09/11/2022

blue lagoon (rozdział 90)

    Kiedy Hayi kończy rozmowę z Jiyongiem, z ust Dee znika uśmiech, tak jakby tylko przed nim starała się pokazać, że wszystko jest w porządku. W milczeniu przysiada na łóżku i splata ze sobą dłonie. Patrzy na nie, jakby to w nich szukała natchnienia.

  - O czym chciałaś ze mną pogadać? - pyta Hayi, dyskretnie zerkając na zegarek.

Delilah mimo wszystko to zauważa.

  - Pewnie spieszysz się do studia.

  - W sumie mam jeszcze trochę czasu.

  - To może skoczymy na plażę?

  - O nie, na plażowanie to lepiej umówmy się wieczorem.

  - Źle mnie zrozumiałaś, chce po prostu pogadać... w jakimś innym miejscu. Od niedawna czuje, jakbym dusiła się w tym hotelu.

  - OK, możemy więc wyjść na chwilę na plażę. Ale Dee... Jak to się stało, że wstałaś tak wcześnie?

  - Nie wstałam. Jeszcze się nie położyłam. Tak wyszło.

  - Co?! 

  - Nie mogę ostatnio spać, więc zamiast leżeć bezczynnie, zajęłam się porządkowaniem hotelowych dokumentów. I myślałam o takich tam sprawach... 

  - Co na to Daesung?

  - Hm, nic. Od kiedy pokłóciliśmy się po sytuacji z tą małą Amelie, nie śpimy ze sobą. Pewnie więc nie wie, że do rana nie zmrużyłam oka.

  - Dee, nie możesz tak żyć! - protestuje Hayi, gdy wychodzą z pokoju i wsiadają do windy. Ta po chwili zawozi je na poziom 0, więc obie wysiadają i udają się w kierunku wyjścia prowadzącego prosto na plażę. Tam siadają na należących do hotelu leżakach. O tak wczesnej porze wszystkie są jeszcze puste, a wybrzeżem spacerują jedynie zbieracze muszli czy fani porannego joggingu. Słońce mimo to już praży niemiłosiernie. Hayi mruży oczy. Dee natomiast zakłada okulary przeciwsłoneczne, żeby nie raziły jej ostre promienie, a trochę też po to, by ukryć swoje smutne spojrzenie. 

  - Tak, jak wspomniałam, myślałam o w nocy o wielu sprawach.

  - Powiedz o jakich.

  - Tak naprawdę zabrałam cię na plażę, bo chciałam cię zapytać, czy możesz coś dla mnie zrobić.

  - Oczywiście.

  - Proszę... Urodź dla mnie dziecko.

Hayi potrzebuje chwili, by przyjąć do świadomości te słowa. Nie może zobaczyć oczu Dee. Nie wie więc, czy ta mówi serio, czy może tylko stroi sobie żarty. Jeśli tak, to w niezwykle kiepskim guście... Z jej usta nie pada już mimo wszystko ani jedno słowo. Hayi sama musi stwierdzić, czy to, co usłyszała, jest prawdą. I dochodzi do wniosku, że tak. Delilah nie żartowała.

  - Słucham??? - pyta, napinając się cała, jakby chciała się przygotować do wstania z leżaka i wycofania się.

  - Urodź dla mnie dziecko, tylko jedno, to mi wystarczy.

  - Dee, o czym ty mówisz?! Niby jak mam to zrobić? Oszalałaś.

  - Nie wiesz, jak to się robi? A Yongi skąd się wziął? Bocian go przyniósł?

  - Nie bądź taka.

  - Jaka? Nie mogę mieć dzieci! Chyba mam prawo być wkurwiona!

  - Prosisz mnie o to, żebym starała się z Jiyongiem o dziecko, nosiła je przez dziewięć miesięcy pod sercem, a następnie ci oddała? 

  - No tak. Jeśli chcesz, to możesz się o nie starać z kimś innym. Ale to byłoby trochę nieuczciwe, nie?

  - Dee, wszystko, co mi proponujesz, jest nieuczciwe!

  - Taka widocznie jestem.

  - Moja odpowiedź brzmi: NIE.

  - Przemysł to jeszcze...

  - Moja ostateczna odpowiedź brzmi: NIE!

  - Przecież wy nie zamierzacie mieć więcej własnych. Postarajcie się o jedno dla mnie, tylko jedno... Poród jest nieprzyjemny, wiem, mimo wszystko... błagam, zrób to dla mnie.

  - Dee, nigdy nie spojrzałbym sobie w twarz, gdybym oddała komukolwiek swoje dziecko. Jiyong też. Zapomnijmy więc o tej rozmowie - odpowiada Hayi stanowczo i wreszcie rzeczywiście się podnosi. 

Szybkim krokiem oddala się od Dee i idzie w kierunku hotelu. Co za dzień... Co za okropny dzień! Problemy w domu, a tu, w Ameryce nie jest w ogóle lepiej. Hayi pragnęłaby odwołać sesję nagraniową w studiu, położyć się do łóżka i rozpłakać. Ma dość rozwiązywania czyichś kłopotów. Nie radzi sobie z tym, jest tego wszystkiego po prostu zbyt wiele. Kiedy już wchodzi do hotelu, czuje niespodziewanie szarpnięcie za ramię.

  - Powiedz, jak ty to robisz? - pyta Dee. - Powiedz, jak ty to robisz, że masz wszystko, a ja nie mam nic? 

  - Przecież masz hotel...

  - Gardzę tym hotelem! Gardzę takim życiem! O mało co to zniszczyło moją matkę, a dziś niszczy mnie! Boże, nienawidzę tego! I nienawidzę ciebie, bo masz wszystko, czego ja nie mam, i jeszcze nie chcesz mi pomóc! 

  - Dee...

  - To cholernie niesprawiedliwe! - po tych słowach Delilah biegnie z powrotem na plażę.

Hayi wie, że musi zjawić się w studiu. Gdyby odwołała sesję, zupełnie by się załamała. I nie pozbierałaby się przez wiele kolejnych dni, więc musi odłożyć rozpacz na później, kiedy nie będzie już taka zapracowana.

***

    Will nie tylko widzi zdenerwowanie na twarzy Hayi, lecz i słyszy je w jej głosie. Z tego powodu po dwóch godzinach nagrań ogłasza przerwę i zabiera dziewczynę do pobliskiej kawiarni. Po chwili zajmują jeden z wolnych stolików w ogródku. Parasol zapewnia im upragniony dzisiejszego dnia cień. 

  - No to opowiadaj - prosi ją Will.

Hayi patrzy na wiecznie radosną twarz swojego amerykańskiego przyjaciela i zastanawia się, czemu nie potrafi zachowywać się tak jak on - po prostu ignorować wszystkich problemów.

  - Aż nie wiem od czego zacząć. Mój syn dostał naganę w szkole. Moja córka się zakochała i przestała jeść mięso. A kuzynka Jiyonga poprosiła mnie... żebym została jej surogatką.

  - Co?

  - No, żebym urodziła jej dziecko.

  - Ja wiem, kto to surogatka. Nie wiem tylko, jak można poprosić o to kogoś. Może żartowała? Moja żona cały czas powtarza w żartach, że odda naszą Maddie, jeśli tylko nie przestanie sprowadzać  do domu wszystkich porzuconych kotów.

  - Nie żartowała.

 Hayi bierze do ust łyk kawy. Z tego wszystkiego zapomniała ją posłodzić - jest gorzka jak jej dzisiejszy dzień. 

  - Czyli wychodzi na to, że tylko twój mąż nie sprawia problemów.

  - Hm, do czasu.

  - Tak myślisz? Co niby Pan Idealny miałby wywinąć?

  - Will, nie mów tak na niego. Jiyong nie jest idealny, jest po prostu... Jiyongiem.

  - Ale to ty sama wypowiadasz się o nim, jakby był.

  - Bo jestem w nim obłędnie zakochana, nadal, dziewięć lat po ślubie.

  - I tego się trzymaj, przyjaciółko. Wszystkie problemy są do rozwiązania, kiedy masz obok bliską ci osobę. 

  - Może i tak. Dzięki za pocieszenie. Wracajmy na sesję.

  - Oczywiście zrobiłem to w interesie płyty, bo chcę, żeby wyszła dobrze, a nie wyjdzie, jeśli będziesz wiecznie spięta i zestresowana.

  - Oczywiście - śmieje się Hayi, bo wie, że to tylko przekomarzanie się, i wystawia do przyjaciela język. 

Zanim w lepszych nastrojach kontynuują nagrania, Hayi SMS-uje jeszcze z Jiyongiem: "Uczepiłeś się mojej kuzynki, a twoja jest nielepsza...😒". "Co Dee odwaliła?😂😂" "Prosi, żebyśmy urodzili jej bobasa". "What?????????????". Hayi już nie odpisuje. Za to po nagraniach postanawia napisać do Sarang. "Ucieszę się, jak powiesz mi coś o tym chłopaku☺️" Sarang odpowiada od razu. "Ale o jakim?" "🤫🤭 tym, który nie je mięsa" "Przykro mi, niestety nie znam takich chłopaków".

***

    Jiyong przewraca się w łóżku z boku na bok, gdy słyszy wibrujący telefon. Kiedy wyciąga rękę w stronę szafki nocnej, zrzuca go na podłogę. Klnie pod nosem, jednocześnie odbierając połączenie i dziwiąc się, czego Dee może od niego chcieć. Dopiero co widział się z nią na kamerce w telefonie Hayi.

  - Hej, tak szybko się za mną stęskniłaś?

  - Hej - jej lakoniczna odpowiedź wprawia go w osłupienie.

  - Co się stało, dziewczynko?

  - Nic... pokłóciłam się z twoją żoną. 

  - Czym jej podpadłaś?

  - Czemu zakładasz, że to ja? 

  - Bo Hayi to anioł, a ty jesteś piekielną diablicą.

  - Oczywiście, ty i twój kult świętej Hayi! Nie zapytasz, o co poszło, tylko z góry zakładasz, że to ja jestem winna! A ja nic nie zrobiłam, rozumiesz, nic!!!

  - Nie krzycz mi do ucha.

  - I tyle masz mi co powiedzenia?! Kurwa, Smok! Wiesz, jeden jedyny raz poprosiłam Hayi o pomoc, a ona mi odmówiła, potraktowała mnie jak jakąś idiotkę! Łatwo jej krytykować innych, kiedy sama ma wszystko. A ja rzygam tym waszym idealnym życiem!

  - I postanowiłaś zadzwonić do mnie w środku nocy, by mi o tym powiedzieć?

  - Cóż, może nie miałam u kogo szukać pocieszenia?

  - A Daesung? - Dee milczy przez całą minutę. To nie jest dobry znak. A jednocześnie Jiyongowi nie podoba się, jak ona wypowiada się ona o jego żonie. - OK, posłuchaj, Hayi chce ci pomóc, naprawdę. Może to ty nie potrafisz odpowiednio jej ocenić. Hm?

  - No pewnie, spodziewałam się, że będziesz jej bronić. Nie pomożesz mi, tak samo jak ona. Nie wiem, co ja sobie wyobrażałam. 

I kiedy już chce mu opowiedzieć o swoim problemie, z jego ust padają słowa:

  - Też nie wiem, co sobie wyobrażałaś, prosząc Hayi, żebyśmy zrobili dla ciebie dziecko.

  - A więc zdążyła ci się na mnie poskarżyć? Ekstra, jesteście siebie warci, wiesz?! Myślicie tylko o sobie, pieprzeni egoiści!

  - Dee, to nie tak... ja naprawdę chce ci pomóc, tylko...

  - Spierdalaj! - krzyczy ona i się rozłącza.

  - Co za laska... - komentuje Jiyong, po czym zauważa, że w drzwiach sypialni pojawia się zaspana Sarang.

  - Wszystko OK? - pyta.

  - Taaa. Tak, OK. To była ciocia Dee, wiesz, ona... nie może mieć dzieci i robi się czasami przez to odrobinę nerwowo - wyjaśnia, choć nie jest pewien, czy powinien jej opowiadać o problemie swojej kuzynki. 

Na twarzy Sarang mimo wszystko pojawia się zrozumienie. 

  - To niesprawiedliwe - oznajmia. - Te wszystkie niechciane dzieci w sierocińcu, podczas gdy inni chcą, a nie mogą ich mieć.

Jiyong ma dziwne wrażenie, że nie mówi tylko o swoich podopiecznych z wolontariatu, lecz i o sobie. Zamierza jej powiedzieć, że ona nigdy nie była niechciana, że kochała ją jej matka i że oni ją kochają, a przede wszystkim, że on ją bardzo kocha, bo powinien przede wszystkim wypowiadać się sam za siebie. Ale Sarang już wycofuje się do swojego pokoju. 

 

 Delilah:

zdjęcie pochodzi z LINK

 
OD AUTORKI:
 
Taki dziś rozdział:D
 
I ogłoszonko:
mówią, że reklama dźwignią handlu, tak więc zareklamuję się:
Nie każdy wie, że poza fan fikiem, do pisania którego wróciłam dla czystej rozrywki, piszę książki...
 i zeszłym tygodniu podpisałam umowę wydawniczą😀
Kto chciałby śledzić moje literackie przygody, zapraszam na Instagram: annaflorescubooks

2 komentarze:

  1. Cieszę się że kontynuujesz tą serię i powodzenia z wydawaniem książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, przyznam, że ostatnio trochę straciłam wenę na to opowiadanie, mimo wszystko postaram się doprowadzić je do końca:)

      Usuń