01/08/2015

apeiron (rozdział 6)

Run&run


KYUNG


                Zwiedziłem muzeum techniki tylko częściowo. A szkoda, bo było extra. Chłopaki za wcześnie po mnie przyjechali. Spieszyli się, bo Zico porwał dziecko i bał się, że ktoś go z nim zobaczy. Jeszcze nie wiedziałem, że to w Sabuk czekał na mnie najlepszy eksponat – Kim Namjoo. Spotkałem ją w pubie. Poszedłem tam razem z Taeilem, ja – żeby się napić i zrelaksować po nieudanej akcji, on – żeby stracić pieniądze na automatach. Okłamałem go, że nic przy sobie nie mam, bo ograbiłby mnie z ostatnich oszczędności. Na szczęście torbę ze skradzioną biżuterią oddałem Zico. Gdybym tego nie zrobił, Taeil wymieniłby wszystko, nawet za jakąś śmieszną cenę, by tylko zdobyć pieniądze na dalszą grę. To się nazywa uzależnienie. Nie mogłem patrzeć jak kopie w automat po kolejnej przegranej. Odwróciłem się i zobaczyłem Namjoo. Siedziała sama przy stoliku, piła drinka i paliła papierosa, tak a propos uzależnień. Na scenie pseudo-rockowy artysta grał na gitarze i śpiewał o swojej niespełnionej miłości. Chyba nie był trzeźwy. Namjoo wstała i zaczęła się kołysać w rytm muzyki. Sprawiała wrażenie, jakby zaraz miała się przewrócić. Długie włosy opadały jej na twarz, ale się tym nie przejmowała. Ona też nie była trzeźwa. Ci, co siedzieli w pubie, czyli nieliczni, patrzyli na nią, jedyną osobę, która tańczyła. Nawet Taeil na chwilę przestał wyżywać się na automatach. Właśnie w tym momencie w pubie pojawiło się trzech kolesi. Wszyscy zamówili piwo, dwóch usiadło przy stoliku, a najgroźniejszy z nich, cały w tatuażach i kolczykach, zatrzymał się przy Namjoo. Uwięził jej ramię w żelaznym uścisku. Od razu przestała tańczyć i posłała mu zmęczone spojrzenie.
- Nie – powiedziała stanowczo, zanim on zdążył się odezwać – nie, nie i nie!
- Don’t be so sure, baby! Let’s talk, baby! – powtarzał koleś z typowo koreańskim akcentem.
Idiota, który szpanuje, że zna angielski, a nic nie wie o podstawowych zasadach wymowy.
- Fuck off!
- Let’s talk! Let’s talk, baby!
Im bardziej Namjoo próbowała mu się wyrwać, tym mocniej ściskał jej ramię, a nawet zaczął ją szarpać. Wszyscy na to patrzyli, ale nikt nie zareagował. Z pojedynczym wyjątkiem. Mnie.
- Ona nie chce z tobą gadać – uświadomiłem kolesia.
Zmarszczył brwi, spojrzał na mnie z największą pogardą.
- A ty kto?
Nie odpowiedziałem, więc zwrócił się do dziewczyny:
- Kto to jest?! Twój kochanek?! Pieprzysz się z nim, jak z wszystkimi w tym mieście?!
Uderzyła go w twarz. Chyba był gotowy jej oddać, ale akurat wyrwałem mu kufel i oblałem go piwem. Przeklinał i wycierał oczy w koszulkę, gdy chwyciłem Namjoo za rękę i pociągnąłem do drzwi. Biegliśmy ciemną ulicą, a za nami on i dwóch jego towarzyszy. Tego dnia myślałem, że już nigdy nie przestanę uciekać. Ale znałem Sabuk. Oni nie. Pociągnąłem Namjoo w stronę najbliższego osiedla i zgubiliśmy tych kolesi gdzieś między blokami. Zatrzymaliśmy się w bramie „ozdobionej” graffiti, bezsensownymi napisami, a może sensownymi… tylko tego sensu nie znałem. I wtedy powiedziała mi, że ma na imię Namjoo.
- Kyung. Park Kyung – przestawiłem jej się.
Śmiała się z nawiązania do „Bond. James Bond”
- Masz fajki? – zapytała.
- Nie.
- Szkoda.
- Nie palę.
- Ja też nie. Tylko dziś.
- A czemu dziś?
- Rozstałam się z facetem.
- Ten koleś to twój facet?
- Ex.
- Jak ty mogłaś z nim żyć?!
- No właśnie nie wiem – Namjoo się zaśmiała.
Milczała przez chwilę, po czym dodała:
- Był strasznie zazdrosny. Podejrzewał mnie o zdrady, ale to nieprawda. Wszystko, co wykrzyczał to nieprawda.
- Spokojnie, nie uwierzyłem mu.
Jeszcze trochę staliśmy w tej bramie, by się upewnić, że jesteśmy bezpieczni. Zapatrzyłem się na Namjoo i zapytała, o czym myślę.
- O tym, że nigdy nie widziałem piękniejszej dziewczyny – wyznałem szczerze.
Śmiała się. Nie wiem, czemu powiedziałem jej coś tak idiotycznego!
Powoli wyszliśmy z bramy i rozejrzeliśmy się dookoła. Nie zauważyliśmy nikogo, oprócz starego pijaka, zataczającego się od latarni do latarni. Było spokojnie, za spokojnie jak na nocne godziny w mieście blokowisk pełnych zbuntowanych nastolatków. Może ludzie przestali wychodzić po zmroku w obawie przed postrzałem w głowę? Rozmawiałem z Namjoo o tym incydencie, ale nie wspomniałem, że ofiara to mój przyjaciel. Nie chciałem bardziej jej wystraszyć. Wolałem pozostać bohaterem ratującym ją z kłopotów, niż kimś, kto może sprowadzić na nią niebezpieczeństwo. Potem zmieniliśmy temat. Zapytała, co robię na co dzień.
- Oszukuję. Zawodowo.
- Co?
- Prowadzę pokazy, na których wmawiam ludziom, że wełniane kołdry, garnki do gotowania na parze, czy materace do masażu to cudowne wynalazki i sprzedaję je im za dwukrotnie wyższą cenę, niż są tego warte.
- Yhm.
- A ty?
Opowiedziała mi o rodzicach, którzy od roku rozkręcają w Japonii własną firmę, co miesiąc wysyłają jej pieniądze i opłacają studia na prywatnej seulskiej Akademii Sztuk Pięknych, ale poza tym są w życiu Namjoo po prostu nieobecni.
- Nie czujesz się samotna? – zapytałem.
- Wolę czuć się samotna, niż spotykać się z takimi typami, jak Shin Sangwoo – wypowiedziała imię ex-chłopaka z należytą mu pogardą.
Odprowadziłem Namjoo pod jej blok. Nie liczyłem na to, że zaprosi mnie do siebie, ale gdy powiedziała mi „dziękuję”, poczułem, że nie chcę się z nią rozstawać. Odwróciła się, z kluczami w ręce, które przypominały mi, że jeżeli nie zdobędę się na odwagę, ona odejdzie i nie wiadomo, czy jeszcze ją zobaczę.
- Namjoo! – zawołałem.
- Tak?
- Spotkamy się jeszcze?
- Kyung… na razie chcę się upajać tą samotnością.
Może to jej odpowiedź, a może to, że wypowiedziała moje imię, zupełnie odebrało mi głos. I tylko obserwowałem jak otworzyła drzwi, weszła do bloku, a po chwili w oknie na ostatnim piętrze zapaliło się światło.

***

              - Nie, to nie jest dobry pomysł, wręcz przeciwnie, bardzo zły – odpowiedział P.O, kiedy poprosiłem go o nic więcej, tylko o… kamerkę.
- Nie, to nie, sam sobie kupię.
- Kup sobie.
Ponieważ metoda zwana „łaski bez” nie podziałała, postanowiłem wypróbować metodę „na litość”.
- Jihoonnie, proszę! Przecież masz ich mnóstwo…
- To co? One nam służą do podglądania przyszłych ofiar, a nie zwykłych dziewczyn!
- Namjoo nie jest zwykłą dziewczyną! – oburzyłem się – i ona też może stać się ofiarą, jej były ją prześladuje. To nieciekawy typ. W nocy gonił nas przez pół miasta! Jeśli tylko się do niej zbliży, wszystko się nagra. A ja będę wiedzieć, kiedy trzeba jej pomóc.
- Ciebie naprawdę popierdoliło – skomentował P.O, ale nareszcie się zgodził.
Przekonywałem siebie, że rzeczywiście chodzi o bezpieczeństwo Namjoo, a nie o to, że skoro odmówiła mi następnego spotkania, znalazłem sposób, by zobaczyć ją znowu.

NAMJOO

                Weszłam do mieszkania z siatkami pełnymi zakupów, zaniosłam je do kuchni, ale nie rozpakowałam. Byłam wykończona, nieprzespaną nocą? Upałem? (termometr wskazywał trzydzieści osiem stopni w cieniu!). Nie wiem.
Zastanawiałam się, czy kiedyś przestanę uciekać. Chciałabym choć raz obudzić się rano i wiedzieć, że on nie przyjdzie, nie napisze, nie zadzwoni. Włączyłam telefon. Miałam trzy nagrane na pocztę głosową wiadomości.

Sangwoo: przemyśl jeszcze tę propozycję, baby.

Mama: kochanie? Wszystko ok? Zawsze, jak dzwonię, nie odbierasz, albo masz wyłączony telefon. Martwię się! Czy pieniądze doszły?

Sangwoo: pieprzysz się ze wszystkimi w tym mieście, ale nie chcesz nagrać dla mnie głupiego filmiku, bitch!

Odpisałam mamie: wszystko ok. Pieniądze doszły.
W tym momencie usłyszałam sygnał domofonu.
- Odwal się, albo zadzwonię po policję! Już dawno powinnam to zrobić! – wydarłam się do słuchawki, a w odpowiedzi usłyszałam:
- To tylko ja, Kyung. Park Kyung.
Nie wiem, czemu go wpuściłam. Stałam w drzwiach oparta o futrynę, a on i tak przemknął się do mieszkania.
- Ty to namalowałaś? – zapytał na widok porozstawianych wszędzie obrazów w różnych stadiach wykończenia.
- Nie.
Kyung przyjrzał się dokładnie moim „dziełom”.
- Nie znam się na obrazach, ale myślę, że masz wielki talent – komplementował mnie.
Uśmiechnęłam się od niechcenia.
- Dzięki. A teraz powiedz mi, co ty tu robisz, skoro…
- Tak, wiem, nie chciałaś mnie więcej widzieć, ale ja… musiałem… upewnić się, że wszystko z tobą w porządku, po tym, czego byłem świadkiem w nocy, w pubie.
Zrobiło mi się go żal. Wiedziałam, że przyszedł tu tylko po to, aby mnie znów zobaczyć. I musiałam mu wytłumaczyć, że tego nie chcę. Myślałam, że wcześniej wyraziłam się jasno, jednak myliłam się.
- Kyung. Lubisz ciasto czekoladowe?
- Co? Tak! Lubię, bardzo.
Więc poszłam do kuchni, ukroiłam kawałek świeżo zakupionego ciasta i poczęstowałam go. Czekałam, aż zacznie jeść, aby osłodzić mu gorycz porażki i dopiero wtedy się odezwałam:
- To, co wydarzyło się w pubie, to tylko i wyłącznie moja sprawa. Nie martw się o mnie i nie szukaj kontaktu ze mną.
Milczał. Zjadł to ciasto, cały kawałek. A potem podziękował, pożegnał się i wyszedł.

KYUNG


                Siedziałem przed monitorem i obserwowałem Namjoo przy sztalugach. Malowała morze i olbrzymią rybę, wyrzuconą na brzeg. Gdyby nie to wszystko, co mi powiedziała, gdy jadłem (i co przecież wcześniej, w nocy, słyszałem), uznałbym tę wizytę za udaną. Namjoo kroiła w kuchni ciasto czekoladowe i nie zorientowała się, że w tym czasie zamontowałem w pokoju kamerkę. Dlatego teraz mogłem obserwować dziewczynę bez przerwy. I to właśnie robiłem. Namjoo nie dokończyła obrazu. Zniknęła w łazience. Wróciła po kilkunastu minutach, w szlafroku, który zaraz zrzuciła i zaczęła szukać w szafie czegoś, w co się ubrać. Jej nagie ciało było piękne. Odruchowo sięgnąłem ręką do zamka od spodni… Przez chwilę wszystkie myśli popłynęły gdzieś daleko. Kiedy znowu skupiłem uwagę na monitorze, ubrana Namjoo siedziała na łóżku i płakała z twarzą ukrytą w dłoniach. Nie miałem żadnych wyrzutów sumienia, kiedy podglądałem ją nagą i robiłem sobie dobrze, ale teraz poczułem wstyd. Wiedziałem, że to coś złego, coś, czego nie powinienem. Namjoo podniosła zapłakaną twarz i spojrzała prosto w kamerkę, a ja wyłączyłem monitor.


OD AUTORKI:

Kim Namjoo:

3 komentarze:

  1. Na początku, chciałabym bardzo przeprosić za swoją długą nieobecność na moim i twoim blogu:) To wszystko przez nawał pracy związany z wyprzedażami w sklepie, w którym pracuję. Ale wczoraj poszłam tam ostatni raz i teraz będę miała dużo wolnego czasu. (Obiecuję poprawę;)
    Co do 5 rozdziału Apeiron:
    Co za akcja! Najlepsze było jak chłopaki dowiedzieli się, że na tylnym siedzeniu mają niemowlaka:) Boże, i ta noc w muzeum:)
    Co do następnego rozdziału Blue Lagoon:
    Och Ji:) Nie sądziłam, że naprawdę zdobędzie się na taniec brzucha przy obcych ludziach. I mówię to jeszcze raz: Jiyong i Hayi są po prostu stworzeni dla siebie.
    I co do tego rozdziału:
    Ta pierwsza wymiana zdań pomiędzy Kyung’iem a Namjoo była bardzo błyskotliwa;) Ale z tą kamerą to naprawdę był porąbany pomysł.
    Postaram się teraz śledzić na bieżąco wpisy na twoim blogu, a następny rozdział Dreams come true wstawię najpóźniej pojutrze.
    Życzę dużo weny w dalszym pisaniu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem i dziękuję za taki szczegółowy komentarz!:) sprawdzałam codziennie i czekałam z utęsknieniem na następny rozdział Dreams come true. Domyśliłam się, że jesteś zajęta, ale powrócisz :D
      Ja jadę dziś na tydzień w góry, ale mam wielką nadzieję, że złapię tam internet i przeczytam ten rozdział. A jeśli nie, nadrobię zaraz po powrocie :)
      U mnie jak nie złapię neta to rozdział doda moja sąsiadka, więc się pojawi normalnie :D

      Usuń
    2. Rozdział pojawi się na pewno:) Widzę, że ty też jesteś zalatana:) Może to i dobrze, bo wtedy człowiek nie ma czasu się nudzić. I cieszę się, że pomimo twojej nieobecności rozdział zostanie dodany;)
      A i fajnie, że dodałaś Because I'm stupid SS501 (uwielbiam tą piosenkę).

      Usuń