Hayi nie powstrzymuje łez, kiedy na dworze wtula się w Jiyonga i krzyczy:
- Nienawidzę ich! Nienawidzę!
- Ciii…. Nie płacz, bo też się rozpłaczę.
- Oppa, przepraszam za te wszystkie okropne rzeczy, które
ci powiedzieli.
- Nie ty powinnaś przepraszać. Poza tym mówili prawdę,
bolesną, ale prawdę.
- Bardzo się na nich zawiodłam.
- Wiem, ale to nie powód, by ich nienawidzić. Lee Hayi,
nie chcę, żebyś przeze mnie kłóciła się z rodzicami i płakała…
- Już, już mi lepiej – zapewnia ona i szybko wyciera łzy.
- Ale co teraz? – martwi się Jiyong.
- Zamieszkamy u Seunghyuna, mojego przyjaciela –
postanawia Hayi.
- Tego z niebieskimi włosami?
- Już ma ciemne.
Jiyong przypomina sobie jak poznał Seunghyuna w Blue
Lagoon po debiutanckim występie Hayi i wydawało mu się, że chłopak nie jest do
niego przyjaźnie nastawiony.
- On mnie nienawidzi.
- Nie bardziej, niż moi rodzice.
- Masz rację, gorzej być nie może.
Chociaż jeszcze przed chwilą Hayi płakała i Jiyong także
miał łzy w oczach, oboje się teraz śmieją. Ruszają w stronę przystanku
autobusowego. Rozmawiają o tym jacy są niewyspani i głodni po nocy spędzonej
poza domem. Wymieniają, co najchętniej by zjedli. Wstępują do sklepu i Hayi
kupuje dla nich batony, chipsy oraz butelkę wody. Niesie zakupy, a Jiyong
ciągnie jej walizkę. Na przystanku zabierają się za jedzenie i kończą w
autobusie. Kilkanaście minut później dzwonią do drzwi mieszkania Seunghyuna.
- O kurwa – klnie chłopak na ich widok.
Dodaje jeszcze kilka wulgarnych słów, gdy zauważa walizkę
i stwierdza, że zapowiada się dłuższa wizyta. Ale czyja? Jej? Jego? Wspólna?
Zaprasza Hayi i Jiyonga do mieszkania. Siada z nimi przy stole w kuchni,
częstuje śniadaniem i gorącą kawą. A oni opowiadają o wydarzeniach poprzedniego
dnia, o reakcji państwa Lee na ich związek, o planowanym wylocie do Ameryki.
- Więc chcecie u mnie mieszkać do tego czasu? – upewnia
się Seunghyun.
Hayi i Jiyong kiwają potakująco głowami.
- Naprawdę… nie mamy dokąd iść – dodaje dziewczyna.
- Nie no, spoko… Pokój Hyeyoon jest wolny – stwierdza
Seunghyun – chcecie spać razem, czy osobno?
Hayi i Jiyong wymieniają porozumiewawcze uśmiechy i
odpowiadają zgodnie:
- Razem.
Ubierają sobie pościel w pokoju Hyeyoon, kiedy rozlega
się dzwonek do drzwi, a zaraz potem głos Jyuni:
- Chcę się pogodzić.
Dziewczyna obejmuje Seunghyuna, zbliża usta do jego ust, żeby
je złączyć w namiętnym pocałunku, ale on szepcze jej do ucha:
- Mamy gości…
- Co? Jakich gości?!
- Niezapowiedzianych. Są w pokoju Hyeyoon.
Jyuni kieruje tam swoje kroki. Zastaje Hayi z Jiyongiem
leżących na podłodze, zaplątanych w kołdrę i śmiejących się.
- A co wy tu robicie?
- My się kochamy! – odpowiada Hayi i cmoka Jiyonga w
policzek.
- To akurat widzę, ale… dlaczego tu?!
Oboje wyplątują się
z kołdry i opowiadają Jyuni to wszystko, co wcześniej opowiedzieli
Seunghyunowi.
- Pozwolił nam u siebie zamieszkać do czasu wyjazdu do
Ameryki – podsumowuje Hayi – mam nadzieję, że nie jesteś zła?
- Nie, tylko zaskoczona…
I oni są zaskoczeni. Wciąż nie mogą uwierzyć, że
odnaleźli siebie nawzajem i planują wspólną przyszłość. Po południu siadają
razem przy komputerze. Rezerwują lot do Los Angeles na koniec września i pobyt
w najtańszym hotelu na obrzeżach miasta. „Na miesiąc, a w razie czego,
zostaniemy dłużej” decydują.
W tym czasie Jyuni zaczyna przygotowywać obiad i z
przykrością stwierdza, że w lodówce nie ma niczego, oprócz zgniłej sałaty. Robi
listę potrzebnych produktów i wysyła swojego chłopaka na zakupy.
- Hyung, idziesz ze mną? – pyta Seunghyun – pomógłbyś z
zakupami, bo sporo tego będzie.
- Ok – zgadza się Jiyong.
Ubiera buty i wychodzi z Seunghyunem, który, gdy tylko
znajdują się na dworze, zagaduje:
- Wiesz, że nie chodzi o pomoc z zakupami?
- Wiem.
- Skoro Hayi ci wybaczyła, to spoko. Nie będę ci
wypominać ile przez ciebie cierpiała, bo pewnie wszystko sobie wyjaśniliście.
Ale… – Seunghyun opowiada, jak Hayi okłamała rodziców, że z nim spała i w
efekcie jej ojciec go uderzył - oberwało mi się z twojej winy.
- Sorry…
Seunghyun podnosi pięść i uderza Jiyonga w twarz, tak, że
chłopak się przewraca.
- Sorry, zasłużyłeś.
Po tych słowach rusza przed siebie. Jiyong wstaje i
myśli, żeby nie iść z nim dalej, ale nie chce tłumaczyć Hayi, dlaczego wrócił
wcześniej. Rozmasowuje obolały policzek. Seunghyun celował w oko, ale trafił
nieco niżej. Jiyong szybszym krokiem rusza za nim, a kiedy go dogania, więcej
się do siebie nie odzywają. Podczas zakupów rozmawiają tylko tyle, ile to
konieczne. Seunghyun czyta z listy wypisane przez Jyuni produkty. Jiyong szuka
ich i wkłada do koszyka. Czuje się jak służący. Ma ochotę przestać posłusznie
wykonywać polecenia i wykrzyczeć, co o tym wszystkim myśli. Nie chce jednak
stracić dachu nad głową. Pociesza go perspektywa wylotu do Ameryki, chociaż
nadal nie mają z Hayi planu, co zrobią, gdy wrócą. Oby nie musieli znów
zamieszkać u Seunghyuna. Jiyong ma ochotę przypomnieć mu, że jest od niego
starszy i choćby z tego względu zasługuje na szacunek. Ale w milczeniu płacą i
zanoszą zakupy do domu. Hayi z troską dotyka czerwony ślad na policzku Jiyonga.
- Co ci się stało?
Nie doczekuje się odpowiedzi. Przenosi wzrok na
drugiego z nich i krzyczy:
- Seunghyun!
- Zasłużył.
- Czym?!
- Hayi, to nic takiego – uspokaja ją Jiyong.
Jyuni ciągnie go do kuchni. Siada z nim przy stole i
zapewnia:
- Nie będę cię bić, chcę tylko pogadać.
- Uff…
- Krótko, zwięźle i na temat – zaczyna Jyuni – pominę te
wszystkie wstępy, że Hayi jest moją kuzynką i najlepszą przyjaciółką, dlatego
bardzo się o nią martwię. Chcę ci tylko uświadomić, jak wiele dla niej
znaczysz. Kiedy myślała, że nie żyjesz, wydawała się taka smutna, nie śpiewała,
słuchała dziwnych piosenek o huśtaniu się na żyrandolu, upijała się... Kwon Jiyong,
proszę cię, spraw, żeby moja kuzynka była szczęśliwa. Tylko ty to potrafisz.
Nie zawiedź jej, nie zawiedź mnie.
- I’ll try my best – odpowiada z uśmiechem Jiyong – na
niczym tak mi nie zależy, jak na tym, by Hayi była szczęśliwa.
- No, w porządku. A gotować umiesz?
- Umiem. Pomóc ci przy obiedzie?
- Nie, dziś ja gotuję, jutro ty – postanawia Jyuni – na
przykład krewetki z ryżem i warzywami. I przypomnij Hayi, co się dodaje do
sosu, bo żaliła się, że zapomniała.
Kiedy chłopak wychodzi z kuchni, ona przygotowuje
kurczaka z tofu. Wszyscy zjadają ze smakiem. Po obiedzie Jyuni i Seunghyun
zamykają się w ich pokoju i rozmawiają o wczorajszej kłótni. Hayi i Jiyong
zamykają się w pokoju Hyeyoon i dyskutują o wyjeździe do Ameryki. Mają
wrażenie, że odkąd zjechali z wieży telewizyjnej, nie myślą
racjonalnie, działają pod wpływem euforii. Ustalają kolejne szczegóły i są
coraz bardziej niecierpliwi. Hayi wcześnie bierze prysznic i kładzie się do
łóżka. Następnie kąpie się Jiyong. Ubrany w dres Seunghyuna, wsuwa się pod
kołdrę obok dziewczyny. Ona wtula się w niego.
- Hayi… dlaczego nic mi nie powiedziałaś… jak myślałaś…
że jesteś w ciąży?
- Skąd o tym wiesz?
- Choi był tak miły...
- Dlatego cię uderzył?
- No. „Bo wtedy oberwał z mojej winy” – Jiyong rysuje palcami w powietrzu niewidzialny cudzysłów.
- To prawda – przyznaje Hayi – mimo wszystko nie powinien
cię bić… a ty nie powinieneś bić Hary…
- Wiem. Cholernie źle się czuję
z tym, że ją uderzyłem. Ale… okropnie mnie rozczarowała. Przez cały
czas widziała, że cierpię i nie przestawała kłamać. Okazała się zwykłą
egoistką. Powtarzała, że mnie kocha, ale nie kochała. Gdyby kochała, nie
pozwoliłaby mi tak cierpieć. Czy miłość to nie pragnienie wzajemnego szczęścia?
Hara chciała, żebym był szczęśliwy… z nią… albo w ogóle. Jednak zrobiła dla mnie
wiele dobrego. Nie odeszła, gdy potrzebowałem wsparcia. No i gdy myślałem, że
kogoś zabiłem… Chciała wziąć winę na siebie, by mnie ratować przed więzieniem.
Powinienem być jej choć trochę wdzięczny, ale po wszystkim, czego się o niej
dowiedziałem, nie potrafię. Nie mam ochoty jej widzieć, ale muszę jechać po
swoje rzeczy. Nie mogę w nieskończoność pożyczać ciuchów od Seunghyuna.
Hayi odpowiada, że ona chętnie by mu pożyczyła swoje, ale
raczej nie zmieściłby się w nie. Proponuje, że pojedzie z nim do Hary.
- Nie. Spakuję się szybko, przeproszę, że ją uderzyłem. I
tyle.
- Masz rację, to sprawa między wami.
Długo jeszcze rozmawiają, aż ogarnia ich senność. Jiyong
obejmuje Hayi od tyłu, splata dłonie z jej dłońmi. Ukojeni wzajemnym ciepłem,
prawie zasypiają, gdy w pokoju obok rozlegają się wyjątkowo głośne jęki.
- Wczoraj się pokłócili? – pyta Jiyong – chyba się
właśnie godzą.
- Udawaj, że tego nie słyszysz – odpowiada Hayi.
Jyuni i Seunghyun na chwilę się uspokajają, a zaraz znów
rozlegają się ich jęki i skrzypienie łóżka.
- Jak mam udawać, że tego nie słyszę?
- To chociaż nie komentuj…
- Trudno stwierdzić, kto jęczy głośniej... - śmieje się Jiyong - to normalnie dźwięki porno są!
- Ji!
- Ok, już się zamykam.
Ale nie powstrzymuje śmiechu.
- Ji, jesteś zboczony.
- Nie.
- Tak.
- Zboczeni to są ci za ścianą.
I oboje się chichoczą. Jiyong mimowolnie zaczyna wyobrażać
sobie, że kocha się z Hayi. Jest pewien, że ona, wtulona w niego, czuje jak
jego członek twardnieje. To go zawstydza. Gdy kochał się z Hayi, skrzywdził ją.
Wybaczyła mu, ale on nie wie, czy kiedyś znów mu zaufa. Nie chce jej do niczego
namawiać. Nie wykonuje żadnych ruchów, by nie wystraszyć Hayi. A ona spokojnie
zasypia w objęciach ukochanego.
Rano
budzą się w tej samej pozycji, w jakiej zasnęli.
- Lee Hayi, odwróć się, bo chcę cię pocałować - prosi on.
Ona mruczy coś przez sen. Jednak się nie odwraca. Jiyong
kładzie się na Hayi i zsuwa z niej po drugiej stronie. Delikatnie całuje ją w
czoło. Ona uśmiecha się i otwiera oczy.
- Jak się spało? – pyta.
- Po raz pierwszy od dawna… nic mi się nie śniło. Czy
wiesz co to za ulga po nocach pełnych koszmarów? Jakbym do dziś tak naprawdę
nigdy nie spał.
- I ja… - zaczyna Hayi – wyspałam się po raz pierwszy od
tamtego dnia, kiedy Hara okłamała mnie, że nie żyjesz.
- O nie, Hara… - powtarza Jiyong – przypomniałaś mi,
że mam dziś do niej jechać… a było tak pięknie!
Odwleka tę wizytę. Po południu gotuje dla wszystkich
obiad – krewetki z ryżem i warzywami. Hayi mu pomaga, podekscytowana skacze
dookoła niego, chce się jak najwięcej nauczyć. Jiyong obiecuje zrobić jej
przyspieszony kurs gotowania.
Po obiedzie pożycza od Hayi walizkę oraz pieniądze na
autobus. Jedzie do Hary z niechęcią i ze strachem przed ich ostatnią
konfrontacją. Czuje, że jest winny byłej dziewczynie nie tylko przeprosiny, ale
i kilka słów pożegnania. Jednak boi się jej widoku, cierpiącej, zapłakanej.
Dziwi się, gdy Hara otwiera mu drzwi ubrana w seksowną, czerwoną sukienkę,
starannie umalowana, z lekkim uśmiechem na ustach, który zmienia się w
zaskoczenie. Oboje stoją i patrzą sobie wzajemnie w oczy - prawdziwa próba sił. Kto dłużej wytrzyma to
spojrzenie? Jiyong.
- Ach, to ty! – odzywa się Hara w taki sposób, jakby
wypowiedzenie tych słów sprawiało jej wiele trudności, albo nawet bólu i wbija
wzrok w walizkę.
Jiyong chce ją zapytać, czy czeka na kogoś, ale
rezygnuje, gdy ona odwraca się i znika w jednym z pokoi. Właściwie, on już zna
odpowiedź. Wie, że Hara nie chodzi po domu ubrana w seksowne sukienki i w
pełnym makijażu, jeśli na kogoś nie czeka lub to nie element gry wstępnej przed
namiętnym seksem. Jiyong przez chwilę zastanawia się, czy nie wyjść i nie
wrócić innym razem, ale chce już mieć tę wizytę za sobą. W dodatku jest
naprawdę ciekawy na kogo czeka Hara. Idzie do pokoju, który jeszcze
przedwczoraj był jego. Pakuje swoje rzeczy i wie, że nie zmieści wszystkiego w walizkę
od Hayi i we własne torby. Postanawia, że resztę po prostu wrzuci do swojego
samochodu, którym zamierza wracać, albo zostawi. Szuka Hary, by ją o tym zawiadomić.
Znajduje dziewczynę w jej pokoju, siedzącą z podkurczonymi nogami na łóżku.
- Hara… - szepcze Jiyong.
Nie doczekuje się żadnej reakcji. Kładzie dłoń na
ramieniu dziewczyny. Tą samą dłoń, którą przedwczoraj ją uderzył.
- Hara… lecę z Hayi do Ameryki szukać mojej matki.
Ona nie odpowiada.
- Hara… naprawdę… nie jestem w stanie ci wybaczyć… ale
przepraszam, że cię uderzyłem.
Na jej twarz wstępuje wyraz złości. Hara zrywa się
z łóżka. Chwyta chłopaka za koszulkę, szarpie go i krzyczy:
- Przepraszasz?! I myślisz, że to wystarczy?! Wiesz, co?
Ty nie umiesz być wdzięczny. Chcesz, żeby wszyscy cię kochali, ale nie dajesz
nic w zamian.
- Ja…
- Zamknij się! Nie odzywaj się do mnie! Nie chcę więcej słyszeć twojego głosu! Nie chcę cię więcej widzieć! Leć sobie z Hayi do Ameryki,
gdziekolwiek! Wypierdalaj z mojego życia!
Jiyong ze łzami w oczach wraca do swojego dawnego pokoju.
W pośpiechu wrzuca do walizki najbardziej potrzebne rzeczy. Czuje, że cały się
trzęsie. Wychodzi z domu Hary, słysząc jej rozpaczliwy szloch. A na podjeździe
spotyka Leo z dwoma pojemnikami z jedzeniem na wynos i wymienia z nim obojętne
„hej”.
Jej. Mega. Czekałam na ten rozdział. Świetny. 👍 Wciągnęło mnie to opowiadanie. Codziennie zagladam I czekam na kolejne rozdziały. Gratuluję Tobie wgl pomysłu na napisanie BLUE LAGOON.
OdpowiedzUsuńComeback BigBang. Również nadal jestem w stanie "wow" jak to fajnie określiłaś. ;) Piosenka świetna, samo tłumaczenie tekstu...... do tego teledysk. Świetnego mają comebacka. Jestem ciekawa reszty ich piosenek i MV, które mają się pojawiać na yt. ;)
Weny Tobie życzę do napisania następnego rozdziału. Pozdrawiam ;)
dziękuję:) Dodaję zawsze w środy (przeważnie we wtorki po północy, ale to już środka i tak:D).
UsuńTeż jestem ciekawa kolejnych piosenek, nie mogę się doczekać!
Cieszę się, że dodałaś tak długi rozdział:) Jestem pod ogromnym wrażeniem. Na miejscu Seunghyuna też bym była nieźle zaskoczona z nagłej wizyty Hayi i Jiyonga oraz ich prośby. Dobrze, że Jyuni nie miała nic przeciwko. Niezbyt ładnie ze strony Seunghyuna, że uderzył Ji, ale w sumie mu się należało. Myślałam, że będzie między nimi jeszcze gorzej.:) Musiało to być strasznie trudny moment dla Jiyonga, kiedy tamtych dwoje zaczęło uprawiać harce za ścianą:) Ale na szczęście się opanował, więc to duży plus. Sprawa z Harą jest skomplikowana. Bardzo pomogła Jiyongowi, ale też go okłamywała, dlatego nie jest bez winy. Rozdział po prostu, wspaniały! I czekam z niecierpliwością na kolejny;)
OdpowiedzUsuńKolejny comeback BigBang jest równie ekscytujący. Bang bang bang to super piosenka. Oglądając teledysk trochę się uśmiałam, ale to dobrze, bo to właśnie są nasze kochane chłopaki;)
ojej, dziękuję! Lubię komplikować sprawy, dlatego tak mieszam z Harą, staram się, by każdy miał jakieś dobre i złe cechy, więc cieszę się, że tak są ci bohaterowie odbierani:) "harce za ścianą" super określenie haha :D
UsuńTeż się uśmiałam na "Bang bang bang", takich ich właśnie kocham!
I uprzedzam, że wyjeżdżam na długi weekend, a jak wrócę to liczę, że będzie co u ciebie nadrabiać:)
Właśnie lubię jak tak komplikujesz sprawy:) Dzięki temu, każdy następny rozdział jest coraz bardziej ciekawy.
UsuńO to fajnie. Życzę udanego wyjazdu!;)
Na pewno coś napiszę, jak znajdę czas;)