02/05/2018

i will protect you (rozdział 18)

*RETROSPEKCJA*

                Chaewon podniosła powieki i zacisnęła je zaraz z powrotem. Słoneczne promienie wpadały do pokoju przez okno i raziły w oczy. Zwłaszcza kogoś, kto ledwie obudził się ze snu. Ale po chwili na nowo je otworzyła. Nie potrafiła się powstrzymać od patrzenia na, leżącego obok i nadal oplatającego ją ramionami, Hyojonga. Kiedy spał wydawał jej się taki niewinny i bezbronny. Chaewon przeszło przez myśl, by zrobić mu żart i narysować coś śmiesznego na twarzy. Już zupełnie rozbudzona, powoli wyswobodziła się z objęć chłopaka i na palcach potruchtała w poszukiwaniu pisaka. Nie znalazła, uznała za to, że i szminka się nada. Może narysować mu na policzku buźkę, albo po prostu pomalować usta. Z trudem powstrzymywała śmiech. Ostrożnie przysiadła przy Hyojongu i pochyliła się nad nim. Przez moment jedynie wpatrywała się w niego, zapamiętywała każdy szczegół, uczyła się go, sercem. Potem odgarnęła mu z twarzy kilka jasnych kosmyków włosów i wtedy usta Hyojonga ułożyły się jak gdyby w lekkim uśmiechu. Chaewon przyłożyła do nich szminkę i zamierzała przejechać po wargach czerwonym kolorem, kiedy on niespodziewanie ostrzegł:
- Jeżeli to zrobisz, nie ręczę za siebie.
Pomimo tego spróbowała... Hyojong szybkim ruchem złapał ją za nadgarstki, przewracając na plecy i sam zawisając nad nią. Szminka wypadła jej z dłoni i potoczyła się po podłodze.
- Oppa...!
- A nie ostrzegałem?
- Co mi zrobisz? - spytała.
- Coś bardzo, bardzo złego.
Nie bała się. Nie wyobrażała sobie, by Hyojong komukolwiek zrobił cokolwiek złego. I bez obaw poddała mu się. Delikatnie posmakował jej ust. Chaewon zamruczała rozkosznie, odruchowo zamknęła oczy i rozchyliła wargi, czym zachęciła go do pogłębienia pocałunku. Uwielbiała to, że zazwyczaj zaczynał tak niewinnie, a potem całował ją z pasją, niecierpliwie i zachłannie. Nie kontrolowała się wtedy, lecz nie czuła się zażenowana. Nie krępowała się swoich reakcji, wiedziała, że tym dodatkowo podniecała Hyojonga. Kiedy odwzajemniała pocałunki, obejmowała go i zatapiała dłonie w jego włosach. A poza nim, nic wtedy nie istniało. Aż w pewnym momencie, poczuła niespodziewanie, że Hyojong wsuwa rękę za jej koszulkę. Nie powstrzymała go, chciała tego, chciała wszystkiego, czego i on chciał. Nie spieszył się. Powoli, niepewnymi palcami dotykał jej piersi, przyprawiając ją o dreszcze. Hyojong zabrał rękę, a po chwili położył znowu w tym samym miejscu. Chaewon jęknęła głośno. Natomiast tam, w dole, pojawiło się uczucie przyjemnego pulsowania. Jeżeli on nic z tym nie zrobi, ona oszaleje... Hyojong jakby czytał jej w myślach, schodził palcami coraz niżej i niżej. W momencie, gdy Chaewon miała wrażenie, że zaraz eksploduje, rozległ się sygnał sms-a. A wtedy odskoczyli od siebie, oprzytomniali. Hyojong odchrząknął. Chaewon sięgnęła po telefon, przeczytała wiadomość i zamarła. Z poprzedniego stanu nie pozostało nic. Zamiast odprężenia, poczuła w całym ciele paraliżujące odrętwienie. Nie chciała dać niczego po sobie poznać, lecz mimowolnie pobladła. Szybko odłożyła telefon i starała się zachowywać naturalnie. Nie zdołała oszukać Hyojonga.
- Co się stało? - spytał, zatroskany.
- Nic.
- Nieprawda, przeczytałaś i bardzo się zdenerwowałaś.
- Nic, to tylko pomyłka - powiedziała z uśmiechem, po czym wtuliła się w Hyojonga, pocałowała go w policzek i potargała po głowie.
A on jej uwierzył, uspokojony tymi czułostkami.

***

                Chaewon nudziła się przez cały czas, kiedy obowiązywało ją zwolnienie. Hyojong wychodził wcześnie z rana na zajęcia i wracał wieczorem. Poza przygotowaniem obiadu i ewentualnymi porządkami, czego i tak chwilowo jej zabraniał, nie miała niczego do roboty. Trochę czytała. Trochę oglądała seriale. Kiedy była ładna pogoda, siedziała na tarasie i delektowała się słońcem. To, mimo wszystko, nie wystarczało. Brakowało jej Hyojonga. Brakowało innych ludzi. Brakowało ruchu. Zwłaszcza, że kostka wydobrzała zupełnie i Chaewon nie widziała powodu do siedzenia w domu. Gdy codziennie wieczorem leżała w łóżku otoczona ramionami Hyojonga, żaliła się na ten stan rzeczy. Aż wreszcie zaproponował:
- Jeżeli uważasz, że z kostką wszystko OK, możemy chyba planować kolejne wycieczki, nie?
Chaewon zaraz poprawił się humor i zapewniała z uporem, że gdyby nie siedzenie w domu, które jej o tym przypominalo, zupełnie by zapomniała o swojej kontuzji. Po zastanowieniu postanowili zwiedzić w sobotę pałac Changdeokgung i park Jongnogu. Tego dnia oboje nie tracili czasu, obudzili się wcześnie, wstali i wyszykowali się na wycieczkę. Hyojong spakował do plecaka zapas jedzenia i picia. Chaewon natomiast nosiła przewieszony przez szyję aparat fotograficzny. Gdy dotarli do pałacu i ustawili się w kolejce, poczuli się niczym prawdziwi turyści. Chociaż nie było jeszcze sezonu letniego i pogoda też nie rozpieszczała, bo wiał silny wiatr, a raz po raz kropiło, chętnych do zwiedzania nie brakło. Przy kupowaniu biletów okazało się, że odbywała się dzisiaj wystawa tradycyjnych strojów i instrumentów muzycznych. Eksponaty porozstawiano we wnętrzu pałacu. Hyojong czytał ich opisy. Chaewon fotografowała. W poszczególnych komnatach odbywały się też pokazy i warsztaty gry. Organizatorzy wystawy i wszyscy w nią zaangażowani, w tradycyjnych strojach przechadzali się po korytarzach. W pewnym momencie elegancka dama w hanboku zaczepiła Chaewon i Hyojonga.
- Zapraszam do udziału w konkursie - powiedziała z sympatycznym uśmiechem.
- A jaki to konkurs? - zainteresował się Hyojong, mimo że czuł się powoli zmęczony tymi wszystkimi atrakcjami.
- Organizowany specjalnie dla par, zakochani ubierają hanboki, my robimy im zdjęcie, a zwycięzcy wybrani w internetowym głosowaniu wygrają 100.000 won.
Chaewon oczy zabłyszczały po usłyszeniu o takich pieniądzach.
- Oppa, weźmy udział w tym konkursie, proszę, weźmy! - powtarzała, przy czym podskakiwała i z podekscytowaniem klaskała w dłonie.
Po chwili szli w kierunku komnaty, gdzie odbywał się konkurs. Z początku przyglądali się pozostałym kandydatom. Hyojong nie był pewien, czy chce brać w tym udział, czy nie. Chyba liczył, że Chaewon zrezygnuje jeszcze, zniechęcona czekaniem i zgromadzonymi dookoła gapiami. Ale nadal nalegała. Nie umiałby tak po prostu powiedzieć jej "nie". A więc przeszli za przygotowany w tym celu parawan i ubrali hanboki, on w kolorze niebieskim, ona fioletowym. Przy wielkim lustrze, gdzie mogli obejrzeć się ze wszystkich stron, uczesała się w warkocz i ozdobiła włosy żywymi kwiatami orchidei. Aż wreszcie ustawili się, by zrobiono im zdjęcie.
- Uwaga, trzy- czte-ry! - zawołała prowadząca.
A w momencie, kiedy wypowiadała "ry" Hyojong zrobił coś nieoczekiwanego. Przy tych wszystkich gapiach, bez resztek skrępowania, pocałował Chaewon w policzek. Zaskoczona, otworzyła szeroko oczy i pokryła się rumieńcem, natomiast dookoła posypały się brawa.
- Wspaniale! - zachwycała się prowadząca, wpatrując się w aparat i pokazując zdjęcie swoim modelom.
Wtedy oboje popatrzyli na siebie z uśmiechem. Kiedy przebierali się z powrotem w to, w czym przyszli, chichotali przez cały czas. Na koniec prowadząca podała im link do witryny internetowej, gdzie obędzie się głosowanie. Szybko podziękowali i wymknęli się z pałacu. Nieco się rozpogodziło. Niebo zrobiło się przejrzyste, wiatr przepędził chmury. Promienie słoneczne odbijały się w wodzie w okolicznych stawkach i skrzyły wszystkimi kolorami. Chaewon biegała z mostku do mostku, by fotografować te urocze zjawiska. Hyojong przyglądał się mniejszym budowlom rozsianym po całym parku, budkom wzniesionym na wodzie i zastanawiał się, do czego kiedyś służyły. Kiedy pozował w pałacu w tradycyjnym stroju, poczuł się, jakby znalazł się w innej, minionej epoce i to uczucie go nie opuszczało. Nie miałby nic przeciwko, by być księciem Joseon, kochać się w pięknej księżniczce i dbać o jej bezpieczeństwo.
- Oppa! O czym myślisz? Hm? - zapytała Chaewon, podbiegając do niego i posyłając mu zaciekawione spojrzenie.
- O niczym - rzucił pospiesznie, nie chcąc przyznawać się do swoich dziecinnych wizji, a potem złapał ją za rękę i poprowadził do przestronnej, ozdobionej kolorowymi lampionami pergoli.
Chaewon rozkoszowała się dotykiem jego dłoni, niezbyt silnym, lecz stanowczym, jak gdyby oznaczał "nigdy nie pozwolę ci odejść".
- Wiesz... - zaczęła - zastanawiałam się, jak to by było żyć w tamtych czasach, zakochać się w przystojnym księciu i pozwolić mu zatroszczyć się o mnie.
Hyojong zadrżał. Co za zaskakujące wrażenie. Czy skoro myśleli i marzyli o tym samym, nie oznaczało to, że byli sobie po prostu przeznaczeni?

***

                Hyojong pracował przy komputerze w swoim pokoju, kiedy rozproszyła go krzątanina w kuchni. Chaewon co chwilę otwierała i zamykała szafki, wzdychała i mamrotała do siebie. Nie przeszkadzało mu to, przyzwyczajony do wiecznego gwaru w domu sprzed wyprowadzki brata i wyjazdu rodziców, lubił czuć czyjąś obecność obok i wiedzieć, że nie jest sam. W tym momencie od pracy odrywała go jedynie ciekawość. Hyojong wstał od biurka i zaraz zjawił się w kuchni oparty o stolik. Chaewon akurat sprawdzała szuflady. Nie zauważyła go, aż nie zainteresował się, czego tak niecierpliwie szukała.
- Oppa, nie masz nic przeciwbólowego? - zapytała w odpowiedzi.
Hyojong zmierzył ją badawczym spojrzeniem.
- Nie tu, mam w łazience, a co cię boli?
- Eh, brzuch.
- Może zjadłaś coś nieświeżego?
- Ale ja jadłam wszystko to, co i ty - przypomniała mu, że przecież dopiero co odeszli od wspólnej kolacji.
- Może to jakiś wirus?
- Nie, po prostu boli mnie brzuch.
- Nie powinien chyba tak bez powodu.
- Nie boli mnie bez powodu - przyznała - mam okres.
- Aaa... aha... - rzucił Hyojong, zawstydzony tym, że okazał się taki niedomyślny, a potem poszedł po leki. Nie znał się zbytnio na tych kobiecych sprawach. Nie pamiętał, by mama kiedykolwiek skarżyła się na ból brzucha z tego powodu. Nie rozmawiał też o tym z koleżankami. Nie był nigdy z żadnymi tak blisko. A Chaewon sprawiała wrażenie, jakby bardzo cierpiała i do szału doprowadzała go świadomość, że nie wie jak jej jeszcze może pomóc.
- Nie potrzebuję twojej pomocy - przyznała, rozczulona i lekko rozbawiona - pracuj sobie w spokoju, a ja poleżę i zaraz mi przejdzie.
Niestety, pomimo zażytych tabletek, bolało bez zmian.
- Niby jak mam pracować, skoro mojej dziewczynie coś jest? - zapytał Hyojong, po czym postanowił położyć się obok i nie wstawać, aż ona nie poczuje się dobrze.
- Och, powiedziałam przecież, to tylko brzuch - upierała się.
- A więc, zaraz sobie porozmawiamy... brzuchu, masz nie boleć, słyszysz mnie?! - zawołał stanowczo.
Chaewon zachichotała. Hyojong natomiast podniósł jej koszulkę, pochylił się nad brzuchem i nadal do niego przemawiał.
- Oppa, jeżeli zaraz nie przestaniesz, rozboli mnie ze śmiechu.
Nie potrafiła powstrzymać rozbawienia, kiedy wygłupiał się tak i przez cały czas chichotała. O ile zamierzał poprawić jej humor, spisał się doskonale.
- No, to co ja mam zrobić? - pytał z rezygnacją.
Chaewon wzruszyła ramionami. A wtedy Hyojong zaczął delikatnie uciskać i masować jej brzuch. Chociaż nie oczekiwała wiele, pozwoliła mu na to i starała się zrelaksować. Nie dała po sobie poznać, jak poruszona tą troską i pomocą czuła się w tym momencie. Z jej ust nie znikał uśmiech. I wreszcie pojawiła się wyczekiwana ulga.
- Oppa, lepiej mi - powiedziała po chwili - nie wiem, jak ty to robisz. Ale pomaga. Ale naprawdę pomaga.
- Cieszę się. Wystarczy? Czy mam nie przestawać?
- Nie przestawaj.
Chaewon przymykała powieki, lecz nie spała, było jej dobrze, jak jeszcze nigdy.
- Kocham cię - wyznał Hyojong, a potem dotarło do niego, że zrobił to po raz pierwszy, mimo wszystko nie poczuł z tego powodu zażenowania.
Nie, było to przecież coś zupełnie naturalnego.
- Ja ciebie też - odpowiedziała.
A potem zapanowała cisza, jaka zapada czasami pomiędzy tymi, którzy stali się sobie tak bliscy, że nie czuli się niezręcznie, kiedy milczeli. Hyojong przez cały czas masował jej brzuch. Chaewon przysypiała, zrelaksowana. O tak, naprawdę byli sobie przeznaczeni.

1 komentarz: