Hyeyoon
jeszcze raz obejmuje rodziców na pożegnanie. Po wyjściu ze szpitala spędziła u
nich ponad dwa tygodnie. Przeważnie pomagała mamie w kuchni, choć niewiele
jadła podczas wspólnych posiłków, leżała z tatą na kanapie i oglądała dramy.
Była niezbyt rozmowna, lecz opanowana. Dopóki nie zostawała sama. Co noc
wtulała twarz w poduszkę i wylewała łzy, których nie wylała w dzień, aż płacz
nie zmęczył jej tak, że zapadała w sen. I śniła o swoim dziecku. O krwi na
tylnym siedzeniu czarnego BMW.
Rodzice proszą, by o siebie dbała. Hyeyoon obiecuje, że
będzie i wsiada do samochodu, gdzie czeka jej mąż. Odjeżdżają. Hyuntae ma
skupiony wyraz twarzy. Włącza samochodowe radio, kilka razy przełącza stację,
po czym wyłącza je. Nie odzywają się, jadą w ciszy. Hyeyoon z głową opartą o
szybę, obserwuje krajobrazy za oknem, lasy, rozległe pola i pasące się na nich
zwierzęta. Gdy wjeżdżają do Seulu, dziewczynie rzuca się w oczy billboard z
reklamą premiery kinowej. Jest na nim znana koreańska aktorka, a Hyeyoon nie
może sobie przypomnieć jej nazwiska. Wie tylko, że już oglądała film z nią w
głównej roli. Chyba „Heaven’s postman”. Tak, „Heaven’s postman” – była na tym
filmie w kinie, z Hyuntae, na ich pierwszej randce. Dojeżdżają do domu. Hyeyoon
wita się z teściami, a na pytania, jak się czuje, odpowiada, że dobrze. Nauczyła
się, że czasami warto mówić nie to, co jest prawdą, a to, czego inni oczekują.
Hyuntae zanosi do pokoju jej torby, siada obok żony.
- Hyeyoon-ah… - zaczyna.
Wie, że musi odbyć z nią jakąś rozmowę, po raz pierwszy
odkąd Hyeyoon oskarżyła go w szpitalu o wszystko, co się wydarzyło. Ona
natychmiast mu przerywa:
- Jak się nazywa ta aktorka, która grała w „Heaven’s
postman”? – pyta.
- Han Hyoju.
- Aha.
I na tym ta wymiana słów się kończy. Hyeyoon milknie, a
Hyuntae nie ma odwagi znów zacząć rozmowy. Wieczorem kładą się do łóżka,
odwróceni do siebie tyłem. Hyeyoon szybko zasypia i budzi się kilka minut po
północy. Słyszy płacz. I nagle uświadamia sobie, że nie własny.
- Hyuntae oppa…
On odwraca się twarzą w jej stronę i kieruje na nią
zapłakane oczy.
- Zabiłem nasze dziecko.
- Nie! Nie myślę tak… to wszystko, co powiedziałam w
szpitalu… byłam pod wpływem leków i naprawdę nie wiedziałam, co mówię.
Przepraszam.
Pozwala, by Hyuntae ją objął. Wtula się w ramiona
chłopaka i tak trwają w ciszy. Potem on szepcze jej na ucho:
- Kocham cię.
Hyeyoon nie odpowiada. I Hyuntae zastanawia się, czy
kiedykolwiek szczerze go kochała.
Następnego
dnia razem jadą na uczelnię. Po dwóch tygodniach nieobecności Hyeyoon nie chce
więcej opuszczać zajęć, mimo że nie umie się na nich skupić. Robi notatki i w
ogóle nie zastanawia się nad tym, co pisze. Nikt ze znajomych o nic jej nie
pyta. Pewnie wszyscy wiedzą o tym, co się stało, ale wolą udawać nieświadomych.
To ją denerwuje. Choć chyba na ich miejscu zachowywałaby się identycznie. Nie
wiedziałaby, co powiedzieć dziewczynie, która straciła dziecko, bo nie istniały
żadne słowa dające pocieszenie. Po zajęciach Hyeyoon oznajmia Hyuntae, że chce
odwiedzić brata. Jedzie do Seunghyuna i zastaje go uczącego się do kolokwium.
Nie chce mu przeszkadzać, więc spędza popołudnie z Jyuni. Oglądają wspólnie
katalog z ubraniami.
- Jak schudnę kilka kilo, kupię sobie tą sexy bieliznę – postanawia
Jyuni, zapatrzona w czerwony zestaw z pończochami.
- Przecież nie jesteś gruba – zapewnia ją Hyeyoon.
- Jak to nie? Uda mam za grube. Ale zapisałam się na
spinning, żeby trochę schudnąć.
- To te rowerki?
- Yhm. Super są. A instruktor jeszcze lepszy…
- No co ty! Młody i przystojny?
- Dokładnie tak. Choć trochę nieśmiały w tematach
damsko-męskich.
- Rozmawiałaś z nim na takie tematy?
- Tylko w żartach… Na pierwszych zajęciach uprzedził, że
na początku będzie mnie boleć tyłek, a ja zapytałam, czy tak, jak po dobrym
seksie. I się speszył!
Obie wybuchają śmiechem, Jyuni szczerym i spontanicznym,
Hyeyoon nieco wymuszonym, lecz równie głośnym.
- Wszystko słyszę! – Seunghyun zjawia się w pokoju z
notatkami w ręce i krzyczy, machając nimi.
- Ty nie podsłuchuj, tylko się ucz! – odpowiada Jyuni i
wciąż nie może opanować śmiechu.
Dziwi się, że Seunghyun rzeczywiście znów zamyka się w
swoim pokoju. Ale trzaśnięcie drzwi uświadamia jej, że nieźle się zdenerwował.
Gdy wieczorem Hyeyoon wraca do siebie, Jyuni siada na biurku na notatkach
chłopaka.
- Możesz zejść? – pyta on z irytacją w głosie.
- O co ci chodzi? Chyba nie jesteś zazdrosny o tego
instruktora….
- Jestem. Naprawdę mu tak powiedziałaś?
- Że będzie mnie bolała dupa jak po dobrym seksie?
- No.
- Hm…
- Czemu nie odpowiadasz?
- Zastanawiam się, czy bardziej się wkurzysz, jeżeli potwierdzę, czy jeżeli cię okłamię…
- Już jestem wkurzony na maksa.
Jyuni znów się
śmieje. Lubi go prowokować. Lubi, gdy patrzy na nią dzikim wzrokiem, a ona nie
wie, co wydarzy się zaraz.
- Serio, tak mu powiedziałam – chichocze.
Obejmuje dłońmi policzki, jakby się zawstydziła. Ale
Seunghyun wie, że nic z tych rzeczy, Jyuni jest bezwstydna. To go ekscytuje,
ale czasami też doprowadza do szału.
- Super. Po prostu zajebiście.
- Ej! To chyba komplement dla ciebie – Jyuni prowokująco
gryzie swój naszyjnik – skoro mówię coś takiego, znaczy, że skądś znam to
uczucie…
- Nie chcę, żebyś komplementowała mnie w taki sposób.
Jestem facetem, w ogóle nie potrzebuję komplementów! A ty nie potrzebujesz
spinningu! I wiesz, co? Zrezygnujesz z niego!
- O nie, nie zrezygnuję z tak seksownego…
Seunghyun nie pozwala dziewczynie dokończyć. Rzuca ją na
łóżko, twarzą do poduszki i daje jej klapsa. Jyuni nadal się śmieje. Nie
przestaje, gdy on w pośpiechu rozbiera ich oboje. Seunghyun unosi jej biodra i
wchodzi w nią bez rozgrzewki. Porusza się szybko, zdecydowanie, wydając z
siebie głośne jęki. I Jyuni jęczy, w poduszkę. Seunghyun kończy głębokim
pchnięciem. Trochę za głębokim. Stara się uspokoić oddech i przytula się do
pleców dziewczyny.
- Wow. Musiałeś być na mnie naprawdę wkurzony.
Seunghyun milczy przez chwilę, aż wreszcie odpowiada,
lekko zawstydzony:
- Przepraszam…
- Za co???
- Czuję się, jakbym cię zgwałcił.
Jyuni odwraca się twarzą do niego. Jej policzki są
zarumienione z emocji.
- No co ty! Seunghyunnie… przecież jęczałam. Gdybym nie
chciała się z tobą kochać, to bym cię odepchnęła – po namyśle stwierdza, że w
pozycji w jakiej się znajdowała odepchnięcie go nie byłoby tak łatwe – no…
protestowałabym. Ale tego nie zrobiłam, bo… to wszystko naprawdę mi się
podobało. Chyba muszę wkurzać cię częściej…
- Nie.
- Bo co?
- Bo będzie replay.
- Ohhh, nie mogę się doczekać! Seunghyunnie, rozumiem, że
musisz się uczyć, ale… byłam na spinningu w poniedziałek i w czwartek, za
poniedziałek mi się dostało, a za ten drugi raz?
- Wtedy też powiedziałaś coś tak wulgarnego instruktorowi?
- Przecież mnie znasz. Zawszę mówię wulgarne i sprośne
rzeczy.
- Jyuni-ah, zupełnie odechciało mi się uczyć…
Po chwili Seunghyun znów w nią wchodzi, lecz porusza się
spokojniej, z większym wyczuciem. Po seksie obejmuje dziewczynę i obsypuje
pocałunkami jej nagie ciało.
- Kocham cię najbardziej na świecie – Seunghyun patrzy
Jyuni prosto w oczy – i boję się, że cię kiedyś stracę.
Ona głaszcze go po policzku.
- Nigdy mnie nie stracisz – śmieje się – nawet gdybyś
chciał się mnie pozbyć!
Tak mi żal Hyeyoon i Hyuntae z powodu tego poronienia. Zaczęli już robić plany na przyszłość, jak przyjdzie dziecko na świat, a tu takie nieszczęście. Chciałabym aby jak najszybciej doszli do siebie i znowu kochali się jak przedtem. A Jyuni po prostu uwielbiam. Niewinna z niej zadziora:) Takie prowokowanie Seunghyuna ma jednak swoje plusy;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział;)
To był trochę taki rozdział z serii o niczym, choć przyznam, że mam pewne plany do tego instruktora, dlatego o nim wspomniałam w tym rozdziale :D
UsuńDlaczego o niczym? Mi się bardzo podobał;)
UsuńPlany co do instruktora brzmią ciekawie:) Czekam z niecierpliwością.
Mało akcji :D ale wiem, że takie rozdziały też są potrzebne. Zdradzė, że instruktor to będzie Moos z Madtown:)
UsuńWyszedł ci bardzo ciekawy rozdział i nie mogę się doczekać następnego :-D
OdpowiedzUsuńDziękuję :) następny jak zwykle w środę :)
Usuń