04/04/2018

i will protect you (rozdział 14)

*RETROSPEKCJA*

                Chaewon podawała bubble tea rozchichotanym nastolatkom i odliczała resztę, skoro żadna z nich nie zaproponowała jej napiwku. Ostatnio pomyliła się o kilka won i musiała potem wykładać ze swoich. Nie było to sporo, lecz lepiej uważać. Poza tym, nie chciała nikogo oszukać. A zwłaszcza nastolatek, które zapewne mają inne wydatki i ograniczony przypływ kieszonkowego. Kiedy o tym rozmyślała, usłyszała dobrze jej znany głos:
- A dla mnie baza jogurtowa o smaku liczi i żelki z tapioki.
Chociaż starała się nie dać nic po sobie poznać, jak tylko na niego spojrzała, jej twarz ozdobił płomienny uśmiech.
- Oppa, przyszedłeś mi poprzeszkadzać? - zapytała.
Hyojong w odpowiedzi energicznie potrząsnął głową.
- Nie, nie, nie! Ja przyszedłem napić się bubble tea.
Tak naprawdę nie przeszkadzało jej nic a nic, że zjawił się tu, może jedynie lekko rozpraszało. Niby jak miała być skupiona skoro Hyojong czarował ją przez cały czas swoim osobistym urokiem? Grupa nastolatek zatrzymała się jeszcze i popatrzyła w ich kierunku. Chaewon w milczeniu przygotowała herbatę i podała chłopakowi. Jeżeli liczyła, że pójdzie sobie, pomyliła się. Hyojong usiadł przy jednym ze stoliczków przy budce z bubble tea i, popijając, nie spuszczał wzroku z dziewczyny. Kiedy obserwował ją w domu, nie działało to na nią tak podniecająco. Więc czemu tu...? Chaewon czuła, jakby temperatura podniosła się niespodziewanie o kilkanaście stopni. A Hyojong w dodatku nie ruszył się po wypiciu swojej bubble tea. I wtedy zrozumiała, że zamierzał zaczekać, aż zmieni ją koleżanka. Natychmiast po jej przyjściu złapał Chaewon za rękę i poinformował, że zaplanował im popołudnie.
- Nigdzie nie idę, nie mam czasu. Kto zrobi zakupy? A obiad?
- Nie martw się, zjemy w mieście.
- No, nie wiem...
- Och, Chaewon! - zawołała w tym momencie koleżanka i pokazała jej gestem, że ma sobie iść, a potem życzyła przyjemnej randki.
- To nie randka!... - odpowiedziała Chaewon, kiedy Hyojong ciągnął ją już na najbliższy autobus.
Aby było szybko, poszli po kanapki do subway'a i zjedli w parku. Dzień wydawał się ciepły, przez to, że promienie słoneczne rozgrzały powietrze. Chaewon siedziała na swojej rozłożonej na ziemi kurtce, oparta o drzewo, a wiatr targał jej włosy. Hyojong, usadowiony obok, odgarniał za ucho niesforne kosmyki dziewczyny.
- Chaewon...
- Tak?
- Co byś zrobiła, gdyby chodził po tobie wielki pająk?
- Nic bym nie zrobiła.
- Nie boisz się ich?
- Nie, a ty? Co byś zrobił, gdyby chodził po tobie wielki pająk? - spytała, przypatrując się dostrzeżonemu w tym momencie intruzowi - no... może nie taki wielki, w sumie to zupełnie malutki.
Kiedy do Hyojonga dotarło, że nie żartowała, zapiszczał głośno.
- Aaaa weź go ze mnie, weź go, weź go, błagaaam!
Chaewon chichotała, rozbawiona tym napadem paniki, chciał ją wystraszyć, a sam błaga o pomoc. Ale zlitowała się wreszcie i strzepnęła mu z barku niewielkiego pająka.
- Ty naprawdę się ich boisz?
- Nie, nie boję się, tylko brzydzę - przyznał nadąsany.
Później układali plany swoich kolejnych wycieczek. W ten weekend postanowili pospacerować wzdłuż muru miasta zachowanego z dynastii Joseon. W przyszły natomiast chcieli zwiedzić pałac Gyeongbok. Słońce powoli zachodziło, popołudnie stawało się senne i leniwe. Chaewon wpatrywała się w obłoki przesuwające się po niebie. Kolana Hyojonga posłużyły jej przy tym za poduszkę. 
- Oppa, jak nazywają się te pierzaste chmurki?
- Cumulusy, zwiastują dobrą pogodę - tłumaczył i pochylił się tak, że przysłonił jej widok na niebo.
Ale wpatrywać się w niego, to też nie było złe. Kiedy w oczach Hyojonga widziała odbicie swojej twarzy, zdawała się sama sobie wyglądać tak pięknie, jak jeszcze nigdy. Ledwie powstrzymywała się też od podniesienia dłoni, by zbadać dotykiem jego rysy. Nie wiedziała, czy byłby zadowolony z tego gestu.
- A jeżeli pogoda nie dopisze na naszą wycieczkę?
- Hmm... wtedy... możemy iść do kina, pograć na konsoli, albo... - Hyojong urwał niespodziewanie, po czym zapytał - czemu powiedziałaś swojej koleżance, że to nie randka?
- A... randka?
- Chyba tak, skoro ustaliliśmy, że jesteśmy parą.
- Kiedy para zaczyna być parą zazwyczaj robi coś specjalnego, by to uczcić... tak widziałam, w filmach.
- A co na przykład: pierścionki, naszyjniki, koszulki dla par?
- Nie... Nie wiem. Nie miałam na myśli niczego konkretnego.
Chaewon zachichotała nerwowo, jakby lekko zawstydzona tą rozmową. Hyojong głaskał ją po głowie, a ona w poczuciu błogiego spokoju przymykała oczy. Nie chciała wstawać, mogłaby tak leżeć przez wieczność i rozkoszować się tym czułym dotykiem.
- Lee Chaewon, powiedz mi, pofarbowałaś włosy, by nikt nie rozpoznał, że ty to ty?
- Yhm. Może nie powinnam obawiać się tego tu, w Seulu, mimo wszystko, wolałam być ostrożna - przyznała - poza tym, chyba dobrze mi w blondzie, nieprawda?
- No pewnie. Ale powoli widać ci odrosty. O tu.
Hyojong przeczesywał jej włosy, by zobaczyć ich naturalny kolor.
- Chyba powinnam znowu pofarbować.
- A może ja też przefarbuję się na blond?
- Ty?!
- Tak uczcilibyśmy, że jesteśmy parą - zaproponował Hyojong z szerokim uśmiechem.
Chaewon odpowiedziała mu tym samym.
OK.

***

                Chaewon w sobotę z rana przeglądała się w wielkim, korytarzowym lustrze, ubrana w bluzę, legginsy i adidasy. Nie spodziewała się, że zaraz zobaczy obok twarz Hyojonga, a potem poczuje oplatające ją ramiona.
- Oppa! Ale mnie przestraszyłeś! - zawołała, podczas gdy całował jej szyję, niby niewinnie, lecz mimo wszystko zmysłowo.
- Hahaha. Czy ja jestem taki straszny? A może źle mi w blondzie?
Kilka dni temu odwiedzili zakład fryzjerski i pofarbowali włosy tym samym kolorem.
- Nie, dobrze ci, bardzo dobrze - powiedziała, wyciągając rękę i dotykając jasnych kosmyków chłopaka opadających mu niesfornie na oczy.
Później zapakowali do plecaka przygotowany przedtem prowiant, peleryny od deszczu i wyruszyli na wycieczkę. Po przejechaniu kilku stacji metrem przesiedli się na autobus i dotarli do zabytkowych murów miasta obok bramy Namdaemun. Z bliska wydawała się naprawdę okazała. Chaewon zażyczyła sobie na jej tle zdjęcie. Kiedy Hyojong ją fotografował, wygłupiała się i przybierała przeróżne pozy. W pewnym momencie wskoczyła na murek i rozłożyła szeroko ramiona, a wtedy wpadł na nią nieostrożny turysta. Chaewon zachwiała się i upadła. Hyojong natychmiast znalazł się obok.
- Wszystko OK? - pytał z niepokojem, pomagając jej wstać i wykrzykując jeszcze wyrzuty w kierunku turysty.
- Nic mi się nie stało - zapewniała z uśmiechem, jaki wywołała ta troska Hyojonga.
Po chwili ruszyli wzdłuż traktu, wspinając się do kolejnej bramy i podziwiając widok miasta. Hyojong opowiadał przez cały czas o historii muru jakby był prawdziwym przewodnikiem turystycznym. Chaewon natomiast zastanawiała się, czy on istotnie tyle wie, czy po prostu przygotował się do roli. Nie przerywała mu, interesowało ją to, zwłaszcza, że lubiła słuchać jego głosu, a przy tym fotografowała panoramę. Kiedy wspinali się coraz wyżej i wyżej, widoki stawały się piękniejsze. Z podekscytowaniem proponowała, by przyszli tu pewnego dnia po zmroku lub w nocy, gdy wszystko tonie w światłach miasta. Aż wreszcie zamilkła. Hyojong uznał to za zwykłe zmęczenie, poza tym sama potem zasugerowała chwilowy odpoczynek. Słońce było wysoko na niebie i zrobiło się naprawdę ciepło, gdy usiedli na trawniku i posilili się. Ledwie wstali, Chaewon zachwiała się dziwnie... utykała!
- A upierałaś się, że wszystko OK! - przypominał Hyojong, nachylając się i sprawdzając opuchliznę dookoła jej kostki.
- Och, bo wtedy tak bardzo nie bolało...
Aby jej ulżyć zmoczył chusteczkę wodą mineralną i obłożył opuchnięte miejsce.
- Do kolejnej bramy zostało jeszcze sześć kilometrów... - ciągnął, zatroskany, po czym zawołał - Lee Chaewon wskakuj mi na plecy mogę cię ponieść.
Co? Czy on naprawdę zamierzał ją nieść przez sześć kilometrów? Chyba nie...
- Oppa, mogę iść sama - upierała się, lecz ledwie zrobiła krok, jęknęła boleśnie i skrzywiła się.
Hyojong bez zastanowienia powierzył Chaewon niesienie plecaka, za to ją samą zmusił, by wskoczyła mu na plecy. Nie narzekał. Nie skarżył się. Przez sześć kilometrów niósł ją dzielnie, a ona czuła jak z wysiłku napinają mu się mięśnie i widziała pot spływający mu po szyi. A może tym sposobem dziękował, że pomogła mu, kiedy upił się w nocnym lokalu i, choć też było jej ciężko, zabrała go do domu? Nie wiedziała. W ciszy przywarła do pleców chłopaka i otoczyła go ramionami. Nie tak wyobrażała sobie ich wycieczkę. Łzy napływały jej do oczu. Nie wiedziała tylko, czy to żal, czy wzruszenie. Hyojong wypił naraz pół butelki wody, gdy dotarli wreszcie do kolejnej bramy - Changuimun. Stamtąd też, po złapaniu taksówki, udali się do szpitala. Chaewon była zrozpaczona, kiedy okazało się, że nadwerężyła kostkę i dostała zwolnienie z pracy na najbliższy tydzień. Hyojong natomiast uspokoił się, nie nie stało jej się nic poważniejszego.
- Dopiero zaczęłam tam pracować, nie mogę tak zaraz iść na zwolnienie, to nieodpowiedzialne! - przeżywała.
- Nie martw się, osobiście przekażę je twojej szefowej, a niech tylko zdenerwuje się na ciebie, to ja już jej nagadam - zapewniał Hyojong, pocieszająco.
Chaewon nie protestowała więcej, wyciszyła się trochę po zastrzyku przeciwbólowym, a odkąd odciążyła nogę, opuchlizna też powoli schodziła. W domu oboje położyli się na kanapie i obejrzeli galerię zdjęć z dzisiejszego dnia. Humory nieco im się poprawiły, sporo żartowali i wreszcie poczuli się zmęczeni. Chaewon umyła się z trudem z powodu opatrunku, w dodatku kostka nadal lekko bolała. Hyojong przygotowywał wtedy niespodziankę w postaci kolacji. Nie było to może nic specjalnego, lecz oboje zjedli z apetytem. Podczas gdy ona miała o niego dbać, on dba o nią. Ale nie ukrywała, że podobało jej się to, czuła się po raz pierwszy w życiu naprawdę wyjątkowa. Czy to oznaczało, że zakochiwała się w Hyojongu? Nic nie potrafiła poradzić, że myślała o nim zaraz po przebudzeniu i myślała o nim, kiedy kładła się do spania. Czemu tylko dzisiaj te myśli wydawały się jakby jeszcze intensywniejsze? Hyojong brał prysznic, a ona przysypiała wyobrażając go sobie w strumieniu wody. Kiedy poczuła niespodziewanie oplatające ją ramiona, była przekonana, że śni. Nie odważyła się otworzyć oczu, czy choćby poruszyć się lekko, bo bała się, że obudzi się z tego cudownego snu. I wtedy usłyszała szept:
- Dobranoc.
Wreszcie do Chaewon dotarło, że on naprawdę leży obok, przytulony do jej pleców, oplatając ją ramionami i ogrzewając swoim ciepłem.
- Oppa... co ty tu robisz? - spytała, po czym zrozumiała, że chciała, by tutaj był.
- Ja? Niiic, przytulam się do mojej dziewczyny - rzekł zupełnie obojętnie, jakby robił to codziennie.
- Nie możesz tu spać.
- Nie mogę?
- A co, jeżeli przypadkowo znowu cię uderzę?
- Nie uderzysz. Niby jak, kiedy tak ciasno cię obejmuję? - zapytał i dodatkowo wzmocnił uścisk.
Chaewon zamarła, czując na całym ciele przyjemne dreszcze. Hyojong chichotał. Ach... czyli ma świadomość jak na nią działa... I widocznie dobrze mu z tym. A może położył się tu w konkretnym celu? Chaewon miała mętlik w głowie. O nie, już na pewno nie uśnie. Za szybko biło jej serce, a wszystkie zmysły były zbyt rozbudzone. Nigdy jeszcze nie czuła niczego podobnego.
- Oppa... - zaczęła niepewnie, nadal wtulona w niego, a potem powiedziała zupełnie szczerze - o cokolwiek byś mnie w tym momencie poprosił, zgodzę się na wszystko.
I wtedy zapadło chwilowe milczenie, w wieczornej ciszy słyszało się tylko ich przyspieszone oddechy. Niepewność, co wydarzy się zaraz, wprawiała w podniecenie. A Hyojong poprosił:
- Nie wyprowadzaj się. Nie wyprowadzaj się. Nigdy.


OD AUTORKI:

Taki romantyczny rozdział dziś:) 

Jeżeli ktoś tu czyta, to miło by było zobaczyć jakiś kom, smutno mi bez was! 

Ostatnio większy odzew na wattpadzie niż tutaj, a nie chciałabym się definitywnie tam przenieść:P

4 komentarze:

  1. Fajny rozdział, dający trochę wytchnienia od dramaturgii opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że się podoba:) pisałam to opowiadanie dość dawno i dzięki Twoim komentarzom sama mam okazję do niego wracać:D

      Usuń
    2. Bardzo mi się podoba :) Wybacz, ze tak długo nie komentowałam, ale byłam na wakacjach, a potem zapomniałam ^^

      Usuń
    3. Luzik, nic nie szkodzi, zaglądaj tu, kiedy masz czas i ochotę:) Dziękuję za wszystkie nowe komentarze i mam nadzieję, że wakacje się udały:D

      Usuń