24/08/2022

blue lagoon (rozdział 79)

    Jyuni rozgląda się po gabinecie, jak gdyby próbowała uciec wzrokiem od skupionej twarzy psychoterapeutki. Dobrze wie, o co ta zaraz zapyta. I wie też, że nie będzie umiała skłamać, bo nie po to płaci za jej usługi, by opowiadać o sobie nieprawdę. Jedynie dzięki szczerości może zostać w pełni zrozumiana i otrzymać pomoc. O tym, że się po nią zgłosiła, nie powiedziała nikomu.

  - Co się w pani życiu zmieniło od poprzedniej wizyty?

Czyli od miesiąca... To dla niektórych mało, a dla niektórych wystarczająco, by  wywrócić swój świat do góry nogami, jak uczyniła Jyuni.

  - Znowu uprawiam seks.

Ku jej zdziwieniu psychoterapeutka nie odpowiada od razu, przez moment przegląda notatki, szuka w nich czegoś, aż wreszcie oznajmia:

  - Tak więc przerwałaś półroczną abstynencję?

  - Tak.

  - Ile razy uprawiałaś seks w ciągu tego ostatniego miesiąca?

  - Trzy.

  - Z różnymi partnerami?

  - Nie, z jednym i tym samym.

  - To jakaś poważna relacja?

Jyuni parska śmiechem, myśląc o tym, jak absurdalna jest ta sytuacja, lecz szybko się opamiętuje i przemienia rozbawienie w coś w rodzaju wstydu.

  - Proszę wybaczyć. To, co chcę powiedzieć, nie jest w ogóle śmieszne. Przeciwnie, jest żenujące.  Od miesiąca sypiam ze swoim byłym mężem.

Choć psychoterapeutka stara się zachowywać profesjonalnie, z trudem ukrywa zaskoczenie. 

  - Jak to się stało? - pyta.

  - Jak pani wie, spotykamy się czasami. A to było akurat na urodzinach córki.  Mina, aktualna żona mojego byłego męża, zabawiała zaproszone dzieci w ogrodzie. My poszliśmy do domu po tort. I stało się. W kuchni, za lodówką, żeby nie zauważyli nas z dworu. To była bardzo szybka akcja. I bardzo... podniecająca.

  - Czy podjęła pani tę decyzję w sposób świadomy?

  - Tak... - Jyuni marszczy brwi, zastanawiając się nad sensem tego pytania. - Oczywiście. Nie zgwałcił mnie przecież. Ja tego chciałam. 

  - Ale co panią motywowało?

  - A co motywuje ludzi do uprawiania seksu?

  - Ale co konkretnie panią zmotywowało?

  - No... popęd. Żądza? Cóż, różni ludzie różnie to określają.

  - Gdyby chodziło tylko o popęd, mogłaby go pani zaspokoić z kimkolwiek, a zrobiła to pani akurat z byłym mężem. O czymś to świadczy, prawda?

  - O tym, że w pobliżu nie było akurat innych mężczyzn?

  - Czy zanim przyszła pani do domu byłego męża, odczuwała już pani podniecenie?

  - Nie.

  - A więc w którym momencie je pani poczuła?

  - Kiedy zostaliśmy sami. Kiedy powiedziałam mu parę słów za dużo i wywołałam w nim złość. Przez chwilę myślałam, że wyrzuci mnie za drzwi. Ale on za to pociągnął mnie za lodówkę i stało się. Od tego momentu coś we mnie pękło i już dwukrotnie zorganizowałam nam szybki seks w hostelu.

  - Lubi pani ryzyko, to panią nakręca.

  - Nie zaprzeczę.

  - Ale to nad tym staramy się pracować.

  - Aha.

  - Co innego, gdyby pani powrót do uprawiania seksu wynikał z emocjonalnej więzi, a nie z niepohamowanej potrzeby spełnienia swojej seksualnej fantazji.

  - To znaczy?

  - Co innego, gdyby na nowo rozbudziła pani w sobie uczucia do swojego byłego męża, a nie traktowała go jedynie jako narzędzie, by uzyskać seksualną satysfakcję.

  - Czyli gdybym znowu go pokochała?

  - Otóż to - wyjaśnia psychoterapeutka. Jyuni w tym momencie po raz pierwszy spogląda jej prosto w oczy. Najważniejsza jest szczerość, powtarza sobie. I oznajmia bez chwili zawahania:

  - Ale to niemożliwe, żebym na nowo coś do niego poczuła, bo przecież ja nigdy nie przestałam go kochać. 

 ***

    Aemi już od godziny siedzi na kanapie i nie odrywa wzroku od telefonu.

  - Może pójdziemy do kina? - proponuje jej Jyuni.

  - Nie chcę mi się.

  - To może... na plac zabaw?

  - Nieee, jest za gorąco.

  - Więc co byś chciała porobić? Istnieje w ogóle taka rzecz, na jaką miałabyś ochotę?

  - Tak, chciałabym odwiedzić Yongiego.

  - Yhm... A ja myślałam, że spędzisz  czas że mną. To nasz weekend.

Aemi wreszcie podnosi wzrok i kieruje go na Jyuni.

  - Mamo, z tobą nie pobawię się w "Gwiezdne wojny".

Istotnie, nie pobawi się.

  - OK, napiszę do wujka Jiyonga i zapytam, czy są w domu.

Od razu na twarzy Aemi pojawia się uśmiech. I Jyuni już wie, jej córka jest zakochana, wie, bo sama czuje ten stan.

Tak jak obiecała, pisze do Jiyonga na kakaotalk i pyta, czy nie miałby nic przeciwko, gdyby podrzuciła do niego Aemi, żeby pobawiła się z Yongim. Celowo nie dzwoni, bo nie mają zbyt dobrego kontaktu, odkąd rozwiodła się z Seunghyunem. I nic w tym dziwnego, jej były mąż jest w końcu jego przyjacielem. Po chwili nadchodzi odpowiedź. "Przywieź ją😉". Jyuni oznajmia więc córce, żeby się szykowała, a w Aemi wstępuje nowa energia.

  - Yongi bardzo tęskni za ciocią Hayi, jest weselszy, kiedy się z nim bawię - wyjaśnia, gdy już wsiadają do samochodu.

  - Lubisz go, prawda? Nie zapominaj tylko, że jesteście spokrewnieni. 

Aemi posyła jej ostrzegawcze spojrzenie. Mamo, nie chcę i nie będę o tym z tobą rozmawiać.

  - Nie wiem, o co ci chodzi - odpowiada.

Przez resztę drogi milczą. Jyuni jeździ dość nerwowo, lecz dziś sprawia wrażenie wyjątkowo rozkojarzonej. Na szczęście bezpiecznie dojeżdżają do celu i parkują przed wielkim apartamentowcem. Aemi biegnie do bloku, a następnie przywołuje windę. Jyuni ledwie za nią nadąża. Kiedy jadą na dziesiąte piętro, nadal się nie odzywają. Za drzwiami słychać szczekanie Gaho, psa rasy Shar-Pei należącego do Sarang. Jyuni naciska dzwonek. 

  - Możesz otworzyć? W kiblu jestem! - po chwili do ich uszu dobiegają też słowa Jiyonga.

Wreszcie drzwi się otwierają. Jyuni podejrzewa, że zastanie w nich Sarang, ewentualnie Yongiego, lecz nie jego... I nie wierzy, że to naprawdę on, póki Aemi nie wykrzykuje:

  - O, tata!

  - Cześć, Aemi. Cześć, Jyuni - mówi Seunghyun, jakby nigdy nic... jakby wczoraj, kiedy odwiozła córkę na trening karate nie spotkał się z nią w hostelu, kłamiąc żonie, że musi załatwić jakąś sprawę z samochodem. Co za perfidny gracz. Niemalże tak samo perfidny jak i ona. Lecz gdy tak stoi oparty o futrynę, wygląda oszałamiająco seksownie. 

  - Część. Co ty ty robisz? - pyta Jyuni.

Jiyong tym momencie opuszcza łazienkę i włącza się w rozmowę.

  - Kiedy zapytałaś, czy możesz przywieźć Aemi, akurat pisaliśmy, więc powiedziałem mu, co i jak. Uznał, że przyjedzie i potem stąd ją odbierze.

  - Aha.

Jyuni wciąż stoi w drzwiach, podczas gdy Aemi już gania z Yongim po pokoju,  nikt nie zaprasza jej do środka, a ona też na to nie liczy. Pomimo tego orientuje się, że Seunghyun jest tu bez swojej obecnej żony. Czyżby nie układało mu się z Miną, skoro postanowili nie spędzić wspólnie niedzieli? Chętnie by się tego dowiedziała, lecz przecież nie może go zapytać. I to nie tylko w tych okolicznościach, lecz w ogóle. O Minie nigdy nie rozmawiają. Jyuni odchodzi pospiesznie. Odnosi wrażenie, że napięcie między nią a Seunghyunem jest wręcz namacalne. Nie może pozwolić, by Jiyong zorientował się w sytuacji. A gdy  skręca już w inny korytarz i przywołuje windę, słyszy ponownie głos swojego byłego męża:

  - Jyuni, coś ci wypadło z kieszeni!

  - Mi? Nie. Niemożliwe - odpowiada, po czym uświadamia sobie, że to była tylko wymówka, by mógł wyjść za nią, nie budząc podejrzeń, objąć ją, przyciągnąć do siebie i wpić się namiętnie w jej usta. Ile trwają w tym pocałunku? Zapewne nie więcej niż kilka sekund. Seunghyun natychmiast przytomnieje, odpycha ją od siebie i wraca do mieszkania Jiyonga, bez słowa, jak gdyby zupełnie nic się nie wydarzyło. Jyuni ledwie stoi na nogach, przed oczami wszystko jej wiruje. Gdy winda nadjeżdża, wsiada i przykłada czoło do zimnej ściany. Chyba tylko to powoduje, że nie mdleje z emocji. Nie może zrozumieć, co to było... co to, do cholery, było?! Od kiedy wdali się w romans, nigdy się nie całowali, liczył się tylko czysty seks. Ale to... to sprawiło, że poczuła się jak kiedyś, kiedy dopiero poznawali się i swoje wzajemne uczucia. Boże! Jyuni nie pamięta drogi powrotnej do domu, czuje się jakby była naćpana. Gdy wchodzi do swojego mieszkania, biegnie pod zimny prysznic. Ale on nie gasi jej zmysłów. 

***

    Aemi i Yongi rozmawiają o czymś konspiracyjnym szeptem. Jiyong obserwuje ich znad puszki piwa, które popija niewielkimi łykami, w przeciwieństwie do swojego młodszego przyjaciela.

  - Nie zdziwię się, gdybyśmy znowu zostali rodziną - mówi w żartach, a Seunghyun niemalże podskakuje.

  - Co?!

Jiyong nie rozumie jego zaskoczenia. Jyuni jest kuzynką Hayi. Kiedy Seunghyun był z nią jeszcze żonaty, w pewnym sensie należeli do jednej rodziny. 

  - Aemi i Yongi mają się ku sobie - wyjaśnia.

  - A, o to ci chodzi.

  - No o to. A o co innego?

  - Ehm, o nic. - Seunghyun nie chce się przyznać, że przez chwilę pomyślał, że Jiyong już o wszystkim wie, o tym, co od kilku tygodniu znowu łączy go z byłą żoną. - Tak, Aemi jest po uszy zakochana w twoim synu. Nie wiem tylko, czy zdają sobie sprawę z tego, że są ze sobą spokrewnieni, więc byłby problem.

  - Nie martw się, Yongiego póki co nie interesują dziewczyny, w głowie mu tylko "Gwiezdne wojny", kreskówki i jego mama.

  - No to podobnie jak tobie.

  - Mi???

  - Chyba tobie też w głowie tylko jego mama.

Jiyong milczy przez chwilę.

  - Dziwnie mi bez Hayi i tak jakoś... czuje jakby wszystko wymykało mi się spod kontroli. Rzecz jasna, tego jej nie mówię.

  - W sensie, że co?

  - Dom. Dzieci. Praca... Wiesz, zdecydowałem się zatrudnić w Desire tę zdesperowaną dziewczynę, o której ci opowiadałem. Ale o ile jej wokal jest świetny, to postawa na scenie...  Aż zaczynam się zastanawiać, czy ktoś to kupi.

  - Szczerze, chciałbym mieć tak poukładane życie jak ty - odpowiada mu na to Seunghyun i wypija swoje piwo do końca. 

Cóż, jego strata, bo jeśli zamierza dostać kolejne, to musi iść sobie po nie do sklepu.

  - A twoje niby nie jest poukładane? - Dziwi się Jiyong, a kiedy zauważa zmieszanie na twarzy przyjaciela, pyta: - Ej, co z tobą? Szef odmówił ci podwyżki? A może Mina odmówiła ci seksu w twojej ulubionej pozycji?

  - Hyung, problem w tym, że ja nie umiem go sobie odmawiać. Od miesiąca mam romans. Zachowasz to dla siebie, mimo że nie przyrzeknę ci, że z tym skończę?

  - O ja pier-do-lę.

  - Nie mów tak brzydko, tato! - upomina go Yongi, tak jak jego zwykle upomina mama.

Ale Jiyong jest w zbyt wielkim szoku, by przeprosić za swoje słownictwo i w ogóle, by powiedzieć cokolwiek. Sam też wypije naraz resztę piwa. 

  - Z kim masz ten romans? - pyta wreszcie.

  - Nieważne.

  - Nie powiesz mi?

  - Nie ma to znaczenia. - Wręcz przeciwne, ma i to ogromne. Z tego powodu Seunghyun postanawia to przemilczeć.

  - Ale... jak do tego doszło? I... jak ty w ogóle tak możesz? Przecież wiesz, co to znaczy być zdradzonym, wiesz, bo Jyuni pięć lat temu ci to zrobiła i byłeś kompletnie załamany. A mimo wszystko robisz to samo Minie!

  - Co tata robi Minie? - dopytuje Aemi.

Seunghyun milczy.

Jiyong przewraca oczami. Nie podoba mu się to, że musi kłamać, by kryć haniebne zachowanie przyjaciela.

  - Śniadanie do łóżka jej robi - odpowiada, po czym dodaje ciszej: - jak to jest, że oni usłyszą akurat to, czego nie powinni, a na to, co powinni są głusi?

Seunghyun wzrusza ramionami.

  - Może będzie lepiej, jeśli ty też pozostaniesz głuchy na to, co ci powiedziałem. Nie wiem, po co to zrobiłem. Chyba wierzyłem, że jak się tym podzielę, to poczuje się lepiej.

  - I poczułeś się?

  - Nie, utwierdziłeś mnie tylko w tym, jakim jestem chujkiem. 

  - Nie zaprzeczę.

Seunghyun chowa twarz w dłoniach i wzdycha ciężko.

  - Nie wiem, co robić... Nie wiem, jak z tym żyć. Hyung, kocham je obie.

Nie pada już z jego ust ani jego słowo. Aemi i Yongi udają, że toczą akurat jakąś inter-galaktyczną bitwę. Jiyong lekko klepie przyjaciela w plecy.

  - Dobra, nikomu nie powiem - obiecuje.

OD AUTORKI:
Chciałam, żeby ten rozdział był HOT. Jest HOT or NOT? 

I jeszcze pytanko: Wasza ulubiona postać z tego opo?😃

Proszę ślicznie o komentarze:)))

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję za komentarz!<3 Przygotowałam jeszcze wiele niespodzianek:))

      Usuń