14/01/2015

blue lagoon (rozdział 2)

                Hayi widzi jak ochroniarze wyrzucają Jiyonga z klubu, popychają na chodnik i żegnają kilkoma kopniakami. On wciąż powtarza niczym opętany:
- Poszłaś do konkurencji, ty dziwko! – milknie dopiero, gdy ochroniarze wracają do klubu. Podnosi się, jeszcze klnie kilka razy. Otrzepuje ubranie i odchodzi. Hayi rusza za nim, starając się trzymać w odległości kilku metrów. Kiedy Jiyong przyspiesza, ona też przyspiesza. Kiedy on zwalnia, ona też zwalnia. Kiedy on wchodzi do sklepu po paczkę papierosów, ona chowa się w bramie. I właśnie tam napada ją Jiyong. Przyciska twarzą do ściany, jedną ręką unieruchamia jej nadgarstki, drugą wsuwa pod sukienkę i dotyka pośladków przez cienki materiał majtek.
- Nie! Proszę, nie! – krzyczy sparaliżowana ze strachu Hayi.
- Cicho – odpowiada obojętnie Jiyong – bądź cicho, to nic ci nie zrobię.
Hayi milknie. Jiyong odwraca ją twarzą do siebie.
- Nic ci nie zrobię.
Uczucie sparaliżowania ustępuje, Hayi wybucha płaczem. Jiyong podaje jej papierosa. Chociaż nigdy nie paliła, przyjmuje go. Wkłada do ust, przysuwa się do chłopaka po ogień, zaciąga się głęboko i krztusi.
- Twój pierwszy raz? – pyta Jiyong.
- Co… - Hayi zgaduje, że chodzi o palenie – tak.
Boi się, że jeśli wykona jakiś gwałtowny ruch, Jiyong znów ją dotknie. Nie zniosłaby tego. A jednak znosi.
- Nie becz, póki nie masz powodu – Jiyong wyciera jej łzy – wystraszyłem cię?
- Tak…
- Chciałem cię wystraszyć… żebyś więcej nie śledziła nocą obcych kolesi, to niebezpieczne.
Hayi gasi papierosa o ścianę i wyrzuca go. Jiyong się nie odzywa, co ona odbiera jako zapewnienie, że da jej w spokoju odejść. Jednak, gdy tylko się rusza, on chwyta ją za rękę.
- Nie… - prosi Hayi.
W odpowiedzi Jiyong uśmiecha się i wyprowadza ją z bramy.
- Obiecałem, że nic ci nie zrobię – przypomina.
I wtedy Hayi przestaje się bać. Zaczyna patrzeć na Jiyonga zupełnie inaczej. Jego dłoń daje jej dłoni przyjemne ciepło. Jego uśmiech jest taki uroczy, on taki przystojny.
- Dlaczego mnie śledziłaś? – pyta Jiyong – musiałaś mieć powód.
- Ja…
Jiyong szarpiący Harę na scenie i napadający mnie w bramie. Jiyong trzymający moją dłoń i uśmiechający się tak uroczo.
Te dwie sprzeczne wizje odbierają dziewczynie zdolność logicznego myślenia.
- Przyznaj się – Jiyong patrzy jej prosto w oczy.
- Do… czego…?
- Czemu mnie śledziłaś? Co ci siedzi w tej ślicznej główce?
- Chodzi o Harę…
- O Harę?! – uśmiech znika z twarzy Jiyonga.
- Słyszałam, że… jesteś właścicielem klubu… Blue Lagoon, w którym występowała Hara… i że stamtąd odeszła… i… ja… no… eh – Hayi się poddaje.
- Mów, mała.
Ona czeka, aż Jiyong znów się uśmiechnie. I on to robi. Wygląda tak łagodnie i niewinnie, że mogłaby mu powiedzieć wszystko.
- Chciałabym ją zastąpić.
- Harę?!
- A o kim rozmawiamy?
- Nie bądź taka zaczepna, mała.
- Nie mów do mnie „mała”.
- A ile ty masz lat?
- Dziś kończę… osiemnaście.
- Wszystkiego najlepszego.
- Dziękuję.
- Masz jakiś talent? Oprócz jędrnych pośladków…
Hayi się rumieni.
- Śpiewam… trochę.
- Słuchaj, baby…
- „Baby” też nie mów.
- To jak mam mówić?
- Hayi. Lee Hayi. Tak się nazywam.
- Kwon Jiyong.
Oboje zdają sobie sprawę, że w dalszym ciągu trzymają się za ręce, które są teraz spocone. Puszczają się. Hayi mogłaby odejść, ale nie robi tego.
- Bądź w Blue Lagoon jutro o osiemnastej – zaprasza ją Jiyong.
Hayi parzy na niego z  niedowierzaniem.
- Serio?
- Nie obiecuję, że cię zatrudnię, ale… dam ci szansę.
- Dziękuję.
Jiyong bez pożegnania odwraca się na pięcie i odchodzi.

***

                - Hayi!!! – Jyuni i Seunghyun biegną do niej, gdy tylko z powrotem zjawia się w klubie.
Hara stoi na scenie i śpiewa. Przy dźwiękach jej głosu bawią się tłumy nastolatków. Nie widać po niej, że przed chwilą płakała.
Po mnie też tego nie widać, myśli Hayi.
- Rozmawiałam z Kwon Jiyongiem! – woła podekscytowana.
- Co?! – pytają jednocześnie Jyuni i Seunghyun.
- Umówiłam się z nim na rozmowę kwalifikacyjną. Być może zatrudni mnie na miejsce Hary!
- Co ty bredzisz? Dostałaś gorączki? – kuzynka przykłada jej dłoń do czoła.
- Mówię poważnie!
- Chcesz się zatrudnić u kogoś kto…? – wtrąca Seunghyun i przenosi współczujące spojrzenie na Harę.
- Ona odeszła z Blue Lagoon bez słowa podziękowania, kiedy tylko zaczęła występować w telewizji, mimo że to Kwon Jiyong ją wypromował – usprawiedliwia go Hayi – miał prawo się wkurzyć.
- I narobić takiego rozpierdolu?
- Seunghyun-ah…
- To szansa, by spełniła swoje marzenia  – wyjaśnia Jyuni, obejmując Hayi.
- Niech robi, co chce – odpowiada Seunghyun – jest w końcu dorosła.
- Napijmy się – proponuje Hayi.
Kupują piwo i stoją pod sceną, dopóki trwa występ Hary. Po zaśpiewaniu ostatniej piosenki wokalistka schodzi do publiczności i zatrzymuje się na wprost Hayi.
- Ładna sukienka – mówi – szkoda, że podarta.

***

                Hayi leży w łóżku i obserwując jak blask księżyca odbija się od oczka pierścionka, myśli o Jiyongu. Serce bije w piersi jak szalone, czego umysł nie może zaakceptować. Strach i fascynacja – nikt nie wzbudził w niej wcześniej równie sprzecznych emocji. Hayi słyszy sygnał przychodzącego smsa. Sięga po telefon. Na ekranie wyświetla się imię „Seunghyun-ah”. Z nadzieją na długo wyczekiwane życzenia Hayi odczytuje wiadomość: zajrzyj pod łóżko.
Zajrzyj pod łóżko i co? Wypił za dużo i robi sobie żarty. Ale ona na wszelki wypadek zagląda. Pod łóżkiem znajduje prezent. Po chwili trzyma w dłoniach prawdziwy mikrofon. Myśli Hayi wracają do Jiyonga. Nie umie go ocenić, ale pragnie móc ocenić pozytywnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz