13/11/2014

extreme dimension (rozdział 4)

***
                Pewnej przygnębiającej nocy, zapowiadającej kolejny równie przygnębiający dzień, Jaejoonga obudził sygnał krótkofalówki.
- Odbiór – chłopak odezwał się bezzwłocznie, widząc że tym, który się z nim łączy, jest sam szef.
- Czekam na ciebie w swoim biurze – poinformował T.O.P.
Niedługo potem identyczną wiadomość przekazał przez krótkofalówkę Kyuminowi.
- Mam go gdzieś – skomentował tamten – niech czeka.
Jaejoong siłą zaciągnął współlokatora do biura szefa.
T.O.P swoim nienagannym wyglądem sprawiał wrażenie obojętnego na późną porę, jak przystało na człowieka poświęcającego się pracy nie tylko w dzień, ale i w nocy. Obok niego stało w rządku trzech chłopaków.
- To Jason, Zico i A-Tom – wymienił szef.
Jaejoong i Kyumin od razu utożsamili ich z typami w kominiarkach, przez których zostali dostarczeni do budynku Extreme Dimension. Kiedy wymienili z nimi wymuszone ukłony, T.O.P oznajmił:
- Przed wami wspólna misja.
Rozłożył na biurku mapę okolicy i poprosił Jaejoonga z Kyuminem, żeby podeszli bliżej.
- Widzicie ten las? – zapytał, wskazując palcem zielony punkt – pośrodku jest polana, na której za dwie godziny wyląduje helikopter medyczny. Odbierzecie z niego towar, bezpiecznie przeniesiecie do zaparkowanego przy drodze samochodu, gdzie będą czekać Jason, Zico oraz A-Tom i wrócicie tutaj.
To moja szansa na ucieczkę, pomyślał Kyumin i w tym samym momencie znów usłyszał głos T.O.P:
- Nie próbujcie niczego głupiego. Jeśli się na was zawiodę, zginiecie.
Pół godziny później, wyznaczeni na misję, podwładni siedzieli w samochodzie z przyciemnionymi szybami. A-Tom za kierownicą, obok Zico, z tyłu: Jaejoong, Kyumin pośrodku, Jason. Drogę pokonali nie odzywając się.
- Jesteśmy za wcześnie – stwierdził Jaejoong, zerkając na samochodowy zegar.
- Lepiej za wcześnie, niż za późno – odparł Kyumin, pchając się do wyjścia na zewnątrz, na upragnioną wolność!
- Idźcie – polecił im Jason – my będziemy obserwować teren i w razie czego skontaktujemy się z wami przez krótkofalówkę.
Zeszłoroczne, suche liście szeleściły pod stopami chłopaków, gdy ruszyli szukać polany.
- Nie próbuj niczego głupiego – Jaejoong powtórzył słowa szefa, widząc że Kyumin, odkąd weszli w las, podejrzanie rozgląda się dookoła.
- To idealna okazja. Zanim ktokolwiek się zorientuje, że uciekliśmy, będziemy za daleko, by mogli nas zatrzymać.
- Nawet jak nie zatrzymają teraz, znajdą za kilka dni, za tydzień, za miesiąc. Znajdą i zabiją, nie tylko nas, ale też wszystkich, którzy są nam bliscy.
- Policja zapewni nam ochronę.
- Policja z nimi nie wygra. Oni nie cofną się przed niczym. To gangsterzy. Mafia. Czaisz?
Kyumin milczał i Jaejoong uznał, że to milczenie jest spowodowane brakiem argumentów. Mylił się.
- Skoro nie chcesz uciekać ze mną, ucieknę sam – postanowił Kyumin i niespodziewanie pobiegł przed siebie. Jaejoong ruszył za nim i dogonił, gdy tamten jeszcze nie zdążył się rozpędzić. Skoczył na niego i oboje wylądowali na ziemi.
- Ty idioto! Jeśli uciekniesz na wspólnej misji, ja też poniosę tego konsekwencje! – krzyczał Jaejoong, leżąc na Kyuminie i przyciskając go do podłoża.
- Puszczaj!
Szamotali się, dopóki trzask łamanych gałęzi nie przypomniał im, po co i gdzie się znaleźli. Odzyskując czujność, stanęli na nogi. Wśród zarośli kilka metrów dalej dostrzegli sylwetki dwóch skradających się mężczyzn. Pomimo ciemności Jaejoong i Kyumin widzieli ich wyraźnie. I zdali sobie sprawę, że niebawem sami też zostaną przez nich zauważeni. Zadrżeli na myśl, przed czym ostrzegał T.O.P w razie niepowiedzenia się misji. Z powrotem się położyli, chowając za drzewami. Jaejoong sięgnął krótkofalówkę i połączył się z Jasonem.
- Ktoś jest w lesie – powiedział najciszej, a jednocześnie jak najwyraźniej – mężczyźni w liczbie dwóch… albo trzech.
- Przyślę do was A-Toma – postanowił Jason – do tego czasu starajcie się pozostać niezauważeni.
Wstrzymując oddechy, Kyumin i Jaejoong obserwowali jak intruzi coraz bardziej się zbliżali, aż wreszcie… Jaejoong myślał, że to koniec, a Kyumin był zbyt przerażony, by w ogóle myśleć, kiedy tamci zauważyli ich. Rozległ się dźwięk odbezpieczanych pistoletów. Intruzi mieli broń. Jaejoong oraz Kyumin instynktownie podnieśli się i zaczęli uciekać między drzewami. Pociski ich omijały. Ponieważ nadal było ciemno, intruzi strzelali na oślep. Aż nagle wszystko ucichło. Jaejoong odwrócił się pierwszy. Kyumin zaraz po nim. Za nimi leżały trzy ciała. Dwa – jeden z intruzów zdawał się nadal żyć. Nieopodal stał A-Tom, wciąż trzymając podniesioną broń. Nikt się nie odezwał, aż nie usłyszeli głosu Zico:
- Jesteście cali?
Jaejoong skinął głową.
- Tak… - potwierdził Kyumin – ale jak on…? – zapytał, nie odrywając pełnego podziwu wzroku od A-Toma.
Ten w odpowiedzi dobił strzałem ocalałego z intruzów.
Jaejoong nie rozumiał zachwytu, w jaki popadł Kyumin. Strzelanki wyglądały dobrze w filmach, nigdy w prawdziwym życiu. Dla niego, to co właśnie zobaczył, było straszne. Zabicie człowieka było straszne. Szerokim łukiem ominął ciała i ruszył za resztą w stronę polany.
- Kim oni są? To znaczy… byli? – dopytywał Kyumin.
- Sytuacja wyglądała groźnie, ale na szczęście udało nam się ją opanować – Zico informował Jasona przez krótkofalówkę.
Postanowił razem z A-Tomem nie wracać do samochodu, lecz pomóc odbierać towar.
Helikopter medyczny zjawił się punktualnie. Wysiadł z niego mężczyzna w średnim wieku. Bez zbędnych słów przekazał Kyuminowi, Jaejoongowi, Zico i A-Tomowi kilkanaście szczelnie zamkniętych skrzynek. Następnie wrócił do helikoptera i  odleciał. Kyumin, wpatrując się w, unoszącą się wyżej i wyżej na tle rozgwieżdżonego nieba, maszynę, skomentował:
- Niesamowite.
I oprócz niego żaden z chłopaków nie wiedział, czy miał na myśli helikopter, odbieranie towaru, czy ciągle rozpamiętywał pokaz zdolności strzeleckich A-Toma.
- Jakiego dokładnie rodzaju są to substancje? – zastanawiał się Jaejoong, oglądając, ważąc w dłoniach tajemnicze skrzynki.
Nie otrzymał odpowiedzi. Skończyły się wszelkie rozmowy. Dopiero w samochodzie Zico szczegółowo zrelacjonował Jasonowi wydarzenia, które miały miejsce w lesie, a po powrocie do siedziby organizacji powtórzył całą historię T.O.P.
- Dowiem się kim byli ci ludzie i z czyjego rozkazu działali – podsumował szef – chcieli przejąć nasz towar, ale dzięki waszemu zaangażowaniu, sprytowi i bohaterstwu, im się to nie udało – zwracał się do całej piątki, jednak osobno pochwalił A-Toma i wreszcie zwrócił się do Jaejoonga – jestem z ciebie dumny. Mimo, że była to twoja pierwsza misja, nie straciłeś kontroli nad sytuacją i w porę wezwałeś do pomocy resztę chłopaków. Dobra robota.
Tak, pomyślał Jaejoong, to bohaterstwo, że choć widziałem jak umierają ludzie i omijałem ich ciała, potrafię się uśmiechać, przyjmując pochwały.
Od tego dnia zażyczył sobie, żeby przestać nazywać go po imieniu, a zacząć nazywać Hero.

                - Hero – powtarzał prześmiewczo Kyumin.
Od ich pierwszej misji nie pozwalał Jaejoongowi na chwilę wytchnienia. Szukał zaczepki, dręcząc go złośliwymi komentarzami i nie odstępując na krok. Ten postanowił,  że nie da się sprowokować, ale kiedy Kyumin przyszedł za nim aż do łaźni, nie wytrzymał i popchnął współlokatora do wody.
- Hero tchórz, a nie bohater! Lizus!
Jaejoong zaczął się rozbierać, by wziąć kąpiel.
- Jesteś zazdrosny, że to mnie szef pochwalił, a nie ciebie – stwierdził.
- Nie zależy mi na pochwałach człowieka, którym gardzę – odparł Kyumin, wyskakując na brzeg, po czym dodał – no powiedz, nie chcesz uciekać, bo podoba ci się ta praca, co?
Jaejoong chciał znów popchnąć Kyumina, ale ten złapał go za rękę i w rezultacie obaj wpadli do wody.
- Już ci wyjaśniłem, dlaczego nie chcę uciekać! Miałem zajebiste życie przed tym jak tu trafiłem! Jeśli uważasz, że poświęcenie go, by ocalić ludzi, którzy są dla mnie ważni, to tchórzostwo, powinienem nazywać cię egoistą! – krzyczał Jaejoong, podtapiając Kyumina.
Pieprzony egoista. Mijin też mnie tak nazwała, przypomniał sobie ten pod powierzchnią wody, ja nie miałem zajebistego życia! Nie zdążyłem nic osiągnąć! Nie zdążyłem zrobić niczego wielkiego! Chcę uciec, by mieć szansę, żeby to nadrobić!, pragnął wykrzyczeć i z całej siły odepchnął od siebie napastnika. Wynurzył się z wody, ale zamiast powiedzieć cokolwiek, zdołał jedynie łapczywie wciągnąć do płuc powietrze. Rzucił się na Jaejoonga i zaczęli się szarpać, na zmianę podtapiając jeden drugiego.
- Nigdy więcej nie wspominaj o ucieczce, egoisto! – wołał Jaejoong.
- Nigdy więcej nie nazywaj mnie egoistą! – odpowiadał Kyumin.
Słysząc kłótnię, do łaźni przybiegł Youngjun i bez zastanowienia wskoczył do wody, żeby rozdzielić chłopaków.
- Przestańcie! – prosił – opanujcie się!
Zagubiona pięść Kyumina trafiła go w oko. Youngjun zawył z bólu. To od razu powstrzymało chłopaków przed dalszą walką.
- Przepraszam, nic ci nie jest? – spytał Kyumin.
Youngjun wyszedł z wody i opuścił łaźnię.
- To było przypadkiem! – tłumaczył Kyumin, biegnąć za poszkodowanym.
Jaejoong został sam i w spokoju wziął kąpiel.

3 komentarze:

  1. Ciekawa akcja xD
    Też cały czas się zasranawiam jakie ty tam substancje wymyśliłaś? :p

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko co tu się dzieje. Współczuje chłopakom i choć chciałabym, by się wywinęli, to Jaejoong ma rację. Muszą się dostosować, by nie narażać innych. ;;

    OdpowiedzUsuń