Od imprezy integracyjnej pojawia się coraz więcej
plotek na temat przyjaźni zamkniętej w sobie YoonWoo z towarzyskim Jaejoongiem.
Choć na uczelni ona trzyma się z boku, a on stara się nawiązywać kontakty z
innymi, codziennie razem wracają metrem. Zdarza się, że wtedy milczą. Zdarza się, że mówi tylko Jaejoong. Zdarza się też, że mówią oboje.
W takim przypadku on proponuje spotkanie popołudniu i ona przeważnie się zgadza. Jeśli
odmawia, podaje konkretny powód jak wizyta u dentysty, czy kosmetyczki.
Jaejoong nie sprawdza, czy to prawda. Mimo, że nic o niej nie wie, wierzy
YoonWoo i z przyjemnością ogląda nowe kolory na jej paznokciach. Potem umawiają
się na kolejne spotkanie, do parku, do wesołego miasteczka, czy znowu do kina.
Do kina chodzą najczęściej i Jaejoong wybiera filmy tylko ze szczęśliwym
zakończeniem.YoonWoo za każdym razem nie odrywa wzroku od ekranu. Po godzinie
dwudziestej trzeciej prosi, by Jaejoong odwiózł ją do domu.
Pewnego listopadowego dnia
zasypia w sali kinowej. Z rękoma splecionymi na piersi, głową opartą o oparcie,
cichutko chrapie. Jaejoong delikatnie nią potrząsa. YoonWoo przenosi głowę na
jego ramię. On czuje na szyi jej oddech i dotyk jedwabiście miękkich włosów. Czeka kilkanaście minut i znów nią potrząsa.Wreszcie YoonWoo otwiera oczy.
- Zasnęłaś – wyjaśnia Jaejoong – wiem, że musisz być w
domu przed północą, a już późno.
YoonWoo parę razy mruga i przeciera oczy. Jeszcze do
końca się nie obudziła.
- Która godzina? – mruczy sennie.
- Dwudziesta trzecia pięćdziesiąt sześć.
- Dlaczego nie obudziłeś mnie wcześniej?
- Próbowałem…
- Muszę być w domu przed północą – powtarza.
- Zdążymy.
Jaejoong podtrzymuje rozespaną YoonWoo, żeby się nie
przewróciła i prowadzi do wyjścia.
Jest zimna, jesienna noc. W powietrzu czuć nieprzyjemną
wilgoć. Gdyby temperatura spadła o parę stopni, z pewnością zamiast drobnego
deszczu, ulice Seulu pokryłby pierwszy śnieg.
Jaejoong zdejmuje kurtkę i otula nią YoonWoo. Sadza dziewczynę na
motor i sam usadawia się z przodu.
- Trzymaj się mocno i nie śpij po drodze.
Ruszają zatłoczoną, mokrą ulicą. Jaejoong znacznie
przekracza dozwoloną prędkość. Nie chce, by YoonWoo miała przez niego problemy,
że spóźniła się do domu, a jednocześnie boi się, że ona zaśnie i spadnie z
rozpędzonego motoru. Oczami wyobraźni widzi jej bezwładne ciało leżące w kałuży
krwi na mokrej ulicy.
- Trzymaj się mocno!
Ręce YoonWoo ciaśniej obejmują talię Jaejoonga. Dopóki on
czuje jej uścisk, jest spokojny.
Chwilę po północy docierają na miejsce. I wówczas Jaejoong
odkrywa, że YoonWoo obejmowała go przez sen.
- YoonWoo.
- Hm?
- Miałaś się mocno trzymać.
- Trzymałam się mocno.
- Spałaś…
- Ale trzymałam się mocno.
Ona oddaje kurtkę i znika za drzwiami. Jaejoong chce
się ubrać, ale nagle robi mu się gorąco. Teraz w jego wyobraźni bezwładne ciało
YoonWoo nie leży na mokrej ulicy, ale zupełnie nagie w białej pościeli, a przez
okno w dachu oświetlają je gwiazdy. W spodniach robi mu się twardo. Kiedy
YoonWoo zapala światło w swoim pokoju, a za firanką pojawia się jej cień,
Jaejoong wsiada na motor i odjeżdża.
Kładzie się do łóżka, nad którym, przez okno w dachu lśnią
gwiazdy i nie śpi, aż nie zbledną. Następnego dnia na wykładach znów wymienia z
YoonWoo rozkojarzone spojrzenia.
- Nie idę jutro na zajęcia.
- Bo?
- Moja babcia ma badania w szpitalu i muszę zająć się
siostrą.
- YoonWoo… - zaczyna nieśmiało Jaejoong – nie chcę być
wścibski, ale co się stało z twoimi rodzicami?
- To nie bądź.
YoonWoo przykłada do ust filiżankę z kawą i pije do dna.
Potem głośno odstawia ją na spodek. Wstaje od stolika i ubiera płaszcz. Na
pytające spojrzenie Jaejoonga odpowiada:
- Wychodzimy.
Jaejoong przywołuje kelnerkę i płaci za zamówienie,
zostawiając drobny napiwek.
- Jesteś zła? – zwraca się do YoonWoo.
- Nie, dlaczego?
- Przepraszam, jeśli chodzi o tamto pytanie…
powiedziałem, że nie chcę być wścibski .
- A ja powiedziałam, żebyś nie był.
- Na pewno nie
jesteś zła?
- To też ci już powiedziałam.
W milczeniu wychodzą z kawiarni. Śnieg sypie coraz
mocniej i do tego wieje porywisty wiatr.
- Moi rodzice zostali zamordowani, kiedy miałam
piętnaście lat – mówi nagle YoonWoo. Nie patrzy na Jaejoonga. Idzie do przodu,
kiedy on przystaje na chwilę, przytłoczony ciężarem tych słów.
- YoonWoo! – woła ją – nie wiem, co powinienem
odpowiedzieć – wyznaje.
Ale ona nie oczekuje odpowiedzi. Oczekuje, że on będzie
stał kilka kroków za nią i wysłucha opowieści, którą skoro już zaczęła,
zamierza skończyć.
- Pewnego dnia wróciłam ze szkoły i znalazłam ich
martwych. W tym momencie we mnie też coś
umarło. Ciężko zachorowałam i chociaż wyzdrowiałam, to coś już nie odżyło.
Jaejoong… - YoonWoo zawiesza głos. Oboje zdają sobie sprawę, że po raz pierwszy
zwróciła się do niego po imieniu – Jaejoong – powtarza – od tamtego dnia, kiedy
coś we mnie umarło i nie odżyło, nie umiem wyrażać swoich myśli tak, jakbym
chciała. Czy nie przeszkadza ci, że nigdy nie będę w pełni sobą?
Jaejoong nie odpowiada. Zagryza wargi aż do krwi, żeby
się nie rozpłakać. Podchodzi do YoonWoo, obejmuje ramieniem i prowadzi na
najbliższą stację metra. Wsiadają do pociągu, a potem żegnają w milczeniu.
- Wydaje mi się, że o czymś zapomniałam – przyznaje, gdy
do pokoju wchodzi babcia.
- Piżama?
- Właśnie spakowałam.
- Szlafrok?
- Jest.
- Lusterko?
YoonWoo przytakuje skinieniem głowy.
- Jeśli czegoś zapomniałam, przywiozę ci później –
obiecuje.
- Idę do szpitala tylko na dwa dni, czego więcej mogę
potrzebować? – śmieje się babcia.
- No nie wiem.
- Może najwyżej ładnej sukienki, by nie musieli chować
mnie w piżamie do trumny.
- Babciu, to w ogóle nie było śmieszne.
- Jestem już stara, dziecko.
- Wcale nie jesteś stara. Niektórzy w twoim wieku jeszcze
wychodzą za mąż.
Dopiero teraz babcia wybucha prawdziwym śmiechem.
- Jeśli ktoś tu powinien wyjść za mąż, to najwyżej ty.
YoonWoo rumieni się gwałtownie.
- No powiedz, nie ma jakiegoś przystojniaka, starającego
się o twoją rękę?
- Jak ma być,
skoro codziennie muszę wracać do domu przed północą?
- A o której chciałabyś wracać?
YoonWoo obejmuję babcię i całuje w policzek.
- Tak jest dobrze. Wolę spędzać czas z tobą.
- Ostatnio byłaś taka miła, kiedy chciałaś, żebym ci dała
pieniądze.
- Teraz też coś chcę.
- Co?
- Żebyś zrobiła te badania i jak najszybciej wróciła do
domu.
- Hm… Tak, czy inaczej… opiekuj się YoonBoo.
- Babciu!
- Dobranoc.
Babcia zabiera torbę i wychodzi do swojego pokoju.
YoonWoo z ciężkim westchnieniem rzuca się na łóżko. Obserwuje muchy krążące
wokół żarówki i zastanawia się, co by zrobiła, gdyby okazało się, że babcia rzeczywiście
choruje. Musiałaby sama opiekować się YoonBoo. Poszukać pracy. Albo bogato
wyjść za mąż. Dlatego poszła na studia. Wykształconym kobietom łatwiej znaleźć
dobrą pracę i męża. A YoonWoo lubi myśleć o takich sprawach zawczasu.
Pochłonięta planowaniem przyszłości, dopiero po czwartym sygnale orientuje się,
że dzwoni jej telefon. Na ekranie wyświetla się imię Jaejoong.
- Halo?
- Śpisz? – rozlega się jego głos.
- Nie.
- Ja też nie. Nie mogę spać.
- Inaczej byś do mnie nie dzwonił.
- YoonWoo…
- Hm?
- YoonWoo.
- Jesteś pijany?
- Nie.
- To czemu mnie wołasz, a potem nic nie mówisz?
- Bo nie wiem jak to powiedzieć.
- Powiedz, jak umiesz.
- Widzisz? Nie tylko ty masz problem z wyrażaniem myśli.
Czasem każdy go ma.
- Hm..
- Dzwonię właśnie w tej sprawie… YoonWoo?
- Hm..
- YoonWoo, jesteś tam?
- Jestem – odpowiada ze śmiechem.
- Czemu taka jesteś?
- Jaka?
- Śmiejesz się ze mnie.
- Ja? Oh… nie, to nie tak. Jesteś taki zabawny – znów
wybucha śmiechem.
- YoonWoo…
- Jaejoong.
- YoonWoo…
- Jaejoong.
- YoonWoo…
- Jaejoong, skończ. To już się robi wkurzające.
- Ale ciągle się śmiejesz.
- Bo ciągle jesteś zabawny.
- Wkurzający, ale zabawny?
- Coś takiego.
- Coś takiego, mówisz.
- Jaejoong. Powiedz mi wreszcie, to co chciałeś
powiedzieć. Proszę.
- Chciałem ci powiedzieć, że to nieważne. Wiesz co?
- Nie wiem.
- To, o co mnie pytałaś. Czy mi nie przeszkadza, że nigdy
nie będziesz w pełni sobą. Nie przeszkadza mi. Nie wiem jaka byłaś kiedyś, zanim
coś w tobie umarło i już nie odżyło, ale lubię jaka jesteś teraz. Nawet jeśli nie umiesz powiedzieć mi tego, co
byś chciała. Możesz powiedzieć mi wszystko, tak jak umiesz. Jesteś tam?
- Jestem…
- Przepraszam, że nie odpowiedziałem na twoje pytanie od
razu.
- Nie szkodzi.
- Ale mówię szczerze, wierzysz mi?
- Tak… tylko…
- Tylko co?
- Na pewno nie jesteś pijany?
- Nie jestem. Leżę w łóżku i nie mogę zasnąć, ale nie
jestem pijany.
- Hm…
- Powiedzieć ci coś romantycznego?
- Tak.
- W moim pokoju jest okno w dachu. Jak się leży w łóżku, można
obserwować gwiazdy.
- Jak się leży w moim łóżku, można obserwować muchy.
- YoonWoo?
- Hm?
- Co do jutra, mogę ci w czymś pomóc?
- W czym chcesz mi pomóc?
- Mogę prać, gotować, sprzątać, co chcesz.
- Przyznaj, że boisz się jutrzejszego kolokwium.
- Przyznaję, że się nie nauczyłem.
- Jeśli naprawdę chcesz mi pomóc, przyjdź do mnie o
dziesiątej.
- Przyjdę.
Nagle YoonWoo przypomina sobie o czymś.
- Szczoteczka do zębów!
- Mam wziąć szczoteczkę do zębów?
- Nie, zapomniałam spakować babci do szpitala.
- To spakuj.
- Zaraz spakuję.
- Nie przeszkadzam ci już. Śpij dobrze.
- Ty też. I… dziękuję.
- Za co?
- Tak ogólnie, dziękuję.
- Tak ogólnie, naprawdę cię lubię.
- Idę spakować babci szczoteczkę.
YoonWoo się rozłącza. Wstaje z łóżka i otwiera drzwi. Za
nimi zastaję babcię.
- Podsłuchiwałaś!
- Wcale nie!
- Już wiem, o czym zapomniałam. O szczoteczce do zębów.
YoonWoo idzie ją spakować.
- Mówiłaś, że nie ma żadnego przystojniaka! – przypomina
babcia.
- Jaejoong wcale nie jest przystojny – odpowiada YoonWoo.
Ale jej mina zdradza coś zupełnie innego.
Fajne te ich rozmowy xD
OdpowiedzUsuńAle z tego, że JJ wcale nie jest przystojny to się uśmiałam :D
No i nie spodziewałam się takiej tragedii jak morderstwo w tym opowiadaniu. :C
Ej kocham to opo. :D Jaejoong taki kochany. I śmiechłam jak powiedziała, że nie jest przystojny, a mnie często zabija wyglądem. :D Smutna jej historia, ale takie są koleje losu. Mam nadzieję, że Jae jej pomoże. ^^ I że babci nic się nie stanie!
OdpowiedzUsuń