25/04/2018

i will protect you (rozdział 17)

                Hyojong popatrzył podejrzliwie w kierunku matki, kiedy ta po raz kolejny zignorowała dzwoniący telefon. Chociaż o nic nie zapytał, skłonił ją samym wzrokiem do odpowiedzi. Z westchnieniem usiadła na kanapie i wyznała:
- Twój ojciec cały czas do mnie wydzwania.
Hyojong milczał. Nie chciał brać udziału w konflikcie między rodzicami. Już wolał, kiedy matka przekonywała go do powrotu na studia, czy znalezienia pracy niż żaliła się na ojca. Też czuł się przez niego zraniony, lecz po prostu nie potrafił wyzbyć się resztek szacunku należnego rodzicowi. A później wszystko się pokomplikowało. Skoro matka nie odbierała, ojciec zadzwonił do syna. Hyojong spanikował, nie był pewien, czy lepiej udawać, że nic nie wie o zdradach, czy zagrać otwartymi kartami. Więc to,  czego starał się unikać, ostatecznie i tak go dopadło. Ale w przeciwieństwie do matki, odebrał telefon.
- Cześć, tato - przywitał się obojętnie i w tym momencie wystraszył się, że może ojciec usłyszał o przydzieleniu mu kuratora, porzuceniu nauki i dzwonił przede wszystkim z pretensjami.
Lecz szybko okazało się, że te obawy były zupełnie nieuzasadnione.
- Cześć. Co tam? Jak życie? - zapytał ojciec ze stoickim spokojem, wesoło.
Co u mnie?, zastanawiał się Hyojong, mam tak po prostu opowiedzieć o wydarzeniach z ostatnich miesięcy, kiedy nie dzwoniłeś i nie interesowałeś się w ogóle moim życiem?
Nie chciał być niegrzeczny. Nie chciał mu niczego wypominać. A ojciec nie chciał zapewne tego wszystkiego usłyszeć.
- Dobrze - skłamał i celowo nie zapytał "co u ciebie, tato?".
- A... u mamy?
- Nie wiem.
- Nie wiesz? Nie ma jej w domu? Nie przyjechała do ciebie?
- Yhm, przyjechała.
- I o niczym nie wiesz? - zdziwił się ojciec, po czym dodał ze smutkiem i prawdziwym poczuciem winy - wiesz... wiesz, prawda?
Hyojong rozważał wszystkie "za" i "przeciw". Gdyby chciał zarzucić ojca wyrzutami, to była idealna okazja. Lecz nie zrobił tego. Po chwili jedynie wyznał ze zrezygnowaniem:
- Taaak, wiem.
Wtedy zapanowała przedłużająca się, uciążliwa cisza. Hyojong zastanawiał się, czy to naprawdę wszystko, co ojciec ma mu do powiedzenia. A może sam powinien coś powiedzieć... tylko co? Aż wreszcie ojciec zasypał go zdaniami wyrzuconymi z siebie jakby w stresie i bez większego zastanowienia:
- Tak mi wstyd. Nie wiem, co mnie opętało. Nie umiem tego logicznie wytłumaczyć i czuję się okropnie. W dodatku mama nie chce mnie znać. Nie dziwię się, mimo wszystko chciałbym jej powiedzieć, jaka jest dla mnie ważna, przeprosić i zawalczyć o nas...
Hyojongowi wydawało się, że ojciec ledwie powstrzymuje łzy. Nigdy jeszcze nie słyszał go płaczącego. Ta sytuacja zasmucała go i zawstydzała. Hyojong czuł się wewnętrznie rozbity. Nie chciał być zbyt surowy dla ojca. Nie chciał też okazać się nieszczery i nieuczciwy wobec matki.
- Powodzenia, tato.
- Nie pomożesz mi?
- Jak?
- Gdybyś przekazał mamie wszystko, co ci powiedziałem... może by mi wybaczyła, a jeżeli nie wybaczyła, może chociażby mnie wysłuchała.
- Nie, tato, to sprawa między wami - przyznał Hyojong, a ta rozmowa powoli zaczynała go męczyć - przepraszam. Nie bierz mi tego za złe. Ale to mnie nie dotyczy.
Nie zaczekał na reakcję ojca, po prostu się rozłączył. Nie żałował swojej decyzji, choć zabrzmiała okrutnie i choć było mu z tego powodu przykro. W ciszy przesiedział kilka minut, wpatrując się pustym wzrokiem w telefon i przygryzając wargi. A potem mimowolnie pomyślał o Yoonmi. Gdyby jej mąż odkrył ich romans...  czy też po prostu by się wycofał i przyznał, że go to nie dotyczy?

***

                Hyojong jeszcze nigdy nie wyczekiwał tak niecierpliwie kolejnego spotkania z kuratorką. Po wizycie w jej domu codziennie wysyłali sobie sms-y albo rozmawiali na kakaotalk, mimo wszystko to nie zaspokoiło chęci zobaczenia siebie wzajemnie i wymienienia uścisku. Gdy rozbudzili powstrzymywane przez tyle czasu uczucia, stali się wobec nich zupełnie bezsilni. Nie kontrolowali nagłych wybuchów emocji, smutku, czy to radości, czy czułości, czy złości. Nie ukrywali niczego, byli w swoich codziennych rozmowach spontaniczni i szczerzy. A pomimo tego oboje nie tylko niecierpliwili się, lecz i obawiali się trochę cotygodniowego spotkania w kawiarni. Czy okażą sobie taką samą bliskość? Czy na nowo staną się tylko kuratorką i jej podopiecznym?
- Hyojong, przekażesz pozdrowienia pani Kang? - zapytała go Kim Boyoung, jak już wychodził.
- Tak, mamo - rzekł z udawanym  rozkojarzeniem - przekażę.
Znowu był w kawiarni pierwszy. Chociaż starał się zachowywać naturalnie, nie potrafił zapanować nad niespokojnym sercem. Nieważne, czy Yoonmi przyjdzie tu dziś jako jego kuratorka, czy jako jego kochanka, chciał ją po prostu zobaczyć i usłyszeć jej głos. Ze wstydliwym uśmiechem przypatrywał się przez okno przechodniom. Nie pamiętał, kiedy ostatnio był w tak dobrym humorze. I wreszcie pojawiła się Yoonmi. Hyojong dostrzegł jej sylwetkę, jeszcze zanim dotarła do drzwi kawiarni: rozpuszczone, powiewające na lekkim wietrze, opadające na ramiona włosy, zwiewny materiał sukienki w wielkie, kolorowe kwiaty. Yoonmi w tej wiosennej kreacji nie wydawała się sporo starsza od niego. Nie miała też w oczach tego wiecznego smutku. Kiedy podchodziła do stolika, Hyojong wstał, by ją przywitać, czego nie przewidziała. W efekcie wpadli na siebie i oboje wybuchli śmiechem. Chociaż zrobiło się zabawnie, to trochę popsuło romantyczną atmosferę sprzed chwili, w efekcie po prostu podali sobie ręce i usiedli do stolika.
- O czym myślisz? - zapytała Yoonmi, podczas gdy podopieczny przypatrywał się jej w skupieniu, rozmarzony, a ona przypuszczała, że o niczym przyzwoitym.
Ale Hyojong wyznał zupełnie niewinnie:
- O tym, że dobrze cię widzieć.
- I wzajemnie - powiedziała, po czym zapytała tonem kuratorki, a nie kochanki - co u ciebie?
- Yhm, poza tym, o czym wiesz? - upewnił się.
Nie był pewien, czy wcielając się znowu w rolę kuratorki nie udawała, że nie pamięta ich codziennych rozmów z ostatniego tygodnia, skoro zachowywała się tak służbowo.
- Nie wiem, obojętnie, opowiedz mi, o czym tylko chcesz - poprosiła - o tym, co w tym momencie czujesz.
- Zapach twoich perfum.
Zawstydził ją tym komentarzem. Yoonmi wbiła wzrok w blat stolika i zamilkła. Osiągnął cel. Sprawdził, że nadal tak na nią działa. Po chwili zjawiła się kelnerka i złożyli to samo, co zwykle, zamówienie. Chociaż zaprotestował, Yoonmi uparła się, że stawia. Ona chciała się nim opiekować. On, mimo że trochę się buntował, i tak ostatecznie jej na to pozwalał.
- Nigdy przedtem nie przeszkadzało ci, że stawiam - przyznała.
Nigdy przedtem nie przeszkadzało mi to, bo nie byliśmy jeszcze kochankami, chciał jej odpowiedzieć, lecz nie uważał za stosowne rozmawiać o tym w takim momencie i w zamian, rzekł po prostu:
- Wczoraj zadzwonił do mnie ojciec, przepraszał, że zdradził mamę i błagał o pomoc w zdobyciu z powrotem jej zaufania.
Yoonmi zamarła i po raz pierwszy zastanowiła się, co by zrobiła, gdyby kiedykolwiek wyszło na jaw, że przespała się ze swoim podopiecznym. A co zrobiłby Junho? Czy by jej wybaczył? Czy błagałaby go o wybaczenie? Aby ukryć zażenowanie popiła szybko spory łyk kawy i poparzyła sobie jeszcze język.
- Twój ojciec ma romans? - udawała, że o niczym nie wie, bo w zasadzie Hyojong nigdy nie wspomniał jej o tym, przez cały czas z uporem kłamał, jeżeli już opowiadał o relacjach pomiędzy rodzicami.
- Noona, możesz darować sobie to przedstawienie, i tak wiem, że mama powiedziała ci o wszystkim podczas twojej wizyty.
- Nie chciałam ci się do tego przyznawać, przepraszam. Nie chciałam wprawić cię tym w zakłopotanie. A wydawało mi się, że wolisz, bym o niczym nie wiedziała.
- Nie, czasami po prostu wolę o czymś nie rozmawiać, bo sam nie chcę tego do siebie dopuszczać. Rozumiesz? Nie opowiedziałem ci o ojcu, mimo wszystko cieszę się, że zrobiła to za mnie mama.
- A Hongseok...? Też cieszysz się, że sam opowiedział mi o swojej winie? Gdy ci wspomniałam o rozmowie z nim, zdenerwowałeś się.
- Nie wiem, czy to było zdenerwowanie, czy bezsilność - wyznał Hyojong szczerze - i proszę, nie udawaj nigdy niczego, bym nie poczuł się zakłopotany. Nie obawiaj się o to. Już nie ma nic, co mogłoby mnie złamać.
- Och, Hyojong! - z westchnieniem złapała go za rękę i pogłaskała czule.
Nie często okazywał emocje, mimo to dobrze wiedziała, ile było w nim cierpienia, co nieustannie łamało jej serce i tylko wzmagało wszelkie ciepłe uczucia, jakimi go obdarzyła. 
- Noona, nie martw się.
- No, a co powiedziałeś ojcu?
- Nic konkretnego, powiedziałem, że to sprawa między nimi i żeby sami sobie z tym radzili... - opowiadał - wiem, że zabrzmiało, jakbym miał wszystko gdzieś i przykro mi z tego powodu. Ale ja po prostu nie chciałbym stawać po niczyjej stronie, nie chciałbym przez to stracić któregokolwiek. Nie umiem wybrać jednego z nich.
- A oni nie powinni tego od ciebie wymagać i stawiać cię w tak niezręcznej sytuacji. Nie byłeś okrutny, byłeś szczery i dobrze zrobiłeś. To ich sprawa i nikt jej za nich nie załatwi.
- Dziękuję, że mnie rozumiesz.
- Dziękuję, że mi ufasz.
- Noona, zjedzmy wreszcie te lody, już się roztapiają!
I zabrali się za jedzenie. A potem wszystko potoczyło się zupełnie naturalnie. Hyojong wsiadł do samochodu kuratorki i w ciszy dotarli do jej domu. Tam zaraz zrzucili z siebie ubrania i udali się do sypialni. Nie tracili czasu. Z kuratorki i podopiecznego na nowo stali się kochankami, niecierpliwymi i zachłannymi. Tu uwolnili wszystkie uczucie, które powstrzymywali w kawiarni. Hyojong nie udawał delikatnego. Ale Yoonmi czerpała z tego rozkosz, krzyczała, jęczała, wiła się, chciała więcej i więcej. Kiedy skończyli, pot spływał po nich strużkami, ich oddechy były niespokojne, ciała pełne satysfakcji, a dusze winne. Hyojong zauważył, że ze stolika nocnego znikło zdjęcie dziewczynki, lecz nie skomentował tego. Z uśmiechem odgarniał z twarzy Yoonmi mokre kosmyki, potem objął ją ramionami. Nadal drżała. Przez moment wydawało mu się, że płakała, lecz jej oczy były suche. Yoonmi wtulała się w niego i uspokajała się powoli. Wreszcie położyli się, nie objęci, a zwróceni do siebie twarzami.
- W kawiarni... - zaczęła Yoonmi - tylko na to czekałeś, prawda?
- A ty trzymałaś mnie na dystans.
- No, bo wtedy byłam twoją kuratorką.
- Yhm. OK. A teraz?
- A teraz sam musisz stwierdzić, kim dla ciebie jestem.
Hyojong pogłaskał ją po policzku.
- Wszystkim... co mam.
- Ach, bo ci uwierzę!
Nie zapewnił jej, że przecież to cała, najprawdziwsza prawda.
- A więc na naszych cotygodniowych spotkaniach mamy udawać obojętnych, a potem kochać się u ciebie jak oszalali?
- Nie wiem... - prowokowała go - po pierwsze: to ty kochasz się jak oszalały.
- Taaak? - udawał zdziwionego, a przy tym sprawiał wrażenie zupełnie niewinnego.
- Ja wiem, że pewnie było ich wiele.
- Kogo?
- Kobiet, z jakimi to robiłeś.
Czemu znowu przypominała mu o tym, o czym nie chciał pamiętać? Czy naprawdę w takim momencie rozmyślała o jego byłych? Czy może zamierzała wykorzystać tę bliskość i skłonić go do zwierzeń?
- Nie powiem ci - zachichotał, by doszła do wniosku, że nadal tylko się przekomarzają i postanowił sobie, że cokolwiek zamierzała, nie nabierze się na jej sztuczki.
Yoonmi zmarszczyła czoło.
- Nie powiesz? - powtarzała i poszturchiwała go lekko - czyli było ich tak wiele? O ty! Niegrzeczny!
Hyojong przekręcił się na plecy i wbił wzrok w sufit, by nie widziała, że w tym momencie oczy zaszły mu łzami. Czy naprawdę uważała, że było ich tyle? Czy nie rozumiała, że nie było przedtem nikogo, oprócz tej jednej... jedynej - Lee Chaewon?


OD AUTORKI:

I jak wam się podoba to, co się tutaj dzieje?:)

1 komentarz: