02/11/2022

blue lagoon (rozdział 89)

    - Fuck yeah, tak, to jest to! - krzyczy Jiyong wpadając do domu z słuchawkami w uszach, a więc nie zdając sobie sprawy, że jego głos rozległ się tak donośnie. W pośpiechu zdejmuje buty i przechodzi do pokoju z aneksem kuchennym, z którego dochodzą apetyczne zapachy. Sarang gotuje, podczas gdy jej brat siedzi przed telewizorem wpatrzony w bajki. Jiyong zdejmuje słuchawki i wita się z dziećmi.

  - Cześć, Mały Smrodku. Cześć, Złotko. Jak wam minął dzień?

  - Źle, bo Hwesung zagadywał mnie na lekcji i wiesz, co tato? Pani wpisała mi uwagę. Musisz podpisać. 

  - Nie. Serio? Yongi, znowu?

  - Nie moja wina, że Hwesung jest taką gadułą...

  - Hwesung? A może to ty go zagadywałeś, skoro to tobie nauczycielka wpisała uwagę? Hm?

Yongi milczy, coś więc na pewno w tym jest. Jiyong z westchnieniem siada przy kuchennym stole. Z nadzieją na lepsze wieści pyta Sarang, jak jej minął dzień.

  - W porządku - odpowiada jak zwykle nastolatka. - A co u ciebie? Sądząc po twojej poprzedniej reakcji, chyba wygrałeś na loterii.

  - Haha, niestety nie, po prostu podczas słuchania muzyki wpadł mi do głowy super pomysł, co zaśpiewa na kolejnym występie Rose. - Jiyong zdradzatytuł piosenki i pyta Sarang, czy ją kojarzy. 

Ona zaprzecza.

  - Nie, ostatnio... słucham trochę innej muzyki.

  - Pewnie ten chłopak to fan brytyjskiego rocka.

Sarang omal nie upuszcza na podłogę buteleczki z sosem, którego akurat dodaje do dania.

  - Cooo??? 

  - No ten, który wpadł ci w oko.

  - Nie wiem, o czym mówisz - ucina i wraca pospiesznie do gotowania.

Jiyong widzi, jaka jest zmieszana, więc postanawia nie pytać już o nic w tym temacie, a w zamian podchodzi do kuchenki, na której smażą się kluski ryżowe.

  - Co dobrego szykujesz?

  - Nic specjalnego, tteokbokki.

  - Ale przecież jeszcze jest kurczak, którego przygotowałem wczoraj.

Sarang odrywa się na chwilę od gotowania. Pewnym wzrokiem spogląda na Jiyonga i oznajmia:

  - Nie jem mięsa.

  - O. Od kiedy? - Jiyong jest zaskoczony i nie stara się tego ukryć.

  - Od tygodnia.

  - Nie odchudzasz chyba? Sarang, już jesteś chuda jak patyk. Nie waż się zrzucić choćby kilograma.

  - Nie. Nie odchudzam się. Nie jem mięsa, bo jestem przerażona, jak traktowane są te wszystkie zwierzęta. 

  - No wiesz... mi też jest z tego powodu przykro... Ale cóż... tak wygląda łańcuch pokarmowy, silniejsi zjadają słabszych, tego nauczyła nas sama natura.

  - Racja, zwierzęta zjadają inne zwierzęta, tylko że one nie mają wyboru. A my go mamy. I ja wybrałam. - Sarang brzmi niezwykle przekonująco, a potem siada obok Jiyonga, by pokazać mu filmiki, których linki otrzymała od Hyeny. - Spójrz. Czy to nie okropne? Czy musimy tacy być?

Jiyong przez chwilę po prostu milczy wpatrzony w jej telefon. Nie wie, co powiedzieć. Nie wie czasami, jak rozmawiać z Sarang, bo widzi, jak bardzo jest wrażliwa. Nie może też udawać, że los tych bezbronnych istot, hodowanych często w tragicznych warunkach i zabijanych z okrucieństwem jest mu obojętny.

  - Zgadzam się, to okropne, mimo wszystko wierzę, że wygląda to tak tylko w skrajnych przypadkach. Nie wszystkie zwierzęta są tak traktowane. A mięso dostarcza organizmowi wielu cennych substancji, szczególnie młodemu organizmowi, jak twój, który cały czas się rozwija... - usiłuje jej wytłumaczyć. 

  - Nie będę jadła mięsa - odpowiada Sarang stanowczo, a potem odchodzi od stołu, by wyłączyć tteokbokki i pokazać tym samym, że uważa rozmowę za skończoną.

  - OK, dobrze, pomyślimy, czym mogłabyś je zastąpić.

  - Nie zrobię sobie krzywdy. Nie martw się o mnie. Jiyong, jestem już duża. 

Ta uwaga nieznacznie go rozbawia i wywołuje u niego uśmiech, lecz mimo wszystko nie pozbawia obaw.

  - Tak. Tak, ja wiem... Nie chcę po prostu, żebyś wpadła w jakąś anoreksję. To straszna choroba, rozmawiałem ostatnio z kimś, kto się z tym zmaga i... Sarang, mówię ci, masakra.

  - Nie przestanę jeść. Nie chcę tylko jeść mięsa i oczywiście sama będę gotować dla siebie wegetariańskie posiłki. Nie będę  sprawiać wam tym kłopotu. 

Jiyong przewraca oczami. Nie wie, jak jeszcze mógłby odwieść Sarang od chęci zostania wegetarianką. Niezwykle skutecznie rozprawiła się ze wszystkimi jego argumentami. Jak to możliwe, by piętnastolatka była tak przekonująca? Aby ukryć swój brak szans na zmianę jej stanowiska, Jiyong przechodzi do pokoju i siada na kanapie obok synka.

  - Wyłącz telewizor, Yongi.

  - Ale to moja ulubiona bajka! Obejrzę do końca, a ty, tato, weź może moje auto na pilota i pojeździj sobie trochę. OK?

  - Wyłącz telewizor, jeśli nie chcesz mnie zdenerwować. Koniec tego dobrego. Czas porozmawiać o twoim zachowaniu w szkole.

***

    - Ji, sądziłam, że im więcej czasu spędzę w Ameryce, tym mniej będę za tobą tęsknić - mówi Hayi, gdy tylko widzi jego twarz w kamerce podczas wideorozmowy na kakatotalk. - Ale...

  - Ale w ogóle za mną nie tęsknisz?

  - Nie, wręcz przeciwnie, tęsknię za tobą mocniej i mocniej z każdym dniem.

  - Och, Hayi, jesteś taka słodka. Nie wiesz, jak bardzo chciałbym cię wziąć w ramiona, całować i... i robić z tobą jeszcze wiele innych, brzydkich rzeczy.

  - Nie mów mi tego, bo się zupełnie rozkleję. Lepiej opowiedz, jak tam w domu, i co z Jyuni i Seunghyunem.

Jiyong reaguje westchnieniem. Nie ma dobrych wieści ani w pierwszej, ani w tym drugiej kwestii. Przeczesuje dłonią włosy, z których stopniowo wypłukują się już kolory tęczy. Potem siada wygodnie na kanapie i zaczyna:

  - OK, wszystko ci opowiem, tylko proszę, nie denerwuj się...

Nie wie, że ta prośba wywołuje w Hayi wręcz odwrotny efekt, od razu wzbudza obawy. Jiyong najdelikatniej, jak tylko potrafi, mówi jej o wypadku Jyuni.

  - Boże, wiedziałam, że coś jej się stało! Kiedy zadzwoniła do mnie po rozstaniu z Seunghyunem była taka wzburzona. To nie mogło się dobrze skończyć. Ale Jyuni nie wspomniała mi później słowem o wypadku.

  - Pewnie nie chciała cię martwić, ja dowiedziałem się o wszystkim od Miny.

  - A skąd Mina o tym wiedziała?

  - Seunghyun dostał w środku nocy telefon od Jyuni. Roztrzęsiona powiedziała mu, że wjechała do rowu i poprosiła go o pomoc. A on oczywiście rzucił wszystko i popędził ratować swoją księżniczkę.

  - To jeszcze o niczym nie świadczy. Seunghyun to taki chłopak, który rzuciłby wszystko i popędził ratować kogokolwiek, kto poprosiłby go o pomoc w podobnej sytuacji.

  - Ale to nie wszystko.

  - Już się boję...

  - Kiedy Mina do mnie zadzwoniła i powiedziała, co wydarzyło się w nocy, stwierdziłem, że odbiorę Yongiego ze szkoły i pojedziemy sprawdzić, co u twojej cudownej kuzynki. 

  - I???

  - I nie była sama. A kto jej towarzyszył? Tak, Choi Seunghyun.

  - Ale... robili coś?

  - Tak. To znaczy nie, nie uprawiali seksu, jeśli o to pytasz. Tak czy siak Jyuni pewnie nie byłaby w formie. Jedli owoce.

  - No wiesz, Seunghyun to jej były mąż... pomógł jej po wypadku, towarzyszył jej w szpitalu, może po prostu stwierdził tak jak i ty, z czystej przyzwoitości, że przyjedzie sprawdzić, jak się czuje.

  - Taaak, może.

  - Nie wierzysz w to.

  - Nie wiem, kiedy potem gadałem o tym z Seunghyunem, powtarzał z uporem, że zakończył ten romans. 

  - Na pewno więc to prawda. Nie okłamałby cię, jesteś jego przyjacielem - przekonuje Hayi.

  - Yhm, mam nadzieję.

  - A co w domu?

  - OK, wszystko pod kontrolą - odpowiada Jiyong, uciekając wzrokiem gdzieś w kąt.

To nie umyka Hayi. 

  - Śmiem przypuszczać, że nie mówisz mi prawdy. Ji, nie ukrywaj niczego przede mną. To mnie nie uspokaja.

  - No dobra, mieliśmy mały problem z Yongim. To znaczy on miał problem z zachowaniem ciszy na lekcji. Ale sytuacja opanowana, odbyliśmy dziś poważną rozmowę.

  - Co mu powiedziałeś?

  - Że jeśli będzie gadał podczas lekcji, to niczego się nie nauczy, a jeśli niczego się nie nauczy, to skończy rok z kiepskim wynikiem, a jeśli skończy rok z kiepskim wynikiem, to nie kupimy mu nowej konsoli.

  - Cóż, nie jest to zbyt wychowawczy sposób, by przywołać syna do porządku.

  - Ale jedyny skuteczny.

  - Niech ci będzie. A jak Sarang? Na pewno w przeciwieństwie do brata potrafi się zachować w szkole.

  - Sarang... chyba się zakochała.

  - No co ty! W kim, co ci powiedziała?

  - O to chodzi, że nic mi nie powiedziała, po prostu zaczęła dziwnie się zachowywać. Często gdzieś wychodzi, stroi się, słucha innej muzyki, w dodatku przestała jeść mięso.

  - Sarang przestała jeść mięso?

  - Tak, oznajmiła mi dziś, że zamierza przejść na wegetarianizm. 

  - Ale ona potrzebuje białka. 

  - No to spróbuj jej to wytłumaczyć, może tobie się uda. 

  - I myślisz, że to wpływ tego chłopaka?

  - Na pewno. Nie wiem tylko, jak ją podejść, żeby powiedziała, co to za jeden. Nie będę pytać wprost.

  - Nie pytaj, pierwsze zakochanie to delikatna sprawa. Kiedy będzie gotowa, sama coś powie. A może co nieco wywnioskujemy. 

  - Oby tylko nie zrobiła niczego głupiego.

  - A co głupiego miałaby zrobić Sarang?

  - Nie wiem. Nie chciałbym, żebyśmy zostali dziadkami przed czterdziestką.

  - Co ty pleciesz, Ji? Sarang jest rozsądna. I pewnie poznała sobie rozsądnego chłopaka.

W tym momencie słychać, że drzwi do hotelowego pokoju Hayi się otwierają. W kamerce po chwili pojawia się Delilah. Jiyong przypomina sobie, kiedy po raz pierwszy ją zobaczył. Od tego czasu minęło dobrych parę lat. Delilah była wówczas niewiele starsza niż Sarang. Choć dziś w sposobie ubierania się nadal wygląda jak nastolatka, a nie pełnoprawna właścicielka hotelu, wiele się w niej zmieniło. Nie ma już w oczach beztroski tamtych lat, lecz głęboko ukryty smutek i przygnębienie.

  - Hayi, możemy pogadać? - pyta, po czym orientuje się, że ta prowadzi akurat wideorozmowę z mężem. - Aaa, gadasz ze Smokiem. Luzik, to spotkajmy się później. Cześć, Smok, wyglądasz w tych włosach jak manifestujący na paradzie równości - dodaje na jego widok.

  - Dzięki, Dee, ty też wyglądasz super jak zwykle. Lecę jeszcze do klubu, a wy sobie pogadajcie. Na przykład o mnie.

  - I może jeszcze w samych superlatywach? - kpi z niego Delilah.

  - To się rozumie samo przez się, o mnie przecież nic złego nie da się powiedzieć.

  - Hayi, wyszłaś za cholernego narcyza.

Jiyong na pożegnanie nie szczędzi kuzynce pokazania środkowego palca, a żonie wysłania słodkiego całusa i wreszcie się rozłącza. 

 

zdjęcie pochodzi z LINK

 

OD AUTORKI:
Jak wam się podobało?:)

2 komentarze:

  1. Jiyong i Hayi są tak uroczą i pasująca do siebie para. Chcę ich razem... Yongi też jest mega uroczy, kocham malca...
    Co do wegetarianizmu - szkoda, że na niego przeszła w końcu mięso jest bardzo zdrowym dla zdrowia pożywieniem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, jeszcze trochę, zanim Hayi i Ji wreszcie znowu się zobaczą :D
      Tak, Yongi jest zdecydowanie najpozytywniejszą postacią w tej kontynuacji😄
      A co do wegetarianizmu, to z tego, co się orientuję, jest rzeczywiście bardzo słabo popularny w Korei.
      Na dniach zajrzę do ciebie i ponadrabiam wszystko, buziaki!

      Usuń