10/08/2016

school of hard knocks (rozdział 11)

THE CONSEQUENCES

Park Jiyeon (Boyfriend)


                Myślałam, że ta cała akcja z Dongwoonem wywoła większe zamieszanie i wszyscy zapomną o głupich badaniach, których nie zrobiłam. Niestety, akurat to im o nich przypomniało. Wyłowili Dongwoona helikopterem. Przerażona Kim Taehee zadzwoniła po karetkę. Chociaż miał na sobie kapok, był kompletnie przemoczony, bo po upadku zanurzył się cały w wodzie, zanim wypłynął na powierzchnię. Trząsł się i nie potrafił wypowiedzieć słowa. Instruktor paralotniarstwa stwierdził, że to szok powypadkowy. Pogotowie zabrało Dongwoona do szpitala na obserwację. Pozostali wrócili do dormu. Siedzieliśmy w vanie i nie odzywaliśmy się zbyt wiele. Jedynie bliźniacy rozmawiali z ożywieniem o Dongwoonie. Najbardziej zastanawiali się nad tym, czemu wyskoczył bez instruktora. Donghyun chyba jeszcze nie doszedł do siebie po locie na paralotni, Jeongmin czuł się winny, że zrezygnował, a Hyunseong oglądał gołe baby w telefonie. Wtedy odezwała się Lee Stephanie:
- Jiyeon, zrobiłeś badania?
Nie, cholera nie, miałaś o tym zapomnieć. Wszyscy mieliście!
- Nie zrobiłem - odpowiedziałam zupełnie zwyczajnie, nie wyjaśniając powodów.
- Powiedziałeś, że pójdziesz w weekend do lekarza - kontynuowała.
- Poszedłem.
- I?
- Dał mi skierowania. Ale jeszcze nie zrobiłem badań.
- To kiedy zrobisz?
- W weekend. W tygodniu nie mam czasu.
Nie kłamałam. Tak wyglądało moje życie i pozostałych członków, od weekendu do weekendu. W weekend spotykało się z bliskimi, załatwiało najważniejsze sprawy. Stephanie o tym wiedziała i na szczęście dała mi spokój. Dojechaliśmy do dormu, a tam kolejny się przyczepił. Ledwo wysiadłam z vana, Lee Taemin był przy mnie.
- Jiyeon, zrobiłeś badania?
- Aaaa! - wydarłam się, aż zapomniałam kontrolować głos i zabrzmiało to trochę... babsko - nie, nie zrobiłem. Zrobię w weekend, mam skierowania. Już rozmawiałem o tym ze Stephie.
- Jak za tydzień nie przyjdziesz z wynikami...
- Przecież wyników nie dają na poczekaniu. Odbiorę je w kolejny weekend.
Pomyślałam: a może poproszę Minseoka, żeby podszył się pode mnie i przebadał? To nie taki głupi pomysł...
- No dobra, chcę je widzieć za dwa tygodnie, jak nie, to osobiście zaprowadzę cię do lekarza - oświadczył Taemin i próbował chyba być stanowczy, a ja i tak wiedziałam, że to najłagodniejsza osoba, jaką kiedykolwiek poznałam.
- Jeżeli zdołasz mnie złapać... - zaśmiałam się i rzuciłam się do ucieczki.
- Hey! Jiyeon! Park Jiyeon! Wracaj!!! - wołał Taemin i próbował mnie dogonić.
Już po chwili wybiegliśmy z parku. Zastanawiałam się, jakby to było gdyby mnie złapał? Co by zrobił? Zwolniłam... Poczułam oplatające mnie z tyłu ramiona i... kopnięcie w tyłek. Taemin!!! Dziewczynę?!, miałam ochotę mu wykrzyczeć. Ale nie mogłam. Nie chciałam wylecieć z Boyfriend. Zamiast tego, wydarłam się:
- Za co?!
- Za niestosowanie się do zaleceń trenera.
- Ohhh, no dobra. Przecież powiedziałem, przebadam się... może - dodałam po chwili.
Jednym szybkim ruchem wyswobodziłam się z uścisku Taemina, przewracając go na ziemię i pognałam ze śmiechem do dormu.
- A ty z czego się tak cieszysz? - wypytywali pozostali.
- Z wolnego kibla - odpowiedziałam.
Zamknęłam się w toalecie, wysikałam się i...
- Kurwa, kto znowu skończył papier i nie założył nowego?! - wypadłam, krzycząc.
Oczywiście winnych nie było.



Kim Taehee


                Hyun Jaesik, instruktor paralotniarstwa, krążył zdenerwowany po szpitalnym korytarzu.
- To nie moja wina, naprawdę nie moja wina... - powtarzał - kazał mi jeszcze raz sprawdzić, czy jest dobrze przypięty...
Położyłam mu dłoń na jednym z jego umięśnionych ramion, w geście pocieszenia.
- Oczywiście, że nie pana. Zrobił pan, co do pana należało. Dongwoon musiał wiedzieć, że nie zignoruje pan kwestii jego bezpieczeństwa i wykorzystał moment. Nie rozumiem tylko... dlaczego, dlaczego to wszystko...
- Może chciał sobie coś udowodnić... przełamać jakiś lęk, ludzie często z tych powodów wykupują skoki na paralotni.
- Ale Dongwoon... To do niego niepodobne. Nigdy nie sprawiał żadnych kłopotów.
- Proszę pani, boję się, cholernie się boję, że będę mieć z tego powodu nieprzyjemności - wyznał załamany Hyun Jaesik.
- Niech się pan uspokoi. To nie pana wina, a więc ciężko byłoby znaleźć jakikolwiek dowód przeciwko panu.
- Nie poprosiłem o zamknięcie drzwi helikoptera, zanim się poodpinałem... Ale... to był moment, potrzebowałem chwili, żeby wszystko sprawdzić... kto by pomyślał...
- Nikt by nie pomyślał. Bo nikt przecież celowo nie ryzykuje, skacząc bez instruktora...
Próbowałam go uspokoić. Rozumiałam, że martwił się o swoją dalszą karierę. Był prawdopodobnie jednym z lepszych paralotniarzy na świecie. A przez to nieszczęsne wydarzenie jego przyszłość, jako instruktora, była bardzo niepewna. Hyun Jaesik nie tyle obawiał się o zapłacenie odszkodowania, co o rozgłos. Kto chciałby z nim latać, jeżeli zostałby oskarżony o spowodowanie wypadku? Chyba tylko szaleniec... Ja natomiast martwiłam się o Dongwoona. A może... rzeczywiście po prostu wypadł? Choć przecież wszyscy widzieli, że to, co zrobił, wyglądało na świadomy, zaplanowany skok... Tak, czy nie, po gwałtownym lądowaniu w wodzie i wyłowieniu przez helikopter, był przerażony. Opadłam z westchnieniem na krzesło. W głowie pojawiła mi się myśl: Myuntaek. Miałaś zadzwonić do Myuntaeka i poprosić o wyjaśnienie. Postanowiłam odłożyć to na później. I poczułam ulgę. Nie miałam ochoty na tę rozmowę. Aż zaraz zganiłam się sama: nie możesz się cieszyć z wypadku Dongwoona, bo to odciąga cię od innych osobistych problemów.
Akurat w tym momencie zobaczyłam poszkodowanego w otoczeniu lekarza i pielęgniarki. Wieźli go na wózku. W jednej chwili byłam przy nich.
- Dongwoonnie, w porządku? - zapytałam, troskliwie chwytając go za rękę.
Była spocona, chociaż lodowata.
Pokiwał głową, że tak. Mimo wszystko nie wyglądał najlepiej.
- Lekarze powiedzieli, żebym został tutaj do jutra - dodał.
Przewieźli go do sali. Czekałam na lekarza na korytarzu i poprosiłam o rozmowę, gdy przyszedł z powrotem.
- Chciałabym zapytać o stan Dongwoona.
- Kim Taehee - rozpoznał mnie -  pani jest jego menadżerem?
- Tak.
Poszliśmy do jego dyżurki. Usiedliśmy po dwóch przeciwnych stronach biurka.
- Son Dongwoon nie doznał żadnych fizycznych urazów. Mimo wszystko postanowiliśmy jeszcze trochę go poobserwować. W wyniku stresu może być w lekkim szoku. Poprosiliśmy psychoterapeutę, by z nim porozmawiał.
- Dziękuję...
- Myślę też, że powinna pani powiadomić jego rodziców.
- Chciałabym wcześniej porozmawiać z Dongwoonem.
- Dobrze, może pani do niego wejść. Proszę tylko za bardzo go nie męczyć. Powinien wypocząć.
- Oczywiście.
- I... przepraszam, że w tak nieodpowiednim momencie... mógłbym dostać pani autograf?
Uśmiechnęłam się i podpisałam na kawałku kartki.
- Proszę bardzo.
Pożegnałam się z lekarzem i wyszłam. Zajrzałam do sali Dongwoona i zauważyłam, że rozmawia akurat z psychoterapeutą. Czekałam, krążąc wzdłuż korytarza i rozglądałam się za instruktorem. Przybiegł z dwoma kubkami z kawą z automatu i podał mi jeden.
- Niech pani wypije, dobrze pani zrobi.
- Dziękuję.
Wypytał mnie o stan Dongwoona. Powtórzyłam mu, czego dowiedziałam się od lekarza. Chyba go to uspokoiło. Upewnił się, że nie jest tu już potrzebny i postanowił wracać do domu. Zostałam sama z kubkiem parującego płynu. Wtedy z sali Dongwoona wyszła wysoka, zgrabna babka, psychoterapeutka.
- I co z nim? - zapytałam.
- Kim Taehee - uśmiechnęła się serdecznie - jestem pani fanką.
Ja też odpowiedziałam uśmiechem.
- Miło mi to słyszeć.
- Son Dongwoon jest jeszcze wystraszony. Powinien po prosu odpocząć i wszystko będzie dobrze. Niepokoi mnie tylko to, że tak usilnie protestuje z powiadomieniem swoich rodziców.
Obiecałam z nim porozmawiać. Zastałam go odwróconego od drzwi, jakby nie chciał widzieć się z nikim.
- Son Dongwoon... - zaczęłam i usiadłam obok - jak się czujesz?
- Przepraszam... - odpowiedział.
- Za co przepraszasz?
- Za robienie kłopotów...
- Son Dongwoon, kłopoty się zaczną, jak nie powiadomisz swoich rodziców. Musisz im wszystko wytłumaczyć, jeżeli nie chcesz, żeby nas pozwali za zaniedbanie w kwestii bezpieczeństwa uczestników. Jakkolwiek źle się dogadujecie...
- Tata się zdenerwuje...
- Ucieszy się, że jesteś cały i zdrowy. Napędziłeś wszystkim stracha. Dongwoonnie... czemu to zrobiłeś? - zapytałam niepewnie.
Odwrócił się w moją stronę. Tak, był wystraszony. Pani psychoterapeutka znalazła idealne określenie.
- Mogę zadzwonić z twojego telefonu? - zapytał - mój został u Doojoona. Pilnował go, jak skakałem...
- Pewnie.
Podałam mu swój telefon.
- Nie pamiętam jej numeru... - powiedział.
- Czyjego?
- Mojej mamy.
Zadzwoniłam do Doojoona i poprosiłam o numer do matki Dongwoona, z jego telefonu. Podał mi go.
- Chcesz, żebym ja z nią porozmawiała? - zaproponowałam.
Dongwoon odpowiedział, że nie. Siedziałam obok, kiedy dzwonił. Słyszałam sygnał po drugiej stronie, aż wreszcie zaskoczony głos:
- Dongwoonnie?
- Mamo... ja... ja jestem w szpitalu - powiedział Dongwoon, a po jego policzku popłynęła samotna łza.


Yoon Doojoon (B2ST)


                Było po 20-tej. Pomyślałem, że Taehee pewnie wróciła ze szpitala, skoro Dongwoon czuł się lepiej i miał zapewnioną profesjonalną opiekę. Zapukałem do drzwi jej pokoju. Otworzyła i wydawała się tak wykończona, że najchętniej przytuliłbym ją, jak wtedy, gdy pokłóciła się z Joowonem.
- Jadłaś coś? - zapytałem.
- Ohhh, nie martw się o mnie...
- Ty się o nas martwisz, dlaczego ja nie mogę o ciebie?
  - Bo jestem waszą menadżerką.
Ach, taka prosta odpowiedź. I taka dołująca. Jak gdyby troska Taehee o nas wynikała tylko z jej obowiązków.
- A ja jestem twoim przyjacielem - wypaliłem.
Chyba ją zatkało. Nie wiedziała, co powiedzieć, więc nawiązała do mojego wcześniejszego pytania.
- Nie jadłam nic od śniadania. Nie byłam głodna.
- Zupełnie o siebie nie dbasz - podsumowałem i złapałem ją za rękę.
- Yoon Doojoon... co ty wyprawiasz?
- Zapraszam cię na romantyczną kolację bez świec do hotelowej restauracji.
- Zwariowałeś.
- Ok, mogą być i świece.
- Haha, wariat z ciebie...
- Zaśmiałaś się.
- To był nerwowy śmiech...
- Daj spokój, nie ma nic złego w zjedzeniu wspólnej kolacji.
Puściłem jej rękę, by nic podejrzanego nie uwieczniło się w kamerze, jak już wyjdziemy. W restauracji usiedliśmy obok siebie przy długim stole w części przeznaczonej dla trenerów.  Tu nas nie nagrywali. Taehee jadła zupę z wodorostów i ja do towarzystwa też.
- No i co z Dongwoonem? - zagadnąłem - powiedział, czemu to zrobił? Już ja mu nagadam, jak wyjdzie ze szpitala.
- Nie krzycz na niego... Dongwoon potrzebuje spokoju, żeby dojść do siebie... Wywołał niezłe zamieszanie, czuje się z tego powodu winny no i nieźle się wystraszył.
- Eh, przemówię mu po prostu do rozsądku, żeby więcej nie robił takich głupich rzeczy. O ile go posiada... Po dzisiejszym zaczynam się zastanawiać...
- Powiedz mi lepiej, co wiesz o jego rodzinie - poprosiła Taehee.
Hmmm, tego co wiem, Dongwoon wolałby pewnie, żebym nie rozpowiadał. Zabrałem się za jedzenie, by zyskać trochę czasu do namysłu.
- Rodzinie? - powtórzyłem - mama, tata, starszy brat...
Taehee chyba zauważyła, że coś kombinuję. Niestety, nie umiem dobrze udawać.
- Dongwoon nie jeździ do domu na weekendy, bał się zadzwonić do rodziców i opowiedzieć o wypadku, a jak już to zrobił i powiedzieli, że przyjeżdżają, kazał mi wracać tu - wyjaśniła - coś w tym jest podejrzanego. Pytam, bo chciałabym mu pomóc...
- Ojciec Dongwoona nie akceptuje jego pasji - powiedziałem jej wreszcie - uważa, że powinien studiować, robić karierę naukową, a showbiznes nie jest poważnym zajęciem.
Taehee wyglądała na zmartwioną.
- Sprzeciwił się ojcu i boi się jego reakcji?
- Podobno rozmawiają. Ale wszystkie ich rozmowy przeradzają się w kłótnie.
- Nie wiedziałam...
- I lepiej udawaj, że nadal nie wiesz. Dongwoon nie lubi o tym opowiadać.
- Rozumiem.
- A... co u ciebie, noona? Już lepiej?
Wydawała mi się spięta, jak tylko zapytałem. I jednocześnie starała się to ukryć. Zapomniała chyba o jedzeniu. Wpatrzona w opróżnioną do połowy miskę, odpowiedziała:
- Wiele się wyjaśniło. Chociaż jeszcze nie wszystko.
Nie dodała nic więcej. A ja niepotrzebnie to ciągnąłem...
- Zakończyłaś wszystko... z Joowonem?
Zabrała się za jedzenie. Pochłonęła zupę w zaskakująco szybkim tempie i powiedziała, że lepiej jak już pójdzie. Poszła, chociaż przepraszałem za tę niedyskrecję. Skończyłem jeść i też wróciłem do dormu. Głosy zaprowadziły mnie do salonu. Jang Prince i Gikwang leżeli na kanapie, Junhyung na podłodze, Yoseob łaził dookoła i nadawał:
- Tak, na pewno tak pomyślał!
- Rozmawiamy o Dongwoonie - wyjaśnił Gi.
- Też o nim rozmawiałem. Z Taehee. Wypytywała o jego rodzinę - powiedziałem.
Nikt mnie chyba nie słuchał.
- A my już wiemy, czemu to zrobił, no... czemu skakał bez instruktora - stwierdził Jang Prince.
Spojrzałem na niego pytająco.
- Po tym, jak Jiyeon zasłabł, gadaliśmy, że wystarczy wywołać skandal, żeby zdobyć fanki - przypomniał Yoseob i opadł na jeden z foteli.
- To próbował zrobić Dongwoon - potwierdził Jang Prince.
Widocznie rozmawiali o tym długo i wszyscy ustalili najbardziej prawdopodobną wersję.
- Poświęcił się, by wywołać skandal... - powtórzył Yoseob - wszystko zaplanował, przepuścił nas, żeby być ostatni i... zrobił to, żeby wygrać ten program.
- A co powiedziała Taehee? - zapytał Joker.
Wzruszyłem ramionami i rzuciłem obojętnie:
- Nic.
Bo nie powiedziała nic, co tak bardzo chciałbym usłyszeć.


Shin Donghyun (MC Mong)


                Nalewałem wody do szklanki, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Przestraszyłem się, że to rodzice Son Dongwoona, a jeszcze nie ochłonąłem po poprzedniej konfrontacji z nimi. Skoro zachowywali się tak bezkompromisowo w rozmowie przez telefon, aż strach sobie wyobrazić, jak potraktowaliby mnie twarzą w twarz. Poszedłem otworzyć drzwi. Na szczęście nie byli to państwo Son. Na nieszczęście była to Dohee. Zanim zdążyłem jej powiedzieć, że nie mam czasu, zapytała:
- Zapłacisz taksówkarzowi? Potem ci oddam. Zostawiłam portfel w innej torebce.
Przed domem stała taksówka. Obok zauważyłem zniecierpliwionego kierowcę. No pięknie. Nie dość, że Dohee składa mi niezapowiedziane wizyty, to jeszcze na mój koszt. Dla świętego spokoju zapłaciłem, a jak już wróciłem, ona siedziała sobie w kuchni ze szklanką w ręce.
- Nalałem dla siebie - powiedziałem i zmierzyłem Dohee groźnym spojrzeniem.
- Żeby mnie tym oblać?
- Nie, żeby się napić.
Po raz pierwszy mi to wypomniała. Czyżby liczyła na przeprosiny? Ja nie zamierzałem jej przepraszać. Zamierzałem ją ignorować, jak ona mnie na imprezie z Minwoo. Specjalnie też nie dawałem Dohee szansy się z tego wytłumaczyć. Postanowiłem w ten sposób odpłacić się za to publiczne upokorzenie. A jeżeli nie pozwolę jej znów się do mnie zbliżyć, może szybciej uda mi się wyrzucić ją ze swoich wiecznie powracających myśli. I tak oto z dobrych znajomych zmieniliśmy się jedynie we współpracowników.
- Co chciałaś? - zapytałem.
Nalałem sobie wody do drugiej szklanki i wypiłem. Głowa mnie bolała.
- Nie mogłam się do ciebie dodzwonić - zarzuciła mi Dohee.
- Ach, wybacz, to coś pilnego? Rozmawiałem akurat przez telefon i zapomniałem ci oddzwonić - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Widziałam dzisiejsze nagrania. Czy Dongwoon zwariował? Skoczył na paralotni bez instruktora! - uniosła się i stuknęła szklanką o stół.
- Wiem. Jestem przecież głównym producentem tego show. Przewieźli go do szpitala. Odpoczywa, bo ponoć nieźle się wystraszył. A chwilę wcześniej dzwonili do mnie jego rodzice i grozili pozwem.
- Ach, czyli to ja jestem tą niepoinformowaną.
- Jesteś reżyserką. Zajmij się reżyserowaniem.
- Cenna rada, proszę pana, panie MC Mong - w jej głosie wyczułem ironię.
Przyjechała tutaj, by powiedzieć mi coś, o czym już wiedziałem. Myślała, że będę jej wdzięczny za tę przysługę. A byłem lepiej poinformowany, niż ona. I to ją zdenerwowało.
- Czy na nagraniu słychać, co Dongwoon powiedział instruktorowi, zanim wyskoczył? - zapytałem, mając jeszcze jakąś nadzieję na obronę w przypadku, jeżeli rodzice chłopaka rzeczywiście mnie zaskarżą.
- Tak - odparła Dohee - powiedział, że coś się chyba odpięło i żeby ten instruktor to sprawdził.
Wydałem z siebie pełne ulgi westchnienie i usiadłem przy stole obok Dohee.
- Więc jeszcze nie jest tak źle.
- Źle?
- Ty nic nie rozumiesz. Co jeżeli rodzice Dongwoona nas zaskarżą i zażądają wycofania show?
- Nie przesadzaj, zażądają ewentualnie odszkodowania.
- Mylisz się. Zaniedbanie kwestii bezpieczeństwa uczestników to poważny zarzut.
- Ty niczego nie zaniedbałeś. To wina Dongwoona. Na nagraniu jest niepodważalny dowód.
- Mam nadzieję, że to wystarczy...
- Dongwoon na pewno cię nie zaskarży...
- Taehee pojechała z nim do szpitala. Podobno Dongwoon nie wini nikogo oprócz siebie...
- Czyli niepotrzebnie się martwisz.
- Ohhh, nie ty rozmawiałaś z jego rodzicami - stwierdziłem z gorzkim uśmiechem.
Dohee odpowiedziała tym samym.
- Ciekawe, mówisz "moje show", a jak tylko pojawiają się kłopoty, nazywasz je "naszym".
- Spokojnie, jeżeli rodzice Dongwoona wyciągną z tego konsekwencje, to ja je poniosę - zapewniłem.
Dopiła wodę i wstała.
- Nic tu po mnie.
Wręczyłem jej kilka banknotów, by jakoś dojechała do domu.
- Oddasz później.
Zabrała tylko nędzne grosze.
- Pojadę metrem - powiedziała i wyszła bez słowa pożegnania.
Cała Min Dohee. W każdy możliwy sposób musiała mnie odrzucić.


Son Dongwoon (B2ST)


                Leżałem i czekałem na rodziców, licząc muchy latające z głośnym brzęczeniem w sali. Nie mogłem pozbyć się jednej myśli: co ja zrobiłem? Co ja najlepszego zrobiłem?! I czemu nie przewidziałem, że nic dobrego z tego nie wyniknie? Oczywiście, że nie pokażą mojego skoku w telewizji. Bo gdyby pokazali świadczyłoby to tylko o tym, jaki jestem głupi. Ściągnąłem kłopoty na organizatorów show i wiedziałem, że powinienem wszystko odkręcić. Uświadomiła mi to ta psychoterapeutka i ostatecznie Kim Taehee. Byłem też winny przeprosiny instruktorowi. Swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem naraziłem go na nieprzyjemności i pewnie był nieźle wpieniony. Ale to mnie nie przerażało. Nie tak, jak konfrontacja z rodzicami. Był z nimi mój brat. Weszli do sali w typowej kolejności: tata, Dongha, mama. Ustawili się wszyscy dookoła mnie i zamilkli. Jak gdyby byli zażenowani tą sytuacją. Ja też byłem.
- Hej - przerwałem wreszcie to milczenie.
- Ale ci się włosy głupio ułożyły - skomentował mój brat i zaczął mi je poprawiać.
Mama się odezwała:
- Jak się czujesz, Dongwoonnie?
- Lepiej.
- Rozmawialiśmy z lekarzem. Jutro cię wypiszą, to złożymy pozew - kontynuowała.
- Jaki pozew?
- O naruszenie zasad bezpieczeństwa.
- Ale mamo! - oburzyłem się - nie zawinili organizatorzy, z ich strony wszystko było ok, to przeze mnie...
Opowiedziałem o moim nieudolnym skoku. Chyba ich zatkało.
- Po co ty to zrobiłeś? - wypalił Dongha.
Usiadł przy mojej głowie i nadal robił mi coś przy włosach.
- O Boże, Dongwoon, czy ty oszalałeś? Przecież to niebezpieczne... Co cię podkusiło... Co ty sobie w ogóle myślałeś?! - mama krzyczała na mnie i chyba pierwszy raz w życiu słyszałem jej podniesiony głos.
Zwykle była opanowana, zbyt opanowana, cicha i spokojna. A dziś jakby ustąpiła jakaś blokada, co przez wszystkie lata tak skutecznie ją ograniczała. Za to tata milczał.
- Nie wiem. Nie wiem, mamo, co myślałem, jak już skoczyłem to żałowałem tego...
Przerwała mi:
- Jutro złożymy pozew. Zapłacą ci odszkodowanie i odejdziesz z programu.
Nie wierzyłem w jej słowa. Matka popatrzyła na ojca. I dotarło do mnie, o co tu cały czas chodziło. Tata podejrzewał, że go nie posłucham. Więc poprosił mamę, żeby kazała mi odejść z programu. Ta, co wbrew jego woli wspierała mnie w mojej pasji. Ta, co akceptowała moje wybory. Tak, pewnie pomyślał, że kogo jak kogo, jej posłucham...
- Tato... - powiedziałem - jak możesz? Jak możesz się posuwać do tego, żeby manipulować mamą! To, że mną próbujesz manipulować ci nie wystarcza?!
- O czym ty mówisz? - zapytał, odzywając się po raz pierwszy odkąd przyszedł, zaskoczony, że ośmieliłem się podnieść głos.
- Nastawiasz mamę przeciwko programowi, przeciwko mnie!
- Błagam, nie kłóćcie się... Nikt tu nikim nie manipulował. Po prostu troszczymy się o ciebie... - powtarzała mama.
- Woonnie, cykniemy se foto? - Dongha wyciągnął telefon i chyba liczył, że w ten sposób przerwie to wzajemnie oskarżanie się.
Odepchnąłem jego rękę.
- To ty jesteś nastawiony przeciwko mnie - zarzucił mi ojciec - sprzeciwiłeś mi się, podpisałeś kontrakt z wytwórnią i poszedłeś do tego cholernego programu! Gdybyś chociaż rzeczywiście odnosił sukcesy! Ale nie, ty tylko chcesz się popisać, ryzykując życie!
- Yobo! - krzyknęła mama.
- Tato! - powtórzył Dongha.
Wiedzieli, że jego słowa sprawiają mi ból. Przecież przegrana z Boyfriend nie znaczyła, że się nie staramy, nie walczymy o sukces... Czy rzeczywiście chodziło mi jedynie o to, by się popisać? Jeżeli tak, dla kogo?
- Dla ciebie, tato... - zacząłem - zrobiłem to dla ciebie... by wygrać ten program! Byś wreszcie był ze mnie dumny! Żebyś choć raz mnie pochwalił!!!
Przez chwilę po prostu patrzyliśmy na siebie. Nie przestawałem się trząść po tym wybuchu. Dongha udawał, że sprawdza coś w telefonie. Mama płakała. A tata wziął kilka głębokich oddechów i po prostu wyszedł z sali.

OD AUTORKI:

Obiecałam kiedyś, że później się przyznam co do moich sympatii z tego opowiadania :D Nie chciałam o tym pisać przy pierwszych rozdziałach, by nie sugerować, że kogoś będę faworyzowała... Bo pewnie trochę tak jest, choć staram się wymyślać wątki z wszystkimi, albo z tymi, z którymi widzę po komentarzach, że wzbudzają zainteresowanie:) A więc, ktoś chce zgadywać, czy mam się zdradzić? :D

11 komentarzy:

  1. Och... myślę, że pomiędzy Jiyeon a Taemin'em zaczyna coś iskrzyć;) Oczywiście on nie wie, że to dziewczyna, ale... może się w końcu dowie?;) Byliby naprawdę słodką parą;) Tak mi szkoda Dongwoon'a. Czytając ten rozdział widziałam w myślach jego łzy:( Biedny chłopak:( Do tego nikt go nie rozumie. Może poza Taehee, która chce go zrozumieć. MC Mong'a też mi żal. Widać, że mu się spodobała Dohee;) Ale ta go nie chce... I w odpowiedzi na twoją notkę, chcę właśnie się dowiedzieć co do tych Twoich sympatii;) Myślę, że skoro o tym wspomniałaś, to jesteś skłonna się przyznać;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście ten rozdział był taki wzbudzający litość do wszystkich :D Z Jiyeon i Taeminem to dość skomplikowana sprawa i jeszcze się skomplikuje...:) Ale to ze spokojem xD
      A co do moich sympatii:
      W Beast kocham wszystkich, chociaż najbardziej to Junhyung skradł mi serce (no tak, tradycja zachowana, mój bias jest raperem:P)
      W Boyfriend nie dotrzymałam tradycji, bo moim ulubieńcem jest Jeongmin, chociaż lubię też bliźniaków:>
      Spoza zespołów to na pewno Joowon, o nim chyba już wspominałam:) No i mój brzydal MC Mong, uważam, że jest świetnym artystą:')

      Usuń
    2. Ja czekam z niecierpliwością jak się sprawy potoczą pomiędzy Jiyeon i Taemin'em. Wiedz, że aktualnie to mój ulubiony wątek, ale oczywiście pozostali bohaterowie są równie ciekawi;) Bardzo mi się podobają również rozdziały z bliźniakami;) Przyznam szczerze, że Ci się one udają;) Swoją drogą, to właśnie ich w Boyfriend najbardziej lubię;) Potem jest Minwoo, a potem Donghyun;) Rozdziały z Junhyung'iem mnie intrygują za każdym razem. Jego i Hyuny wątek dużo robi;) I w sumie się nie dziwię, że to Twój ulubieniec;) Ja preferuję Hyunseung'a (chociaż on już w Beast nie jest:(). A tak się przy okazji spytam: Co myślisz o ich piosence Ribbon?;) MC Mong też przyznaje, że jest fajny;) Jego rozdziały się przyjemnie czyta;) Przepraszam, że się tak rozpisałam i pozdrawiam Cię unnie;) A i może jakiś rozdział z perspektywy Taemina byś wystawiła w najbliższym czasie?;) Oczywiście to tylko moje życzenie. Nie musisz się tym sugerować, bo Ty o wszystkim decydujesz;)

      Usuń
    3. A naprawdę się nie spodziewałam, że wątek Jiyeon i Taemina tak się spodoba:) Cieszę się i, ok:D, zaspojleruję: Taemin trochę wzdycha do Hyuny (a kto nie w tym opowiadaniu? xD Hyuna łamaczką męskich serc haha) i przez to wszystko się skomplikuje...:)
      Rozpisywałam sobie mniej-więcej kolejne rozdziały, co w którym będzie i w 15tym będzie narracja Taemina. A specjalnie dla ciebie postaram się potem dawać go częściej:) Lubię jak mi się sugeruje o kim pisać więcej, bo czasami nie umiem się zdecydować czyją perspektywę dać :D Ach i niedługo wreszcie będzie też więcej o Minwoo:)
      Ribbon po prostu kocham i mv też:'( Tak poza tym z albumu podoba mi się jeszcze bardzo, bardzo, bardzo 궁금해. Chciałam wziąć Ribbon do opowiadania do któregoś z konkursów, ale przez Hyunseunga nie mogę:/
      A tobie jak się podoba?
      PS. Twoje komentarze się tak przyjemnie czyta, że możesz się spokojnie rozpisywać^^ I też pozdrawiam:)

      Usuń
    4. Hyuna pasuje do roli łamaczki serc. Osobiście mogę szczerze powiedzieć, że ją podziwiam;) Ona potrafi być słodka, a jednocześnie bardzo seksowna;) Już się cieszę na Taemina;) Lubiłam go już dużo wcześniej, bo Shinee zawsze będzie moim zespołem number one;) Ale ostatnio tak jakoś się zaczęłam bardziej do niego przekonywać po usłyszeniu jego nowej japońskiej piosenki. Oprócz teledysku, podoba mi się bardzo choreografia no i po prostu uważam, że zdolny chłopak jest;))) No i z Minwoo się bardzo cieszę, że będzie coś więcej;) A co do Beast to zgadzam się z Tobą w stu procentach;) Mi się jeszcze z ich albumu Highlight bardzo podoba i Baby its you;) I oprócz Ribbon piosenka, która wspomniałaś rządzi;)

      Usuń
    5. Tak ją się staram przedstawiać :D A do Taemina się przekonałam, jak odkryłam, że kumpluje się z Ravim z VIXX:) Co mnie trochę zdziwiło...
      Tak naprawdę to mi się wszystkie piosenki podobają z albumu, tylko trochę mnie nudzi 잘자요 i solo Yoseoba xD

      Usuń
    6. Mnie też fakt, że Taemin z Ravim się kumpluje bardzo zdziwił;)

      Usuń
  2. wyczuwam mały romansik miedzy Taeminem a Jiyeon ^^ mam nadzieje, ze sie to dobrze potoczy (zaczynam wyczekiwać dalszego watku z tą para) i oczywiście oczekuje dalszych poczynań bliżniaków (moi ulubieńcy)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kolejnym rozdziale pojawiają się bliźniacy:) Choć głównie Kwangmin^^

      Usuń
  3. Ta gonitwa z Taeminem taka romantyczna. <3 Szkoda, że on niczego nie świadomy. :/
    Biedny instruktor.. Oby nie miał kłopotów. I dobrze, że Dongwoonowi nic nie ma.
    Doojoon jest taki kochany dla Taehee. <3 Czyżby coś miało z tego wyniknąć?
    Ja chcę by Dohee i MC Ming się dogadali wreszcie. Smuca mnie ich kłótnie. :C
    Scena z rodzicami Dongwoona była dnia nie taka prouszająca. Oby darowali sobie ten pozew i wreszcie coś pojeli. A raczej sam ojciec.
    A co do twoich sympatii to chętnie je poznam. O ile nie napisałaś ich pod następnym rozdziałem. :D Mam nadzieję że dam radę go jeszcze dziś poczytać. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem, ojciec Dongwoona nie jest zbyt miłą osobą;p Dohee i MC Mong jeszcze się dogadają... choć nie zdradzam kiedy i jak:) Dobrze wyczuwasz, że Doojoon coś do Taehee^^ O sympatiach wspominałam w komentarzach powyżej, jak się nietrudno domyślić z B2ST jest to Junhyung, z Boyfriend Jeongmin i też bliźniacy, a spoza zespołów to Joowon i MC Mong:)

      Usuń