- Wyłaź, muszę zmyć maseczkę! – Hyeyoon wali pięściami w
drzwi łazienki.
Niewzruszony krzykami siostry Seunghyun kąpie się
spokojnie, dopóki nie słyszy sygnału swojego telefonu.
- Kto dzwoni? – pyta, czekającą pod drzwiami Hyeyoon.
Dziewczyna biegnie po telefon brata. Patrzy na ekran i
czyta:
- Śpiewająca Hayi.
Owinięty ręcznikiem Seunghyun zwalnia łazienkę. Zamyka
się z telefonem w swoim pokoju i odbiera.
- Dzwonię, żeby podziękować za prezent – oznajmia Hayi.
- No wreszcie.
- Byłam zbyt wzruszona, dlatego nie zadzwoniłam wczoraj…
Ty zwlekałeś cały dzień, żeby dać mi prezent. Ja też mogłam trochę pozwlekać,
żeby ci za niego podziękować. Myślałam, że obraziłeś się za ten dres i nic mi
nie dasz na urodziny.
- Chciałem cię wystraszyć.
Nie ty jeden…
Hayi przypomina sobie słowa Jiyonga: Chciałem
cię wystraszyć… żebyś więcej nie śledziła nocą obcych kolesi, to niebezpieczne.
- Okrutny! Wpadniesz do mnie po południu pomóc
przygotować się na rozmowę kwalifikacyjną?
- Na co?
- Kwon Jiyong zaprosił mnie do Blue Lagoon – przypomina
Hayi z podekscytowaniem, którego Seunghyun w najmniejszym stopniu nie podziela.
- Liczyłem, że z tego zrezygnujesz.
- Przeliczyłeś się.
- Niech Jyuni pomoże ci się przygotować. Ja nie chcę mieć
nic wspólnego z takimi typami jak Kwon Jiyong.
- Jyuni umówiła się dziś na randkę.
- Taka z niej przyjaciółka.
- Taki z ciebie przyjaciel – odpiera Hayi i się rozłącza.
Kiedy Seunghyun chce dokończyć kąpiel, łazienka jest
zajęta.
- Wyłaź, muszę umyć włosy! – krzyczy, ale siostra nie
reaguje.
***
Hayi
stoi przed lustrem ubrana w komplet różowej bielizny. Wczoraj Jiyong widział ją
w najlepszej sukience, którą w dodatku podarł. Te dwa fakty zmuszają do wyboru
innego stroju. Hayi decyduje się na czarne spodnie i złoty sweter. Coś
eleganckiego, lecz jednocześnie skromnego i, na co ma nadzieję, dodającego jej
parę lat. W tym celu podkreśla też oczy czarną kredką. Nie informując rodziców,
dokąd się wybiera, dojeżdża autobusem do klubu Blue Lagoon w dzielnicy Gangnam.
Lokal okazuje się o wiele bardziej ekskluzywny, niż sobie wyobrażała. Pełno
bogaczy i celebrytów zajmuje czerwone kanapy ze skóry i popija drinki,
prowadząc obojętne rozmowy. Hayi czuje się nagle zbyt skromnie i starając się
nie zwracać na siebie uwagi, kieruje się prosto do baru.
- Co podać? – pyta ją ubrana skąpo kelnerka.
- Kwon Jiyong kazał mi przyjść – odpowiada Hayi.
Kelnerka ze zdziwieniem unosi brwi. Znika na zapleczu,
ale zaraz wraca.
- Chodź za mną – zaprasza.
Zaprowadza dziewczynę na zaplecze i zostawia przed
jednymi z zamkniętych drzwi. Hayi zastanawia się, co robić. Wreszcie zdobywa
się na odwagę i puka.
- Otwarte – za drzwiami rozlega się obojętny głos
właściciela klubu.
Hayi puka jeszcze raz.
- Wchodzisz czy nie? – głos Jiyonga z obojętnego zmienia
się w zirytowany.
- Wchodzę – odpowiada Hayi i naciska klamkę.
Zastaje Jiyonga leżącego na kanapie przed ekranem
telewizora.
- Zamknij drzwi – ona wykonuje polecenie, a on dodaje –
napijesz się wina?
Hayi nie ma ochoty na alkohol, ale nie chce być
nieuprzejma i zgadza się nieśmiało:
- Tak…
Jiyong podnosi się z kanapy. Ubrany dość niechlujnie jak
na właściciela ekskluzywnego klubu, z rozczochranymi włosami i rozkojarzonym spojrzeniem,
sprawia, że Hayi nie może oderwać od niego wzroku, o czym on doskonale wie. Wytwarza
się między nimi dziwne napięcie. Jiyong otwiera barek, wyjmuje butelkę
czerwonego wina i napełnia nim dwa kieliszki. Jeden podaje dziewczynie.
- Siadaj – zaprasza ją na kanapę, na której sam z powrotem
się kładzie.
Kąciki jego ust unoszą się w tajemniczym uśmiechu. Hayi
zastanawia się, co znaczy ten uśmiech. Siada na kanapie obok Jiyonga, którego
bliskość sprawia, że cała drży.
- Nazywasz się Lee Hayi, wczoraj skończyłaś osiemnaście
lat, masz jędrne pośladki i trochę śpiewasz. Coś jeszcze? – pyta ją Jiyong.
Stuka swoim kieliszkiem o jej kieliszek i pije. Hayi ma
zbyt ściśnięte gardło, by cokolwiek przełknąć.
- Ja…
Jiyong chwyta ją za rękę. Jego dotyk jest przyjemnie
ciepły.
- Lee Hayi, czy ja cię zawstydzam?
Ona przytakuje skinieniem głowy.
- Nie wstydź się mnie – prosi Jiyong, a jego tajemniczy
uśmiech sprawia, że serce Hayi zaczyna bić szybciej – jestem niewiele starszy
od ciebie, dlatego myślę, że możemy rozmawiać na luzie – dodaje on.
Hayi podnosi kieliszek do ust i mimo ściśniętego gardła,
pije do dna. Postanawia zataić fakt, że nie dostała się do „The voice of
Korea". Mówi o swoim marzeniu zostania
sławną wokalistką. Po trzech kieliszkach wina wypitych w zdecydowanie zbyt
szybkim tempie, proponuje:
- Mogę coś zaśpiewać.
- Zaśpiewaj.
Hayi na chwiejnych nogach staje przed Jiyongiem. Czuje
się dziwnie rozpalona, policzki ją pieką, wszystko dookoła wiruje. On nie
spuszcza z niej wzroku – hipnotyzującego, przenikliwego, dzikiego.
- To moja ulubiona piosenka – wyznaje Hayi i zaczyna śpiewać
Song Jieun „Don’t look at me like that”.
Nagłe uczucie swobody powoduje, że dziewczyna nie kontroluje
w pełni swojego głosu. Wie, że gdyby była trzeźwa, zaśpiewałaby lepiej. Jednak,
kiedy kończy, Jiyong oznajmia:
- Nieźle, naprawdę nieźle.
Hayi z radości ma ochotę rzucić się Jiyongowi w objęcia.
Wtedy słyszy:
- Rozbieraj się.
Nogi się pod nią uginają. Z jękiem upada na podłogę.
- Co?
- Dam ci pracę, jeśli ty dasz mi trochę przyjemności.
Ogarniają ją mdłości. Mobilizując wszystkie siły, podnosi
się i wybiega z biura Jiyonga, głośno zatrzaskując za sobą drzwi.
Wraca
po kilkunastu minutach. Zapłakana staje przed Jiyongiem i krzyżuje ręce na
piersiach.
- Powiedziałeś, że śpiewam nieźle… Będę się starać
bardziej, obiecuję, tylko nie każ mi… - dalsze słowa nie mogą jej przejść przez
usta.
- Lee Hayi, od wczoraj mam ochotę cię przelecieć. Jestem
na ciebie nieprzyzwoicie napalony. Myślisz, że w takiej sytuacji dam się
przekupić nic niewartymi obietnicami?
Hayi wybucha jeszcze głośniejszym płaczem. Wcześniejsza
fascynacja Jiyongiem nie mija, ale obok niej pojawia się rozczarowanie – tak
wielkie, że aż nie do zniesienia.
- Jestem dziewicą – wyznaje ona ledwo słyszalnie.
- Każdy nią kiedyś był – Jiyong chwyta Hayi za rękę i
gwałtownym szarpnięciem sadza ją sobie na kolanach – wypromuję cię jak Harę. Będziesz
miała wszystko. Zostaniesz nową wokalistką w Blue Lagoon, a jeśli ludzie cię pokochają, wystąpisz w
telewizji – Jiyong zanurza twarz we włosach Hayi i szepcze jej do ucha – daj mi
tylko trochę przyjemność… ten jeden raz… i nigdy więcej cię o to nie poproszę,
obiecuję… To nie jest nic niewarta obietnica.
Hayi pragnie sławy o jakiej mówi Jiyong. Podświadomie
pragnie również jego, ale nie w taki sposób. To, co zaproponował jest
niemoralne, ale zamiast się przed tym bronić, ona jedynie płacze. Jiyong
wyciera palcami jej łzy.
- Nie becz, póki nie masz powodu – mówi i łączy swoje
usta z ustami Hayi w namiętnym pocałunku.
***
Nie becz, póki nie masz powodu,
te słowa rozbrzmiewają Hayi w głowie, kiedy leży naga na kanapie w biurze
Jiyonga. Nie płacze, bo ma wrażenie, że wylała wszystkie łzy podczas spełniania jego zachcianek.
- Lee Hayi, dobrze się czujesz?
- Tak.
- To wracaj do domu – Jiyong podnosi jej rzeczy i
zaczyna ją ubierać.
Hayi go odpycha.
- A praca? – pyta, sama kontynuując ubieranie.
- Praca, praca, praca! – powtarza Jiyong, krążąc po
biurze.
Dostał, czego chciał. Hayi nie rozumie, dlaczego jest
taki zdenerwowany.
- Dam ci pracę.
On rzuca na kanapę gotową umowę. Ona czyta ją kilka razy,
zanim dociera do niej, że wystarczy jeden podpis, a będzie zatrudniona w Blue
Lagoon. Składa go drżącą dłonią. Jest jeszcze zbyt roztrzęsiona, by odczuwać
radość.
- Napisz mi swój numer telefonu – prosi Jiyong –
zadzwonię do ciebie, żeby omówić szczegóły. Teraz wracaj do domu.
Niemal wypycha ją z biura. Idąc w kierunku wyjścia z
lokalu, wśród spojrzeń klientów, Hayi czuje się jakby wciąż była naga.
Jak można nie komentować tak cudownego bloga?! Nie rozumiem tego xD
OdpowiedzUsuńFabuła super i intrygująca! Będę czytała tego bloga i komentowała!
"od wczoraj mam ochotę cię przelecieć. Jestem na ciebie nieprzyzwoicie napalony. Myślisz, że w takiej sytuacji dam się przekupić nic niewartymi obietnicami?" Genialne! haha jestem na ciebie napalony! haha xD
Choć sytuacja była straszna, ale to zdanie genialne! xd
Biedna Hayi!
Czekam na next!!
A no i zapraszam do mnie:
http://zdrada-ma-wiele-twarzy.blogspot.com/
Hwaiting~~!
Dziękuję za miłe słowa, są dla mnie bardzo motywujące:)
UsuńZ chęcią zajrzę do ciebie!^^
Nie no co za akcja. Kocham <3 i w dodatku taki Ji Yong no nic tylko czytac. Czekam na next i zycze duzo weny.
OdpowiedzUsuńdziękuję za miły komentarz i życzenia:)
UsuńObiecałam zajrzeć i się nie przeliczyłam. Jestem wręcz oszołomiona! Omg! Nigdy jeszcze nie czytałam tak odważnego opowiadania (przynajmniej nie z Big Bang w rolach głównych). Jinyong w zupełnie innym wydaniu. Takiego tylko kochać a jednocześnie nienawidzić. Nie mogę się doczekać następnej części!
OdpowiedzUsuńdziękuję za komentarz:) właśnie taką reakcję na postać Jiyonga zamierzałam wywołać i cieszę się bardzo, że mi się to udało :D
UsuńJiyong jak zwykle gra takiego wredote. On się najbardziej zawsze na takiego nadaje. :D Nie lubię go jako osoby realnej, ale w opowiadaniach wręcz kocham. :D Bo zazwyczaj w opowiadaniach się zmienia. :D
OdpowiedzUsuń