08/08/2018

i will protect you (rozdział 32)

                Hyojong przewracał się z boku na bok. Tam, w pokoju obok, leżała Chaewon. Ta świadomość odbierała mu sen. Ledwie powstrzymywał emocje. Kiedy tylko ją zobaczył. Kiedy objął ją ramionami. Kiedy poczuł jej bliskość... wszystko wróciło. A potem, gdy stanęła przy nim naga, omal nie oszalał. Co go powstrzymało? Może niepewność, przecież jeszcze kilka miesięcy temu błagała, by jej nie dotykał, gdy tylko podchodził za blisko. Może lojalność, przecież jeszcze była Yoonmi... Nie chciał jej zdradzić, chociaż zrobił to już wiele razy w myślach i z tego powodu dręczyło go sumienie. W tę noc nieustannie tłumaczył sobie, że powinien pochować przeszłość, nie wracać do wspomnień, żyć nowym życiem. A przede wszystkim... nie pozwolić, by zostawała. Lecz po prostu nie potrafił wyrzucić jej za drzwi, za bardzo stęsknił się za nią i tak naprawdę... cieszył się, że tu była. Nieważne, że to oznaczało tarapaty. Zamiast spać wyobrażał ją sobie, jak leży wpatrzona w sufit, jak kręci się przy zmianach pozycji, jak wtula twarz w poduszkę. Niemalże słyszał jej oddech, czuł kojącą obecność, rozpamiętywał czas, gdy tu mieszkała. Przez to znowu wydawało mu się, że cofnęli się do tamtych pierwszych dni i mimo wszystko pozwolił się porwać wspomnieniom. A one powoli przemieniły się w sny. Chaewon głaskająca go po głowie. Chaewon całująca go w policzek. Chaewon powtarzająca raz po raz "oppa". Kiedy otworzył oczy, za oknem było już jasno. Słoneczne promienie padały prosto na niego. Chaewon siedziała obok i przypatrywała mu się. Hyojong wystraszył się, że odgadła, o czym śnił. Lecz nie wydawała się poruszona, sprawiała wrażenie po prostu spokojnej.
- Nie jedziesz na uczelnię? - zapytała.
- Nie studiuję już - odpowiedział jej i doszedł do wniosku, że przyszła go obudzić.
- Czemu?
Bo nie mogłem skupić się na niczym, kiedy postanowiłaś odejść. Bez ciebie nic nie miało sensu. Bo cały czas cierpiałem. Hyojong nie odważył jej się tego wszystkiego powiedzieć, to tak jakby okazał słabość, czego nie zamierzał zrobić.
- Czemu? - zastanowił się - potrzebowałem przerwy, po wakacjach wracam na studia.
Chyba taka odpowiedź ją zadowoliła.
- Yhm, a ja przygotowałam tosty.
- OK, skoro już mnie obudziłaś i przygotowałaś śniadanie, możemy zjeść - rzekł z humorem i w przypływie energii wstał.
Na policzku pozostał mu ślad od poduszki. Chaewon z trudem opanowała odruch, by mu tego nie rozmasować i nie pozostawić w tym miejscu pocałunku. W piżamach usiedli przy stole zastawionym tostami i dodatkami do nich. Hyojong nalał im z dzbanka kawy, dziwnie trzęsły mu się przy tym ręce, jakby był zdenerwowany.
- A więc, co porabiasz, skoro nie studiujesz? - zapytała, nie z zamiarem kontrolowania go, a ze zwykłym zainteresowaniem.
- Nic w zasadzie.
- Nic?
- Może zjemy i przejdziemy się do banku sfinalizować czek, co ty na to? - zaproponował.
On nie ma ochoty na szczere rozmowy, pomyślała.
- No dobrze.
- A wolisz pieniądze w przelewie, czy w gotówce?
- Ja w gotówce.
- Ja też - przyznał, po czym dodał - wiesz, co zrobisz z takimi pieniędzmi?
- Nie, dopiero się o nich dowiedziałam.
- Ja też nie wiem.
I zapadła cisza, jak gdyby nie było nic więcej do powiedzenia. Kiedyś rozmawiali o wszystkim, dyskutowali całymi godzinami, dzielili się swoimi opiniami, nie nudzili się nigdy. A jeżeli już milczeli, nie krępowało ich to, jak w tym momencie. Wtedy byli po prostu szczerzy. Dziś oszukiwali, ukrywali emocje i udawali obojętnych. Nie wiedzieli, o czym rozmawiać, by nie powiedzieć zbyt wiele i nie przekroczyć dzielącego ich muru. Nie zamierzali sprawdzać, do czego by to doprowadziło, obawiali się, że do niczego dobrego, tylko dodatkowo by sobie skomplikowali życie. Po jedzeniu wstawili naczynia do zmywarki i udali się spacerem w kierunku banku. Po drodze też nie rozmawiali wiele, jedynie o czysto teoretycznych sprawach. Nie komentowali mijanych miejsc, choć z każdym z nich mieli przeważnie wspomnienie z czasu spędzonego we dwoje. W banku przywitała ich sympatyczna pani około czterdziestki.
- Witam. W czym mogę pomóc? - zapytała z zainteresowaniem.
A przez myśl pewnie przeszło jej: jaka urocza para.
Hyojong milczał. Chaewon posłała mu spojrzenie, jakby zamierzała powiedzieć: ty orientujesz się w tym lepiej, wytłumacz wszystko pani. I tak zrobił.
- Wygraliśmy konkurs. Przyszliśmy sfinalizować czek - rzekł i okazał go kobiecie, która, jak niespodziewanie zauważył, przypominała mu kogoś, nie był tylko pewien kogo.
W odpowiedzi poprosiła ich o podpisy na wymaganym dokumencie i zapytała o numer rachunku, na jaki chcieliby otrzymać pieniądze.
- Nie mamy wspólnego rachunku - powiedziała pospiesznie Chaewon i tym sposobem zerwała z nich etykietkę "urocza para".
- Tak, wypłacimy pieniądze w gotówce i podzielimy po połowie - dodał Hyojong zupełnie niepotrzebnie, bo nie powinno to przecież nikogo interesować.
A może po prostu zrobiło mu się przykro po tym, co powiedziała Chaewon i mimo wszystko wolał udawać twardziela, grać w tę grę: nic dla siebie nie znaczymy.
- Ach, dobrze, rozumiem - odpowiedziała pani z banku, po czym zaprowadziła ich do specjalnego pomieszczenia i zostawiła samych na kilka minut.
Przez cały ten czas się nie odzywali. A potem podpisali kolejne papiery i wreszcie otrzymali pieniądze, każdy po połowie. Hyojong zaraz schował część do plecaka. Chaewon  przyglądała się swojej ze zdumieniem i niedowierzaniem, po raz pierwszy w życiu posiadała taką ogromną sumę, w dodatku zupełnie za nic. A potem jeszcze kilka razy przeliczała banknoty, wygładzała, układała i wreszcie spakowała w torebkę. Uprzejmie podziękowali za pomoc i wyszli z banku, bogatsi, lecz jakby smutniejsi, na pewno też ostrożniejsi. Kiedy dotarli do domu, poczuli ulgę, że nikt ich nie napadł i nie okradł. Nie rozmawiali już o tym, co mają zamiar zrobić z pieniędzmi, wydają, czy zachowają na cięższe czasy. A może sami zastanawiali się nad tym dopiero. Pochłonięci myślami usiedli obok siebie na kanapie. Wtedy do Hyojonga dotarło, kogo przypominała mu pani z banku. Yoonmi. Nie powinien jej odwiedzić?
- Wybacz, muszę się spotkać z kuratorką - przyznał.
Chaewon odpowiedziała westchnieniem. Nie zapytała o charakter spotkania. Nie chciała tego wiedzieć. I tak to już bez znaczenia, wreszcie zrozumiała, wszystko zaprzepaszczone. Nie zatrzymywała go, pozwoliła mu iść, a jak wyszedł spakowała się i czekała, czekała, czekała.

***

                Yoonmi po raz pierwszy bała się spotkania ze swoim podopiecznym. O ile jeszcze powinna go tak nazywać. Od dawna byli przecież po prostu kochankami. W cotygodniowych raportach kłamała jak z nut, wiedziała, że nie może napisać prawdy. Siedzieliśmy przytuleni na tarasie. Rysowaliśmy sobie palcami po ciele. Kochaliśmy się potem wiele razy. Nie. Nie może o tym nikomu opowiedzieć. Niekiedy ta perspektywa ją przytłaczała. Miłość jest dobra. Nie robili niczego złego Więc czemu czuła się winna? Wobec Junho. Wobec Chaewon. Lee Chaewon. Po co wracała? No tak, chciała odzyskać Hyojonga. I pewnie jej się to uda. Bo nadal ją kochał. Bo nadal nosił ją w sercu. Yoonmi o tym wiedziała. A Hyojong tylko to udowodnił. Nie zadzwonił. Nie napisał. Nie wysłał głupiego sms-a od kiedy Chaewon wróciła. Po co wracała? Yoonmi czuła się zagrożona, zrozumiała, nie miała szans, ona jej go odbierze, jeżeli zechce. A chyba chciała. Po co, do cholery, wracała?! Yoonmi zastanawiała się nad tym wszystkim w luksusowym, hotelowym pokoju, kiedy wreszcie dał znak życia: zaraz tu przyjedzie. Czy powie jej, że to koniec? Yoonmi zamierzała zrobić na nim dobre wrażenie, nieważne, jeżeli ostatni raz, umyje się, ubierze sukienkę, uczesze włosy, postanowiła. Lecz zabrakło jej sił. Hyojong zastał ją w zwykłych jeansach, znoszonym podkoszulku, nieumalowaną i rozczochraną. O ile wzbudziła w nim uczucia, to chyba tylko litość.
- Noona... - zawołał i objął ją mocno, trochę za mocno, a ona nie zaprotestowała.
Hyojong przepraszał, że znowu się nie odzywał, tłumaczył, że był w lekkim szoku i szukał sposobu, jak to wszystko załatwić.
- Ale co chcesz załatwić? - zapytała.
- Nie spodziewałem się jej powrotu. Nie zamierzam zaczynać z nią niczego na nowo, możesz być o to spokojna. Nie mogę pozwolić, żeby u mnie mieszkała, wiem, tylko... ona nie ma dokąd iść.
Hyojong wydawał się przygnębiony, całą tą sytuacją. Ale nie przyszedł tu w celu rozstania, o nie, przyszedł w poszukiwaniu porady. Yoonmi mimowolnie wydała z siebie westchnienie ulgi.
- A może chcesz się czegoś napić albo coś zjeść? - zaproponowała, po czym dodała, że jeżeli tak, zadzwoni do restauracji i poprosi, by przynieśli im wszystko do pokoju.
Nie chciał.
- Nie jesteś na mnie zła?
- Nie jestem, rozumiem, i ciebie i w pewnym sensie ją.
- A w jakim sensie?
- Chaewon sporo wycierpiała, a ty boisz się, by jej nie skrzywdzić, prawda?
- Yhm.
Lecz nie tylko, chodziło o wiele, wiele więcej, o tym po prostu wolał nie wspominać.
- Noona, opowiedz mi o waszym spotkaniu u mnie - poprosił.
I wtedy zrozumiała, że Chaewon nic mu nie powiedziała. A może powiedziała, tylko sprawdzał w tym momencie jej wersję? Nie wiedziała, mimo wszystko postanowiła nie kłamać, jeżeli już to zataić kilka faktów.
- Chaewon znała kod do drzwi, przyszła i zapytała, kim jestem, a ja jej powiedziałam. Nie wiedziała, że masz kuratora. I sprawiała wrażenie, jakby poczuła się winna. A potem opowiedziała o tym, co ty przemilczałeś.
- A więc twoja ciekawość została zaspokojona.
Yoonmi nie zaprzeczyła. Od pierwszego spotkania starała się dowiedzieć, czemu Hyojong napadł na brata swojej dziewczyny. Istotnie, była tego ciekawa, lecz przede wszystkim chciała go zrozumieć, a może rozgrzeszyć, bo czuła, że nie zrobił tego bez konkretnego powodu. Lecz nie przypuszczała, że milczeniem chronił innych. Nie wydał przyjaciela, chociaż tym samym wpakował się w wielkie kłopoty. Nie opowiedział co popchnęło go do tego okropnego czynu, by dotrzymać obietnicy złożonej Chaewon.
- Czy ty naprawdę nigdy nie myślisz o sobie? - zapytała kuratorka, tak, jak zwykle zwracała się po prostu do swojego podopiecznego.
Nie lubił tego tonu, bo czuł się wtedy, jakby nadal był dzieckiem, w dodatku jej dzieckiem.
- Nie pamiętasz jaki byłem, gdy mnie poznałaś? - zdziwił się - wtedy wszystko wydawało się zupełnie bez znaczenia, nie wiedziałem czemu miałbym się bronić i usprawiedliwiać, skoro życie straciło sens.
- Tak, pamiętam, zniechęcałeś mnie do siebie wszystkimi możliwymi sposobami. Nie poddałam się. Przez cały czas czułam, że masz w sercu dobro.
Yoonmi złapała go za rękę i pogłaskała ją delikatnie.
- Nie wiem.
Nie wiem, co mam w sercu... kogo.
- Ale ja wiem, gdyby to wszystko się nie wydarzyło, nigdy byśmy się nie poznali.
- Yhm. No i... co było potem?
Hyojong patrzył jej w oczy ze zniecierpliwieniem. Yoonmi przypomniała sobie: jeżeli nie wyjdziesz, opowiem o was wszystkim. Chaewon, ta urocza Chaewon, ta skrzywdzona Chaewon ją szantażowała. Czy by w to uwierzył?
- Nic.
- Nic?
- Nic, po prostu sobie poszłam - skłamała - wiedziałam ile w twoim życiu znaczyła... i że pewnie chcesz w spokoju z nią porozmawiać.
- Nie powiedziałaś jej? - Hyojong się zawahał - no... wiesz, o nas.
- Nie powiedziałam. Nie uważałam, że powinnam. Nie wiedziałam, czy w ogóle chcesz to zrobić, a jeżeli tak, pewnie chcesz to zrobić sam.
- Noona, nie martw się, wszystko załatwię - zapewniał.
Nie wiem tylko jak... Yoonmi tak wiele dla mnie zrobiła, powinienem to docenić, dodawać jej wsparcia, bardzo tego potrzebowała w tym momencie, bała się. Hyojong otoczył dłońmi twarz swojej kuratorki. Lekko rozchyliła usta, z prawdziwym pragnieniem i uczuciem. A potem poczuła słodycz pocałunku.

1 komentarz:

  1. Tak, trzymasz w napięciu :) Hyojong ma teraz niezły dylemat z kim być. Jestem bardzo ciekawa jego wyboru

    OdpowiedzUsuń