20/05/2015

blue lagoon (rozdział 20)

                - Trzymać cię w objęciach, czuć bicie twojego serca, to największe szczęście – szepcze Jiyong na ucho Hayi, z policzkiem przytulonym do jej policzka. Ich łzy się mieszają.
- Trzymaj mnie w objęciach, czuj bicie mojego serca… a ja twojego – ona wypowiada te słowa jak magiczne zaklęcie – bądźmy szczęśliwi!
To takie proste! Kiedy są razem, wszystko wydaje się być proste. Nie istnieją rzeczy niemożliwe. Jiyong lekko odsuwa od siebie Hayi, wyciera jej łzy, a następnie swoje. Ona go powstrzymuje:
- Oppa... - powtarza.
I scałowuje łzy z jego policzków.
- Lee Hayi, jak to możliwe? Jesteś taka delikatna i taka silna jednocześnie.
- I ty też. Moja siła, to twoja siła. A twoja siła, to moja siła.
- Nie skrzywdzę cię więcej, obiecuję.
- A ty zawsze dotrzymujesz obietnic.
- Zapamiętałaś wszystko, co napisałem w liście?
- Wszystko.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham.
Jiyong ją całuje. Na początku tylko dotyka ustami jej ust. A kiedy ona rozchyla wargi, on obejmuje je swoimi, później wsuwa język do środka. Stopniowo pogłębia pocałunek. Hayi zamyka oczy. Czuje lekki zawrót głowy, ciepło, które ją wypełnia. Czuje, że nogi się pod nią uginają. I poddaje się tym uczuciom. Żeby nie upaść, zarzuca chłopakowi ramiona na szyję, przywiera do niego całym ciałem. Jego dłonie przesuwają się wzdłuż jej pleców, co sprawia, że ogarniają ją przyjemne dreszcze. Hayi i Jiyong całują się i nie zwracają uwagi na obserwujących ich ludzi. Odrywają się od siebie, wciąż spragnieni swojej wzajemnej bliskości, z przyspieszonymi oddechami, z zarumienionymi policzkami.
- Zjedźmy stąd - proponuje ona.
- Zjedźmy.
- Ale trzymaj mnie w objęciach, nie puszczaj!
Spleceni w uścisku, wsiadają do windy.
- Lee Hayi, ja… po odwyku zamieszkałem z Harą, ale między nami nic nie było…
- Wiem, TERAZ wiem.
- Dlaczego przeczytałaś mój list dopiero po pół roku?
- Na dole Hara ci to wyjaśni.
Wysiadają z windy. Hara czeka oparta pupą o swój samochód. Na widok Jiyonga, podnosi się i do niego podbiega:
- Co to było?! Ten sms, to twoje zniknięcie?! Wiesz jak się o ciebie bałam? Na szczęście nic ci nie jest! - szybko wyrzuca z siebie słowa, po których przytula się do Jiyonga. On jednak nie odwzajemnia uścisku, bo obejmuje Hayi.
- Przepraszam… to był taki dzień, że miałem dość wszystkiego… Ale okazał się najlepszy… Odzyskałem Hayi. Dziękuję, że przywiozłaś ją do mnie.
W oczach Hary pojawiają się łzy, kiedy odpowiada:
- Nie ma za co…
- Ale… skąd wiedziałaś, że jestem właśnie tu?
- Ja wiedziałam – wtrąca Hayi – też często przyjeżdżałam się tutaj wypłakać.
- Dlaczego Hayi przeczytała mój list dopiero po pół roku? – Jiyong zwraca się do Hary.
- Wytłumaczę ci wszystko... w domu.
- Nie – stanowczo zaprzecza Hayi – wytłumaczysz to teraz. A ja będę słuchać i kontrolować, czy nie wymyślasz kolejnych kłamstw.
- Wytłumacz mi, proszę – Jiyong zachęca Harę – co to za kłamstwa?
Ona zaczyna płakać. Udaje, że szuka czegoś w torebce. Próbuje odwlec chwilę, w której będzie musiała przyznać się do wszystkiego, co zrobiła.
- Cały czas kłamała – mówi oskarżycielsko Hayi.
- Hara… - popędza ją Jiyong.
- Obiecaj, że najpierw mnie wysłuchasz.... a później się wściekniesz – prosi ona.
- Obiecuję… ale zaczynam się bać, nie trzymaj mnie dłużej w nieświadomości.
- Ja… zrobiłam to wszystko, bo cię kocham, Ji… Nie dałam Hayi twojego listu, okłamałam ją… że nie żyjesz. Ale ona odkryła, że to kłamstwo, więc wymyśliłam kolejne… Tamtego dnia, kiedy się obudziłeś, a mnie nie było w domu… nie pojechałam do moich rodziców, pojechałam spotkać się z Hayi. Okłamałam ją, że do siebie wróciliśmy, że jesteśmy ze sobą szczęśliwi… Ji! Ja chciałam tylko, żebyś o niej zapomniał i mnie kochał! Zrobiłam to wszystko z miłości! – Hara nie powstrzymuje łez.
A Jiyong zgodnie z obietnicą wysłuchuje jej do końca. Gdy jest już pewien, że ona nic więcej nie powie, policzkuje ją.
- Nie wybaczę ci tego – dodaje drżącym głosem i tym razem to w jego oczach pojawiają się łzy.
Hara jest tak zaskoczona, że przestaje płakać. Chwyta się za lekko piekący policzek. Uderzenie nie było silne. Ona wie, że nie chodziło o fizyczny ból. Jiyong, który nienawidzi przemocy, spoliczkował ją. Chodziło o to, by zrozumiała, że zasłużyła na największą pogardę. Taki ból jest znacznie silniejszy od fizycznego, wręcz nie do zniesienia.
- Ja też ci tego nie wybaczę – odpowiada Hara i znów zaczyna płakać, głośniej, jeszcze bardziej rozpaczliwie. Wydaje z siebie przeraźliwy krzyk. A następnie wsiada w samochód i odjeżdża. Jiyong również płacze, wtulony w Hayi. I ona znów scałowuje łzy z jego policzków.
- Już dobrze… Ji… oppa, już dobrze…
Gdy on się uspokaja, ona postanawia:
- Chodźmy.
- Tak, chodźmy. Ale… ja niczego przy sobie nie mam.
- To nic – Hayi się uśmiecha – to nic nie szkodzi, kochany. Mamy siebie.
Chwytają się za ręce i ruszają w przypadkowym kierunku. Na dworze zdążyło zrobić się ciemno. Chociaż to już wrzesień, wieczór jest dosyć ciepły. Hayi i Jiyong spacerują wzdłuż rzeki. Są szczęśliwi. Obserwują gwiazdy, te na niebie i te odbijające się w wodzie, księżyc. Każda rzecz, którą widzą wspólnie, wprawia ich w zachwyt. Milczą, ponieważ mają sobie zbyt wiele do powiedzenia, a emocje są zbyt duże, by zebrać to wszystko w całość i ułożyć w słowa. Co jakiś czas się zatrzymują. Po prostu stoją objęci, albo się całują. Nie mogą nasycić się swoją wzajemną bliskością. Później siadają na brzegu rzeki. Hayi kładzie głowę na kolanach Jiyonga. On głaszcze dziewczynę po włosach. Pyta:
- Co teraz?
- Będziemy szczęśliwi – odpowiada Hayi.
- Co do tego nie mam żadnych wątpliwości – Jiyong się uśmiecha.
Schyla się, żeby cmoknąć w czoło Hayi, wciąż leżącą z głową na jego kolanach i kontynuuje:
– Ale z czego będziemy żyć? Gdzie będziemy mieszkać? Po odwyku wprowadziłem się do Hary, bo tak mi poradziła moja terapeutka. Chciała, żebym miał kogoś, kto by mnie wspierał. Hara chętnie się zgodziła. Poza tym potrzebowałem kasy, więc sprzedałem swoje mieszkanie. No i nie znalazłem sobie na razie pracy… Ja… byłem w depresji, tak bardzo za tobą tęskniłem, miałem wyrzuty sumienia za to wszystko, co ci zrobiłem…
- Oppa – Hayi chwyta go za rękę.
Trochę się boi jego reakcji na jej propozycję:
- Zamieszkamy u mnie, a potem… poszukamy twojej matki.
Chwila ciszy – pytanie:
- Mojej matki?
- Tak.
- Ale moja matka jest w Ameryce.
- Yhm…
- Hayi! Chyba nie chcesz…
- Chcę. A ty nie chcesz?
- Chcę… ale
- Ale?
- Po co?
- Po to, by ją zapytać, dlaczego cię porzuciła. Czy nie wtedy zaczęły się wszystkie twoje problemy? Jeśli chcesz je rozwiązać, musisz zacząć od początku.
Hayi widzi, że w oczach Jiyonga pojawia się błysk nadziei.
- I ty poleciałabyś ze mną do Ameryki?
- Ja z tobą poleciałabym nawet w kosmos.
Jiyong się śmieje, ale zaraz znów jest poważny.
- A twoja szkoła?
- Oppa, ja już skończyłam szkołę.
- Serio?
- Serio. Wydaje ci się, że taka ze mnie zła uczennica?
- Nie! Zapominam po prostu, że rocznikowo masz dziewiętnaście lat. Nadal wyglądasz na czternaście.
- A ty wyglądasz na sto.
- Lee Hayi!
- Co?
Oboje się śmieją.
- No to co ty teraz robisz? – pyta Jiyong.
- Nic.
- Nie zdawałaś na studia? Nie szukałaś pracy?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo tęskniłam za tobą.
Chwila ciszy – pocałunek.
- Naprawdę chcę polecieć do Ameryki – wyznaje Jiyong – ale ja już prawie nie mam kasy…
- Ja mam. Trzy miliony won.
- To twoje pieniądze… Wydaj je na coś, o czym marzysz.
- Marzę, żeby polecieć z tobą do Ameryki.
- Cholernie jesteś uparta.
- Ty też. Przestań wymyślać argumenty na „nie”, powiedz „tak”.
- Tak… - zgadza się Jiyong.
Mają jeszcze wiele szczegółów do ustalenia, jednak postanawiają się tym zająć, kiedy emocje nieco opadną. Wstają i spacerują dalej, a gdy są głodni Hayi kupuje dla nich gofry. W nocy robi się chłodno, więc wstępują do przypadkowego klubu muzycznego. I wtuleni w siebie do rana kołyszą się w swoich objęciach.

***

                Hara nie wie, który raz przejeżdża na czerwonym świetle. Nie obchodzi jej to, nawet jeśli dostanie mandat. Straci trochę pieniędzy – żadna strata w porównaniu ze startą ukochanego mężczyzny. Czy naprawdę tak niewiele dla niego znaczyła? Przecież oprócz wszystkich kłamstw, zrobiła dla Jiyonga tyle dobrego. Od momentu, kiedy zobaczyła go na stopniu barierki, wiedziała, że on wybierze życie, że wybierze Hayi. A ona, Goo Hara, będzie tą porzuconą. Ale nie spodziewała się, że w taki sposób. Kłamała, by zatrzymać Jiyonga przy sobie i właśnie dlatego go straciła. O ironio! Jak mógł po porostu wyrzucić ją ze swojego życia? A co najważniejsze, jak mógł ją uderzyć? Hara nie powstrzymuje łez. Jeszcze raz przejeżdża na czerwonym świetle i parkuje przy Blue Lagoon, znanym od czasów nowego właściciela pod nazwą Desire. Wchodzi do klubu, który mimo licznych zmian, wciąż jest tym klubem, gdzie występowała i była szczęśliwa. O ile bardziej, niż teraz, kiedy jej kariera rozwija się tak szybko. Hara nie umie się cieszyć, że rozpoczęła pracę nad debiutancką płytą i została jurorką popularnego programu telewizyjnego.
Klienci w klubie ją rozpoznają. Przynajmniej oni jej nie odrzucają… Hara uśmiecha się smutno. Siada przy barze. Zamawia butelkę soju. Pije i ogarnia ją coraz większa rozpacz. Dziewczyna znów wybucha płaczem. Ktoś robi jej zdjęcie, ale ona nie zwraca na to uwagi.
- Facet, który uderzy kobietę jest zerem, jest totalnym zerem! – powtarza, napełniając swój kieliszek alkoholem i rozlewając przy tym połowę na blat.
- Wystarczy – barmanka próbuje odsunąć od niej butelkę –  jesteś pijana i robisz zamieszanie, a jutro będziesz tego żałować.
- Suko! – Hara wylewa na barmankę zawartość swojego kieliszka – oddawaj butelkę! Zapłaciłam za nią!
Znów ktoś robi Harze zdjęcie, a ona krzyczy:
- Odwalcie się! Facet mnie rzucił, mam prawo być pijana!
Ochroniarze starają się odsunąć gapiów i wyprowadzić ją z klubu.
- Zaczekajcie! – powstrzymuje ich barmanka.
Znika na zapleczu. Sięga telefon i trochę zdenerwowana wybiera numer szefa. Jung Taekwoon odbiera po kilku sygnałach.
- Tu Park Minyeong – przedstawia się barmanka – przepraszam, że dzwonię bezpośrednio do szefa… ale przy barze siedzi pijana Goo Hara i się awanturuje. Co z nią zrobić?
- Nic – odpowiada Jung Taekwoon, znany jako Leo – nic z nią nie róbcie, pilnujcie, żeby więcej nie chlała, dopóki nie przyjadę.
Zjawia się trochę ponad pół godziny później. Obojętnie mija dziennikarzy i zatrzymuje się przy, śpiącej z głową na blacie, Harze.
- Co się tak gapicie?! – krzyczy.
Zarzuca sobie ramię Hary na szyję. Wyprowadza dziewczynę z klubu, od strony zaplecza, by uniknąć dziennikarzy, jednak i tam jest ich kilku. Leo próbuje zasłonić siebie, a jeszcze bardziej ją, przed błyskiem fleszy. Z żadnym skutkiem. Nawet, gdy wsiadają do taksówki, fotoreporterzy robią im zdjęcia.
- Gdzie mieszkasz? – Leo zawraca się do Hary, ale ona znów zasypia, z głową na jego ramieniu. Chłopak pozwala jej pozostać w tej pozycji. Przeszukuje torebkę dziewczyny, znajduje adres w dowodzie osobistym. Nie odzywa się przez drogę. Potem płaci taksówkarzowi, zaprowadza Harę do jej domu i układa ją w łóżku.
- Jaki miałaś powód, że tak się schlałaś?
Leo ze współczuciem przygląda się śpiącej dziewczynie, aż wreszcie wychodzi i zamyka drzwi jej kluczami.
                Hara budzi się rano z okropnym bólem głowy. Wypija szklankę wody i wraca do łóżka. Kiedy czuje się nieco lepiej, bierze chłodną kąpiel, ubiera wygodny dres, siada przy komputerze. Na widok krążących w Internecie zdjęć, jak pijana awanturuje się w klubie, jak Leo wyprowadza ją i próbuje zasłonić przed kamerami wścibskich fotoreporterów, Hara przypomina sobie o wczorajszym wieczorze. Co za wstyd! Ale ona już nie płacze. Jest po prostu zmęczona.


OD AUTORKI:

W tym tygodniu pozdrawiam czytelników z USA:) 

Zrobiłam zakładkę "bohaterowie", co jest efektem sobotniej nudy. Jeśli o kimś będę pisała więcej, to dodam go do tej zakładki. 

Na razie dodaję tu zdjęcie (uśmiechniętego!) Leo, o którym napisałam więcej na prośbę czytelniczki i informuję, że jeszcze w niejednym rozdziale się on pojawi:)


Jung Taekwoon:


4 komentarze:

  1. Boże, jak romantycznie! Wreszcie Jiyong i Hayi mogą być razem! Dobrze tak Harze. Ma za swoje! Jiyong dobry z tym pytaniem o szkołę Hayi. Jaki orient:)
    O! Leo, Leo, zgodnie z obietnicą, dzięki:)
    Mam nadzieję, że dzięki podróży do Ameryki wszystko się wyjaśni i, że Jiyong pogodzi się z przeszłością. Nie wiem, co tam wymyśliłaś, ale czuję, że będzie to coś zaskakującego:)
    P.S. Dobry pomysł z tą zakładką o bohaterach;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę się wydarzy, przed wyjazdem i już w Ameryce (tam więcej), dobrego i złego, ale oboje nie będą żałować, że się tam wybrali :)

      Usuń
  2. Super, super:) Już nie mogę się doczekać!;)

    OdpowiedzUsuń