16/11/2022

blue lagoon (rozdział 91)

    Rose obawia się trochę, jak zareaguje na nią Jiyong, gdy spotkają się znowu w Desire. Czy będzie nawiązywał do ich poprzedniej rozmowy i jej wyznania? A może uda, że nic się nie wydarzyło? Rose sama nie wie, co by wolała. Nie chciałaby cały czas wracać do swojej choroby. Gdy była w klubie, czasami o niej zapomniała i wtedy czuła się znowu tak, jakby była zdrowa. Z drugiej strony nie może udawać, że anoreksja nie jest tym, co ją definiuje, bo to chcąc nie chcąc wpływa na wszystkie strefy jej życia. Jiyong również ma mnóstwo obaw. Nie zamierza pokazać Rose, że po jej wyznaniu stała się ona w jego oczach inną osobą. Wciąż przecież ma przed sobą tę samą dziewczynę, z tymi samymi marzeniami i planami na przyszłość. Tej soboty oboje żałują, że w Desire nie ma Taekwoona. Przy nim mogliby zachowywać dystans, na który pozostając tylko we dwoje już nie mogą się zdobyć - za bardzo się do siebie zbliżyli. Gdy tego wieczoru się spotykają, Jiyong akurat wychodzi z biura, a Rose spaceruje po korytarzu i przypomina sobie kolejność piosenek z dzisiejszego występu.

  - Cześć! - to on pierwszy do niej zagaduje.

Rose podnosi wzrok znad kartki i kąciki jej ust unoszą się w lekkim uśmiechu.

  - Cześć, Jiyong.

Nic więcej. A więc on czuje się w jej obecności niezręcznie, myśli ona... Kiedy już ją mija, odwraca się niespodziewanie i pyta:

  - Jak twoje samopoczucie?

  - OK, nie narzekam.

  - Ślicznie wyglądasz, Rose.

  - Dziękuję. 

Dopiero wówczas on odchodzi. Rose znacząco poprawia się nastrój. Gdy starała się o pracę w Desire nie wiedziała nic o Jiyongu, po prostu jej się spodobał. Nie wiedziała, czy nie jest samolubnym, zadufanym w sobie dupkiem. Obstawiała, że tak, więcej, już się z tym pogodziła. Ale on okazał się w każdym calu idealny, może odrobinę zbyt nerwowy, lecz zaskoczył ją swoją empatią, zrozumieniem, pragnieniem udzielenia jej pomocy. W dodatku, chyba jej ufał, skoro podzielił się kilkoma niezbyt chlubnymi faktami ze swojej przeszłości. Jak mogłaby go nie kochać? 

Rose nadal jest na korytarzu, kiedy Jiyong wraca, niosąc ze sobą torby z jakimiś pakunkami. 

  - Chodź ze mną do biura - rzuca dość szorstko.

A więc za szybko odetchnęłam z ulgą, myśli Rose. Na pewno zaraz ją zwolni. Oczywiście przeprosi, wyjaśni, że nie ma nic do niej i do jej choroby, lecz rozmawiał z Taekwoonem i wspólnie doszli do wniosku... ciekawe, jak to ujmie w słowa? Rose z bijącym sercem wchodzi do biura Jiyonga i choć on zachęca ją, by usiadła w jego fotelu za biurkiem, ona stoi przy drzwiach. Gdy łzy napłyną jej do oczu, nie pozwoli mu ich zobaczyć, po prostu wyjdzie. I więcej sie nie zobaczą. Może tak będzie lepiej. Może...

Jiyong stawia pakunki na biurku, wyjmuje dwa opakowania z plastiku, a po chwili pomieszczenie wypełniają zapachy. Rose czuje, że robi jej się od nich niedobrze. W opakowaniach jest jedzenie. Boże, nie da rady znieść tego widoku. 

  - Jiyong, czego ty ode mnie chcesz? - pyta cała rozedrgana.

Gdy jedzenie jest już gotowe do skonsumowania, on wyjmuje dwa komplety pałeczek i dwie puszki z napojami.

  - Wyluzuj, to tylko sałatka, nie ma tu nic kalorycznego, zadbałem o to. Zapraszam, jedna jest dla ciebie i jedna dla mnie - Jiyong, mówiąc to, bierze swoją porcję, siada na kanapie i zabiera się za jedzenie. - Siadaj przy biurku, będzie ci wygodniej - dodaje z pełnymi ustami.

Co więcej, będzie wówczas tyłem do niego, nie odniesie więc wrażenie, że on się jej przygląda lub ją kontroluje. Ale Rose nie rusza się o krok. Jiyong zupełnie ją zaskoczył.

  - Nie rozumiem, czego ode mnie chcesz - powtarza przyciszonym głosem. 

  - Siadaj i poczęstuj się, proszę.

  - Nie zjem. Nie zjem wszystkiego...

  - Spoko, zjedz tyle, ile dasz radę.

  - O co ci chodzi? - Rose nieoczekiwanie podnosi głos. - Czemu to robisz? Czemu się o mnie troszczysz? Jaki masz w tym cel? No czego, czego chcesz?!

  - O nic. O to, żebyś miała siłę dać dziś dobry występ. Ja... chcę tylko, żebyś coś zjadła, Rose.

Potem zapada milczenie. Nie zmuszę jej, myśli Jiyong. Nie mam jak. Nie mam przede wszystkim takich zamiarów. Rose jej dorosła. To jej życie. To jej wybór. To jej choroba. Przecież on tego nie rozumie. 

Rose o dziwo się uspokaja. Siada w fotelu przy biurku. I je... ona naprawdę je. Jiyong czuje, jak jego serce przepełnia się radością. 

***

    Sarang milczy, żałując, że nie wykręciła się jakoś z kolejnego rodzinnego obiadu, który wymyślił sobie Jiyong. W dodatku zaprosił na niego też ciocię Minę z Seunghyunem i Aemi. Kiedy wszyscy ze zdziwieniem pytają ją, czy naprawdę postanowiła zostać wegetarianką, jej brat gania ze swoją kuzynką po wszystkich pokojach, robiąc przy tym tyle hałasu, że niemalże zagłuszają rozmowy przy stole. 

  - Aemi, zachowuj się, jesteśmy w gościach - upomina córkę  Seunghyun.

  - Yongi, pół tonu ciszej - prosi syna Jiyong.

  - Co się stało, że postanowiłaś przejść na wegetarianizm? - interesuje się Mina.

Sarang ma już dość odpowiadania wszystkim na identyczne pytania, lecz nie chce być nieuprzejma i po raz kolejny tłumaczy, że po prostu żal jej tych wszystkich zabijanych na mięso stworzeń.

  - A może ktoś cię do tego namówił? Hm... na przykład jakiś chłopak? - podpuszcza ją Seunghyun.

Sarang się rumieni. Świetnie, jeśli w tej sytuacji będzie zaprzeczać, i tak nikt jej nie uwierzy. A gdyby tego było mało, dodatkowo na jej telefon przychodzi SMS. Czemu nie wyciszyła dźwięku? Idiotka.

  - Chyba akurat napisał - śmieje się Jiyong.

Sarang ma ochotę zacisnąć pięść i walnąć w stół. Albo się rozpłakać. Oczywiście nic z tych rzeczy nie robi. Dyskretnie odczytuje SMS-a od Hyeny. "Honey, na pewno nie wyrwiesz się z tego rodzinnego obiadku?😢💔 Zrobiłam boczniaki w sosie sojowym... może skusisz się na moje menu???😏"

  - To pewnie on, bo nasza Sarang lekko się zawstydziła - dodaje Seunghyun.

  - Chyba nie wypisuje niczego nieprzyzwoitego? Co? - pyta podejrzliwie Jiyong.

Boże. Błagam. Niech oni dadzą mi wreszcie spokój... Mina chyba odczytuje jej prośbę. 

  - Nie krępujcie jej. To jej chłopak i jej sprawa - mówi.

Sarang wreszcie zdobywa się, by też coś powiedzieć.

  - Nie mam chłopaka. Naprawdę. 

W tym momencie na jej kolanach siada rozchichotany Yongi.

  - Oczywiście, że noona nie ma chłopaka, bo to ja będę jej mężem! - wykrzykuje, wtulając się w nią. 

Sarang jest mu ogromnie wdzięczna. Przy stole wszyscy wybuchają śmiechem. Jedynie Aemi pozostaje poważna. 

  - Nie możesz ożenić się z Sarang unni, bo to twoja siostra - oznajmia.

  - Ale nie taka prawdziwa. Sarang noona jest przecież adoptowana, więc mogę się z nią ożenić - wypala jak gdyby nigdy nic chłopiec, na co Jiyong podnosi głos:

  - Yongi! Natychmiast przeproś siostrę.

  - Nie ma potrzeby - wtrąca Sarang z łagodnym uśmiechem. - To przecież prawda.

  - A więc ożenisz się ze mną, noona?

  - OK, jeśli będziesz już dorosły i nie polubisz do tej pory innej dziewczyny, to wyjdę za ciebie.

  - W życiu nie polubię innej. Wszystkie inne dziewczyny są głupie. I brzydkie.

  - Yongi! - krzyczy po razy kolejny Jiyong.

Mina i Seunghyun pokładają się ze śmiechu. Chwilowo nikt nie zwraca uwagi na Aemi. To wtedy ona podnosi najnowszą zabawkę Yongiego, czyli samochód na pilota i ciska nim z całą siłą o podłogę. Huk roztrzaskującego się plastiku przyciąga uwagę wszystkich.

  - Ups - mówi niby przepraszająco Aemi, lecz po jej zaciętej minie widać doskonale, że rzuciła zabawką specjalnie.

  - Co ty zrobiłaś, popsułaś mi samochód, debilko!!! - wrzeszczy Yongi, zeskakuje z kolan siostry i zalewając się łzami, zbiera kawałki swojej ulubionej zabawki.

Jiyong jest bliski podobnej reakcji, bo tak się składa, że była to i jego ulubiona zabawka.

  - Aemi, jak mogłaś...? - pyta, siadając na podłodze, przytulając synka i łącząc się z nim w rozpaczy.

  - Czemu to zrobiłaś?! - rzuca o wiele ostrzej Seunghyun.

Mina milczy, bo patrząc na swoją pasierbicę, wie, co usłyszy, jeśli w tym momencie się odezwie: "Nie jesteś moją matką!".

  - Powiedz jej coś, tato! - Yongi domaga się sprawiedliwego rozwiązania tej sytuacji, szlochając histerycznie.

  - Beksa! Beksa, beksa, beksa! - kpi z niego Aemi.

Czy jest z siebie zadowolona? Tak. Niech i on poczuje się tak, jak sama się poczuła, gdy uznał, że wszystkie dziewczyny są głupie oraz brzydkie. Sarang wykorzystuje zamieszanie. Niepostrzeżenie wycofuje się do swojego pokoju, by swobodnie SMS-ować z koleżanką.

  - Idziemy do domu - postanawia Seunghyun, wstając. - A ja osobiście dopilnuję, by Aemi odkupiła ten wóz ze swojego kieszonkowego - dodaje, chwytając córkę za rękę i ciągnąć ją w stronę drzwi. 

Mina rusza za nimi. Aemi wyrywa się jeszcze i nie przestaje wykrzykiwać obraźliwych epitetów pod adresem kuzyna, jakby coś ją opętało. 

 

zdjęcie pochodzi z LINK

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz