20/01/2016

blue lagoon (rozdział 55)

               - Elena... Elena? Elena! - powtarza Jiyong, póki koleżanka nie zwraca na niego uwagi.
Zajęta nalewaniem wody do czajnika, rzuca mu pytające spojrzenie.
- Co?
- Kawa, z mlekiem i z cukrem. Ok? - odpowiada z uśmiechem Jiyong.
- To zrób sobie. Masz dwie ręce? Masz.
- Ale mnie nadgarstek napierdziela.
- Tak, tak, paluszek i główka...
- Nie paluszek i główka, tylko nadgarstek!
- Od czego?
- Też chciałbym wiedzieć. Budzę się dziś i mnie napierdziela. Chyba coś sobie przez sen zrobiłem.
- Chyba Hayi coś ci zrobiła - śmieje się Zack, który akurat wchodzi na zaplecze - związała cię? Zakuła cię w kajdanki?
- Zack... - przerywa mu Jiyong - wyżyj się seksualnie, proszę. Najlepiej na Elenie.
- Co?! - krzyczy oburzona dziewczyna - Zack, nawet nie waż się do mnie podchodzić! Weź się za coś pożytecznego. Dostawa winyli rozpakowana?
W sklepie zjawia się klient. Ponieważ Elena zaparza kawę i Zack też znalazł sobie zajęcie, Jiyong wychodzi z zaplecza i oznajmia z entuzjazmem:
- Dzień dobry. W czym pomóc?
Mężczyzna, mniej-więcej około trzydziestki, przygląda mu się z uwagą, zanim odpowiada niegrzecznym tonem:
- Ty to chyba ryż powinieneś sprzedawać.
- Co?
- Co "co"? Tylko zabierasz miejsce pracy prawowitym Amerykanom. Sprzedaje tu ktoś jeszcze? Bo nie gadam z Żółtkami.
- Ja nie gadam z z rasistami, więc świetnie się składa. Zack! Zajmij się klientem.
- Co się dzieje? - zdezorientowany współpracownik zjawia się w sklepie.
- Ten... klient nie chce, żebym go obsłużył, bo jestem Azjatą - wyjaśnia Jiyong, ze spokojem, choć tak naprawdę kipi ze złości i ochoty udzielenia ciętej riposty. Postanawia nie dać się sprowokować.
- Że co? - dziwi się Zack - proszę pana, Jiyong to świetny doradca, naprawdę zna się na muzyce.
- Pieprzony Żółtek, niech wraca do swojej pieprzonej ojczyzny.
- Co ty powiedziałeś o moim kumplu, zasrańcu?
- Zack... - uspokaja go Jiyong.
Widzi, że ten nieźle się wkurzył. A lepiej, żeby się opanował i nie wywoływał awantury, bo po prostu żal na to nerwów. Ale już jest za późno. Zack wali tego mężczyznę z pięści w twarz i tym jednym ciosem powala go na podłogę. Zapada chwilowa cisza. Tylko Jiyong głośno wdycha i wydycha powietrze. Klient podnosi się powoli, odgraża złożeniem skargi na Zacka, aż wreszcie, przeklinając, opuszcza sklep.
- Kawa gotowa - mówi Elena, udając, że nic nie widziała i nic nie słyszała.
A ponieważ nie doczekuje się odpowiedzi, wraca na zaplecze rozpakowywać płyty. Jiyong i Zack patrzą na siebie wzajemnie, ale się nie odzywają. To chwila na uspokojenie się i uporządkowanie myśli. Wszystko, co się wydarzyło, zapisało się na kamerze, lecz niestety, nie dźwięk. Nie ma żadnych dowodów, że to klient swoimi uwagami spowodował awanturę. Jiyong uświadamia sobie, że za wszelkie skargi oberwie się Zackowi i pyta:
- Kurwa, po cholerę się w to wpieprzałeś? Nie rusza mnie gadanie ograniczonego umysłowo typka, za to ty wpakowałeś się w niezłe gówno.
- A mnie nie rusza, w co się wpakowałem. Jesteś moim kumplem i nie pozwolę, żeby cię ktokolwiek obrażał w mojej obecności. Okazałbyś wdzięczność i mi podziękował, a nie... Musisz odreagować, więc najlepiej na mnie?
- Nie podziękuję ci za to, że jesteś po prostu głupi i sam pchasz się w kłopoty. Idę na zaplecze, bo mi kawa wystygnie.
Przez resztę dnia Jiyong ma kiepski humor. Nie, naprawdę nie obchodziło go gadanie tego mężczyzny, choć oczywiście jego słowa nie były miłe. Ale pewnie szybko zapomniałby o tym i tak zakończyłaby się cała ta sytuacja. Nie obawiałby się przynajmniej o Zacka. To szlachetne, że stanął w jego obronie, ale chyba nie przemyślał konsekwencji. Jeśli spotkają go z tego powodu nieprzyjemności, Jiyong poczuje się winny. Elena stara się rozładować napięcie między chłopakami, niestety bez efektu. Wreszcie się poddaje i więcej się nie odzywa. Pracować w tej ciężkiej atmosferze to prawdziwa męczarnia. Czas mija okropnie wolno. Jiyong wraca do domu, wykończony i zdołowany. Znów nie zastaje Hayi. Ostatnio często zostawała po zajęciach na uczelni, by pracować nad nagrywaniem płyty, co stanowiło część zaliczenia dla wszystkich studentów, kończących kierunek wokalistyka. Ma wrażenie, że te dwa lata upłynęły tak szybko. I jeszcze nie wie, co chciałaby robić później. Z nagraną płytą mogłaby spróbować szczęścia w wytwórni muzycznej. Sporo o tym myślała, ale nic na razie nie planowała.
Jiyong siada do laptopa. Poogląda coś, albo w coś zagra. Nie ma ochoty na nic innego. Włącza stronę z serialami online, gdy dzwoni do niego na skype'ie Seunghyun. W sumie to wygadałby się mu chętnie. I tak też robi. Opowiada Seunghyunowi o dzisiejszych wydarzeniach w sklepie.
- Jestem wkurzony i zażenowany. Wszystkiego mi się odechciewa w takich sytuacjach - podsumowuje.
- To co ty tam jeszcze robisz? - odpowiada pytająco Seunghyun, analizując sytuację.
- Jak to "co tu robię"?
- Wracaj do Seulu.
- Nic mnie tam nie trzyma.
- A co cię trzyma w L.A? Rasiści?
- To był tylko jeden przypadek.
- Może to był przypadek, uświadamiający ci, że masz wracać do Seulu.
- Ale ja już tu sobie życie poukładałem. Hayi studiuje...
- No chyba tylko do czerwca.
- Co byśmy robili w Seulu?
- To, co robicie w Los Angeles. Hyung, za pięć miesięcy żenię się z Jyuni...
- No, wiem. Już kupiliśmy bilety, żeby później nie przepłacać, więc nie odwołujcie niczego.
- Czemu też nie weźmiecie ślubu i po prostu tu nie zostaniecie?
Jiyong wybucha śmiechem. Nie, żeby go to rozbawiło, wręcz przeciwnie, przytłoczyło i wydawało się tak absurdalne, że zareagował w ten sposób. I nie może się opanować.
- Ślub? - powtarza i nadal głupkowato się śmieje.
- Co w tym zabawnego?
- No... Ja i Hayi? Ślub? Po co?
- A ja i Jyuni? Po co?
- Mnie pytasz?!
- Chcę ci tylko coś zaproponować.
- Ślub homo?
- Hyung, jesteś jebnięty.
- A ty może nie?
- Ok, zamknij ryj. To poważna propozycja, podwójny ślub, my i wy.
Jiyong znów odpowiada śmiechem.
- Seung, naprawdę nie trzeba być małżeństwem, żeby sobie nieźle żyć.
- Pewnie, że nie. My nie bierzemy ślubu, żeby coś zmienić, tylko, żeby zrobić krok naprzód. To tak, jakby zapewnienie się wzajemnie o swoich uczuciach, więcej, niż powtarzane bez zastanowienia "kocham cię".
- Ale z ciebie poeta romantyczny.
- Hyung, wkurwiasz mnie dziś.
- Sorry, mam zły dzień.
- Masz zły dzień, to ci doradzam. Zastanów się nad tym wszystkim.
- Ok.
- Albo zapytaj Hayi. Wspominała coś, że chciałaby kiedyś wrócić do Seulu. Ma tu przecież rodziców. Więc to chyba nie taka głupia propozycja, nie?
- No nie. Zastanowię się.
- Super.
- A co u was? Jak przygotowania do ślubu? - zagaduje Jiyong.
Seunghyun zaczyna opowiadać o układaniu listy gości, wynajętej hotelowej sali i pokojach, o narzekaniach Jyuni, że nigdzie nie znalazła odpowiedniej sukienki. Na koniec dodaje, że sam jeszcze nie zaczął rozglądać się za garniturami. Ta rozmowa odciąga myśli Jiyonga od dzisiejszej akcji w sklepie. Gdy wraca Hayi, zastaje swojego chłopaka na podłodze przed laptopem, żartującego z Seunghyunem. Zostawia ich w spokoju. Wyczerpana po dziesięciu godzinach na uczelni, rzuca się na łóżko i przysypia na chwilę. Budzi się, kiedy Jiyong otacza ją ramionami. Przytula się do jego ciepłego ciała.
- Jak nadgarstek? - szepcze sennie.
- Lepiej. Zack myślał, że mnie związałaś.
- Uhh... to nie byłby taki głupi pomysł...
- Lee Hayi aka Christian Grey?
- No bo chyba nie Sasha Grey.
- Jeśli moja osobista Sasha Grey, nie mam nic przeciwko...
- Zboczeniec.
- Kocham cię.
- Też cię kocham, zboczeńcu.
               Tydzień później Zack w dziwnych okolicznościach składa wypowiedzenie. A Jiyong coraz częściej zastanawia się: co ja tu jeszcze robię?

6 komentarzy:

  1. Jak tak można nazwać jiyonga żółtkiem >_<
    Ale rozdział fajny^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sorry!, chciałam żeby coś się "spieprzyło", bo chcę, żeby Hayi i Jiyong wrócili do Korei... :)
      A na twoje zamówienie dałam tu tych znajomych z pracy xD

      Usuń
  2. A tak myślałam, że kiedyś w końcu wrócą. No i niech ten Jiyong w końcu ruszy się po pierścionek. Bo ja tu wyczekuje tej chwili ^^
    Życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko, ale akcja!!! Atmosfera w pracy Jiyong'a jest naprawdę zarąbista:) A jego rozmowa z Seung'iem to po prostu było mistrzostwo!;) I ten ,,poeta romantyczny'' mnie rozwalił:) A no właśnie, pytanie o ślub Hayi i Ji nie było takie głupie. Sama jestem ciekawa czy coś w tej sprawie u nich ruszy:)

    OdpowiedzUsuń