26/10/2022

blue lagoon (rozdział 88)

    Gdy tylko Seunghyun wchodzi do domu, dopada do niego przerażona Mina.

  - Jesteś wreszcie! Co z Jyuni? Czemu nie odbierałeś ode mnie telefonu?

  - Wybacz, byliśmy na pogotowiu, nie mogłem rozmawiać.

  - Co z nią?

  - Lekki uraz głowy, założyli jej kilka szwów, wysłali do domu i kazali dużo odpoczywać.

  - Ale napędziła nam stracha...

  - Yhm.

  - Może odwiedzimy ją po południu?

  - Nie wiem, czy chce robić ze swojego wypadku taką sensację. Lepiej sam ją odwiedzę... Zapytam, czy czegoś nie potrzebuje.

Seunghyun po cichu zdejmuje buty i kurtkę. Jest wcześnie rano i nie chce obudzić Aemi. Dziwi się też, że Mina cały czas nie spała, tylko czuwała, czekając na niego i na wieści o jego ex żonie...

  - Jeszcze wcześnie, połóż się, bo będziesz w pracy nieprzytomny - mówi, przytulając się do jego pleców. 

Często tak robi. A on zwykle odwraca się wtedy, żeby pocałować ją w usta. Dziś pozostaje nieruchomy. Bez słowa rusza za nią do ich sypialni, w której zrzuca z siebie spodnie oraz koszulkę i wsuwa się pod kołdrę. Leży wpatrzony w sufit, ignorując Minę, która nie może zrozumieć tego niespodziewanego braku czułości. Powinien wziąć ją w ramiona. Powinien kazać jej uważać na siebie, by nie zrobiła sobie niczego złego. Powinien w tej chwili wyznać jej miłość, świadomy, że wypadki chodzą po ludziach i spotykają czasami naszych najbliższych. Ale każdy przecież reaguje po swojemu. On często zgrywa twardziela, choć w środku jest bardzo wrażliwy. Pewnie w tym momencie też woli udawać obojętnego, by nie zdradzać swoich emocji. Jest w tym trochę prawdy. Seunghyun pozostaje myślami gdzie indziej. Przy kimś innym. I cieszy się, że tego akurat Mina nie może wiedzieć.

***

    Jyuni od rana nie wie, co ze sobą zrobić. To dopiero pierwszy dzień odpoczynku na dwutygodniowym zwolnieniu, a ona już nie wie, jak ma go spędzić. Za dużo myśli krąży jej po głowie, kiedy tylko leży na kanapie i podjada ciastka, wpatrując się w telewizor. Oczywiście, że wolałaby siedzieć w tym momencie w biurze rachunkowym i dodawać do siebie liczby. Cyfry nie kłamią, nie noszą w sobie ukrytego sensu w przeciwieństwie do słów. Seunghyun był z nią wczoraj i całował ją do czasu, aż przyjechała karetka, a potem wsiadł w samochód i towarzyszył jej przez cały czas w szpitalu. A kiedy odwiózł ją wreszcie do domu i położył do łóżka, jakby była małym dzieckiem, które się rozchorowało, oznajmił "To nie koniec". I kiedy jej serce już wypełniło się nadzieją, on dodał "To nie może być koniec". A więc sam nie był tego pewien. Może pocałował ją tylko po to, by się uspokoiła? Jyuni wzdycha. Musi się czymś zająć. Musi coś ze sobą zrobić! Zdążyła już skontaktować się z mechanikiem i ubezpieczycielem w kwestii rozbitego auta. Zdążyła też napisać do Hayi, że wszystko u niej w porządku, bo nie chciała informować jej o wypadku. Nie zamierza też wspominać o tym swojej mamie, lecz gdy po południu ktoś dzwoni do drzwi, obawia się, że zrobił to w jej imieniu Seunghyun. Jyuni niechętnie podnosi się z kanapy. Dotyka opatrunku na czole, które przy każdym gwałtownym ruchu lekko pulsuje. A potem rusza w kierunku korytarza, zastanawiając się, jak wytłumaczy swój stan rodzicielce.

  - To nic poważnego, naprawdę - mówi, otwierając drzwi i zamiera. - Seunghyun... 

  - To ja. A kogo się spodziewałaś?

  - Nie wiem. Nikogo. A ciebie już szczególnie. Nie mam siły bawić się dziś w kochanków. 

  - Nie przyszedłem bawić się z tobą w cokolwiek - odpowiada Seunghyun z oburzeniem, że w ogóle tak pomyślała.

  - Więc po co przyszedłeś?

Jyuni przypomina znów dziewczynę, w której się zakochał, zanim zaczęła nosić eleganckie garsonki i zgrywać kobietę biznesu. W dresie i rozczochrana jest taka... swojska.

  - Kupiłem ci parę rzeczy - wyjaśnia, a gdy ona nadal po prostu podejrzliwie mu się przygląda, pyta: - Mogę wejść?

  - Tak. Pewnie. Możesz. 

Jyuni patrzy, jak on stawia w jej kuchni torby z zakupami i wyjmuje z nich kolejne produkty, pytając jednocześnie, czy na coś ma ochotę. O nie, nie zniosłaby, gdyby jeszcze jej gotował. Wtedy czułaby, że robi coś naprawdę złego i niemoralnego. Nie czuje się winna wobec Miny, kiedy kocha się z Seunghyunem, lecz zaczyna czuć się jak zdrajczyni, kiedy on oferuje jej swoją czułość i troskę. A jednocześnie tak bardzo chce go tutaj zatrzymać, że ostatecznie zgadza się, by zjedli wspólnie owoce, które przyniósł. Chyba pierwszy raz, odkąd się rozstali, znowu mają okazję tak po prostu siedzieć obok siebie na kanapie i rozmawiać. Dla obojgu to tak zaskakująca sytuacja, że przez kilka minut zastanawiają się, co powiedzieć.  Jyuni czuje, że ostatnio wyznała mu za dużo. A on, czy kłamał, przyznając, że nadal ją kocha, czy może to nic nie znaczyło, tak samo jak te nocne pocałunki? Możliwe, oboje byli wtedy w szoku i nie działali w sposób racjonalny.

  - Jak mogłaś nam to zrobić? - pyta wreszcie Seunghyun, przerywając ciszę i wpatrując się wciąż w bliżej nieokreślony punkt.

  - Już ci powiedziałam, po prostu nie panowałam nad sobą. Tak zachowują się  seksoholiczki.

  - Nie pytam, czemu mnie zdradziłaś.

  - To o co pytasz?

  - Jak mogłaś... Jak mogłaś zaproponować, żebyśmy się rozwiedli?

Seunghyun kieruje na nią wzrok, który wywołuje na jej twarzy rumieńce. Jyuni zastanawia się, co ma mu powiedzieć. Że wtedy to wydawało jej się jedynym rozsądnym rozwiązaniem, by więcej go nie krzywdzić? Że to był błąd? Że dałaby wszystko, by cofnąć czas i tamtą decyzję? Nie może mu tego wyznać, więc milczy, a on wciąż wyczekuje odpowiedzi. I wtedy drzwi do jej mieszkania się otwierają, a w nich pojawia się  Yongi.

  - Hej, ciocia, wpadliśmy sprawdzić, jak się czujesz po wypadku! Naprawdę wjechałaś do rowu? A jak twoje auto? - pyta chłopiec, a potem zauważa, że obok cioci siedzi wujek Seunghyun i milknie.

Z korytarza słychać głos "Yongi, nie wiesz że do drzwi się puka"?, a po chwili do mieszkania wchodzi tata chłopca.

  - Hej. Mina napisała mi o wypadku, więc chcieliśmy zapytać, czy czegoś nie potrzebujesz. Ale widzę, że wszystko już masz... również towarzystwo - mówi Jiyong i obdarza przyjaciela wymownym spojrzeniem.

Jyuni i Seunghyun wyglądają na szczerze zakłopotanych. Yongi za to z uśmiechem od ucha do ucha oznajmia:

  - Sorki, drzwi nie były zamknięte.

 ***

    Sarang rozgląda się po kawalerce swojej przyjaciółki, kiedy ta znika w kuchni, by odgrzać dla nich obiad. Sypialnia Hyeny to dość ciemne pomieszczenie, które w pierwszej chwili może uchodzić za mroczne. Ściany powyklejane są plakatami brytyjskich gwiazd rocka z lat 80. i 90., wszędzie walają się książki, płyty z muzyką i pełno innych z pozoru niepotrzebnych bibelotów. Całość mimo wszystko sprawia przytulne wrażenie. 

  - Unni, pomóc ci w czymś? - woła Sarang i kieruje się do mikroskopijnej kuchni, w drzwiach której omal nie wpada na przyjaciółkę. 

  - Nie, ostatnio ty postawiłaś mi jedzonko, więc dziś ja coś dla ciebie upichcę. Weź to do stołu - odpowiada, podając jej miseczki z przystawkami.

Sarang przechodzi z powrotem do pokoju i zastanawia się, co koleżanka miała na myśli, mówiąc "stół". Nie zdąża do tego dojść, kiedy przychodzi Hyena, zgarnia z biurka stertę jakichś papierów i stawia na nim przystawki. Następnie przynosi z kuchni dwie porcje kotlecików z soczewicy z kluskami ryżowymi i ostrym sosem. Sarang od razu czuje, że robi się głodna, i nic w tym dziwnego, bo od lunchu w szkole nic nie jadła. Hyena sadza ją przy biurku, przy którym zapala okalający je sznur z lampkami, sama natomiast włącza muzykę i sadowi się ze swoim talerzem na zniszczonej rozłożonej kanapie.

  - Od dawna jesteś wegetarianką? - pyta Sarang, kiedy pokój wypełniają piosenki z albumu brytyjskiego zespołu Suede "Coming up".

 - Od jakichś dwóch lat. Wtedy jeszcze mieszkałam z rodzicami. Oczywiście uznali to za początki moich "fanaberii". U nas wegetarianizm nie jest jeszcze tak popularny, jak w innych zakątkach świata. Ale to na pewno wkrótce się zmieni. 

  - Tak uważasz?

  - To wszystko sprawa świadomości. Nie każdy wie, jak hodowane i przede wszystkim jak zabijane są zwierzęta. Działam w kampanii, która ma na celu nagłaśnianie tego typu nadużyć.

  - Co konkretnie robisz?

Hyena odstawia na moment jedzenie, sięga po telefon i wyszukuje coś w nim. Następnie przekazuje go Sarang. Ta przez chwilę po prostu ogląda filmik, na którym widać, w jak okropnych warunkach hodowane są kurczaki, a potem świnie i krowy. Gdy natomiast pojawiają się kolejne obrazy wideo, na których widać, w jaki sposób te zwierzęta się zabija, Sarang odkłada smartfona przyjaciółki, a w jej oczach lśnią łzy. 

  - To okropne. Tego nie da się oglądać - oznajmia.

  - Niestety, każdy, kto to widzi, tak mówi i zapomina o tym od razu, kiedy podadzą mu półmisek z mięsem.

  - Ale jeśli go nie zje, nie wpłynie na to, że zwierzęta przestaną być tak traktowane.

  - Oczywiście, że nie, za to będzie mieć pewność, że do jego żołądka nie trafi jedno z tych nieszczęsnych stworzonek, które widziałaś.

 - Tak, masz rację...

Sarang nadal jest oszołomiona materiałami wideo, które zobaczyła.

  - Ale moje dania są wegetariańskie, nie musisz się więc obawiać ich jeść - dodaje Hyena z uśmiechem.

Sarang mimo wszystko czuje, że niczego już nie przełknie i nie odwzajemnia uśmiechu przyjaciółki, jest zbyt przytłoczona ogromem cierpienia na świecie. Rozmawiają jeszcze przez jakiś czas, a potem oznajmia, że musi już wracać do domu. Zaskoczona odkrywa, że pomimo dość później pory nikogo w nim nie ma. Sarang przypomina sobie, że Jiyong wspominał coś rano o wypadku cioci Jyuni i zamierzał odwiedzić ja po południu wspólnie z Yongim. W kuchni natomiast zauważa pozostawioną dla niej karteczkę. "Hej, Złotko, odgrzej sobie obiad:)". Sarang myśli o tym, że odkąd wyżaliła mu się, że nie radzi sobie z domowymi obowiązkami, on wziął na siebie sporą ich część. W garnku na kuchence stoi na przykład ugotowaną przez niego zupa. Sarang nie jest już głodna, lecz postanawia zjeść chociaż trochę, żeby nie było mu przykro, gdy wróci i zobaczy, że nie tknęła obiadu. Nakłada sobie małą porcję. Gdy siedzi przy stole i je, mimowolnie zaczyna odkładać na bok pływające w zupie kawałki mięsa. 

 

zdjęcie pochodzi z LINK

 

OD AUTORKI:
Jak tam u was? 
Bo u mnie sporo się dzieje, a czasu mało, czyli nic nowego😂
Nie znoszę jesieni, zimy i wiosny, poproszę z powrotem o lato i 30 stopni upału💔💔💔

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz