05/11/2014

extreme dimension (rozdział 3)

                - Jak się czujesz? – zapytał szef, po tym jak Youngjun wprowadził Jaejoonga do jego biura, posadził naprzeciwko niego przy biurku i zniknął.
- A co cię to obchodzi? – odburknął Jaejoong.
Wyobrażał sobie szefa jako osobę w podeszłym wieku, tymczasem miał przed sobą młodego, przystojnego mężczyznę.
- Nie zapytałem z troski. Powinieneś czuć się dobrze, żeby zrozumieć i zapamiętać, co ci powiem, ponieważ nie lubię się powtarzać – wyjaśnił szef i do Jaejoonga dotarło, że nie jest on osobą, z którą wolno sobie pogrywać – jednak skoro czujesz się zbyt dobrze, mogę sprawić, że poczujesz się gorzej. Tego chcesz?
- Nie – przyznał szczerze Jaejoong.
- Jestem T.O.P, ale ty będziesz nazywać mnie szefem.
- Co to za miejsce i co ja tu robię? – przerwał mu Jaejoong.
- Wezwałem cię do siebie właśnie dlatego, żeby ci to wyjaśnić. Najpierw mnie wysłuchasz, a gdy nadal będziesz miał jakieś pytania, odpowiem na wszystkie.
- Dobrze, szefie.
Jaejoong postanowił być miły, wierząc, że w ten sposób uda mu się usłyszeć więcej o swoim obecnym położeniu.
- Domyślam się, że nic nie wiesz o naszej organizacji, za to my wiemy o tobie wszystko – zaczął T.O.P. Przewertował plik dokumentów, na których pierwszej stronie znajdowało się zdjęcie Jaejoonga i kontynuował – przeprowadziłem o tobie szczegółowy research, zanim wybrałem cię na swojego pracownika.
T.O.P odłożył dokumenty.
- Extreme Dimension to tajna organizacja, zajmująca się handlem między Japonią, a Koreą Południową substancjami, w obu krajach uważanymi za nielegalne. Twoim zadaniem będzie pomoc w transporcie tych substancji do naszej bazy. Przed każdą z misji dostaniesz dokładne instrukcje działania.
T.O.P dał Jaejoongowi moment na przyswojenie informacji.
- Z wyjątkiem wyjazdów na misje, nie wolno ci opuszczać terenu organizacji. Zamieszkasz tutaj. Będziesz dzielił pokój z chłopakiem, który również jest nowy. Mam nadzieję, że się dogadacie i szybko przyzwyczaicie do innego tryby życia, niż dotychczas prowadziliście. Oczywiście możesz odrzucić moją ofertę pracy… - T.O.P uśmiechnął się tajemniczo – ale za jej odrzucenie ty i twoi najbliżsi będą musieli ponieść najwyższą karę. Śmierć.
Jaejoong poczuł zawroty głowy i zrobiło mu się ciemno przed oczami. Nie mógł uwierzyć w nic, co właśnie usłyszał. Czy to znaczy, że do końca życia pozostanie w zamknięciu, wykonując rozkazy szefa organizacji zajmującej się przemytem nielegalnych substancji? Oblał go zimny pot. T.O.P spostrzegł, że Jaejoong nie czuje się najlepiej i podał mu szklankę wody.
- Jeden z naszych ludzi wstrzyknął ci sporą dawkę środka psychotropowego, żeby cię tutaj dostarczyć. Ten środek powoduje chwilową utratę świadomości, skurcze mięśni, a także napady agresji, dlatego przez jakiś czas trzymaliśmy cię w zamknięciu. Wiem, że tamte objawy nie są przyjemne, ale po kilkunastu godzinach ustępują , nie pozostawiając żadnych zmian w organizmie – tłumaczył T.O.P, podejrzewając, że złe samopoczucie Jaejoonga jest spowodowane wciąż działającym środkiem, który mu wstrzyknięto.
Kilkanaście godzin. Jestem tutaj od kilkunastu godzin.
Następnie T.O.P poinformował:
- Jeśli chcesz o coś zapytać, możesz to teraz zrobić.
- Który dziś jest?
- Czternasty sierpnia.
- Gdzie znajduje się budynek organizacji? Gdzie my jesteśmy?
- Jesteśmy niecałe cztery kilometry za Seulem.
Jaejoong zastanawiał się, czy to możliwe, by budynek tajnej, nielegalnej organizacji znajdował się w samym centrum kraju.
- Jak długo będę dla ciebie pracował? – spytał.
- Tak długo, jak będziesz potrzebny.
- Co zrobisz, kiedy przestanę być potrzebny? Zabijesz mnie?
- Jeśli chcesz ocalić swoich bliskich wystarczy, że będziesz dla mnie pracować. Jeśli chcesz ocalić swoich bliskich i siebie, musisz dla mnie pracować i starać się być potrzebnym jak najdłużej.
- W jaki sposób?
- Będąc mi posłusznym we wszystkim, co powiem.
Chociaż w głowie Jaejoonga tkwiło jeszcze mnóstwo pytań, brakowało mu sił, by wysłuchać odpowiedzi. I tak ich nie rozumiał.  Nie chciał rozumieć.
Jednak mając resztki nadziei, że szef zacznie wyrażać się jaśniej, zadał ostatnie pytanie:
- Dlaczego ja?
T.O.P milczał dłuższy czas, wpatrując się w Jaejoonga. To spojrzenie zdawało się prześwietlać go na wylot.
- Główny powód, dla którego zostałeś przeze mnie wybrany to kryminalna przeszłość twojego ojca.
- Mojego ojca?! – powtórzył Jaejoong – mój ojciec nie ma żadnej kryminalnej przeszłości, jest przykładnym obywatelem, który nigdy nie zadarł z prawem.
- Mówię o twoim biologicznym ojcu.
- To znaczy…. – Jaejoong nagle urywał, przekonując samego siebie, że to, o czym pomyślał, jest niemożliwe.
W tym czasie T.O.P nawiązał połączenie przez krótkofalówkę.
- Youngjun, przyjdź do mojego biura – oznajmił, co oznaczało, że uważa rozmowę z Jaejoongiem za skończoną. Jednak ten, pocieszony, że wreszcie zaczął coś rozumieć i istnieje dla niego jeszcze szansa na wolność, ze śmiechem przyznał:
- Musiałeś mnie z kimś pomylić.
T.O.P wyprostował się w fotelu. Patrząc Jaejoongowi prosto w oczy, odpowiedział:
- Ja się nigdy nie mylę.

          - To jest twój pokój – oznajmił Youngjun i zostawił Jaejoonga przed drzwiami, wyczerpanego ostatnimi przeżyciami, ale wciąż jeszcze wykazującego naturalną ciekawość, co zastanie w środku, gdy naciskał klamkę. Pierwsze, co zwróciło jego uwagę, to kraty w oknach, które sprawiły, że poczuł się jak w prawdziwym więzieniu. Dopiero potem objął spojrzeniem skromne, lecz całkiem przyjemne, umeblowanie oraz porozrzucane dookoła przedmioty codziennego użytku. Jakby ktoś zdążył się już tutaj rozgościć. I istotnie, zgodnie z tym co mówił T.O.P, jedno z dwóch wąskich łóżek zajmował pobity chłopak. Leżał na wznak, bawiąc się krótkofalówką. Jaejoong również otrzymał swoją od Youngjuna, razem z wyjaśnieniem, że to ważny środek komunikacji między pracownikami Extreme Dimension.  „Twój pokój jest w pełni wyposażony, ale gdybyś czegoś potrzebował, był głodny, albo chciał pić, przekaż mi przez krótkofalówkę. Nie ma takiej rzeczy, której nie mógłbym załatwić. Zgodnej z regulaminem, oczywiście” dodał Youngjun. Cechującą go prostolinijnością i gotowością niesienia pomocy, wzbudzał zaufanie. Jaejoong zastanawiał się, dlaczego ten człowiek godzi się pracować w tak okrutnym miejscu.
- Za co oberwałeś? – zapytał, stając nad pobitym chłopakiem.
- Aaa… to jeszcze przed porwaniem – odrzekł tamten.
- Porwaniem? – powtórzył Jaejoong – no to jest nas dwóch.
- Lee Kyumin.
Jaejoong wyrwał mu z rąk krótkofalówkę.
- Nie baw się tym, kiedy ze mną rozmawiasz – powiedział z powagą, po czym też się przedstawił i przysiadł na łóżku współlokatora.
- Ile masz lat? – spytał go Kyumin.
- Dwadzieścia osiem.
- Dwadzieścia jeden.
Żaden z nich nie miał ochoty opowiadać o tym, jak się tu znaleźli, zatem zapadło milczenie, które w końcu zostało przerwane kolejnym pytaniem Kyumina:
- Co zrobimy?
- A co chcesz zrobić?
- Uwolnić się stąd.
Jaejoong wybuchnął głośnym śmiechem.
- Szef nie wyjaśnił ci, że jesteśmy w sytuacji bez wyjścia?
- Zamierzasz się poddać?! Ty tchórzu!
Te słowa sprowokowały Jaejoonga. Wściekły, że współlokator wziął jego bierność za oznakę słabości, chwycił go za koszulkę i poderwał do góry.
- W przeciwieństwie do ciebie zamierzam nie myśleć o sobie, ale zrobić wszystko, by nie narazić na niebezpieczeństwo swoich bliskich! – wykrzyczał mu w twarz.
Puścił Kyumina i dodał spokojniejszym tonem :
- Jestem od ciebie starszy, więc powinieneś okazywać mi szacunek.
- W takim miejscu wiek nie ma znaczenia – stwierdził Kyumin – obaj jesteśmy na równie przegranej pozycji.
- Pierdol się – odpowiedział Jaejoong, mając dosyć buntowniczej i dziecinnej, jego zdaniem, postawy Kyumina.
Chociaż byli od siebie zupełnie różni, jeden i drugi leżąc tego wieczoru w łóżkach, bezustannie myśleli o wydarzeniach sprzed porwania, by zachować swój dawny świat przynajmniej we wspomnieniach.

*** 

                Seunghee wybrała numer i po paru sygnałach usłyszała głos swojego menedżera.
- Dzwonię, żeby odwołać dzisiejszy występ – powiedziała bez owijania w bawełnę.
Po drugiej stronie zapadła cisza.
- Proszę? – odezwał się wreszcie menedżer.
- Dzwonię, żeby odwołać dzisiejszy występ – powtórzyła Seunghee.
- Nie możesz tego zrobić.
- Mogę i właśnie to robię.
- Dlaczego?!
- Powody osobiste.
Głos menedżera złagodniał.
- Seunghee, co się dzieje? Miałaś wypadek? Zachorowałaś? – nie doczekał się odpowiedzi – nic mi nie powiesz?
- I nie angażuj mnie w nic, aż do odwołania.
- Czyli jak długo?
- Mam nadzieję, że nie długo.
- Seunghee, jesteś bardzo tajemnicza. Przestań się tak zachowywać i wystąp dziś. Ludzie zapłacili grubą kasę za bilety.
- Zwrócę z własnej kieszeni.
- Co mam powiedzieć organizatorom?
- Powiedz, co chcesz. Rozłączam się.
Mam nadzieję, że nie długo, powtórzyła w myślach Seunghee.
Nie przyjmowała do świadomości, że Jaejoongowi mogło stać się coś złego. Wciąż miała w pamięci jego obraz, gdy powiedział „poczekaj tu na mnie”. Kazał jej czekać, więc czekała. Spała, jadła, stała godzinami przy oknie, obserwując przejeżdżające pociągi w nadziei, że wreszcie usłyszy kroki i ujrzy wchodzącego do mieszkania Jaejoonga z butelką czerwonego wina. I kiedy po dwóch dniach rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, Seunghee była pewna, że jej życzenia się spełniły. Wdzięczna, radosna, podekscytowana pobiegła otworzyć. Zaniemówiła, zastając w drzwiach nie Jaejoonga, lecz młodą dziewczynę w zaawansowanej ciąży.
- Kim jesteś? – zapytała tamta.
- Kim ty jesteś? – odparła Seunghee.
- Siostrą Jaejoonga.
- A ja jego dziewczyną.
- Nie zastałam go?
Seunghee otworzyła usta, by udzielić odpowiedzi, ale zamiast tego, nagle zalała się łzami.
Siostra Jaejoonga chwyciła ją za ramiona i gwałtownie nią potrząsnęła.
- Co się stało?!
Zauważyła, że Seunghee wygląda na jeszcze bardziej przerażoną od niej, więc uspokoiła się nieco.
- Powiedz mi, gdzie jest Jaejoong.
Z trudem opanowując łzy, Seunghee wyznała:
- Nie wiem…
Opowiedziała siostrze Jaejoonga o wydarzeniach sprzed dwóch dni.
- Więc dlaczego nie powiadomiłaś policji?! – napadła na nią ciężarna.
- Kazał mi tutaj czekać – przypomniała Seunghee, nie mając pojęcia jak inaczej wytłumaczyć, dlaczego nic nie zrobiła – więc czekam…
Siostra zaginionego spróbowała do niego zadzwonić, ale po drugiej stronie usłyszała jedynie głos automatycznej sekretarki „nie ma takiego numeru”.
- Ty musisz być Suyoung –stwierdziła Seunghee, pamiętając jak Jaejoong opowiadał jej, że jedna z jego sióstr jest w siódmym miesiącu ciąży.
- A ty musisz być Seunghee – odpowiedziała Suyoung.
Uśmiechnęły się obie na myśl, że od dawna znają się z opowiadań . Jednak ze względu na okoliczności spotkania, były to smutne uśmiechy.
- Trzeba jak najszybciej zgłosić zaginięcie na policję – oznajmiła Suyoung.
- On wróci, prawda? – zapytała, pełnym nadziei głosem, Seunghee.
Suyoung nie zareagowała. Dopiero wychodząc, przyznała:
- Byłaś ostatnią osobą, która go widziała, powinnaś jechać ze mną na policję.
Seunghee wyczuła w jej słowach ukryte oskarżenie.
- Nie – zaprzeczyła, kiwając głową – poczekam tutaj na niego…

*** 

3 komentarze:

  1. No, no. Nie spodziewałam się, że SH (tak bd nazywać SeungHee :P) będzie czekała na JJ. xP
    Myślałam, że się obrazi i wyjedzie xD
    Cóż za miła niespodzianka <3

    Ps. Tak myślałam, że TOP będzie gangstą xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra brawa dla mnie. Dopiero teraz zauważyłam etykiety LedApple itd :D Czyli Kyumin to Kyumin :D
    no i już rozumiem. Okropna sprawa z tym gangiem... Oby się jakoś wywinęli i cieszę się, że Seunghee czekała. Biedna ;;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i TOPuś jako gangsta to życie <3 - Mój jeden z pierwszych biasów. On i Key z Shinee byli pierwsi pierwsi i kocham no <3

      Usuń