27/04/2016

blue lagoon (rozdział 69)

                Rozprawa sądowa odbywa się jednego z ostatnich dni maja. Hayi i Jiyong zjawiają się punktualnie, eleganccy, starający się sprawiać wrażenie odpowiednich na przyszłych rodziców. Zdenerwowani, zajmują miejsce w sali i czekają, aż rozpocznie się rozprawa. Sarang została w domu z Jyuni i Seunghyunem, jej całym zadaniem było porozmawiać wcześniej z psychologiem (Kim Yooną) i przyznanym przez sąd rzecznikiem praw dziecka (Young Mijung), wyjątkowo wnikliwą i skrupulatną osobą. 
                Wszystko idzie dobrze, dopóki Kim Yoona przedstawia pozytywne wyniki testów psychologicznych Hayi i Jiyonga. Jest przychylnie nastawiona, by powierzyć im prawa rodzicielskie. Nie stara się zataić tego, że Jiyong leczył się na odwyku, przeciwnie, przywołuje tych kilka miesięcy, powtarzając, jak dzielnie walczył, by wreszcie pokonać uzależnienie od narkotyków. Ale nie pomaga zapewnienie, że od czterech lat jest czysty. Young Mijung stanowczo protestuje, by oddać dziewczynkę w opiekę byłego, czy nie byłego, mimo wszystko narkomana. Tym twierdzeniem podważa wyniki psychologicznych testów, zeznań Kim Yoony i  państwa Lee. Hayi i Jiyong nie mają już nic do wykorzystania w swojej obronie, oprócz niczym niepotwierdzonych słów, że pragną adoptować Sarang, by stworzyć jej kochającą rodzinę. Rozprawa zamyka się wyznaczeniem kolejnej. Może tylko oni odnoszą to wrażenie, a może rzeczywiście, opuszczając salę sądową, Young Mijung obdarza ich nieprzyjemnym uśmiechem. Później wsiada do swojego drogiego auta i odjeżdża. Rodzice Hayi rozmawiają z nimi przez pewien czas i wracają do domu przypilnować Sawoo, żeby zabrał się za lekcje, zamiast siedzieć przy komputerze.
- Ta baba wyznaczyła sobie cel: zniszczyć mnie i wyszydzić - przyznaje Jiyong, zastanawiając się, czy sama Young Mijung, perfekcyjna w każdym względzie, nie posiada żadnych ukrytych wad i słabych punktów. Chętnie znalazłby je i z satysfakcją wykorzystał. Nie miałaby szans i zrozumiałaby, co to za uczucie być traktowanym po prostu, jak gówno. Planując jakąś okropną zemstę, zapala papierosa. I reaguje westchnieniem ulgi, gdy Hayi go obejmuje.
- Oppa, pokonamy tą przemądrzałą babę, pokonamy wszystko.
- Jak? Taką mam przeszłość, nie zmienię jej. Ja tu jestem problemem. Chcę się zająć Sarang, naprawdę chcę, wreszcie to zrozumiałem. I co? Sąd uważa, że nie powinienem.
- Nie sąd, tylko jedna, konkretna osoba - poprawia go Hayi - przeszłość jest jaka jest, ale przyszłość to co innego, codziennie ją stwarzamy. Po prostu nie poddawajmy się, postarajmy się walczyć tak, by niczego później nie żałować.
Jiyong głęboko zaciąga się dymem.
- Chcesz też? - proponuje jej.
- Chcę - odpowiada Hayi i częstuje się papierosem.
Palą oboje, tak zastaje ich Kim Yoona.
- Nie wyglądacie na zadowolonych. Chyba nie myśleliście, że wystarczy złożyć wniosek, by sąd przyznał wam opiekę nad Sarang, bo tego chciała Sumin i wyznaczyła was na przyszłych rodziców? To tak nie działa.
- Nie? Gdybym nie ćpał i wychowywał się w zwykłej, szczęśliwej rodzinie, wszystko potoczyłoby się, jak powinno, a...
- Jiyong - wtrąca Yoona - osobom, co leczyły się z uzależnień zazwyczaj nie pozwala się adoptować dzieci, ale nie jest to zupełnie niemożliwe.
- Nie potrzebuję pocieszenia, kurwa, potrzebuję strategii działania - odpowiada Jiyong i dodaje z rezygnacją - Young Mijung chce mnie zniszczyć.
- Nie. Young Mijung po prostu stara się dobrze wykonywać swoje obowiązki, być przekonana, że Sarang trafia do tych, co ją kochają i jej nie skrzywdzą. Ja wystarczająco was poznałam, by wiedzieć, że bylibyście wspaniałymi rodzicami, a ona niestety nie miała jeszcze szansy. Musicie zachować cierpliwość i nie dać się jej sprowokować. Young Mijung jest profesjonalistką, ale nie przeciwnikiem nie do pokonania - wyjaśnia Yoona z determinacją. 
Jiyong pozostaje obojętny, zdołowany i przybity.
- Jak mamy ją pokonać? - zastanawia się.
- Jest pewne rozwiązanie - twierdzi Yoona z uśmiechem.
- Pójdźmy coś zjeść i porozmawiajmy o tym! - proponuje Hayi, wcześniej jedynie przysłuchująca się rozmowie, gotowa złapać każdą deskę ratunku.
- Ok - zgadza się Yoona - Jiyong?
Ten zapala jeszcze jednego papierosa i po chwili odpowiada:
- Ok.
                Po lunchu w restauracji i rozmowie o strategii, jak zdobyć przychylność sądu, Hayi i Jiyong wracają do domu. Sarang i Seunghyun bawią się z pieskiem, nazwanym przez dziewczynkę Gaho. Jyuni wyleguje się na kanapie, narzekając, że Aemi wiecznie się rusza i nie pozwala jej na sekundę odpoczynku.
- Przecież odpoczywasz - zauważa Hayi, gdy Jiyong wciąga ją do mieszkania. 
Wołają Sarang, a ona podchodzi do nich z błagalnym spojrzeniem.
- Nie zabiorą mnie od was? Prawda, że nie zabiorą? - powtarza.
Hayi nachyla się i patrzy dziewczynce prosto w oczy.
- Musimy iść jeszcze raz do sądu - odpowiada - i o coś ciebie poprosić.
- O co?
- Byś ty też przyszła do sądu i, jeżeli chcesz, żebyśmy byli twoimi rodzicami, powiedziała to...
Sarang odpowiada skinieniem głowy, a Hayi po prostu ją przytula.
- Chcę to powiedzieć, chcę powiedzieć wszystko, żeby mnie od was nie zabrali.
- Hey, Sarang - dodaje Jiyong, chwytając ją za ręce - złożyłem ci przecież poważną obietnicę, nigdy nigdzie cię nie oddamy.
Kiedy Sarang znowu jest pochłonięta zabawą, Jyuni i Seunghyun zasypują przyjaciół pytaniami. Hayi i Jiyong opowiadają szczegółowo, jak przebiegała rozprawa i że powołanie dziewczynki na świadka to chyba jedyne rozwiązanie. Rozmawiają do późna, wieczorem jeszcze zamawiają pizzę i wygłupiają się przy jedzeniu. Sarang wygląda tak, jakby odzyskała nadzieję. Choć nie zapomniała o mamie, czasami jeszcze miała złe sny, wystraszona wołała Hayi i Jiyonga, by ją pocieszyli i uspokoili, przestała być taka apatyczna. A oni zauważyli wreszcie, że okropnie oddalili się od siebie przez stres i zmęczenie związane z procesem adopocyjnym. Jak już żegnają się z Jyuni i Seunghyunem, a Sarang zasypia, kąpią się wspólnie i namiętnie się kochają. Jiyong, przyciskając Hayi do ściany kabiny prysznicowej, wbija się w jej wnętrze. Porusza się w szybkim tempie, spragniony i stęskniony.
- Ji...
- Tak?
- Ji... ahhh, skończyły mi się pigułki, nie brałam ich od... oooh, od dawna... Masz prezerwatywy?
- Nie.
- To lepiej nie kończ we mnie...
- Skończę.
W tym momencie dochodzi z głośnym jękiem. Później jeszcze wiele razy krzyczą z rozkoszy, kochając się w swojej sypialni, w zmiętej pościeli.


***


                Seungri dziękuje, kłaniając się i opuszcza scenę z własnym, trzyosobowym zespołem tancerek. Wie, że na występie powinien dać z siebie więcej, zwłaszcza, że to jeden z jego ostatnich. Zamiast skoncentrować się na śpiewie i choreografii, przez cały czas szukał, w pogrążonym w półmroku i prowokującym czerwonym świetle, klubie, pewnej konkretnej osoby - Jinah. Idzie na zaplecze, nasłuchując oklasków i okrzyków. Nie reaguje na podrywające go, jak zwykle, Minji, Yoorim i Suyoung. Po prostu z westchnieniem siada między nimi na kanapie i rozkłada ramiona, jakby chcąc je wszystkie trzy przytulić. Po chwili zjawiają się Jiyong i Taekwoon, popijając kolorowe drinki.
- No proszę, gdyby inni to widzieli, pomyśleliby, że ty tu jesteś szefem - zwraca się do Seungri'ego ten pierwszy - rozwalony na kanapie, otoczony takimi ślicznotkami...
- Omo! Jiyong oppa nazwał mnie ślicznotką! - ekscytuje się Yoorim.
- Taki już jestem - śmieje się Seungri - wszystkie dziewczyny mnie kochają, oprócz jednej...
- A my to co? Nie jesteśmy przystojniejsi? - unosi się Leo i obejmuje ramieniem Jiyonga.
- Może jesteście, tylko... - zaczyna niepewnie Minji.
- Tylko, co?! - powtarzają niecierpliwi szefowie.
- Jiyong oppa jest za nerwowy. A Leo oppa za rzadko się śmieje. Seungri oppa wygrywa ranking. I zaraz potem Youngbae oppa... - dodaje po chwili zastanowienia Minji.
- Hey, ja nie jestem nerwowy! - krzyczy Jiyong.
Wszyscy wybuchają śmiechem.
- Ok, Minji, Yoorim, Suyoung, wy wychodzicie - wygania je Taekwoon - bo my musimy opieprzyć Seungri'ego.
Dziewczyny opuszczają zaplecze, wzdychając, użalając się i życząc Lee Seunghyunowi powodzenia.
- Wiem, wiem, zasługuję na opieprz...
- To, że podpisujesz kontrakt z YG nie oznacza, że już nie musisz przykładać się do występów - zaczyna Jiyong, siadając obok Seungri'ego.
- Aż tak zawaliłem?
- Nie zawaliłeś. Po prostu byłeś rozkojarzony - odpowiada Taekwoon, krążąc po pokoju.
- Rozumiem, występy w Desire nie wydają się tak fascynujące, jak promocja w wytwórni, ale proszę, postaraj się, póki jeszcze nie mamy nikogo nowego - dodaje Jiyong.
Seungri odpowiada przepraszająco:
- Sorry... to naprawdę wygląda, jakbym się nie starał, ale... ja po prostu... noo... Jinah po raz pierwszy nie pojawiła się na moim występie.
- Aaa... rozumiem. O to chodziło. Jinah ostatnio dziwnie się zachowywała. Powinieneś z nią pogadać - twierdzi Jiyong.
- I to szybko, bo masz dać z siebie wszystko na ostatnich występach - dodaje Taekwoon i pozwala mu wracać do domu.
Zamiast do swojego, Seungri jedzie do domu Jinah. Niestety, nie zastaje jej. Siada przy drzwiach mieszkania dziewczyny i zastanawia się, co miała ważniejszego do roboty, niż być na jego występie. Może się obraziła? Ostatnio w ogóle jej nie widział z powodu obowiązków związanych z nauką, promocją w YG i jeszcze w Desire. Czasami wpadał tylko na noc i rzeczywiście mogło to wyglądać, jakby chodziło mu jedynie o seks. Bo początkowo chodziło. A później... lubił ją bardziej i bardziej. Tylko nigdy z nią o tym nie porozmawiał. Chciałby to wszystko naprawić, przytulić ją i błagać o wybaczenie. Tylko, dokąd ona, do cholery, polazła?! Około trzeciej w nocy, kiedy Seungri powoli przysypia, przyjeżdża taksówka z pijaną Jinah. Ubrana w błyszczącą sukienkę, wygląda jakby była dziś wieczorem na imprezie. I ledwie utrzymuje się w pionie. Seungri podchodzi, żeby ją przytrzymać i zapłacić taksówkarzowi.
- Ty! Co ty tu robisz? Nie pieprzę się po pijaku! - krzyczy Jinah, wyrywając mu się.
Seungri z wysiłkiem zaprowadza ją do mieszkania.
- Eh, no naprawdę... pijana robisz się taka wulgarna. Gdzie balowałaś?
- Nie twój zasrany interes - odszczekuje Jinah i rzuca się w ubraniach na łóżko - zakochałam się w tobie, idioto, ale to nie twój zasrany interes... - dodaje i zasypia, przytulona do pluszaka.
Seungri przez pewien czas tylko przygląda się dziewczynie. Zdejmuje jej buty i przykrywa ją, by nie zmarzła.
- Ja też... jestem w tobie zakochany, Jinah... od dawna - powtarza szeptem. 
Śpi, przytulając ją. Wstają po południu i, chociaż Jinah wyprasza go ze swojego mieszkania, Seungri szykuje jej śniadanie.
- Byłoby lepiej, żebyśmy się więcej nie widzieli... - zaczyna niepewnie, zaspana, podnosząc się do pozycji siedzącej. 
- Co? Wczoraj wyznałaś mi uczucia, a dzisiaj taka jesteś...
- Wyznałam... ci uczucia? Aaaish! Byłam na imprezie z koleżankami... jak powiedziałam coś głupiego, pijana, to przepraszam, ok? Idź... idź już...
Seungri siada obok przygnębionej Jinah.
- Nie wyjdę, jeżeli nie usłyszę, co się dzieje.
- Nic się nie dzieje! Jesteś gwiazdą, robisz karierę, masz pewnie inne dziewczyny... lepsze. Postanowiłam dać ci wolność. Więcej ci nie przeszkadzać. Już i tak mnie nie potrzebujesz.
- Zgłupiałaś? Pijana gadałaś mądrzejsze rzeczy. I zapamiętaj: żadna inna nie jest w połowie taka dobra, jak ty. I nie mam w ogóle żadnych innych! Jeżeli jeszcze raz usłyszę coś tak głupiego, to nie ręczę za siebie!
W odpowiedzi Jinah zakrywa twarz dłońmi i sprawia wrażenie, jakby płakała.
- Powiedziałam: idź! Czuję się wystarczająco upokorzona tym, co ci wyznałam, pijana...
- C... co? Przecież ja... ja też ciebie kocham...
- Możesz... to powtórzyć?
- Ja też ciebie... - Seungri obejmuje Jinah i uświadamia sobie, że nie płakała, tylko cały czas bezczelnie się śmiała!
- Możesz to powtórzyć? - pyta, rozchichotana.
- Ty!!! Śmiejesz się ze mnie?! - krzyczy Seungri i po prostu zamyka jej usta swoimi.

7 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że hayi i jijongowi uda się adoptować sarang^^
    A seungriemu uda się z jinah:-D bo pasują do siebie^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda mi Hayi i Ji. Muszą być teraz w jeszcze większym stresie przed kolejną rozprawą. Ale mam nadzieję, że Sarang w końcu trafi pod ich opiekę;)
    Ale Ji i Hayi pod tym prysznicem... no nie chcę zapeszać, ale chyba może wyniknąć ''żywy'' kłopot z ich igraszek:)))
    Nie mogłam z tej trójki chłopaków, która sprawdzała jak dziewczyny widzą ich w rankingu przystojności;)
    No ale Seungri z Jinah na końcu, to było mistrzostwo;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję^^
      "Żywy kłopot":D niezłe określenie i nieźle kombinujesz:) A co do tego rankingu, to sama chyba nie umiałabym go stworzyć:')

      Usuń
    2. Ja bym w sumie umiała stworzyć, ale każdy ma inne zdanie na ten temat;)
      I jestem ciekawa, czy ten "żywy kłopot" rzeczywiście się pojawi;) No, ale będę cierpliwie czekać;)
      A mam jeszcze takie pytanie: ile jeszcze rozdziałów "Blue Lagoon" przewidujesz do końca?;)

      Usuń
    3. O, jestem go ciekawa^^
      Jeszcze 3 rozdziały, 2 z nich już mam napisane:)

      Usuń
  3. Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny artykuł.

    OdpowiedzUsuń