24/08/2016

school of hard knocks (rozdział 13)

NO ONE IS ALONE ON THIS EARTH,
BUT EVERYONE IS ALONE IN HIS WORLD

Lee Jeongmin (Boyfriend)

                Po sobotnim odcinku wszyscy dyskutowali o Hyunie i Jokerze, a mnie, tak szczerze, niespecjalnie ta sprawa interesowała. Nie wydawała mi się czymś poważnym, czymś, czym powinniśmy się przejmować, dopóki nie mieliśmy jasnych dowodów, że ci dwoje mają romans. A jakby mieli, co z tego? Nie przeszkadzałby mi to, jeżeli Hyuna nadal sprawiedliwie by nas oceniała, a nie pomagała wygrywać B2ST. Ale odniosłem wrażenie, że powstające w zespole plotki o nich nie wynikają z troski o przyszłość Boyfriend, a z typowego ekscytowania się sensacją. Chociaż, wymyślając, co może być między Hyuną, a Jokerem, bliźniacy wreszcie się nie kłócili. W drodze do dormu wspólnie z Donghynem i Hyunseongiem wymyślali teorie spiskowe, Jiyeon tylko im się przysłuchiwał, bo ostatnio w ogóle niewiele z nami rozmawiał, a ja przysypiałem, opary o szybę vana. Pewnie po weekendzie, kiedy wszyscy powracają ze swoich domów, sprawa ucichnie. Spakowaliśmy się i opuściliśmy teren kompleksu. Youngmin i Kwangmin wracali metrem, Donghyun taksówką, a ja, Hyunseong i Jiyeon poszliśmy na autobus. Wsiedliśmy całą trójką w ten sam, mieliśmy się przesiadać dopiero po drodze. Kilka osób nas rozpoznało i chcieli sobie zrobić z nami zdjęcie. Zapozowaliśmy i daliśmy się wciągnąć w krótką rozmowę. Potem wysiadł Jiyeon i ludzie zostawili nas w spokoju.
- Widać, kto tutaj jest ulubieńcem - zażartowałem.
Przejeżdżaliśmy akurat przez słynną dzielnicę rozrywki, a Hyunseong zaproponował:
- Może wyskoczymy na imprezkę? Zobaczymy, czy jesteśmy tak popularni, jak Jiyeon.
- A co z tym? - zapytałem, pokazując torbę wypchaną ciuchami do prania z ostatniego tygodnia.
Hyunseong wzruszył ramionami i popatrzył na swoją, ważąc ją w ręce.
- Mi to nie przeszkadza - stwierdził.
- No dobra - zgodziłem się.
Wysiedliśmy i poszliśmy do pierwszej lepszej knajpy. Zamówiliśmy grillowaną wołowinę, przystawki i butelkę soju. Oczywiście na jednej nie skończyliśmy. Zagadaliśmy do trzech zajmujących sąsiedni stolik dziewczyn, niestety szybko się zmyły, kiedy zaprosiliśmy je na imprezę. To nas zdołowało na tyle, że zamiast iść na rundkę po klubach, poszliśmy do PC bang'u popykać w StarCraft. Około trzeciej w nocy zrobiło się tu dość cicho, choć nadal było dużo ludzi. Większość z nich prawdopodobnie spała przy komputerze. Mnie też ogarniała senność. Poprosiłem Hyunseonga, żeby poszukał automatu z napojami i kupił nam po kubku mocnej kawy. Zgodził się, jeżeli ja zapłacę. Pochłonięty grą kazałem mu wyciągnąć sobie z torby mój portfel. Nie zauważyłem, że położył go przy komputerze, jak już zabrał pieniądze. Zorientowałem się dopiero, gdy przypadkowo przeze mnie potrącony, potoczył się między nogi siedzącej obok dziewczyny, a ona... spała. Poczekałem, aż przyszedł Hyunseong z kawą. Powiedziałem mu, żeby grał za mnie, a ja schyliłem się po portfel i tym samym obudziłem śpiącą królewnę. Otworzyła oczy i posłała mi mordercze spojrzenie. O tak, musiała być przerażona, że jak gdyby nigdy nic, klęczę sobie między jej nogami!
- Co za przebrzydły zboczeniec! - wydarła się i podniosła rękę, jakby miała zamiar walnąć mnie w łeb, ale w jednej chwili zamarła w bezruchu, zdziwiona - Lee Jeongmin? Z Boyfriend?
- Tak, to ja. Nic nie zrobiłem, tylko podnosiłem portfel... - na potwierdzenie swoich słów, pokazałem jej go.
Nadal wpatrywała się we mnie tymi wielkimi, zdziwionymi oczami.
- Jestem twoją fanką! - oznajmiła i zaraz oblała się rumieńcem, czego nie zdołała ukryć, choć było ciemno - to znaczy... waszą fanką... w sensie... eeee... fanką Boyfriend, no... kibicuję wam w School of hard knocks, rozumiesz?...
Wciąż kucając, przytaknąłem jej niepewnie i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.


Shim Hyunseong (Boyfriend)

                Wyszliśmy się przewietrzyć i podzieliliśmy się z nią kawą. W sumie to Jeongmin oddał jej swoją, bo stwierdził, że odechciało mu się spać.
  - Kim Sohyun - przedstawiła się.
Była wysoka, wyjątkowo szczupła i miała długie do pasa, rozpuszczone włosy. Nosiła legginsy i tunikę, w ręce trzymała uchwyt swojego plecaka. Wyglądała na nie więcej niż 20 lat. Jak się później okazało, kilka dni temu skończyła 18.
- Shim Hyunseong - powiedziałem, podając jej rękę.
- Lee Jeongmin, jak już wiesz - dodał ten i też wymienił z Sohyun uścisk dłoni.
Noc była chłodna, ale po spędzeniu kilku godzin w dusznym pomieszczeniu, zimne powietrze działało bardzo orzeźwiająco.
- Jesteś Kim Sohyun i sypiasz w PC bang'ach - podsumował Jeongmin.
Westchnęła, bawiąc się kosmykiem włosów i odpowiedziała, jakby od niechcenia:
- Siostra wywaliła mnie z domu.
Obaj zgodnie zawołaliśmy:
- Co?!
- Nie, nie, to nic poważnego. Już kilka razy tak zrobiła. A jak rzeczywiście nie przyszłam na noc i nie odbierałam jej telefonów, to była gotowa przepraszać mnie na kolanach, kiedy się wreszcie zjawiłam. Chciałam naskarżyć rodzicom, ale pewnie kazaliby mi wracać do Jeonbuk.
- Pochodzisz z prowincji Jeonbuk? - zagadnąłem.
- Tak, z Sunchang. Siostra studiuje w Seulu, a ja uczę się tutaj w liceum. I sypiam w PC bang'ach.
- Musiałaś ją nieźle zdenerwować - stwierdził Jeongmin.
- To prawda. Jakiś czas temu pożyczyła mi sporo pieniędzy. I nie mam z czego oddać. A ona się denerwuje i wiecznie się o to kłócimy.
- Na co ci było tyle pieniędzy? - zapytałem, nie zastanawiając się, czy może to nie zbyt osobista sprawa.
- Mi? Na nic. Mój chłopak ich potrzebował.
- O, masz chłopaka... - skomentowałem, nie wiadomo czemu.
- Już nie mam. Zabrał pieniądze i zniknął. Tyle go widziałam.
- Nie powiadomiłaś policji? - zdziwiłem się.
- Nie pomogliby mi. Przecież ja dobrowolnie dałam mu te pieniądze.
- Mimo wszystko siostra, to siostra... - przyznał Jeongmin - powinna zrozumieć...
- Nie rozumie. Chce, żebym poszukała pracy i jej wszystko oddała. Uważa, że byłam głupia i naiwna. No pewnie byłam. Tylko jak ja mam to odkręcić? Nijak. A ona od początku mnie ostrzegała, żebym nie ufała temu chłopakowi... Miała przeczucie... Więc w tygodniu się uczę, w weekendy staram się pracować. Dzisiaj zwolnili mnie z kawiarni i siostra się zdenerwowała.
- To chyba dużo jesteś jej winna - wywnioskowałem.
- Yhm, dużo - przytaknęła Sohyun - o, siostra dzwoni, typowo.
Odrzuciła połączenie.
- Ale... ty jesteś w ogóle pełnoletnia? - zainteresował się Jeongmin.
- Mam 18 lat - powiedziała.
Rozmawialiśmy do rana i poprosiliśmy ją o numer telefonu. Jak zrobiło się zimno, weszliśmy z powrotem do PC bang'u. Około szóstej odprowadziliśmy Sohyun na autobus. Machała nam jeszcze przez okno. My też postanowiliśmy wracać do domu. I wtedy powiedziałem Jeongminowi:
- Wiesz, ja... chyba ją polubiłem.


Park Jiyeon (Boyfriend)

                Sobotnią noc przechlałam z appą. Opowiedziałam mu o problemie z badaniami i o sposobie, jak mam zamiar go rozwiązać. Nie pochwalił tego pomysłu, wręcz przeciwnie, doradzał mi, że najlepiej zrobiłabym, gdybym dobrowolnie zrezygnowała z programu, nie zdradzając swojej płci. I tak przecież odniosłam pewien sukces. Próbowałam mu wytłumaczyć, że tu nie o chwilowy sukces chodziło, tylko o prawdziwą karierę. No i jeszcze o coś, a tak serio o kogoś, o kim nie wspomniałam. O Taemina. Choćby z jego powodu nie chciałam odejść ze School of hard knocks, pomijając już konieczność wyjaśniania wszystkiego chłopakom i płacenie odszkodowania za zerwanie kontraktu. Nie i koniec. Nie poddam się. Nigdy! Żeby się wyżyć poszłam walczyć z appą na ringu i wygrałam. Potem się upiliśmy. Około trzeciej w nocy wracałam do domu chwiejnym krokiem z przystanku autobusowego. Gayoon spała, w ogóle nie słyszała, jak otwierałam i z powrotem zamykałam drzwi. Rzuciłam się w ciuchach na łóżko i miałam super erotyczny sen z Taeminem. No świetnie. Obudziłam się koło południa, spocona. Pomyślałam, że jeszcze trochę i oszaleję. Byłam chora z pożądania. Jak nigdy dotąd, a nie chciałam szukać kogoś na jednorazową przygodę, bo co jakby mnie rozpoznał? I nie zamierzałam zniżać się do poziomu wibratora. Chłodny prysznic pomógł mi się ogarnąć. Z mokrymi włosami, w luźnym T-shircie usiadłam przy stole w kuchni i przyglądałam się Gayoon, przygotowującej ciasto na naleśniki. Wtedy przyszedł Minseok. Napisałam mu wczoraj, by wpadł jutro (w sensie dzisiaj), jak się obudzi. Najwyraźniej nie wstał o wiele wcześniej, niż ja. Usiadł obok mnie i napił się wody z mojej butelki.
- I jak tam, mała? - zagadnął, a ja wyszłam i po chwili wróciłam, rzucając na stół świstki papieru.
- To skierowania na badania - wyjaśniłam - weź je i idź się przebadać, jako ja.
- Gruba akcja. Nie chciałbym znowu siedzieć...
- Ale zrobisz to?
- Dla ciebie wszystko, baby - cmoknął znacząco i zabrał skierowania.
- Dość tych zalotów - oznajmiła Gayoon, przypominając, że jeszcze tu jest - porozkładajcie talerze i sztućce, naleśniki gotowe.


Park Jaebeom (Jay Park)

                W niedzielę wieczorem siedziałem w klubie, opijając urodziny jednego z kumpli z liceum. Było nas, oprócz mnie, czterech kolesi i dwie laski. Popijaliśmy piwo i gadaliśmy, co u nas. Oczywiście wszystkich interesowała najbardziej moja przygoda ze School of hard knocks. Opowiedziałem im, że wbrew pozorom bycie trenerem w show nie pochłania tak wiele czasu i jest dla mnie tak jakby tylko dorywczym zajęciem podczas przygotowywania kolejnej płyty. O to też wypytywali. Ile piosenek, kiedy premiera, kto się pojawia gościnnie. Odpowiadałem wymijająco, by nie zdradzić za wiele i chyba pomyśleli, że nie mam ochoty gadać o sobie. Potem pomyślałem, że gdybym wciągnął ich w dłuższą rozmowę, wszystko potoczyłoby się inaczej...
Wspominali szkolne czasy i obgadywali, kogo się dało. Aż wreszcie jeden z  kumpli rzucił imieniem Shinyoung. To było do przewidzenia. Tylko jej tu dziś brakowało z naszej szkolnej paczki. Mojej ex dziewczyny.
- Shinyoung? - powtórzyła jej dawna najlepsza przyjaciółka, Gaein - podobno wyszła za mąż.
Przy stoliku zapanowało poruszenie. Tylko ja się nie odzywałem, po prostu wlewałem w siebie alkohol.
- Spotkałam jej rodziców. Opowiadali, że Shinyoung się wyprowadziła i zamieszkała z mężem.
- I nic nam nie powiedziała?! - zdziwił się Sotaek.
- Przecież pozrywała z nami kontakty, kiedy się rozstała z Jaebeomem - przypomniała Gaein.
- Ja pierdooolę - skomentował już nieźle wstawiony Taehwan.
- Jay, a tobie o niczym nie powiedziała? - zapytał Sotaek.
Podnosiłem kufel z piwem, gdy zauważyłem, że wszyscy się na mnie gapią i czekają na odpowiedź. Ręka zawisła mi w powietrzu.
- Nie. Ja też nic nie wiedziałem.
Wszyscy wrócili do plotkowania. Dobrze się bawili i nie zwracali uwagi, że piłem coraz więcej. W pewnym momencie zachciało mi się szczać. Poszedłem do kibla, mając wrażenie, że jestem jeszcze zbyt trzeźwy, by nie czuć skrępowania na samo wspomnienie o mnie i Shinyoung. Co było gorsze? To, że w ogóle się hajtnęła? Czy, że mi o tym nie powiedziała? Kurwa. Postanowiłem nie wracać do stolika. Kręciłem się koło baru i znalazłem wolne miejsce. Zagadywałem barmankę, a ona robiła mi drinki. Chyba mnie rozpoznała, ale zachowywała się wyjątkowo dyskretnie. Chciałem ją przelecieć. Gdyby nie była w pracy, już byłaby moja. Poszła na zaplecze po pomarańcze. Wtedy zauważyłem, że siedzi koło mnie koleś ubrany w sweter. Zastanawiałem się chwilę, co mi w tym nie odpowiada. Alkohol trochę spowalniał myślenie. Ach, tak! Było gorąco. Naprawdę gorąco, aż zaczynałem się pocić. A ten kolo siedzi w swetrze i nic sobie z tego nie robi! Wróciła barmanka, ale już jej jakby nie dostrzegałem. Nie słyszałem, co do mnie gada. Ten kolo siedzi w swetrze! To nie dawało mi spokoju. Klepnąłem go w plecy.
- Eee, czemu nosisz sweter? - zapytałem, no dobra, dość nieprzyjemnym tonem.
- Spierdalaj, chuju - odpowiedział i to w połączeniu z alkoholem wzbudziło we mnie agresję.
Popchnąłem go na podłogę. Podniósł się i rzucił do mnie z łapami. Po chwili między nami znalazł się Taehwan i próbował nas rozdzielić:
- Dość! Kurwa, przestańcie! Wystarczy!
Opanowaliśmy się, kiedy ochroniarz wywalił nas z klubu.
- Popierdoliło cię?! - krzyczał Taehwan na dworze.
Nie zamierzałem nic mu tłumaczyć. Zaraz z klubu wyszły Gaein i nasza druga koleżanka Baekja.
- Jaebeom, o co poszło? - pytały.
- Chyba przesadziłem z piciem - powiedziałem - lepiej pojadę do domu.
Taehwan złapał dla mnie taxi. Po drodze zrobiło mi się niedobrze. Myślałem, że się zrzygam. Na szczęście wytrzymałem do momentu, aż znalazłem się na schodach do mojego apartamentu. Położyłem się spać. Głowa mnie napierdalała, a wiedziałem, że jak wezmę leki po spożyciu takich ilości alkoholu, już się pewnie nie obudzę. Potrzebowałem kogoś. Żeby po prostu nie być sam. Mógłbym zadzwonić po Taehwana, czy kogokolwiek ze znajomych, którzy zostali w klubie. Ale wyszedłbym tylko na idiotę. Przejrzałem listę kontaktów w telefonie. A potem jeszcze raz. Może kogoś przeoczyłem... I wtedy to do mnie dotarło: nadal mam numer Jaemi, dziewczyny zapoznanej kilka tygodni temu na imprezie. Nie wiedziałem, czemu nie chciałem jej więcej widzieć. Miła, młoda, atrakcyjna... Ciekawe jak bardzo jest na mnie zła... Zadzwoniłem. Nie spodziewałem się, że odbierze w nocy, od obcego numeru. Odebrała. Obudziłem ją, czy jeszcze nie spała?
- Tak, słucham? - zapytała.
Chyba jeszcze nie spała. Nie miała zaspanego głosu.
- To ja... Park Jaebeom... - zapanowała cisza - wybacz, że tak późno... ja... źle się czuję. Przyjedziesz do mnie?
Wydawało mi się, że obrzuci mnie najgorszymi wyzwiskami za tę bezczelność, a potem się rozłączy. A ona odpowiedziała tylko:
- Ok.
Później wysłałem jej smsa z adresem. Podniosłem się i poszedłem się ogarnąć. Opłukałem twarz zimną wodą, głowa już trochę mniej mnie bolała. Umyłem zęby i przebrałem się w czyste ciuchy. Wyglądałem ok, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Zobaczyłem Jaemi. Zmierzyłem ją wzrokiem. Miała buty na koturnach, minispódniczkę, bluzkę z wielkim dekoltem i skórzaną kurtkę, dość mocny makijaż. Wyglądała naprawdę seksownie. Tylko jej mina nie wyrażała niczego dobrego.
- Ty durniu! - krzyknęła Jaemi, wymierzając mi policzek.
Zanim zdążyłem opanować szok, wsiadła do czekającej na nią taxi i odjechała.


Kim Taehee

                Gdy usłyszałam głos Myuntaeka, miałam wrażenie, że jest pijany. Pomyślałam, że może imprezuje służbowo, czy z przyjaciółmi.
- Halo? Kim Taehee? Tyle lat... nie usunęłaś mojego numeru.
- Ty mojego też nie.
- Nie mógłbym go usunąć...
Jego głos brzmiał ckliwie i pretensjonalnie, jak w tych ostatnich dniach, kiedy jeszcze był moim agentem. Usiadłam przy biurku i podparłam się łokciem, znudzona.
- Chcę tylko zapytać cię o kilka istotnych rzeczy - wyjaśniłam - możemy się spotkać?
- Tak, oczywiście. Ja... nie spodziewałem się, że jeszcze kiedyś się do mnie odezwiesz...
- Też miałam nadzieję, że nie będę musiała tego robić - przyznałam - to kiedy masz czas? Jutro po południu?
Chciałam się z nim spotkać, póki B2ST mają zajęcia, żeby mnie nie szukali, bo powinnam być dla nich dyspozycyjna przez 24h na dobę 6 dni w tygodniu.
- W porządku - odpowiedział Myuntaek.
Chyba słysząc mój oficjalny ton, sam postanowił go używać. Umówiliśmy się na obiad w restauracji, gdzie kiedyś oboje czasami chodziliśmy i jedliśmy wspólne posiłki. Znaliśmy to miejsce i mieliśmy z nim wiele wspomnień. Akurat, jak na rozmowę o dawnych czasach. Nie miałam na nią ochoty. Ale powtarzałam sobie, że ta rozmowa wyjaśni wreszcie trwające od trzech lat nieporozumienie.
Następnego dnia, kilka minut po drugiej zjawiłam się w restauracji "Moonlight" ubrana w czarną, zwykłą sukienkę, z włosami spiętymi klamrą i z lekkim makijażem. Myuntaek popijał whisky przy jednym ze stolików. To znaczy, jeszcze wtedy nie wiedziałam, że to whisky. Dosiadłam się i powiedziałam:
- Cześć.
- Cześć. Taehee, ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję - czego nie mogę powiedzieć o tobie, dodałam w myślach.
Postarzał się, skóra mu poszarzała, wyglądał chudo i niezdrowo.
- Przepraszam, szybciej się wyrobiłem ze sprawami na mieście i przyszedłem tu. Zamówiłem sobie szklaneczkę, żeby nie siedzieć o suchym pysku - tłumaczył się, choć o to nie prosiłam.
Jeszcze nie. I nie w tej zupełnie nieistotnej kwestii.
- Ok - odpowiedziałam.
Myuntaek zawołał kelnera i kazał mi wybrać z menu coś, na co mam ochotę, a on stawia. Nie życzyłam sobie tego.
- To ja cię zaprosiłam, więc niech każdy zapłaci za siebie - postanowiłam.
Myuntaek nie protestował. Choć chyba zdziwiła go moja stanowczość. Rzadko się tak zachowywałam, chłodno i obcesowo. Co było błędem. Może gdybym trzy lata temu w ten sposób traktowała Myuntaeka, nigdy nie pomyślałby o mnie, jak o swojej kobiecie. Zamówiłam łososia z pomidorami oraz sok pomarańczowy, on chińskie pierożki i podwójną whisky. Rozmawialiśmy o swoich obecnych sprawach, aż kelner przyniósł nam przystawki i gotowe dania. Przedtem podał Myuntaekowi alkohol i wtedy się zorientowałam, że ta poprzednia to też była whisky, bo wyglądała identycznie. No nieźle, zaczyna w południe, nic dziwnego, że wieczorem już nie jest trzeźwy.
- Zapytam wprost - przerwałam chwilowe milczenie, gdy zjedliśmy i popijaliśmy, ja sok pomarańczowy, a Myuntaek whisky - co powiedziałeś Joonwonowi trzy lata temu?
- Ach... tak, obawiałem się, że się wszystkiego dowiesz, jak tylko usłyszałem, że oboje podpisaliście kontrakty z organizatorami School of hard knocks... - wydawał się speszony, ale nie zaskoczony.
- Czemu to zrobiłeś? I co to były za zdjęcia?
- Już sporo wiesz. Rozmawiałaś z Joonwonem.
- Chcę usłyszeć twoją wersję.
- Ja tylko próbowałem o ciebie walczyć...
- W taki sposób?! Kłamiąc, że jesteś moim facetem i pokazując jako dowód fotomontaże?! - podniosłam głos, bo już po prostu nie wytrzymałam.
I to go zdenerwowało. Dotąd chyba siebie uważał za najbardziej poszkodowanego w tej sytuacji.
- Byłem w tobie zakochany! Latami się o ciebie starałem! I jak już myślałem, że powoli się do mnie przekonujesz, wdałaś się w romans z tym pieprzonym Moon Joonwonem, z facetem o siedem lat młodszym od siebie! Wolałaś go ode mnie? W czym niby był lepszy? Wskoczyłaś mu do łóżka, nie dając mi szansy pokazać, jaki byłbym dla ciebie dobry i kochający. Postanowiłem się go pozbyć. Pokazałem zdjęcia. Załatwienie kilku fotomontaży w tej branży naprawdę nie okazało się problemem. Powiedziałem mu, że jesteśmy parą, że potraktowałaś go jak przygodę i znudziłaś się nim. Tak, zrobiłem to wszystko! I nie żałowałem! Zniknął. A ty i tak mnie nie chciałaś. Wywaliłaś ze swojego życia! Poprosiłaś kogoś innego, by był twoim agentem. Aż tak mnie nienawidziłaś?
- Nienawidziłam? - powtórzyłam, nie dowierzając -  po prostu nigdy cię nie kochałam, do tego nie da się nikogo zmusić. Myślałam, że jesteś moim przyjacielem i jak przyjaciela cię traktowałam. Jak mogłeś zrobić mi coś tak podłego?
- Wiedziałaś, co do ciebie czuję, powiedziałem ci o tym, a ty kazałaś mi spadać...
- Bo kochałam Joonwona! Nadal go kocham! A on ma dziewczynę, rozumiesz?! Gdybyś nam nie przeszkodził to pewnie ja bym nią była! Wszystko zepsułeś! Wszystko! - powtarzałam i walczyłam, by się nie rozpłakać.
- Taehee...
- Nigdy więcej mnie nie zobaczysz - oznajmiłam przez zaciśnięte zęby.
Przywołałam kelnera i zapłaciłam za siebie. wyszłam, a Myuntaek, jak się domyślałam, znów zamówił whisky.


Ahn Jaemi

                Starałam się nie rozpamiętywać poprzedniej nocy. Było mi troszeczkę głupio, że tak ostro potraktowałam Jaebeoma, nie dając mu szansy niczego wytłumaczyć. Może rzeczywiście pomylił się wtedy, podając swój numer, a ja w ogóle o to nie zapytałam, po prostu przywaliłam mu w twarz i poszłam sobie. Bo taki był cel mojej wizyty. Nic więcej. Poczułam niemalże morderczy instynkt, jak zaprosił mnie w nocy do siebie do domu. Nie pomyślałam, że gdyby naprawdę nie chciał mnie już nigdy widzieć, nie zadzwoniłby przecież. To mnie zastanawiało. Ale nie miałam ochoty tego wszystkiego roztrząsać i pisać do Jaebeoma, choć wreszcie znałam jego prawdziwy numer. Lepiej zapomnieć. Nie zaprzątać sobie myśli tym człowiekiem. Następnego dnia sam napisał. Umówiłam się z przyjacielem w pubie i jechałam na miejsce, kiedy dostałam wiadomość.
Jaebeom: Przepraszam za wczoraj. Byłem pijany...
Jaemi: Nie rozumiem... jaki jest sens w podawaniu mi specjalnie złego numeru i oddzwanianiu po kilku tygodniach? Nie rób ze mnie idiotki. Przepraszasz za wczoraj, czy ogólnie?
Jaebeom: Ogólnie. To ja jestem idiotą.
Jaemi: Nie przeczę:) Ale przeprosiny przyjęte.
Jaebeom: Ok.
Jaemi: Ja też przepraszam.
Jaebeom: ???
Jaemi: Wczoraj... naprawdę potrzebowałeś pomocy?
Jaebeon: Nie. Potrzebowałem ciebie.

8 komentarzy:

  1. Niech oni już mi nie plotkują o moim shipie :C
    A i słodkie było to z Jeongminem i jego fanką. *_*
    Oj biedna ona jest... Ale chwila.. Hyunseongowi się spodobała? ;_;
    Ah ta Jiyeon taka zakochana. :D
    Oj biedny Jay. Chyba kochał swoją byłą. :C i szkoda, że Jaemi go tak potraktowala, ale należało mu się.. :C
    Podobało mi się to jak Taehee się zachowała. Pokazała temu draniowi co myśli.
    Ojej i te słodkie pogodzenie się Jaebuma i Jaemi. <3 awwwwwwwwwww moje feelsy. :D
    Udało mi się nadrobić yeeey. Teraz muszę czekać się nie jest już mi głupio że byłam tak w tyle. :3 Weny i czekam. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Hyunseong się zabujał od pierwszego wejrzenia, że tak to ujmę xD No Jiyeon szaleje:) Też uważam, że Taehee dobrze się zachowała:) O Jay'u i Jaemi jedzcze sporo mam zamiar napisać:) Ha ha wiem, wiele miałaś do nadrabiania, bo długie rozdziały mi wychodzą xD Cieszę się, że ci się podoba:)

      Usuń
  2. Jeongmin w końcu dostał potwierdzenie, że ma fanów (no właściwie to fankę;) I do tego Hyunseong ją polubił;))) Hahaha Jay dostał za swoje;) Na początku myślałam, że Jaemi to jakaś desperatka, że się zgodziła na odwiedzenie Parka, a tu proszę! Cios w policzek;) Lepiej bym sobie tego nie mogła wyobrazić;) Już ją lubię;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jak obiecałam jest nowa postać:D
      Cieszę się, że lubisz Jaemi, bo w przyszłości jeszcze kilka razy się pojawia:)

      Usuń
    2. Dziękuję;) Coraz fajniej się czyta to opowiadanie;) Ale jak stwierdzałam już wcześniej, każdy kolejny rozdział jest lepszy od poprzedniego i tak trzymaj!;)

      Usuń
    3. O dziękuję, miło mi to usłyszeć;) I sprawdzam codziennie kiedy wstawisz 2gą część shota z Onew albo jakiś rozdział!:'(

      Usuń
  3. Kolejny swietny rozdział ^^
    jakie słodkie to z fanką Jeongmina a zachowanie Taehee mi sie spodobało

    OdpowiedzUsuń