16/05/2018

i will protect you (rozdział 20)

*RETROSPEKCJA*

                W przerwie między zajęciami Younghee siedziała przy stoliku uczelnianego bufetu i po raz kolejny czytała list od Hyunggu. Regularnie w połowie miesiąca przysyłał jej przelane na papier szczegółowe relacje z ostatnich tygodni w wojsku. Czasami dołączał też wyszukany w wojskowej bibliotece lub napisany przez siebie wiersz. Hyunggu umiał wyrażać się pięknie i poetycko. Younghee wiedziała, że tym sposobem podbiłby wiele serc, lecz niestety, nie jej. Bo nigdy nie odwzajemniała jego uczuć. A może po prostu nie była romantyczką. Z westchnieniem nabrała pałeczkami ryż, włożyła sobie do ust i energicznie żuła. Byle tylko skupić się na jedzeniu. Byle tylko skupić się na czymkolwiek. Dzisiaj odwiedzi mamę, tak postanowiła. Uspokojona podniosła wzrok i zatrzymała go na wchodzącym do bufetu Hongseoku. Nie wiedziała czemu to poruszyło jej serce w o wiele większym stopniu niż listy od Hyunggu. A jednocześnie wypełniło niepokojem. Często mimowolnie wspominała te kilka chwil spędzonych z nim na imprezie i potem, podczas drogi do domu. Hongseok wydawał jej się uroczo szczery, a mimo to w pewnym sensie zagadkowy. Chociaż był bogaty, nie szczycił się tym, przeciwnie, miała wrażenie, że wstydził się tego. Nie wiedziała tylko, czemu. A potem przyznała, że taka ciekawość nie doprowadzi do niczego dobrego i zabroniła sobie podobnych myśli. Nie dojadła ryżu, wstała i ruszyła w kierunku drzwi. Ale zanim wyszła z bufetu, posłała Hongseokowi niewinne spojrzenie, na co odpowiedział uśmiechem, trochę nachalnym i trochę zbyt intensywnym. Younghee myślała o tym przez kolejne zajęcia, a potem, jak postanowiła, pojechała do mamy. W szpitalu panował codzienny ruch. Lekarze, chorzy i ich bliscy przechadzali się korytarzami, pielęgniarki roznosiły lekarstwa, czy plotkowały po cichu. Younghee nienawidziła szpitali, to z tego powodu tak rzadko tu bywała, czuła się potem wewnętrznie rozbita i potrzebowała kilku dni, by dojść do siebie. Kiedy wsiadała do windy i wybierała piętro, gdzie znajdował się oddział psychiatryczny, zaczęła lekko drżeć. Nie wycofała się mimo to. Nie zrobiłaby tego mamie, która od dawna pewnie wyczekiwała jej wizyty. Younghee powoli poszła w kierunku sali, a przez uchylone drzwi ujrzała sylwetkę owiniętej kocem, siedzącej przy oknie kobiety. Ta wstała pospiesznie i z rozłożonymi ramionami zawołała:
- Younghee!
- Cześć, mamo.
Obie uściskały się, a potem usiadły nie puszczając swoich dłoni i nie odrywając od siebie wzajemnie wzroku.
- Co u ciebie, córeczko?
- OK.
- Jak na studiach?
- OK.
- A w pracy?
- Też OK.
Niespodziewanie zjawiła się salowa z posiłkiem.
- Proszę pani, niech pani pozna moją córkę, studiuje filologię angielską i jest kelnerką - zawołała mama Younghee, gdy tamta wydawała jej obiad.
- Ach, śliczna i ambitna - podsumowała salowa serdecznie.
- Dziękuję - rzuciła Younghee z zażenowaniem.
Co z tego, że śliczna i ambitna, skoro oszustka? Nie powiedziała mamie o prawdziwym charakterze swojej pracy, jak i o wielu innych sprawach. Nie chciała, skoro wiedziała, że może nazajutrz ta znowu jej nie rozpozna...
- A co u Hyunggu? - zapytała mama, gdy salowa znikła za drzwiami.
- Dobrze. Dzisiaj przysłał mi list - odpowiedziała Younghee z widocznym smutkiem i zobojętnieniem.
W oczach mamy pojawiło się za to przejęcie.
- No i co napisał?
- Nic, takieee tam... bzdety.
- Ale za dwa tygodnie wyjdzie z wojska, prawda?
- Tak, mamo.
Younghee przygryzła wargi, a robiła tak zazwyczaj, gdy denerwowała się czymś.
- Nie cieszysz się. Coś się pomiędzy wami wydarzyło? Coś się nie układa? - wypytywała mama.
- Nie - przyznała Younghee, bo przecież nic, zupełnie nic się nie wydarzyło - obiad zaraz wystygnie.
I zapadła cisza. W sali roznosiło się tylko echo mlaskania. Ledwie mama zjadła, popatrzyła na córkę dziwnie podejrzliwie i obco.
- Moja Younghee studiuje i jest kelnerką - powiedziała, po czym zapytała z pretensjami - a ty, to kto?
Younghee wiedziała, że mamie znowu się pogorszyło. Ale dzisiejszego popołudnie nie zdołała opanować się i znieść tego na spokojnie. Ze łzami w oczach wypadła z sali i miała wrażenie, że jej kroki rozbrzmiewają nienaturalnie głośno na wypolerowanej, sterylnej powierzchni korytarza.

***

                Przy budce z bubble tea panował dziś prawdziwy ruch. Chaewon ledwie się wyrabiała, a mimo że czuła lekkie zmęczenie, od dawna nie miała chwili odpoczynku. W pewnym momencie do lady podszedł chłopak, którego dopiero co obsługiwała i rzekł niepewnie:
- No... bo ja poprosiłem o smak wiśniowy, a to truskawka.
Chaewon zmarszczyła brwi. Niemożliwe, by się pomyliła, pamiętała, że sięgała syrop wiśniowy, a nie truskawkowy. W dodatku oba były w podobnym kolorze, nie wiedziała więc, czy chłopak po prostu nie kłamał, bo nie rozpoznawała smaku na oko. 
- Ach, naprawdę? - zapytała ze zdziwieniem.
- Jak mi nie wierzysz, to sama posmakuj - odparł i podał jej plastikowy kubek z herbatą i używaną słomką.
O nie, na pewno nie zamierzała pić po nim.
- Skoro tak, zrobię ci inną herbatę - zaproponowała.
No nic, pokryje koszty ze swojej kieszeni.
- Nie. Nie trzeba... wolałbym, żebyś w ramach rekompensaty dała się zaprosić do kina albo chociaż zostawiła mi numer telefonu - przyznał i zawstydzony wbił wzrok w ziemię.
Chaewon milczała przez moment. Nie zamierzała przyjmować zaproszenia. Nie chciała też zranić go zbyt stanowczą odmową, skoro i tak był całą sytuacją zestresowany. Lecz zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, niespodziewanie usłyszała dobrze znany jej głos:
- Nie pozwalaj sobie, ona jest zajęta - rzucił Hyojong, przeciskając się do lady i lekko popychając chłopaka.
- A... aha... ja przepraszam - wyjąkał ten, wystraszony i zaskoczony, po czym oddalił się pospiesznie.
- Oppa! - zawołała Chaewon, zła, że tak potraktował tego niczego niewinnego chłopaka.
- Kto to był i czemu cię podrywał? - zapytał Hyojong z niezadowoloną miną, z jaką nigdy jeszcze go nie widziała.
- Klient. A czemu mnie podrywał? Nie wiem, pewnie mu się spodobałam.
- I mówisz o tym tak spokojnie?
- Oppa, to nie oznacza, że i on mi się spodobał.
- A spodobał?
- Nie. Nie mam w zwyczaju oglądać się za innymi chłopakami, wiesz? Poza tym, ty chyba powinieneś być na zajęciach, zamiast zjawiać się tu i odstraszać ludzi - zareagowała może zbyt ostro, lecz nadal była bardzo zdenerwowana.
Nie podobała jej się ta nieuzasadniona zazdrość u Hyojonga i to, że wyładowywał się na innych.
- Akurat odwołali mi wykład - rzekł urażony, odwracając się bez pożegnania i ruszając w kierunku przystanku autobusu.
- Oppa! - jeszcze raz zawołała Chaewon, lecz po prostu to zignorował.
Ze smutkiem załamała ręce. A kiedy Hyojong zupełnie znikł jej z oczu, znowu usłyszała głos niesłusznie zaatakowanego chłopaka:
- Nie wiedziałem, że jesteś zajęta, naprawdę bardzo, bardzo przepraszam, że masz przeze mnie kłopoty - przyznał.
W tym momencie wstydziła się za Hyojonga.
- Nic się nie stało - powiedziała i posłała mu na pocieszenie uśmiech - jak ci na imię?
- Yuto.
- Japończyk?
- Japończyk.
- A ja jestem Chaewon. Nie umówimy się, bo jak już wiesz, mam chłopaka. Ale życzę ci wszystkiego dobrego.
- Dziękuję. I nie złość się na niego. On był zazdrosny, bo pewnie bardzo cię kocha.
Nie odpowiedziała, zastanawiała się nad tym, co twierdził Yuto. Może Hyojong rzeczywiście poczuł się po prostu zazdrosny i zagrożony? Z odwołanego wykładu spieszył tu, by ją zobaczyć, a ona nie dość, że rozmawiała z innym, to jeszcze nakrzyczała na niego. Nie dziwiła się, że był obrażony i ignorował jej sms-y. Wracając z pracy postanowiła iść do cukierni i kupić na przeprosiny ulubione ciastka Hyojonga. Tak zrobiła. W domu zastała go skupionego na grze na konsoli.
- Jesteś zły? - zapytała, siadając obok, po czym dodała - kupiłam twoje ulubione ciastka.
Zero reakcji. A więc tak. Jest zły. Chaewon sama zabrała się za jedzenie, chrupała ciastka i mruczała celowo, by mu narobić ochoty. Aż wreszcie podziałało. Hyojong skusił się na biszkopcik przekładany dżemem, a ona zareagowała szerokim uśmiechem triumfu.
- To nie znaczy, że nie jestem zły - poinformował po chwili, lecz Chaewon wiedziała, że zgrywał się tylko i udawał obrażonego, żeby starała się go udobruchać.
- A co mam zrobić, żebyś nie był? - zapytała.
- Nie wiem, wymyśl.
- Hmmm. To może zatańczę?
- OK.
Jak tylko stanęła na kanapie i zaczęła się wyginać w zabawnych pozach, Hyojong porzucił grę na konsoli i nie odrywał wzroku od dziewczyny.
- Czy to wystarczy? - zapytała na koniec i ukłoniła się nisko.
- Absolutnie nie wystarczy.
- Och, to co jeszcze mam zrobić?
- Nie wiem, nie wiem - chichotał.
Chaewon nachyliła się nad nim i pocałowała go w usta.
- A to?
- Nie.
- Nie?
- No to co... - nie dokończyła.
Hyojong przewracając ją na plecy, zawisł nad nią, a potem połączył ich usta w pełnym pasji pocałunku. Kiedy wreszcie odsunęli się lekko od siebie, zapanowało pomiędzy nimi dziwne napięcie i wtedy zrozumieli, że zaraz coś się wydarzy i, że to po prostu nieuniknione. Chaewon podniosła ręce, a wtedy szybkim ruchem ściągnął jej koszulkę. W tym momencie chciała tylko, by byli blisko, jak tego ranka, gdy po raz pierwszy spali w swoich ramionach. Nie wiedziała kiedy uporał się z rozpięciem jej biustonosza, rzucił nim niedbale i wtulił twarz w miękkie piersi.
- Hyojong... - wyszeptała, co zabrzmiało jak jęk, bo ledwie łapała oddech.
Czule popatrzył jej prosto w oczy.
- Tak? - zapytał - co byś chciała?
- Nie wiem...
- Chcesz, żebyśmy się kochali?
Czyżby czytał jej w myślach?
- Chcę...
- To super!
Ta reakcja zupełnie ją rozbroiła. Hyojong składał na jej ciele pocałunki: twarz, piersi, i na brzuchu. Chaewon drżała i wydawała z siebie rozkoszne pomruki. A tam w dole, znowu poczuła coś w rodzaju przyjemnego pulsowania, lecz jeszcze silniejszego, jeszcze intensywniejszego. Spodnie zdjęły się od razu z majtkami, a może było to w zamiarach Hyojonga. Lekko rozchyliła uda, lecz przez pewien czas tylko zachwycał się widokiem zupełnie gołego ciała swojej dziewczyny. A potem poczuła jak delikatnie badał palcami jej intymne miejsce. Nie myślała o niczym, poddała się tym pieszczotom, spragniona ich i oszołomiona wrażeniami, jakich nigdy przedtem nie zaznała. Kiedy pieścił ją tam językiem, pojękiwała i wiła się mimowolnie. Ledwie czekała, by zaspokoić nieoczekiwane pragnienie i poczuć go w sobie. Kiedy podniósł się i znowu po prostu patrzył zachwycony na jej ciało, powiedziała:
- Ja też chcę cię dotykać.
I zrzuciła z niego koszulkę. Z przejęciem przesuwała palcami po ciele chłopaka, obdarowywała go pocałunkami i głaskała. Hyojong przymykał oczy w przypływie tak wielu cudownych uczuć naraz. Dopiero, gdy powoli zsuwała mu bokserki, spotkali się spojrzeniem.
- Nigdy tego nie robiłam - przyznała.
- Ja też nie.
Chaewon widziała, że był gotowy, mimo wszystko zacisnęła rękę na jego penisie i poruszała lekko, czym doprowadzała go do szaleństwa. Nie obawiała się niczego, kochała go, ufała mu. I nastąpiło nieuniknione. Hyojong pocałował ją w czoło i przytulił do siebie. A potem wszedł powoli w jej wnętrze. Nie bolało. Nie nazwałaby tego tak, bo było to zarazem przyjemne. Kiedy ją wypełnił, zastygli w bezruchu, wpatrując się w siebie wzajemnie i oddychając niespokojnie.
- Chaewon, wszystko dobrze? - chciał na nią spojrzeć, lecz uniemożliwiała mu to, wtulona w niego i rozedrgana.
- Tak - wyszeptała - kocham cię.
Hyojong poruszał się powoli, nie przyspieszył, mimo że czasami ledwie się powstrzymywał. Przez cały czas uważał, by nie zrobić nic, co mogłoby być dla Chaewon nieprzyjemne i, by nie zadać jej bólu. Nie nastawiała się na nic niesamowitego, skoro wiedziała, że pierwszy raz rzadko taki bywa. Nie winiłaby Hyojonga, gdyby to potwierdziło się i w ich przypadku. Nie potwierdziło się. Chaewon było naprawdę dobrze. Chociaż nie dotarła do szczytów rozkoszy, w momencie, gdy w jej wnętrzu rozlało się przyjemne ciepło, poczuła spełnienie. Hyojong położył się obok, przygarniając ją do siebie i odpowiadając ze wzruszeniem:
- Ja też cię kocham. Jak coś było nie "tak", to przepraszam. Ale naprawdę nigdy przedtem tego nie robiłem.
Chaewon popatrzyła mu w oczy.
- Nie masz za co, wszystko było idealnie, to ja przepraszam za dziś, niepotrzebnie tak się zdenerwowałam - powiedziała, a potem złapała go za policzki i pocałowała - nigdy od ciebie nie odejdę, obiecuję.


OD AUTORKI:

Kochani, wstyd mi, co tu powypisywałam, mam nadzieję, że nie wyszło źle, a jak wyszło, to przepraszam:D

2 komentarze: