***
Niczego nie
pamiętam, stwierdził w myślach Jaejoong, nie pamiętam, co się stało ani jak się tu znalazłem.
Ktoś, kogo imienia również nie potrafił sobie teraz
przypomnieć, powiedział mu kiedyś, że jeśli nie pamięta się początku danego wydarzenia, musi być ono snem. Prawdziwym koszmarem w tym przypadku. Jaejoong
chciał się uszczypnąć i wówczas odkrył, że nie może się ruszać. Jego ciało od
głowy, aż po palce u stóp było jak sparaliżowane. Uświadomił sobie, że jeżeli
jednak nie śni, nigdy nie da rady samodzielnie podnieść się z twardej podłogi. Im
więcej analizował swoją sytuację, w tym większą wpadał panikę. Nagły wzrost
adrenaliny spowodował, że Jaejoong powoli zaczął odzyskiwać czucie. Najpierw
udało mu się poruszyć wargami, które z powodu długiego braku przyjmowania
płynów stały się suche i popękane. Wydobył się z nich żałosny jęk. Później
Jaejoong sięgnął do kieszeni w poszukiwaniu telefonu komórkowego. Zamiast go
znaleźć, przekonał się, że mocz, którego
smród unosił się w powietrzu, to jego własny.
Zeszczałem się w
spodnie, przyznał Jaejoong przed samym sobą, zabiję tych, co mnie do tego doprowadzili.
Spróbował się podnieść, ale jego mięśnie ogarnęła fala
bólu i powaliła z powrotem na podłogę. Jaejoong wył niczym ranne zwierzę,
miotając się jak w gorączce. Nie wiedział ile to trwało. W sytuacji, gdy nie
można odróżnić dnia od nocy, trudno zachować poczucie czasu. Z każdą chwilą chłopaka ogarniała coraz mocniejsza wściekłość na ludzi, którzy go na to skazali.
- Zabiję was wszystkich! – powtarzał.
Kiedy ból stopniowo ustępował, Jaejoong wstał, gotowy wprowadzić
swoją groźbę w czyn. Dopadł do drzwi. Nie przestając krzyczeć, kopał w nie i
walił pięściami, dopóki nie zdał sobie sprawy, że jego wysiłki są daremne.
- Skurwysyny, nie daruję wam tego! Zapłacicie za
wszystko! Zapłacicie mi za to!!! – ostanie słowa Jaejoong wypowiedział ze łzami
rozpaczy w oczach i z powrotem osunął się na podłogę. Przypomniał sobie, że tym
kimś, kto kiedyś powiedział mu o niemożliwości odtworzenia początku danego wydarzenia, był jego przyjaciel Yoochun. Zaczęły wracać i inne wspomnienia.
Jaejoong kilka razy
przechodzi wzdłuż cały peron. W końcu pociąg z głośnym gwizdem wjeżdża na
stację. Wśród wysiadających tłumnie podróżnych pojawia się uśmiechnięta twarz Seunghee.
Dziewczyna rozgląda się wokół, a kiedy dostrzega idącego do niej Jaejoonga,
sama rusza w jego stronę. Oboje zatrzymują się w pewnej odległości od siebie.
Obserwują się wzajemnie badawczym wzrokiem i nic nie mówią. Niespodziewanie Jaejoong
wybucha śmiechem. Seunghee mu wtóruje. Potem, wciąż rozbawiona, pyta:
- Co?
Jaejoong przypomina
sobie o bukiecie lilii i wręcza je dziewczynie.
- To dla ciebie.
- Dzięki.
Seunghee zanurza
twarz w miękkich płatkach.
- Rozkosznie
pachną.
To ty rozkosznie
pachniesz, myśli Jaejoong i znów wybucha śmiechem.
- Co?! – pyta Seunghee.
- Został ci pyłek
na nosie.
Wyciera jej nos
palcem. Następnie zdecydowanym ruchem chwyta Seunghee za rękę i wyprowadza z
budynku dworca. Podczas gdy idą przez miasto opowiada jej o najważniejszych
zabytkach i historiach z owymi zabytkami związanymi.
- Skąd to wszystkie
wiesz? – dziwi się Seunghee.
Jaejoong odpowiada
z dumą:
- Mówiłem, że
jestem mądry.
Zaprasza Seunghee
do restauracji w centrum. Siadają przy stoliku na dworze. Słońce zdążyło już
skryć się za horyzont, zerwał się lekki wiatr, ale nadal jest gorąco.
Seunghee i Jaejoong
zamawiają mnóstwo przystawek. Zanim biorą się za jedzenie, ona nalewa dla
siebie pełną szklankę wody i wypija jednym łykiem.
- Taka spragniona?
– komentuje Jaejoong.
- Aż zaschło mi w
gardle ze zdenerwowania.
- Zdenerwowania?
Seunghee przytakuje
skinieniem głowy.
- Czym się tak
zdenerwowałaś?
- Bałam się, że… -
Seunghee uśmiecha się nerwowo – eh nie, to głupie.
- Powiedz mi.
- Czasem mam
przeczucie… że coś złego się wydarzy . Bałam się, że wydarzy się coś takiego,
że się nie spotkamy.
- Kiedy zobaczyłaś
mnie na stacji zdenerwowanie zniknęło?
- Trwało jeszcze
chwilę.
- Dlaczego?
- Wtedy bałam się,
że się mną rozczarujesz.
- Seunghee… -
Jaejoong wymawia jej imię z uczuciem.
- Tak?
- Seunghee, to co
właśnie powiedziałaś jest największą głupotą jaką mogłem usłyszeć.
- Miałam swoje
powody, by się bać.
- Jakie powody?
- Co znaczył ten
śmiech, kiedy mnie zobaczyłeś? – wspomina Seunghee – wydawało mi się, że
śmiejesz się ze mnie i byłam tak zdenerwowana, że mogłam jedynie sama też się
roześmiać.
- Ten śmiech
znaczył… - Jaejoong na moment zawiesza głos – nawet sobie nie wyobrażałem, że
na żywo wyglądasz tak pięknie.
Seunghee wypija
drugą szklankę wody. Jaejoong, nie spuszczając z niej wzroku, przyznaje:
- Seunghee, ty się
chyba rumienisz.
Zawartość kolejnej
szklanki ląduje na jego twarzy.
- Aish! – krzyczy
Jaejoong, odskakując od stołu – dlaczego to zrobiłaś?!
- Dlatego, że nadal
się ze mnie śmiejesz!
Jaejoong nalewa wody
do swojej szklanki i mierzy w Seunghee.
- Nie zrobisz tego
– mówi ona.
Jaejoong oblewa ją
szklanką wody.
- Pożałujesz tego!
– grozi dziewczyna.
Już ponownie
napełnia swoją szklankę, gdy zauważają kogoś zbliżającego się do ich stolika z
groźną miną - jak się domyślają - właściciel restauracji. Jaejoong chwyta Seunghee
za rękę i rzucają się do ucieczki. Zatrzymują się kilka ulic dalej, gdy niemal braknie
im tchu.
- Nie zapłaciłeś za
jedzenie! – woła Seunghee, uspokoiwszy się trochę.
- Zapłaciłem przy
składaniu zamówienia.
- Nie widziałam,
żebyś płacił.
- Bo nie patrzyłaś.
- Bo nie
zapłaciłeś.
- Zapłaciłem.
- Kłamiesz.
Jaejoong wciąga Seunghee
do pobliskiej bramy i namiętnie całuje. Ona odpycha go lekko.
- Zapomniałam
kwiatów z restauracji – stwierdza ze smutkiem.
Jaejoong zamyka Seunghee
usta następnym pocałunkiem, który tym razem ona odwzajemnia. Zarzuca chłopakowi
ramiona na szyję i przywiera do niego całym ciałem. Odpycha go znów, kiedy
czuje jego dłonie zanurzające się pod jej bluzkę.
- Nie tak szybko… -
prosi, odwracając głowę – ktoś kiedyś bardzo mnie zranił – wyjaśnia, gdy siedzą
już w innej restauracji, jedzą zamówione jedzenie i piją drinki.
Jaejoong głaszcze Seunghee
po policzku.
- Ja nie chcę cię
zranić – zapewnia.
Wydaje mu się, że Seunghee
znów delikatnie się rumieni, odpowiadając:
- Wiem.
Na dworze jest już zupełnie
ciemno. Seunghee i Jaejoong trzymają się za ręce i spacerują wybrzeżem rzeki
Han. Dziewczyna opowiada o swojej pierwszej miłości. O chłopaku, którego
poznała w liceum i który krótko później bardzo ją zranił. Jaejoong wie, że te
wspomnienia wciąż sprawiają Seunghee ból. Pragnie jakoś ją pocieszyć, ale nie
ma pojęcia, co więcej może zrobić oprócz wysłuchania jej.
- Od tamtego czasu
nie spotkałam się z żadnym chłopakiem… aż do dzisiaj – przyznaje na koniec Seunghee.
Jaejoong mocniej
ściska jej dłoń i powtarza:
- Nie zranię cię.
Proponuje Seunghee,
żeby poszli do niego i ona się zgadza. Muszą pokonać dziesiątki schodów, by
wspiąć się do położonej na wzgórzu kamienicy. Z okien mieszkania Jaejoonga
widać przejeżdżające pociągi. To przypomina Seunghee o konieczności wczesnego
powrotu do domu.
- Jutro mam występ
– informuje.
- Zaśpiewaj coś dla
mnie – prosi Jaejoong.
- Ale ja…
On przykłada jej
palec do ust.
- Nawet nie próbuj
się wykręcać. Obiecałaś zaśpiewać, kiedy się spotkamy.
- Zgoda, ale chcę
żebyś o czymś wiedział. Przez to, że tak długo nie spotykałam się z nikim…
jestem tym wszystkim trochę oszołomiona… Przyzwyczaiłam się do występowania
przed dużą publicznością, dlatego śpiewnie tylko przed tobą może mi nie wyjść
zbyt dobrze.
- Jeśli chcesz
większej publiczności, proponuję zawołać sąsiadów, ale uwierz, że nie będą to
okoliczności bardziej sprzyjające występowaniu – żartuje Jaejoong.
- Nie, nie rób tego!
– chichocze Seunghee – zaśpiewam tylko dla ciebie, daj mi chwilę na
przygotowanie.
Stoi odwrócona
twarzą w stronę okna, wykonując arię „Habanera”
z opery Carmen. Jaejoong wpatruje się w jej odbicie w szybie. Jest
zachwycony głosem Seunghee. Zanim ona kończy śpiewać, on bierze ją w objęcia,
odwraca przodem do siebie i znów łączy ich usta w pełnym pasji pocałunku.
Niecierpliwymi dłońmi rozpina bluzkę Seunghee i zdejmuje razem z biustonoszem.
Zanurza twarz w oświetlonych blaskiem księżyca piersiach dziewczyny. Ona
wzdycha z rozkoszą, gdy on ssie jej sutki.
- Jutro mam występ
– powtarza – muszę wracać do domu.
- Wrócisz rannym
pociągiem – szepcze Jaejoong – za bardzo cię pragnę, byś wracała dzisiaj.
- Ja też cię
pragnę, Jaejoong – wyznaje Seunghee.
Przytula się do
niego, oplata go w talii nogami. Jaejoong zanosi ją do łóżka i układa w
pościeli. Nie przestaje jej całować. Seunghee pomaga mu się rozebrać. On zsuwa
z niej majtki i pieści ją między nogami. Przekonany, że jest już gotowa,
wchodzi w nią. Seunghee wydaje z siebie głośny krzyk.
- W porządku? –
pyta Jaejoong.
- Tak – zapewnia
ona, obejmując dłońmi jego policzki – ja… dawno tego nie robiłam.
- Nie myśl o
przeszłości – odpowiada Jaejoong w przerwach między gorącymi pocałunkami Seunghee
– myśl o nas i o tym, co przed nami.
Seunghee zamyka
oczy i poddaje się ekstazie, gdy Jaejoong zaczyna się w niej poruszać. Kochają
się długo i namiętnie, a później jeszcze jakiś czas pozostają w miłosnym
uścisku.
Patrzą sobie w oczy
z powagą, dopóki ta powaga ich nie rozbawia, a wtedy oboje znów wybuchają
śmiechem.
- Co? – pyta Seunghee.
- O czym jest tamta
aria?
- O miłości, która
nie może się spełnić.
- Nie pozwoliłem ci
skończyć śpiewać, przepraszam.
- Pozwól mi
skończyć to.
Nagle ośmielona Seunghee
zrzuca z siebie Jaejoonga, sama siada na nim i kochają się drugi raz. Jaejoonga
doprowadzają do szaleństwa, opadające na jego tors, długie włosy dziewczyny.
Upojeni wzajemną
bliskością, zasypiają przytuleni, a księżyc nadal oświetla ich nagie ciała.
W nocy Jaejoonga
budzi jakiś hałas. Otwiera oczy. Widzi wciąż nagą Seunghee krzątającą się po
mieszkaniu.
- Co robisz? –
pyta, przecierając oczy.
- Szukam wina.
- Wina?
Seunghee siada obok
niego na łóżku.
- Obudziłam się z
wielką ochotą na kieliszek czerwonego wina. Jeśli się go nie napiję, nie zasnę.
Jaejoong zastanawia
się chwilę i stwierdza zmartwiony:
- Nie mam wina. Mam
koniak, soju, piwo…
- Nie – zaprzecza Seunghee.
Jaejoong wyskakuje
z łóżka. Zbiera porozrzucane ubrania i wciąga na siebie.
- Co robisz? – tym
razem pyta Seunghee.
- Idę po wino.
- Naprawdę?
- Nie patrz tak na
mnie, dwie ulice stąd jest sklep całodobowy, wrócę zanim się zorientujesz, że
mnie nie ma.
- Pójdę z tobą.
- Nie, poczekaj tu
na mnie.
Seunghee się
zgadza. Jaejoong wybiega z mieszkania. Przeskakuje po kilka schodków, żeby jak
najszybciej załatwić sprawę. Jest gorąca letnia noc, a księżyc wydaje się
wyjątkowo jasny. Jaejoong wpatruje się w niego i zastanawia, czy to już pełnia,
czy jeszcze nie. Nie zauważa mężczyzny w kominiarce, który od dłuższego czasu
utrzymuje się w odległości kilku kroków za nim. Tamten gwałtownie przyspiesza i
kopniakiem przewraca Jaejoonga na ziemię.
- Co do chuja?!
- Grzeczniej –
słyszy głos, którego właściciel wyłania się z bocznej uliczki. Teraz napastników
jest dwóch i Jaejoong wie, że sam nie da sobie rady.
- Czego chcecie? –
pyta.
Nie dostaje
odpowiedzi.
- Chodzi wam o tę restaurację, tak?
Próbuje ukryć
drżenie głosu. Lepiej dla niego, by tamci nie zauważyli jego strachu.
- To był tylko
żart! Wrócę i zapłacę za tamto jedzenie…
Po minach dwóch
typów stojących nad nim, do Jaejoonga dociera, że bardzo wątpliwe, czy dziś
gdziekolwiek wróci. Wykorzystując ostatnią szansę, wstaje i rzuca się pędem
przed siebie. Mimo, że tamci go nie gonią, nie zwalnia, aż do rogu ulicy. W tym
miejscu zatrzymuje się, a powracający strach nie pozwala mu wykonać
najdrobniejszego gestu. Przed nim stoi trzeci mężczyzna w kominiarce i mierzy
do niego z pistoletu. Ostatnie, co Jaejoong zapamiętuje, to ostre ukłucie
prosto w klatkę piersiową. Potem jest tylko ciemność.
To nie sen. To jawa.
Jak długo tu jestem?,
Jaejoong odnosił wrażenie, że od kilku dni. Czy to możliwe, by po takim czasie
bez jedzenia i picia nadal żył?
Gdzie jest Seunghee?
Co teraz robi? Czy jeszcze się kiedyś spotkamy?
Gdy wił się z bólu na podłodze przynajmniej o niej nie
myślał. Odkąd ból minął, wyobrażał sobie Seunghee czekającą na niego w jego
mieszkaniu. I rozczarowanie jakiego musiała doznać, ponieważ nie wrócił. To
wspomnienie doprowadzało go do furii. Znów bezskutecznie kopał i walił w drzwi,
dopóki nie stracił sił.
Zapadł w sen. Kiedy ponownie się obudził, potrafił już
jedynie wyobrażać sobie wodę, której jego organizm coraz bardziej potrzebował.
Czuł, że z pragnienia naprawdę dostaje gorączki. Przez następne godziny
balansował między jawą, a snem.
Dźwięk przekręcanego w zamku klucza przywrócił go do
rzeczywistości. Podniósł wzrok i dostrzegł stojącego nad sobą chłopaka o
pulchnej twarzy, trzymającego tacę.
- Jestem Youngjun – przedstawił się tamten – napij się i
zjedz coś. Potem pójdziesz się wykąpać, bo cuchniesz jakby cię ktoś wytarzał w
odchodach.
Prawie zgadłeś, pomyślał
Jaejoong.
- Musisz być w formie przed spotkaniem z szefem – dodał
Youngjun.
Jaejoong wypił dwie szklanki wody, zanim powtórzył:
- Z szefem?
- Tak, z szefem.
Jaejoong wstał z podłogi, rzucił się na Youngjuna i
złapał go za koszulkę.
- Z jakim szefem?! Kim ty jesteś?! Co to za miejsce i co
ja tu robię?! Co się, do cholery, dzieje?!
Nieco zaskoczony i wystraszony tak gwałtowną reakcją,
Youngjun odpowiedział:
- Jak spotkasz się z szefem, będziesz mógł zadać mu
wszystkie pytania.
- Zadaję je tobie.
- Ja tylko roznoszę jedzenie.
Jaejoong wreszcie pojął, że niczego nie dowie się od
Youngjuna. Zabrał się za posiłek, wyjątkowo dobry i wyjątkowo obfity. Następnie,
prowadzony przez Youngjuna, udał się do łaźni
i wykąpał. Dostał też czyste ubrania, dzięki czemu poczuł się nieco
lepiej. Ciekawość przed spotkaniem z człowiekiem nazywanym „szefem” chwilowo
oderwała jego myśli od Seunghee.
- Powiedziałem, że będziesz mógł zadać mu wszystkie
pytania – powtórzył Youngjun – ale nie powiedziałem, że szef ci na nie odpowie.
Przyznam szczerze... Nic a nic nie rozumiem... Coś ty za kryminał wymyśliła? :O :P
OdpowiedzUsuń2-ga część, a tu już scena łóżkowa, byłam w szoku xD :P
Tak mi szkoda Seunghee... :C
O i Jaejoong tu jest :D Co to się robi :O Biedna Seunghee. Lecę dalej. :D
OdpowiedzUsuń