21/02/2018

i will protect you (rozdział 8)

*RETROSPEKCJA*

                Chaewon zamarła, ledwie usta Hyojonga dosięgnęły jej ust i zamknęła oczy, bo kiedyś czytała, że tak się powinno podczas pocałunku. Nie całowała się nigdy przedtem. Nie wiedziała, co robić, więc po prostu stała nieruchomo. Hyojong muskał delikatnie jej wargi, jakby chciał dostać się między nie językiem. Posłusznie rozchyliła usta i umożliwiła mu to. W tym momencie miała wrażenie, że o cokolwiek by poprosił, zrobiłaby wszystko. Nie rozumiała zupełnie, czemu tak się czuła. Hyojong przechylił się lekko, wsuwając język między wargi dziewczyny i wtedy uderzył nosem o jej policzek.
- Ałaaa! - zawołał i natychmiast odskoczyli od siebie.
Chaewon miała czerwone oczy po poprzednim ataku histerii, lecz przestała płakać i poza tym, że nadal drżała z emocji, wydawała się spokojna. Czy to wydarzyło się naprawdę?, zastanawiała się. Czy on mnie pocałował? A może tylko zdawało jej się? Zszokowana rozmyślała o ich pocałunku, a Hyojong zachowywał się, jakby nigdy nic. Czy i ona powinna przejść z tym do porządku dziennego? Chociaż to nie było proste, tak postanowiła.
- Oppa, może lepiej pojedziemy do szpitala?
- Nie, to nic, tylko trochę kręci mi się w głowie i widzę cię podwójnie.
- Co?!
- Hahaha, żart.
- No wiesz, zabawny... nie żartuj w ten sposób, o ile nie chcesz, bym dostała zawału.
- Nie chcę, po prostu, to miłe, że tak troszczysz się o mnie.
- Oppa, troszczę się, bo ja do tego doprowadziłam. Ale naprawdę nie kręci ci się w głowie i nie widzisz podwójnie?
- Nie, podwójnie nie, jeśli mam być szczery... widzę potrójnie - rzekł i wybuchł donośnym śmiechem.
- Oppa!
- Lee Chaewon, gdyby było tak źle, chyba bym sobie nie żartował, prawda?
Później położył się na kanapie i znowu złapał za nos. Pomimo tego, że nadal go bolało, to ogólnie czuł się dobrze i nie widział powodu do paniki. Cała złość na Chaewon powoli opadała. Nie zrobiła niczego specjalnie. I nie wpadła też przecież w histerię po to, by dodatkowo go zdenerwować. A przede wszystkim, uspokoiła się szybko.
- Ja przyniosę ci lodu - zaproponowała, po czym sięgnęła kilka kostek z zamrażarki, zawinęła w ręcznik i podała mu.
Z westchnieniem położył sobie okład na nos, zabolało, lecz po chwili poczuł ulgę.
- W życiu bym nie przypuszczał, że jesteś taka silna - przyznał, ciągnąc Chaewon za rękę i tym samym zmuszając ją, by przysiadła obok.
- Sama nie przypuszczałam - zachichotała, zaskoczona, że dobry humor go nie opuszczał, a w dodatku, udzielił się i jej - jeszcze raz przepraszam, że przekonałam się o tym akurat na tobie.
- I ja przepraszam.
- Za co?
- Za to, że cię pocałowałem.
- Za to, że mnie pocałowałeś?
Przez moment miała nadzieję, że może Hyojong znowu żartował. Ale nie, był poważny, bardzo, bardzo poważny. A Chaewon bała się, że serce zaraz wyskoczy jej z piersi.
- Chyba tylko tak mogłem cię uspokoić - dodał i zamilkł, jakby zawstydził się lub może był zbyt zmęczony.
A więc... zrobił to, żeby mnie uspokoić, powtarzała sobie Chaewon i nie wiedziała czemu, poczuła przypływ niespodziewanego smutku.

***

                Chaewon od godziny szykowała się na odwiedzenie lokalu, w którym pracowała Younghee. Skoro zamierzała udawać, że chce tam pracować, jej wizerunek powinien się do tego nadawać. Ale nie czuła się też dobrze w zbyt seksownych ubraniach i w zasadzie to takich nie miała. Ostatecznie postanowiła iść w jeansach i sweterku z dość dużym dekoltem. Włosy związała w dwie kitki i pomalowała usta błyszczykiem. A potem przyszła pokazać się Hyojongowi. Nie zaszczycił jej komplementem. Nie wyraził swojej opinii, czy podobała mu się w takim wydaniu, czy nie. Przez moment po prostu patrzył na nią w skupieniu, aż wreszcie stwierdził z uśmiechem:
- Jest dobrze. Jest bardzo dobrze, wczułaś się w rolę.
A więc i Chaewon w odpowiedzi tylko się uśmiechnęła. Hyojong, który zgodził się na udawanie tego wieczoru jej chłopaka, nie założył niczego specjalnego, ubrał się w to, w czym zazwyczaj chodził, czyli wygodnie i sportowo. Po drodze do lokalu, czuli się nieco skrępowani. Po raz pierwszy wychodzili wspólnie i to wprawiało ich w zakłopotanie. Niewiele mówili, mimo że w domu rozmawiali czasami całymi godzinami. A może wszystko z powodu nerwów? Chaewon wiedziała, że chociaż nie obiecywała Hongseokowi niczego, ten robił sobie nadzieje co do jej rozmowy z Younghee. Jak tylko weszli do klubu, oślepiły ich kolorowe reflektory i opary sztucznego dymu, a w nich przechadzały się pomiędzy stolikami kelnerki topless. Na czerwonych kanapach siedzieli eleganccy biznesmeni, w dojrzalszym już wieku, którym towarzyszyły prostytutki. Chaewon  poczuła się niezręcznie, kiedy zrozumiała, że poza tymi zatrudnionymi, nie ma tu innych dziewczyn i bała się, by ktoś nie pomylił jej z nimi. Hyojong jakby wyczuł te obawy, objął ją i poprowadził do wysokich, barowych krzeseł, obok klatki, gdzie znajdowała się rura do tańczenia.
- Jeżeli chcesz, możemy wyjść - zaproponował.
- Nie... tylko bądź przy mnie, przez cały czas - poprosiła Chaewon.
Chociaż wszyscy patrzyli w ich kierunku, wiedziała, że nikt jej nie zaczepia, bo Hyojong ją obejmuje.
- A może napijmy się piwa na rozluźnienie? - zapytał - stawiam.
- OK.
U rozebranej barmanki, kupił im po piwie. Zniecierpliwieni, popijali w ciszy i wypatrywali Younghee. Dopiero o północy została wpuszczona do klatki i zawisła na rurze. Nikt nie odrywał wzroku od jej elastycznego ciała, jedynie w czarnym staniku i stringach. Chaewon planowała, jak ją potem zagadać. Hyojong natomiast wyobrażał sobie szok przyjaciela, kiedy ten był tu i zobaczył taką Younghee, wystawioną na widok publiczny, zatrudnioną po to, by sprawiać przyjemność innym. Hongseok musiał czuć się załamany, musiało być mu ciężko widzieć, że ktoś, kogo chciał mieć tylko dla siebie, należał do tych wszystkich bogatych biznesmenów. Niektórzy podchodzili do klatki i wkładali dłonie między szczeble. Ale Younghee nie pozwalała się dotykać. Niektórzy wrzucali pieniądze. Jeszcze inni, wizytówki ze swoim numerem telefonu. Ledwie Younghee skończyła występ, posypały się brawa, a ona, niewzruszona, pozbierała banknoty i udała się na zaplecze. Chaewon pognała za nią.
- Cześć! - zawołała - możemy porozmawiać?
Younghee posłała jej zdziwione spojrzenie.
- Ale o czym?
- Ja... chciałabym tu pracować. Czy mogę zapytać cię o kilka rzeczy?
W tym momencie podszedł do nich pijany klient i złapał Younghee za pośladki. A kiedy ta odepchnęła go od siebie, uczepił się Chaewon:
- Hej, mała...
- Ajussi, odczep się od mojej dziewczyny - rzekł stanowczo Hyojong, niespodziewanie stając za Chaewon i oplatając ją ramionami.
Wtedy pijany rzucił kilkoma przekleństwami i usiadł z powrotem do stolika.
- Lepiej przejdziemy na zaplecze - postanowiła tancerka, po czym popatrzyła na Hyojonga i dodała - tylko, że chłopaków tam nie wpuszczamy.
- Nie jestem zachwycony, że ona zamierza tu pracować, więc chciałbym być przy rozmowie i dowiedzieć się czegoś o tym miejscu.
- No dobra.
Younghee zaprowadziła ich na zaplecze, gdzie kręciło się jeszcze kilka dziewczyn, tancerek, czy prostytutek. W ciszy postawiła na stoliku butelkę soju i trzy kieliszki. A potem zapytała, o czym Chaewon chciała rozmawiać.
- Yhm... co konkretnie robisz? No wiesz, poza tańczeniem.
- Nic. Jeżeli o to ci chodzi, nie sypiam z facetami, od tego są inne dziewczyny.
- OK. A... lubisz to, co robisz?
- Gdybym nie lubiła, to bym tego nie robiła, prawda?
Younghee miała miły głos. Chociaż była ostro wymalowana, jej twarz sprawiała wrażenie wręcz dziecinnej, co kontrastowało z typowo kobiecymi kształtami ciała. Hyojong popijał alkohol. W tle, dwie dziewczyny wzajemnie balsamowały sobie plecy i chichotały przy tym głośno.
- A czy... masz chłopaka? - zapytała Chaewon - i co on na to?
Younghee zamilkła. Hyojong nadal pił kieliszek za kieliszkiem. W tle dwie dziewczyny robiły sobie selfie.
- Nic, póki jeszcze jest w wojsku, o niczym nie wie.
- Ach - wzdychała Chaewon - kiedy skończy służbę?
- Za dwa miesiące.
- No i co wtedy?
- Jak chcesz tu pracować, musisz porozmawiać z szefem, mogę go zawołać - powiedziała Younghee lekko znudzona i zirytowana.
- Nie! Nie jestem jeszcze zdecydowana. Nie wiem, czy przekonałam chłopaka...
Hyojong wypił kolejny kieliszek.
- Jak chcesz - powtórzyła Younghee i zostawiła ich samych.
A do Chaewon dotarło wtedy, że Hyojong jest już kompletnie pijany. Nie wiedziała, jakim sposobem przez tak krótki czas doprowadził się do tego stanu. Ale wiedziała, że pora wracać do domu. Hyojong szedł chwiejnym krokiem i musiała go przytrzymywać. Nie popisywał się, więc bezpiecznie wyszli z klubu. Na dworze owiało ich zimne powietrze, była późna noc i pozostawało im tylko złapanie taksówki. Po chwili siedzieli na tylnym siedzeniu, ona skupiona, on podsypiał oparty o nią. Po drodze zastanawiała się, czy może tak po prostu wyciągnąć portfel Hyojonga i zapłacić. Lecz czy pozostawało jej inne wyjście? Nie, więc poczuła się usprawiedliwiona. Za oknem błyszczały światła, toczyło się nocne życie. W samochodowym radiu cicho grała muzyka. Wtedy Hyojong obudził się i zwymiotował prosto na kurtkę Chaewon.
- Och, sorry...
W tym momencie taksówkarz zatrzymał się na poboczu.
- Proszę wysiąść.
- Nie - błagała Chaewon - nie pobrudził panu samochodu, niech się pan nie martwi i odwiezie nas do domu.
Ale taksówkarz nie zmienił zdania. Chaewon zapłaciła z pieniędzy Hyojonga za przejechany odcinek i wysiedli. Nie wiedziała, gdzie są i, co mają robić. Nie znała zbyt dobrze miasta, a ta okolica wydawała się zupełnie opustoszała. W kilku pobliskich domach było ciemno. Nikt nie kręcił się dookoła. Nikt akurat nie wyprowadzał psa. W budce z automatami po przeciwnej stronie siedzieli dziwni ludzie. Chaewon poszukała mapy w telefonie i sprawdziła odległość od domu. 8 kilometrów, to tylko 8 kilometrów, powtarzała sobie "tylko" dla dodania odwagi. Co gorsze, przez cały czas musiała przytrzymywać Hyojonga. Nie ułatwiał jej tego, był senny i jedyne, czego chciał, to spać oparty o nią. Po godzinie nie uszli więcej niż kilometr. Chaewon czuła się wyczerpana, mimo wszystko nie przestawała powtarzać, że jeszcze trochę, jeszcze tylko troszeczkę.
- Niedobrze mi - przyznał w pewnym momencie Hyojong - i zimno.
Nie chciała, by się rozchorował, lecz co jej pozostawało poza oddaniem mu swojej czapki i przytuleniem go?
- Już blisko, zaraz położysz się w ciepłym łóżku.
- Lee Chaewon, przepraszam, nie mam siły - wymamrotał, wtulony w jej włosy, a potem po prostu siadł na ziemi, podkurczył kolana i oparł o nie twarz.
Nie wolno mi panikować, pocieszała siebie. Wtedy usłyszała wibrujący mu w kieszeni telefon, sięgnęła go, sprawdziła, że dzwoni Hongseok i bez wahania odebrała.
- I jak? - pytał przejęty - jak wam poszło?
- To ja, Lee Chaewon, chyba potrzebujemy twojej pomocy...
W skrócie opowiedziała Hongseokowi o wszystkim, co się wydarzyło w drodze do domu. Ledwie powstrzymywała płacz i zauważyła, że cała trzęsie się z nerwów. A może z zimna? Uszy już ją bolały od podmuchów silnego wiatru. Hongseok poprosił, by wysłała mu ich lokalizację, wtedy po nich przyjedzie i przy okazji wypyta o szczegóły rozmowy z Younghee. Chaewon, nieco uspokojona,  z powrotem włożyła Hyojongowi telefon do kieszeni i przysiadła koło niego.
- Nie zostawisz mnie? - zapytał.
- Nie, zaraz przyjdzie Hongseok i zabierze nas do domu.
- Nie zostawisz mnie... nigdy?
Nie widziała, o co mu chodzi. Nie zapytała o to. Nie chciała wiedzieć.
- Oppa, zimno ci?
- Yhm - wtedy podniósł wzrok i posłał jej pełne smutku spojrzenie - nie zostawiaj mnie.
- Już dobrze - powiedziała i złapała go za ręce, by było mu cieplej.

1 komentarz:

  1. hmm. Raczej nie udała im się misja wypytania Younghee, która już ma chłopaka

    OdpowiedzUsuń