13/01/2016

blue lagoon (rozdział 54)

               Pielęgniarka podaje spoconej i wykończonej Hyeyoon owinięte w kocyk niemowlę.
- Masz naprawdę ślicznego synka - oznajmia z uśmiechem.
Hyeyoon nie zwraca uwagi na jej słowa, ani na nic, co dzieje się wokół. Po dziewięciu miesiącach strachu, że jeszcze coś złego się wydarzy, wszystko skończyło się dobrze. Oto trzyma w ramionach swojego synka, który wydaje jej się najdoskonalszą istotą na ziemi. Jest późne popołudnie. Powoli zachodzi wiosenne słońce. Hajun, ważąc 3kg 200, przyszedł na świat po godzinach długiego, wyczerpującego porodu. Zapłakał, jakby chciał ogłosić wszystkim dookoła, że jest tu, wśród tych, co na niego czekają. Śpi, zaciskając maleńkie rączki w piąstki.
- Byłaś taka dzielna - powtarza Sangbae.
Siada obok i obejmuje Hyeyoon. Ona odpowiada mu uśmiechem i przyznaje:
- Ty też.
Chciała, by towarzyszył jej przy porodzie. On też tego chciał. Choć obawiał się trochę widoku fizycznych cierpień swojej dziewczyny, dzielnie trzymał ją za rękę i dodawał wsparcia. Nagrywa filmik, jak Hajun pije z piersi, mimo próśb Hyeyoon, by zaczekał z tym na odpowiedni moment.
- Odpowiedni moment?
- Wolałabym nie świecić cyckami przed wszystkimi, którym dasz to obejrzeć...
Sangbae wybucha śmiechem. Obiecuje, że zachowa ten filmik dla siebie i nadal nagrywa. Widok Hajuna ssącego pierś naprawdę go rozczula. Gdy nakarmione niemowlę zasypia i Hyeyoon zapina koszulkę, Sangbae rozpoczyna sesję fotograficzną. Wciąż ma mnóstwo rozterek, obawia się rodzicielskich obowiązków. Lecz w tym momencie czuje się zbyt szczęśliwy i podekscytowany, by zamartwiać się czymkolwiek. Bierze synka na ręce i prosi, by Hyeyoon im też pstryknęła kilka zdjęć.
- Powinnaś odpocząć - upomina ją pielęgniarka, a Sangbae się z tym zgadza.
Hyeyoon robi niezadowoloną minę.
- Jestem śpiąca, ale chciałabym spędzić jeszcze trochę czasu z moim synkiem...
- Przyniosę ci go, kiedy zgłodnieje - obiecuje pielęgniarka.
Sangbae oddaje jej śpiącego Hajuna i zaraz zaczyna przeglądać filmiki w telefonie. Hyeyoon głośno ziewa. Chciałaby wytrzymać jeszcze chwilę, ale czuje, że zasypia. Naprawdę zmęczyła się tym porodem, choć udawała, że ma się świetnie. Podobno pierwszy jest najcięższy. Ciekawe... 
Sangbae postanawia wracać do domu. Prosi Hyeyoon, by się przespała, obiecuje zawiadomić o narodzinach Hajuna ich rodziców i zaraz z rana znów wpaść do szpitala. Po drodze uświadamia sobie, jaki sam jest wykończony. Cicho słucha samochodowego radia i myśli o swojej rodzinie. Powinien poszukać dodatkowej pracy, by ich utrzymywać, ponieważ przez najbliższy czas Hyeyoon może zapomnieć o karierze zawodowej. W domu Sangbae wypija piwo, żeby rozładować emocje. Powoli się uspokaja i zawiadamia o porodzie swoich rodziców, rodziców Hyeyoon, Jyuni z Seunghyunem. Mówi wszystkim, że Hyeyoon już pewnie śpi i, żeby nie przyjeżdżali dziś do szpitala. Na pocieszenie wysyła im zdjęcie Hajuna. Bierze szybki prysznic i rzuca się na łóżko. Podnosi leżące na poduszce poradniki o opiece nad noworodkami. Przez dziewięć miesięcy studiował je szczegółowo i ma wrażenie, że nic nie zapamiętał. Ale czy to ważne? Kiedyś ludzie radzili sobie bez żadnych poradników, więc i oni sobie poradzą. Bo się kochają po prostu. Sangbae odkłada książki na nocny stolik. Zasypia, zapatrzony w zdjęcie swojego synka.


***


               Następnego dnia Hyeyoon czuje się wypoczęta i odprężona, dopóki nie przyjeżdżają rodzice Sangbae, jej rodzice, Jyuni i Seunghyun. Wszyscy naraz! Jakby się zmówili... Przynoszą prezenty, wypytują o poród, podają sobie z rąk do rąk płaczącego Hajuna. Okropnie ją to denerwuje. Albo jest jedynie zazdrosna, że musi się dzielić swoim dzieckiem. Wolałaby być sama, z Sangbae i ich synkiem. Mimo to, stara się zachowywać, jak gdyby nigdy nic. Z uśmiechem odpowiada na pytania i pozwala innym trzymać Hajuna. Przynajmniej Jyuni wygląda, jakby ją rozumiała. Siedzi sobie spokojnie i zamiast robić z pozostałymi zamieszanie, tylko się przygląda. Wie, że Hyeyoon zasłużyła na chwilę wytchnienia. A może nie ekscytuje się, bo przecież nie lubi dzieci. Za to Seunghyun szaleje ze swoim siostrzeńcem. Nosi go po sali, zagaduje i kołysze w ramionach, bez najmniejszego zawahania. I co najdziwniejsze, niemowlę w ogóle nie płacze. Hyeyoon wygania wszystkich, oprócz Sangbae, gdy zamierza nakarmić synka. Prosi swojego chłopaka, by w jakiś sposób pozbył się gości, bo sama ma już dosyć ich głośnego zachowania. Niech się nawet obrażają, ale znikają stąd i na przyszłość pojawiają się w grupie najwięcej po dwie osoby. Sangbae przekazuje im tę wiadomość. Wszyscy żegnają się z małym i z Hyeyoon, pozwalają jej wreszcie na odpoczynek. Rodzice dziewczyny postanawiają zatrzymać się u Seunghyuna. W tej sytuacji Jyuni jedzie tam tylko po kilka swoich rzeczy i ma zamiar przenieść się do matki. Lecz państwo Choi ją zatrzymują.
- Siadaj. I ty też - matka chłopaka zwraca się do Jyuni, a następnie do syna i dodaje - porozmawiajmy.
Zapada niezręczna cisza. Słychać jedynie brzęczenie much, obijających się o szybę.
- Ale... o co chodzi? - odzywa się wreszcie Seunghyun.
Obawia się, że wydarzyło się coś złego, czego rodzice nie potrafią im wprost powiedzieć.
- Siadajcie - powtarza jego ojciec.
Jyuni i Seunghyun zajmują miejsce przy stole obok państwa Choi.
- Przez pewien czas przymykaliśmy oko, że mieszkacie razem bez ślubu... ale postanowiliśmy przestać udawać, że nie przeszkadza nam taka sytuacja. Nie jesteście małżeństwem. Nie powinniście więc żyć w ten sposób... - zaczyna pani Choi.
- To prawda - oznajmia Jyuni, niespodziewanie naprawdę pewna siebie - żyjemy bez ślubu i co z tego? Jesteśmy dorośli. I szczęśliwi.
- My, rodzice, chyba też mamy coś do powiedzenia. Nie zgadzamy się, by nasz syn tak postępował. To niezgodne z naszymi zasadami - wyjaśnia pan Choi.
- Rozumiem. Powinnam uszanować państwa zasady. A państwo powinni uszanować moje i Seunghyuna - odpowiada Jyuni i patrzy na swojego chłopaka wzrokiem błagającym o pomoc, bo czuje się w tym momencie zdana sama na siebie.
- Jyuni - zwraca się do dziewczyny pani Choi - to nie tak, że cię nie akceptujemy, czy staramy się was rozdzielić. Cieszymy się, że jesteście szczęśliwi. Nie zgadzamy się tylko, żebyś mieszkała z Seunghyunem, dopóki nie zostaniecie małżeństwem.
Jyuni ma tej rozmowy po prostu dość. Poza tym czuje, że zaraz się popłacze, a wolałaby nie robić tego przy świadkach. Zainwestowała w to mieszkanie i co? Wyrzucają ją stąd tylko dlatego, że Seunghyun nie jest jej mężem! A on nawet nie protestuje. Siedzi i obgryza skórki przy paznokciach. Ok, skoro jej tu nie chcą, odejdzie! Nie ma zamiaru się nikomu narzucać.
- Tak... rozumiem... Wracam do siebie. Muszę tylko przy okazji zabrać resztę swoich rzeczy... - oznajmia, łamiącym się głosem.
I wreszcie przemawia Seunghyun.
- Zaraz! Też mam chyba coś do powiedzenia. Nie chcecie, żebyśmy żyli bez ślubu? Ok, więc weźmiemy ślub! Jyuni, wyjdziesz za mnie?
Co?! Czy to oświadczyny?! W taki sposób i z takich powodów?! Jyuni ma ochotę walnąć Seunghyuna w twarz. I to mocno. Jak może proponować jej ślub, jedynie żeby zadowolić swoich rodziców?! Chyba oszalał. O tak, Jyuni nie tylko ma ochotę walnąć go w twarz, ale i rzucić w niego czymś, czymkolwiek.
- Nie! - opowiada stanowczo i prychając wściekle, opuszcza to mieszkanie.


***


               Jyuni wydaje z siebie pełen furii krzyk i kopie w krzesło. Krzesło nawet się nie przewraca, a ją jedynie boli noga. Po dwóch przepłakanych nocach i czterdziestu sześciu nieodebranych połączeniach od Seunghyuna, w ogóle nie czuje się lepiej. Opowiedziała o wszystkim swojej mamie. Liczyła na zrozumienie i pocieszenie. Co prawda pani Hyun przytuliła ją, ale zamiast poużalać się wspólnie nad jej losem, radziła, by porozmawiała z Seunghyunem. Jyuni nie chciała z nim rozmawiać. Nie chciała go widzieć. Nigdy jeszcze tak jej nie zdenerwował, nawet szpiegowaniem na spinningu. Rozżalona rzuca się na łóżko z głośnym jękiem. W tym momencie do pokoju zagląda mama.
- Wszystko ok? - pyta troskliwie.
- Taaa... przepraszam za określenie: chujowo, ale stabilnie.
Pani Hyun śmieje się przez chwilę, po czym z powagą oznajmia:
- Przyszedł Seunghyun.
Jyuni podnosi się do pozycji siedzącej.
- Co?! Chyba go nie wpuściłaś... Wpuściłaś?! Mamo, powiedz mu, żeby sobie poszedł!
- Powinnaś z nim porozmawiać...
- Nie chcę! Aaa!!!
Jyuni uzmysławia sobie, że ma rozczochrane włosy i od dwóch dni chodzi w tym samym, poplamionym dresie, gdy w drzwiach pojawia się Seunghyun. Sam nie wygląda lepiej. Ubrany niechlujnie, z podkrążonymi oczami, jakby wcześniej sporo wypił, nie wyspał się, albo i to i to. Pozwala sobie wejść i zamknąć drzwi. Przez pewien czas oboje się nie odzywają. Wreszcie Seunghyun przerywa to milczenie.
- Przepraszam za rodziców... są, jacy są... ale najważniejsze, że my się rozumiemy, prawda?
- Za rodziców? Przeprosiłbyś za siebie...
- Starałem się załagodzić konflikt...
- No super, a gdyby cię poprosili, żebyś mnie rzucił, rzuciłbyś?!
- Co? Nie rozumiem chyba.
- Robisz wszystko, co ci każą rodzice.
- Nieprawda! Co to za oskarżenia?
- Zasugerowali ślub, a więc ty poprosiłeś mnie o rękę!
W odpowiedzi Seunghyun wybucha śmiechem. To już jest za wiele! Oburzona Jyuni podchodzi do niego, by wreszcie naprawdę go walnąć. Ale on chwyta ją za nadgarstek.
- Hyun Jyuni, uspokój się! Myślisz, że poprosiłem cię o rękę, bo moi rodzice to zasugerowali?!
- A nie?!
- Kurwa, nie! Nasz ślub to nasza sprawa! - Seunghyun spogląda jej prosto w oczy i wyjaśnia ze słodkim uśmiechem - Hyun Jyuni, chyba zgłupiałaś. Poprosiłem cię o rękę, bo cię kocham. I ty też mnie kochasz, no nie...?
Czuje, że ona wreszcie się uspokaja i puszcza jej nadgarstek. A Jyuni i tak niespodziewanie go policzkuje.
- Ała! Za co? I za co tak mocno?!
- Za to, że nie przyszedłeś z kwiatami i pierścionkiem...


OD AUTORKI:

No to były oświadczyny xD I zaczynają pojawiać się dzieci...;D  A co do "Apeiron", proszę o cierpliwość, bo mam ostatnio lekki zapierdziel na studiach i nie wyrabiam się z niczym, ale postaram się szybko to ogarnąć:)

8 komentarzy:

  1. Ojej jak słodko:).Ten cały poród... i do tego taki słodziak z tego Hajun'a;) A Jyuni i Seunghyun to po prostu wystrzalowa para;) Tekst o kwiatach i pierścionku na koniec był zarąbisty;)
    I rozumiem Cię, bo też mam zapierdziel na studiach;) No i oczywiście sesja:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie zamykam tym wątek Hyeyoon, ale mam mnóstwo innych wątków, więc to jeszcze nie koniec tego niekończącego się opowiadania;D
      W sesji nawet nie mam aż tyle, ale pełno innych rzeczy takich bieżących:( a u ciebie?

      Usuń
    2. U mnie też dużo rzeczy (prócz egzaminów końcowych to jeszcze kilka innych z których będzie wynikała ocena końcowa). A mi się tak nie chce...:)

      Usuń
    3. mi też:( ale fighting!

      Usuń
  2. Widzę, że czas na śluby ;P Czekam na jakieś ciekawe zwroty akcji^^ No i właściwie to reakcja Jyuni była całkiem na miejscu. Ach ten Seunghyun.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trochę się będzie dziać i nowa postać wkracza do akcji w 57 rozdziale:)

      Usuń