28/10/2015

bule lagoon (rozdział 43)

                „Przepraszam… Pozwól mi to naprawić”

„Strasznie mi wstyd za siebie. Przepraszam, Minyeong. Chciałbym ci wynagrodzić swoje żałosne zachowanie i coś dla ciebie zrobić”

„Nic mnie nie usprawiedliwia. Rozumiem, że nie możesz mi wybaczyć…  Nie musisz, tylko wróć do Desire, proszę. Wiem, że potrzebujesz pieniędzy, chociaż tak chciałbym ci pomóc”

„Minyeong, nienawidzę siebie za to, że zawsze, gdy chcę sobie przypomnieć, jak śpiewałaś przy barze, przypominam sobie, jak przeze mnie płakałaś”

                Po tej ostatniej wiadomości od Leo, Minyeong ma ochotę rzucić telefonem, ale ostatecznie jedynie zmienia numer.
- Staram się o nim zapomnieć – zwierza się kilka dni później koleżance z Desire, Jinah, kiedy spotykają się na spacerze i plotkach – a jak na złość, wszystko przypomina mi o zespole VIXX! W telewizji wiecznie trafiam na ich piosenki, w propozycjach na youtube na zapowiedzi duetu LR, ostatnio miałam problemy z netem, klikam „odśwież”, a tam wielki napis „ERROR”! No nic, tylko płakać.
- Hmm… widziałam was wtedy. Całowaliście się i zamknęliście się w kibelku. Potem wybiegłaś cała zapłakana, walnęłaś Leo w twarz i zwolniłaś się. No i zastanawiałam się: co on ci zrobił?!
- Skradł mi serce, złamał, zgniótł i rozdeptał.
- To chyba bolało.
- To nadal boli.
- Naprawdę zmienił się po tym wszystkim.
- Taaak?
Minyeong zatrzymuje się na placu zabaw. Siada na huśtawce i grzebie czubkami butów w piasku. Jinah stoi obok, przypatruje się koleżance i próbuje coś wyczytać z jej pozornej obojętności.
- Z nikim nie gada. No chyba, że o sprawach Desire.
- I dobrze  – stwierdza Minyeong z westchnieniem – bo jak już się odezwie…
- To co? – wypytuje zaciekawiona Jinah.
Minyeong nie odpowiada, zaczyna się energicznie huśtać.

***

                Sumin budzi się wcześnie rano i boi się ponownie zasypiać. Znów miała koszmar, śniło jej się, że się dusi. I nie chce tego jeszcze raz przeżywać. Wciąga powietrze głęboko do płuc i popija wodę. Ogląda powtórki seriali w telewizji. Gdy na dworze robi się jasno, wstaje, zjada niewiele, ubiera się i maluje. A zanim budzi Sarang, kładzie się w jej łóżku i przytula do małego, ciepłego ciałka.
- Mamo, idziesz dziś do pracy? – mamrocze sennie córeczka.
- Nie.
- To dziś też nie idę do przedszkola.
- Nie, dziś musisz iść. Ale całe popołudnie dla nas  – obiecuje Sumin – co byś chciała robić?
W poprzednie dwa dni pozwoliła córce zostać w domu. Bawiły się razem, były w dziecięcym teatrzyku i w zoo.
- Iść na lody! – wykrzykuje podekscytowana Sarang
- Ok. A teraz trzeba wstawać, najpierw obowiązki, potem przyjemności.
Sumin szykuje i odwozi córkę do przedszkola. Sama wstępuje do najbliższego centrum handlowego i obojętnie wpatruje się w sklepowe witryny. Podoba jej się czarna, obcisła sukienka i trzynastocentymetrowe, seksowne szpilki. Nie kupuje ich. Nie potrzebuje tego wszystkiego. Bo i po co? Nie ma dla kogo się stroić. Spędza tak kilka godzin. Nawet gdyby Hakyeon nie kazał jej „dochodzić do siebie, ponieważ znalazł kogoś w zastępstwie”, nie pojechałaby do Good style – Good life. Nie odbiera od niego telefonów i nie odczytuje wiadomości. Nie chce mieć z tym człowiekiem nic wspólnego. Odbiera Sarang z przedszkola i kupuje jej lody. Sobie nie, na to też nie ma ochoty. Wracają do domu późnym popołudniem, śpiewają razem piosenkę dla dzieci. Sumin nagle milknie. Z oddali widzi, że przy drzwiach do kamienicy kręci się Hakyeon. Nie dziwi jej to. Tak naprawdę, spodziewała się tego. Zawsze po sprzeczce przychodził przepraszać, a Sumin mu wybaczała. Tylko, że wcześniej nigdy jej nie bił i nie gwałcił. Przeważnie przepychali się i szarpali, gdy czegoś mu odmawiała, aż wreszcie ulegała. Teraz jest ciekawa jak Hakyeon wytłumaczy się po ostatnich wydarzeniach. Żałuje, że zakryła makijażem ślady po pobiciu. Powinien je widzieć i mieć wyrzuty sumienia.
- Cześć – oznajmia Hakyeon.
- Cześć… - odpowiada niepewnie Sumin.
Dopiero teraz zauważa, że Hakyeon trzyma wielki bukiet białych róż.
Białych?, zastanawia się, czy to nie symbol niewinności?
Sarang nadal śpiewa piosenkę.
- Sumin… chcę tylko pogadać.
- Ok.
Nikt się nie odzywa przez drogę do mieszkania. Nawet Sarang przestaje śpiewać. Hakyeon wygania dziewczynkę do jej pokoju, lecz ona się buntuje. Chwyta Sumin za rękaw bluzki i nie zamierza puszczać.
- Obiecałaś mi całe popołudnie! – przypomina.
Sumin niesie córkę do jej pokoju. Wie, że to jedyny sposób. Ostatnio, gdy  mała się uprze, nic nie pomaga.
- Pobaw się chwilę sama. Zaraz do ciebie przyjdę.
Sumin wraca do Hakyeona, proponuje mu coś do picia, jednak on odmawia. Wręcza jej bukiet ze słowami:
- To na przeprosiny…
- Piękne – przyznaje Sumin, zanurza nos w główkach róż i wstawia kwiaty do wazonu – ale przeprosiny nieprzyjęte.
- Sumin-ah…
- Co?
- Naprawdę… nie wiem czemu to zrobiłem… chyba przez stres… Nie chciałem ci tego mówić, żeby cię nie denerwować, ale…  mam teraz mnóstwo problemów. Ktoś mi zagraża… niebezpieczni goście… mafia.
- Co?! Dlaczego?
- To sprawy z przeszłości.
- Nigdy mi nie mówiłeś, że masz kryminalną przeszłość.
- Sumin! Nie chciałem, żebyś się martwiła…
- O ciebie?
- Nie, o siebie i Sarang.
- My też jesteśmy w niebezpieczeństwie?!
- Nie… Tym gościom chodzi tylko o mnie. Ale jak mnie znajdą, zabiją.
- Mam ci wierzyć?
- Nie musisz. Możesz zakładać, że to nieprawda, usprawiedliwianie się. Ale chyba widzisz jaki jestem od niedawna zestresowany. Tak szczerze… boję się umierania, cierpienia, tortur… Sumin! Przy tobie lepiej mi to wszystko znieść. Przysięgam, że przestanę cię zmuszać do czegokolwiek… nie uderzę cię… nigdy. Sumin! Błagam… żebyś została przy mnie.
- Shin Hakyeon! Nie.
- Kocham cię… Ty mnie nie?
- Nie…
- Sumin-ah!
- Co?
- Popatrz mi prosto w oczy i powiedz: Shin Hakyeon, nie kocham cię.
- Nie.
- Dlaczego?! Skoro mnie nie kochasz, dlaczego nie możesz tego powiedzieć?!
- Przestań!
Hakyeon chwyta Sumin za ramiona i lekko potrząsa. Chce jedynie, żeby na niego popatrzyła. Ale ona tego nie robi.
- Puść mnie!!!
Odpycha go z obrzydzeniem. W tym momencie zjawia się Sarang.
- Nie rób krzywdy mojej mamie! – krzyczy i rzuca w mężczyznę pierwszym-lepszym przedmiotem – książką  w sztywnej oprawie. Ostry kant rozcina mu łuk brwiowy.
- Kurwa! – jęczy Hakyeon, próbuje zatamować krew, lejącą się strumieniem.
Sumin zmusza go, by usiadł i biegnie po apteczkę. Delikatnie przemywa mu rozcięcie i zakłada opatrunek, choć w myślach powtarza, że zasłużył sobie na ból. Ze względu na Sarang, woli, by się uspokoił. Córka stoi obok niewzruszona i uważnie się wszystkiemu przypatruje. Sumin wie, że musi być na nią zła - ona sama, albo Hakyeon. Nigdy nie pozwoliłaby mu skrzywdzić swojej córki. Podchodzi do, nadal obojętnej, Sarang i daje jej klapsa.
- Nie wolno niczym w nikogo rzucać! Natychmiast przeproś Hakyeona!
W odpowiedzi Sarang tylko zaczyna płakać. Nie wpada w histerię, łzy cicho spływają po jej twarzy. Po twarzy Sumin też. Później będzie przepraszać córkę, tłumaczyć dlaczego tak zareagowała, zapyta „rozumiesz, prawda?”. „Nie rozumiem” stwierdzi zasmucona Sarang. A teraz odpowiada:
- Nie! Nie przeproszę go. Nigdy.
Hakyeon bierze Sarang na ręce. Sumin boi się, że zaraz wydarzy się coś strasznego, ale on tylko wyciera łzy z twarzy dziewczynki i zapewnia:
- Nic się nie stało. To pięknie, że chciałaś obronić mamę, ale wcale nie robię jej krzywdy.
- Sarang, proszę, idź do siebie – dodaje Sumin.
I nie przestaje płakać, kiedy zostaje sama z Hakyeonem. Nie wie dlaczego, ale wtula się w niego mocno. Pozwala, by szeptał jej na ucho słowa pocieszenia i głaskał po włosach. Nienawidzi siebie za to jaka jest słaba. Nie umie odejść od Hakyeona. Nie teraz, gdy czuje się kochana i bezpieczna  w tych ramionach. Może to ten moment, na który tyle czekała… Hakyeon proponuje, by wyjechali gdzieś na weekend, on, ona i Sarang. Sumin się zgadza.
- Kocham cię – powtarza Hakyeon.
- Też cię kocham – odpowiada Sumin – tylko nie rób tak więcej…
- Nie będę, obiecuję.
Hakyeon zostaje na noc. Tuli Sumin do snu i nic jej się nie śni.

***

                Jiyong odczytuje wiadomość i trzęsie się ze złości. Hayi doskonale go rozumie, też czuje się rozczarowana. Nie tego się spodziewali. Sumin nie powinna rezygnować z przeprowadzki do Ameryki i wybaczać Hakyeonowi! Niemożliwe, by nagle żałował swoich błędów. Nie chciał jej stracić, więc musiał chwilowo pokazać się z lepszej strony. Z czasem znów zacznie traktować Sumin jak wcześniej. Hayi czuje się bezradna. Jiyong odpisuje na wiadomość, nie unika ostrych słów, że chyba zwariowała i dała się nabrać na gierki Hakyeona. Sumin nie odpowiada i nie odbiera telefonów, jakby wiedziała, że postąpiła niewłaściwie, ale niestety nie umiała inaczej. Później Jiyong wysyła wiadomość również do Hakyeona:

Skurwysynie, ona próbowała się przez ciebie zabić. Zmienisz się, albo ją stracisz.


Nie podpisuje się. Nadal woli nie mieć z Hakyeonem nic wspólnego. Może robi wyrzuty Sumin, a sam tchórzy? Myśli o tym nieustannie. Zadręcza się. Hayi zapewnia go, że zrobił, co najlepsze, dla wszystkich.


OD AUTORKI:

Dość na razie smutnych rozdziałów, następny i jeszcze następny będzie... głupkowaty xD

Co do Apeiron, to rozdział się przepisuje:) 

Dziękuję, że jesteście i wspieracie komentarzami:)

3 komentarze:

  1. Czasem muszą być smutne rozdziały. Nie zawsze może być wesoło. To właśnie w opowiadaniach jest najlepsze:)
    Strasznie mi żal Minyeong i Sumin. Mam nadzieję, że Hakyeon naprawdę się zmienił. Chociaż nie wiadomo co mogą spowodować jego zatargi z mafią...
    P.S. Za parę minut wstawię nowy one shot na moim blogu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam:)
      Mafia trochę namiesza, ale jeszcze nie teraz :)
      O! Jestem ciekawa o kim^^

      Usuń
  2. Czyli będzie się działo:):):)

    OdpowiedzUsuń