27/05/2015

blue lagoon (rozdział 21)

                Hara siedzi przy komputerze i  pustym wzrokiem wpatruje się w te kompromitujące zdjęcia, gdy słyszy dźwięk przekręcanego w zamku klucza.
Jiyong?, zastanawia się, nie dam po sobie poznać, jak się cieszę, że go widzę!
Pociera oczy, by wydawały się czerwone od płaczu. Rozczochruje sobie włosy. Jednak w korytarzu nie zjawia się Jiyong, a Leo z dwoma pojemnikami z jedzeniem na wynos. Hara wstydzi się, że przedstawia sobą obraz skrajnej rozpaczy. Przeczesuje palcami włosy i usiłuje je jakoś ułożyć. Szybko zamyka klapę laptopa, by Leo nie odkrył, że wpatrywała się w ich wspólne zdjęcia z poprzedniego wieczoru.
- Hej – wita się chłopak.
- O, hej – odpowiada Hara, nadal trochę zmieszana – co ty tutaj robisz?
- Oddaję ci klucze.
- To znaczy… że byłam tutaj zamknięta?
 - No tak, ale tylko na górny zamek. Otworzyłabyś drzwi od środka.
- A gdybym chciała wyjść? Czym zakluczyłabym je od zewnątrz?
- Ale nie chciałaś. Podejrzewałem, że po wczorajszym nie wstaniesz do południa, dlatego nie przyjechałem wcześniej. I się nie pomyliłem. Ty nawet się nie zorientowałaś, że byłaś tutaj zamknięta.
Hara wyszarpuje mu z ręki klucze z breloczkiem w kształcie delfina, który kupiła sobie kiedyś na wakacjach z Jiyongiem na wyspie Jeju. Piękne wspomnienie. Piękne, bo wspólne.
- Mógłbyś dla mnie być trochę milszy – Hara zwraca się do Leo.
- Ach, tak.
- Co?
- Zrobiłaś ze mnie obiekt plotek.
- I z siebie też.
- Skandal przy wydaniu debiutanckiej płyty to nie taki kiepski pomysł.
- To o mnie myślisz? – oburza się Hara – że zdobywam sławę skandalami?
- Nie… nic o tobie nie myślę, nie znam cię – odpowiada Leo – ale wiem… że wyglądasz pięknie, kiedy śpisz… noona.
- Słucham?
Leo podnosi ręce w geście poddania.
- I’m sorry.
- Ja… coś z tobą… gdy byłam pijana? – Hara wbija wzrok w podłogę.
Dlaczego Leo tak na nią działa? Zawsze miała swobodne podejście do seksu. Nie wstydziła się o nim rozmawiać i go uprawiać, ze stałymi lub z przypadkowymi partnerami. Jest starsza od Leo! On powinien czuć się zawstydzony! Chłopak zbliża się do Hary. Klęka przy dziewczynie i ona już nie wie jak uciec od niego wzrokiem.
- Nie – zapewnia Leo – byłaś wręcz w przeciwnym nastroju.
- To dobrze. Nie chcę złamać ci serca… Wystarczy, że moje jest złamane - Hara uśmiecha się krzywo.
- Chcesz  o tym pogadać?
- Nie.
- To chociaż zjedz obiad. Kupiłem go specjalnie dla ciebie.
Leo podaje jej pojemniki.
- Nie zjem wszystkiego. Mam pięćdziesiąt dwa centymetry w talii!
- Jeden obiad dla ciebie, jeden dla mnie – informuje chłopak – myślałaś, że będę tylko siedział i gapił się jak jesz?
Hara nie odpowiada. Ale gestem ręki zaprasza Leo do stołu. Przynosi dwa komplety pałeczek i zajmuje miejsce naprzeciwko chłopaka. Jedzą w milczeniu. Dla Hary każdy kęs jest męczarnią. Dziewczyna wciąż nie czuje się dobrze i nie ma ochoty na nic, zwłaszcza na wołowinę po seczuańsku, którą tak często zamawiała z Jiyongiem. A teraz zamówił ją dla niej Leo. On zjada pierwszy. Cierpliwie czeka, aż Hara skończy. I oznajmia:
- To ja już idę.
Hara nagle chwyta go za rękę i ciągnie z powrotem na krzesło.
- Nie! Zostań… proszę.
- Ale… nie chcesz ze mną o tym gadać.
- Chcę z tobą o tym milczeć.
Siedzą naprzeciwko siebie przy stole i się nie odzywają. To nie jest niezręczna cisza, a taka, co zbliża.

***

                Hayi czuje, że Jiyong mocniej ściska jej dłoń w swojej.
- Zdenerwowany?
- Jak jeszcze nigdy.
- Będę tam z tobą – Hayi się uśmiecha – tak mi powiedziałeś, kiedy denerwowałam się przed sesją zdjęciową w studiu Hakyeona. I wiesz co? Twoja obecność była bardzo pocieszająca.
- Ty zapamiętałaś wszystko. To mnie trochę przeraża…
- Oppa…
Hayi się zatrzymuje. Odwraca chłopaka twarzą do siebie. Opiera dłonie na jego torsie.
- Zapamiętałam wszystko, co dobre. A to, co złe… ja wiem, że żałujesz, więc nie zadręczaj się, bo ja już też się tym nie zadręczam. Nieważna jest przeszłość, tylko przyszłość. Nasza. Wspólna.
Jiyong obejmuje Hayi. Idą chwilę, zanim znów się zatrzymują.
- To jest właśnie mój dom! - wykrzykuje ona z entuzjazmem – i twój, dopóki nie wylecimy do Ameryki. Przyzwyczajaj się!
- Wow!
Jiyong patrzy na biały, parterowy dom z niewielkim ogrodem i pyta:
- A które to twoje okno?
- To… - przyznaje Hayi, rozbawiona zawieszonym na szybie witrażem w kształcie Supermena – mój brat go dla mnie namalował…
- Nie tłumacz się – śmieje się Jiyong – przyzwyczaję się i do tego.
Hayi sprawdza godzinę w telefonie.
- Szósta! Wchodzimy! To znaczy: Ja wchodzę. Ty czekasz. Moi rodzice są przekonani, że nie żyjesz i nie chcę, żeby dostali na twój widok zawału.
- Ok.
- Nie uciekniesz?
- No co ty?! Nie! Obiecuję.
Hayi zostawia go za drzwiami. Wchodzi do domu i woła:
- Hej, hej! Nie śpicie?
- Noona! Noona wróciła! – krzyczy Sawoo i biegnie uściskać siostrę.
Następnie zjawiają się rodzice.
- Przez ciebie do rana nie zmrużyliśmy oka! Kiedy ostatnio tak sobie nie wróciłaś na noc, okazało się, że uprawiałaś seks z Seunghyunem, a co tym razem robiłaś? – denerwuje się pani Lee, nawet nie zwraca uwagi, że wszystko słyszy ośmioletni Sawoo.
- Wtedy… nie uprawiałam seksu z Seunghyunem… tylko z Jiyongiem. A teraz właśnie z nim do rana spacerowałam po mieście. Tak, on żyje. I chce się z wami przywitać.
Hayi go przyprowadza. Trzymają się za ręce i stoją przed państwem Lee, którzy są w zbyt wielkim szoku, żeby się odezwać.
- Dzień dobry – wita się Jiyong, drżącym ze zdenerwowania głosem.
Czuje, że powinien dodać coś jeszcze, ale nie bardzo wie, co.
- No tak… nie umarłem… to było kłamstwo wymyślone przez… kogoś.
- Hyung, masz kilka żyć? Jesteś superbohaterem! – żartuje Sawoo.
- Nie, mam jedno życie… i chcę je dzielić z Hayi.
Państwo Lee nadal się nie odzywają, a córka dodaje:
- Ja i Jiyong… my się kochamy. Chcemy zamieszkać tu tydzień, dwa albo trzy, a potem polecieć do Ameryki szukać jego matki.
 - Co takiego? – powtarza pani Lee – kochacie się? A gdzie on był, kiedy go opłakiwałaś?
- Na odwyku – odpowiada szczerze Jiyong – brałem narkotyki. Ale od ośmiu miesięcy jestem czysty.
- Spotykasz się z narkomanem?! – krzyczy ojciec.
- Jiyong od ośmiu miesięcy nie bierze. Jest pod opieką terapeutki.
- Może jeszcze obiecał, że więcej nie weźmie? – zastanawia się matka.
- Nie – odpowiada na jej pytanie Jiyong – nie mogę tego obiecać. Ale nigdy więcej nie chcę brać i wierzę, że przy Hayi dam radę.
- Hyung, a grasz w piłkę? - wtrąca Sawoo.
Pan Lee wyprasza synka do jego pokoju, po czym patrzy lekceważąco na Jiyonga i zwraca się do córki:
- To nie chłopak dla ciebie. Nie będziesz się z nim spotykać, nie polecisz z nim do Ameryki, nigdzie.
Hayi zakłada ręce na piersiach i oznajmia:
- A właśnie, że tak.
- Dziecko! – pani Lee próbuje „przemówić jej do rozsądku” – on cię jeszcze zarazi HIVem, albo jakimś innym świństwem!
- Niczym jej nie zarażę, jestem zdrowy – oburza się Jiyong.
- A ty się nie odzywaj! – krzyczy na niego pan Lee – wyjdź, albo ci w tym pomogę!
Hayi przytula się do chłopaka, gdy jej ojciec rusza w jego stronę.
- On nigdzie nie wyjdzie! Nie ma gdzie mieszkać i zostanie z nami!
- Nie będę go utrzymywać! Nie chcę w domu ćpuna!
- Jak Jiyong z nami nie zamieszka, to ja się wyprowadzę!
Pan Lee próbuje wypchnąć chłopaka za drzwi.
- Wynocha!
- Nie wyjdę bez Hayi – informuje Jiyong, spokojnie, ale stanowczo.
- A ona nie wyjdzie z tobą! – protestuje jej ojciec.
Hayi ciągnie Jiyonga do swojego pokoju. Podaje mu walizkę i prosi, by pomógł jej pakować rzeczy, które ona bez większego zastanowienia wyjmuje z szafy.
- Wyprowadzam się! Znienawidźcie mnie za to! Ja też… mam do was wielki żal, bo oceniacie Ji po pozorach, bo nie chcecie nawet dać nam szansy. To tak wygląda: utrzymanek, narkoman, ale on mnie kocha! I ja też go kocham! Czy miłość nie jest czymś dobrym?
- Co ty z nią zrobiłeś?! – pani Lee pyta Jiyonga pełnym pretensji głosem – od kiedy cię poznała… tak bardzo się zmieniła…
- A może po prostu dorosła? – stwierdza on.
- Dorosła?! – powtarza ojciec dziewczyny – dorosły człowiek podejmuje rozsądne decyzje! Nie wiąże się z ćpunem, bez domu, bez pieniędzy!
- Pan mnie obraża…
- Bo na to zasłużyłeś! Hayi będzie mieszkała z rodzicami, dopóki nie dorośnie na tyle, by podejmować rozsądne decyzje!
Pan Lee chce wysypać z walizki rzeczy córki, ale Jiyong mu na to nie pozwala. Sawoo, zwabiony krzykami, przybiega ze swojego pokoju i przygląda się całej scenie.
- Nie jestem dzieckiem! – zaprzecza Hayi – tylko to wy mnie tak traktujecie!
- Nie wyjdziesz z tym ćpunem! – postanawia ojciec i przytrzymuje córkę.
A ona mobilizuje wszystkie siły i go odpycha.
- Nienawidzę was! 
Wybiega z domu, a za nią Jiyong z walizką. Za drzwiami słyszą jeszcze głosy rodziców Hayi.
- Gdzie będziecie mieszkać?! Z czego będziecie żyć?! – martwi się matka.
- Z miłości – odpowiada ojciec i złośliwie się śmieje.

3 komentarze:

  1. Przepraszam, że dopiero teraz odpisuje ale miałam na głowie ostatni egzamin i moje myśli skupiały się tylko na nim :)
    Co prawda nie lubię Hary ( i chyba nigdy nie polubię ), ale Leo okazał się być bardzo dobrym przyjacielem. Umie zaopiekować się kimś w potrzebie. Myślę, że czuje coś do Hary :)
    Och tak bardzo, się cieszę, czytając momenty między Hayi, a Jiyongiem. Wizyta u rodziców dziewczyny nie była zbyt miła. W sumie, nie dziwię się, że rodzice tak zareagowali. Mając obrazek chłopaka z tak czarną przeszłością, każdy rozsądny opiekun nie zgodziłby się na ten związek. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe i, że szybko się pogodzą:) Liczę też, na to, że Hayi i Jiyong zbliżą się do siebie jeszcze bardziej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko :) mam nadzieję, że dobrze ci poszło! No i jak już jesteś po egzaminach to czekam na nowy rozdział u ciebie :)

      Usuń
    2. Dzięki:) Poszło mi bardzo dobrze (o dziwo:). Dzisiaj wstawię kolejny rozdział;)

      Usuń