6 MIESIĘCY PÓŹNIEJ
Hayi
postanawia przywitać obiadem rodziców oraz brata, którzy pojechali na plażę. Idzie do kuchni. Przygotowuje składniki do jedynego dania, jakiego się
nauczyła – krewetek z ryżem i warzywami. Zakłada fartuch mamy i zabiera się za
mycie, krojenie, przyprawianie. Radzi sobie całkiem dobrze do momentu, kiedy
zaczyna robić sos. Pamięta tylko Jiyonga
zlizującego jej go z policzka, komentującego, że trzeba dodać do niego więcej
ostrej papryki. Hayi siada przy stole. Stara się przypomnieć sobie coś jeszcze.
Bez skutku. Zostawia niedokończony obiad i wychodzi z domu. Dzień jest
wyjątkowo gorący. Promienie słońca rażą w oczy, a duszne powietrze sprawia, że
krótka, bawełniana sukienka w kwiaty przykleja się Hayi do ciała. Dziewczyna
wstępuje do sklepu po butelkę wody. Gdy płaci, przypadkowo przenosi wzrok na
papierosy. Kupuje paczkę tych, które palił Jiyong. To takie dziwne – on nie
żyje, a pory roku zmieniają się swoim rytmem, słońce codziennie wschodzi i zachodzi,
Hayi wstaje rano, je, spotyka się z przyjaciółmi, śpi. Czuje braki – brak
występów w Blue Lagoon, brak uśmiechu Jiyonga, brak jego głosu powtarzającego
jej imię. Spędziła z nim chwile, za które mogłaby go kochać i takie, za które
mogłaby go nienawidzić. Ale on nie żyje – zostaje tylko tęsknota.
Hayi wchodzi do parku, by znaleźć trochę cienia. Bujnymi
koronami drzew nie kołysze nawet najmniejszy wietrzyk. Są nieruchome. Tak jak ona, gdy obudzi się w
nocy z następnego koszmaru.
Siada pod przypadkowym drzewem. Obserwuje bawiące
się w chowanego dzieci. Jedno z nich liczy do dwunastu z zamkniętymi oczami, a
kiedy je otwiera, nikogo już nie ma. „Zaraz was znajdę!” krzyczy.
Ja też liczyłam do
dwunastu z zamkniętymi oczami, myśli Hayi, kiedy je otworzyłam Jiyonga już nie było. I nigdy go nie znajdę.
Wszystkie braki, to jego brak. Mimo gorąca Hayi czuje
zimne dreszcze. Od opalającej się obok pary pożycza zapalniczkę. Wyjmuje z
torebki papierosy. I wypala całą paczkę.
***
Jyuni
miesza sos na spaghetti, kiedy rozlega się dzwonek do drzwi.
- Otwarte! – krzyczy – albo i nie?
Za drzwiami zastaje Seunghyuna. Ich usta łączą się w
pełnym pasji pocałunku. Ona zatapia dłonie w jego, od niedawna w naturalnym
kolorze, włosach; on wsuwa swoje pod jej spódniczkę.
- Powiedziałam matce, że robię imprezę i wysłałam ją na
noc do rodziców Hayi – informuje Jyuni między jednym, a drugim pocałunkiem. Chwyta
Seunghyuna za koszulkę i ciągnie do kuchni.
- Yhm… co tak pachnie? -
pyta on - chyba nie ty.
- Sugerujesz, że śmierdzę?!
- Nie! Jakby żarciem pachnie.
- Spaghetti.
Seunghyun sięga łyżkę i próbuje sosu.
- A! Gorący!
- Jeszcze niegotowy.
- Kiedy przyjedzie Hayi?
- Za godzinę.
- No to mamy tyle czasu…
On obejmuje ją od tyłu i wpija usta w jej szyję.
- Choi Seunghyun! Sos mieszam, nie mogę wychodzić z
kuchni.
- Po co wychodzić z kuchni?
Seunghyun podnosi Jyuni i sadza ją na blacie. Znowu wsuwa
dłonie pod jej spódniczkę. Zdejmuje dziewczynie majtki, podczas gdy ona rozpina
mu spodnie. Seunghyun wchodzi w Jyuni zdecydowanym pchnięciem. Porusza się w
niej szybko, ale z czułością. Ona kładzie dłonie na jego pośladkach. Oplata go
nogami i przyciąga, by wszedł w nią jeszcze głębiej. Oboje głośno jęcząc,
osiągają spełnienie. Przytulają się i pozostają w tej pozycji, słuchając
wzajemnie bicia swoich serc i przyspieszonych oddechów, przyjemnie zmęczeni, zatraceni
w doznaniach sprzed chwili.
- Seunghyun-ah, o czym myślisz?
- O tym, że ten sos serio trzeba pomieszać.
***
Jyuni
i Seunghyun przytulają Hayi na powitanie.
- Śmierdzisz papierosami – komentuje on.
- Jakbyś wypaliła całą paczkę – dodaje z obrzydzeniem
Jyuni.
- No bo wypaliłam.
- Co?! – dziwi się kuzynka - po co?
Hayi ignoruje pytanie i zmienia temat:
- Macie coś do jedzenia?
- Spaghetti – odpowiada Seunghyun – ale sos się trochę
zjarał.
- To nic.
Jyuni podgrzewa spaghetti dla Hayi i obserwuje ją jak je.
- Nie wierzę! Moja kuzynka wypaliła całą paczkę
papierosów i po raz pierwszy w życiu upomniała się o coś do jedzenia!
Zawsze odpowiadasz
„nie”, a i tak zjadasz. Boisz się, że poczęstuję cię czymś, czego nie lubisz?
Czego nie lubisz? Co ci smakuje najbardziej? A może dopiero na widok jedzenia
robisz się głodna?, Hayi przypomina sobie słowa Jiyonga.
- Bałam się, że poczęstujesz mnie czymś, czego nie lubię.
Wielu rzeczy nie lubię. Najbardziej smakują mi krewetki z ryżem i warzywami,
ale zapomniałam, co się dodaje do sosu. Tak, robię się głodna dopiero na widok
jedzenia, ale nikt mnie niczym nie częstuje, więc upominam się. Bo trzeba coś
jeść, co nie?
Jyuni i Seunghyun nie rozumieją sensu jej słów. Jednak w odpowiedzi potwierdzająco kiwają głowami. Czekają, aż Hayi zje spaghetti i
wszyscy razem siadają przed telewizorem w pokoju Jyuni, która przynosi butelkę
soju i kieliszki.
- No to pijemy za zdanie egzaminów! – Seunghyun mruga
porozumiewawczo do Hayi.
- I skończenie studiów – dodaje Jyuni.
Stukają się kieliszkami i piją.
- Napiszę CV, znajdę pracę i zarobię dużo pieniędzy! – Jyuni opowiada o swoich planach na
przyszłość, a potem zwraca się do Hayi – a ty, wybrałaś, co chcesz studiować?
- Nie chcę studiować.
- Nie rozumiem, dlaczego nie złożyłaś papierów na Wyższą
Szkołę Muzyczną – przyznaje Jyuni – miałabyś profesjonale lekcje śpiewu.
- Ale ja już nie śpiewam.
- To, tak jak ja, złóż papiery na Wyższą Szkołę Weterynarii
– proponuje Seunghyun.
Jyuni szturcha go w brzuch.
- Nie przypominaj,
gdzie złożyłeś papiery! Co takiego super jest w medycynie weterynaryjnej?
- Seunghyun to lubi, był dobry z biologii – broni go
Hayi.
- Dlaczego nie wybrał zwykłej medycyny?
- A co takiego super jest w zwykłej medycynie?! – odcina
się Seunghyun.
- Lekarz to bardzo prestiżowy zawód. I dobrze płatny. A
weterynarz? Z twoimi wynikami z egzaminów na pewno dostałbyś się na zwykłą
medycynę.
- Nie będę studiować czegoś, co mnie gówno obchodzi,
tylko dla prestiżu i pieniędzy.
- Ja właśnie dlatego skończyłam finanse i rachunkowość.
- Lubiłaś to! – krzyczy Seunghyun – nie chcę leczyć
ludzi, chcę leczyć zwierzęta, a ty i moi rodzice zachowujecie się jakbym miał
spędzić życie w zakonie!
Hayi wybucha śmiechem. Jyuni i Seunghyun myślą, że po
prostu wyobraziła go sobie jako zakonnika. Jednak po chwili zauważają, że
podczas, gdy się kłócili, wlała w siebie kilka kieliszków alkoholu. Niespodziewanie
jej śmiech zmienia się w płacz i w powtarzanie:
- Jiyong…
Jyuni i Seunghyun
kładą Hayi do łóżka. Siedzą przy niej, dopóki nie zapada w sen, z którego w
nocy obudzi ją następny koszmar.
Sorry, że mam tyle zaległości na twoim blogu, ale szkoła, rozumiesz chyba.:)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo ciekawy i sporo się dzieje! Ach... niestety tylko taki komentarz mogę zostawić, ponieważ idę już do szkoły.:/
No nic czekam na next i zapraszam do mnie zaczęłam nowe opowiadanie! (Ps w sobotę bd nowy rozdział) xD
Hwaiting~!
Dzięki za koma:) Wpadnę wieczorem zobaczyć, co tam wymyśliłaś^^
UsuńBardzo mi jest szkoda Hayi. Pomimo wielu przykrości jakie sprawł jej Jiyong, ona wciąż nie może pogodzić się z jego odejściem:( Jyuni i Seunghyun są idealną parą. Są i słodcy i zabawni. Ale potrafią też dać czadu:) Liczę na coraz częstsze pojawianie sie ich w opowiadaniu:)
OdpowiedzUsuńZdradzę, że następny rozdział jest poświęcony właśnie tej parze:)
UsuńI co do następnego rozdziału, chcę ustawić automatyczną publikację, ponieważ od niedzieli do czwartku będę bez dostępu do internetu. Mam nadzieję, że mnie ta opcja nie zawiedzie...
Jak wrócę, to nadrobię też u ciebie, bo liczę na to, że coś opublikujesz w święta:)
Och to super! Już się nie mogę doczekać! :) Co do rozdziału, to wstawię za jakąś godzinkę, bo muszę jeszcze dokonać drobnej korekty:)
Usuń