25/03/2015

blue lagoon (rozdział 12)

                Hayi wsypuje cukier do filiżanki z kawą i miesza. Przez okno kawiarni obserwuje sypiący śnieg. Gęste płatki zatrzymują się na szybie i zachwycają różnorodnością kształtów. Te, co spadają na ziemię, topią się. Tworzą chlapę, przez którą pędzą ludzie. Wśród nich także Sumin. Dziewczyna wchodzi do kawiarni, otrzepuje śnieg z kurtki i rozgląda się dookoła. Hayi macha jej na powitanie.
- Przepraszam, że nie czekałam – wskazuje filiżankę z kawą – pić mi się chciało. Zawołam kelnerkę, żeby przyjęła twoje zamówienie.
- Nie – powstrzymuje ją Sumin – nie będę nic pić, nie mam zbyt wiele czasu.
Hayi stawia na stoliku torebkę jak do prezentu.
- Oddaję strój świętego Mikołaja. Jiyong powiedział, że mogę go sobie zatrzymać, ale w końcu to własność studia fotograficznego Hakyeona.
- Szkoda, że już tam nie przyjeżdżasz… Polubiłam cię.
- Wiesz dlaczego już tam nie przyjeżdżam?
- Nasi szefowie się pokłócili.
- Hakyeon próbował mnie zgwałcić. Pobił Jiyonga, który stanął w mojej obronie. Nie wiedziałaś?
- Nie…
- Ale nie wyglądasz na zdziwioną. Hakyeon też cię…
- Co?...
- Gwałci.
Sumin nie odpowiada. Hayi widzi w jej oczach łzy.
- Nie wolno ci się na to godzić! – dodaje.
A czy jej wolno było godzić się na seks w zamian za pracę? Hayi wmawia sobie, że to inna sytuacja. Jiyong nigdy nie obchodził się z nią brutalnie. Wstydziła się go, ale nie bała. A Sumin zawsze w obecności Hakyeona była przerażona.
- Ty nic nie rozumiesz! – odpowiada.
- Słuchaj…
- Nie, ty słuchaj! Nie mam wykształcenia. Hakyeon opłaca moje kursy. Pozwala mi pracować w swoim studio w weekendy. Nie zrezygnuję z tego wszystkiego. Muszę utrzymać siebie i córkę.
- Jaki dajesz jej przykład? 
Sumin wstaje.
- Przestań! – krzyczy – mój szef przynajmniej mi płaci…
Sumin zabiera torebkę ze strojem świętego Mikołaja i wychodzi z kawiarni. Hayi dopija resztkę kawy. Występuje w Blue Lagoon od prawie trzech miesięcy. Niemożliwe, by koszty włożone w jej promocję były tak wysokie, że nadal się nie zwróciły.
Sumin ma rację, mój szef mi nie płaci, myśli Hayi.
Jedzie do Blue Lagoon. Wchodzi do biura Jiyonga z pytaniem:
- Kiedy zacznę zarabiać?
- Kiedy koszty włożone w twoją promocję…
- Nie! – przerywa mu Hayi – nie wyjdę, dopóki nie powiesz mi prawdy.
Jiyong odkrywa, że skończyły mu się papierosy. Klnąc, rzuca o ścianę pustą paczką. Odwraca się w stronę Hayi.
- Powiem ci prawdę. Na twojej rozmowie kwalifikacyjnej… na suficie była taka mała kamerka… Przeleciałem cię i nagrałem, żeby mieć czym szantażować, kiedy zaczniesz upominać się o kasę.
- Nie wierzę…
- No to patrz.
Jiyong włącza w DVD nagranie. Stoi za Hayi i szepcze jej do ucha:
- Patrz: rozbierasz się, kładziesz się na kanapie, Lee Hayi, tak szeroko rozchylasz przede mną nogi…
Ona nie chce tego oglądać, nie chce tego słuchać.
- Jak znowu upomnisz się o kasę, to nagranie znajdzie się w Internecie – ostrzega Jiyong – taki właśnie jestem – zły. Ale ty w to nie wierzyłaś. Polubiłaś mnie. Byłem dla ciebie całkiem miły, co nie? Pozwalałem ci się wypłakać, wyspać, broniłem cię. Nie dlatego, że zależało mi na tobie. Zależało mi na kasie, jaką zarabiam na twoich występach.
Więc to wszystko były tylko pozory?
Hayi wyjmuje z DVD płytę z nagraniem i przełamuje.
- To nic nie da – informuje Jiyong – mam w domu kilka kopii.
- Ty…
Hayi szarpie go za koszulkę. On chwyta jej nadgarstki.
- Nie powiadamiaj policji. To też nic nie da. Po prostu przyjedź przygotowana na sobotni występ po świętach, a nikt oprócz nas nigdy nie obejrzy tego nagrania. Być może kiedyś ktoś się tobą zainteresuje i zarobisz w telewizji. Ale na pewno nie u mnie. Jestem zły.
Hayi patrzy mu w oczy, nie widzi w nich zła, widzi tylko smutek.
- Nie wierzę. Nie wierzę! Nie wierzę!!! – powtarza i wybiega z biura Jiyonga.

I found the way to let you leave
I never really had it coming
I can’t be in the sight of you
I want you to stay away from my heart

***

                Jak bardzo można się mylić?, Hayi zadaje sobie to pytanie, siedząc na łóżku w swoim pokoju ze wzrokiem wbitym w drzwi, z nadzieją na to, że nadejdzie przez nie odpowiedź. Nikt nigdy nie powiedział dobrego słowa o Jiyongu, wręcz przeciwnie, wszyscy od początku ją przed nim ostrzegali. Nawet on. Nie pozwalał jej zbliżyć się do siebie, jakby wysyłał sygnał „Lee Hayi, jestem niebezpieczny”. A ona wierzyła w wyidealizowane wyobrażenia o nim. Tak bardzo może mylić się tylko ktoś głupi… albo zakochany.
Drzwi się otwierają i zjawia się w nich Sawoo. Prosi siostrę, by ubrali razem choinkę. Hayi się zgadza, chociaż wie, że czymkolwiek się zajmie, nie przestanie stale od nowa analizować swojej sytuacji. Nie zniosłaby wstydu, gdyby nagranie jej seksu z Jiyongiem znalazło się w Internecie. Jednocześnie nie wie, jak wyjaśnić rodzicom, dlaczego nie zarabia, pracując w Blue Lagoon.
Niechcący upuszcza bombkę, która rozbija się o podłogę na drobne kawałki.
- Ale jestem niezdara... i co ja mam zrobić?! – wybucha Hayi.
- Posprzątać, zanim ktoś w to wejdzie bez kapci – wtrąca, krzątająca się obok mama.
Sawoo przynosi siostrze szczotkę i szufelkę.
- Noona ma złamane serce, bo Seunghyun spotyka się z Jyuni – komentuje.
Hayi nie odpowiada. Ma złamane serce, nie przez Seunghyuna, przez Jiyonga.  
Podczas świąt wszyscy zauważają jaka jest milcząca, rozkojarzona i smutna. A w sobotę Hayi ubiera pożyczoną od mamy sukienkę, maluje się i jedzie do Blue Lagoon. Postanawia, że złoży Jiyongowi propozycję – on zniszczy nagranie, ona przestanie dla niego pracować. W drodze przygotowuje sobie mowę, która i tak okazuje się niepotrzebna. Hayi czyta na drzwiach klubu „zamknięte”. Zupełnie zdezorientowana dzwoni do Jiyonga, jednak zamiast jego głosu, słyszy automatyczną sekretarkę: użytkownik tego numeru ma wyłączony telefon lub znajduje się poza zasięgiem.
Połączenie zostaje przerwane. Hayi zatrzymuje taksówkę. Podaje adres zamieszkania szefa. Była tam tylko raz, dlaczego go zapamiętała? Pół godziny później ukazuje jej się osiedle nowoczesnych wieżowców. Dziewczyna płaci taksówkarzowi i nie czeka na resztę. Biegnie pod drzwi mieszkania Jiyonga. Nie odrywa dłoni od dzwonka, aż nie słyszy kroków. Drzwi otwiera…
- Goo Hara?
- Lee Hayi, to ty!
- Powinnam właśnie występować w Blue Lagoon, ale klub był zamknięty… - zaczyna Hayi, nie wiedząc dlaczego tłumaczy się obcej osobie.
- Wejdź – Hara zaprasza ją do mieszkania.
Panuje tu jeszcze większy bałagan, niż ostatnio. Szafy stoją otwarte. Ich zawartość popakowana w kartony. Stół zajmują stosy papierów. Hayi czuje się skrępowana w obecności Hary. Rozgląda się dookoła.
- Jiyong? – powtarza.
Po prostu pragnie, by tu był. W tym momencie Hara siada w bujanym fotelu i zaczyna płakać.
- Ji… - wyznaje drżącym głosem – zginął w wypadku samochodowym…
- Co…
- Dwanaście dni temu… za Seulem… jakieś zwierzę mu wybiegło na drogę… Stracił panowanie nad kierownicą… wjechał w drzewo… zginął na miejscu.
Hayi wykonuje szybkie obliczenia. Dzień, w którym ją zaszantażował, okazał się ostatnim w jego życiu.
- Nie…
- Ja też zaprzeczałam. „Nie” krzyczałam do telefonu, kiedy zadzwonił do mnie ojciec Ji i opowiedział, co się stało… On nigdy nie troszczył się o syna, ale jego śmierć naprawdę nim wstrząsnęła. Nie był w stanie zająć się niczym, dlatego dał mi klucze do mieszkania i klubu Ji, poprosił, żebym ja się wszystkim zajęła…
Hara wyciera łzy w rękaw. Hayi jest jak sparaliżowana. Nie czuje nic, jeszcze nie… Tylko jedna myśl krąży jej po głowie: nie chciałam jego śmierci, nawet jeśli to oznacza koniec szantażowania.
- Co z moimi rzeczami z klubu? – pyta.
- Nie znalazłam tam nic twojego.
- A nagranie?
- Nagranie?
- Na którym ja i Jiyong…
Hara chwyta Hayi za rękę.
- Rozumiem, mnie też nagrywał – przyznaje – oglądanie jak się kochamy sprawiało mu chyba więcej przyjemności, niż samo kochanie się … Oddam ci twoje nagranie, jeśli je znajdę.
- Dziękuję.
Wymieniają numery telefonów. Hayi wraca do domu. Stoi oparta plecami o drzwi naprzeciwko rodziców i brata.
- Nie występujesz? – pyta pan Lee.
Pani Lee krzyczy:
- Dlaczego chodzisz w rozpiętym płaszczu, kiedy tak zimno na dworze?!
- Noona, Kwon Jiyong wyrzucił cię z pracy? – wtrąca Sawoo.
- Kwon Jiyong nie żyje – odpowiada Hayi.
Osuwa się na podłogę. Złamane serce rozbija się na drobne kawałki jak upuszczona przy ubieraniu choinki bombka. W głowie przewijają jej się wspomnienia spędzonych z Jiyongiem chwil. Na końcu zostaje tylko obraz jego zakrwawionego ciała w zmiażdżonym samochodzie. Rozkochał ją w sobie, złamał jej serce... i zginął. Hayi zaczyna płakać.

OD AUTORKI:

Wiem: ten rozdział jest okropny, smutny, głupi i ja go nienawidzę, ale jest też potrzebny, by dalej prowadzić akcję - co oznacza, że ten okropny, smutny, głupi i znienawidzony rozdział to nie koniec... naprawdę nie koniec niczego... 

Przy okazji tego rozdziału zachęcam do posłuchania z playlisty piosenki Mc Mong - 0904, której fragment tekstu wykorzystałam.

7 komentarzy:

  1. Wooooow! Bardzo współczuję Sumin i Hayi też. Boże, podczas sceny w biurze Jiyonga, na miejscu Hayi przywaliłabym mu z całej siły w twarz. Co za dupek! Ale jego śmierci w życiu bym się nie spodziewała. Zdążyłam go znowu znienawidzić, a zaraz potem coś takiego się wydarza i znowu zmieniam swoje zdanie na jego temat. Jak dotarłam do ostatniego zdania, to byłam już przekonana, że to koniec historii. Na szczęście dodałaś notkę, że nie. Ulżyło mi...:) Co prawda ten rozdział był smutny i zostawia ogromny niedosyt, ale z czystym sumieniem stwierdzam, że mi się podobał. Każda kolejna część jest lepsza od poprzedniej i mam nadzieję, że nadal tak będzie:) Życzę, aby nie zabrakło ci weny i pomysłów na dalszy ciąg, bo inaczej...będę zawiedziona.Oczywiście żartuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za taki szczegółowy komentarz:)
      No ja też bym przywaliła, ale stwierdziłam, że nie mogą go ciągle wszyscy bić.
      Cieszę się, że chce ci się czytać to opowiadanie^^ Co do końca, to jeszcze dłuuugo go nie planuję. Zachciało mi się napisać długie opowiadanie, mam nadzieję, że nie zanudzę :D

      Usuń
  2. Daleko Ci do zanudzenia:) Z każdym rozdziałem coraz bardziej się ekscytuję. Zawsze potrafisz czymś zaskoczyć, a ten rozdział, był mistrzostwem w tym temacie. Dobrze, że wychodzi takie długie, bo można się naprawdę wciągnąć:) I czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. mowie sobie wejde zobacze co tu sie dzieje i takich emocji dostalam wiesz co

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to się cieszę, że nie na darmo się tyle męczyłam z tym rozdziałem xD

      Usuń
  4. MAM SZOK TAK TROCHĘ. CZYTAM DALEJ>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam, że chce ci się czytać tego tasiemca :D Chociaż przyznam, że jestem dość zżyta z tym opo, chyba przez ilość rozdziałów. Zaplanowałam ich 12, a wyszło jak wyszło xD

      Usuń