16/07/2014

raz to za mało (rozdział 3)

          Zanim Jaejoong zajmie miejsce w ostatnim rzędzie, upewnia się, że YoonWoo już siedzi samotnie w pierwszym. W trakcie wykładów wymieniają rozkojarzone spojrzenia, które nie uchodzą uwadze reszty studentów.
Od imprezy integracyjnej pojawia się coraz więcej plotek na temat przyjaźni zamkniętej w sobie YoonWoo z towarzyskim Jaejoongiem. Choć na uczelni ona trzyma się z boku, a on stara się nawiązywać kontakty z innymi, codziennie razem wracają metrem. Zdarza się, że wtedy milczą. Zdarza się, że mówi tylko Jaejoong. Zdarza się też, że mówią oboje. W takim przypadku on proponuje spotkanie popołudniu i ona przeważnie się zgadza. Jeśli odmawia, podaje konkretny powód jak wizyta u dentysty, czy kosmetyczki. Jaejoong nie sprawdza, czy to prawda. Mimo, że nic o niej nie wie, wierzy YoonWoo i z przyjemnością ogląda nowe kolory na jej paznokciach. Potem umawiają się na kolejne spotkanie, do parku, do wesołego miasteczka, czy znowu do kina. Do kina chodzą najczęściej i Jaejoong wybiera filmy tylko ze szczęśliwym zakończeniem.YoonWoo za każdym razem nie odrywa wzroku od ekranu. Po godzinie dwudziestej trzeciej prosi, by Jaejoong odwiózł ją do domu.
Pewnego listopadowego dnia zasypia w sali kinowej. Z rękoma splecionymi na piersi, głową opartą o oparcie, cichutko chrapie. Jaejoong delikatnie nią potrząsa. YoonWoo przenosi głowę na jego ramię. On czuje na szyi jej oddech i dotyk jedwabiście miękkich włosów. Czeka kilkanaście minut i znów nią potrząsa.Wreszcie YoonWoo otwiera oczy.
- Zasnęłaś – wyjaśnia Jaejoong – wiem, że musisz być w domu przed północą, a już późno.
YoonWoo parę razy mruga i przeciera oczy. Jeszcze do końca się nie obudziła.
- Która godzina? – mruczy sennie.
- Dwudziesta trzecia pięćdziesiąt sześć.
- Dlaczego nie obudziłeś mnie wcześniej?
- Próbowałem…
- Muszę być w domu przed północą – powtarza.
- Zdążymy.
Jaejoong podtrzymuje rozespaną YoonWoo, żeby się nie przewróciła i prowadzi do wyjścia.
Jest zimna, jesienna noc. W powietrzu czuć nieprzyjemną wilgoć. Gdyby temperatura spadła o parę stopni, z pewnością zamiast drobnego deszczu, ulice Seulu pokryłby pierwszy śnieg.
Jaejoong zdejmuje kurtkę i otula nią YoonWoo. Sadza dziewczynę na motor i sam usadawia się z przodu.
- Trzymaj się mocno i nie śpij po drodze.
Ruszają zatłoczoną, mokrą ulicą. Jaejoong znacznie przekracza dozwoloną prędkość. Nie chce, by YoonWoo miała przez niego problemy, że spóźniła się do domu, a jednocześnie boi się, że ona zaśnie i spadnie z rozpędzonego motoru. Oczami wyobraźni widzi jej bezwładne ciało leżące w kałuży krwi na mokrej ulicy.
- Trzymaj się mocno!
Ręce YoonWoo ciaśniej obejmują talię Jaejoonga. Dopóki on czuje jej uścisk, jest spokojny.
Chwilę po północy docierają na miejsce. I wówczas Jaejoong odkrywa, że YoonWoo obejmowała go przez sen.
- YoonWoo.
- Hm?
- Miałaś się mocno trzymać.
- Trzymałam się mocno.
- Spałaś…
- Ale trzymałam się mocno.
Ona oddaje kurtkę i znika za drzwiami. Jaejoong chce się ubrać, ale nagle robi mu się gorąco. Teraz w jego wyobraźni bezwładne ciało YoonWoo nie leży na mokrej ulicy, ale zupełnie nagie w białej pościeli, a przez okno w dachu oświetlają je gwiazdy. W spodniach robi mu się twardo. Kiedy YoonWoo zapala światło w swoim pokoju, a za firanką pojawia się jej cień, Jaejoong wsiada na motor i odjeżdża.
Kładzie się do łóżka, nad którym, przez okno w dachu lśnią gwiazdy i nie śpi, aż nie zbledną. Następnego dnia na wykładach znów wymienia z YoonWoo rozkojarzone spojrzenia.

          YoonWoo i Jaejoong siedzą przy stoliku w rogu kawiarni. Jedzą ciepłą szarlotkę i popijają kawą. Z głośników płynie nastrojowa muzyka. W ciemnym świetle, między stolikami krąży kelnerka i zbiera zamówienia od nielicznych klientów. Za oknem sypie śnieg, już nie pierwszy tej zimy, która przyszła zbyt szybko. Właśnie tym płatkom, osadzającym się na szybie, przygląda się YoonWoo, kiedy oznajmia:
- Nie idę jutro na zajęcia.
- Bo?
- Moja babcia ma badania w szpitalu i muszę zająć się siostrą.
- YoonWoo… - zaczyna nieśmiało Jaejoong – nie chcę być wścibski, ale co się stało z twoimi rodzicami?
- To nie bądź.
YoonWoo przykłada do ust filiżankę z kawą i pije do dna. Potem głośno odstawia ją na spodek. Wstaje od stolika i ubiera płaszcz. Na pytające spojrzenie Jaejoonga odpowiada:
- Wychodzimy.
Jaejoong przywołuje kelnerkę i płaci za zamówienie, zostawiając drobny napiwek.
- Jesteś zła? – zwraca się do YoonWoo.
- Nie, dlaczego?
- Przepraszam, jeśli chodzi o tamto pytanie… powiedziałem, że nie chcę być wścibski .
- A ja powiedziałam, żebyś nie był.
 - Na pewno nie jesteś zła?
- To też ci już powiedziałam.
W milczeniu wychodzą z kawiarni. Śnieg sypie coraz mocniej i do tego wieje porywisty wiatr.
- Moi rodzice zostali zamordowani, kiedy miałam piętnaście lat – mówi nagle YoonWoo. Nie patrzy na Jaejoonga. Idzie do przodu, kiedy on przystaje na chwilę, przytłoczony ciężarem tych słów.
- YoonWoo! – woła ją – nie wiem, co powinienem odpowiedzieć – wyznaje.
Ale ona nie oczekuje odpowiedzi. Oczekuje, że on będzie stał kilka kroków za nią i wysłucha opowieści, którą skoro już zaczęła, zamierza skończyć.
- Pewnego dnia wróciłam ze szkoły i znalazłam ich martwych. W tym momencie we mnie też coś umarło. Ciężko zachorowałam i chociaż wyzdrowiałam, to coś już nie odżyło. Jaejoong… - YoonWoo zawiesza głos. Oboje zdają sobie sprawę, że po raz pierwszy zwróciła się do niego po imieniu – Jaejoong – powtarza – od tamtego dnia, kiedy coś we mnie umarło i nie odżyło, nie umiem wyrażać swoich myśli tak, jakbym chciała. Czy nie przeszkadza ci, że nigdy nie będę w pełni sobą?
Jaejoong nie odpowiada. Zagryza wargi aż do krwi, żeby się nie rozpłakać. Podchodzi do YoonWoo, obejmuje ramieniem i prowadzi na najbliższą stację metra. Wsiadają do pociągu, a potem żegnają w milczeniu.
          Tego wieczoru Jaejoong ignoruje Junsu, który męczy go pytaniami o YoonWoo. Przed zaśnięciem nie ogląda gwiazd. Wtula twarz w poduszkę i próbuje znaleźć sposób, by YoonWoo odzyskała, to co w niej umarło i już nie odżyło. Tylko wtedy zdoła się przed nim otworzyć. Jaejoong wyobraża sobie, że rozmawiają swobodnie o swoich uczuciach. Nie ma domysłów, nie ma aluzji. Słowa, które padają są bezpośrednim odbiciem ich myśli. Słowa, które padają z ust YoonWoo, są bezpośrednim odbiciem jej myśli. Ile by dał, by je poznać. Im dłużej szuka sposobu, tym większy zamęt ma w głowie. Aż wreszcie stwierdza, że akceptuje YoonWoo taką, jaka jest. Nawet jeśli  ona nigdy nie będzie w pełni sobą. Nawet jeśli ma w sobie coś, co umarło i już nie odżyło. Nawet jeśli nie pozna jej myśli. Będzie kochał YoonWoo, taką jaka jest.


          YoonWoo starannie składa piżamę i pakuje do torby.
- Wydaje mi się, że o czymś zapomniałam – przyznaje, gdy do pokoju wchodzi babcia.
- Piżama?
- Właśnie spakowałam.
- Szlafrok?
- Jest.
- Lusterko?
YoonWoo przytakuje skinieniem głowy.
- Jeśli czegoś zapomniałam, przywiozę ci później – obiecuje.
- Idę do szpitala tylko na dwa dni, czego więcej mogę potrzebować? – śmieje się babcia.
- No nie wiem.
- Może najwyżej ładnej sukienki, by nie musieli chować mnie w piżamie do trumny.
- Babciu, to w ogóle nie było śmieszne.
- Jestem już stara, dziecko.
- Wcale nie jesteś stara. Niektórzy w twoim wieku jeszcze wychodzą za mąż.
Dopiero teraz babcia wybucha prawdziwym śmiechem.
- Jeśli ktoś tu powinien wyjść za mąż, to najwyżej ty.
YoonWoo rumieni się gwałtownie.
- No powiedz, nie ma jakiegoś przystojniaka, starającego się o twoją rękę?
-  Jak ma być, skoro codziennie muszę wracać do domu przed północą?
- A o której chciałabyś wracać?
YoonWoo obejmuję babcię i całuje w policzek.
- Tak jest dobrze. Wolę spędzać czas z tobą.
- Ostatnio byłaś taka miła, kiedy chciałaś, żebym ci dała pieniądze.
- Teraz też coś chcę.
- Co?
- Żebyś zrobiła te badania i jak najszybciej wróciła do domu.
- Hm… Tak, czy inaczej… opiekuj się YoonBoo.
- Babciu!
- Dobranoc.
Babcia zabiera torbę i wychodzi do swojego pokoju. YoonWoo z ciężkim westchnieniem rzuca się na łóżko. Obserwuje muchy krążące wokół żarówki i zastanawia się, co by zrobiła, gdyby okazało się, że babcia rzeczywiście choruje. Musiałaby sama opiekować się YoonBoo. Poszukać pracy. Albo bogato wyjść za mąż. Dlatego poszła na studia. Wykształconym kobietom łatwiej znaleźć dobrą pracę i męża. A YoonWoo lubi myśleć o takich sprawach zawczasu. Pochłonięta planowaniem przyszłości, dopiero po czwartym sygnale orientuje się, że dzwoni jej telefon. Na ekranie wyświetla się imię Jaejoong.
- Halo?
- Śpisz? – rozlega się jego głos.
- Nie.
- Ja też nie. Nie mogę spać.
- Inaczej byś do mnie nie dzwonił.
- YoonWoo…
- Hm?
- YoonWoo.
- Jesteś pijany?
- Nie.
- To czemu mnie wołasz, a potem nic nie mówisz?
- Bo nie wiem jak to powiedzieć.
- Powiedz, jak umiesz.
- Widzisz? Nie tylko ty masz problem z wyrażaniem myśli. Czasem każdy go ma.
- Hm..
- Dzwonię właśnie w tej sprawie… YoonWoo?
- Hm..
- YoonWoo, jesteś tam?
- Jestem – odpowiada ze śmiechem.
- Czemu taka jesteś?
- Jaka?
- Śmiejesz się ze mnie.
- Ja? Oh… nie, to nie tak. Jesteś taki zabawny – znów wybucha śmiechem.
- YoonWoo…
- Jaejoong.
- YoonWoo…
- Jaejoong.
- YoonWoo…
- Jaejoong, skończ. To już się robi wkurzające.
- Ale ciągle się śmiejesz.
- Bo ciągle jesteś zabawny.
- Wkurzający, ale zabawny?
- Coś takiego.
- Coś takiego, mówisz.
- Jaejoong. Powiedz mi wreszcie, to co chciałeś powiedzieć. Proszę.
- Chciałem ci powiedzieć, że to nieważne. Wiesz co?
- Nie wiem.
- To, o co mnie pytałaś. Czy mi nie przeszkadza, że nigdy nie będziesz w pełni sobą. Nie przeszkadza mi. Nie wiem jaka byłaś kiedyś, zanim coś w tobie umarło i już nie odżyło, ale lubię jaka jesteś teraz.  Nawet jeśli nie umiesz powiedzieć mi tego, co byś chciała. Możesz powiedzieć mi wszystko, tak jak umiesz. Jesteś tam?
- Jestem…
- Przepraszam, że nie odpowiedziałem na twoje pytanie od razu.
- Nie szkodzi.
- Ale mówię szczerze, wierzysz mi?
- Tak… tylko…
- Tylko co?
- Na pewno nie jesteś pijany?
- Nie jestem. Leżę w łóżku i nie mogę zasnąć, ale nie jestem pijany.
- Hm…
- Powiedzieć ci coś romantycznego?
- Tak.
- W moim pokoju jest okno w dachu. Jak się leży w łóżku, można obserwować gwiazdy.
- Jak się leży w moim łóżku, można obserwować muchy.
- YoonWoo?
- Hm?
- Co do jutra, mogę ci w czymś pomóc?
- W czym chcesz mi pomóc?
- Mogę prać, gotować, sprzątać, co chcesz.
- Przyznaj, że boisz się jutrzejszego kolokwium.
- Przyznaję, że się nie nauczyłem.
- Jeśli naprawdę chcesz mi pomóc, przyjdź do mnie o dziesiątej.
- Przyjdę.
Nagle YoonWoo przypomina sobie o czymś.
- Szczoteczka do zębów!
- Mam wziąć szczoteczkę do zębów?
- Nie, zapomniałam spakować babci do szpitala.
- To spakuj.
- Zaraz spakuję.
- Nie przeszkadzam ci już. Śpij dobrze.
- Ty też. I… dziękuję.
- Za co?
- Tak ogólnie, dziękuję.
- Tak ogólnie, naprawdę cię lubię.
- Idę spakować babci szczoteczkę.
YoonWoo się rozłącza. Wstaje z łóżka i otwiera drzwi. Za nimi zastaję babcię.
- Podsłuchiwałaś!
- Wcale nie!
- Już wiem, o czym zapomniałam. O szczoteczce do zębów.
YoonWoo idzie ją spakować.
- Mówiłaś, że nie ma żadnego przystojniaka! – przypomina babcia.
- Jaejoong wcale nie jest przystojny – odpowiada YoonWoo.
Ale jej mina zdradza coś zupełnie innego.

2 komentarze:

  1. Fajne te ich rozmowy xD

    Ale z tego, że JJ wcale nie jest przystojny to się uśmiałam :D

    No i nie spodziewałam się takiej tragedii jak morderstwo w tym opowiadaniu. :C

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej kocham to opo. :D Jaejoong taki kochany. I śmiechłam jak powiedziała, że nie jest przystojny, a mnie często zabija wyglądem. :D Smutna jej historia, ale takie są koleje losu. Mam nadzieję, że Jae jej pomoże. ^^ I że babci nic się nie stanie!

    OdpowiedzUsuń