- Kyumin-ah!
- Mamo! – przerwał jej chłopak – naucz się wreszcie
pukać, zanim wejdziesz. Mógłbym stać tutaj zupełnie nago.
- Od kiedy jesteś taki wstydliwy? – zaśmiała się
ironicznie pani Shin.
Kyumin wiedział, że w tym momencie matka wspomina poranek
sprzed kliku dni. Wtedy również wtargnęła do pokoju syna, żeby go obudzić,
jednak przypadkiem zamiast niego obudziła śpiącą obok dziewczynę.
„Dzień dobry, nazywam się Park Mijin”, przedstawiła się
nieznajoma.
Szok, którego doznała pani Shin z pewnością byłby
większy, gdyby zastała syna śpiącego z dziewczyną po raz pierwszy w życiu.
Fakt, że podobne sytuacje od czasu osiągnięcia przez Kyumina pełnoletniości
zdarzały się dosyć często, spowodował, że pani Shin szybko odzyskała zimną
krew. Wyprosiła dziewczynę z mieszkania, a potem wykrzyczała synowi, co miała
mu do zarzucenia w kwestii jego moralności.
„Jak ci nie wstyd?”, pytała.
Zarzucany Kyuminowi brak moralności był też powodem
ciągłych kłótni pani Shin z mężem, który nie dostrzegał w zachowaniu syna
niczego nieodpowiedniego.
- Nie życzę sobie, żebyś oglądała mnie bez ubrania –
oznajmił Kyumin, wyrywając matkę z rozmyślań – nie ty.
W pośpiechu zapiął spodnie i otworzył szafę w
poszukiwaniu czystej koszulki.
- Chciałam ci przypomnieć, że za piętnaście minut masz
egzamin – powiedziała pani Shin i opuściła pokój syna, nie mając ochoty
kontynuować rozmowy.
Po wyrzuceniu na podłogę połowy zawartości szafy, Kyumin
znalazł wreszcie czystą koszulkę. Ubrany, porwał z kuchni bułkę, wybiegł przed
dom i złapał jedną, z wracających na pobliski postój taksówek.
- Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego – rzucił od
niechcenia, rozsiadając się na tylnym siedzeniu – jak najszybciej, o dwunastej
mam egzamin.
Taksówkarz zagadywał Kyumina dopóki nie zdał sobie
sprawy, że ten woli zająć się konsumowaniem bułki, niż udzielaniem odpowiedzi.
Na miejsce dotarli kilka minut po dwunastej, ale spóźnienie wyszło chłopakowi
na korzyść. Wsiadł z egzaminatorem do samochodu dopiero po ponad godzinie. Był
bardziej zdenerwowany tym bezsensownym czekaniem, niż świadomością, że właśnie
zdaje na prawo jazdy.
- Proszę skręcić w prawo na najbliższym skrzyżowaniu –
instruował egzaminator, sprawiający nieprzyjemne wrażenie starszy, łysiejący
mężczyzna. Kyumin ubolewał nad tym, że nie trafił na kobietę. Bez wątpienia
oczarowałby ją swoim wrodzonym urokiem osobistym i zdanie egzaminu byłoby
czystą formalnością. Chociaż egzaminatorem okazał się przedstawiciel
płci męskiej, Kyumin nie stracił typowej sobie pewności siebie. I rzeczywiście
zakończył jazdę z wynikiem pozytywnym. Dumnie się uśmiechając, opuścił budynek
Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego i zauważył biegnących w jego kierunku
przyjaciół. Tera, Kwangyeon i Hyoseok na powitanie zasypali go pytaniami.
- Zdałeś?
- Jak było?
- Ile można na ciebie czekać?!
Kyumin pozwolił przyjaciołom na zadanie tych wszystkich
pytań, po czym wyjaśnił:
- Jasne, że zdałem, to była łatwizna. Zacząłem jeździć po
pierwszej, dlatego tak długo trwało. Nie wiedziałem, że czekacie.
- Chcieliśmy ci zrobić niespodziankę! – zapiszczała Tera.
Kyumin objął ją ramieniem.
- I wam się udało. A teraz chodźmy się zabawić!
Wśród docinków przyjaciół, zadzwonił do rodziców, żeby
pochwalić się zdanym egzaminem.
- Ja pieprzę, jak gorąco – narzekał Hyoseok, gdy dotarli
na zalany słońcem teren wesołego miasteczka.
- Napiłbym się zimnego piwa – stwierdził Kyumin.
- To wesołe miasteczko – przypomniał Hyoseok – tu nie
można pić.
Kyumin wzruszył ramionami na znak, że go to nie obchodzi.
Poszedł do sklepu i wrócił ze zgrzewką piwa. Tera wachlowała się papierkiem po lodzie.
- Podobno takie upały mają się utrzymać do końca miesiąca
– powiedziała.
Kyumin rozdał każdemu po puszce piwa.
- Nikt nas stąd nie wyrzuci – zapewnił.
Mylił się. Zostali wyproszeni poza teren wesołego
miasteczka przez, równie co oni, zmęczonego upałem ochroniarza.
- Że niby demoralizujemy najmłodszych?! Nie sądzę, by
jakiś bachor był zdemoralizowany przez to, że zobaczył jak pijemy piwo w
wesołym miasteczku – bulwersował się Kyumin, pociągając raz po raz spory łyk.
Wyrzucili puste puszki i wrócili skorzystać z karuzel i
innych atrakcji, wciąż pod uważną obserwacją ochroniarza.
- Chodźmy stąd – poprosiła w końcu Tera – nie lubię być
obserwowana.
Dyskutowali dokąd mogą się udać, by skryć się przed
ostrymi promieniami słońca i wybrali kino. Kolejne trzy godziny spędzili w
klimatyzowanej sali. Kyuminowi burczało w brzuchu. Uświadomił sobie, że oprócz
suchej bułki nic dzisiaj nie jadł. Dlatego po kinie zaprosił przyjaciół do
bistro z fast foodami.
- Podobno takie jedzenie śmierdzi jak się je powącha –
powiedział Kwangyeon.
- To go nie wąchaj – polecił Kyumin.
- Co będziemy teraz robić? – zapytała Tera.
- Możemy iść na spacer – zaproponował Hyoseok.
- Spacery są dla frajerów – podsumował Kyumin – chodźmy
do klubu, znam fajne miejsce.
Hyoseokowi i Kwangyeonowi
ten pomysł bardzo przypadł do gustu. Tera narzekała na swój nie
imprezowy strój, ale chłopacy przekonali ją, że niezależnie od tego, co ma na
sobie, wygląda równie pięknie.
W klubie z powodu dość wczesnej pory było niewiele osób.
Widząc, że spożywają różne rodzaje alkoholi, Kyumin znów poczuł chęć, by się
napić.
- Słuchajcie ludzie! – zawołał – zdałem dzisiaj egzamin
na prawko, z tej okazji stawiam drinki wam wszystkim!
Jego słowa zostały przyjęte głośnymi brawami. Zwabiona
nimi, przebywająca akurat na zapleczu kelnerka, zjawiła się za barem. Przez
moment w skupieniu i z lekkim niedowierzaniem przyglądała się Kyuminowi, a
potem zdecydowanym krokiem podeszło do niego i go spoliczkowała.
- Ty podły draniu!
- O co ci chodzi, dziewczyno?! – wykrzyknął, chwytając
się za piekący policzek.
- Nie poznajesz mnie?
- Pierwszy raz cię widzę na oczy.
- Pierwszy raz mnie widzisz na oczy? No tak, kiedy się
poznaliśmy było ciemno, więc mogłeś nie zauważyć mojej twarzy, ale kiedy się
obudziliśmy zdążyło zrobić się już całkiem jasno! Dzwoniłam do ciebie tysiąc
razy! Dlaczego nie odebrałeś żadnego z moich telefonów i nie odpisywałeś na
wiadomości?! Kim ty myślisz, że do cholery jesteś, że możesz traktować
dziewczyny w taki sposób?!
Kyumin nie zdążył przeanalizować jej słów, gdy z jeszcze
większą siłą oberwał w drugi policzek.
Złapał dziewczynę za rękę i pociągnął za bar.
- Posłuchaj, Park Mijin, zabawiliśmy się i było miło, ale
jak się umawialiśmy, na zabawie się skończyło, więc przestań robić sceny i
zacznij robić drinki, dla wszystkich na mój koszt – wyszeptał dziewczynie do
ucha, w cudowny sposób przypominając sobie nie tylko, że zna ją, ale nawet jej
imię.
- Pożałujesz – odpowiedziała jednym słowem głęboko
urażona Mijin i zajęła się zbieraniem zamówień. Robiła drinki, obserwując jak
Kyumin śmieje się w towarzystwie przyjaciół. Nawet nie spostrzegł, kiedy
zniknęła i wykonała znaczący telefon.
Nie minęło sporo czasu, a w klubie pojawiło się pięciu
umięśnionych, ubranych w czerń i łańcuchy chłopaków.
- Który to Lee Kyumin? – zapytał jeden z nich, stając
pośrodku lokalu. Każdy obecny w klubie czekał, co będzie dalej. Zapadła
zapowiadająca coś wielkiego i groźnego cisza, którą przerwał dopiero
zdecydowany głos Kyumina:
- To ja, o co chodzi?
Drugi z pięciu obwieszonych łańcuchami chłopaków,
najwyższy z nich i najlepiej zbudowany, odpowiedział:
- Idziesz z nami.
- Nigdzie się nie wybieram.
- Poznajesz ją? – spytał tamten, wskazując palcem krążącą
między stolikami Mijin – podobno przed chwilą udawałeś, że nie poznajesz, więc
przyszliśmy ci przypomnieć – dodał i jednym ciosem w twarz zrzucił Kyumina z
krzesła.
- Idziesz z nami – powtórzył.
Szarpnięciem za koszulkę podniósł swoją ofiarę z podłogi
i zaczął ciągnąć do wyjścia.
- Zostawcie go! – zawołał za nimi Hyoseok – on wie, że
źle zrobił i zaraz przeprosi Mijin.
Kyumin posłusznie skinął głową.
- Pieprzony egoista! – oburzyła się Mijin – przed chwilą
udawał, że mnie nie zna, a teraz jest gotowy przepraszać, żeby ratować własny
tyłek! Co mi po takich przeprosinach?!
Kyumin zdesperowany, że Mijin nie jest skłonna zlitować
się nad nim, korzystając z powstałego zamieszania, wyrwał się trzymającemu go
chłopakowi i próbował uciec, ale dwóch kolejnych szybko złapało go z powrotem.
Tym razem kilkakrotnie dostał w twarz, zanim oprawcy pozwolili mu osunąć się na
podłogę. Hyoseok i Kwangyeon pospieszyli przyjacielowi na ratunek. Nie mieli
zbyt wielkich szans z trójką wyrośniętych typów, która na nich napadła.
Pozostała dwójka była zajęta kopaniem gdzie popadnie leżącego na podłodze
Kyumina. Wokół zebrało się grono gapiów, ale nikt nie odważył się podjąć próby,
aby rozdzielić walczących.Tera błagała Mijin, żeby kazała swoim kumplom
przestać, ale ta nie dała się namówić. Dopiero sygnał nadjeżdżającego
policyjnego radiowozu, wezwanego przez Terę krótko po pojawieniu się
niebezpiecznych typów, zakończył bójkę. Gdy grupa umundurowanych wkroczyła do
klubu, o dziwo prawie nieposzkodowani Kwangyeon i Hyoseok oraz ich przerażona
przyjaciółka klęczeli nad trochę bardziej poszkodowanym, jęczącym z bólu
Kyuminem. Natomiast pięciu napastników straciło całą swoją odwagę, ledwo co
zobaczyli policjantów.
- Nie zrobiliśmy nic złego – zapewniali podnosząc ręce na
znak poddania – jedynie się broniliśmy.
- To my się broniliśmy! – wtrącił Kyumin, wstając
wreszcie z podłogi i wycierając kapiącą z nosa krew – napadli na nas, bo ona im
kazała! – dodał, oskarżając Mijin.
- Tak, to prawda! – przyznała czerwona ze złości
dziewczyna – on! – oskarżycielsko wycelowała palec w Kyumina – bardzo brzydko
mnie potraktował, więc zadzwoniłam po kumpli, żeby dali mu nauczkę.
- Taką nauczkę? – zapytał policjant, wskazując na zakrwawionego
Kyumina – czy to jest sposób na rozwiązywanie problemów?
Mijin bardziej z powodu powagi sytuacji, niż kierowana
współczuciem , uspokoiła się nagle.
- Nie… to nie jest żaden sposób – przyznała – przepraszam
i obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.
Policjanci nie odpuścili młodym pogadanki na temat
skutków siłowych rozwiązań, postraszyli przed ponownym przyłapaniem na
stosowaniu takich, doprowadzili do względnej zgody między pokłóconymi stronami
i odjechali.
W drodze powrotnej z klubu Tera, Kwangyeon i Hyoseok
widząc, że Kyumin przestał krwawić i nie jest wcale w tak tragicznym stanie,
jak się początkowo wydawało, zaczęli czynić mu wyrzuty.
- Przez ciebie zawsze muszą być kłopoty – pierwszy
odezwał się Kwangyeon - w wesołym miasteczku, w klubie, zawsze.
- Nic się przecież nie stało – odpowiedział Kyumin
obojętnym tonem.
- Studiuję prawo! – przypomniał Hyoseok – gdyby psy mnie
spisały, kto później zaufałby mi jako prawnikowi?!
- To ona wezwała psy – odparł Kyumin, mając na myśli
Terę.
- A co miałam robić?! Patrzeć jak tamci was biją?!
- Mógłbyś chociaż nam podziękować za pomoc – stwierdził
Hyoseok, szturchając Kyumina w ramię.
- Nie prosiłem, żebyście mi pomagali. Nie prosiłem,
żebyście przychodzili po mnie po egzaminie i bawili się w te wasze pieprzone
niespodzianki.
- Żałuję, że stanąłem w twojej obronie – przyznał
Kwangyeon – zasłużyłeś na wpierdol.
- Ja sam mam ochotę ci wpierdolić – dodał Hyoseok.
Kyumin odwrócił się w jego stronę.
- Wpierdol mi.
- Pojebało cię.
- No dalej, uderz. Strach cię obleciał, czy co?
Hyoseok już podnosił pięść, ale Tera w porę stanęła
między nimi.
- Przestańcie! – zawołała, po czym zwróciła się do
Kyumina – jesteśmy twoimi przyjaciółmi, więc znosiliśmy to, że ciągle
wpakowujesz nas w kłopoty. Jednak są pewne granice, które właśnie
przekroczyłeś. Wszyscy stanęliśmy w twojej obronie, a ty zamiast okazać nam
wdzięczność jeszcze nas obrażasz. To zwykłe chamstwo, a chamstwa nie będziemy
tolerować. Mamy cię dość, Kyumin!
Zapadło milczenie. Tera, Kwangyeon i Hyoseok mieli nadzieję,
że nareszcie udało się przemówić przyjacielowi do rozsądku, lecz prędko
przekonali się, że mocne słowa pod jego adresem wywołały wręcz przeciwny efekt.
- Ja też mam was dość! – wykrzyczał Kyumin, wpadając w
niespodziewaną furię, aż ślina pociekła mu po brodzie – mam dość mojej
nadopiekuńczej matki, idealizującego mnie ojca, dość dziewczyn, które piszcząc
z podniety wskakują mi do łóżka, a gdy już jest po wszystkim, zaczynają mnie
nienawidzić! Mam dość takiego życia!
Kyumin zamilkł na moment. Ze łzami w oczach popatrzył na
Terę, Hyoseoka oraz Kwangyeona i ruszył przed siebie. Zanim przyjaciele
zdecydowali pójść za nim, zawołał:
- Chcę być sam, SAM!!!
Łzy płynęły po policzkach Kyumina, kiedy oddalał się
coraz bardziej i nie słyszał za sobą żadnych kroków.
***
Przez to że wysłałaś mi zdjęcie Kyumina bez koszulki to teraz chce mi się śmiać, że laski piszczą z podniety na jego widok :D
OdpowiedzUsuńAle boskie ! :D masz wielki talent :3
OdpowiedzUsuńdziękuję za miłe słowa:)
UsuńTeraz biorę się za to. Zapowiada się ciekawie. Zbuntowany egoista. :D Ciekawe, czy coś go zmieni. I tak się zastanawiam. To Kyumin z LEDApple?
OdpowiedzUsuń