06/01/2016

blue lagoon (rozdział 53)

                "Witamy w Rio de Janeiro. Aktualna temperatura powietrza to trzydzieści cztery stopnie Celsjusza. Dziękujemy za skorzystanie z usług naszych linii lotniczych i życzymy miłego pobytu", oznajmia przez głośnik uprzejmym, lecz trochę przesłodzonym głosem stewardessa. Na samo brzmienie tych słów Jiyong czuje, że strużka potu spływa mu po czole. Trzydzieści cztery stopnie! Ale przecież Sylwester wypada w Brazylii w kalendarzowe lato. Koła samolotu gwałtownie dotykają podłoża. To budzi Hayi, która oczywiście cały lot przespała z głową na kolanach swojego chłopaka. Szybko przeciera zaspane oczy i usiłuje ogarnąć rozczochrane włosy. Wreszcie się poddaje. I tak jej tu nie znają! Ludzie pchają się na siebie przy wyjściach, jakby gdzieś im się spieszyło. Tylko gdzie? Samolot i tak wylądował za wcześnie. Hayi i Jiyong nie mają zamiaru dołączać do tego dzikiego tłumu. Czekają, aż przejście się rozluźnia i wstają. Na zewnątrz zalewa ich ciepłe, duszne powietrze. Szybko przemykają do budynku, przez następne dwa dni zdążą nacieszyć się upałami. Odbierają bagaż (nie zabrali zbyt wiele) i siadają w jednej z lotniskowych kawiarni, gdzie znajdują wolne miejsce. Została jeszcze godzina do lądowania samolotu z Seulu, którym przylatują Jyuni i Seunghyun. To ich pierwszy tak długi lot. Hayi i Jiyong zastanawiają się, czy im się to podobało. Żartują sobie, popijając schłodzoną oranżadę. Tłumy ludzi przewijają się przez lotnisko, przekrzykują wzajemnie, ktoś gdzieś wygrywa nieskomplikowaną melodię na ukulele. Jiyong zastanawia się, czy tu tak zawsze wygląda, czy tylko w okresie noworocznym. Hayi ma inne zmartwienie. Obawia się, jak w tym tłumie dostaną się do hali przylotów, a przede wszystkim, jak odnajdą tam Jyuni z Seunghyunem. Ostatecznie umawiają się z nimi telefonicznie przy kawiarni. Ale i to może nie być proste. Właśnie zjawia się ekipa telewizyjna filmująca tegoroczny karnawał w Rio de Janeiro. I niespodziewanie w kadr wpada roześmiana Jyuni. Reporter zaczepia ją i prosi o krótki wywiad. Zaraz przychodzi też Seunghyun z wózkiem z bagażami (zabrali więcej wszystkiego, bo później zostają trochę w Los Angeles). Macha do kamery i w tym momencie zauważa rozbawionych Hayi i Jiyonga.
- Ci to zawsze na fejmie. Nie dość, że pierwszy raz w Brazylii, to jeszcze wywiadu udzielają - komentuje Jiyong.
W geście powitania, klepie Seunghyuna po plecach. Jyuni obściskiwuje Hayi.
- Unni udusisz mnie!
- Tak! Stęskniłam się okropnie. Nie widziałam cię dwa lata!
- Widziałaś mnie w kamerce na skype'ie.
- To co innego. Na żywo jesteś jeszcze piękniejsza.
- Ojej, ty też, unni!
Cmokają się w policzki.
- Szybciej, laski - popędza Seunghyun - bo nie zamierzam się z hyungiem całować.
Wymieniają się. Jyuni wita się z Jiyongiem serdecznym uściskiem. Seunghyun podnosi Hayi i obraca dookoła.
- Puszczaj! Aaa, Seung! Postaw mnie na ziemię, natychmiast! Nagrywają nas!
Po długich powitaniach zabierają bagaże i zamawiają taksówkę. Wpadają na pomysł, by pojeździć trochę po mieście i pozwiedzać najciekawsze okolice. Pstrykają mnóstwo zdjęć i nagrywają śmieszne filmiki. Mają sobie wzajemnie tyle do opowiedzenia, że przekrzykują się jeden przez drugiego. Po południu taksówka zatrzymuje się wreszcie na przed hotelem. Hayi i Jiyong oraz Jyuni i Seunghyun zajmują zarezerwowane pokoje obok siebie. Razem zjadają coś w restauracji z widokiem na ocean. Jutro poskaczą w falach, dziś oddadzą się sylwestrowym szaleństwom. Wracają do pokoi, ale dziewczyny zamykają się w należącym do Hayi i Jiyonga, a chłopacy w należącym do Jyuni i Seunghyuna.


***


                - Seung! Chodź! Chodź tu szybko! O, ja pierdzielę! - ekscytuje się Jiyong, włączając telewizor.
Seunghyun wraca z łazienki. Właśnie planował się wykąpać, ale może chyba chwilę zaczekać. Na ekranie telewizora jakaś para baraszkuje w wielkim łożu z baldachimem.
- Hyung! To przecież brazylijskie porno! Skąd ty to wytrzasnąłeś?
- No włączyłem TV i niespodzianka.
- Wow. Wcześniej widziałem tylko brazylijskie telenowele.
- Chcesz oglądać tego pornola?
- No! Ty nie?
- Pewnie, że chcę.
Nie odchodzą od telewizora przez godzinę. Po filmie uświadamiają sobie, że właściwie powinni już wyjść po dziewczyny.
- Ja jestem gotowy - oznajmia Seunghyun.
Przebiera się tylko w cieńsze ciuchy.
- Nie chciałeś się kąpać?
- A po co? I tak zaraz się spocę, jak wyjdę na dwór. Trzydzieści cztery stopnie...
- Racja. Lepiej wykąpać się po imprezie. Let's go! Bailando!
- Tylko wezmę lornetkę.
- Lornetkę?!
- Chcę dobrze widzieć te wszystkie roznegliżowane laski.
- Jesteś świrnięty, Seung - śmieje się Jiyong. 
Zamykają pokój i pukają do dziewczyn.


***


                - Jak tam Hyeyoon? -wypytuje Hayi.
-  Wporzo. Już się nieźle zaokrągliła.
Jyuni rozpakowuje rzeczy z walizki, jakby zapomniała, że to nie jej pokój. Wyciąga kolorowe staniki i minispódniczki z cekinami. Woła z przejęciem:
- Patrz, co mam! Zamówiłam na dzisiejszy wieczór.
- Wow, zamierzasz tym handlować?
- Nie, zamierzam ubrać się w ten czerwony komplet, a ciebie w ten zielony. Były dziwne rozmiarówki, mam nadzieję, że zamówiłam odpowiednie.
- Ale unni! To więcej odkrywa, niż przykrywa...
- No i dobrze. W taką pogodę nie da się ubrać w nic innego.
- Jiyong i Seynghyun chyba nas zabiją.
- Nie mają nic do gadania! - powtarza Jyuni.
Hayi zgadza się z kuzynką. Chwilę później obie przeglądają się w lustrze w seksownych, błyszczących stanikach i minispódniczkach.


***


                - Czy wy wyobrażacie sobie, że pójdziecie w... tym czymś? - pyta Jiyong, gdy dziewczyny otwierają drzwi.
- Nie, nie wyobrażamy sobie - odpowiada z uśmiechem Hayi - my po prostu w tym pójdziemy!
- O nie, nie zgadzam się! Przecież wy jesteście właściwie gołe! - bulwersuje się Seunghyun.
Jyuni jakby miała przygotowaną ripostę:
- I kto to mówi! Czy nie ty zabrałeś lornetkę, by wypatrywać z oddali najlepsze dupy i cycki? Masz, oto cycki! Chyba, że cycki twojej dziewczyny cię nie zadowalają!
- Hyun Jyuni! 
- Co?
- Przebierz się, raz, dwa, trzy!
- Hahaha, nie.
- Hayi, ty też się przebierz. Ja ciebie proszę! - wtrąca Jiyong.
- Nie. Jyuni sporo zapłaciła za te ciuszki.
- No to ubierzcie się w nie dla nas, po Sylwestrze, w pokojach, co nie, Seung?
- Jestem za.
- Nie możecie za nas decydować! - oburza się Jyuni i ma zamiar wyjść, lecz Seunghyun zagradza jej drogę.
- Nigdzie nie pójdziecie, dopóki się nie przebierzecie - odpowiada, stanowczo.
- To niesprawiedliwe! Nie jesteśmy waszymi niewolnicami! - powtarza Hayi.
- A szkoda... - Jiyong szepcze na ucho Seunghyunowi.
Z pokoju obok wychodzi zaniepokojony krzykami mężczyzna, by sprawdzić, co się dzieje. Szybko z powrotem znika za drzwiami, ale zapewne podsłuchuje.
- Ok, przebierzemy się - Jyuni robi słodkie oczy i proponuje - zaczekajcie przy recepcji. 
Jiyong i Seunghyun się zgadzają. Hayi wciąga Jyuni do pokoju i się emocjonuje:
- Tak łatwo ustąpiłaś?!
- Oczywiście, że nie! Nie ustąpiłam. Po prostu ich przechytrzymy!
- Jak? Unni, co ty wymyśliłaś...
- Czekają przy recepcji, tak? No to spieprzymy wyjściem awaryjnym!
- Unni! Oszalałaś!
- Nie. Jestem zupełnie poważna.
- Jak się z nimi znajdziemy w mieście?
- Nie znajdziemy się. I o to chodzi. Niech mają nauczkę na przyszłość!
Hayi waha się chwilę, lecz wreszcie ustępuje. Ma nadzieję, że mimo wszystko znajdą się z chłopakami gdzieś w zatłoczonym centrum Rio de Janeiro. Chciałaby przywitać Nowy Rok z Jiyongiem. Biegnie za kuzynką schodami awaryjnymi. Jakiś ochroniarz zagradza im drogę, ale Jyuni przekupuje go cmoknięciem w policzek i prosi o zamówienie taksówki. Przed hotelem wsiadają do samochodu.
- Do centrum - rzuca Jyuni z odrobiną wyniosłości, na jaką dziś, w obcym mieście, może sobie pozwolić.
Zostawia taksówkarzowi niezły napiwek. Hayi powoli dochodzi do wniosku, że w tym tłumie do rana nie znalazłyby się z chłopakami. Ulice pełne są poprzebieranych ludzi, aniołów, piratów, egzotycznych księżniczek i królów, tańczących półnagich opalonych Brazylijek. Hayi i Jyuni dołączają do nich, by zatrząść roznegliżowanymi ciałami w rytmach samby. Nie przeszkadza im, że co chwilę ktoś na nie wpada i potrąca. Nawet gdyby próbowały wyjść z tego tłumu, nie zdołałyby się przepchnąć. Kiedy fala ludzi rusza naprzód, ruszają z nimi. Docierają aż do oświetlonego mostu na rzece. Tu muzyka gra naprawdę głośno, gama dźwięków zlewa się w jeden. Pod rozgwieżdżonym, pogodnym niebem, tańczą wszystkie możliwe kolory.
- Wow, tam skaczą na bungee! - woła podekscytowana Hayi i szturcha kuzynkę, by popatrzyła na dźwig na moście.
- Wygląda, jakby spadali do rzeki. Okropne - podsumowuje Jyuni.
Ale Hayi nie odrywa wzroku od dźwigu.
- Też bym chciała...
- Co? Wpaść do rzeki?
- Skoczyć na bungee.
- Przecież masz lęk wysokości!
- Lęki trzeba pokonywać. Jiyong zawsze to powtarza - opowiada Hayi z tajemniczym uśmiechem - apropo, może spróbowałabyś jeszcze raz do nich zadzwonić? Ja mam coś z zasięgiem.
Jyuni spogląda na telefon. Trzy nieodebrane połączenia! Oddzwania do Seunghyuna i słyszy jego zdenerwowany głos:
- Gdzie wy, do cholery, jesteście?! Bo chyba nie w pokoju i chyba nie przy recepcji!
- Co? Nic nie rozumiem!
Seunghyun powtarza kilka razy, zanim Jyuni cokolwiek słyszy przez ten hałas.
- No! Nie ma nas!
- Hyun Jyuni, nie obchodzi mnie, co wy odpierdzielacie, ale my jesteśmy już w mieście. Leziemy za tłumem w kierunku bungee.
- My też! Eee... Ja też... - odpowiada Jyuni i nagle zauważa, że idzie sama. Zaraz słyszy przez telefon głos Jiyonga.
- Co?! Zgubiłaś Hayi! Powinnaś na nią uważać!
- Czy ja jestem jej matką?! Sama się zgubiła, no.... o... ooo, chyba się znalazła!
- Hayi! Zginiesz za tę ucieczkę z Jyuni! Słyszysz? Hayi?!
- Nie słyszy, nie ma jej tu.
- Przecież powiedziałaś, że się znalazła.
- No. Ale nie ma jej tu.
- To gdzie jest?!
- Na.... b... - w telefonie słychać tylko trzaski.
- Gdzie?!
- Na bungee!!!
               Raz, dwa, trzy... odlicza Hayi i... skacze. Spada, sparaliżowana ze strachu, na chwilę, zanim na niebie rozbłyskają fajerwerki. Cała się trzęsie, aż wreszcie czuje, że jej wnętrze ogarnia spokój, gdy zaczyna lekko balansować na linie. Nieważne, że ma na sobie minispódniczkę i w tej pozycji pewnie odkryły jej się majtki. W dole widzi rzekę i miliony ludzi zgromadzonych dookoła, a spośród tych milionów, chyba tylko ona śmieje się dziś tak głośno.

5 komentarzy:

  1. O Jezu! Te oglądanie porno było dobre;) I do tego ta kłótnia pomiędzy chłopakami a dziewczynami:) Mistrzostwo:) I to Bailando:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to był taki rozdział z serii "o niczym", ale lubię "o niczym" pisać;) zwłaszcza przed takimi, w których ma być więcej akcji...;D

      Usuń
    2. Takie rozdziały też są fajne, a ten był wyjątkowo śmieszny;)

      Usuń
  2. Witam. To ja ;P W końcu nadrobiłam to cudo. Pokochałam miłością wielką każdego bohatera. Choć Jiyong i Hayi to moi ulubieńcy. Tyle się działo,ale to i może lepiej ^^ Wyczekuję na dalsze losy opisane tak świetnie jak dotąd.
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa i, że jesteś tu! Postaram się nie zawieść w dalszym pisaniu;D jeszcze trochę się wydarzy^^

      Usuń