20/07/2016

school of hard knocks (rozdział 8)

1st CONTEST

Jang Hyunseung (B2ST)

                Już niewiele zostało do pierwszego konkursowego występu, czyli do zaprezentowania naszych singli. To znaczy, jutro mieliśmy czas na próby generalne, a pojutrze występowaliśmy. Wiedzieliśmy, że nie jesteśmy tak dobrze przygotowani, jak Boyfriend. A wszystko przez Hyunseonga i jego pretensje co do piosenki. Oni przygotowywali się od miesiąca, my zaledwie od dwóch tygodni. Byliśmy zestresowani, a zamiast się zrelaksować, po czwartkowych zajęciach ze śpiewu zostaliśmy zabrani do parku rozrywki. Jak tylko zobaczyłem te wszystkie karuzele i inne atrakcje, zrobiło mi się słabo. Oczywiście teren był ogrodzony, obstawiony ludźmi z ekipy telewizyjnej. Po jednej stronie ustawili trenerzy, po drugiej zespoły w towarzystwie menadżerek. Pośrodku zajął miejsce Joowon.
- Nie zabraliśmy was tu dla zabawy - zaczął, no proszę, milutko... - Po konkurencji z tańczeniem w błocie, przygotowaliśmy wam... wizytę w domu grozy i przejażdżkę na rollercoasterze!
Wydawało mi się, że wszyscy w tym momencie wydali przerażone okrzyki, tylko ja byłem zbyt spanikowany, by w ogóle wydobyć z siebie głos.
- Jeden z zespołów wejdzie do domu grozy, drugi na rollercoastera. Później nastąpi zmiana. Wszyscy dostajecie na początku po dziesięć punktów. Kto wcześniej wybiegnie z domu grozy, to je straci, tak samo ten, kto nie pojedzie na rollercoasterze - Joowon tłumaczył zasady, spokojny, bo nie jego czekają te okropne wyzwania.
Mi przebiegł po kręgosłupie zimny dreszcz. Pozostali chyba to zauważyli.
- Ty masz lęk wysokości, nie? - zagadnął mnie Doojoon.
Przytaknąłem skinieniem głowy.
- I boi się duchów. Jak ostatnio założyłem na łeb prześcieradło i go wystraszyłem, popuścił w majtki! - przypomniał Dongwoon ze śmiechem.
Jak gdyby to było śmieszne!
- Jang Prince boi się wszystkiego! - podsumował Yoseob.
- Tak, pewnie, nabijajcie się - powiedziałem - a ja naprawdę nie dam rady wejść do tego domu, nie wspominając już o rollercoasterze.
- No nie gadaj, jak nie wejdziesz to stracimy przez ciebie 20 punktów - wypomniał mi Joker.
Posłałem mu niezadowolone spojrzenie i odpowiedziałem:
- Wiem, że chcesz wygrać ten program, ja też tego chcę. Tylko... to jest silniejsze ode mnie, nie wejdę tam, bo za bardzo się boję, a nie, że tak sobie wymyślam.
- Nie możesz spróbować jakoś się przełamać? - kontynuował Joker.
- Nie naciskaj, jak nie to nie. I tak mamy sporo punktów z poprzedniej konkurencji. Nie ucierpimy tak bardzo, jeżeli stracimy te 20. I może Boyfriend też coś potracą - uspokajał Doojoon.
- Sorry... - tylko tyle mogłem powiedzieć.
Junhyung otoczył mnie ramieniem.
- Co jest straszniejsze? - zapytał - dom grozy, czy rollercoaster?- Rollercoaster.
- Ok, to postaraj się chociaż wejść do domu grozy.
- Joker, odpuść mu... - prosili Yoseob i Gikwang.
- Mogę cię trzymać za rękę, tylko postaraj się tam wejść - Junhyung się nie poddawał.
Wszyscy kazali mu już skończyć i wtedy się odezwałem:
- Ok. Postaram się.
- Jang, naprawdę nie musisz... - zaczął Doojoon.
- Powiedział, że się postara - wtrącił pospiesznie Joker.
- Tak, postaram się - powtórzyłem.
Pozostali członkowie nagrodzili mnie oklaskami.
Liderzy losowali, który z zespołów idzie do domu grozy, a który na karuzelę. Nam przypadła w pierwszej kolejności przejażdżka na rollercoasterze. Wszyscy mieliśmy kaski i zamontowaną na nich kamerę. Chłopacy podzielili się parami: Doojoon z Dongwoonem, Gikwang z Yoseobem, a Junhyung został sam, bo ja, jak ustaliliśmy, zrezygnowałem z tej atrakcji. Przyglądałem im się z dołu i słyszałem ich krzyki. To było przerażające. Wrócili bladzi i przestraszeni. A czekała nas jeszcze wizyta w tym nieszczęsnym domu grozy. Patrzyliśmy na wychodzących stamtąd Boyfriend. Wydawali się rozbawieni, więc stwierdziłem, że tam w środku chyba nie może być tak źle... Joowon podszedł do nas i zapytał o towarzyszące nam emocje.
- Po rollercoasterze nie boję się już niczego! - zapewniał Yoseob.
- Było aż tak źle? - zapytał prowadzący.
- Yoseob tak mnie ściskał ze strachu, że mam całą rękę podrapaną - żalił się Gikwang i pokazywał te zadrapania.
Doojoon i Dongwoon udawali cool guys, jakby chwilę przedtem nie piszczeli z przerażenia. Junghyung nic nie powiedział, a ja przyznałem, że okropnie się boję. Joowon życzył nam powodzenia. Chwyciliśmy się za ręce i krzyknęliśmy: fighting! Pierwsi weszli Doojoon i Dongwoon, udając, że nic ich nie rusza i zapraszając mnie. Gikwang powtarzał, że jeżeli naprawdę nie chcę tego robić, to mogę jeszcze zrezygnować. A Joker złapał mnie za rękę i wciągnął do domu grozy. Jak tylko weszliśmy, zobaczyliśmy migające światła, a w nich pojawiającą się zakrwawioną postać w łańcuchach, zbliżającą się do nas.  Doojoon, Dongwoon i Gikwang przebiegli szybko do następnej sali, skąd zaraz rozległy się ich piski. Yoseob wywalił się na podłogę i krzyczał, a ja próbowałem się cofnąć i zapewne zrobiłbym to, gdyby Junhyung mnie nie przytrzymał.
- Nie chcę tu być!!! - powtarzałem z twarzą w jego koszulce, byle tylko nie widzieć tej okropnej postaci.
- Uspokój się - powiedział Joker stanowczo - chodź, lol... będzie dobrze...
Niekoniecznie mi pomogły te słowa, lecz z nim poszedłem. W sali obok było zupełnie ciemno, za to latały gigantyczne motyle, wyglądające jak nietoperze. Nie przestawałem się trząść, kiedy obijały się o mnie, Junhyung też kilka razy się wzdrygnął. Przeszliśmy do jeszcze jednej sali (cholera, ile ich tu?). Nasz lider, Dongwoon i Gikwang byli gdzieś z przodu, za nami podążał niepewnie Yoseob. Tutaj też było ciemno, w dodatku roznosiły się przerażające jęki. Pomyślałem, że to wszystko, na pewno nie byłem przygotowany, że coś... obejmie mnie za nogi. Nie mogłem krzyczeć, głos po prostu nie wydobywał się z mojego gardła. I zorientowałem się, że zgubiłem Junghyunga. Chyba też złapało go to coś. Bo zdawało mi się, że słyszałem jego krzyk. A może krzyk Yoseoba? Po chwili dotarło do mnie, że leżę na podłodze, a oni kucają obok.
- Jang, wszystko ok? - powtarzał Joker - to chodź, pewnie niewiele już zostało.
Nie odpowiedziałem, nie mogłem złapać oddechu. Junhyung próbował mnie podnieść.
- Ej... on chyba nie może oddychać... - zauważył Yoseob.
Wtedy z ust Junhyunga popłynęła prawdziwa wiązanka przekleństw. Kazał Yoseobwi iść przed siebie, a kiedy ten darł się, że nie chce tu zostać sam, podniósł mnie i wyprowadził na zewnątrz. Byłem ledwie przytomny.
- Pomocy, Jang się dusi! - Joker zawołał trenerów i naszą menadżerkę.
Otoczyli mnie, kazali mi włożyć głowę między kolana, uspokoić się. Po chwili wreszcie złapałem oddech.
- Już dobrze, już jest po wszystkim - powtarzała Taehee i obejmowała mnie jak dziecko.
- Przepraszam... - odezwałem się do Junhyunga.
Było mi okropnie głupio. Nie dość, że straciliśmy moje dziesięć punktów, to jeszcze jego...
- Ok - powiedział tylko.
Jak już wszyscy wrócili, zdążyłem dojść do siebie. Mimo to, wypytywali, jak się czuję i wyglądali na przejętych. Joowon podał ostateczne punkty: 50 dla Boyfriend (Hyunseong darował sobie przejażdżkę na rollercoasterze) i 30 dla B2ST. W restauracji po powrocie do kompleksu czekała na nas spóźniona kolacja. Wszyscy oprócz mnie poszli jeść. Ja nie byłem głodny. Chyba jeszcze trzymały mnie emocje. A jak już zaczęły opadać, rozryczałem się. Oczywiście w tych niezręcznych okolicznościach musiała zastać mnie Hyuna, wracająca ze swojej kolacji do dormu trenerów. Usiadła na brzegu ławki, gdzie sam siedziałem i milczała przez pewien czas.
- Mam sobie iść? - zapytała wreszcie.
- Tak. Nie... Nie wiem - odpowiedziałem i jakoś opanowałem płacz.
- Mów, co ci jest, jak nie chcesz, żebym naprawdę sobie poszła.
- Zawaliłem. Przeze mnie straciliśmy punkty.
- Słyszałam, jak Taehee rozmawia o tym z chłopakami. Nikt cię nie wini.
- Wierzyli we mnie...
- Od początku wiedziałeś, że sobie nie poradzisz, Joker niepotrzebnie wywierał na ciebie presję.
- Daj spokój. To nie jest jego wina, tylko moja - odpowiedziałem lekko zirytowany.
Hyuna wstała z ławki.
- Ok, nieważne czyja, nie przejmuj się już.
- Chciałbym być taki odważny, jak Junhyung - przyznałem.
- Kto jest odważny? Ten kto niczego się nie boi, czy ten kto się boi, a mimo wszystko się nie poddaje? - zapytała, zanim poszła i zostawiła we mnie... pewien niedosyt.


Jo Youngmin (Boyfriend)

                Dopiero, gdy stylistka wysuszyła mi włosy, zauważyłem jak jasna jest farba, poprzednio tak starannie przez nią nakładana. 
- Zadowolony ze swojej nowej fryzury? - zapytała ta zdrajczyni, dodatkowo przeczesując dłonią moją okropną blond czuprynę. 
W odpowiedzi zacząłem krzyczeć, o wiele przeraźliwiej, niż dwa dni temu w parku rozrywki. Wystraszona stylistka aż zasłoniła sobie uszy.
- Przypominam... lovelasa prosto z brazylijskich telenoweli! Chłopaki mnie wyszydzą, a ja ze wstydu nie wejdę na scenę - powiedziałem, ledwie powstrzymując płacz i unikając spoglądania w lustro - jak mogliście mi to zrobić, jak mogliście mnie tak oszpecić?!
- Oh, przecież nie wyglądasz źle. Lepiej ci w tym blondzie, niż myślałam. A jak chcesz wiedzieć, Lee Stephanie poprosiła, żeby cię przefarbować. To kara, że ją okłamałeś.
- Ja ją okłamałem?
Stylistka wzruszyła ramionami.
- Z basenem. Powiedziałeś, że ty ją wrzuciłeś, a tak naprawdę to był Kwangmin.
- Cooo?! 
Zerwałem się w kierunku pokoju, gdzie siedziała Stephie i pozostali członkowie Boyfriend, przygotowani już przez stylistów do występu w telewizji (wszyscy oprócz mnie, bo im nikt nic nie farbował). 
- O wow, jesteś blondynem! - usłyszałem szyderczy ton mojego brata.
- Wreszcie będę was rozróżniała! - Stephie klaskała w dłonie.
A ja swoimi własnymi najchętniej bym ją udusił.
- Możesz mi łaskawie wytłumaczyć, co ty nagadałaś stylistce z tym basenem?!
Oczy wszystkich były skierowane na mnie. No tak, ośmieliłem się krzyczeć na naszą menadżerkę.
- Uspokój się, zaraz jedziemy do stacji telewizyjnej - przypomniała ona.
- Nigdzie nie pojedziemy, jeżeli wszystkiego zaraz nie wyjaśnisz! To nie Kwangmin cię wrzucił, tylko ja! I ja cię nie okłamałem!
Stephie zapytała mojego brata:
- Hmm... chcesz mi może coś powiedzieć?
- Ja? Ja nie mam nic do powiedzenia. A ty miałaś zachować to dla siebie - odpowiedział, dziwnie zdenerwowany Kwangmin.
- Co miałaś zachować dla siebie? - powtórzyłem - jako pokrzywdzony, proszę o wyjaśnienie!
- Ok, porozmawiamy na spokojnie. Youngmin i Kwangmin zostają, pozostali wychodzą - oznajmiła Stephanie.
Donghyun, Hyunseong, Jeongmin i Jiyeon niechętnie opuścili pokój. My usiedliśmy na kanapie, Stephie pośrodku, ja i Kwangmin po obu jej stronach.
- Słucham, o co chodzi? - odezwałem się, zniecierpliwiony.
Ta cała sytuacja zaczynała mnie denerwować.
- Skoro ja mam zachować to dla siebie, ty mu wszystko wyjaśnij - Stephie poprosiła mojego brata - i mi, przy okazji.
- Tu nie ma nic do wyjaśniania.
- Możecie mi wreszcie powiedzieć przez kogo tak naprawdę znalazłam się wtedy w wodzie? - pytała z rezygnacją Lee Stephanie.
- Przeze mnie - obaj odpowiedzieliśmy zgodnie.
- Przeze mnie - powtórzyłem - już o tym rozmawialiśmy.
- Tak, a chwilę później przyszedł do mnie Kwangmin i też się przyznał.
Spojrzałem podejrzliwie na mojego brata.
- Jak to się przyznałeś? Przecież nie ty ją wrzuciłeś!
- Jak nie, jak tak! - oburzył się Kwangmin.
- Usłyszał, że na kamerze nie widać, kto to zrobił, więc chciał się podlizać, donosząc, że kłamałem. A sam kłamał! - zarzuciłem mu.
O to go nie podejrzewałem. Często się kłóciliśmy i przekomarzaliśmy, jednak ten jeden raz Kwangmin pozwolił sobie na zbyt wiele. Wreszcie zrozumiałem czemu Stephanie traktowała mnie ostatnio tak nieprzyjemnie. Myślała, że ją okłamałem.
- Od początku tylko kręcicie i nabijacie się ze mnie - podsumowała, obrażona.
- Racja, trochę kręciliśmy. Ale później szczerze się przyznałem, bo usłyszałem, że wszystko się nagrało. I dopiero jak powiedziałaś, że na kamerze nic nie widać, Kwangmin zaczął kombinować. Nie wydawało ci się to podejrzane? - próbowałem ją jakoś przekonać.
- Nie, bo was nie rozróżniałam - odparła - gdyby było coś widać, też nie zorientowałabym się który, to który.
- A tak zgodnie z zasadami logiki: czemu miałbym się przyznawać do czegoś, czego nie zrobiłem? - zapytałem.
- Wy i logiczne myślenie to przeciwieństwo - wypaliła Stephie - a czemu Kwangmin miałby się przyznawać, skoro tego nie zrobił?
- To już jego powinnaś spytać - stwierdziłem.
- Kwangmin, powtarzam jeszcze raz, chcesz mi coś powiedzieć? -  zapytała Stephanie.
Ze spuszczoną głową wybąkał:
- Przepraszam...
- Ty debilu!!! - rzuciłem się na niego z łapami - to przez ciebie pofarbowali mnie na ten okropny blond!!!
- Przestańcie! - powtarzała Stephie i próbowała nas rozdzielić.
Gdy jej się to wreszcie udało, odgrażałem się Kwangminowi:
- Jeszcze się policzymy.
- Policzycie się po występie. Youngmin, dołóż mu jeszcze ode mnie, bo sama niestety nie mogę was bić - podsumowała Stephanie, przypominając o vanach czekających, by zabrać nas do stacji telewizyjnej. Jak tylko wyszliśmy z pokoju, zastaliśmy przyklejonych do drzwi Donghyuna, Hyunseonga, Jeongmina i Jiyeona. 


Moon Joonwon (Joowon) 

                Dzisiejszego dnia w studiu, z którego emitowaliśmy odcinki live, chłopacy wydawali się lekko poddenerwowani. Nic dziwnego, dziś mieli otrzymać sumy uzyskanych w ciągu tego miesiąca punktów, zaprezentować swoje pierwsze single i poddać je ocenie jurorów oraz głosowaniu widzów. Zapytałem w jakich są nastrojach.
- Jesteśmy naprawdę podekscytowani. Ten występ jest jednocześnie naszym debiutem i ostatnio po prostu szalejemy z emocji.  Trochę się przy tym kłóciliśmy, bo wszyscy mieli swoje pomysły i propozycje... Ale to były niegroźne kłótnie i szybko się później godziliśmy - opowiadał lider B2ST, Yoon Doojoon.
- Czyli obyło się bez ofiar? - podsumowałem.
- Nie! - wykrzyknął w tym momencie Yang Yoseob - ja jestem ofiarą. Podczas jednej próby Doojoon z Dongwoonem stwierdzili, że się wymądrzam i postanowili chamsko wynieść mnie z sali. A jak już mnie wynosili, to mi spodnie pękły, może przemilczę, gdzie...
- Na dupie!!! - zawołał rozbawiony Dongwoon.
- Uwaga, ofiara numer jeden: spodnie Yoseoba. Lubiłeś je? - zapytałem.
- Tak, to były moje ulubione! - rozpaczał Yoseob, aż Doojoon i Dongwoon nie powiedzieli, że odkupią mu podobne.
Zajrzałem w notatki. Już był czas zapowiadać występy.
- Joker, jako autor pierwszego konkursowego singla B2ST, jak się czujesz? Jesteś zdenerwowany? - zagadnąłem Junhyunga, bo wydawał mi się wyjątkowo spokojny.
- Nie - odpowiedział - niech po prostu wygrają lepsi. Ja włożyłem serce w napisanie tego kawałka, a my wszyscy przez ostatnie tygodnie staraliśmy się opanować jego wykonanie do perfekcji. Daliśmy z siebie tyle, ile mogliśmy. Wierzymy, że widzowie to zobaczą i nas nagrodzą.
Wow, to była chyba najdłuższa wypowiedź, jaką kiedykolwiek z jego ust usłyszałem. Zapowiedziałem zespół B2ST w piosence "B2ST is the best" i poprosiłem ich na scenę. Zgromadzone w studiu czteroosobowe jury, składające się z krytyków muzycznych, oceniło, że to był dobry występ, chociaż singiel trwał ledwie 1 minutę 30 i sprawiał wrażenie, że został napisany w pośpiechu. Publiczność nagrodziła chłopaków głośnymi brawami, a jak już usiedli z powrotem na miejsce,  zacząłem rozmawiać z Boyfriend.
- Youngmin, zmieniłeś kolor włosów - zauważyłem.
W zamian tylko próbował schować się za swojego brata.
- To był pomysł menadżerki, a nasz Younggie bardzo z tego powodu rozpacza, choć my wszyscy uważamy, że nie wygląda źle - wyjaśnił Kwangmin.
- Tylko tragicznie. Żartowałem! - wtrącił Hyunseong.
- No bardzo zabawne! - zawołał Youngmin.
- Drogie fanki, musicie dodać mu wsparcia komentarzami na forum - powiedziałem i postanowiłem pozostać przy bezpieczniejszych tematach, by nie wywoływać kłótni - dla was też przygotowania do konkursu były tak nerwowe? 
- Nie, my nie jesteśmy nerwowi. Chociaż trochę się stresujemy i w ogóle, to pracowaliśmy w przyjemnej atmosferze - powiedział Kim Donghyun, jak zwykle dbając o ich wizerunek.
- Park Jiyeon, a co z twoim nadgarstkiem? Ma to coś wspólnego z przygotowaniami? - zainteresowałem się.
- Nie. Przewróciłem się podczas jednej z konkurencji - odpowiedział, pokazując zabandażowany prawy nadgarstek.
- Boyfriend, sądzicie, że wygracie? - zapytałem.
- Hmm... chyba nie myślimy w kategoriach "wygramy, przegramy". Staramy się po prostu dać z siebie wszystko... - zaczął Jeongmin, po czym przeniósł spojrzenie na siedzącego naprzeciwko Junhyunga - jak powiedział Joker, wygrają lepsi.
Zapowiedziałem występ Boyfriend. Według opinii jurorów ich singiel, ani szybki, ani wolny, był nieco nostalgiczny, lecz nie przytłaczający i wpadający w ucho. W dodatku wykonanie na żywo, choreografia, wszystko wydawało się idealnie dopracowane. Rozpoczęliśmy głosowanie. Publiczność w studiu i oglądająca nas w telewizji miała pół godziny na wysyłanie smsów z numerem 1 na B2ST i z numerem 2 na Boyfriend. Liderzy, jak i menadżerki powiedzieli jeszcze kilka słów od siebie, by zachęcić do oddawania głosów. Później wyświetliliśmy urywki z ostatniego tygodnia, tańczenie w błocie, nie pomijając końcowego upadku Jiyeona i nagrania z parku rozrywki z atakiem paniki Jang Prince'a. Omówiliśmy krótko wyniki poprzednich konkurencji i zsumowaliśmy punkty przyznawane przez trenerów. B2ST otrzymali w sumie 27 (stracili 2  u Hyuny, bo podobno nie wszyscy wykazywali aktywność na jej zajęciach, a zwłaszcza Jang Prince i Joker. Przez tego drugiego 1 punkt odjął im i Jay Park). Natomiast Boyfriend dostali punktów 25 (stracili 1 u Tablo i 2 u Jay Park'a z powodu Jiyeona i Kwangmina i 2 u Hyuny z powodu tego pierwszego). Sumując te oceny z wynikami z konkursów, B2ST mieli 108, Boyfriend 111 punktów. Pozostawało oczekiwać tylko na zamknięcie głosowania. Gdy to wreszcie nastąpiło, zapowiedziałem jednego z trenerów - Kim Junsu, by zaśpiewał kilka piosenek podczas podliczania głosów. W przyszłych miesiącach inni mają dostawać na ten czas scenę dla siebie. Tak zadecydował MC Mong. A skoro Junsu akurat wydawał album, został wyznaczony do dzisiejszego odcinka. Po mini koncercie ukłonił się nisko i zachęcał do kupowania swojej płyty. Ja za to zawołałem na scenę MC Mong'a z wynikami głosowania.
- Mam coś, na co wszyscy czekają - zaśmiał się - emocje rosną, prawda? Drodzy widzowie, myślicie, że wygrywają B2ST? - rozległy się brawa - myślicie, że wygrywają Boyfriend? - rozległy się jeszcze głośniejsze brawa.
- Hyung, nie znęcaj się nad nimi - poprosiłem w imieniu chłopaków.
 MC Mong otworzył kopertę.
- Wynikiem 62%, czyli 6 punktami, do 38%, czyli do 4 punktów, wygrywają... Boyfriend!!! - oznajmił i w całym studiu zapanowało szaleństwo.
Zwycięzcy krzyczeli i skakali na siebie wzajemnie. Na zakończenie jeszcze raz wystąpili z "Janus". A B2ST bili im brawa, starając się nie pokazywać, jak bardzo byli zawiedzeni.


Kim Taehee

                Po emisji na żywo MC Mong zaprosił wszystkich zaangażowanych w prowadzenie show do restauracji na terenie kompleksu, na coś, co nazwał "bankietem", a okazało się po prostu zwyczajną kolacją. Byłam przygnębiona przegraną B2ST. Przeżywałam z nimi ich występ i oczekiwanie na wyniki. A kiedy wreszcie je ogłoszono, czułam strużki potu spływające mi po kręgosłupie. Powiedziałam, żeby się nie martwili. To dopiero pierwszy z konkursowych odcinków live. I tak powinni być z siebie dumni, bo mieli zaledwie pół miesiąca na przygotowania, podczas, gdy Boyfriend przygotowywali się cały. Udawali, że jakoś się trzymają, a ja wiedziałam, ile taka postawa wymaga wysiłków. Wsiedliśmy do vana i wróciliśmy na teren kompleksu, po drodze słuchając tylko samochodowego radia i gadaniny Gikwanga z Yoseobem, bo ci woleli zatuszować rozgoryczenie rozmową. Życzyłam im przyjemnej niedzieli i dodałam, że zobaczymy się w poniedziałek. Sama zamierzałam wpaść na ten jeden dzień do domu, jeszcze tylko czekała mnie wymyślona przez MC Mong'a kolacja. Poszłam do toalety, trochę się odświeżyć. Ochlapałam twarz i kark zimną wodą, poprawiłam makijaż. Nie chciałam wyglądać na zmartwioną, nie lubiłam, gdy inni koncentrowali się na moich niepowodzeniach i starali się pocieszyć. To wprawiało mnie w jeszcze większe zakłopotanie. Zwłaszcza, że wszyscy przyzwyczajeni byli do widoku uśmiechu na mojej twarzy. Nie chciałam sobie niszczyć tego wizerunku. Przyszłam do restauracji. Przy kilku stołach połączonych w jeden zostało ostatnie, wolne miejsce, pomiędzy milczącą Min Dohee i, pogrążoną w rozmowie z Jung Jihoonem, Stephie. To by mi odpowiadało, nikt by mnie nie zagadywał i nie próbował pocieszyć po przegranej B2ST. Istotnym problemem był tylko siedzący naprzeciwko i zajadający się sałatką krabową Moon Joonwon. Obok niego zajmował miejsce Kim Junsu. Zasugerowałam im zamianę.
- Nie chciałabym później cierpieć na niestrawność przez patrzenie na ciebie - powiedziałam Joonwonowi.  
Zastygł w bezruchu, upuszczając kawałek sałaty z pałeczek. Junsu posłał nam obojgu pytające spojrzenie. Aż dziwne, że jeszcze nic nie mówił, był przecież wyjątkowo rozgadanym człowiekiem. 
- Jak coś ci nie odpowiada, czemu sama się nie przesiądziesz? Mi też nie jest przyjemnie jeść, patrząc na ciebie - wypalił Joonwon i potrzebowałam chwili, by do siebie dojść.
Tymczasem MC Mong, zajmujący miejsce u szczytu stołu, wstał z kieliszkiem w ręce i z zamiarem wzniesienia toastu.
- Przy okazji pierwszego konkursowego odcinka live zaprosiłem was tutaj, by wam podziękować za poświęcenie i wkład w moje show, jest mi niezwykle miło współpracować z tak zdolnymi, sympatycznymi i pięknymi ludźmi...
Nie wytrzymałam. Przerwałam przemówienie MC Mong'a donośnym krzykiem:
- Hey!!! Moon Joonwon! Po tym, jak się zachowałeś, powinieneś czuć się choć trochę zawstydzony, powinno być ci choć trochę przykro. Ale nie, nie dość, że nie zrezygnowałeś z prowadzenia programu, musisz jeszcze złośliwie skazywać mnie na swoją obecność! Wiesz w ogóle, co to "przyzwoitość"?! Czy ty jesteś zupełnie pozbawiony ludzkich uczuć?!
Przy stole zapanowała cisza. Min Dohee, szturchając mnie lekko, szepnęła:
- Unni, wszyscy słuchają...
Utkwiłam spojrzenie w zaskoczonej twarzy Joonwona.
- O czym ty, do cholery, gadasz? - zapytał.
- O nas - przyznałam, mając już, gdzieś, jaką urządzam tu scenę i tak zdążyłam wystarczająco się skompromitować - o nas trzy lata temu. 
MC Mong nadal stał z kieliszkiem w ręce, chyba liczył, że szybko to zakończymy. 
- Aigoo,  masz tupet... Oskarżać mnie o to, co się wydarzyło trzy lata temu... Ty po prostu chciałaś się zabawić, a jak już się znudziłaś, nie miałaś odwagi przyjść i powiedzieć mi, jaka jest prawda - wysyczał Joonwon i musiałam przyznać, że jeszcze nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego.
- Co?! - wykrzyknęłam - ja... ja byłam w tobie zakochana! To nazywasz "zabawą"?! Zaufałam ci, myślałam, że możemy być szczęśliwi, a ty pewnego dnia po prostu zniknąłeś z mojego życia, nie tłumacząc niczego, nie chciałeś mnie widzieć i nie odbierałeś moich telefonów! Kto kim się znudził?! Kto niby nie miał odwagi?! Kto tylko chciał się zabawić?! - darłam się, bliska rozpłakania się na oczach tych wszystkich ludzi.
- Yhmm - odchrząknął MC Mong, nadal nie siadając na miejsce - z tej okazji, chciałbym też...
- A co innego miałem zrobić po tym, czego się dowiedziałem?! - niespodziewanie zawołał Joonwon. 
Wszyscy udawali skupionych na MC Mong'u, na jedzeniu, na czymkolwiek, tylko nie na nas. A my wiedzieliśmy, jak to wyglądało naprawdę. Byliśmy w centrum zainteresowania. Tylko w tym momencie mieliśmy to już głęboko gdzieś.
- Czego? Czego się dowiedziałeś? - powtórzyłam.
- Nie udawaj niewiniątka. Kochałaś mnie?! Co we mnie kochałaś?! Wiek?! Popularność?! Jak mogłaś nie powiedzieć mi sama, tylko wysyłać swojego narzeczonego?! Może jeszcze stwierdzisz, że o niczym nie wiedziałaś?! Nie wyobrażasz sobie, co to za uczucie usłyszeć, że byłeś dla swojej dziewczyny jedynie zabawką?! "Nie jestem tylko jej agentem, jestem jej facetem. Nie mam zamiaru dzielić się nią z kimkolwiek, zwłaszcza z takim szczeniakiem, jak ty!". Jeszcze pamiętam te słowa. I twoje zdjęcia z tym pierdolonym Hwang Myuntaekiem! Przepraszam za zamieszanie. MC Mong dokończ swoje przemówienie - dodał Joonwon i zabrał się z powrotem za jedzenie sałatki.
Byłam zupełnie osłupiała. Hwang Myuntaek?, powtarzałam sobie w myślach. Przyszedł do Joonwona? Powiedział mu, że jest moim facetem? Kazał zostawić mnie w spokoju? Pokazał zdjęcia? Przecież nie było żadnych zdjęć... nie było też nigdy nic poza pracą, co łączyłoby mnie z moim agentem. Jak Myuntaek mógł mi to zrobić? I jak ja mogłam o niczym nie wiedzieć?! Z tego wszystkiego naprawdę się rozpłakałam i upokorzona opuściłam restaurację.

OD AUTORKI:

Dziękuję wszystkim za głosowanie w ankiecie, bardzo mi pomogliście:)

11 komentarzy:

  1. Rozumiałam lęk Jang'a, ponieważ również mam lęk wysokości;) Łączyłam się z nim w bólu;) Tak się ucieszyłam, że w tym rozdziale pojawiła się perspektywa Youngmin'a;) Te jego przerażenie z powodu nowej fryzury mnie nieźle rozbawiło;) Normalnie, aż zaczęłam wyobrażać sobie jego wielkie gały;) Jezu! Bliźniacy są po prostu... przebojowi;))) Ale na miejscu Stephie to bym się nieźle wkurzyła na ich oboje. Nic dziwnego, że miała tej sytuacji dość, ponieważ oboje mówili to samo. I komu tu wierzyć? Na dodatek, są identyczni;))) Istny cyrk z nimi;) Historia z porwanymi spodniami Yoseob'a mnie wzruszyła;) Biedny chłopak:) Sama podskoczyłam z radości na wiadomość, że Boyfriend wygrali;))) Nie spodziewałam się tak ostrej wymiany zdań pomiędzy Joonwon'em a Taehee! Teraz jestem ciekawa historii z Myuntaek'iem;) Tak w ogóle, to zajebisty rozdział;) Oczywiście Beast są poszkodowani, ale ogólnie było bardzo zabawnie;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś nie miałam lęku wysokości i robiłam tyle szalonych rzeczy, a od niedawna chyba mam xD
      W kolejnym rozdziale jest za to perspektywa Kwangmina:)
      Rzeczywiście Joowon i Taehee są zwykle łagodni i opanowani, a tu ich trochę poniosło. Będzie to mieć pewne konsekwencje:)

      Usuń
    2. Pewne konsekwencje? Brzmi ciekawie;) Nawet bardzo ciekawie;)
      Nigdy jeszcze nie słyszałam o przypadku, żeby u człowieka z czasem pojawił się lęk wysokości;) Z jednej strony to źle, bo Cię ogranicza, a z drugiej taki rzadki rodzaj popadnięcia w tego typu fobię (ze względu na czas jej pojawienia się), czyni Cię indywidualistką;)))
      Kwangmin też jest fajny, więc się bardzo cieszę;) Bliźniaki żądzą!:)

      Usuń
    3. A o tym już w 9 rozdziale to długo się nie naczekasz:)
      Wiem, że to dziwne, ale naprawdę, jak byłam dzieckiem to byłam odważniejsza xD

      Usuń
    4. O Yes!!! No rzeczywiście, dziwna sprawa, ale nie liczą się nasze lęki, lecz charakter;) A mogę spokojnie powiedzieć, że musisz być wspaniałą osobą;)

      Usuń
    5. Ojej dziękuję, jestem przekonana, że mogę to samo powiedzieć o tobie:)

      Usuń
    6. Och jak miło;) Również dziękuję;)

      Usuń
  2. Bliźniaki są najlepsi ^^ joowon i taehee mnie zaskoczyli swoim zachowaniem i jestem ciekawa co się dalej potoczy. young i jego fryzura hah ^^
    naprawdę czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że bliźniacy są lubiani, cieszę się:)

      Usuń
  3. Od razu jak zobaczyłam, że ten rozdział zaczyna się od perspektywy Hyunseunga pozalowałam, że dopiero teraz to czytam. :/ Biedactwo z niego tak wgl. Taki przerażony był. Ale nie winie też Jokera. Skąd miał wiedzieć, że ten aż tak się przerazi. W końcu mógł bać się tylko na tyle, że czyjeś wsparcie by mu pomogło. Nie dało się tego przewidzieć.
    Biedny Youngmin jest blondynem przez kłamstwa brata. :D I biedna Stephie ma cztery światy z bliźniakami. :D
    Biedne spodnie Yoseoba. :D płacze z tego. :D I zdziwił mnie, że powiedział to na wizji. :D
    Biedne Beast przegrało.. Boyfirend też byłoby mi szkoda w takim przypadku bo jeśli chodzi o te dwa zespoły to obu muzyke kocham. :D
    Ojej biedna Taehee.. Nic nie wiedziała przez trzy lata. Nie rozumiem tylko czemu ludzie nigdy na takie tematy najpierw nie porozmawiaja. Można by uniknąć tak wielu nieporozumień. Niestety tak jest też w prawdziwym życiu, że od razu wierzymy w te złe scenariusze nie myśląc nawet,że to może być kłamstwo.. :C
    Dużo się działo. Postaram się czytać dalej, lecz nie wiem ile mi się dziś uda. :3 fajnie byłoby znowu być na bieżąco. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luzik :) Niedługo będzie kolejny konkursowy rozdział. Z Hyunseungiem jeszcze jest kilka fragmentów w dalszych rozdziałach. Skomplikowana sprawa Taehee i Joowona też się wyjaśnia:)
      Dziękuję za szczegółowe komentarze! Czy na bieżąco, czy nie na bieżąco, cieszę się, że tu zaglądasz^^

      Usuń