01/08/2018

i will protect you (rozdział 31)

*kilka h wcześniej*

                Chaewon nie odzywała się po drodze, jedynie tępym wzrokiem wpatrywała się w krajobrazy za samochodową szybą. Dziwnie się czuła, nie miała odwagi spojrzeć na Changgu po tym, jak przez tyle czasu go zwodziła i niespodziewanie odrzuciła, a zarazem nie potrafiła ukryć podekscytowania, że zaraz znowu spotka tego, którego tak bardzo kochała. Hyojong... czy jeszcze ją pamięta, czy tęskni, czy jej wybaczy? Nie dziwne, gdyby był zły. Ale postanowiła, że zrobi wszystko, by go odzyskać. Z niespokojnym sercem wysiadła z samochodu i spojrzała w okno mieszkania Hyojonga. Ciemność. A więc wyszedł. To nic, zaczeka, nieważne ile. Changgu wystawił jej bagaż z samochodu, przez moment popatrzyli na siebie, milczeli. Chyba wszystko zostało już powiedziane. A potem po prostu siadł z powrotem za kierownicę i znikł z jej życia. Chaewon powoli ruszyła schodkami do drzwi. Nadal pamiętała kod. Możliwe, że Hyojong go zmienił. Możliwe, że nie. A jeżeli nie... zaczeka na niego w domu. Wstrzymała oddech. Wystukała cyfry. Usłyszała dobrze znany jej sygnał. I drzwi się otworzyły. Po chwili Chaewon stała w korytarzu. Wtedy odniosła wrażenie, jakby nie była tu sama. Nie zapalając światła poszła do pokoju dziennego i zamarła. Walizka wypadła jej z ręki i wywróciła się na podłogę. Chaewon z niedowierzaniem patrzyła na leżącą na kanapie nagą kobietę, a w oczach poczuła łzy.
- Kim pani jest? - zapytała.
Wtedy tamta okryła się pospiesznie kocem i o mało co nie zrzuciła ze stolika butelki wina. A obok stały dwa wypełnione tym trunkiem kieliszki.
- Kang Yoonmi, kuratorka - odpowiedziała nieznajoma, po czym dodała - to ty jesteś Lee Chaewon.
Ona mnie zna, słyszała o mnie, rozmawiała o mnie pewnie z Hyojongiem...
- A skąd wiesz?
- Przez ciebie wpakował się w kłopoty.
W głosie kuratorki Chaewon usłyszała zarzut. Nie zaprzeczyła. Taka była przecież prawda.
- O wszystkim ci powiedział.
- O niczym mi nie powiedział.
To czemu mnie oskarżasz, skoro nic nie wiesz?, zastanawiała się Chaewon.
Między nimi zapanowała niewypowiedziana wrogość. Szybko zrozumiały, że były rywalkami. Ale... czy możliwe, by Hyojong nie zdradził jej zupełnie nic?
- To ja ci powiem - zaproponowała bez zastanowienia.
Może kiedy to zrobi, Yoonmi zrozumie, że nie znaczy dla niego tak wiele, jak sobie wyobrażała. Może sama zrezygnuje. Może zostawi ich po prostu w spokoju. Z uśmiechem, smutnym i szczerze nieszczerym, znikła w łazience, ubrała się i uczesała. A potem zaproponowała, by porozmawiały i poczęstowały się winem. Chaewon popiła mały łyk i rozpoczęła opowieść od dnia, kiedy po raz pierwszy wpadli na siebie w deszczowe popołudnie w całodobowym sklepie. Yoonmi wydawała się zniecierpliwiona. Nie chciała tak naprawdę tego wszystkiego wiedzieć, była ciekawa tylko jednej jedynej rzeczy-czemu Hyojong skończył jak skończył? W tym momencie nienawidziła Chaewon i oskarżała ją skrycie. O to, że rozkochała go w sobie. O to, że sprowokowała go do złego. O to, że go zostawiła i dała mu tylko cierpienie. Po co wracała?
- Masz tupet, odchodzisz, kiedy chcesz, pojawiasz się, kiedy chcesz i liczysz, że on wyczekuje ciebie z otwartymi ramionami - skomentowała, gdy mimo wszystko jej wysłuchała.
Czy współczuła Chaewon? Na pewno tak. I to wielu rzeczy. Lecz była na nią zarazem zła.
- Nie wiedziałam wtedy, co robię.
- I Hyojong też.
- Nie chciałam, by ktokolwiek usłyszał o tym, co się stało, wstydziłam się, lecz wreszcie zrozumiałam, że to ten, który mnie skrzywdził ma powody do wstydu.
- A Hyojong, powiedz mi, czym zawinił, że tak go ukarałaś?
- Nie chciałam go karać. Ja po prostu się bałam, że po pobiciu mojego brata wszystko, co starałam się ukryć, wyjdzie na jaw. A poza tym Chaehyun mnie nie skrzywdził, niesłusznie mu się oberwało.
- Ale przyczynił się do tego.
- On się pogubił. I srogo za to zapłacił. O niego też się bałam, gdy usłyszałam, co się stało. On niemalże nie umarł! Każdy chyba byłby w szoku na moim miejscu.
- Czyli martwiłaś się o siebie, o brata, tylko nie o Hyojonga.
Yoonmi wychyliła resztki wina i nalała sobie jeszcze jeden kieliszek.
- Nieprawda - zaprzeczyła wzburzona Chaewon - wolałam odejść, by nie musiał trzymać się obietnicy i opowiedział o wszystkim w swojej obronie.
- Ale nie opowiedział o niczym. Nie wspomniał o tym, że byłaś szantażowana i zostałaś zgwałcona. Nie podał powodu, czemu pobił Lee Chaehyuna, bo chciał dotrzymać obietnicy, mimo że ty po prostu go zostawiłaś.
Chaewon czuła, że kręci jej się w głowie od nadmiaru emocji. Zbyt wiele sobie wyobrażała. Zbyt wiele oczekiwała. W tym momencie była rozczarowana. I doszła do wniosku, że może winić o to tylko siebie.
- Od dawna z nim sypiasz? - zapytała.
- Od kilku tygodni.
Zabolało. Niepotrzebnie. Nie powinna mieć pretensji, że na nowo ułożył sobie życie. Nie powinna wymagać, by był sam przez resztę swoich lat, skoro go zostawiła. A poza tym, sama przecież starała się pokochać innego... Oczy wypełniły jej się łzami. Nie chciała płakać przy Yoonmi.
- On wyczekuje mnie z otwartymi ramionami, czy ci się to podoba, czy nie - powiedziała bardzo stanowczo - nadal nie zmienił kodu do drzwi.
Yoonmi odpowiedziała lekceważącym prychnięciem, zdenerwowała się i zaczęła się nerwowo wiercić.
- Hyojong o tobie zapomniał, wyleczył się z ciebie, zrozum, niepotrzebnie namieszasz mu znowu w życiu.
- Yhm, pozwolisz może, że sama go o to zapytam?
- Nie.
- Nie? - zapytała Chaewon, po czym dodała - idź sobie, albo opowiem wszystkim o tym, że wykorzystujesz swojego podopiecznego.
- Nie żartuj sobie.
- Nie żartowałam.
- To szantaż.
- Tak.
Przez kilka chwil mierzyły się morderczym spojrzeniem. Chaewon wygrała. Yoonmi wstała wreszcie i wyszła pospiesznie.

***

                - Chaewon, zaraz tu przyjdzie moja kuratorka.
- Nie. Nie przyjdzie, już tu była.
Hyojong posłał jej przestraszone spojrzenie. Chaewon milczała, obserwowała go i tworzyła w głowie ocenę swojej sytuacji. Może naprawdę kochał tę kobietę...
- I co? - zapytał bardzo niepewnie.
- I nic, trochę sobie porozmawiałyśmy.
- O czym?
- O tym, czemu pobiłeś Chaehyuna.
- I powiedziałaś jej wszystko?
- Tak.
- Nie chciałaś przecież o tym opowiadać. Nie pozwoliłaś mi nikomu wspominać, co się stało. Nieprawda?
- I tylko z tego powodu nie powiedziałeś nikomu nic w swojej obronie?
- Nie, przecież ci obiecałem.
- A ja cię zostawiłam.
- To nie upoważnia do niedotrzymania obietnicy.
- Oppa... - wyznała Chaewon, skruszona - przepraszam.
Gestem pokazał jej, by usiadła, sam usadowił się obok, jakby lekko zestresowany.
- Gdzie byłaś? - zapytał - co robiłaś przez ten cały czas? I jak się czujesz?
- Lepiej, dziękuję, dochodzę do siebie - odpowiedziała uradowana tą niespodziewaną troską.
- Nie chcesz mi powiedzieć więcej?
- Byłam w Busan. Mieszkałam w domu letniskowym. Pracowałam tam.
- Czemu nie zadzwoniłaś, że mnie odwiedzisz?
- To nie odwiedziny.
- Więc co ty tu robisz?
- Ja... po prostu wróciłam.
I tylko tyle. Nie był pewien, jak zrozumieć jej postanowienie. Co to tak naprawdę oznacza? Przez tyle tygodni nie dawała znaku życia. Aż wreszcie zjawiła się jak gdyby nigdy nic, w dodatku w takim skomplikowanym momencie.
- Ach, jeżeli chciałaś przeprosić, to przeprosiny przyjęte, i tak uważam, że nie masz mnie za co przepraszać.
- Kiedy wyjechałam, byłam w rozsypce, potrzebowałam sporo czasu i wreszcie zrozumiałam, że moje miejsce jest tu - wyznała.
Hyojong patrzył na nią z niedowierzaniem. Co zamierzała mu powiedzieć? Nie był tego pewien. Jak i niczego innego.
- To znaczy... że zamierzasz zostać?
- Yhm, jeżeli nie masz nic przeciwko - przytaknęła - wiem, że wiele mogło się zmienić i nie chcę ci się narzucać.
- Nie. Nie, tylko...
W tym momencie zawibrował mu telefon. Hyojong odczytał wiadomość i odpisał. Chaewon wiedziała, komu. Specjalnie nie przyznawała się, że odkryła ich romans.
- Nie jesteś zachwycony. Rozumiem. Nie chcesz, żebym została.
Niespiesznie podniosła się z kanapy i stanęła obok swojej walizki. Natychmiast odłożył telefon i wstał, jak gdyby usiłując ją zatrzymać, lecz pozostając w miejscu. A potem poprosił po prostu, by została. Chaewon usiadła z powrotem. W jej sercu nadal była nadzieja. Z przejęciem patrzyła na Hyojonga i miała wrażenie, że wszystkie uczucia, jakimi go obdarzyła wracają i stają się silniejsze. Nigdy nie pragnęła tak bardzo wtulić się w niego i zatracić się z nim w rozkoszach zapomnienia. Nigdy nie pragnęła tak bardzo go dotykać. Nigdy nie wydawał jej się jeszcze tak bardzo przystojny. Ale Hyojong pozostawał obojętny... Nie okazywał większych emocji. Co prawda nie wyrzucił jej za drzwi, lecz też nie zatrzymał w ramionach i nie zasypał pocałunkami. Chaewon wydawało się, że oszaleje, jeżeli zaraz ta niezręczna atmosfera się nie zmieni i zdesperowana, z braku pomysłu, zaproponowała:
- Może coś zjemy?
Hyojong posłał jej zdziwione spojrzenie i wzruszył ramionami. Zwykle miał złe sny, kiedy kładł się spać zaraz po jedzeniu, lecz pewnie i tak do rana nie zmruży oczu. A skoro chciała zjeść, on jej potowarzyszy. Chaewon zajrzała do lodówki. Nie znalazła tam wiele, mimo wszystko wystarczyło do przygotowania skromnego posiłku dla dwojga. Nieważne, że było po dziesiątej wieczorem. Chaewon zachowywała się w kuchni nadzwyczaj naturalnie i swobodnie, zupełnie jak gdyby przez kilka ostatnich tygodni nie robiła niczego innego. Ledwie zaczęła nucić, Hyojong miał wrażenie, że czas się cofnął, chciałby, żeby tak było... wtedy wszystko wydawało się proste. Niepotrzebnie potem skomplikowali sobie życie. Zbyt wiele się wydarzyło, by po prostu wrócili do tamtych dni, nosili w sercu za dużo żalu, za dużo ran, za dużo cierpienia. I jedynie udawali, że wszystko w porządku, oszukiwali, odgrywali groteskowe przedstawienie. Chaewon podała do stołu, usiedli i zabrali się za jedzenie. Leniwie grała telewizja.
- Nie wiem, czy pamiętasz... wzięliśmy udział w konkursie na zdjęcie dla par... wygraliśmy sporo pieniędzy - rzekł Hyojong niespodziewanie.
Oczywiście, że pamiętała.
- Och, naprawdę?! - zawołała - ile
- 100.000 won.
Chaewon otworzyła usta w zdumieniu, nie wyobrażała sobie nigdy takich sum, a na pewno nigdy nie posiadała.
- Co my z nimi zrobimy...
Chociaż rozbawiła go tym komentarzem, nie zaśmiał się, poszedł po czek i pokazał jej. Chaewon wpatrywała się w dokument, jakby nie rozumiała, czego dotyczy. A przy tym nic nie powiedziała.
- Bank wyda nam pieniądze jedynie, jeżeli przyjdziemy po nie oboje - tłumaczył.
- Yhm.
- A potem podzielimy się po połowie, OK?
- OK.
Radość trwała tylko przez moment. Chaewon nie przyszła tu przecież po pieniądze, przyszła, by być z nim. A on przez cały czas zachowywał się tak zasadniczo.
- Oppa, jestem śpiąca - przyznała.
Nie kłamała, czuła się wyczerpana dzisiejszymi wydarzeniami i potrzebowała odpoczynku.
- To umyj się, a ja pościelę - zaproponował.
W prysznicu zastanawiała się, czy to dobry pomysł, czy nie, lecz nie miała lepszego... Hyojong nadal ścielił kanapę, gdy stanęła przy nim zupełnie naga. Na moment zamarł w bezruchu i utkwił w wzrok w jej ciele. Lecz kiedy już triumfowała, poszedł po szlafrok i okrywając ją, życzył:
- Dobranoc.
A potem znikł za drzwiami swojego pokoju. Chaewon kładła się na kanapie i powstrzymywała płacz. Czego się spodziewała? Niczego, a mimo to nie potrafiła pozbyć się uczucia rozczarowania. Niepotrzebnie tu wracałam, przyznała, wpatrując się w sufit i zagryzając wargi, aż poczuła posmak krwi, przyjechałam odzyskać Hyojonga, a tylko odkryłam, jak wiele nas dzieli...

I want you and I always will
I wish I was worth,
But I know what
You deserve (...)


It feels like there's oceans between me and you once again*


*Seafret - Oceans

2 komentarze:

  1. Haha, a ja naiwnie sądziłam, że Yoonmi się po prostu podda.
    A tymczasem jest ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że trzymam w napięciu :D Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za opinię! ♥️

      Usuń