siedziałam na podłodze i czułam, że straciłam wszystko. Naprawdę wszystko. Gayoon mnie nie zdradziła, bo nie wkopałaby Minseoka, sam też by się nie wkopał. Jeżeli to nie oni, pozostawał tylko appa... Człowiek, którego traktowałam jak swojego rodzonego ojca. Nie rozumiałam jego motywów. Nie wiedziałam, czemu mi to zrobił... zranił mnie w najdotkliwszy sposób. Byłam zupełnie sama na świecie. Mogłam tylko płakać. Minseok usiadł przy mnie i objął ramieniem. A ja powiedziałam jedynie:
- Chcę ją zobaczyć. Chcę zobaczyć Gayoon.
Minseok spakował jej najpotrzebniejsze rzeczy. Po to się tutaj zjawił. Poszliśmy na autobus i godzinę później byliśmy w szpitalu. Gayoon wczoraj próbowała popełnić samobójstwo, łykając środki nasenne. Gdyby Minseok nie wpadł niespodziewanie jej odwiedzić, zaniepokojony, że nie może się z nią skontaktować, nie żyłaby. Leżała ze wzrokiem wbitym w sufit. Nie zareagowała, gdy usiadłam obok i złapałam ją za rękę.
- Cześć - zagadnęłam.
Nie odpowiedziała. Nie zareagowała, kiedy powiedziałam, że przyjechałam z Minseokiem, tylko został za drzwiami.
- Gayoon... przepraszam... - szepnęłam.
I wtedy się rozpłakała.
- To nie ja, to nie ja naprawdę, nie ja wysłałam ten anonim - powtarzała.
- O Boże, wiem. To appa.
- Co?
- Nie dopuszczałam tego do siebie. Tak bardzo mu ufałam... Skoro nie ty i nie Minseok, to na pewno appa... tylko nie wiem czemu...
- Nie rozmawiałaś z nim?
- Jeszcze nie. Dopiero to do mnie dotarło. Chciałam cię zobaczyć, przeprosić... Dowiedziałam się, co zrobiłaś... To przeze mnie, prawda?
- Głupia. To... to przez Minseoka. Nie umiałam mu powiedzieć... że mam HIV.
Wiedziałam, że Gayoon jest nosicielem. Zaraziła się w czasach, gdy obie nie żyłyśmy zbyt ostrożnie i wskakiwałyśmy do łóżka komu popadło. Ja wyszłam z tego cała. Nie dostałam nauczki, Gayoon ją dostała. Popatrzyłam na nią z przerażeniem.
- Nie powiedziałaś mu?!
- Nie... nie chciałam, żebyś o nas wiedziała... bo byś mi kazała mu powiedzieć...
- Oczywiście, że bym ci kazała. Przecież ty mogłaś...
- Zabezpieczaliśmy się.
- Przez prezerwatywę i tak mogłaś go zarazić!
- Jestem okropna.
- Gayoon, musisz mu powiedzieć.
- Ok...
Przytuliłam ją i obiecałam:
- Wszystko będzie dobrze.
- Wszystko będzie dobrze... - powtórzyła Gayoon.


Min Dohee

                Donghyun kręcił się na moim obrotowym krześle.
- Mam nadzieję, że skoro już mnie wzywałaś, to naprawdę jakaś ważna sprawa - rzucił z irytacją.
Ostatnio zrobił się okropnie nerwowy. Może przez to, że uczestnicy show wiecznie przysparzali mu problemów. A może wcześniej też taki był, tylko tego nie zauważałam? Spacerowałam po pokoju, podekscytowana swoim pomysłem. Zadzwoniłam do Donghyuna, prosząc, by mnie odwiedził i zjawił się wyjątkowo szybko.
- Nie "wzywałabym" cię, gdyby nie była ważna. Nie przeszkadzałabym tak zajętemu człowiekowi - wypowiedziałam te słowa z delikatną ironią.
Wyczuł to.
- Min Dohee, zaraz spotykam się z prezesem wytwórni dyskutować o przydzieleniu Boyfriend nowego członka. Potem muszę jeszcze się zastanowić, co zrobić z Park Jiyeon. Byłbym zadowolony, gdybyś się streszczała.
- Już znalazłam Boyfriend nowego członka - powiedziałam z uśmiechem, dumnie krzyżując na piersi ręce.
Donghyuna zupełnie zatkało.
- Co?! Ty znalazłaś?
- Tak, ja, mimo że, jak zaznaczyłeś, jestem tylko reżyserem.
- Bo jesteś. Taki podpisałaś kontrakt. Nie rozumiem twojej obrazy.
- Nie obraziłam się. Nie zapytasz kogo znalazłam?
- Kogo?
Zachowywał się, jakby naprawdę go to nie interesowało!
- No Minwoo. Pamiętasz go?
- Ach racja, obiecałaś, że wyreżyserujesz jego pierwszy teledysk. Czemu mnie nie dziwi, że tak to sobie wykombinowałaś. Wypromujesz go przez mój program? Sprytnie. Niestety, nie jestem zachwycony twoim pomysłem.
- Shin Donghyun! Moje osobiste odczucia nie mają tu nic do rzeczy!
- Czyżby? Jesteś profesjonalistką? Nie łączysz spraw prywatnych z zawodowymi? Gratuluję.
- Za to ty łączysz. Uprzedziłeś się do Minwoo i z góry go odrzucasz!
- Odrzucam? To brzmi tak, jakby ten Minwoo-Srinwoo mi się oświadczał. Ja po prostu nie chcę go w moim show - oznajmił - za to ty wyjątkowo naciskasz.
To prawda, chciałam pomóc Minwoo w karierze. Chyba znowu się w nim zakochiwałam. W przeciwieństwie do Donghyuna słuchał mnie i dodawał wsparcia. Poza tym był przystojny i w moim wieku! A może nigdy nie przestałam go kochać? I przez to ignorowałam uczucia Donghyuna?
- Jest dobrym raperem. Byłeś na jego rap battle, powinieneś odłożyć uprzedzenia i go docenić. Pomyśl o Boyfriend. Czekają niecierpliwie na jakąś pomoc z twojej strony. Podpisz kontrakt z Minwoo i pozwól mu dołączyć do chłopaków w najbliższym odcinku.
- Już z nim rozmawiałaś?
- Nie zrobiłabym tego, nie pytając o to ciebie.
- Skoro tak, zapraszam do samochodu.
- Co?
- Jedziemy w odwiedziny do tego twojego Minwoo.


No Minwoo (Boyfriend)

                Jisoo jęczała, powtarzając, że zaraz dojdzie. Przyspieszyłem tempo, by osiągnąć to wspólnie z nią. Byliśmy już naprawdę blisko, kiedy rozległ się sygnał domofonu.
- Kogo tu, do chuja, niesie?! - zdenerwowałem się.
- Nie do chuja, tylko do ciebie - poprawiła Jisoo - nikogo nie wpuszczaj, błaaagam - wypowiedziała to ostatnie słowo z kolejnym, wydłużonym jękiem.
Zignorowałem jej prośbę. Od kilku dni czekałem na ważną przesyłkę. Może to kurier? Zabawę z Jisoo dokończę później. Poszedłem do przedpokoju. Zapinałem jeszcze rozporek, odbierając domofon.
- Tak?
- Tu Shin Donghyun, MC Mong. Chciałbym porozmawiać z No Minwoo.
Co?
- Oppa, ja też tu jestem - dodała Min Dohee.
Rozpoznałem jej głos. Chyba czysta ciekawość przekonała mnie do tego, by im otworzyć. W pośpiechu wciągnąłem spodnie, pogniecioną koszulkę i kazałem Jisoo poszukać i założyć swoje ubrania. Po chwili mierzyliśmy się w drzwiach: ja, Shin Donghyun i Min Dohee. Stanowiliśmy niezłe trio. Ona, jej były i jej niedoszły przyszły.
- Byliśmy umówieni? - zapytałem.
Wiedziałem, że nie i zamierzałem im to wypomnieć.
- Oppa, przyszliśmy ci coś zaproponować - powiedziała Dohee.
- Nie, nie byliśmy umówieni, to wynikło niespodziewanie... - zaczął MC Mong - potrzebuję kogoś, kto w trybie natychmiastowym dołączyłby do Boyfriend. Najlepiej, żeby był raperem, miał doświadczenie sceniczne i pewność siebie. Dohee zaproponowała ciebie. A ja muszę się zgodzić, że posiadasz te wszystkie cechy. Proponuję ci dołączenie do mojego show.
Chyba zrobiłem wyjątkowo idiotyczną minę. Byłem więcej, niż zaskoczony. Dołączyć, w trybie natychmiastowym, do mojego show, pojedyncze frazy krążyły mi po głowie. Próbowałem ułożyć to w całość. W tym momencie obok mnie pojawiła się Jisoo, owinięta jedynie prześcieradłem.
- Baby, prosiłam, żebyś nikogo nie wpuszczał! - powiedziała, zniecierpliwiona.
Dohee wycofała się, jakby ktoś uderzył ją w brzuch. Jak bardzo pożałowała, że zarekomendowała mnie MC Mong'owi?

10 komentarzy:

  1. Po prostu, WOW!!! Takie pokładałam nadzieje w Taeminie, że się nie wygada, ale z drugiej strony, postąpił tak, jak prawdziwy trener. Teraz Minwoo będzie miał szansę się wykazać;) O ile Dohee nadal będzie chciała go w programie, po tym jak zobaczyła go z inną laską... No i martwię się, co teraz będzie z Jiyeon... I ta próba samobójcza Gayoon... No i teraz nie wiem, czy rzeczywiście to appa wysłał ten anonim? Junhyung, ty idioto!!! Miałeś tyle szans, aby powiedzieć Hyunie, że ją kochasz, a ty po prostu stchórzyłeś... (ale żeby uprawiać z nią ostry seks, to miał odwagę;) Przepraszam, głośno myślę;) Ehh... chciałabym żeby ta dwójka w końcu się ze sobą spiknęła na poważnie;)
    Super rozdział! Życzę takich jak najwięcej;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taemin bardzo to przeżyje, że ją "zdradził":P O tak, Minwoo znów wkracza do akcji :D
      Haha, spoko, taka prawda w przypadku Junhyunga. Za to osobiście uważam, że Hyuna histeryzuje, bo sama prowokuje mężczyzn, a potem im zarzuca, że to oni tylko jednego chcą (no akurat z Junhyugiem i tym seksem tak nie było xD Ale Taemina sprowokowała i zaraz odtrąciła).
      Kolejny rozdział się pisze i mogę powiedzieć, że jest głównie o Minwoo:)

      Usuń
    2. O to mam jeszcze większą chętkę na następny rozdział;)
      Z Hyuną masz rację;) Ona prowokuje na każdym kroku. Ale nie sądzę, aby miała odwagę wyznać swoje prawdziwe uczucia, więc liczę na Jokera, że to w końcu zrobi;) No i jestem ciekawa czy Tae będą dręczyć jakiekolwiek wyrzuty sumienia z powodu Jiyeon...

      Usuń
  2. Ahhh nie chcę by Hyuna kłóciła się z Junhyungiem :< Ja kocham ten paring i smutno mi, jak między nimi się wali. Szkoda, że nie mógł powiedzieć jej, że ją kocha.. :(
    Smutne, że Boyfriend tak zareagowali. Ale z drugiej strony no to było bardzo dla nich ryzykowane, że mieli ją w zespole. :( Martwię się, co by zrobili, jak dowiedzieli by się o dziecku Donghyuna :<
    Słodko, że tak wyszło z Gayoon i znowu są przyjaciółkami. A Minseok jest miłą postacią. :)
    Cieszę się, że Mc Mong oddalił uprzedzenia na bok i Minwoo będzie w zespole już wkrótce <3 Ale nie podoba mi się, że Dohee uważa, że kocha Minwoo ;-;
    O matko, ale końcówka jak zwykle zaskakująca :D Cieszę się, że Dohee to zobaczyła. :D A jego określenie "Ona, jej były i jej niedoszły przyszły." bardzo mi się spodobało. :D
    Haha nie mogę się doczekać co się wydarzy dalej, więc weny życzę i czekam na next. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, czasami musi być gorzej, żeby potem było lepiej:)
      Dziecko Donghyuna też KIEDYŚ powinno wyjść na jaw:)
      Haha perspektywę Minwoo pisałam stojąc w kuchni przy garach i przyznam, że miałam wtedy zadziwiającą wenę :D Racja, Dohee po prostu miała to zobaczyć:)

      Usuń
  3. Świetne na prawdę! Ale nie ukrywam, że czekam na powieści mroczno-kryminalne, mocno romantyczne :) Jestem zachwycona tym blogiem i poleciłam go moim koleżanką i mają podobne zdanie i najbardziej podobało im się to opowiadanie o Daisy i Leo i strasznie żałowały że tak to się skończyło i chcą zresztą tak jak ja byś kontynuowała to opowiadanie tyle , że bez Daisy. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. P.S za niedługo zamierzam robić listę blogów które mi się spodobały i na pewno będzie twój!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję, reklama mi się przyda! :) Ja też myślałam nad zrobieniem blog listy i wymienienem tam blogów, które czytam.
      Jak tak namawiasz to czuję potrzebę napisania jeszcze choćby jednej części Beautiful killer, tylko nie wiem kiedy, bo czas mi na niewiele ostatnio pozwala, a mimo wszystko chcę dodawać regularnie w środy School of hard knocks.
      Pozdrowionka dla ciebie i dla koleżanek!:)
      PS i wyczekuję nowego rozdziału u ciebie;p

      Usuń
    2. No ja mam podobnie , szkoła , wycieczki itp. chciałabym co każdy dzień pisać, ale niestety po całym dniu szkoły i nauki ledwo żyje. Jutro znowu wycieczka ale może mi się uda dziś coś napisać ;)

      Usuń
    3. To sporo tych wycieczek :D Weny życzę!

      Usuń