13/05/2015

blue lagoon (rozdział 19)

                Hyeyoon pochyla się nad sedesem i zwraca zjedzony wcześniej deser. Hyuntae pocieszająco głaszcze dziewczynę po głowie.
- Wyjdź! No wyjdź stąd! – krzyczy ona.
Nie chce, by ktokolwiek jej teraz towarzyszył. To ją upokarza.
Hyuntae posłusznie opuszcza łazienkę. Zza drzwi rozlega się głos Seunghyuna:
- To będzie dziewczynka! Jeśli w ciąży dużo się rzyga, to będzie dziewczynka, bo geny matki bardziej się kłócą z genami córki, niż z genami syna.
- Jak ty coś powiesz... - Hyeyoon wychodzi z łazienki i wymija brata - to nie wiem, czy się śmiać, czy płakać.
- Hyeyoon-ah, źle się czujesz? – pyta ją matka Hyuntae i obejmuje z troską.
Obie wspaniale się dogadują odkąd Hyeyoon mieszka w willi państwa Im z służbą i wszelkimi wygodami.
- Dziękuję, lepiej mi – zapewnia dziewczyna.
Siada z powrotem przed telewizorem. Oglądają zdjęcia ze ślubu, ona, Hyuntae, jego rodzice, Seunghyun z Jyuni, Hayi. Ta ostatnia przypomina sobie, jak podejrzewała, że może być w ciąży. Cieszy się, że jej obawy się nie potwierdziły, gdy patrzy na bladą Hyeyoon. W dniu swojego ślubu przyszła matka na sobie miała skromną, białą sukienkę, a włosy upięte w koka ozdobionego kwiatami orchidei. Wyglądała pięknie, ale sprawiała wrażenie, jakby nie czuła się najlepiej. Teraz też takie sprawia. Dlatego Hayi, Jyuni i Seunghyun żegnają się z młodszym oraz starszym państwem Im. Wracają do domów. W autobusie rozmawiają jeszcze o ślubie Hyeyoon i Hyuntae. Odbył się on w jednym z seulskich kościołów, a po nim przyjęcie w restauracji, skromne i bez tańców (Hayi i tak bolała skręcona kostka), na którym wszyscy dowiedzieli się o ciąży i byli zaskoczeni, aż doszli do wniosku, że „co się stało, to się nie odstanie”. Państwo Choi martwili się o edukację córki, ale ona obiecała, że skończy studia w tym roku.
- Moja siostrzenica urodzi się w kwietniu – oblicza Seunghyun, przekonany, że to będzie dziewczynka.
- A może postaracie się o kuzynostwo dla niej? – żartuje Hayi.
- O nie! - odpowiada Jyuni – żadnych dzieciaków, jeden mi wystarczy… - dodaje, wskazując Seunghyuna.
- Co?! – oburza się chłopak – za karę śpisz w pokoju Hyeyoon.
- Słucham?! Mogę w ogóle u ciebie nie spać.
- Nie znasz się na żartach.
- Ty się nie znasz na żartach.
- Ciągle mi wypominasz, że jestem od ciebie młodszy, mnie to wkurwia.
- Zerwij ze mną. Nie będę cię wkurwiała.
- Nie ty mnie wkurwiasz!
- Jak zaraz nie przestaniecie, wysiądę – ostrzega Hayi – wolę iść pieszo, niż słuchać waszych kłótni.
Ponieważ oni nie przestają, wysiada. Stąd nie ma daleko do domu. Idzie, słuchając muzyki przez słuchawki. Kiedy dzwoni jej telefon, myśli, że to Jyuni albo Seunghyun chce ją przeprosić za kłótnię, Ze zdziwieniem odkrywa, że na ekranie wyświetla się: „Goo Hara”. Hayi nie reaguje. Ale cały spokój, jaki czuła, odkąd zdecydowała zapomnieć o Jiyongu, w jednej chwili ją opuszcza. Hara znów dzwoni. Przez pomyłkę? Hayi znów nie reaguje.
O co jej chodzi?, zastanawia się.
I wtedy dostaje od niej wiadomość: „Jiyong chce się zabić”. Na początku Hayi myśli, że to kolejne kłamstwo, słaby żart, zabawa jej uczuciami. Ale zaraz oddzwania, wbrew sobie, wbrew wcześniejszej decyzji. Słyszy drżący głos Hary:
- Rano… byłam na zajęciach fitness… Jiyong wysłał mi sms-a, że już nie chce żyć, że mi dziękuje i mnie przeprasza… za wszystko. Nie mogę się do niego dodzwonić… ma wyłączony telefon. Nie mogę go nigdzie znaleźć.
- Ale dlaczego? – dziwi się Hayi – mówiłaś, że Jiyong ma się dobrze!
- Gdzie teraz jesteś?
Hayi podaje nazwę ulicy, na której się znajduje.
- O co chodzi?! – krzyczy.
Niczego nie rozumie. Nie wie, co się dzieje z Jiyongiem. Boi się o niego, bardziej i bardziej.
- Przyjadę tam – odpowiada Hara – proszę, czekaj na mnie.
Zjawia się pół godziny później, zapłakana, drżąca. I biegnie do Hayi, która nie wydaje się być w lepszym stanie.
- Kłamałam! – krzyczy Hara – cały czas kłamałam! Najpierw z tym, że Jiyong nie żyje, potem z tym, że do siebie wróciliśmy… Wierzyłam, że kiedy cię od niego odsunę, to o tobie zapomni. Ale nie zapomniał. Przez te wszystkie miesiące kochał tylko ciebie… Mówił, myślał, śnił tylko o tobie… Kłamałam, bo wierzyłam, że Ji kiedyś przeleje na mnie swoje uczucia… A teraz chce się zabić! – Hara zalewa się łzami.
Jednak Hayi w ogóle nie jest jej żal. Wierzyła, że Jiyong żyje szczęśliwie z Harą. Dlatego nie odezwała się do niego, chociaż mu wybaczyła. A w tym czasie on kochał tylko ją - swoją Lee Hayi! Żal jej go i żal jej siebie. Przez kłamstwa Hary, ona i Jiyong stracili tak wiele. Oby nie okazało się za późno, by wszystko odzyskać!
- Jeśli… on coś sobie zrobi… to twoja wina – Hayi patrzy Harze prosto w oczy. Ignoruje jej histerię i dodaje – gdzie byłaś? Gdzie go szukałaś?
Hara wymienia ulubione lokale Jiyonga, miejsca w których często bywał (ostatnio nigdzie nie bywał), nawet dom Hakyeona.
- A wieża telewizyjna?
- Nie… o Boże, nie…
- Gdyby chciał się z niej rzucić, rzuciłby się, jak będzie ciemno.
- Dlaczego?
- Bo lubi widok oświetlonego miasta. Tak go kochasz, a tego nie wiedziałaś?
Już jest ciemno…
Wsiadają do samochodu i ruszają. Hara wyprzedza po kilka pojazdów, a kiedy po raz któryś przejeżdża na czerwonym świetle, Hayi zwraca jej uwagę:
- Jak się zabijemy, to mu nie pomożemy.
Jedynie troska o niego sprawia, że Hayi ma do Hary tyle cierpliwości. Nie dość, że za te wszystkie kłamstwa czegoś jej nie zrobiła, to jeszcze ją uspokaja. Nie bardzo wie jak. Trudno uspokajać kogoś, kiedy nie jest się ani trochę spokojnym. Hayi boi się, że straci Jiyonga, teraz, gdy odzyskała nadzieję na wspólne życie z nim. Powstrzymuje łzy (rozpaczy, czy szczęścia?) Czuje, że serce bije jej jak szalone. Ona wydaje z siebie pełne ulgi westchnienie, w momencie, w którym ukazuje się wieża telewizyjna, taras widokowy i stojący na stopniu barierki Jiyong.
- Proszę… nie mów mu, że kłamałam… - Hara ściska Hayi za rękę – on mnie znienawidzi!
- Nie powiem – zapewnia Hayi – sama mu powiesz. A ja będę się przyglądała, jak ty się przyglądałaś, gdy cierpiałam po każdym twoim kłamstwie.
Wyrywa rękę z uścisku Hary. Wjeżdża windą na taras widokowy. Jiyong po prostu stoi na stopniu barierki. Jak w dniu, w którym zabrał tu Hayi przed jej debiutanckim występem. Ona cała się trzęsie. Po wszystkim, co się wydarzyło, znów go widzi. Ma ochotę podbiec do chłopaka, przytulić się do jego pleców. Ale tego nie robi. Zaczyna śpiewać „Don’t look at me like that”:

Tell me what is wrong
Tell me what is love

Głos jej drży, ale ona śpiewa, dopóki on się nie odwraca. Jiyong jedną ręką trzyma się barierki, drugą przeciera zapłakane oczy, jak gdyby nie wierzył w to, kogo widzi. Pyta:
- Co… ty tu robisz?
- Śpiewam. A ty?
- Stoję na barierce?
- Dlaczego wysłałeś Harze sms-a, że nie chcesz żyć?
- Bo nie chcę. Ale boję się… zabić.
- Jiyong… Ji… oppa…
Pojedyncza łza spływa po jego policzku.
- Co?
- Czy zejdziesz wreszcie z tej cholernej barierki i mnie przytulisz?
- Nie lituj się nade mną, ktoś taki jak ja nie zasługuje na litość.
- Taki jak ty?
- Zły.
- Nie jesteś zły, jesteś nieszczęśliwy.
- Jeszcze w to wierzysz?
- Przeczytałam twój list. Niestety pół roku później... To, i kilka innych rzeczy, wyjaśni ci na dole Hara. Czy wierzę? Nie, nie wierzę. Wiem. Nie jesteś zły, tylko to, co robiłeś było często złe. Ale ja dawno ci wybaczyłam. Nie mam do ciebie żalu… o nic, o nic naprawdę! Kochałam cię, kiedy brałeś narkotyki i chcę cię kochać, kiedy nie bierzesz, chcę cię kochać... czystego... szczerego… i dobrego…  - głos jej się załamuje.
- Ty… chcesz być ze mną?
- Głupku, a myślisz, że po co wyznaję ci miłość?!
- Ja też… chcę być… z tobą, Lee Hayi…
- To złaź i mnie przytul, do cholery!
Ona wyciąga do niego ramiona. A on, z głośnym, wstrząsającym szlochem, w nie wpada. Hayi klepie go lekko po plecach. Zatapia dłonie we włosach chłopaka. Przytulają się policzkami i nie wiedzą już, które łzy są jego, które łzy są jej.


OD AUTORKI:

Następny rozdział będzie słodko-gorzki xD Będzie trochę niespodzianek, konkretnie dwie: 

1) co Hayi zrobi z pieniędzmi od Jiyonga

2) nowa postać (choć już wspomniana... ^^)

Przy okazji pozdrawiam czytelników z Francji, bo widzę, że tu dość licznie zaglądają, merci! :)

2 komentarze:

  1. O matko! Jakie ładne tło! Pasuje do opowiadania;)
    Wow, ale fajnie Hyeyoon, że mieszka z rodzicami Hyuntae. Tyle wygód... Seunghyun jaki podekscytowany, że zostanie wujkiem:) Boże i ta śmieszna kłótnia pomiędzy nim, a Jyuni. Oni są po prostu niemożliwi!
    No i znowu ogarnęło mnie przerażenie na wieść, że Jiyong chce się zabić. To, co zrobiła Hara jest po prostu nie do wybaczenia. Rozdzieliła Hayi i Jiyonga, którzy się tak naprawdę kochają. Gdyby nie ona, mogliby być od dawna ze sobą.
    Oh! Jakie romantyczne zakończenie na tej wierzy:) Na to właśnie czekałam! Aż się łezka w oku zakręciła;) Nie pozostaje nic, tylko wydać okrzyk: Nareszcie!!!
    I pisz dalej, pisz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki:)
      Hara się doigra jeszcze, żeby było sprawiedliwie^^

      Usuń